przemytnik i diler — gdzie się da
30 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
The sun shines on everyone
everyone love yourself to death
{outfit}

Ostatnia rozmowa pomiędzy Santiago, Thierrym a Sad nie poszła zbyt dobrze. Delgado miał co do niej inne plany, to na pewno, ale poplał językiem trochę za bardzo, przez co jego narzeczona się zirytowała, żeby nie powiedzieć wkurwiła, a sam Maurice też nie przyjął tego wszystkiego najlepiej (nie żeby Tiago dziwił się któremuś z nich, skądże). Wyjazd w góry z Sad miał być próbą rozpoczęcia wszystkiego od nowa, naprawienia win i ewentualnego pójścia naprzód. Tiago naprawdę nie chciał, żeby zrywała zaręczyny, zabolała go ta sugestia i w tamtej chwili to, jak się zachował, było jedynym co przyszło mu do głowy. Zależało mu na dziewczynie, nawet jeśli ich ślub był przykrywką i nawet jeśli od początku o tym wiedziała.

Miał wrażenie, że życie rozsypuje mu się ostatnio coraz bardziej, kawałek po kawałku. Przelatywało drobinkami piasku pomiędzy jego palcami, a on nie mógł nic zrobić; mógł jedynie patrzeć jak bierny obserwator i przyjmować tego konsekwencje. Czasem sobie myślał, że w Kolumbii wszystko było łatwiejsze, ale przecież to też głupota - jego życie nigdy nie było łatwe. Nie z taką rodziną, nie z takim ojcem, nie z taką profesją.

Pojawił się pod drzwiami Thierry'ego kilka dni później, wieczorem. Uprzedził go wcześniej krótkim smsem o swoim przybyciu, bo nie chciał odbić się od drzwi - Maurice mógł mieć przecież jakieś plany, więc Tiago wolał zaznaczyć, że chce porozmawiać. Nacisnął dzwonek, a gdy został wpuszczony do środka przez zirytowanego Francuza wyminął go w progu i ruszył prosto do kuchni. Z lodówki wyjął sobie piwo, oparł się o szafkę kuchenną biodrami i wbił przybite spojrzenie w swojego ukochanego, kompletnie nie wiedząc od czego zacząć.

- Chciałem cię uprzedzić, że przez kilka dni mnie nie będzie w Lorne. - zaczął, uprzednio upijając kilka łyków piwa z butelki. Nie był dobry w rozmowach, wciąż się tego uczył. - Wyjeżdżamy do Włoch na parę dni, ja i Sad. Chciałem, żebyś dowiedział się ode mnie... no, uznałem, że smsem, to niekoniecznie dobry pomysł.

Thierry Maurice DeVilliers

sumienny żółwik
zira_fell
wszystkie multi podpięte
sekworker, tancerz — Shadow
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
trigger warning
wulgaryzmy
stylówka

