kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Straciła dla niego głowę już dawno, dawno temu… ale to nic nie zmieniało. Za każdym razem, gdy to robił – trafiła ją od nowa. Coraz bardziej. To się nie mogło znudzić. On się nie mógł znudzić… seks z nim nie mógł się znudzić. Tak, seks był ważny w ich związku, ale doskonale wiedziała, że nie chodziło w tym wszystkim tylko i wyłącznie o cielesność. Ten seks był taki, bo w grę wchodziły uczucia. Może właśnie dlatego z nikim innym się tak nie czuła? Tak… swobodnie, bezpiecznie i wyjątkowo. Logan doskonale wiedział jak ją dotknąć, żeby oszalała, żeby trudno jej było nad sobą zapanować, żeby górę wzięły pragnienie i przyjemność. Serce chciało jej wyskoczyć z klatki piersiowej, ale nie mogła też przestać się uśmiechać, gdy ich spojrzenia się spotkały i gdy ją pocałował. Dał jej moment na odzyskanie rezonu i mogła się roześmiać, gdy wspomniał o tych babach, do których sama wcześniej nawiązywała.
- To dobrze… złamałbyś mi serce. Nie chcę mieć już nigdy więcej złamanego serca. – wymamrotała prosto w męskie wargi, zaczepnie go całując i mocniej się do niego przybliżając, mocniej na niego napierając i po prostu w końcu siadając. Zajęła miejsce na jego udach i spojrzała na niego z góry. Uśmiechnęła się – Do tego rozwody są strasznie skomplikowane… musielibyśmy sprzedać dom. Dobrze, że chociaż nie byłoby problemu z podziałem zwierzaków. – kącik ust drgnął jej wymownie z lekkim rozbawieniu, bo oczywiście, że sobie tylko brzydko (i zupełnie niegroźnie, bo rozwodzenie się z nim było ostatnią rzeczą, której mogłaby chcieć) żartowała, jednocześnie sunąć łapskami po jego torsie i brzuchu, drażniąc jego skórę paznokciami i ani na moment nie odwracając od niego wzroku – Ale z pracą byłoby ciężko… któreś z nas pewnie musiałby zmienić szpital. Więc tak, to strasznie skomplikowana operacja, nie ma sensu. – zapewniła i poruszyła drażniąco biodrami. Pochyliła się też tak, żeby zawisnąć w niewielkiej odległości od twarzy męża z rękoma po obu stronach jego głowy – Czego chcesz, Bear? – jej błysk w oku jawnie sugerował mu co chciała usłyszeć, ale właśnie… chciała to usłyszeć.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Właśnie tego teraz od niej i dla niej chciał – tych emocji, pragnienia, przyjemności. Tego, żeby nie potrafiła nad sobą zapanować i jedyne o czym była w stanie myśleć to on, Trevisano. Jak mógłby kiedykolwiek choćby spróbować, choćby pomyśleć o tym, żeby złamać jej serce? Przecież dokładnie w tej samej sekundzie złamałby swoje własne. Doszczętnie i beznadziejne. To, że jednak Elise o tym powiedziała, a raczej to jak o tym powiedziała, jakich słów użyła… To mocniej usiadło mu w głowie. Przez ułamek chwili nawet chciał pociągnąć to dalej, ale ostatecznie uznał, że na takie rozmowy jeszcze przyjdzie czas. A przynajmniej lepszy niż ten teraz.
Czego chciał? O szlag…Wszystkiego. Ciebie i wszystkiego co z tobą związane. – odpowiedział cicho, wpatrując się w kobiece tęczówki tak samo uparcie, jak i Elise wpatrywała się w te jego. Uśmiechnął się pod nosem, bo spodziewał się, że to wcale jednak nie była taka odpowiedź, jakiej od niego chciała i oczekiwała… Siedząc na nim i robiąc wszystko, żeby czuł przez nią dreszcze… Wszędzie. Po prostu wszędzie. – Wiesz czego chcę. Wiesz to najlepiej na świecie. – dodał już niemal szeptem, instynktownie przy tym zaciskając mocniej, łapczywiej palce na kobiecych udach. W chwilę dalej podsunął łapska symetrycznie wyżej, aż do pośladków pani doktor, a w jeden z nich nawet sprezentował jej lekkiego, zaczepnego klapsa. – Zołza. Musisz to usłyszeć, co? – błysnął rozbawiony kłami, bo nawet jeśli próbował się wymigać od powiedzenia tak całkiem i zupełnie wprost czego faktycznie chciał od żony, to… No przecież dobrze wiedział, że to na nic. Że prędzej czy później i tak wyjdzie na jej. No i wyszło. – Chcę… Żebyś… – cofnął rękę na kobiecy kark i wplatając palce w jej ciemne loki, zbliżył pysk do jej ust. Prosto w nie cicho, niemal szeptem wymamrotał… - Zajęła się twoim drugim ulubionym Trevisano, tak jak tylko ty jedna potrafisz to zrobić. Jedna jedyna na całym wielkim świecie. – i żeby już kompletnie nie mogła mu zarzucić, że nie „nazwał rzeczy po imieniu”, najpierw silnie, zachłannie ją pocałował, a potem – wciąż tkwiąc w tym pocałunku – domamrotał, krótko i na temat, w kilku słowach opisując ją w swoim parterze.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Całe szczęście, że chciał wszystkiego, a nie o rozmowy o hipotetycznym rozwodzie, którego brać nie zamierzali, więc nie powinni zaprzątać nim sobie głowy dłużej niż w tych kilku głupich żarcikach, które nie miały absolutnie nic wspólnego z rzeczywistością. Zwłaszcza, że nikt tu nikomu nie złamał serca. I nikt nie miał ku temu żadnych podejrzeń.
