Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#24

Wren już od pewnego czasu spotykał się z Daisy i nie ukrywał tego przed nikim. Blanche o tym wiedziała, jego matka o tym wiedziała, ale jakoś żadna z nich nie miała okazji poznać wybranki Rhodesa. Dlaczego? Nie był pewien, nie było jakiejś okazji, aby zorganizować większe spotkanie, by wybrać się do pobliskiego miasta na rodzinny obiad. Nie, nie wstydził się niej. Ani tego, że ma córkę - matce to powiedział, Blanche w sumie też, ale przecież dopiero co, w trakcie Halloween poznał małą Beth i ógł cokolwiek pomyśleć na ten temat.
Wcześniej się tego obawiał, bo nigdy nie miał nic wspólnego z dziećmi, nawet jego bliscy znajomi byli wciąż bezdzietni! Dla niego było to troszkę przerażające, ale w sumie wtedy, kiedy o tym myślał. Jak wyszło co do czego i dziewczynka właściwie przejęła inicjatywę, jakoś wszystko stało się łatwe. Kupił ją tym, że przebrał się w temacie jej przebrania, czyli za Freda Flinstone'a, kiedy ona była Pebbles, a Daisy była Wilmą. Tamten wieczór był nad wyraz łatwy i przyjemny, wspólne oglądanie bajek, kolacja... Nawet czytanie do snu. Może pierwszy strach mu przeszedł, może się sprawdził, co usłyszał od swojej ukochanej, ale to nie powodowało, że w tym momencie był gotowy aby zostać ojcem, zwłaszcza cudzego dziecka...
Umówił się z Blanche w jej rodzinnym barze, o czym już wiedział, choć nie od samego początku. Mogła się pochwalić wcześniej, że poznali się w miejscu, które tak naprawdę należy do niej. No, może nie bezpośrednio do niej, ale do jej rodziny. Nie chciał przecież naciągać na darmowe drinki, czy fryteczki z majonezem... Więc w sumie taka wiedza chyba nie była mu potrzebna, ale i tak powinna była pochwalić się! Wtedy pewnie musiałaby popisać się swoją umiejętnością mieszania drinków! Bo przecież śmiało można było założyć, że w młodości sobie tam dorabiała i jak pewnie nie dorastała umiejętnościami i wiedzą do Callie, ale pewnie potrafiła nalać piwo tak, aby piana nie zajmowała większości kufla, nie?
-No proszę, proszę. Nawet jak się umawiamy u Ciebie, to się musisz spóźnić?-zapytał, widząc Blanche wchodzącą do baru. Do tego momentu siedział przy barze, czekając właśnie na panienkę Fitzgerald i gawędząc z barmanem, ale miał plan, aby przejść z nią do jakiegoś bardziej ustronnego stolika. I tak bardzo jak cenił Blanche jako swoją partnerkę w robieniu durnych rzeczy (zbyt szybko jej nie wybaczy tamtego podbitego oka, dobrze że szybko zeszło i Daisy nie widziała!), tak nie wiedział, czy ich relacja jest na tyle silna, aby porozmawiać również na poważne tematy. No i nie wiedział, czy jako prawnik, który ma naprawdę duży zasób wykwintnego słownictwa, będzie w stanie powiedzieć, co mu leży na wątrobie. Może dlatego, że miał tylko jakieś dziwne przeczucie, niepewność co do tego, jak się czuje z tym, że poznał córkę swojej... dziewczyny?

Blanche Fitzgerald
aktorka — Cairns Performance Art Centre
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Oczywiście znała Daisy ze zdjęć, które pokazał jej Wren. Nie omieszkała poinformować przyjaciela o tym, że blondynka jest zdecydowanie dla niego za ładna i dzisiaj też miała zamiar przedstawić mu nową informację, że nie tylko za ładna ale i za mądra i generalnie to nie jego liga. Bo Wren nie wiedział, że poznały się z Daisy osobiście. A przynajmniej z takiego założenia wychodziła panna Fitzgerald, bo gdyby wiedział to już by do niej pisał z setki razy, że wie. Nie pisał, więc nie wiedział, także zamierzała go zaskoczyć. Z tą właśnie konkretną myślą, wielce zadowolona z siebie, szykowała się do wyjścia. Nie zajęło jej to dużo czasu, bo też pod tym względem nie była stereotypową kobietą, jednak w pewnym momencie pojawiły jej się w głowie niezdrowe myśli. No bo co jeśli Daisy powiedziała jednak Wrenowi o ich spotkaniu w sklepie i on specjalnie nic jej nie napisał, żeby teraz myślała, że jest górą a tak naprawdę to ją zaskoczy swoją wiedzą? No wyjdzie głupio wtedy, a ona znała Wrena od podszewki. Wiedziała, że nie przegapiłby takiej okazji na dokuczenie swojej najlepszej przyjaciółce. A ona nie mogła przecież przegrać! Po szybkiej kalkulacji doszła do wniosku, że zostało jej tylko jedno wyjście. Musi sama jak najszybciej przekazać nowinę Rhodesowi. Wtedy będzie pierwsza i wygra! Z tą nową myślą wybiegła z domu, bo zegarek jej powiedział, że już jest spóźniona pięć minut.
