bezrobotna — ale szuka
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
i don't wanna look at anything else now that I saw you, i don't wanna think of anything else now that I thought of you
004.
there has never been a sadness that can’t be cured by hot-dogs
{outfit}

Lemmie miała co do tego wieczór wielkie oczekiwania. Miał być zupełnie inny, niż wszystkie do tej pory, przynajmniej te w ostatnim czasie, bo miała nic być na nim sama. Kiedyś regularnie przychodziła na te wszystkie imprezy w towarzystwie swojego narzeczonego, który odkąd bardziej zaangażował się w rodzinną firmę nie miał na nie czasu. Albo nie chciał mieć. Lemmie nie wnikała w to mocno. Skoro nie mógł to nie, a ona jak na dobrą partnerkę przystało reprezentowała ich obydwoje. Najważniejsze, że był w domu kiedy tam wracała. Dzisiaj miał do niej dołączyć i myśl ta od razu sprawiała, że na jej twarzy pojawiał się uśmiech. W jego towarzystwie nie było to wszystko takie męczące. Mieli swoje żarty, ksywki na różnych ludzi, a jak znikali na jakiś czas to zero pytań. Co prawda od tamtego czasu wiele się w ich relacji zmieniło, nie na lepsze niestety, więc Lemmie liczyła, że to będzie trochę powrót do przeszłości, przypomnienie sobie tych łatwiejszych czasów i po prostu będą się razem dobrze bawić.
Jej oczekiwania były, jednak zbyt duże jak się okazało, bo Jeremy wcale nie zamierzał się dzisiaj pojawić. Po dwóch nieodebranych połączeniach odpisał jej, że zadzwoni potem, a kiedy zobaczyła jego imię na wyświetlaczu ukryła się w jakimś cichszym miejscu. Ich rozmowę ciężko było kłótnią nazwać, bo nawet na to nie miał czasu. To co czuła nie było tylko złością i rozczarowaniem. Było czymś więcej, czymś co sprawiło, że chciała to wszystko rzucić, łącznie z nim, bo skoro tak ciężko było jemu zrobić coś dla niej to po co ona robiła to wszystko dla niego. Ostatnio miała wiele wątpliwości co do ich związku, a to ją tylko utwierdziło w tym, że były one bardzo podstawne. Łzy jej zaczęły płynąć po policzkach z tej całej złości i jakby w zasięgu jej ręki znalazło się coś czym mogłaby rzucić albo uderzyć to by to zapewne zrobiła. Zamarła, kiedy usłyszała czyjeś kroki. Wytarła szybko policzki uśmiechając się kilka razy do siebie, żeby wypadła wiarygodniej, gdy będzie musiała się odwrócić i zamienić z kimś dwa słowa. Nie chciała teraz nikogo widzieć. Przy nikim z tych ludzi nie mogła być sobą, nikomu nie mogła powiedzieć jak beznadziejnie się teraz czuła, nikogo by nie nazwała przyjacielem. On był wyjątkiem.
Widząc Winniego jej twarz od razu się zmieniła. Nie próbowała ukryć wszystkich swoich emocji pod radosnym wyrazem twarzy i spojrzeniem, które nie mówiło nic, chociaż lekki uśmiech na jej twarzy został, trochę smutny, ale nie chciała go martwić ani nic - Cześć - przywitała go - Dobrze, że to ty, bo zupełnie nie chce dzisiaj gadać z tymi ludźmi - powiedziała. Co prawda powinna się zastanowić nad tym czy z nim powinna, skoro po ich wspólnym wieczorze ciężko jej było wyrzucić go z głowy. Myślała o nim zdecydowanie za dużo, niby nic nieodpowiednie, ale łapała się też na tym że chciała do niego pisać o jakichś głupotach albo szczerzyła się jak głupia widząc jakieś jego zdjęcia na instagramie. Chwila zastanowienia się nad tym byłaby wskazana zdecydowanie - A ty znowu się chowasz? - zapytała.
właściciel winnicy — bouteille d'or
39 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuje w krainie winem płynącej
007.
