kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Już chciała mu wytknąć, że jej też wcale nie zaprasza na randki! Ani trochę! A jak ona go zaprasza na randkę to później w ogóle z tej randki nie korzysta! Ale na szczęście nie wytknęła. Prychnęła tylko wymownie, trochę żartobliwie, bo naprawdę ostatnie o czym teraz myślała to jakakolwiek kłótnia z nim! Za to doskonale było podyskutować – nawet na tak głupiutkie i niedorzeczne tematy! – tak twarzą w twarz, a nie przez ekran telefonu – Przypominam, że gdy się poznaliśmy… bałeś się, że ktoś mi na twój temat nagada, że twoja sława cię wyprzedzi, że będę miała informacje na twój temat z pierwszej ręki i przez to nie będę chciała się z tobą zadawać. Więc jakbyś był takim dżentelmenem, przytrzymywał drzwi i ładnie się do nich uśmiechał… rozmawiałbyś inaczej! – więc niech jej tu teraz nie wciska kitu, bo nałamał pełno kobiecych serc na szpitalnych korytarzach, a teraz twierdził, że nie i udawał dżentelmena-świętoszka. Ona już swoje wiedziała! I nie wierzyła mu ani trochę, że było inaczej i że on taki niewinny i że ta lista taka krótka! Zwłaszcza, że gdzieś to doświadczenie zdobyć musiał, ale tego już mu na głos nie mówiła. Za to uśmiechnęła się promiennie, gdy zupełnie nieświadomie potwierdził jej wersję – Ha! – wykrzyknęła uradowana – No mówiłam! Nie umówiłbyś się ze mną, gdybym była kimś… innym. Skupiony na optymalnych i wydajnych poszukiwaniach pani Trevisano wśród kobiet pracujących w szpitalu, nie rozglądałbyś się nigdzie indziej. No mówiłam! – dlatego właśnie uważała, że gdyby jej życie potoczyło się zupełnie inaczej i w ogóle mieliby okazję na siebie wpaść (a szanse byłyby na to drastycznie małe) to nie zwróciłby na nią najmniejszej uwagi – Byłam – poprawiła go, bo już nie była uczulona na relacje z lekarzami… teraz miała swojego własnego chirurga dziecięcego i to jej wystarczało. I nie broniła się przed nim rękoma i nogami – No i sam przed chwilą to powiedziałeś… pysk zrobił robotę. – kącik ust drgnął jej wymownie, bo to nawet nie leżało blisko prawdy. Wbrew pozorom to naprawdę był jego charakter i cała osobowość – Zwłaszcza, gdy miałeś go między moimi udami. – dodała jak gdyby nigdy nic i wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Od dobrego momentu kręcił uparcie głową – trochę w wyrazie niezadowolenia i protestu, a trochę też po prostu bezsilnie. Nawet sobie westchnął całkiem wymownie, wręcz teatralnie na to wszystko co przyszło mu usłyszeć od żony. To, jak ogromna była różnica między tym, jak Logana widziała Elise, a tym, jak widział siebie i swoje życie on sam, było dla niego trochę niepokojące. Nigdy nie chciał być ani traktowany, ani uznawany za łamacza kobiecych serc. Nigdy nie zależało mu na takiej taniej popularności. Nigdy też z własnej woli i świadomości nie prowokował sytuacji, które mogłyby tym zaowocować. Nie był łatwy i przyjemny i doskonale o tym wiedział, a skoro wiedział to nie narażał na tę swoją niełatwość i nieprzyjemność zbyt wielu nieświadomych tego kobiet. Było tylko kilka, które jakkolwiek do siebie dopuścił, a i tak w większości kończyło się to fiaskiem. Zawsze musiał przyjść taki moment, w którym ta jego niełatwość i nieprzyjemność stawały się nie do zniesienia. Sam przed sobą musiał zresztą przyznać, że będąc z Elise… Nadal trochę się tego obawiał. Nie mówił o tym głośno, bo nie było o czym, ale czuł to. Gdzieś głęboko, głęboko w serduchu i duchu. – Bałem się, że dowiesz się o mnie i Jessice, zanim sam ci o tym opowiem, głuptasie. Nie o innych kobietach, których naprawdę nie było dużo. – a ona w końcu powinna mu w to uwierzyć. Mruknął z niezadowoleniem i nerwowo poruszył się w swoim fotelu kierowcy. – Myślałem, że tego nie zrozumiesz. Po prostu. Nie znałem cię, byłaś wtedy trochę przemądrzałą i wkurzającą seksowną zołzą, nie przepadałaś za