- Wiem… – przyznała bez grama skrępowania i uśmiechnęła się do męża wymownie. Stworzył potwora, więc teraz musiał sobie z nim radzić. I… radził. Syknęła wymownie, gdy uderzył w jej pośladek, bo nawet jeśli zabolało, nawet jeśli zapiekło to i tak przyjemny dreszcz przemknął wzdłuż jej kręgosłupa. Lubiła, gdy to robił. Tak samo jak lubiła się z nim droczyć i była o krok od tego! Gdyby nie zamknął jej ust pocałunkiem pewnie przyczepiłaby się tego drugiego ulubionego Trevisano, ale szybko zapomniała o złośliwościach, gdy zabrakło jej tchu od pocałunku, a serce znów zaczęło bić szybciej. A kolejny dreszcz przemknął wzdłuż jej ciała, gdy Logan jednak bardzo obrazowo powiedział na głos, czego od niej chciał. Uśmiechnęła się pod nosem i pocałowała go, krótko… bo w końcu chciał od niej czegoś zupełnie innego. Zrobiła to. Bez grama zawahania zsunęła się z pocałunkami w dół męskiej sylwetki, drażniąco i irytująco. Wcale się nie spieszyła, bo w końcu mieli dużo czasu, a ona dodatkowo chciała zobaczyć w oczach męża rosnące zniecierpliwienie i lekką frustrację. Lubiła obserwować jak reagował na jej dotyk. Jak ściągał brwi, jak zaciskał szczękę, napinał mięśnie… sunęła po nich wolną dłonią, gdy jednocześnie brała go do ust. Zeszła mu do parteru i zrobiła wszystko, żeby udowodnić mu, że za nim tęskniła i dobrze, że nie szukał dla niej jakiegoś marnego zastępstwa, że warto było zaczekać. I zdecydowanie trzy miesiące nie sprawiły, że zamieniła się w brytyjską damę… damy na pewno się tak nie zachowują! Dla niej jednak najważniejsze było jego spełnienie i dopiero to mogło ją usatysfakcjonować.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nigdy i wobec nikogo nie był typem szczególnie wylewnym, ani tak na co dzień, ani w łóżku. Z Elise ta oczekiwana wylewność przychodziła mu tak łatwo, że nawet tego nie zauważał. Całym sobą, całym swoim ciałem komunikował jej, jak cholernie było mu dobrze i jak wielką przyjemność sprawiała mu sobą i swoimi pieszczotami. Ściągnięte wargi, zmarszczone brwi, napięty brzuch i szczęka, ciche gardłowe warknięcia, lekkie szarpnięcia biodrami… Każdy z tych objawów wskazywał na coraz silniejsze w nim wrzenie i coraz większe rozjuszenie męskich receptorów. Tych najbardziej męskich z męskich szczególnie mocno. Tych, które raz za razem Debenham przyjmowała między swoje miękkie, ciepłe wargi, otulała wilgotnym językiem i zaciskała w palcach. Robiła mu dobrze… Szlag robiła mu wszystko. Wszystko czego w tej sekundzie od niej chciał i potrzebował. Dawała mu to. Podjudzała jego zmysły, jego rozpalone ego i wzburzony temperament. Wzmagała jego zniecierpliwienie, jego oczekiwaną w tej sytuacji frustrację i ciągłą potrzebę „więcej, bardziej, dalej”. Brał to od niej, bo sama chciała mu to dać. A chciała tak samo bardzo, jak i on. Nigdy mniej. Logan to wiedział, cholernie to czuł, za każdym jednym razem. Teraz, kiedy ledwie moment temu skończył w jej ustach – też. Ta myśl odbiła mu się kilkukrotnym echem w głowie, ale zanim wydał z siebie choćby słowo, musiała minąć kolejna chwila. Odetchnął głębiej, kiedy opadał miękko głową na materac łóżka, przymknął ślepia, oblizał szybko wargi i… Czuł. Odrętwiałość swoich od dłuższego czasu silnie spiętych mięśni, szczęki, brwi, ale przede wszystkim to szczególne, piekielnie odprężające mrowienie i pulsowanie w dole. Echo