Posiadanie oczekiwań często się tak kończyło — szczególnie oczekiwań, których spełnienie było zależne od kogoś innego. On nie miał tego problemu, skoro już praktycznie nie miał żony i na tego typu spotkaniach bywał obecnie zawsze sam. Być może mógł przyprowadzić jakąś przyjaciółkę ze sobą, ale jednak nie miał ochoty na żadne plotki. Na tego typu spotkania też nie do końca, ale niestety — dzisiaj rzeczywiście był tutaj w interesach. Na szczęście udało mu się je załatwić dość szybko, omówił kilka spraw z potencjalnym inwestorem, z którym przy okazji wypił drinka i posłuchał o tym, że nie rozumie ludzi spędzających święta w Australii, skoro można udać się w tym czasie do jakiegoś Europejskiego kraju, w którym jest śnieg i prawdziwa zima. Kątem oka gdzieś wśród innych gości dostrzegł Lemmie i oczywiście miał zamiar do niej podejść, gdy tylko będzie mógł. Widząc jednak, że wydaje się dość mocno zdenerwowana, prawie przestępował z nogi na nogę zniecierpliwiony, aż jego partner biznesowy przestanie gadać te swoje głupoty i będzie mógł podejść do kobiety. Być może było to z jego strony dość głupie, a może nawet nieco żenujące, ale jednak fakt, że wiedział, że zapewne ona też będzie na liście gości, był dla niego dużym pocieszeniem i światełkiem w tunelu. Niewiele osób, które tutaj poznał, nadawały z nim na tych samych falach, a z Lemmie złapał świetny kontakt praktycznie z marszu, więc chyba nie było mu się co dziwić, prawda? Bo przecież oczywiście wiadomo, że nie chodziło o nic innego.
Gdy jego rozmówca w końcu przestał mówić o sobie i uznał, że musi go przeprosić, Winnie dokończył swojego drinka i wyszedł z sali, aby poszukać swojej bankietowej przyjaciółki. Kilka chwil wcześniej widział, jak wychodzi, dlatego też liczył, że może postanowiła już na początku przyjęcia wymknąć się gdzieś i zmienić trunek na tanie wino albo robione na ławce w ogrodzie kolorowe kamikaze, które z nią pewnie nawet wypiłby ze smakiem. Niestety, gdy ją znalazł, wcale nie mógł się cieszyć na ten widok. Była nadal piękna i wyglądała wspaniale, jednak wyraz jej twarzy sprawiał, że coś go ścisnęło lekko w klatce piersiowej.
Cześć — przywitał się miękko, podchodząc bliżej i zatrzymując się zaledwie dwa, trzy kroki od niej, żeby nie musieli do siebie krzyczeć, oczywiście. — Rozumiem, na szczęście to tylko ja i jak nie chcesz, to nawet ze mną nie musisz rozmawiać — zapewnił ją, zgodnie z prawdą, bo nie zamierzał specjalnie naciskać na to, żeby mu się zwierzała albo rozmawiała z nim o pierdołach. — Ale jeśli masz ochotę, to możemy się przejść i mi opowiesz, co się stało — zaproponował, bo w sumie chyba było to rozsądniejsze niż rozmawianie tutaj. — Opcjonalnie możemy negocjować inne sposoby poprawienia Ci humoru — dodał, chociaż dopiero po chwili, gdy to powiedział na głos, dotarło do niego, że można było interpretować to… Hm, no w różny sposób. — Na przykład normalnym jedzeniem — zreflektował się szybko, żeby przypadkiem nie wyszło jakoś dziwnie. — Wyjątkowo nie — zmarszczył lekko brwi, zastanawiając się, czy powinien powiedzieć jej prawdę. — Właściwie to chciałem Cię poszukać — przyznał się ostatecznie, uznając że przecież nie ma w tym nic złego.

lemmie marlowe
bezrobotna — ale szuka
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
i don't wanna look at anything else now that I saw you, i don't wanna think of anything else now that I thought of you
Aktualnie Lemmie na pewno by stwierdziła, że mu tego zazdrości, chociaż zapewne to też do końca takie łatwe nie było. Może jak się nie ma tego problemu od dłuższego czasu to człowiek faktycznie może się w takich momentach cieszyć, ale rozwód też prostą sprawą nie był. Tak jak jakieś potencjalne rozstanie jeśli chodzi o jej związek. Trudne tematy, trudne sprawy. Przez nie Marlow niestety jego w tym tłumie nie wypatrzyła. Chociaż to nie tak, że o nim nie myślała, bo cieszyła ją myśl, że będzie mogła w końcu Winniego swojemu narzeczonemu przedstawić. Awansował już z gościa, którego poznała na beznadziejnej imprezie w kogoś kogo bardzo cieszyła się, że poznała. Dawno tak szybko nie złapała z inną osobą wspólnego języka, a dodatkowo był superfajny i superzabawny. Niektórzy pewnie stwierdzą, że aż za dobrze się o nim wypowiada, żeby to koleżeńskie czysto było, ale przecież było. Z obydwu stron.