mną… Byłem absolutnie przekonany, że jeśli posłuchasz plotek na mój i Capshaw temat tooo wyciągniesz niepoprawne wnioski. Tyle. Takie to proste. I naprawdę nie rozumiem jakim cudem w dzień twojego powrotu do domu po tej cholernej trzymiesięcznej rozłące, my rozmawiamy o innych kobietach – epizodach w moim życiu. – spojrzał szybko na Debenham, bo oboje dobrze wiedzieli, że to była jej sprawka. Jej wina, ona to spowodowała! A on się biedny musiał gimnastykować, żeby niczego nie spierdolić. – Z drugiej strony… To chyba nie robi na tobie takiego wrażenia, co? Takiego, jak gadanie o twoich byłych robi na mnie. – nie wyglądała na zazdrosną ani nawet jakkolwiek ruszoną specyficznym tematem ich rozmowy. – Jesteś w tym lepsza. Zdecydowanie lepsza. Dojrzalsza.nie tylko w tym zresztą, dopowiedział sobie w myślach i uśmiechnął się pod nosem lekko i ledwo zauważalnie. – Byłaś kiedyś o kogoś tak strasznie, okropnie zazdrosna, że nie potrafiłaś nad tym zapanować? No wiesz… Spaliłabyś cały świat, gdyby to miało pomóc. Jakkolwiek. – zapytał po chwili, bo skoro już prowadzili tę bardzo nieoczywistą rozmowę w drodze do domu to… Chyba nic nie stało na przeszkodzie, żeby ją pociągnąć. Trevisano zerknął na Elise i szybko dodał: - Nie chodzi mi o taką zazdrość, jak czujesz widząc mnie w towarzystwie Capshaw. Pytam o taki totalny ogień. Że wydrapałabyś tej kobiecie oczy. – albo typowi, jeśli na to zasłużył. Logan wcale nie chciałby być na tym niechlubnym miejscu.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Właściwie miało to sens… że bał się plotek na temat swojego romansu z przełożoną. To faktycznie w pierwszej chwili nie brzmiało najlepiej. A już na pewno nie brzmiało najlepiej jeśli ktoś ci wpadł w oko. A chyba nie było sensu mówić, że było inaczej… mogła być zołzą i mogła za nim nie przepadać (chociaż nie była to prawda! Zdenerwował ją tylko na początku jak chciał innego lekarza, bo myślał, że do niczego się nie nadaje), ale oboje doskonale wiedzieli, że ona spodobała mu się od razu. A przynajmniej od momentu, w którym okazało się, że jednak nie zabije jego pacjentki.
- To nie jest tak, że nie robi na mnie wrażenia… – to nie była prawda, a ona lekko wzruszyła ramionami – Rozmawialiśmy kiedyś na ten temat… nie lubię z tobą rozmawiać o moich byłych, bo to zawsze sprowadza się do jednego. – całej tyrady jacy byli beznadziejni, jak ona mogła się z nimi spotykać, jak kiepscy byli w łóżku i jak są niemądrzy… czym poniekąd trochę dosrywał jej i jej wyborom życiowym. Ona tak nie lubiła mówić o jego byłych, głównie dlatego, że ich nie znała. Jessici też nie. Nie lubiła jej, nie lubiła tego, że Logan ciągle z nią pracował, ale nie zamierzała w żaden sposób jej umniejszać. Zwłaszcza, że miała zbyt dobre zdanie o samym Loganie, żeby podejrzewać go o umawianie się z kretynkami – I nie mam powodów do takiej zazdrości, Bear. To nie znaczy, że mi nie zależy, albo coś takiego… ale ufam ci, wiem że mnie kochasz i mnie nie skrzywdzisz, więc dlaczego miałabym się rzucać z pazurami na kogoś z kim rozmawiasz albo pracujesz. – z tego też powodu jakoś zagryzała zęby i akceptowała fakt, że pracował ze swoją byłą, co ani trochę nie było komfortowe i wcale tego nie lubiła – Aczkolwiek chciałabym przypomnieć, że wyrzuciłam przez ciebie kogoś ze szpitala. – rzuciła swobodnie, a kącik ust drgnął jej wymownie w rozbawieniu, ale tak… tamta dziewucha nadepnęła jej na odcisk. Bardzo, bardzo, bardzo mocno – Co wcale nie było łatwe biorąc pod uwagę, że jestem w tym szpitalu nikim. Szeregowym chirurgiem z żadną władzą. – a jak jej się to udało zostawiała tylko i wyłącznie dla siebie. Nie rozmawiali o tym i wolała, żeby tak zostało. Chciała mu tylko przypomnieć, że to nie jest tak, że nie bywała zazdrosna i nie potrafiła się zdenerwować…