Do baru nie miała daleko, ale i tak nie mogła nie dostrzec zbyt szerokiego uśmiechu na twarzy Wrena, który ewidentnie cieszył się z jej spóźnienia, bo miał na ten temat zapewne bardzo cenną uwagę. Uśmiechnęła się pod nosem i usiadła na stołeczku obok niego, prosząc barmana o dwa piwa.
- Rozumiem twoje intencje i w innych okolicznościach byłabym z ciebie bardzo dumna. Niestety, nie działa to za bardzo w miejscu publicznym, które może i jest w jednej szóstej moje ale nadal publiczne i możesz sobie siedzieć tu beze mnie - poklepała Wrena na pocieszenie w ramię, w ogóle nie tracąc rezonu. No bo przyznajmy szczerze, bardziej by mu ta uwaga wyszła, gdyby umówili się u niej w domu, a on by musiał stać pół godziny pod drzwiami, no bo przecież bez kluczy do mieszkania Blanche nie wejdzie.
- Ale słuchaj, słuchaj. Zanim powiesz coś więcej, to ja ci muszę coś powiedzieć. Poznałam twoją Daisy. Osobiście. W sklepie na siebie wpadłyśmy - wyrzuciła z siebie prawie na jednym wdechu, żeby nie udało mu się wtrącić jej w zdanie.
- No i muszę ci powiedzieć, że to zdecydowanie nie twoja liga - powiedziała jakże pokrzepiająco, szczerząc się debilnie z dumą z samej siebie. Kochała Wrena okej? Był jedną z najważniejszych osób w jej życiu i chciała dla niego jak najlepiej. Nie jej wina, że Daisy okazała się naprawdę świetną kobietą a Blanche zaczęła za nią przepadać już po jednym spotkaniu. Możliwe, że uwielbienie dokuczania Wrenowi też miało tu swój udział.
Cóż… Prawda była taka, że nieważne jak blisko by ze sobą byli, z Blanche nie odbywało się poważnych rozmów. Była najgorszym słuchaczem na świecie, a jeszcze gorsze dawała rady. I wiedziała o tym doskonale, bo sama zawsze powtarzała, że nawet ona nie stosowałaby się do swoich własnych rad. No ale, jeśli jej przyjaciel miał problem, to oczywiście go wysłucha i postara się pomóc. Nie zostawi go przecież na pastwę losu z niemiłymi myślami, to nie był ten typ.

Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Daisy była zjawiskowa, nie da się tego ukryć. Jednak Wren nigdy by nie powiedział, że jest dla niego zbyt ładna. I to wcale nie miało nic wspólnego z tym, że nie sądził, że blondynka jest ZBYT ładna, nawet w odniesieniu do tego, jak on wyglądał. Uważał, że jego dziewczyna jest idealna. Niezależnie od tego, co Blanche sobie myśli i co będzie kolejnym tematem, który sobie wymyśliła do szydzenia z jego strony. Bo oni się kochali, jak rodzeństwo, cenili siebie, ostatnie na co mieli ochotę i czego mogli spodziewać się po sobie nawzajem, to to, aby faktycznie siebie obrażać, chcieć dopiec do żywego, aby jedno z nich poczuło się faktycznie urażone. Bardzo prawdopodobne było to, że jak Blanche sobie kogoś znajdzie, to zapyta, czy typ jest ślepy, że nie widzi jej wad, albo coś równie słabego.
Nie, Wren nie miał pojęcia, że Blanche i Daisy poznały się już osobiście. Może powinien był zadbać o to, aby zorganizować jakiś obiad, albo choć wyjście na piwo (które jako 1/6 właścicielki baru postawiłaby za darmoszkę), ale jakoś nie było ku temu okazji. Może wkrótce? W końcu i z jedną i z drugą wiązał swoją przyszłość, żadnej przed drugą ukrywać nie musiał. Powinni się znać! Chodzić razem do kina, czy coś w tym stylu? Na pewno dorośli mieli jakieś rozrywki w tym miasteczku! A w ogóle, to szkoda, że Fitzgerald była singielką, to mogli mieć podwójne randki!
-Ze mnie dumna, za co? To Ty się spóźniłaś?-zapytał. Nie chciał brawa, ani pochwał za to, że on w wieku 30 lat potrafił korzystać z zegarka i planować swój czas tak, aby pojawić się we wskazanym miejscu o odpowiedniej porze. Jednak wiadomo, brunetka musiała odwracać kota ogonem, nie mogąc się przyznać do błędu, w końcu była idealna i nic złego nie mogła zrobić!
-Blanche, musiałaś ją stalkować? Przedstawiłbym was w którymś momencie!-cóż, nie wierzył w przypadek. Nawet w tak niewielkim mieście jakim było Lorne Bay, nie wpada się na znajomych na każdym kroku! A brunetka zdecydowanie wyglądała na taką, która nie wpadłaby w życiu na taki pomysł, aby przekonać się wszystkiego na własne oczy. Zupełnie, jakby miała swojego przyjaciela za jakiegoś maniakalnego kłamcę, który sobie wymyślił dziewczynę, pokazując zdjęcia jakiejś randomowej kobiety z internetu. A ona, jako detektyw Pikachu musiała wyśledzić prawdę, by móc zainicjować jakaś interwencje!