Rzeczywiście, po tamtej rozmowie Thierry był zirytowany i miał wrażenie, że to wszystko nie ma najmniejszego sensu. Był idiotą, że uwierzył w zapewnienia Tiago o miłości, że dał się tak podejść jak jakiś durny dzieciak, że w ogóle leciał na te wszystkie słodkie słówka. Sad miała rację - była ważniejsza, niż on, Delgado ją kochał, a Thierry był tylko dupą do ruchania. Wygodną, bo jeśli w dodatku wmówiło mu się jakąś miłość, odrzucało prezentami, to łatwiej było okręcić go sobie wokół palca, nie trzeba się było specjalnie wysilać i seks może był wtedy przyjemniejszy, niż z kimś, kto był tylko zwykłym niewolnikiem i dziwką.
Zaczął się wręcz zastanawiać nad odejściem stąd - tak, pewnie szybko by go znaleźli i być może zamordowali, a może po prostu bardziej by go pilnowali i zaczęli faktycznie traktować jak własność. Trudno, ale przynajmniej wtedy sprawa byłaby jasna i klarowna, a nie takie zakłamanie i pierdolenie o jakichś jebanych uczuciach. Tylko, że DeVilliers nie miał dokąd pójść - od ośmiu lat był pod władzą Delgado, robił to, co mu kazali, pracował u nich i dla nich, od nich miał wszystko, co posiadał (choć posiadaniem ciężko to nazwać, biorąc pod uwagę, że to za ich pieniądze i dawali mu to, co akurat uznali za słuszne). No i nie było mu tutaj tak znowu źle, przynajmniej już teraz. Ucieczka więc tak naprawdę nie byłaby dobrym pomysłem. Umarłby bez nich. Nie bardzo nawet wiedział już teraz, jak sobie poradzić na wolności.
Kiedy Santiago do niego przyszedł, Thierry otworzył mu bez słowa, a gdy mężczyzna tak po prostu go wyminął i przeszedł do kuchni, Kanadyjczyk po prostu zamknął za nim drzwi i poszedł do kuchni w milczeniu. Stanął w drzwiach, patrząc na niego beznamiętnym wzrokiem i opierając się ramieniem o futrynę.
- Cieszę się - powiedział tonem bez wyrazu - mam coś ogarnąć przez ten czas? Potrzebujesz czegoś?
To nie tak, że ta wiadomość nie wywołała w nim emocji, ale on nie chciał ich po sobie pokazać. Czy to była złość? W pierwszym momencie tak, ale zaraz przeszła po prostu w ból i była kolejnym upewnieniem go w tym, że to wszystko było jednym wielkim kłamstwem. Miał do siebie pretensje - przecież sam bawił się ludźmi w ten sposób, najbardziej Klausem, z którym mógł zrobić niemal wszystko. Karma wraca, jak to mówią... Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka; nie powinien wierzyć w to wszystko, był zwykłym kretynem. Zadziwiające, biorąc pod uwagę, że sam manipulował ludźmi.

Santiago Navarro Delgado
przemytnik i diler — gdzie się da
30 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Santiago nie wiedział o tym, że Thierry rozważał odejście od niego. Od nich właściwie, bo według niego należał do rodziny, nawet jeśli dla nich pracował, zarabiał pieniądze jako pan do towarzystwa i nawet jeśli jego przygoda z rodziną Delgado zaczęła się od tego, że został porwany. Tak naprawdę Tiago nie myślał o nim w kategorii swojego pracownika już od bardzo dawna; odkąd poczuł coś do niego, nawet jeśli wtedy tego nie nazywał wprost i nawet jeśli dość długo wypierał się zarówno swoich uczuć jak i swojej orientacji. Teraz z kolei myślał o nim całkowicie poważnie, pomimo tego że planował ślub z Sad. To wszystko było trochę za bardzo skomplikowane żeby opisać to w kilku słowach, ale jedno jest pewne - gdyby dowiedział się o chęci odejścia Maurycego, to pękłoby mu serce. Prawdopodobnie jednak nie zatrzymywałby go siłą, nie groził śmiercią i nie szukał tylko po to, żeby go skrzywdzić, a być może nawet zabić. Podobno jeśli się kogoś kochało to należało pozwolić mu odejść...

Wiedział, że słowa Maurycego są nieszczere - nie sądził, żeby faktycznie cieszył się z jego wyjazdu z Sad, bo niby czemu miałby? Pamiętał jego minę wtedy, w domu, gdy zatrzymywał Sad, nie chcąc pozwolić jej na zerwanie zaręczyn. Już w tamtej chwili żałował, że Thierry musiał być tego świadkiem.

- Je n'ai besoin de rien - pokręcił powoli głową i znów napił się piwa, chcąc przepłukać swoje gardło. Przerzucił się na język francuski, bo to on był językiem, w którym najczęściej porozumiewał się z chłopakiem; nie miał może idealnego akcentu, ale starał się jak tylko mógł, żeby dało się go zrozumieć i żeby wypowiadane przez niego słowa nie raniły uszu Francuza.

- Je ne voulais pas te blesser - odezwał się chwilę później, odstawiając butelkę na blat i podchodząc do chłopaka. Zrobił to na tyle szybko, że Thierry nie miał szans żeby mu uciec, ale zawsze mógł go odepchnąć. Tiago liczył się z tym, choć wolałby jednak, żeby tak się nie stało. Jedną dłonią ujął nadgarstek chłopaka i położył jego dłoń na swojej piersi, w miejscu serca, a drugą rękę położył stanowczo na jego biodrze.