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Trevisano wcale nie chciał teraz rozmawiać o swoich poprzednich wydaniach w romantycznym świecie Elise. Nie chciał wspominać ani o strażaku, ani o nikim wcześniej, nie chciał nawet jakkolwiek się do nich odnosić. No i… Chyba całkiem mu się to udało. Nie on wywołał tego wilka z lasu. Nie, kiedy od kilku dobrych minut rozmowa toczyła się wokół jego przeszłości z kobietami, w kontekście mniej lub bardziej sensownych relacji. – Nie chciałem… Nie chodziło mi o to, żebyś próbowała mi teraz zrobić dobrze. – użył najgorszej formy jakiej mógł, ale chciał to ująć bardzo wprost. Spojrzał szybko na żonę i pokręcił krótko swoim durnym, oślim łbem. – Tak naprawdę wcale nie pytałem o siebie. O nas. Pytałem o… Nie wiem, twoją pierwszą szaloną miłość w liceum. Przystojnego gracza rugby, którego na twoich oczach nęciła i wabiła jakaś topowa szkolna lambadziara. – to zdecydowanie nie był ten moment, kiedy potrzebował i chciał od niej usłyszeć „tak, jestem nieustannie o ciebie zazdrosna”. Nie. Jasne, że zawsze dobrze to wiedzieć, ale… No nie tym razem. Nie w tej sytuacji. – Ale skoro już wspomniałaś o tamtej dziewczynie… – uśmiechnął się kącikiem warg. – To ty ją wykopałaś ze szpitala nie dlatego, że byłaś zazdrosna, ale dlatego, że nie chciałaś, żebym trafił przez nią do więzienia. Albo przynajmniej przed komisję. To dwie różne sprawy, pani doktor. Dwie różne sprawy. – oczywiście ta konkretna sprawa żadnym więzieniem skończyć by się nie mogła, bo Trevisano tej dziewuchy nawet palcem nie dotknął, ale sam szum, który planowała wokół tego zrobić – mógłby mu solidnie zaszkodzić. Gorzej niż tygodniowy karp. – I kiedy mówię, że jesteś w czymś lepsza… Albo dojrzalsza… – tak jak powiedział moment temu przy okazji wątku tej całej zazdrości. – To to jest coś dobrego, Elise. Nie musisz się z tego tłumaczyć. Ludzie przecież tacy powinni być. Dojrzali w takich sprawach. To nie powinno ich ruszać. – to, że mieli przeszłość z innymi ludźmi. Z uczuciami do innych ludzi, z fizycznością z innymi ludźmi. To nie powinno nikogo ruszać - tak jak ruszało jego. To nie ona miała czuć się źle z tym, jak było, ale on. Luźno dorzucił i wskazał na tabliczkę sygnalizującą, że właśnie wjeżdżali do Lorne. – Ostatnie minuty i jesteśmy w domu. Śpiąca? Znudzona moim gadaniem? Mam cię odwieźć na lotnisko?

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Prawda była taka, że wcale nie robiła mu dobrze, a już na pewno nie specjalnie. Po prostu chodziło o to, że w poprzednich związkach było w niej jeszcze mniej zazdrości. Głównie dlatego, że jej aż tak nie zależało. No i całe swoje życie wychodziła z jednego prostego założenia, które ułatwiało te wszystkie zazdrosne emocje – Jeśli ktoś mógł go mieć… mógł go sobie wziąć. – przyznała szczerze, wzruszając lekko ramionami. Nie urządzała scen zazdrości, a po prostu odpuszczała… jeśli ktoś z kim była poświęcał za dużo uwagi komuś dodatkowemu – droga wolna. Nigdy nikogo nie trzymała na siłę. A jeśli Loganowi ufała, jeśli wiedziała, że nie da się złapać na żadne kobiece sztuczki… nie musiała się martwić. Nie chciała się martwić. Chyba tylko tak przetrwała te trzy miesiące.
- Częściowo… – częściowo właśnie dlatego, ale nie tylko i doskonale o tym wiedział – Chciała cię zaliczyć, a to jest dużo większe przewinienie. A właściwie combo tych dwóch zdarzeń. I tego, że byłam wkurwiona. Miała naprawdę dużego pecha. – że postanowiła spróbować, a później grać akurat z Trevisano i tym samym nadepnąć Elise na odcisk w najgorszym możliwym momencie. No cóż… życie! Gdy się tak ryzykuje trzeba być przygotowanym, że można wszystko stracić – I nie trafiłbyś do więzienia, Trevisano. Ale opinię by ci zszargała, a to przy pracy z dziećmi jest chyba nawet gorsze. – bo kto chciałby, żeby ktoś z takimi zarzutami opiekował się jego dzieckiem, prawda? No właśnie!