-Twoja tymbardziej, ona woli mnie-uśmiechnął się, bo Blanche w tym momencie zachowywała się jakby była zazdrosna. I to nie o Daisy, że jej kumpel spędza z nową miłością za dużo czasu, ale o Wrena, że Wheeler wolała jego, zamiast Blanche. Co było wiadomo, głupie i totalnie nieprawdziwe. Co było prawdą i to szczerą, że ta dwójka to była para klaunów na gumce i nie potrafili się zachować poważnie nawet jakby zależało od tego ich życie!

Blanche Fitzgerald
aktorka — Cairns Performance Art Centre
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Dobrze, że znali się nie od dzisiaj, to się Wren nie obrażał na nią za takie teksty. Bo przecież mówiąc, że Daisy jest zbyt ładna nie chodziło jej o to, że powinna być brzydsza, bo nie zasługuje na to żeby być ładną. Piła do samego Wrena, o czym ten doskonale wiedział. Tak samo Blanche nie zamierzała się na niego obrażać, zamiast tego wolała mu odpowiadać w swoim własnym, pyskatym stylu. Dużo bardziej ją to bawiło niż perspektywa bycia obrażoną. Kto miałby na to czas? I pieniądze. Nie no, pieniędzy to może nie ale prawda była taka, że filozofia Blanche Fitzgerald zakładała jak najmniejsze marnowanie czasu na głupoty, bo to nie miało po prostu sensu.
- No z tego, że taką ładną ripostę mi powiedziałeś. Po co miałabym być dumna z twojej punktualności, jak ty się nigdy nie spóźniasz - odpowiedziała i pokręciła głową jakby mówiła oj Wren, Wren, gdzie ty masz głowę. No bo dla niej to było logiczne, że chodziło jej o to, co powiedział. Przecież nie zrobiło jej się głupio, bo się dziesięć minut spóźniła, już bez przesady. No a potem Rhodes rzucił uwagą, przed którą Blanche się zapowietrzyła. Nie dlatego, że zabrakło jej słów. Wciągnęła dużo powietrza, żeby jej głos brzmiał mocniej.
- Hola hola, panie Rhodes! A co to za brzydkie insynuacje? Ooo, nie będziemy tak się bawić - groźnie pomachała mu palcem przed nosem. Wydawało się, że mówi serio i chociaż była trochę oburzona, że Wren tak sobie o niej pomyślał, to przecież się nie obraziła ani nie była na niego zła. Zaraz zresztą zmieniła pozę na pewną siebie, teatralnie zadzierając podbródek do góry.
- Ja wcale nie muszę stalkować, żeby kogoś poznać. To moja magnetyczna osobowość innych przyciąga, nic nie mogę z tym zrobić - rozłożyła bezradnie ręce i pokręciła głową. A tak serio, doskonale wiedziała, dlaczego Wren wyciągnął takie a nie inne wnioski. Ba! Ona sama pomyślałaby dokładnie tak samo jak on. Tylko w tym wypadku to akurat była nieprawda. One serio wpadły na siebie zupełnym przypadkiem.
- To nie moja wina, że twoja dziewczyna postanowiła zrobić zakupy akurat w MOIM osiedlowym sklepie. Bo wiesz, spotkałam ją w Goodies w MOJEJ dzielnicy. A Daisy, z tego co pamiętam nie mieszka w Opal - dodała jeszcze, tonem wszystko wiedzącego profesora. No nie jej wina, że Daisy akurat tam postanowiła zrobić zakupy na kolację z Wrenem. Blanche była u siebie, więc może to Daisy ją stalkowała? Tylko to nie miało sensu, skoro Wheeler nigdy na oczy jej nie widziała.
- Moja liga jest każda - wypaliła, totalnie niezrażona uwagami Wrena, a potem już dostali piwo, więc wzięła swoje i stuknęła nim o szklankę przyjaciela.

Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To działało w dwie strony. Wren najwyżej przewracał oczami na teksty Blanche, a ona udawała że się śmieje z jego żartów. Im dłużej się znali, tym mogli na więcej sobie pozwalać. Cóż, może nie do końca wiązało się z przesuwaniem granic, lecz z lepszą wiedzą, na co mogą sobie wzajemnie pozwolić. A to było ważne, to definiowało ich przyjaźń. Nie była to ot znajomość, opierająca się właśnie na robieniu durnych rzeczy i wspomnienia, czy też popełnione wykroczenia spajały ich, bo wiedzieli że wiedzą o sobie tyle, że albo muszą się już kochać do końca świata, lub jedna osoba musi zginąć, by zamilknąć na wieki. Wiedzieli, że mogą na siebie liczyć. Fitzgeraldówna na pewno wspominała coś na temat swojego brata, w końcu jej kumpel był prawnikiem, mógł coś powiedzieć, doradzić czy wskazać kierunek, nawet jeśli nie chciał czy nie mógł się w pełni zaangażować w tą sprawę. Teraz on liczył na pewien rodzaj wsparcia. Lecz czy potrafił to okazać? Mogło z tym być różnie, w końcu był facetem.