spełnienia, które było za każdym jednym pieprzonym razem tak cholernie wyjątkowe i tak cholernie przez niego wyczekiwane. – Ja nie zapytałem. – odezwał się nagle, cicho, z lekką chrypką w głosie, podnosząc powieki i przechylając łeb tak, żeby wygodniej mu było patrzeć na żonę. Uśmiechnął się do niej znów, tak jak uśmiechał się tylko do niej. Jednej jedynej na całym świecie. – O stado obcych chłopów. Ja nie zapytałem. Byłem grzeczny. Ty nie byłaś. – dodał z czystej i, nie oszukujmy się, wrodzonej przekory, jednocześnie sięgając łapskiem do kobiecej twarzy. Opuszką kciuka przesunął pod zarysem dolnej wargi żony, a potem po prostu przykrył dłonią jej kark i lekko ją do siebie przyciągnął. – Ale zapytam teraz. O coś innego. – nie o chłopów, ani obcych, ani nieobcych. Ani tutaj, ani w Londynie. Nie miał żadnych wątpliwości, że doktor Debenham była mu tak samo wierna, jak on był wierny jej. Psio. Jak kundle. – Zostaniesz moją dziewczyną? – tudududummmm… Zapytał i natychmiast wyszczerzył do niej cwanie kły. - Taką... Wiesz, na poważnie. Z chodzeniem za rękę i w ogóle... - całowaniem się na szkolnych korytarzach i robieniu sobie dobrze w składziku woźnego.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
W pierwszej chwili nie zrozumiała o czym mówił. O co nie zapytał? Ściągnęła mocniej brwi, kącik ust drgnął jej w rozbawieniu, a po chwili, cóż… wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu. Faktycznie nie zapytał! Chociaż akurat pytanie samo w sobie było dość podchwytliwe, bo przecież Elise spała w hotelowym łóżku, a kto wie, kto się przez nie wcześniej przewinął, prawda? Mogło tam spać (i zapewne spało!) całe mnóstwo obcych chłopów! Nie z nią, ale w samym łóżku już tak. W tym tutaj? Materac był nówka sztuka, sami go wybrali i sami odebrali od kuriera, więc nie spał w nim nikt poza nimi. Dlatego właśnie się szczerzyła, ale nie dyskutowała… bo faktycznie on nie pytał, a ona tak. Chociaż bardziej sobie żartowała niż faktycznie pytała. Ta rozłąka była trudna, te trzy miesiące były trudne, ale jednocześnie była jedna jedyna rzecz, która nie zaprzątała jej głowy – nie martwiła się o wierność Logana. Tej była pewna – Mhmm… – była bardzo ciekawa o co chciał zapytać. Zmrużyła lekko ślipia i przyglądała mu się uważnie, pozwalając na chwilę zapaść ciszy między nimi. Aż nie zadał tego pytania, a ona nie parsknęła śmiechem.
- Znowu to robisz! – wytknęła mu, szczerząc kły w szerokim uśmiechu i pochylając się w jego stronę, żeby znaleźć się blisko jego twarzy i móc go spokojnie pocałować jeszcze zanim odpowie mu na jego arcyważne pytanie! Dopiero wtedy się odezwała – Zostanę – zapewniła – Nawet jeśli znowu o to pytasz, gdy jesteśmy w łóżku. Nie wiem… oświadcz mi się kiedyś, Trevisano, w jakimś ładnym miejscu, jak będziemy ładnie ubrani, a nie jak przed chwilą miałeś twarz między moimi udami. – zresztą tak jak ona swoją między jego! Bardzo romantyczne okoliczności przyrody. Bardzo! - Przecież i tak wiesz, że ci nigdy nie odmówię. – a nawet podniosła teraz dłoń, na której miała obrączkę i pierścionek, których nie mogła nosić tylko w pracy, nad czym bardzo ubolewała, ale z drugiej strony wolałaby nie podrzeć rękawiczek i nie zgubić pierścionka w pacjencie - Swoją drogą... chcesz zapytać? - o obcych facetów w jej łóżku? Dla własnego spokoju? Czy ufał wystarczająco mocno?