- Jedyne miejsce, w które masz mnie zabrać to nasza sypialnia, Trevisano. – kącik ust drgnął jej w rozbawieniu, co chyba było wystarczająco wymowną odpowiedzią na jego sugestie – Znaczy nie! Najpierw niespodzianka, później sypialnia… i sam jesteś sobie winny, mogłeś od razu powiedzieć o co chodzi. – wytknęła mu rozbawiona i ze zwykłej przekory, a przy tym ładnie się do niego uśmiechnęła.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Jeśli ktoś mógł go mieć… Mógł go sobie wziąć – te słowa pani doktor wywołały na męskim pysku szeroki, trochę drański, ale przede wszystkim pogodny uśmiech. Powód był bardzo prosty: - To się, kochanie, nadaje na jakiś zajebisty tatuaż. – taka platynowa myśl, jaką ludzie sobie czasem dziarali na… Tu i tam, tam i tu. On sam zdecydowanie nie chciałby się w to podsumowanie wpisać. Nie chciałby nigdy być tym, kogo ktoś może mieć i sobie wziąć. Ktoś poza samą Debenham. I skoro już o braniu była mowa… - Czyli jednak niespodzianka jest dla ciebie ważniejsza i bardziej kusząca niż seks z mężem, którego nie widziałaś caaaaałe długie trzy miesiące z malutką przerwą? Pięknie, Debenham… To ja ci tylko powiem, że ta niespodzianka wcale nie jest seksowna. – była ryzykowna, ale o tym pani doktor miała przekonać się już niebawem.
Pozostała część drogi do domu minęła im pewnie na dalszych rozmowach o wszystkim i o niczym. Auto zostawili na podjeździe, walizki zabrali od razu do domu. Pewnie zaraz po tym, jak weszli do środka zaatakował ich Skalpel, który widząc Debenham – zrobił oczy, jak pięć ojro. – On mnie nie lubi. Nie wiem po co nam taki pies. Daję mu jeść, jestem dla niego miły, chodzę z nim na plażę, ale na mnie warczy. – Trevisano musiał się poskarżyć, bo naprawdę i szczerze i tak całkiem z głębi swojego wcale nie najczarniejszego serca uważał i czuł, że ten mały kudłaty gudłaj go po prostu nie znosi. I naprawdę i szczerze i tak całkiem też z głębi swojego wcale nie najbardziej mglistego rozumu – nie rozumiał dlaczego! – Dobra, zostaw go już. Chodź. – wyciągnął zniecierpliwiony łapsko do żony, która najpewniej od kiedy tylko weszli do domu nie robiła nic poza zabawianiem Skalpela. – Chciałaś tę niespodziankę to… To chodź. Bo zmienię zdanie i ją schowam. – mamrotał pod nosem, choć dobrze wiedział, że to akurat – schowanie jej – byłoby bardziej niż trudne. Zakładam więc, że Elise mniej lub bardziej chętnie, ale ruszyła z mężem na piętro ich ładnego domu, chwilowo bez walizek, które zostawili na dole, gdzieś w okolicach schodów. – Nie miałem dużo wolnego czasu, bo jednak więcej byłem w szpitalu, ale… – minęli ich sypialnię i zatrzymali się przy pokoju, który dotychczas był taką trochę graciarnią albo magazynem rzeczy, które były za ładne i za ważne na trzymanie ich w garażu, a których jednocześnie nie chciało im się przeglądać na tyle dokładnie, żeby zrobić z nimi cokolwiek więcej poza zamknięciem w tym niedużym pokoju. Otworzył drzwi i… Pokój był pusty. Pusty i odmalowany. Jasne, nieagresywne kolory, pasujące do całej reszty domowego stylu. Było nowe światło, czyste okno, generalnie miejsce na… - Pomyślałem sobie, że jak już nam się uda… Jeśli nam się uda to to może być jej albo jego pokój. – wypuścił dłoń żony z palców i opierając się ramieniem o framugę drzwi, skrzyżował łapska na torsie. Łypnął po czystych ścianach – krótko i niespokojnie, bo tak naprawdę chciał patrzeć na Debenham, chciał widzieć jej reakcję. Każdy jeden jej przejaw. Choćby najdrobniejszy. – Małej albo małego Trevisano. O tym myślę. – o ich dziecku, które przecież wciąż silnie pozostawało w ich planach na przyszłość. – A jeśli nam się nie uda… Jeśli zdecydujemy, że nie chcemy dalej próbować i zrezygnujemy z pomysłu bycia rodzicami to… Zrobimy tu sobie gabinet. Będziesz tu mogła wtedy pisać swoje mądre artykuły, studiować europejskie badania o niewydolnościach zastawek i rozmyślać o tym, jakiego masz wspaniałego męża. Brzmi dobrze? – ostrzegał, że mógł przegiąć! Miał jednak nadzieję, że nie na tyle, żeby dostać za to wszystko po głowie.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Gdy tylko przekroczyła próg ich domu poczuła… ulgę, tak. Taki dziwny rodzaj ulgi. Rozluźnienie. Była na miejscu, wreszcie nie w hotelu. Znała każdy kąt, każdą ścianę, każdy mebel i wszystko, co było z tym domem związane – nawet jeśli ich historia w nim wcale nie była tak długa! Po prostu miała wrażenie, że jest w domu i było to przyjemne. Zwłaszcza, gdy Skalpel też ucieszył się na jej widok i mogła go wreszcie wytarmosić i wygłaskać za cały ten czas, gdy jej nie było. A psia radość to jednak psia radość… ciężko się od tego oderwać! Ale oczywiście, że poszła za Loganem. Ściągnęła trochę mocniej brwi, bo nie była pewna, gdzie i po co ją prowadził do graciarni… co miałby tam schować?