- Z Tobą chce - powiedziała. Prawdę mówiąc to ucieszyła się na jego widok, chociaż ciężko teraz o radości mówić. Nie było natomiast nikogo innego na świecie z kim bym chciała teraz porozmawiać - Wątpię, że masz ochotę słuchać o moim sypiącym się związku i o tym że jedna strona nie widzi żadnego problemu - podzieliła się z nim tym co ją do tego stanu doprowadziło, chociaż bardzo ogólnie. Na szczegóły mogło bym im dnia zabraknąć. Jej chęci też, bo prawdę mówiąc wolałaby teraz zrobić coś, żeby o tym nie myśleć. Winnie jej chyba w myślach czytał, chociaż no ujął to dość ciekawie. Przynajmniej jej się to takie wydało, ale ona chyba nie do końca miała takie czyste myśli. Jego słowa same w sobie nic przecież nie sugerowały, bardzo przyjacielskie były. Gdyby myśli Lemmie były tylko przyjacielskie to nie powędrowałyby tam, gdzie nie powinny. Uśmiechnęła się kiedy wspomniał o jedzeniu - Normalne jedzenie brzmi super - pokiwała głową - Ale serio jesteś gotowy na wagary? - zapytała tonem jakby właśnie rozmawiali o tym czy się zrywają z jakiegoś mega ważnego egzaminu w szkole, wcale nie z miejsca w którym nie musieli być. Ona nie do końca wiedziała czy jest, a może raczej czy powinna, chociaż aktualnie wszystko co powinna miała ochotę wyrzucić do kosza i mieć w dupie.
Nic złego w tym nie było zupełnie. Lemmie miło to było słyszeć, poczuła nawet takie przyjemne uczucie, które rozlało się po jej ciele. Nie zastanawiała się za bardzo nad tym co zrobiła po tym, chociaz może powinna. Nie wiedziała za bardzo jaki ma stosunek do takich rzeczy, bo niektórzy ludzie bardzo nie lubili kontaktu fizycznego, ale bardzo egoistycznie skupiła się na tym czego ona potrzebowała, a potrzebowała się do niego przytulić, więc to zrobiła. Nie był to ani krótki, ani długi uścisk. Taki pomiędzy, jej zdaniem idealny. Lemmie należała do tych dotykalskich ludzi, którzy lubili kontakt fizyczny i faktycznie jej to pomogło - Dziękuje - powiedziała jak się od niego odsunęła, chociaż sama nie do końca była pewna za co mu dziękuje w tym momencie dokładnie. Tak ogólnie - Chodźmy stąd - zdecydowała się skorzystać z jego propozycji - Znam miejsce z superdobrymi hot dogami, jak masz ochotę - spojrzała na niego pytająco, jak już szli w kierunku wyjścia. Inne miejsca też znała, więc jeśli wolał coś innego to na pewno się dogadają.
właściciel winnicy — bouteille d'or
39 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuje w krainie winem płynącej
Nie od dziś wiadomo, że w każdej sytuacji idzie znaleźć plusy i minusy. Rozwód w jego przypadku był czymś, na co czekał dość mocno, ale nie zmieniało to faktu, że była to trudna i wykańczająca emocjonalnie przeprawa. Nie tylko ze względu na te wszystkie komplikacje, jakie się pojawił po drodze, ale nawet jeśli nie widział możliwości na to, aby kontynuować swoje małżeństwo, to jednak był to kawał czasu jego życia, który nagle należało mocno poddać pod wątpliwość i ostatecznie wrzucić do kosza. Wszystkie ważne momenty straciły na znaczeniu, bo niestety nie był to ten przypadek, gdzie do rozstania dochodziło w zgodzie, tylko ze względu na kłamstwa, które jednak dość mocno rzutowały na to, co było wcześniej. Ale nawet jeśli było to przykre i bolesne, i przede wszystkim dość mocno rozczarowujące, to jednak wiedział, że to jedyna słuszna opcja i tak po prostu trzeba w tym przypadku. Albo on tak musiał.
To miłe wyróżnienie — przyznał miękko, uśmiechając się do niej lekko. — Na pewno nie jest to przyjemny temat, ale jeśli potrzebujesz się wygadać, to śmiało — trudno cieszyć się z tego albo podchodzić z entuzjazmem, skoro nie trzeba było być geniuszem, aby dodać dwa do dwóch i wiedzieć, czyj to związek i kto jest stroną, która nie widzi problemu. — Mogę Ci dla równowagi opowiedzieć mało zabawne anegdotki rozwodowe, żebyś nie czuła się głupio, że tylko Ty się zwierzasz — powiedział pół żartem, pół serio. Ale zapewne miał sporo takich anegdotek pod ręką i bardzo świeżych, obserwował te zdarzenia w pierwszym rzędzie. I choć na razie były one nieco bardziej gorzkie niż zabawne, to naprawdę wierzył, że jeszcze będzie się z tego śmiać.
Zawsze jestem gotowy na wagary, a w takim towarzystwie? Głupi by nie skorzystał — zapewnił ją zgodnie z prawdą, więc w jego głosie pobrzmiewało pełne przekonanie. Nie bardzo miał ochotę na to przyjęcie od samego początku, co nie było wielkim zaskoczeniem dla nikogo, i cieszył się głównie z tego, że ją zobaczy. A skoro pojawiły się komplikacje, należało dostosować się do nowych okoliczności tak, aby w miarę możliwości było jak najmilej.