- J'ai parlé à papa de Saddie. Je ne peux pas le reprendre. - wyszeptał cicho, przybliżając się do niego nieco bardziej i zaglądając mu w oczy. W tym momencie wolałby być wyższy od chłopaka, ale trudno; oparł czoło o jego ramię i westchnął ciężko, palce na jego biodrze zaciskając mocniej, niemal rozpaczliwie. - Mais tu es la chose la plus importante pour moi.

Thierry Maurice DeVilliers

sumienny żółwik
zira_fell
wszystkie multi podpięte
sekworker, tancerz — Shadow
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To wszystko cholernie go bolało - te wszystkie słowa, sam fakt, że Tiago używał języka francuskiego, że mówił o tym, jak to nie chciał go zranić, jak po prostu nie mógł odwołać ślubu z Sad, bo powiedział o nim ojcu... I jeszcze to zakończenie - że Thierry jest dla niego najważniejszy. Nie wierzył w to. Nie po tym wszystkim. To nie oznaczało jednak, że nagle przestał go kochać - to nie było takie proste i potrzebował na to czasu: przecież uczucia nie mijają tak nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Nie próbował się odsunąć - patrzył tylko na niego pozbawionymi wyrazu oczami, nie protestując przeciw dotykowi, przeciw położeniu swojej dłoni na jego piersi ani przeciw jego czole i dłoni na swoim ciele. Czuł się jak szmata, lalka, zabawka - i tym przecież był.
- Dobrze, skoro niczego nie potrzebujesz, to trudno - powiedział po angielsku, nie mając zamiaru teraz używać swojego języka. Nie potrafił sobie uświadomić, dlaczego, ale to teraz wydawało mu się niewłaściwe, złe, paskudne. Chciał, żeby Tiago też przestał się do niego zwracać w tym języku. Podświadomie chyba uznał, że francuski stał się jednym z ogniw, które ich ze sobą spajały - mimo, że przecież mówił w swoim języku częściej, niż w jakimkolwiek innym i przemawiał w nim do wielu ludzi. Ale to z Tiago prowadził po francusku całe konwersacje, to w tym języku słyszał od niego te wszystkie wyznania miłości, w które ślepo uwierzył, a teraz to wszystko sypało się jak pieprzony domek z kart - Nie tłumacz się, nie ma po co i nie ma z czego - masz wziąć ślub z kobietą, rozumiem to. Wybrałeś Sad. Jednocześnie nie jesteś hetero i potrzebujesz kutasa, więc masz mnie, to też dla mnie zrozumiałe. A moimi uczuciami nie ma po co się przejmować, naprawdę, nie musisz już udawać, i tak zrobię dla ciebie wszystko, czego sobie zażyczysz.
Poczuł, że do jego oczu napływają łzy i to go wkurzyło. Nie było tych łez jeszcze widać, ale czuł, że płyną; znał to uczucie: najpierw ucisk w klatce piersiowej, przesuwający się szybko w górę i zaciskający gardło, sprawiający, że głos mu zadrżał. A on szedł dalej w górę, mrowiąc w policzkach i szczypiąc w oczy, które nabiegły trochę krwią.
- Po tylu latach powinieneś wiedzieć, że nie będę się wyrywał i nie ma po co się gimnastykować, żeby mnie mieć, więc przestań. Jeśli rzeczywiście choć trochę cię obchodzą moje uczucia, to, czy mnie zranisz, to przestań udawać. Dziękuję, że przyszedłeś, żeby mi powiedzieć o swojej nieobecności, będę wiedział, że nie należy cię szukać, gdyby coś się stało. Rozumiem, że w takim razie w ewentualnych sprawach służbowych zwracać się do Gabriela?