-Cóż, myślałem że to normalne. Zazwyczaj potrafię Cię zagiąć i zaserwować jakąś wypieszczoną ripostę-powiedział. Może zemsta najlepiej smakuje na zimno, jednak w przypadku odszczekiwania się, trzeba było to zrobić szybko i skutecznie. Niczym szalony rewolwerowiec na dzikim zachodzie. A jemu to czasem, choć dość często, wychodziło. To ten wrodzony talent.
-Słuchaj Blania, wszyscy doskonale wiemy, że byłabyś w stanie to zrobić. Nie oszukujmy się-powiedział, jednak nie było to jakieś okropne oskarżenie, tylko stwierdzenie, że brunetka jak coś chce, do czegoś dąży, to nie choćby skały srały, a ona tego dokona! A więc, idąc tym tokiem rozumowania, jakby Wren jeszcze trochę nie planował przedstawić sobie Fitzgerald i Wheeler, to aktorka sama by to zaaranżowała w taki, albo inny sposób. I nie, nie było to stwierdzenie negatywności tej cechy. Choć super pozytywna też nie była.
-Nie chciałbym być niemiły, ale wiesz, jest takie powiedzonko, które mówi o takiej mocy przyciągającej-powiedział. Już nie chciał być tak wulgarnie bezpośredni mówiąc, że wszystkie muchy ciągnie do gówna. Zwłaszcza, że musiałby się chwilę zastanowić, która z pań była w tym momencie zwierzątkiem, a do której się leciało. Ostatnie, co chciał, to naprawdę kogoś obrażać. I nie bójmy się tego powiedzieć. On naprawdę nie miał nic złego na myśli! Nawet jeśli Jego przyjaciółka miałaby nieco pomóc losowi, by spotkać się z Daisy po raz pierwszy.
-Nie, Daisy mieszka w Pearl. Ja mieszkam w Opal.-wyjaśnił, jakby to wszystko tłumaczyło. Może szła do niego i dlatego wpadła na zakupy w tym miejscu? Z resztą, musiał zadać jedno, bardzo poważne pytanie. -Czy Ty tylko ją obserwowałaś, jak jakiś creep, czy też z nią rozmawiałaś?-zapytał zaciekawiony. Bo jeśli to drugie, to dlaczego ta wiadomośc do niego wcześniej nie dotarła? No i w tym momencie Blanche mogłaby już wiedzieć, że Daisy ma dziecko. Czyli coś, co prawnik chciał tak czy siak poruszyć tego wieczoru.

Blanche Fitzgerald
aktorka — Cairns Performance Art Centre
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie no, akurat z żartów Wrena śmiała się naprawdę. Nie był co prawda królem sucharów, bo tu władca mógł być tylko jeden i była nim akurat Blanche, ale dzielnie dotrzymywał jej kroku i była z niego bardzo dumna. Dlatego się śmiała. Bo ją jego suchary autentycznie śmieszyły.
Wspomniała mu pewnie, że była u niej policja i o tym, jakie oskarżenia wysunęli przeciwko Leonowi. Na pewno mu powiedziała, że na nich nawrzeszczała i wywaliła z domu i że nie wie co zrobić. Nie powiedziała mu natomiast o tym, że Leon spotkał się z nią i Gwen w ich starym domku na drzewie. Nie żeby mu nie ufała, bo wiedziała przecież, że gdyby mu powiedziała to Wren nie przekazałby tego dalej. I gdyby Rhodes przypadkiem się o tym dowiedział, a potem zapytał dlaczego mu nie powiedziała, nie wiedziałaby właściwe co mu odpowiedzieć. Jakoś tak… O tym spotkaniu wiedziała tylko ona i Gwen i Leon i wydawało jej się, że ten sekret powinien zostać tylko ich, tylko pomiędzy rodzeństwem. Bo prawda była taka, że brakowało jej tego od kiedy wszyscy stali się dorośli. Tak jak wtedy, kiedy zrobili pogrzeb Dory i nikt o tym nie wiedział. Wtedy też byli tylko we trójkę.
- AHAHAHAHAHA, DOBRE, DOBRE - ryknęła śmiechem, jak tylko do jej uszu dotarło, że Wren potrafi ją zagiąć. Aż się zgięła w pół z tego śmiechu i otwartą dłonią uderzyła kilka razy w swoje udo. No potrafił ją ten Wren rozśmieszyć, szczególnie wtedy kiedy mówił takie bzdury. Zagiąć Blanche Fitzgerald potrafiła tylko ona sama a i to dopiero wtedy, kiedy bardzo się o to postarała.
- No wiadomo, że potrafiłabym to zrobić, ja jestem stalker pierwsza klasa - dumnie wypięła pierś do przodu, chociaż powodu do dumy nie miała żadnego.
- Co nie zmienia faktu, że tego nie zrobiłam - podkreśliła i wydęła usta, no bo jednak co on sobie myśli takie oskarżenia brzydkie rzucać w jej stronę. Że niby Daisy stalkowała? Czy Wren uważa, że Blanche go nie szanuje? Że zamiast poczekać jak człowiek, aż jej przyjaciel zorganizuje wieczorek zapoznawczy, stalkuje jego dziewczynę? Brzydko panie Rhodes, naprawdę bardzo brzydko!