To, że się do niego przytuliła nieco go zaskoczyło, jednak nie odsunął się, tylko ją objął również, aby mogła się wtulić bardziej, skoro ewidentnie tego potrzebowała. Było to zaskakująco przyjemne uczucie, mieć ją tak blisko. Aż poczuł, że mu trochę puls przyspieszył, ale miał nadzieję, że Lemmie była na tyle rozemocjonowana, że tego nie zauważy. Nigdy nie zastanawiał się tak ogólnie, jakim jest typem człowieka w kwestii kontaktu fizycznego z innymi ludźmi. Chyba mocno zależało to od osoby, a nie od ogólnych preferencji. To na przykład, mimo że dość zaskakujące, wcale mu nie przeszkadzało.
Nie wiem do za co mi dziękujesz, więc myślę, że nie ma za co pasuje tu wybitnie dobrze — stwierdził z lekkim rozbawieniem, bo przecież jak na razie nic nie zrobił zupełnie, więc jego zasługi wydawały się być raczej zerowe.
Super dobre hot-dogi brzmią idealnie — zdecydowanie. Był głodny, a tutaj jak na razie królowały miniaturowe przystawki, którymi absolutnie nie idzie się najeść. Poza tym wizja wagarów w jej towarzystwie bardzo mu odpowiadała, dlatego też ruszyli razem w kierunku wyjścia, a następnie w odpowiednią stronę, w którą Lemmie wskazała, aby mogli dotrzeć na hot-dogi.

lemmie marlowe
bezrobotna — ale szuka
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
i don't wanna look at anything else now that I saw you, i don't wanna think of anything else now that I thought of you
Ciężko tu mówić o jakiejkolwiek zazdrości, bo przy tego typu rozwodzie, gdzie było dużo kłamstw, zranionych uczuć i ogólnie przykrości, nie było czegoś zazdrościć. Ale Lemmie w pewnym sensie by to czuła. Jej zdaniem też są to rzeczy nie do przeskoczenia, gdzie faktycznie jest tylko jedna słuszna droga, więc łatwiej byłoby jej odejść. Ogólnie byłoby trudniej, bo to jeden z najgorszych sposób w jaki ktoś może drugą osobę zranić, ale ona aktualnie potrzebowała czegoś co pomoże jej podjąć decyzję. Bo o ile mogła się wydawać oczywista skoro nie był szczęśliwa to wcale nie była. W końcu kiedyś była przy nim najszczęśliwsza to może znowu będzie? I patrząc na aspekty finansowe i zawodowe to zostanie totalnie z niczym. To też dość beznadziejna wizja. Nie ma też co ignorować tego co w niej kiełkowało, bo aktualnie najszczęśliwsza to się czuła w towarzystwie Winniego co jej powinno też do myślenia dać, ale głupia była. Średnio u niej z myśleniem.
- Nie wiem czy potrzebuje - przyznała zgodnie z prawdą, bo ciężko jej było określić teraz która opcja będzie lepsza. Wiadomo, że lepiej w sobie uczuć nie dusić, ale bardzo mocno nie chciała psuć ich wspólnego czasu narzekaniem na osobę, która jej zdaniem wcale nie zasługiwała żeby jej tyle czasu poświęcać - Zwykle wtedy słyszę, że powinnam go zostawić, a tego na pewno nie potrzebuje - to nie tak, że była to zła rada, szczególnie że pod wieloma aspektami byłby jej lepiej na pewno samej, ale wszystko to było skomplikowane mocno - Moje przyjaciółki nie są jego fankami jak coś - wyjaśniła z lekkim rozbawieniem, bo mogła nad tym płakać albo się śmiać, wiadomo że lepiej to drugie wybrać. Ona pewnie jakby swoją przyjaciółką była to też by tak uważała, więc wcale im się dziwiła - To zależy czy jesteś gotowy, żeby mnie poznać od okropnej strony, a potrafię być okropna. Bo skoro są mało zabawne to czuje, że ja nie będę fanka Twojej byłej żony - ostrzegła. Nie zamierzała się gryźć w język jeśli owa żona na to zasłuży, w sumie jeśli on to też, chociaż dla niego by taka okropna nie była. Lekko co najwyżej.
Ciężko jej się było na uśmiechnąć na jego słowa. Było to coś co potrzebowała usłyszeć, bardzo nawet w tym momencie. Nie chodziło nawet o to, że potrzebowała być dla kogoś ważna i usłyszeć że ktoś chce z nią czas spędzać, żeby się lepiej poczuć, skoro ktoś kto powinien tego chcieć najbardziej wcale na to ochoty nie miał. Smutne to było, bardzo nawet, ale jak te słowa z jego ust padły to ucieszyła się, że padło to z jego ust, a nie że padło w ogóle. Był osobą, z którą aktualnie najbardziej lubiła spędzać czas na świecie. Nawet cząstka jej się ucieszyła trochę, że Jeremy nie dał rady tu być. Czy to już zdrada?