Santiago Navarro Delgado
przemytnik i diler — gdzie się da
30 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Widział, że jego słowa zabolały chłopaka - domyślił się, że głównie dlatego, że ten mu nie wierzył. Słuchał go w milczeniu, wciąż mocno zaciskając palce na jego biodrze i serce mu się ściskało. Rozumiał go w pełni, domyślał się, że sam czułby się jak gówno gdyby to on był w takiej sytuacji i prawdopodobnie też poddawałby pod wątpliwość to, czy uczucia które żywiła do niego druga osoba były faktycznie szczere, Rozumiał też to, że Thierry nie chciał prowadzić z nim konwersacji w języku francuskim; w tym momencie pewnie było to dla niego zbyt trudne, zbyt intymne. Westchnął ciężko, przez moment nie bardzo wiedząc co odpowiedzieć, zwłaszcza gdy patrzył w jego oczy i gdy widział jak błyszczały - Maurice jeszcze nie płakał, ale ewidentnie był tego bliski. Bolało go od tego serce, zupełnie dosłownie.

- Nie udaję, Thierry. - pokręcił powoli głową, odrywając czoło od jego ramienia i znów spoglądając w piękne i smutne oczy ukochanego. - Naprawdę cię kocham, naprawdę mi na tobie zależy. Ale tak, muszę wziąć ślub z kobietą, przecież mój ojciec mnie zabije, jeśli pobrałbym się z tobą. - jęknął krótko i puścił jego nadgarstek, żeby na moment przetrzeć ściśniętą w pięść dłonią swoje oczy. Był to z jednej strony nerwowy gest, bo nie bardzo wiedział co zrobić rękoma gdy się stresował, a z drugiej też czuł, że jak tak dalej pójdzie, to i jemu zacznie się zbierać na płacz. Wolał tego uniknąć. Nie powinien płakać, był przecież gangsterem.

- Tak, zwracaj się do Gabriela podczas mojej nieobecności. Albo do Dary. Ewentualnie do Diego. - przełknął ślinę, nieco wybity z rytmu tym pytaniem. Przez chwilę milczał, po czym dodał:

- Sad przyjmując zaręczyny wiedziała, że będzie przykrywką. - nie mówił mu tego wcześniej, więc być może Thierry nie był tego świadomy. - Kocham ją, tak, ale nie w taki sposób jak ciebie. Gdybym mógł, to wziąłbym ślub z tobą. Przyrzekam ci na życie mojego brata.

Thierry Maurice DeVilliers

sumienny żółwik
zira_fell
wszystkie multi podpięte
sekworker, tancerz — Shadow
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Od samego początku rozmowy nie poruszył się, był zupełnie bezwolny, poddany - Tiago mógłby w tym momencie zrobić z nim dosłownie wszystko, a Thierry by mu na to pozwolił. Słuchał tego wszystkiego, ale nie wierzył, nie pozwalał sobie znów złapać się w tę pieprzoną pułapkę i nie rozumiał, dlaczego Santiago to ciągnie. Po co?
- Wiem, że ojciec by cię zabił, gdybyś wziął ślub ze mną, tak - przyznał - ale to nic nie zmienia. Kochasz i nie mów, że wziąłbyś ze mną ślub, bo to nieprawda - jestem twoją własnością, jestem dziwką i zdaję sobie z tego sprawę, nie wiem, po co próbujesz mnie przekonać do czego innego. Bawi cię to? Jesteś tak popieprzony, jak ja i lubisz bawić się ludzkimi uczuciami? To w sumie wyjaśniałoby, dlaczego ja cię pokochałem, ale mam już tego dość, Santiago. Nie chcę więcej słuchać o twojej miłości do mnie, bo nie jest prawdziwa, nie wierzę w to, nie po tym, jak najpierw się jej oświadczyłeś, po czym przyszedłeś do mnie i pierwsze, co zrobiłeś, to z satysfakcją mnie o tym poinformowałeś. Nawet słowa wcześniej ze mną nie zamieniłeś. Potem dałeś pierścionek mnie, tak - może to też wydało ci się zabawne. Przedni żart.
Zdjął rzeczony pierścionek ze swojego palca i położył na dłoni, wyciągając ją w stronę mężczyzny.
- Proszę. Weź go z powrotem i daj komuś nowemu, kim zechcesz się pobawić. Chyba, że to po prostu kolejna z rzeczy, którą mi dałeś, żebym się ładniej prezentował, wtedy okej, będę go nosił, ale nie mów, że to jakiś zaręczynowy - jesteś już zaręczony. Wcześniej poprosiłeś o rękę. Teraz jedziesz z nią na wycieczkę i - podobnie, jak z informacją o zaręczynach - pierwsze, co zrobiłeś, to przyszedłeś i z miejsca mówisz, że jedziesz z nią. Jedź, cieszę się, że jesteś szczęśliwy.
Chyba na chwilę udało mu się zablokować uczucia i emocje, bo w tym momencie miał wrażenie, że nie czuje zupełnie nic, a jego głos stał się bezbarwny, matowy. Kilka razy już przyszło mu do głowy pytanie, czy Tiago chce może go wyruchać na rozluźnienie; jednak na razie powstrzymał się przed zadaniem go.