Jak się jednak okazało nic nie schował…
Weszła do pustego pokoju, rozejrzała się po nim i właściwie nie musiał nic mówić. Wiedziała. Doskonale wiedziała dlaczego to zrobił i po co to zrobił. I z jednej strony totalnie ją to rozczuliło, a trochę złamało serce, bo to tylko udowadniało jak bardzo tego chciał a zupełnie im nie wychodziło. W życiu jednak nie przeszłoby jej jednak przez myśl dawać mu po głowie za to, co zrobił. Wręcz przeciwnie. Pospiesznie otarła wierzchem dłoni policzek, bo coś jej się oko spociło i podeszła do Logana. Bez słowa. Nie wiedziała, co powiedzieć, naprawdę… brakło jej słów, a to wcale nie zdarzało się często. Po prostu się przytuliła. Tak. Dała mu się zamknąć w ramionach i sama mocno go objęła – Kocham Cię, Logan – wymamrotała, znów pospiesznie ocierając policzek – I nie chcę rezygnować z tego pomysłu. To będzie piękny pokój dziecięcy. Dziękuję. – zapewniła i wyprostowała się, żeby sięgnąć jego policzka i lekko go pocałować – Nawet nie wiesz jak się cieszę, że już jestem w domu. – wymamrotała prosto w jego policzek, musnęła go raz jeszcze i znowu mocno przytuliła - Okropnie za tobą tęskniłam.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Czekał w mimowolnym napięciu na reakcję Elise, przez dobry moment – kiedy ona rozglądała się po pustym pokoju – nie widząc jej twarzy, a przez to też tych nagle pocących się oczu i łez na jej policzku. Dopiero kiedy Debenham odwróciła się do niego przodem – zrozumiał. Zrozumiał, że nie miał się czego bać, a jego wątpliwości były niesłuszne. Podeszła do niego, a on natychmiast zagarnął ją do siebie i zamknął w ciasnym uścisku swoich łap. Słowa kocham cię, które przecież wcale nie padały rzadko, zawsze robiły na nim tak samo, niezmiennie niesamowite wrażenie. To było, jak długo wyczekiwana gwiazdka, coś, co jednocześnie sprawia, że chce ci się skakać pod same chmury, a jednocześnie wzrusza tak mocno, że potrzebujesz dobrej chwili na ogarnięcie tego bardzo szczególnego ścisku w gardle i drżenia w serduchu. Za każdym jednym razem – tak właśnie się czuł. – Wiem, Elise. Wiem, bo czuję dokładnie to samo. To, że wróciłaś, że jesteś, że mogę cię dotknąć, przytulić, poczuć twój oddech na policzku, kiedy mówisz, że mnie kochasz… To znaczy dla mnie wszystko. Absolutnie wszystko. – wyszeptał do kobiecego ucha, a potem mocniej wtulił pysk w to miejsce między szyją pani doktor, a jej szczupłym barkiem. – Kocham ciebie i kocham to, że do mnie wróciłaś. – choć Londyn na pewno był świetny i dawał niesamowite możliwości dla rozwoju jej kariery to… Nie tam był ich dom. Nie tam decydowali się żyć i budować swój bardzo osobisty świat. Nie tam też Logan uprzątnął i przygotował pokój dla ich, być może kiedyś, małej lub małego Trevisano. Trwali więc tak przez chwilę, dwie, może dłużej, bo czas zdawał się nie mieć dla nich teraz żadnego znaczenia. Mieli go dla siebie. Dla poradzenia sobie z całym tym rozedrganiem, które oboje przecież czuli i mieli tej wzajemności bardzo słuszną świadomość. – Przywiozłaś mi jakiś prezent? Magnes z nowym królem albo breloczek z Big Benem? – zapytał nagle, trochę z dupy, ale hej! Nie chcieli tu przecież jakoś mocno się rozklejać i rozsypywać. Podniósł pysk i odnalazł kobiece spojrzenie, skrzyżował je z własnym. Uśmiechnął się do żony najładniej, jak potrafił i krótko, ale czule pocałował ją jeszcze w sam środek czoła. – Nie płacz już. – poprosił szeptem, a gdy jego wzrok ponownie odnalazł kobiece tęczówki, dłonią lekko otarł policzki żony z tych wilgotnych i słonawych śladów wzruszenia. – Idziemy się kochać? – dodał z przekornym luzem, szczerząc zaraz potem cwanie kły, bo brzmiało to tak samo, jakby pytał czy idą zrobić sobie miskę popcornu do netflixa.