Lekarz oddziału ratowniczego — Cairns Hospital
33 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Lekarz oddziału ratunkowego, który przez lata jeździł na misje z ONZ.
#6

Dzięki bogu, że był singlem! Swojemu ordynatorowi też dziękował, bo cudem okazało się, że miał dzisiaj wolne i mógł się zresetować idąc na imprezę swojego starego znajomego. Dosłownie starego, bo typ miał chyba jakieś 50 lat. Nie przeszkadzało mu to, bo nie byli jakimi wielkimi przyjaciółmi, ale z tego co kojarzył to Loki zawsze robił zajebiste imprezy. Dosłownie kojarzył, bo nie zawsze pamiętał co się na nich działo. Na początku oczywiście wszyscy byli grzeczni i każdy zachowywał się bardzo kulturalnie, ale po kilku godzinach, gdy alkohol uderzał ludziom do głowy zawsze zachodziły jakieś dzikie harce. Szczególnie, że nie tylko alkoholem się tam raczyli, Eric widział kiedyś na stołach kokainę, trochę go kusiło wtedy żeby spróbować, ale w końcu sobie darował. Był w końcu lekarzem i nie chciałby niszczyć sobie kariery wchodząc w niepotrzebny nałóg. Wiedząc jak to wyglądało ostatnio to i teraz szykował się na sporą imprezę. Miał tylko nadzieję, że wytrzeźwieje do swojego kolejnego dyżuru.
Cieszył się z tego, że miał możliwość brania udziału w takich wypadach. Nie dlatego, że lubił się najebać, ale był po prostu typem człowieka, który lubił spędzać czas z ludźmi. Trochę był też próżny i bycie w centrum zainteresowania jak najbardziej mu odpowiadało, a w okolicy mało było lekarzy, którzy większość ostatnich lat spędzili w Afryce, także zawsze miał w okolicy kogoś kto chciał z nim porozmawiać. Minęły już te czasy, gdy chciał wieść spokojne życie pośrodku niczego. Wtedy to miało sens, teraz chciał po prostu korzystać z życia i cieszyć się tym co ma. Tak właśnie planował robić i dlatego z ochotą wybrał się na imprezę. Gdy tylko wszedł do klubu to od razu skierował się w stronę baru, gdzie znalazł jakąś znajomą osobę. Po wypiciu dwóch szklanek whisky był już lekko rozluźniony, a impreza zaczęła się rozkręcać. Porozmawiał jeszcze z jakimiś ludźmi, których pewnie ledwo co kojarzył i przywitał się też z organizatorem imprezy. Nie siedział z Tomem jednak jakoś super długo, bo musiał skoczyć do toalety. Trochę się zdziwił, gdy w męskim kiblu zobaczył dziewczynę wychodzącą z kabiny. - Eee... cześć - powiedział patrząc na nią. Była ładna. Naprawdę bardzo ładna, nie musiał się nawet za wiele zastanawiać żeby do dostrzec. Nie zmieniało to jednak faktu, że była w męskiej toalecie. Niby widział, że do damskiej jest zajebista kolejka, a laski często nagle zmieniały płeć gdy przycisnął je pęcherz. - Mam nadzieję, że nie przeszkadzam - uśmiechnął sie do niej i w sumie nie zamierzał się teraz jakoś przed nią kryć. Chciało mu się siku więc podszedł do pisuaru jakby nigdy nic.

morgan adler
sumienny żółwik
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Cece - Bruno - Cait - Mira - Mei - Olgierd - Hannah - Owen - Benedict
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
004.