Santiago Navarro Delgado
przemytnik i diler — gdzie się da
30 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
trigger warning
przekleństwa

Santiago nie chciał robić z Thierrym wszystkiego - to znaczy chciał, jasne, wiele rzeczy chciał z nim robić, ale w tym momencie nie planował brać go wbrew jego woli. Nie do końca nie było to w jego stylu, bo było, jak najbardziej, ale zachowywał się tak raczej w stosunku do osób, które... no, które nie były mu bliskie. Thierry był mu zbyt bliski w tym momencie, żeby mógł się zachować w taki sposób. Nie w głowie mu były gwałty w tym momencie.

Skrzywdził się, słysząc, że Maurice zarzuca mu kłamstwo. Nie podobało mu się to, stanowczo. Jego dłonie zacisnęły się w pięści, a twarz stężała, mimo to wciąż wpatrywał się w Thierry'ego, stojąc bardzo blisko niego. Nie trzymał go jednak już, nie dotykał, nie ograniczał jego wolności i ruchów w żaden sposób.

- Nie bawi mnie to i nie bawię się twoimi uczuciami. - odpowiedział po chwili milczenia i mimo że się starał, to jego głos był dość ostry i szorstki. - Nie zarzucaj mi kłamstwa. Nie okłamuję cię. A twoje zarzuty mnie bolą.

Cofnął się o kilka kroków, wracając pod szafkę, o którą się wcześniej opierał. Sięgnął po otwarte wcześniej piwo i upił z niego szybko kilka łyków, głównie po to, że musiał się uspokoić i jakoś ostudzić emocje, a zimne piwo mu w tym pomagało. Nie tak, jakby chciał, ale choć trochę pomagało. Pierścionek, który chłopak mu zwrócił, wciąż trzymał w zaciśniętej dłoni.

- Nie wiedziałem, że odbierzesz to w ten sposób. - zacisnął zęby, więc teraz właściwie cedził słowa. - Przyszedłem do ciebie, żeby cię poinformować o swoich planach, bo się dla mnie liczysz i jesteś dla mnie cholernie ważny. Przyszedłem, bo uznałem, że powinieneś wiedzieć, że nie będzie mnie przez jakiś czas. Przyszedłem, bo nie chciałem tego załatwiać smsem, uznając, że to chujowy pomysł. Przyszedłem, bo kurwa, cię kocham i chciałem żebyś dowiedział się o tym wyjeździe ode mnie.

Pokręcił głową, zrezygnowany. Nie mógł się uspokoić, teraz jego ręce aż drżały, włącznie z trzymanym przez niego piwem. Najwyraźniej zimny napój nie pomógł na uspokojenie tak, jak Tiago by sobie tego życzył.

- Nie sądziłem, że tak źle o mnie myślisz. Byłem głupi mówiąc ci o moich uczuciach, nie powinienem. Wtedy nie miałbyś możliwości zarzucać mi nieszczerości.