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Sapnął wymownie grając w swoje mocno pseudo oburzenie tą absolutnie i bezdyskusyjnie trafną, ale przy okazji też bezczelną uwagą Elise. Bo nawet jeśli faktycznie znowu to robił, to… - No i co z tego? – wytknął tonem przedszkolaka, szczerząc zaraz ostre kły w rozbawionym grymasie. Chciał, nie chciał – wiedział, że tak było. Że Debenham ma rację, a on kolejny raz proponował jej zobowiązanie w tej… Bardzo szczególnej sytuacji. – Ten pierwszy pierwszy raz, kiedy to zrobiłem jakoś wcale nie narzekałaś. – pociągnął dalej, chwilowo i celowo odsuwając temat stada obcych chłopów w jej łóżku, na bok. Zbliżył pysk znów bardziej do kobiecej twarzy, wzrok na moment zatrzymał przy ładnych, idealnie zarysowanych wargach pani doktor. Działały na niego tak samo silnie, jak jej oczy. Ba, jak ona cała. Każdy jeden centymetr, milimetr jej ciała, jej bycia, jej jestestwa. Znał ją na wskroś. Znał każdy jeden pieprzyk na jej ramionach i dekolcie, każdą jedną zmarszczkę, każdą jedną wystającą kosteczkę i każdy jeden receptor. Każdy jeden… Nie inaczej. – To był trudny wieczór, co? Wtedy, jak to zrobiłem. Jak poprosiłem cię, żebyś zrobiła ze mną ten ogromny krok dalej, trochę w nieznane. – uśmiechnął się mówiąc o tym, bo nawet jeśli tamten dzień, wieczór i noc istotnie nie należały do najłatwiejszych emocjonalnie to finał był cholernie satysfakcjonujący. – Bardzo się wtedy pokłóciliśmy. I ja bardzo się bałem, że to trochę koniec. Ale nie zrobiłem tego ze strachu, żebyś mnie źle nie zrozumiała. Nigdy nie zrobiłbym tego ze strachu, ani z żadnych innych głupich albo niejasnych pobudek. – wpatrując się czujnie w ślepia pani doktor i wracając i myślami i słowami do tamtych wydarzeń, naturalnie spoważniał. – Zrobiłem to, bo wiedziałem, że tego chcę. Myślę, że wiedziałem to już od jakiegoś… Od dłuższego czasu, ale bałem się, że powiesz „nie”. I myślę, że powiedziałabyś „nie”, skoro chwilę wcześniej nawet nie chciałaś ze mną zamieszkać. – błysnął przekornie kłami, bo absolutnie jej niczego nie wypominał, ani nie wytykał. Po prostu się drażnił. Przekomarzał. Tylko tyle. W międzyczasie przesunął lekko palcami po jej policzku, opuszką kciuka obrysował jej dolną wargę… - Tak, tak, przyznaję, że potem to nadrobiłaś. Znalazłaś nam dom i w ogóle. – odruchowo łypnął po sypialni, która od jakiegoś czasu była ich małym, ale bardzo osobistym i pożądanym azylem. Ukryci tam przed całym światem, byli tylko ze sobą i dla siebie. Tak jak dzisiaj, tak jak teraz. – Nie chcę. – dorzucił nagle, ale wiedział, że Elise bez problemu go zrozumie. – Nie chcę o to pytać. Nie muszę, nie potrzebuję i nie chcę. Wierzę, że nigdy mi tego nie zrobisz, a nawet jeśli… Nawet jeśli w którymś popieprzonym momencie naszego życia jednak byś to zrobiła to wiem, że nie będę musiał o to pytać. Wiem, że przyjdziesz do mnie sama i o wszystkim mi powiesz. – nawet najgorsza, najokrutniejsza prawda była lepsza od najsłodszej ściemy. Elise to wiedziała. Oboje żyli wobec siebie do bólu uczciwie. – Ale nie ma i nie będzie o czym mówić, bo bardzo mnie kochasz i nie zrobisz mi krzywdy. – dodał na koniec, zgodnie z tym co naprawdę grało mu w serduchu. – Chcesz się ze mną kochać? Już ci się nie będę oświadczał, obiecuję… – wyszczerzył kły i zbliżył pysk do kobiecych ust. Mówiąc następne słowa, drażnił je ciepłem własnego oddechu. – Potem zapytam o coś jeszcze. Ale to potem. Teraz już nie chcę gadać. – i na potwierdzenie tego, co powiedział, pocałował ją. Spokojnie, bez chwilowo zbędnej gwałtowności, ale z soczystym i intensywnym ładunkiem uczuć i tego wszystkiego, co dzień w dzień sprawiało, że wciąż i wciąż zakochiwał się w niej od nowa. Motyle w jego brzuchu były uparte i nie do zajechania.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zaśmiała się w głos, bo oczywiście, że nie narzekała za pierwszym razem. Gdyby narzekała – pewnie dzisiaj nie byliby po ślubie. Pewnie nie byliby razem. Bo faktycznie… to był trudny wieczór. Trudny dzień. Trudnych parę dni. Prawdę powiedziawszy też gdzieś tam w środku bała się wtedy, że to koniec… brzydki i zupełnie nieszczęśliwy koniec. Tamten wieczór to było ich być albo nie być. I dobrze, że skończyło się w ten a nie inny sposób. Nawet przez chwilę nie żałowała, a wręcz przeciwnie – z każdym kolejnym dniem spędzonym z Trevisano czuła, że to była najlepsza decyzja w jej życiu, że to właśnie było to, co powinna była zrobić. Nawet jeśli nie miała tej pewności, co Bear. Nie wiedziała od dawna – to było dla niej zaskoczenie, ale poszła za przeczuciem. Cholernie dobrym przeczuciem.