Eric
Wortinghton
{outfit}
Dzisiaj na pewno nie był odpowiedni dzień na imprezowanie. Morgan ponosiła porażkę za porażką. Oczywiście była przyzwyczajona, bo dosłownie tak wyglądało jej życie, ale naprawdę miała nadzieję, że znalezienie gówno pracy będzie łatwiejsze. Dostała tylko pracę jako żałobniczka i była w tym zajebista, bo jednak miała dużo łez do wypłakania, a pogrzeby odbywały się dosyć często. Była tak dobra, że ludzie brali ją często za członka rodziny, albo dostawała spore napiwki. Zwłaszcza jak płakała na pogrzebach, gdzie było mało ludzi. Pewnie wszyscy się zastanawiali kim jest młoda i ładna dziewczyna tak obficie płacząca na pogrzebie jakiegoś starego pryka, którego się wyrzekła cała rodzina.
Tom miał trochę dosyć tego, że ostatnimi czasy go unikała. Był zirytowany i widziała to nawet po smsach, które ostatnimi czasy olewała. Tłumaczyła mu, że miała dużo na głowie i mówił, że rozumie (była pewna, że udaje, bo nic go nie interesowało poza czubkiem jego nosa, albo penisa), ale jednocześnie oczekuje tego, że pojawi się na imprezie, na której będzie chciał ją przedstawić swoim znajomym. A poza tym, że był organizatorem imprezy to oczekiwał też, że jego druga połowa będzie trwała przy jego boku. Ostatecznie uznała, że się zgodzi, bo przynajmniej zje dzisiaj coś dobrego. No i się napije. Nie, żeby Morgan kiedykolwiek była imprezową bestią. Wolała książki. Ale jednak od czasu do czasu lubiła sobie wypić, a teraz miała sporo powodów do picia. Przyszła na imprezę, a właściwie to przyjechała razem z Tomem, bo oczywiście ten obiecał sobie, że zrobią razem jakieś ładne wejście. Zanim wyszli to upewnił się, że Morgan wygląda co najmniej 9/10, bo przypał się pokazać publicznie z jakąś 8/10, albo z typiarą, za którą się ciągnie zużyta podpaska czy coś. W aucie nawet się pogodzili i było miło i romantycznie, ale nie było szybkich numerków, bo to nie w stylu Toma, który mógłby mieć awarię sprzętu i spierdolony humor na cały wieczór. Lepiej nie ryzykować. Miła atmosfera z Tomem to taka, gdzie rozmawiają tylko o nim i o jego sukcesach. Jak Morgan próbowała powiedzieć coś o sobie, to Tom tylko mówił, że ładniej jej jak się nie odzywa. Więc się nie odzywała i tylko się uśmiechała mając nadzieję, że jego penis nigdy już nie zadziała.
Na imprezie przedstawiła się kilku osobistościom, a właściwie to Tom ją przedstawił, bo ona przecież nie mogła się odzywać, bo jeszcze ktoś by pomyślał, że typiara ma swój umysł i może jeszcze godność człowieka. Najgorzej. Pierwsza godzina była tak nudna, że od 45 minut kombinowała jak się od tego wszystkiego uwolnić. Powiedziała Tomowi, że musi na chwilkę odejść, ale ten jej nawet nie słuchał, więc uznała, że to znak od Dionizosa, czy kto tam kurwa odpowiadał za alkohol. Poszła do baru, zamówiła sobie dwa shoty, które od razu wypiła, wzięła sobie na drogę jakiegoś drinka i poszła w stronę toalety. Do damskiej oczywiście była kolejka i jak już była w połowie kolejki to ktoś powiedział o „wypadku” jaki miał miejsce w damskiej toalecie. Tego Morgan nie chciała oglądać, więc poszła do męskiej. Było jak z reguły pusto, więc na luzie sobie skorzystała z kibla i wyszła z kabiny, z drinkiem w ręku, akurat kiedy ktoś do toalety wszedł.