- Uznajmy w takim razie, że za wszystko - powiedziała z uśmiechem lekkim. Winnie na pewno zrobił wiele rzeczy, za które mogłaby mu podziękować, łącznie z tą przed chwilą, także należało mu się totalnie. Takim był człowiekiem, za to w sumie też.
- Świetnie - kiwnęła głową, a że nie było co marnować czasu w tym miejscu więcej to bardzo żwawo w kierunku drzwi ruszyła. Z ogromna przyjemnością zostawiała to wszystko za sobą, a fakt że to właśnie on był jej towarzyszem sprawiało, że było jeszcze lepiej - Powiedziałam Ci już, że świetnie wyglądasz? - zapytała jak szli w stronę samochodu, bo pewnie w wybrane przez nią miejsce musieli jechać. Ona wiedziała dobrze, gdzie w Lorne Bay się należy stołować i nie były to bogackie okolice, wręcz przeciwnie. Pewnie mu nawet po drodze pokaże szkołę, do której chodziła a on będzie w szoku że ktoś do takie rudery w ogóle może wejść bez lęku przed zawaleniem - Zawsze jestem pod wrażeniem Twoich stylówek. Dzisiaj w sumie nawet jesteśmy trochę maczing - miała na sukience też srebrne kropki, więc nie kłamała zupełnie. Byli świetnie dobraną parą. Przyjaciół.
właściciel winnicy — bouteille d'or
39 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuje w krainie winem płynącej
Podobno zawsze lepiej podejmować decyzję samodzielnie, bo daje to więcej satysfakcji i przede wszystkim pozwala zaoszczędzić sobie bólu, chroniąc przed czymś ostatecznym, co rzeczywiście człowieka do tego popycha. On jednak nie bardzo mógł ją w tej kwestii oceniać, bo przecież to zupełnie nie tak, że jego małżeństwo było idealną sielanką, a potem zupełnie nagle i niespodziewanie okazało się, że jego żona ma kochanków. Znaki zawsze są, przyjaciele zawsze dają znać, że powinno się zareagować albo przemyśleć sprawę, bo widzą więcej, ale często się po prostu nie chce. Zauważyć tego, przyznać przed sobą, że coś jest nie tak. Podejmować tej ostatecznej decyzji, jakby miała ona zamiast ulgi przynieść wyrzuty sumienia, że to samemu jest się winnym końca. No i też wziąć na siebie świadomość, że wydawało się, że to naprawdę to, a jednak okazywało się, że popełniło się kolosalny błąd.
Rozumiem, to nie są miłe rzeczy, byłem w tym miejscu — pokiwał lekko głową, unosząc delikatnie jeden kącik ust w odrobinę krzywym uśmiechu. — I chociaż nie od dziś wiadomo, że przyjaciele często widzą więcej i warto się przyjrzeć ich perspektywie, żeby wyciągnąć wnioski, to mimo wszystko to nadal Twoja decyzja, nie musisz ich słuchać — zapewne to wiedziała, ale czasami warto to podkreślić, gdy człowiek ma dość tych wszystkich mądrości. — W końcu to Ty najlepiej wiesz, co musisz zrobić, żeby czuć się szczęśliwa, jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało — dodał, uśmiechając się do niej ładnie. I być może brzmiało to dość sztampowo, ale on w to wierzył. I wierzył też w nią, nawet jeśli znali się krótko i można by uznać, że nie ma do tego podstaw. Jednak złapali dobry kontakt tak łatwo i naturalnie oraz szybko, że miał to dziwne i bardzo przyjemne wrażenie, że znali się od zawsze.
Jestem bardzo gotowy, żeby poznać też Twoje inne oblicza — zapewnił ją, zupełnie szczerze. — Ale nie musimy mieszać w to mojej prawie byłej żony — dodał, bo jednak tak naprawdę wcale nie chciał o niej myśleć. Właściwie to już nigdy, a co dopiero przy Lemmie. — Podobno kiedyś będę się z tego jednak śmiać, więc możemy wrócić do tego później — dodał żartobliwie, chociaż zupełnie szczerze wątpił, aby te gorzkie wspomnienia mogły okazać się zabawne po latach. Raczej wolał, aby pozostały wspomnieniami, do których po prostu się nie wraca.