- Nie skrzywdzę cię. Nie tak. Nie wiem, czy nie zrobię tego w inny sposób, bo wiem, że nie jestem łatwa w obsłudze. – oboje nie byli, mieli ciężkie charaktery, byli trudni… ale widocznie byli trudni tylko i wyłącznie dla całego świata zewnętrznego. Dla siebie? Nie. I to dobrze. To było najważniejsze – Ale tak cię nie skrzywdzę, nigdy. – nie szukała przygód, nie była typem, który łatwo się zakochiwał i poddawał jakimś marnym… porywom serce. Seksu też nie musiała szukać nigdzie indziej. Nie potrafiła znaleźć żadnego sensownego powodu dla którego miałaby zdradzać Logana. I obiecała sobie, że stanie na głowie, żeby on czuł się tak samo – Wiesz, że nie można mi tak mówić… że później. Nie lubię później. Lubię mieć wszystko od razu. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, ale ten pocałunek… odwzajemniła go. Poszła w to. I więcej nie gadali – znowu zajęła miejsce na jego udach. I stali się jednością, bo tak długo na to czekali. Za długo. Ta rozłąka była torturą, a tych parę chwil teraz… to była miła nagroda za ten czas.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nawet jeśli to dobrze wiedział, a wiedział doskonale, to wciąż miło było nie tylko to poczuć, ale też usłyszeć. Elise była jedyną osobą na tym świecie, której ufał tak bardzo, tak mocno i tak bezdyskusyjnie. Nawet jeśli czasami wywoływał między nimi trudne rozmowy pozornie opierające się właśnie o zaufanie to w tym nigdy nie chodziło o nią. Nie chodziło o to, że jej nie ufał – bo ufał. Ufał, jak diabli. Chodziło o niego i jego… Surowość wobec samego siebie. Tylko tyle i aż tyle. Dlatego każdy jeden raz, kiedy Elise mówiła głośno, że go kocha, że go docenia, że go potrzebuje i że podoba jej się, jako mężczyzna – znaczył dla Trevisano wszystko.
Następne „chwile” – a tych było wiele, a każda z nich była długa i jak diabli intensywna – też znaczyły dla nich wszystko. Ich złączone w niezburzalną jedność ciała, ich splatające się ze sobą oddechy, dotykające się nawzajem dłonie, całujące wargi i szukające kontaktu ślepia – to wszystko było bardzo zmysłowym, pełnym drżenia i oddania powiedzeniem kocham i tęsknię. Nawet jeżeli panującą w pokoju ciszę przerywały tylko ich wzajemne pomruki, warknięcia i odgłosy wartko spotykających się ze sobą ciał, i nie było tam żadnych konkretnych słów czy wyznań, oboje doskonale to wiedzieli. I czuli.