Thierry Maurice DeVilliers

sumienny żółwik
zira_fell
wszystkie multi podpięte
sekworker, tancerz — Shadow
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Pokręcił głową, patrząc na niego z bólem w oczach. Wyglądał na wykończonego, był blady i miał nieco zapadniętą twarz, a oczy zapuchnięte - zdaje się, że dużo ostatnio płakał.
- Ja nie powinienem ci wierzyć w te uczucia - powiedział cicho - byłem głupi. Dlaczego miałbyś niby pokochać szmatę? Szmatą się szoruje podłogi, co zresztą mi właśnie pokazujesz. Cieszę się, że mówisz mi osobiście o swoich wspaniałych przygodach z Sad, z pewnością jest dla ciebie bardzo ważna i naprawdę rozumiem to, że jest znacznie ważniejsza, niż ja, ale proszę, nie mów mi więcej, że mnie kochasz, bo to z kolei boli mnie. Przychodzisz do mnie, obwieszczasz rzeczy z waszego życia, przy mnie mówisz jej, że ją kochasz, że nie chcesz, żeby z tobą zerwała, robisz wszystko, żeby ją ułagodzić. To nie jest zachowanie kogoś, kto potrzebuje mieć przykrywkę dla ojca, Tiago - zwykle mówił do niego pełnym imieniem - to zachowanie kogoś, komu zależy na drugiej osobie, kto tę osobę kocha. Do tej pory sądziłem, że żywisz do niej jakieś tam uczucia, ale że ja jestem ważniejszy. Informacją o zaręczynach i sposobem przekazania mi jej pokazałeś po raz pierwszy, że nie. Potem dałeś mi pierścionek na odczepnego - niech się gówniarz zapcha. Niech myśli, że jest fajny. Wtedy jeszcze w to wierzyłem, debil. Później zacząłeś ją przekonywać do siebie przy mnie - patrzyło mi się na to doprawdy zajebiście. A teraz mówisz, że jedziesz z nią na wycieczkę. Może mi też zaproponuj wycieczkę, żebym zamknął gębę. Planowałeś to? Niezmiernie bym się ucieszył, mogąc znów być na drugim miejscu i dostając ochłapy po Sad. Co jeszcze dostanę jako drugi? Czy jej pierwszej powiedziałeś, że ją kochasz? Pewnie tak. Do niedawna myślałem, że zniosę bycie twoim kochankiem, ale nie, jednak tego nie zniosę. Ruchaj mnie, w końcu jestem twój, ale nie okłamuj mnie względem swoich uczuć, bo nie chcę tego słuchać. Nie kochasz mnie. Kochasz ją. Mnie pewnie lubisz, ale nie myl tego uczucia z miłością.
Miał teraz ochotę na coś mocnego. Na coś więcej, niż alkohol.
- Masz kokę?

Santiago Navarro Delgado
przemytnik i diler — gdzie się da
30 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Tak, Santiago zauważył, że Thierry był w kiepskiej formie i domyślał się, że było to spowodowane ich ostatnim spotkaniem we trójkę. Zdziwiłby się, gdyby to po nim spłynęło, ale... mimo wszystko nie spodziewał się, że ta rozmowa będzie aż tak trudna i aż tak rozbijająca. Nie miał pojęcia do czego ich to doprowadzi, ale czuł się teraz odtrącony i powoli nie wiedział już co robić. Thierry dużo mówił, ale mówił z sensem i chyba to było najgorsze - to, że miał rację i Tiago o tym wiedział.

Westchnął ciężko, upił jeszcze parę łyków piwa i odstawił praktycznie pustą butelkę na blat, znów przenosząc spojrzenie na ukochanego.

- Nie uważam cię za szmatę. Nie pokochałem szmaty, pokochałem ciebie. Twoje wnętrze, twój umysł, twoją inteligencję. Twoją czułość i delikatność. Twoje kobiece ubrania, twoje taneczne ruchy. Ciebie, nie szmatę, pour l'amour de Dieu.

Przetarł twarz dłonią, na moment przymykając oczy i próbując wyrównać oddech. Nie bardzo mu się to udawało, ale gdy w końcu się odrobinę uspokoił podniósł spojrzenie na chłopaka i popatrzył na niego niemal błagalnie.

- Czego ode mnie oczekujesz, Thierry? Mam zerwać zaręczyny, tak? - pierścionek, który oddał mu chłopak, a który ten mu wcześniej podarował, odłożył na blat szafki kuchennej obok butelki po piwie. - Jeśli to zrobię... jeśli zerwę zaręczyny, to będzie między nami w porządku?

Sam się sobie dziwił, że wypowiedział te słowa i że rozważał to na poważnie, ale... chyba nie miał wyjścia. Musiał podjąć jakąś decyzję, bo inaczej go straci, a do tego dopuścić nie mógł.