Pojęcie zdrady było dość trudne do jednoznacznego zdefiniowania i chyba mocno zależało od danej osoby. W przypadku zdrady fizycznej było zdecydowanie łatwiej (chociaż niektórzy przecież uważali, że pocałunek jest zdradą, a inni nie, więc i tutaj czasami się to rozjeżdżało) niż w przypadku zdrady emocjonalnej. On sam jak na razie o tym nawet nie pomyślał. Że mogłoby to być w tym momencie coś, co było jakkolwiek nie na miejscu. Zaprzyjaźnili się i chcieli poznawać lepiej, okazując sobie wsparcie w kryzysowych momentach. To nic strasznego, prawda? To, że przez jego głowę czasami przewijały się myśli o tym, że gdyby Lemmie nie miała narzeczonego, to chętnie zabrałby ją na randkę albo pięć i to, że myślał o niej stosunkowo często również wtedy, gdy się nie widzieli, być może nie było do końca na miejscu, ale przecież to nie tak, że wprowadzał to w życie. Szanował fakt, że na palcu nosiła pierścionek od innego typa i nie chciała go ściągać.
Nie mówiłaś, ale dziękuję — przyjął komplement, doceniając jak najbardziej te słowa. Nigdy nie ukrywał, że nie lubił wyglądać zupełnie zwyczajnie. — To prawda, obydwoje błyszczymy. Tym lepiej, że nie marnujemy tego na siedzenie tutaj — dodał, otwierając jej drzwi do auta, a potem sam wsiadł i po uzyskaniu od niej wskazówek, gdzie się kierować, ruszyli w odpowiednim kierunku. Musiał jej zaufać w tej kwestii, ale gdy dotarli na miejsce i łatwo było zauważyć, że nikt tam nie ma kija w tyłku i nie tytułuje się milionem dziwnych określeń prawie że szlacheckich przed imieniem, wiedział na pewno, że nie pożałuje.
Chyba musimy się kiedyś wybrać na wycieczkę gastronomiczną po Lorne i okolicach — stwierdził, gdy kierowali się w stronę odpowiedniego lokalu. Zdecydowanie znała ciekawe miejscówki, zupełnie inne niż on, skoro nie mieszkał tu przez lata. Przyda mu się taki przewodnik.

lemmie marlowe
bezrobotna — ale szuka
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
i don't wanna look at anything else now that I saw you, i don't wanna think of anything else now that I thought of you
O tak. Wizja kolosalnego błędu nad nią wisiała i był to zdecydowanie jeden z elementów, nawet takich ważniejszych przez które wzbraniała się przed podjęciem jakiejś drastycznej decyzji. Jak rozstanie na przykład. Wyszłaby na głupia laskę, która wszystko postawiła na jednego typa, a że postawiła źle to została z niczym. Totalnie z niczym, bo w zasadzie nic co miała nie było jej. Może jakieś zaskórniaki na koncie, kilka par jeansów i starych koszulek ze spranymi nadrukami.
- Przykro mi - powiedziała, bo wcale jej ta wiadomość nie ucieszyła. Dzięki temu co prawda mógł ją lepiej zrozumieć, ale jednak lepiej dla niego jakby takie sytuacje to znał tylko z teorii - Prawdę mówiąc to wolałabym, żeby to nie była moje decyzja i żeby ktoś mi dokładnie powiedział co mam zrobić, a ja bym zrobiła - przyznała - Może powinnam rzucić kostką? Albo monetą? - nie był to zbyt mądry pomysł, ale kusił. Ona była w tym momencie, gdzie mogłaby całkowicie oddać komuś ster. Ogarnęłaby wszystko konsekwencje, zmierzyłaby nawet z tymi najgorszymi tylko po to, żeby nie musieć decydować. Wiadomo, powinna patrzeć na to jak jej związek wyglądał teraz, ale nie mogła się odciąć od tego jaki był kiedyś, bo skoro raz szło im tak dobrze to może udałoby się znowu? Ta myśl ją przy tym trzymała, że może będzie lepiej - Brzmi w chuj banalnie - roześmiała się - Ale pewnie masz rację. Jakbym się zastanowiła to bym wiedziała, ale stawianie siebie i tego co chce na pierwszym miejscu nie jest czymś co mam w zwyczaju - powiedziała a na jej twarzy pojawił sie grymas na kształt uśmiechu, żeby ukryć trochę, że to co powiedziała było dość mocno smutne - To było chyba aż zbyt szczere - dodała jak to do niej dotarło robiąc minę, żeby trochę klimat rozmowy zmienić, bo on wcale nie musiał tego słuchać, a tym bardziej jej na to odpowiadać. Ona też czuła jakby się znali całe życie, dlatego potrafiła się z nim czymś takim podzielić, ale no nie znali się więc może jednak nie powinna.
- Ooo to mocne słowa - stwierdziła - Nie zapominaj skąd jestem, to w człowieku zostaje - dodała jeszcze żartobliwie, chociaż prawda była taka, że jakby ktoś ich zaczepił to nie zawahałaby się przed walką słowną albo fizyczną. To jej jedno oblicze. Kiwnęła głową. Skoro nie chciał to ona nie zamierzała naciskać oczywiście - Kto niby mówi, że musisz się z tego śmiać? - zapytała marszcząc brwi - Uważam, że to totalne pierdolenie. Niektóre rzeczy mają być trudne albo smutne i tyle - wzruszyła ramionami. Także jak nie chciał to nie musiał z nią nigdy o tym gadać.