- Ty już tam się nie baw w powiedzonka żadne, bo znowu ci głupio będzie. I sam jesteś creep. Oczywiście, że z nią rozmawiałam. Wjechała we mnie swoim wózkiem, to już nie miałam wyjścia - pokręciła głową i rozłożyła ręce, jakby faktycznie nie miała wyjścia. I nie, nie wiedziała, że Daisy ma dziecko. Wheeler rzucała jakieś aluzje, których Blanche totalnie nie zrozumiała i tak oto byli teraz w tej sytuacji.

Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
No, dobrze, że akurat z jego żartów się śmiała, bo może były to suchary, ale suchary wyższej klasy! Nie byle jakie, denne żarty, które nie są wcale śmieszne. No okej, jego też nie zawsze są, bo często jest to humor sytuacyjny, ale miło, że i tak zostawał w taki, a nie inny sposób doceniany. Choć tutaj chyba w grę wchodziło, że Blanche tak twierdziła, bo go lubiła, a nie dlatego, że tak naprawdę było!
Pewnie wspomniała, ale widać było, że nie do końca ma ochotę o tym wszystkim mówić, rozpamiętywać, czy szukać pomocy u niego. Uszanował to, a Blanche powinna wiedzieć, że może i większość czasu śmieszkowali, heheszkowali i w ogóle zachowywali się jakby mieli ponad dwadzieścia lat mniej, ale jakby przyszło co do czego, to stanęliby na wysokości zadania i wskoczyli za sobą w ogień. Jednak wtrącanie się w cudze sprawy zdecydowanie nie leżało w ich stylu bycia. Nigdy nic złego z takich akcji nie wychodziło, a oboje byli już zbyt starzy na to, by robić coś, co może spowodować kłótnie i niesnaski. W pewnym wieku docenia się spokój i stabilność. Zwłaszcza w liczbie i jakości przyjaciół i osób bliskich.
-Jesteś urocza, gdy udajesz słabą aktorkę-powiedział, mając na myśli jej totalnie spontaniczną i nieprzerysowaną reakcje na jego słowa. Było widać, że to była reakcja na siłę, nie miała nic w sobie z naturalności. A ktoś, kto się uważa za wspaniałą aktorkę (czego Wren jeszcze nie miał okazji przekonać się na własne oczy!), to powinien jakoś lepiej maskować takie wybuchy.
-No właśnie, o tym mówię-przewrócił oczami, bo kobiety były tak skomplikowanymi stworzeniami, że same siebie nie rozumiały. Przed chwilą Fitzgeraldówna się zarzekała, broniła rękami i nogami przed tym, aby powiedzieć, że stalkuje kogokolwiek, aby teraz powiedzieć, że oczywiście, ma w tym wielką wprawę i doskonale się na tym zna. Czy to nie znaczyło, że MOGŁA, aczkolwiek NIE MUSIAŁA, tego zrobić, więc nie było niczym dziwnym, że ją o to posądził. Prawda? Prawda? -No niech Ci będzie. Choć w przypadki to ja średnio wierzę-zadecydował. Cóż, a powinien był, bo naprawdę trafiła mu się Daisy, jak ślepej kurze ziarno, przez co trzeba było to nazwać przypadkiem. I cieszyć się, że los chciał mu wynagrodzić... Właściwie to nie miał czego wynagradzać, jego życie nie było wcale złe, czy traumatyczne. Jednak dobrze to brzmiało, tak poetycko! Nie, to złe słowo. Tak... górnolotnie. O, nieco lepiej, choć wciąż to nie to.
-A, więc teraz twierdzisz, że to ona Cię stalkowała i szukała byle powodu, byle tylko do Ciebie zagadać?-Totalnie już nic z tej sytuacji nie rozumiał i chyba potrzebował browara, aby czerep przestał mu parować od tego ciągłego myślenia co i jak. Niestety, jego ulubionej barmanki Callie aktualnie nie było w pracy, więc musiał się zadowolić piwem. Innym osobom nie ufał w temacie uroczych babskich drineczków. Z resztą, akurat przy Blanche to by się wstydził.

Blanche Fitzgerald
aktorka — Cairns Performance Art Centre
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Raczej w grę wchodziło to, że Blanche miała bardzo prosty humor. Jak w łatwy sposób ją rozśmieszyć? Wystarczyło jedno proste słowo, które było słowem kluczem. Kupa. Tak, proszę państwa. Blanche Fitzgerald tak naprawdę miała trzy lata i zaśmiewała się do łez z kupy. Trudno więc nie przyjąć, że suchary Wrena były dla niej żartem wyrafinowanym, z których również potrafiła się śmiać. Albo dołożyć coś od siebie kiedy uznawała, że Wren niedostatecznie te swoje żarty zabił.