Materac ich łóżka zabawnie zaskrzypiał, kiedy Trevisano opadł na niego grzbietem. Ciężko. Ten niespodziewany odgłos wywołał na męskim pysku grymas rozbawienia. – Myślisz, że mamy na niego gwarancję? – sapnął żartobliwie, przechylając jednocześnie głowę tak, żeby wygodniej mu się patrzyło na leżącą obok Debenham. Jego ślepia natychmiast podążyły piekielnie atrakcyjną ścieżką jej nagiego ciała. Od jej kształtnych ust, przez dekolt i idealnie krągłe piersi, dalej do brzucha i potem do samych nóg. Nawet nie próbował ukrywać tego, jak dużą czuł z tego widoku raz, że przyjemność, a dwa – satysfakcję. W końcu od dłuższego czasu on jeden jedyny na świecie miał prawo oglądać Elise w tym wydaniu. Jego ulubionym zresztą. – Boże… Elise… – szepnął, wciąż nie mogąc oderwać od niej oczu. Uśmiechnął się i wyciągnął łapsko do jej bliższego sobie uda. – Co ty ze mną robisz… – sobą. Sobą całą. Swoim niesamowicie seksownym ciałem i tym, jaka była w środku. Nadzienie miała wyjątkowo, cholera, smaczne. Oblizał szybko wargi i podciągnął w końcu ślepia do kobiecych tęczówek. – Skąd wiedziałaś, co? Że od razu wpadłaś mi w oko? – i tego pierwszego dnia, kiedy ledwie się poznali, stojąc przy niej nie mógł przestać się zastanawiać jak idealnie zgrabny miała tyłek i jak pachniała jej skóra. Nie lubił tego wtedy, nie lubił tych natrętnych myśli, bo nie lubił być „typowym facetem”, ale szlaaaag… No nie dało się! Z nią tuż obok – nie dało się i już.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zaśmiała się w głos, bo to naprawdę był przerażający dźwięk, który zwiastował kłopoty… materac jednak został na swoim miejscu, nie zapadli się i mogli spokojnie oddychać. I śmiać – Obawiam się, że tego nie obejmuje – nawet jeśli ją mieli! Nie chciałaby jednak zgłaszać reklamacji materaca, który zapadł się przez zbyt intensywne z niego korzystanie. Prędzej po prostu kupiliby nowy! Poprawiła sobie poduszkę pod głową i mogła spokojnie wpatrywać się w męża, który cóż… wpatrywał się w nią. I znowu się zaśmiała – Zaraz zacznę się czerwienić. Tak mi się przyglądasz. – wytknęła mu to samo, co on wytknął jej parę chwil wcześniej. Wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu i pokręciła łbem, bo naprawdę… ale wcale się nie peszyła. Był prawdopodobnie jedyną osobą na świecie, która mogła jej się przyglądać, a ona się nie denerwowała (no prawie nigdy! Bo jednak jak nie skupiał się na niczym innym to inna rozmowa!), nie czuła się speszona mimo, że sunął wzrokiem po jej sylwetce. Chciała mu się podobać. Lubiła mu się podobać. Lubiła błysk w jego oku, gdy jej się przyglądał, gdy nie mógł utrzymać rąk przy sobie – Nie wiedziałam. Przynajmniej od razu… później jednak zacząłeś spędzać ze mną więcej czasu, zaprzyjaźniliśmy się i to już było oczywiste. Pamiętasz jak zabrałeś mnie na łódkę? Ale najwięcej dał mi do myślenia przypadek z narażeniem. – gdy był obok, gdy nie traktował jej jak trędowatej, gdy nie bał się jej objąć i mogła mu się wypłakać w ramię. Był wtedy mężczyzną. Może trochę nieodpowiedzialnym, ale mężczyzną. Plus w kółko powtarzał jej, że mogłaby mieć każdego i każdemu się na pewno podoba… było mnóstwo takich momentów, ciężko byłoby się nie domyślić – To jest to, o co chciałeś zapytać? – bo chciał! Wspomniał, że chce ją o coś później zapytać – Bo spodziewałam się czegoś bardziej… hardkorowego. – niż to, kiedy wiedziała, że wpadła mu w oko, heh…