Przez to właśnie ciężko było to wszystko ocenić. Raz że temat sam w sobie był płynny, a oni mimo że nic złego ani nieodpowiedniego nie robili to pojawiały się myśli, które raczej się pojawiać nie powinny. Ale to przecież tylko myśli. Czasem się chce kogoś zepchnąć z krawężnika, jednak człowiek tego nie robi i nie ma temat. Tu więc chyba też nie ma tematu. Szczególnie, że jeśli by był to mogłoby nieco sprawy skomplikować, a Lemmie bardzo tego nie chciała. Chciała się z Winniem zaprzyjaźnić, nie robić głupoty które mogłyby temu zagrozić.
- Totalnie musimy - powiedziała bez zastanowienia - Nie chcę być nieskromna, ale lepiej trafić nie mogłeś - dodała jeszcze - Wolę mówić o sobie koneserka, ale prawda jest taka że średnio mi idzie gotowanie, więc często jem na mieście - przyznała. I faktycznie kierowała go odpowiednio, jednak nie do lokalu wcale. Zatrzymali się obok budki z hot dogami, która wizualnie wcale nie zachęcała, żeby sobie przy niej przystanek zrobić co było wielką stratą dla ludzi oceniającej po wyglądzie. Kiedy podeszli bliżej Lemmie po imieniu przywitała starszego mężczyznę z wąsem, który najpierw pozachwycał się jak pięknie dzisiaj wyglądała, zapytał czy to co zawsze, ona spytała jak żona i dzieci, a potem zwrócił się do Winniego z pytaniem czego on sobie życzy. Nie żeby miał jakiś ogromny wybór dodatków. To prosta budka z jedzeniem była - Będziesz zachwycony, zobaczysz - obiecała, jak siadali sobie przy jednym z drewnianych stolików.
właściciel winnicy — bouteille d'or
39 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuje w krainie winem płynącej
Była to jedna droga w myśleniu o tej sprawie, którą Winnie też trochę potrafiła zrozumieć. A nawet bardziej niż trochę, bo przez pewien czas, zaraz po tym, jak mleko się wylało i zdrady jego żony wyszły na jaw, dokładnie tak się czuł. Jak głupi typ, który postawił na nieodpowiednią żonę i nie zauważył, że ta już od pewnego czasu przyprawia mu rogi z jego kolegami, a mężami jej przyjaciółek. I chyba mimo wszystko była to gorsza opcja. Wyjść na idiotę dopiero po ślubie, zamiast przed, gdy jeszcze to wszystko nie było aż tak skomplikowane. Potem niestety nie było łatwiej. Wręcz przeciwnie, pojawiało się coraz więcej wymówek i usprawiedliwień na to, dlaczego się w tym tkwi. Nie było jednak co oceniać się tak naprawdę, jako osobę głupią. Bo przecież to częste błędy, które popełnia wiele osób, dając się oszukać lub zderzając się dość brutalne z rzeczywistością, w której okazuje się, że oczywiście, ich druga połówka chciała szczęśliwego małżeństwa. Tylko niestety, miała zupełnie inną definicję tego wszystkiego. Przykre, ale niestety dość częste. Tak, jak to, że czasami po prostu trafiało się na kłamców.
Właściwie wbrew pozorom nie jest to aż taki zły pomysł — stwierdził, chociaż lekko się zaśmiał, gdy o tym powiedziała. — Czasami wtedy człowiek umie łatwiej określić, czy poczuł ulgę, gdy wypadło to, co wypadło, czy jednak nie bardzo — wyjaśnił jej o co mu chodziło. — To nie tak, że zachęcam Cię, żebyś zostawiała swoje życie w rekach monety i przypadku — dodał jeszcze, bo uznał, że warto to jednak podkreślić odrobinę, żeby przypadkiem nie wyciągnęła złych wniosków.
Na pewno mam rację. Jestem świetny w teorii oraz w przekazywaniu jej innym, ale praktyka to już inna bajka — przyznał z lekkim rozbawieniem, ale cóż, było w tym bardzo dużo prawdy, niestety. — Było bardzo szczere, ale nie uważam, że za bardzo — zastanowił się nad tym przez moment. — Doceniam Twoją bezpośredniość i szczerość, przez to mam wrażenie, że znamy się sto lat, a nie zaledwie… właściwie ile? Ze dwa miesiące? — nie potrafił sobie nawet przypomnieć, kiedy to faktycznie było. — Wszystkie te przyjęcia są tak bardzo nudne i takie same, że nawet nie potrafię do końca wskazać, które to było — wzruszył jednak ramionami, na znak że w sumie nie robiło mu to większej różnicy. Bez względu jak długo się naprawdę znali i kiedy dokładnie się poznali, Lemmie dość szybko zyskała status bardzo ważnej osoby w jego życiu.