Jeśli pojawi się potrzeba by o sprawie dowiedziały się osoby postronne, mógł mieć pewność, że będzie jednym z tych, którzy dowiedzą się najpierw. Blanche nie okazywała słabości, jednak znali się na tyle dobrze, że nie musiała tego robić. Wren zawsze wiedział kiedy było coś nie tak. Nie naciskał, nie pytał, po prostu był i chciał robić z nią debilne challenge z tik toka. I prawda była taka, że tyle jej wystarczyło.
Cooooooooooooooo????? Co on właśnie do niej powiedział??? Blanche Fitzgerald słabą aktorką? Aż się zapowietrzyła na te brzydkie, nieprawdziwe insynuacje! Ale zaraz potem się przemyślała, bo przecież powiedział kiedy UDAJESZ słabą aktorkę a nie JESTEŚ słabą aktorką. Tak jak szybko się uniosła, tak całe powietrze z niej zeszło, a Blanche uśmiechnęła się szeroko do przyjaciela i dumnie odrzuciła ciemne włosy na plecy.
- No wiesz. Żeby umieć udawać słabego aktora tak naprawdę trzeba być aktorem bardzo dobrym. Bardzo dziękuję za komplement - prawie, PRAWIE udało się Wrenowi wybić przyjaciółkę z rytmu. Dobrze, że się w porę opamiętała i doszła do zbawiennych w skutkach dla niej wniosków, dzięki czemu mogła nadal być tak bezczelna jak zawsze.
- No nie mówisz o tym, bo ja mówię, że jestem stalker ale NIE stalkowałam twojej dziewczyny a ty uważasz, że tak. Więc mówimy o dwóch różnych rzeczach - kiedy tych dwoje próbowało udowodnić sobie nawzajem swoje racje, wszyscy gubili się w ich argumentach. A najbardziej Wren i Blanche.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Powiedziałam tylko, że wpadła na mnie swoim wózkiem a nie, że mnie stalkowała. To nie jest trudne do zrozumienia, Wren. Czasem powinieneś użyć tej swojej ostatniej szarej komórki - pokręciła z niedowierzaniem głową i poklepała przyjaciela pocieszająco w ramię. Że niby go wspiera w walce z tą szarą komórką czy coś. I co to znaczy, że by się wstydził przy Blanche napić kolorowego drinka? Byli najlepszymi przyjaciółmi czy nie? Nie powinien się wstydzić przy niej NICZEGO, a już najmniej trunków jakie pije. Ona by się na pewno ucieszyła jak dziecko i sama by sobie takiego drinka zamówiła a potem go namówiła, żeby zapozował z nią słodko do zdjęcia.

Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Jeśli Blanche była tak zakręcona jak kupa w słoiku, to nic dziwnego, że Wren miał dla niej wysublimowany humor. On jeszcze nie spędzał aż tak wiele czasu z Beth, by totalnie osiągnąć ten poziom wtajemniczenia, bo dla niego suchar to suchar. Choć w jego wykonaniu to wiadomo, suchar pierwsza klasa. Nie bez powodu najważniejsze kobiety w jego życiu regularnie płakały przez niego. Ze śmiechu, oczywiście! No może poza jego matką, bo ona choć złota kobieta, to czasem zastanawiała się, czy nie spuściła go kiedyś na głowę, jak był dzieckiem. A przynajmniej jej mina wskazywała na takie rozmyślenia!
Warto docenić, że te głupie challenge z tiktoka robił także wtedy, gdy limo już mu zeszło spod oka. A to było niemal jak męskie przyklepanie przyjaźni, plując sobie na dłoń przed uściśnięciem jej. To było coś co zmieniło ich relacje z dobrej na taką na śmierć i życie. I tak naprawdę, to Wren, choć miał o wiele mniej poważną sprawę niż ta Leona, to chciał z tego przywileju poważnej rozmowy od serca skorzystać. Jednak jak na razie to nie mógł dojść do słowa przy Blanche. Ach te baby...
Już miał się odezwać, że nie o to mu chodziło, bo ta nagła zmiana barw i nastroju u Fitzgeraldówny była zabawna, ale stwierdził, że lepiej machnąć ręką. Nie zależało mu jednak aż tak, aby jej dogadać i sprawić przykrość. Właściwe to na tym ostatnim nie zależało mu ani trochę.
-Ej, wywnioskowałem to właśnie ze swoich słów, więc albo wyrażaj się jaśniej, albo właśnie ... No, nie czepiaj się!- powiedział. On raczej nie widział powodu, aby Daisy chciała stalkować Blanche, bo Rhodes jej nie ukrywał, nie robili nic zdrożnego a poza tym powtarzał, że traktuje ją jak siostre. Zero powodu do zazdrości. Z resztą jakby jedna albo druga powiedziała na głos, że chcą sie poznać, to szybko by to zorganizował. Był pewien, że Blanche również z Beth by się szybko i dobrze dogadała. Co już ustaliliśmy na początku posta.
No właśnie, tych słodkich foteczek to się najbardziej bał. Że nigdy by mu tego nie zapomniała i zawsze nabijała się, dając mu popalić. A już miała wystarczająco dużo tematów, by się z niego nabijać, więcej nie musiała mieć.