Thierry Maurice DeVilliers

sumienny żółwik
zira_fell
wszystkie multi podpięte
sekworker, tancerz — Shadow
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Patrzył na niego dłuższy czas, nie wiedząc, co właściwie powiedzieć. Nie był pewien, czego chce i czy czegoś w ogóle. Chciał jakiegoś zapewnienia, że Santiago rzeczywiście go kocha, chciał w to znów uwierzyć, ale się tego już teraz cholernie bał - obawiał się, że jeśli znowu sobie na to pozwoli, to znów zostanie zraniony, że wszystko wróci do tego samego stanu, w jakim było obecnie: Tiago będzie z Sad albo może znajdzie sobie jakąś inną, znów ją pokocha i ona znów będzie ważniejsza, a Thierry będzie na drugim planie. Jednocześnie czuł się źle z tym, że tak bardzo chciał być dla niego najważniejszy - przecież od początku wiedział, że jest jego własnością, nie miał prawa niczego wymagać. Teraz więc nie chciał wymagać, chciał tylko, żeby Tiago go nie okłamywał względem swoich uczuć. Niech nawet traktowałby go tak samo, jak innych pracowników, niechby przychodził do niego tylko po seks, może nawet porozmawiać, ale niech nie mówi, że kocha, bo wtedy Maurice chciałby być naprawdę kochany. Teraz czuł, że nie jest. Raczej - że jest lubiany, że Tiago się go niego w jakiś sposób przywiązał, ale nie wierzył już, że to jest miłość.
- Nie możesz zerwać zaręczyn, bo musisz mieć żonę - powiedział wreszcie - a ja nie mam prawa tego żądać. Zresztą - co by to zmieniło? Nadal byś ją kochał, nadal byś spędzał z nią dużo czasu, nadal brałbyś ją na wycieczki. Ona nadal czułaby się najważniejsza i miałaby w tym świętą rację. Między nami nie może być w porządku, bo nie możesz być ze mną. To, co najwyżej możesz zrobić, to traktować mnie jak kogoś, kogo byś faktycznie kochał, a dziewczynę jak faktyczną przykrywkę. Ale ty ją pokochałeś, to nie jest już przykrywka, ty naprawdę chcesz z nią być, a ja nie chcę być kochanką. Jeśli miałbym słyszeć od ciebie, że mnie kochasz i jeśli miałbym w to znów uwierzyć - jeśli tego byś właśnie chciał - to musiałabym być jedyną, którą kochasz. Nie drugim. Tym, który dostaje ochłapy twojego serca. I nie mam najmniejszego prawa tego oczekiwać. Po prostu ożeń się z nią, a do mnie przychodź najwyżej po seks, jeśli tego potrzebujesz. Wygrała i wiedziała od dawna, że jest dla ciebie najważniejsza, tylko ja jestem głupi i ślepy, że tego wcześniej nie zauważałem.
Nie był pewien, czy w jego słowach dało się odczytać to, co naprawdę miał na myśli: że chciałby, żeby Tiago zerwał w ogóle znajomość z Sad. Mógłby mieć jakąś narzeczoną, jakąś żonę, byle jej nie kochał i byle sprawa była postawiona jaśniej, niż w tym przypadku (o ile byłaby to prawda): żeby ona była jedynie przykrywką, żeby ten związek był całkowicie fikcją.

Santiago Navarro Delgado
przemytnik i diler — gdzie się da
30 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Santiago ukrył twarz w dłoniach, kompletnie zagubiony. Już nie wiedział co ma zrobić, naprawdę - jeśli zerwanie zaręczyn nie mogło pomóc, jeśli nie mogło być między nimi jak dawniej, to nie miał już innych pomysłów jak to naprawić. Spieprzył, tak - cholernie spieprzył i nie wiedział jak to naprawić. Czuł coraz większe pieczenie pod powiekami, czuł, że zaraz się całkowicie rozklei, a nie chciał na to pozwolić; nie chciał płakać przy Thierrym. Ostatecznie był jego szefem, był gangsterem i nie mógł sobie pozwolić na aż taką słabość. Potrząsnął głową, próbując się uspokoić, ale to nic nie dało; pieczenie nasiliło się, a w końcu z jego oczy popłynęły dwie samotne łzy, biegnąc po policzkach i skapując w końcu na koszulę. Cholera, naprawdę nie chciał płakać i czuł się teraz jak gówno, jak nic nie warty duch, który został zesłany na ten świat tylko i wyłącznie po to, żeby cierpieć. W końcu oderwał dłonie od twarzy i załzawionymi oczami popatrzył na chłopaka, zrezygnowany i przygaszony.