Nie zniechęcisz mnie — poinformował ją bez cienia wątpliwości. Powinna mieć świadomość, że na niego to nie działało. — Już ustaliliśmy, że możemy pić kamikaze razem, więc powinnaś być świadoma, że jestem przystosowany do życia — nie był w końcu żadnym księciem. Większość swojego bogactwa zawdzięczał swojej pracy, a nie temu, co dostał z domu. Chociaż oczywiście bez tego, że jego rodziców było stać na jego studia, to na pewno nie doszedłby do tego momentu, więc miało to wpływ i dobrze o tym wiedział.
Nie wiem, nieważne. Możemy już dzisiaj zostawić smutne i trudne rzeczy z boku, hm? — zaproponował. — Szkoda psuć sobie wagary — skoro już się zdecydowali na tę ucieczkę, to jednak bez sensu było to psuć i tracić czas na smęty. Dlatego też zamiast marudzić, zamówili i zajęli miejsce. Winnie zapewne postawił też im butelki z piwem na stoliku, bo przecież nie można tak bez elektrolitów jeść hot-dogów.
Wierzę Ci — wątpliwości miał absolutnie zerowe. — Właściwie to już jestem — dodał, co być może mogło okazać się nie na miejscu, przyglądając się jej. — Za wagary od snobistycznych obowiązków w najlepszym towarzystwie — stuknął swoją butelką w jej delikatnie, aby wznieść toast, bo uznał, że to godne.

lemmie marlowe
bezrobotna — ale szuka
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
i don't wanna look at anything else now that I saw you, i don't wanna think of anything else now that I thought of you
Spojrzała na niego badawczo, bo takich słów sie bardziej po sobie spodziewała niż po nim. Winnie ja może od tej strony nie znał jeszcze, ale Lemmie i średnio przemyślane, spontaniczne decyzje się lubiły swojego czasu. Za bardzo nawet. Jak jej wyjaśnił co miał na myśli wszystko nabrało sensu - W sumie ma to sens - zgodziła się. Wychodziło na to, że musiała po prostu ta monetą rzucić i tyle.
- Tak to jest po prostu. Innym się łatwiej daje rady, bo jesteś poza sytuacją, emocjami i chcesz dla nich najlepiej zawsze. Dla siebie różnie - stwierdziła. Nie ma się co oszukiwać, że zawsze się o tym myślało na pierwszym miejscu. Czasem w grę wchodziły właśnie uczucia, przez które robiło się coś nawet jak się wiedziało, żę sie nie powinno tego robić. Zaśmiała się krótko - Cieszę się, że to mówisz, bo bałam sie, że jestem wariatką, która za bardzo się otwiera przed obcym gościem. Ale też mam wrażenie, że jakieś sto. Dawno tak nie miałam - przyznała - Myślę, że nawet dwa i pół - pokiwała głową chwilę sie nad tym zastanawiając. Jakby te dwa tygodnie faktycznie coś zmieniały - Ja je zapomniętam do końca życia, bo musiałam moczyć nogi w zimnej wodzie tego wieczora, żeby je znieczulić i przestały boleć - także było to słodko-gorzkie wspomnienie.
Zaśmiała się na jego słowa, ale zajebiście miło było to usłyszeć - Nie będę Cię okłamywać, zamierzam to sprawdzić w praktyce przy najbliższej okazji - uprzedziła go, bo mówienie o kamikaze to jedno, a picie tego czegoś to inna sprawa. I wcale nie chodziło to, że nie wierzyła, że Winnie się do takiego czegoś może posunąć. Po prostu od tego gadania o tym chciała się z nim napić kamikaze.
- Tak - odpowiedziała bez zastanowienia - Możesz mi w takim razie powiedzieć jaka jest Twoje ulubiona bajka - spojrzała na niego pytająco. Każdy miał, a jak mówił że nie to udawał. Ona wcale nie jest w tej kategorii oryginalna, bo na szczycie jej listy jest oczywiście księżniczkowa bajka, ale wcale się tego nie wstydziła.
Na miejscu czy nie, dobrze że Lemmie siedziała, bo jakby stała to mogłaby zemdleć jak jej się nagle gorąco zrobiło. Dobrze, że Winnie wzniósł toast, więc mogła sie zimnym piwkiem ochłodzić, a potem dostali swoje hot dogi, które zjedli z przyjemnością, bo były przepyszne i w najlepszym towarzystwie. Bawili się świetnie i pewnie Jerry ich musiał rozgonić, jak zmykał swoją budę, bo tak dobrze im się gadało. Takim właśnie sposobem Winnie zamienił jej najgorszy dzień w najlepszy.
koniec <3
ODPOWIEDZ