Blanche Fitzgerald
aktorka — Cairns Performance Art Centre
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Jeśli mama Wrena zastanawiała się, czy przypadkiem nie upuściła go kiedyś na głowę, co poskutowało tym jaki był teraz, to ja nie chcę wiedzieć co musiała zrobić mama Fitzgerald, żeby Blanche wyrosła na… No na tego, na kogo wyrosła, dyplomatycznie rzecz ujmując. Raz się nawet zdarzyło, Blanche miała wtedy jakieś sześć lat i już odstawała od normy, że któreś z jej starszego rodzeństwa powiedziało, że jako niemowlę została podmieniona w szpitalu, dlatego jest dziwna. To był pierwszy i ostatni raz, kiedy popisała się swoją naiwnością, bo potem jej pewność siebie tylko rosła i rosła, aż urosła do olbrzymich rozmiarów i to z nią Wren musiał teraz dilować. Dobrze, okej, nie liczymy tu Leona, bo akurat jemu Blanche uwierzyłaby w najdurniejszą bzdurę świata. Ale nie, to nie on był odpowiedzialny za ten szpital. Fitzgerald sama już nie pamiętała o kogo chodziło. Bardzo możliwe, że to w ogóle ona powiedziała tak Jake’owi albo Candy i nikt by się nawet nie zdziwił, gdyby była to prawda.
Ależ proszę bardzo! Gdyby Wren chciał przypieczętować ich przyjaźń męskim uściskiem dłoni ze śliną w środku, Blanche jak najbardziej była gotowa. Znał ją już na tyle by wiedzieć, że nic co obrzydliwe nie było jej obce, nawet gdyby zamiast na dłoń splunął jej w twarz. Tylko wtedy to by był jawny przejaw braku szacunku i nie mogliby się już dalej przyjaźnić.
I tu się różnili, bo Blanche nigdy nie wiedziała kiedy przestać. Nawet jeśli nie miała absolutnie żadnych intencji w sprawieniu komuś przykrości, nie powstrzymywało jej to przed wypowiedzeniem ciężkich słów. Trochę jak Sheldon z Teorii Wielkiego Podrywu, tylko Blanche znała doskonale znaczenie swoich słów i nie miała problemów z socjalizacją. No i na ogół nie liczyła się ze zdaniem innych. Chociaż z Wrenem akurat tak. Przeważnie.
- Hihihi, wygrałam - zachichotała jak Joey, kiedy schował się w wielkim kartonie, żeby Chandler go znalazł. Z tą różnicą, że ona się nie chowała. Nigdy i przed nikim. Nawet w chowanego, w którego bawiła się jako dziecko, to ona ciągle była tym, co szuka pozostałych. I lubiła swoją rolę, nieważne.
- No dobra, a teraz mów co ci na sercu leży. Bo coś czuję, że wcale nie chodzi o to, że PRZYPADKIEM natknęłam się na twoją dziewczynę w sklepie. Potrzebujemy czegoś mocniejszego? - Zapytała, bo jeśli chciał to ona bardzo chętnie napije się whisky czy innego rumu. Mogli pójść w kolorowe drinki, jak już Wrena opuści ta chwila wstydu. Mieli przed sobą cały bar przeróżnych trunków, nie musieli zatrzymywać się tylko na piwie.

Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Cóż, zakładając, że mama Wrena była dobrym rodzicem i nigdy nie spuściła go na głowę, to pani Fitzgerald mogła zrobić wiele, aby dorobić się takiej córki jaką była Blanche. Choć nie bójmy się tego powiedzieć, zawsze mogło być gorzej, zawsze. Blanche może miała trochę nierówno pod kopułą, ale nie było to groźne ani dla niej, ani dla innych, ani specjalnie uciążliwe. No, może jedynie dla kogoś, kto totalnie nie znał się na żartach i był sztywny, jak koszula po krochmaleniu. Tacy ludzie musieli mieć przykre życie, nudne i w ogóle, na całe szczęście ani Wren, ani Blanche nie zostali na coś takiego skazani i nie musieli cierpieć. Co innego osoby w ich otoczeniu. Zwłaszcza, jak ta dwójka spędzała czas razem...
Spokojnie, Wren nie należał do osób, które biły białą rękawiczką w twarz, wyzywając na pojedynek, czy okazując pogardę w taki sposób drugiej osobie. Nie należał również do osób, które specjalnie się czymkolwiek brzydziły. Wiadomo, pewnymi rzeczami się brzydził i dopóki się z nimi nie spotykał, to nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Jednak poślinienie dłoni przed przybiciem piątki zdecydowanie nie było czymś wielkim. Lepsze było to niż nacinanie skóry i mieszanie swoich krwi, tak popularne w czasach, kiedy był zwykłym szczylem i cóż, trzeba było coś udowodnić, wierność, prawdomówność czy po prostu coś przyklepać.
Wren nigdy nie był współlokatorem Blanche, ale na pierwszy rzut oka nie widział jej podobieństw z Sheldonem, ale kto wie. Pewnie większość osób znalazłaby choć jedną cechę wspólną z tym dziwnym, choć bardzo zabawnym typem, bo on miał cały wachlarz cech, które były przerysowane po to, by postać byłą zabawniejsza.