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Serce biło jej jak szalone. Zacisnęła dłonie na jego koszulce i przylgnęła do niego ciasno, nie chcąc się odsuwać ani nawet na centymetr. Tęskniła za nim. Tęskniła za jego bliskością, ciepłem jego skóry i silnie bijącym sercem, które teraz tak wyraźnie czuła. Tęskniła za każdym jednym jego fragmentem i elementem, nawet tymi, które najbardziej ją denerwowały! Bo i tak były zagłuszane przez te, które kochała i bez których nie wyobrażała sobie życia. Jego całokształtu. I pewnie by się rozkleiła jeszcze bardziej, chociaż wcale nie chciała płakać, bo przecież nie miała ku temu najmniejszych powodów. Ale rozpłakałaby się jak ostatnia beksa, jak jakaś… baba, gdyby nie pytanie o pamiątki. Parsknęła, pociągnęła nosem i pokiwała głową, bo oczywiście, że przywiozła te najbardziej turystyczne pamiątki. Jak mogłaby nie? A oprócz tego jeszcze parę innych rzeczy, które pokaże mu później – Nie płaczę – oczywiście, że płakała, ale równie dobrze mogła zaprzeczać temu tak długo, aż w końcu sama w to uwierzy. Albo po prostu jej oczy zaczną w to wierzyć i przestaną się tak nieszczęśliwe pocić, same z siebie. Wcale nie z nadmiaru emocji i tego wszystkiego, co towarzyszyło powrotowi do domu. Zmęczenie i zdenerwowanie podróżą pewnie też nie pomagało. Ale to wszystko nie miało najmniejszego znaczenia. Sięgnęła jego ust i krótko, spokojnie go pocałowała. I znów parsknęła – Myślałam, że już nigdy nie zapytasz. – odpowiedziała w podobnym mu tonie, uśmiechając się i za moment znowu zamykając mu usta pocałunkiem. Pocałunkiem, który przecież był tylko… wstępem. Sama się nie zorientowała kiedy oderwała się od ziemi. Zacisnęła uda na biodrach męża, gdy ją podniósł i mocniej objęła jego szyję, gdy zrobił pierwszy krok w kierunku ich sypialni. Na szczęście brytyjskie jedzenie nie należało do najlepszych, więc nie groziło jej przybranie na wadze, powinien sobie z tym poradzić. Nawet jeśli cały czas utrudniała zadanie, zamykając mu usta i ograniczając widoczność… sobą, oczywiście. Zaśmiała się jednak, gdy opadła na dobrze znany jej materac. Ulubiony – Mam nadzieję, że pod moją nieobecność nie przewinęło się tu całe stado obcych bab… – zażartowała głupkowato, szczerząc kły i podpierając się na łokciach i obserwując męża stojącego ciągle przy łóżku. Zagryzła lekko wargę, gdy zdjął koszulkę… bo nadal robiło to na niej wrażenie i chyba nigdy nie zamierzało przestać – Strasznie tu gorąco… – kącik ust drgnął jej w rozbawieniu i nawet na moment nie odwróciła od niego wzroku.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Jak mógłby nie zapytać, skoro myślał o tym właściwie od pierwszego momentu, kiedy zobaczył ją na lotnisku. Seks zawsze był cholernie ważną częścią ich wspólnego życia, nigdy go sobie nie odmawiali i nigdy też nie traktowali go, jako przykry obowiązek. Oboje czekali na moment, w którym w końcu będą mogli ściągnąć z siebie ciuchy i po prostu być. Być razem, tylko we dwoje, w paru niewielkich metrach kwadratowych ich łóżka, z zerową przestrzenią między swoimi ciałami, uparcie dążąc nie tyle do spełnienia, a maksymalnej przyjemności. Tej finalnej, tak, ale przede wszystkim tej bardzo w trakcie. To co czuli, to jak się czuli podczas znaczyło dla nich nawet więcej niż sam orgazm. Dzisiaj – Logan był o tym przekonany – miało być wcale nie inaczej.