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nie chciał być oczywisty. Wtedy, w tym czasie, o którym mówiła teraz Elise, tym bardziej nie chciał taki być. Nie w jej oczach. Chciał być interesujący, ciekawy, warty zbadania, ale nie oczywisty. Trochę go to… Tknęło. Ale nie w kontekście pretensji do Elise, że tak szybko go rozszyfrowała, podczas gdy on z nią miał cholerny problem. Zezłościł się na siebie. Zupełnie niepotrzebnie i irracjonalnie, ale tak, poczuł to. Miał tylko nadzieję, że nie dał tego po sobie poznać. Przynajmniej nie za bardzo, albo nie na tyle, żeby w jakimkolwiek stopniu zaniepokoiło to Debenham. – Nie, nie… To nie to. – odpowiedział z minimalnym poślizgiem, wracając, przez moment trochę nieobecnym wzrokiem, teraz z powrotem do oczu żony. Lekki, dyskretny uśmiech wpełzł mu na pysk. – Nie wiem czy to będzie hardkorowe czy nie. Tak naprawdę nawet nie wiem czy w ogóle mogę albo czy powinienem o to pytać. Nie chcę cię denerwować. Szczególnie dzisiaj. – przyznał swobodnie i szczerze, bo przecież znał siebie zupełnie dobrze, a skoro tak to wiedział też, że miał nie lada talent do zadawania bardzo niewygodnych pytań i poruszania wyjątkowo niefortunnych tematów. To było coś, tuż zaraz obok tego bycia oczywistym i łatwym do rozszyfrowania, czego naprawdę mocno w sobie nie lubił. Podejrzewał, że Elise też tego w nim nie lubiła, bo niestety najczęściej, a raczej zawsze to ona była ofiarą tej jego… Zgrabności adekwatnej do słonia w składzie porcelany. – Powiedziałaś wcześniej, że… – spauzował, chyba dając sobie jeszcze jedną, ostatnią szansę na ewentualny odwrót. Zatrzymał spojrzenie przy oczach żony, czujnie się w nie wpatrując i chyba próbując w ten sposób znaleźć tam jakikolwiek, choćby najdrobniejszy sygnał na to, że istotnie powinien tak zrobić – podnieść łapy w geście kapitulacji i po prostu się wycofać. Szlag…Powiedziałaś, że nie chcesz mieć nigdy więcej złamanego serca. To znaczy, że ktoś kiedyś już ci je złamał? – użyła dokładnie takich słów, co dawało bardzo wąskie pole do interpretacyjnego popisu. – Powiesz mi kto? I dlaczego? Bo chyba nie… Chyba nie ja, co? Nie złamałem ci serca, Elise… Nie złamałem, prawda? – teraz, jak o tym pomyślał… To trochę się spiął. Na jego czole, między jego brwiami momentalnie wykwitła specyficzna pionowa zmarszczka, a błysk w oczach wyraźnie sugerował, że mu zależy. Na szczerości. Choćby nie wiem co.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie uważała, żeby był oczywisty… czasami to, co mówił było oczywiste, ale wcale nie on. Zresztą wcale nie uważała tego za coś złego, wręcz przeciwnie. Zwłaszcza, że hej… była dziwna, była trochę pokręcona, ale jednak świadomość tego, że mu się podobała nie mogła być zła. Prawdopodobnie, gdyby nie obecność strażaka, wylądowanie w łóżku zajęłoby im dużo, dużo mniej czasu. Zresztą chyba mu to nawet kiedyś po kilku drinkach powiedziała…
- Obiecuję, że się nie zdenerwuję. I oczywiście, że możesz pytać o wszystko. – jak w ogóle mógł pomyśleć, że nie? Był jej mężem, najważniejszą osobą w jej życiu i jedyną przed którą nie miała tajemnic (no może poza tymi kilkoma załamaniami, które przeżyła w Londynie, ale tym po prostu nie chciała go denerwować, chociaż pewnie i do tego dojdzie skoro już było po wszystkim, przeżyła i dotrwała do końca), więc oczywiście, że mógł pytać. Wpatrywała się w niego intensywnie, nie uciekała spojrzeniem, nie bała się jego pytania, uśmiechała się swobodnie i czekała aż to wreszcie z siebie wydusi. A gdy się to stało… sapnęła wymownie, jeszcze mocniej uśmiechając się pod nosem – A złamałeś? Wydaje ci się, że mogłeś zrobić kiedyś coś, co mogłoby mi złamać serce? – odbiła piłeczkę, ale pytała całkiem poważnie. Czy wydaje mu się, że zrobił coś takiego? Kiedykolwiek? Jakkolwiek? Kłócili się, ich początki wcale nie były łatwe, te momenty, gdy wymagał od niej zapewnień i wyznań, gdy sam ich nie robił? Tak, to był ciężki okres. Było nieprzyjemnie. Zapewne parę rys na kobiecym serduszku się pojawiło, ale nie wydawało jej się, żeby kiedykolwiek było pomiędzy nimi tak źle, że mógł ją złamać – Myślałam raczej tak… ogólnie. Nic konkretnego nie miałam na myśli. Oczywiście, że dostałam w życiu parę razy kosza i wydawało mi się, że to złamane serce… – kącik ust drgnął jej lekko w rozbawieniu, bo dzisiaj już wiedziała, że to pierdoły! – Więc może źle się wysłowiłam. Chodziło mi o to, że nie chcę mieć nigdy złamanego serca. A już na pewni nie przez ciebie. – tak samo jak ona nie chciała łamać serca jemu, proste!