-Po pierwsze, w co niby? Po drugie, niby co?-zapytał, zadając na pozór dwa razy to samo pytanie, różniące się tylko jedną literką, "w", ale mające zupełnie, zupełnie różne znaczenie. I szczerze? On już się pogubił. Rozmawiając z tą uroczą brunetką, trzeba było na prawdę ogarniać, aby wiedzieć co i jak, o czym rozmawiają, albo co autor miał na myśli. A niewątpliwie, Rhodes w tym momencie nie był w najwyższej formie, dlatego też potrzebował pogadać z kimś, na kim wiedział, że mógłby polegać. Tylko, czy aby się nie pomylił, że taką osobą może być Blanche? Uwielbiał ją i cenił, choć raczej dzielili tylko miłe i zabawne chwile, z problemami jeszcze nie bardzo mieli okazje się zmierzyć.
-Nie wiedziałem nic na ten temat, więc nie, tym razem nie o to chodzi-powiedział. Cóż, jakby się dowiedział wcześniej, to by już w smsach jej o tym mówił, narzekał czy tam nazywał stalkerką i pytał o najlepsze sposoby, tak na zapas. To jednak nie było to, chciał porozmawiać akurat o czymś innym. Choć też o Daisy. -Może być coś mocniejszego, byle smacznego-powiedział, cóż. Drineczki to on akurat lubił i nie zamierzał udawać, że nie!-Słuchaj, a co Ci Daisy powiedziała o ... o sobie, jak już PRZYPADKIEM się spotkałyście?-zapytał. Może Blanche już wiedziała o tym, że ma córkę (Daisy w sensie, Blanche musiałaby wiedzieć o tym, że została mamą!) i tylko teraz go podpuszcza i czerpie przyjemność z tego, jak Wren się miota jak karp bez wody.

Blanche Fitzgerald
aktorka — Cairns Performance Art Centre
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ej, ej, ale świętej pamięci mamę Fitzgerald proszę zostawić w spokoju, okej? To nie była wcale jej wina, że jedno z jej dzieci okazało się debilem i szatanem w ludzkiej skórze. W jednym! Właściwie to Blanche wcale nie uważała, by była jakoś mocno uciążliwa jako dziecko. W końcu wszyscy przyzwyczaili się do tego jaka była i po prostu ignorowali, więc chyba nie mogła robić aż tak złych albo głupich rzeczy, bo inaczej do dzisiaj zwracaliby jej uwagę, prawda? No prawda.
Blanche szczyciła się tym, że nie ma dla niej granicy, której by nie przekroczyła i cóż, była w tym prawda, bo jak trzeba było zrobić coś głupiego albo niebezpiecznego i nikt nie chciał, to Blanche zawsze była tym wybrańcem z własnej woli. Ale akurat nacinanie skóry i mieszanie krwi uważała za obrzydliwe. Oczywiście nie był to powód, by nie mogła tego w ogóle zrobić, jednak odruch wymiotny miała. Gdyby ją Wren zapytał, to nie potrafiłaby sobie nawet przypomnieć, czy kiedyś była w takiej sytuacji. Bardzo możliwe, że tak, bo jak się głębiej zastanowiła to nagle się okazywało, że sama osobiście doświadczyła w swoim własnym życiu dosłownie KAŻDEJ najgłupszej rzeczy, jaka może przydarzyć się człowiekowi.
Uwielbiała sitcomy wszelkiej maści. Uważała je za śmieszne, więc oczywiście Teorię wielkiego podrywu miała w małym paluszku. Lubiła postać Sheldona i zauważyła tę jedną cechę, która ich łączyła. W końcu gdyby powstrzymywała się za każdym razem, gdy miałaby powiedzieć coś, co komuś nie pasuje, w ogóle by się nie odzywała i nie byłaby już taka zabawna. Bo przecież nie żenująca, szanujmy się.
- No odpuściłeś grę chyba ty, więc moje trzy grosze były ostatnie i tym samym wygrałam. Nie wiem co, możesz mi postawić alkohol - wyszczerzyła zęby w szerokim, tak dobrze znanym Wrenowi uśmiechu. Świetnie się bawiła w jego towarzystwie, musiała to przyznać. Zawsze wiedział jak ją rozbawić i nawet niekoniecznie musiał się starać.
- A. No tak, prawda, prawda - przytaknęła przyjacielowi skwapliwie, w ogóle nie przejmując się tym, że popełniła gafę. A skoro był chętny do napicia się czegoś mocniejszego, to miała zamiar mu to załatwić. I sobie też. I niekoniecznie chodziło jej o drinki. Poprosiła pracującą dzisiaj barmankę o najlepszą whisky jaką mieli oraz dwie szklanki. Rozlała trunek, powiedziała dziewczynie żeby zostawiła im butelkę i przesunęła pełną szklankę w stronę Wrena.
- Co masz na myśli? - Zapytała, marszcząc lekko brwi i upiła łyk alkoholu. Spoważniała, bo to nie było takie zwyczajne pytanie. A jeśli do tego dochodził nieznany jej ton głosu najlepszego przyjaciela to Blanche już rozkminiła, że szykuje dla niej szokujące wiadomości.

Wren Rhodes
ODPOWIEDZ