Nawet do końca nie wiedział w którym dokładnie momencie jego łapska zsunęły się pod kobiece uda i sprawnie podniosły panią doktor do góry. Nigdy, co prawda, nie obiecywał jej, że będzie ją nosił na rękach, jak książę swoją księżniczkę, ale… Lubił to robić. Lubił być jej… Nie, nie księciem, do tego nawet nie brał rozbiegu, ale jakimś oddanym paziem, czemu nie? Nie myślał teraz o tym. Myślał tylko o niej. O tym, jak cholernie za nią tęsknił i jak piekielnie jej potrzebował do życia, do oddechu, do zachowania rozumu. Była jego bezdyskusyjnym dopełnieniem. Bez niej… Bez niej czuł się niekompletny i te ostatnie trzy miesiące rozłąki pokazały mu to bardzo, bardzo boleśnie. – Zaraz zacznę się czerwienić… Tak mi się przyglądasz… – sapnął rozbawiony i – czym sam był zaskoczony – też odrobinę speszony. Dotychczas jej wzrok, nawet w takich sytuacjach, nie peszył go. Dzisiaj? Teraz? Kiedy stał przed nią połowicznie rozebrany, widział specyficzny błysk w jej ładnych oczach… Szlag, zabawne dreszcze rozeszły mu się po karku. – Ale masz rację, gorąco tu, jak w piekle. A będzie jeszcze… – w wymownym geście rozpiął pasek swoich spodni. – Goręcej. – jednym wartkim ruchem wyciągnął go ze szlufek i odrzucił na bok. W chwilę potem był już na łóżku, nad Elise, z pyskiem przy jej ładnej, niezmiennie go magnetyzującej buzi. – To głupie… To takie cholernie głupie, ale czuję teraz takie zabawne coś… Jakbyśmy mieli zrobić to pierwszy raz. – wymamrotał cicho, błyskając drańsko kłami i zaraz potem trącając dla zaczepki damski policzek końcem własnego nosa. – Ale nie myśl teraz o tym pokoju, dobrze? Myśl o mnie. Tylko o mnie. – nie o ich, póki co, mocno wirtualnym dziecku. Nie o niczym innym też. Tylko o nim. O swoim Trevisano, który właśnie mocniej wsuwał biodra między jej zgrabne, silne uda. Lekkie skubnięcie kobiecych warg przez męski pysk było zaczepną introdukcją dla wszystkich kolejnych pocałunków, jakie Logan pozostawił na kobiecym ciele. Na jej policzku, na jej szyi, okolicach obojczyka i samym dekolcie - tuż po tym, jak rozebrał żonę z bluzy/bluzki/koszulki, którą miała na sobie podczas podróży. Całował jej piersi, jednocześnie rozbierając ją z przykrywającego je stanika, całował jej brzuch i całował też podbrzusze - kiedy zsunął z jej bioder spodnie, w których wróciła do domu. Nie spieszył się, z niczym ani donikąd. Każdy przystanek na trasie jego pocałunków zajmował chwilę i adekwatny kawałek męskiej uwagi. Wszystkie te dreszcze, które swoją bliskością powodował w żonie, rezonowały też na niego. Czuł wyraźnie, jak napięcie w dole specyficznie mu rośnie, a wciąż zapięte dżinsy stają się w konkretnych partiach zwyczajnie niewygodne. Zanim na dobre pochylił się pyskiem między kobiece uda, na moment jeszcze wyprostował się i popatrzył z góry na swoją bardzo osobistą doktor Debenham. Uśmiechnął się do niej, tak jak uśmiechał się tylko do niej i już zupełnie wyplątał jej zgrabne nogi z materiału spodni. Te odfrunęły bezpańsko poza łóżko, a Trevisano zawisł pyskiem tuż przy kobiecym obliczu. – Powiedz to jeszcze raz. Że mnie kochasz i jak bardzo tęskniłaś.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie traktowała go jak księcia z bajki. Głównie dlatego, że nigdy nie marzyła o księciu z bajki. Ale tym bardziej nie traktowała go jako oddanego pazia. Był po prostu jej Trevisano. I to było właśnie to czego chciała, czego potrzebowała, bez czego nie potrafiła żyć… i na co chętnie się gapiła. Właśnie tak! Zaśmiała się w głos – Więc już wiesz jak się czuję! – gdy to on się w nią wpatrywał tak, że hej. Wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu, bo dokładnie tak… było gorąco, ale miało być jeszcze goręcej. Już teraz to czuła. Przesunęła wzrokiem w dół męskiego ciała i obserwowała jak się zbliża. Zatrzymała więc spojrzenie na jego twarzy. Przez moment lawirowała między jego oczami, a wargami, nie mogąc się skupić na jednym. Kącik ust drgnął jej w rozbawieniu – Ale to nie będzie pierwszy raz… będzie dużo lepiej. – bo w pierwszych razach, nawet tych najbardziej udanych, często było coś… niezręcznego. Między nimi? Teraz? Zdecydowanie nie. Ani trochę. Nie musiał prosić, żeby myślała o nim… robiła to cały czas. Z każdym jednym jego pocałunkiem złożonym na jej skórze, każdym muśnięciem opuszkami jego palców, każdym ciepłym oddechem. Świat nie istniał. Tylko on.