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
To pytanie… Czy jego zdaniem zrobił kiedykolwiek coś takiego, co mogłoby złamać kobiece serce… Szczerze się tym strapił. Tak naprawdę, skąd miałby to wiedzieć, jeśli nie od niej. Skąd miałby to wiedzieć, jeśli by mu tego nie powiedziała. Nie był facetem idealnym, ani mężem idealnym, ani przyjacielem idealnym, ani pewnie nawet kochankiem idealnym. Nie był i popełniał całe mnóstwo błędów, z których zupełnie często nawet nie zdawał sobie sprawy – lub zdawał ją sobie jedynie częściowo. Jeśli więc kiedykolwiek w tym życiu złamał serce swojej żonie, chciał i potrzebował to od niej usłyszeć. Wpatrywał się w jej ślepia z, naturalnie w tej sytuacji, dość poważną miną. Czujnie, nie pozwalając sobie choćby na cień choćby drobnego uśmiechu. Na szczęście Elise długo nie trzymała go w tej szalenie nieprzyjemnej niepewności. Zrozumiał z jej słów, że mimo tych wszystkich fakapów, które bezdyskusyjnie popełnił, żaden z nich nie złamał jej serca. Gdyby wierzył w boga, pewnie powiedziałby teraz z ulgą dzięki bogu. – Wiesz dobrze, że kiedy sprawiam ci przykrość to najczęściej nawet nie jestem tego świadomy. – powiedział na głos to, o czym parę chwil temu pomyślał. Wzruszył lekko ramieniem i wziął w płuca wyraźnie głębszy oddech. Klatka piersiowa mocniej mu się uniosła i wyraźniej opadła, a on opuścił wzrok na kobiecą dłoń. Tę, na której widniała symboliczna pamiątka z ich ślubu – obrączka. – Bardzo bym tego nie chciał. Złamać ci serce. Nigdy bym sobie tego nie wybaczył. – dodał znacznie ciszej, chyba nawet bardziej do siebie niż do leżącej obok żony. Po chwili otrząsnął się z tego płytkiego zamyślenia i ponownie odnalazł spojrzeniem ładne, intensywnie iskrzące brązem oczy pani doktor. – Zmęczona? Zadowolona? – pytał, a jednocześnie trochę opieszale przekręcał się z leżenia na grzbiecie do leżenia na boku, przodem do Debenham. Naciągnął na nich po kawałku kołdry, siebie przykrywając tylko od pasa w dół, a żonę aż do połowy jej ładnych, zgrabnych pleców. – Szczęśliwa? – bo to o to przecież chodziło mu najbardziej, na tym mu zależało, tego dla niej i od niej chciał. Żeby była szczęśliwa. Tutaj, z nim. W ich życiu i małym świecie. – Nie będziesz już płakać? Wierz mi, Elise, że zapłakana kobieta niedługo po seksie ze swoim mężem to trochę, jak przeciwieństwo afrodyzjaku. – skwitował bezczelnie i z przekornym uśmiechem na pysku przysunął się do kobiety jeszcze bardziej. Między nimi pozostała już bardzo niewielka odległość. Teraz, kiedy widział jej twarz z tak bliska, czuł dreszcze. – Będziesz tęsknić za tamtym szpitalem? Nie pytam o Londyn, jako Londyn i niczego nie sugeruję, ani nie mam też niczego dodatkowego na myśli. Po prostu jestem ciekaw. – wolał od razu zaznaczyć, bo tym razem naprawdę nie miał niczego niefortunnego na myśli. – To trochę… Nie, to zupełnie inny świat, niż to nasze Cairns. Jak ty się tutaj na nowo odnajdziesz, co? – wargi zadrżały mu mocniej w uśmiechu, bo przecież to jasne, że tylko sobie żartował. Nie miał wątpliwości, że powrót Elise do pracy w ich szpitalu przebiegnie super gładko. Niemal, jak po przysłowiowym maśle. – Na szczęście masz tam mnie. Będziesz mogła zapytać o drogę do dyżurki albo poprosić, żebym zaprowadził cię do kafeterii. Jeśli nie będę zajęty… Bo jestem fantastycznym chirurgiem i mam wielu pacjentów… – zgrywał się dalej, totalnie w najlepsze i nawet tego nie krył. – To oczywiście niczego ci nie odmówię. No chyba, że będę zajęty. Wiesz, jak jest… Nie tylko w Londynie mają super specjalistów. Tutaj też tacy są. Na przykład Henderson. Albo duży Bambo. – celowo wymienił panów doktorów, którzy generalnie uchodzili w całym lokalnym światku medycznym za niezłych konowałów. Trevisano naprawdę nie rozumiał dlaczego obaj wciąż mieli pracę w tak chodliwym miejscu, jakim był ich szpital. – No i ja. Ja tam jestem małym diamentem. Małym malutkim. Diamencikiem. Ale teraz przyjdziesz ty i przyćmisz ten mój… Mały blaszczek. Szlag… – wyszczerzył kły i zaraz potem złapał nimi krótko i lekko za czubek damskiego nosa. – Nawet nie wiesz, jak mnie to kręci, że jesteś w tym dużo lepsza ode mnie. – w lekarzowaniu, w chirurgowaniu. Była lepsza i on dobrze o tym wiedział, ale tak jak normalnie nie przepadałby za tym, tak w przypadku Elise… Serio go to kręciło. – Uwielbiam twój mózg. I twój talent. Uwielbiam to, że mogę się tobą chwalić. Muszę przyznać, że jestem w tym naprawdę dobry. W chwaleniu się tobą.
No i nie wiem po co grzmotnąłem taki ogromny post, bo zakończę brutalnie, jednym zdaniem - resztę dnia, wieczora i nocy spędzili na cieszeniu się sobą. Nie rozmawiali jeszcze o najtrudniejszych chwilach podczas rozłąki, ale oboje dobrze wiedzieli, że prędzej czy później do tego wrócą. Tyle.
koniec

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
ODPOWIEDZ