- Zależy mi na tobie, Thierry. Na niej również mi zależy, ale nie w taki sam sposób. Ja i ona... przyjaźnimy się od kilku lat, rozumiemy się, akceptujemy, ale moja miłość do niej nie jest taka, jak miłość do ciebie. To ciebie kocham najbardziej, ciebie kocham tak, jak kocha się partnera, ukochanego. Ona... ona to co innego. - znów potrząsnął głową, czując, że to nie koniec płaczu na dzisiaj. Pozwolił sobie na chwilę słabości i teraz ponosił tego konsekwencje. Zaszlochał, osuwając się na podłogę i oparł się plecami o szafkę, podciągając kolana pod klatkę piersiową.

- Nie wiem co mam robić... - przyznał w końcu po chwili ciszy, obejmując ramionami swoje nogi i wtulając twarz w kolana. - Nie chcę cię stracić, Maurice.

Thierry Maurice DeVilliers

sumienny żółwik
zira_fell
wszystkie multi podpięte
sekworker, tancerz — Shadow
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zaskoczyło go, że Tiago płakał - czy to znaczyło, że naprawdę go kochał...? Nie, trzeba tę myśl wyrzucić z głowy, nie można się temu poddawać. To była manipulacja, to nie mogła być prawda. Do cholery, może płakał, bo mu się posypała taka piękna konstrukcja, trzymająca się przez tyle lat? Przyzwyczaił się do tego, więc teraz było mu żal, że się skończyło.
Mimo wszystko łzy Santiago zrobiły na nim wrażenie i zabolały go w serce - czuł, że zaraz sam może się rozpłakać, ale nie chciał sobie na to pozwolić. Sam jednak po chwili też usiadł na podłodze, pod przeciwległą ścianą i objął swoje nogi rękami.
- Santiago, nie czuję tego, że jestem dla ciebie najważniejszy - powiedział cicho - przestałem w to wierzyć, chociaż przez chwilę faktycznie wierzyłem, ale uważam teraz, że to była głupota z mojej strony. To wygląda tak, jakbyś ją kochał najbardziej, a ja jestem na drugim miejscu. Pierścionek dostałem jako drugi, już po tym, jak powiedziałeś mi, że oświadczyłeś się jej, a ja to źle przyjąłem. To mi też dałeś - wyglądało to, jak takie na odwal się. No, to się odwaliłem na chwilę. Potem przy mnie zacząłeś ją prosić, żeby z tobą nie zrywała i mówiłeś, jak bardzo ją kochasz. Teraz przyszedłeś i mówisz mi, że zabierasz ją na wycieczkę. Ze mną nigdy nie byłeś i teraz też już nie chcę, bo to znów byłoby to samo, co z pierścionkiem: zdenerwowałem się, to mnie też weźmiesz, niech się smarkacz uciszy. Ona cały czas mi mówi, że jest ważniejsza i teraz już widzę, że ma rację. Ciężko mi uwierzyć, że to ja jestem najważniejszy, skoro wszystko dostaję jako drugi i przychodzisz mi to oświadczyć. O zaręczynach zresztą powiedziałeś mi w taki sposób, jakbyś był ciekaw, jak bardzo się wkurwię: rozsiadłeś się na kanapie i powiedziałeś to chełpiąc się. Jak mam ci wierzyć w twoją miłość do mnie?
Cholera, naprawdę chciał w to znów uwierzyć chciał zapewnień, chciał być na pierwszym miejscu. Potrzebował tej miłości i teraz, gdy siebie słuchał, widział, że znowu się przed nim otwiera, że daje mu pieprzone furtki. Kretyn. Mały, głupi szczeniak, który prosi o miłość.

Santiago Navarro Delgado
ODPOWIEDZ