- Kocham cię. Okrutnie tęskniłam. Bardzo, bardzo, bardzo chciałam już wrócić do domu. I nie mogę się doczekać aż mnie zaliczysz, Bear. – dodała mniej poważnie, kącik ust drgnął jej wymownie w rozbawieniu i nie dała mu dojść do słowa – znowu zamknęła mu usta w pocałunku. Mocnym. Zachłannym. Pełnym uczucia, zniecierpliwienia i tęsknoty, która nabudowała się między nimi od czasu, gdy ostatni raz się widzieli. Zbyt dawno. Drżała od jego bliskości. Drżała, gdy opadła na materac, a on znalazł sobie miejsce między jej udami. Drżała, bo jego pieszczoty doprowadzały ją do szaleństwa. Były ogłupiające, oszałamiające i cholernie za nimi tęskniła, więc nic dziwnego, że im się poddała. A skończenie jej tak jak mu się podobało, pod jego własne dyktando, nie sprawiło mu żadnego problemu.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Elise miała rację, to nie będzie ich ani pierwszy, ani drugi ani nawet dziesiąty raz razem. To będzie dokładnie ten raz, który powinien być. Ten, który oznaczał dla nich pożegnanie z rozłąką. Na długo, Logan naprawdę miał nadzieję, że na długo, jeśli nie na zawsze. Źle znosił ten czas bez żony i choć sam przed sobą nie lubił tego wcale przyznawać to… Tak, tak właśnie było. Ostatnie trzy miesiące były cholernie trudne. Myśl o tym ukradkiem i pokątnie przemykała mu w głowie, kiedy odwzajemniał ten silny, zachłanny pocałunek, a potem przeciągał go o kolejne dwie, trzy niewiele znaczące chwile. Kiedy, znów po niespiesznej wędrówce pocałunkiem w dół kobiecego ciała, znalazł się pyskiem między udami żony, od razu dał jej tam całego siebie. Chciał i potrzebował pokazać jej w ten sposób wszystko to, o czym jej mówił, kiedy rozmawiali przez telefon czy facetime’a i o czym jej pisał w krótszych czy dłuższych wiadomościach. Tęsknił za nią. Tęsknił za nią w każdy możliwy sposób. W ten bardzo szczególny, bardzo konkretny – tęsknił jak diabli i to właśnie jej teraz pokazywał. Całując i drażniąc międzyudzie pani doktor, dbał o każdy jeden punkt jej kobiecości, każde jedno newralgiczne, czułe miejsce, każdy receptor chłonny jego bliskości, ciepła oddechu i żaru pocałunków. Rosnące w Elise miało swoje lustrzane odbicie w tym, jak zapalczywie tętniła i wrzała krew Trevisano. Jak pulsowało jego podbrzusze i jak prędko rosło jego zniecierpliwienie. Chciał i potrzebował doprowadzić żonę do samego końca, nie tylko dla niej, ale też dla siebie. Ze swoich bardzo egoistycznych pobudek. Nic przecież nie działało na niego tak silnie, jak świadomość tego, że Debenham przestaje nad sobą panować za jego przyczyną. Poczuł to niedługo potem, jeszcze chwilę, dwie spędzając między udami pani doktor, scałowując spełnienie z jej najwrażliwszych miejsc i wnętrza ud. Potem dopiero podsunął się w górę, odnalazł pyskiem jej wargi i pocałował ją czule i soczyście. Zsunął się na miejsce obok i wlepił uważny wzrok w żonę. Uśmiechał się, lekko i pod samym nosem, a jego dłoń leniwie i nienachalnie sunęła w dół i potem w górę po kobiecym ramieniu. Chwila, dwie, nie więcej – tyle czasu spędził na tym tylko wpatrywaniu się w kobiece ślepia i usta, a potem obrócił się na grzbiet i rozpiął, a dalej ściągnął sobie z tyłka spodnie. Wyplątał nogi z nogawek i zbędny ciuch odrzucił na bok, gdzieś za łóżko. – Pytałaś wcześniej o stado obcych bab… – napomknął ni stąd ni zowąd, tonem wzmiankującym o pogodzie, a nie o potencjalnych kochankach. Obrócił się pyskiem do Elise i jak drań wyszczerzył do niej kły. – Ani jedna obca baba. Ani jedna. Ani pół obcej baby nawet. Obiecuję. – ani tu, ani nigdzie indziej. Szybko znów pochylił się do twarzy pani doktor i pocałował ją – tak jak całuje się kogoś, dla kogo straciło się głowę raz i każdego kolejnego dnia traciło się ją na nowo. Był zakochanym kundlem, bez przyszłości i perspektyw na choćby minimalne odkochanie. Był lojalny, wierny i do granic uzależniony od swojej żony. Nie chciał żadnej innej kobiety na świecie, nie chciał ani myśleć o innej, ani patrzeć na inną, ani też całować innej. Chciał tylko jej, tylko Debenham. I to właśnie było w tym pocałunku.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
ODPOWIEDZ