-Cześć. – Przywitała się po chwili. Domyślała się, że mogła zostać tu przyłapana, ale czegoś takiego nie oczekiwała. Nie wiedziała, że Tom ma ładnych znajomych, a klub był zamknięty dla ludzi, których on nie znał. Albo po prostu dla brzydkich ludzi. Tom był pojebany. –Absolutnie nie. Ktoś w damskim miał wystrzałową biegunkę, więc nie pozostawili mi wyboru. – Wyjaśniła swoją obecność w męskiej toalecie. Poszła do zlewu, odstawiła drinka na bok i zaczęła myć ręce, przyglądała się mężczyźnie w lustrzanym odbiciu. Czuła, że zaraz zacznie ją oceniać, że niby myje ręce tylko dlatego, że on tu przyszedł, a gdyby nie przyszedł to by wyszła z brudnymi rękoma. –O kurde. A może to ja przeszkadzam tobie? – Zapytała, bo w sumie to teraz sikał. I nie siliła się na żaden flirciarski ton głosu, ale trochę tak wyszło, bo nawet też zamachała brwiami. To wszystko przez to, że alkohol zaczął działać.
Lekarz oddziału ratowniczego — Cairns Hospital
33 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Lekarz oddziału ratunkowego, który przez lata jeździł na misje z ONZ.
Całe szczęście, że Eryczek był po prostu przesłodkim, dobrym i uroczym człowiekiem, nie zrobił sobie nic, a nic z tego, że spotkał jakaś laskę sikającą w męskim kiblu. Pewnie jakiś inny facet, który miałby problem ze swoją męskością to, by się na niej wyżył i zrobił awanturę. Całe szczęście to nie był Eryk, on nie miał problemu ze swoją męskością, ani z męskościami innych mężczyzn. Był bardzo tolerancyjny. Poza tym, może dziewczyna się identyfikowała jako mężczyzna? Nie miał prawa jej oceniać. Za to chciał się po prostu wysikać i nie widział nic złego w tym, żeby to zrobić nawet pod obecność takiej miłej dla oka pani jak Morgan. - Ughhh... a podobno kobiety załatwiają się tak, że pachnie kwiatkami - powiedział rozbawiony i cóż zajął sie tym, żeby sobie rozpiąć rozporek i rzeczywiście po prostu sie wysikać korzystając z pisuaru. Całe szczęście miał tak wysoką samoocenę, że nawet się nie przejmował, że dziewczyna mogłaby zaglądać i zobaczyć coś tam. - Nie przeszkadzasz, jestem jeszcze za młody na problemy z oddawaniem moczu - rzucił uśmiechając się do niej, a gdy już załatwił swoją sprawę to się ogarnął i również podszedł do umywalek żeby umyć sobie ręce. Nie należał do tych typów facetów, które nie myją dłoni. - Za dużo rzeczy w życiu widziałem żeby być zawstydzony sikaniem przy ludziach - no był w tych swoich Afrykańskich krajach więc to dla niego pewnie taki pikuś był, aczkolwiek trochę czuł, że nie wykorzystał okazji tak do końca... - nawet tak ładnych jak Ty - dodał więc i teraz mógł już odetchnąć, że okazja została wykorzystana. - Wiem, że znajomości zazwyczaj się powinny kończyć w męskim kiblu, ale myślę, że możemy zaryzykować... chcesz się napić drinka? - Zapytał przejeżdżając sobie dłonią po włosach, żeby je trochę poprawić. Dbał o swój look. Poza tym, lepiej żeby nie miał rozwalonej fryzury jak wyjdzie z toalety w towarzystwie kobiety, co sobie ludzie pomyślą! Prawda była taka, że nie wiedział za bardzo co zrobić z ręką, bo chciał się jej przedstawić, ale jednak teraz głupio mu było podać jej rękę, która asystowała chwilę temu przy sikaniu... nawet jak już była umyta i higieniczna.


morgan adler
sumienny żółwik
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Cece - Bruno - Cait - Mira - Mei - Olgierd - Hannah - Owen - Benedict
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
-Wiem, że miejsce temu sprzyja, ale może nie przechodźmy tak od razu na gówniane tematy? – Pomijam to, że ona w ogóle ten temat zaczęła. Po prostu Eric był zbyt przystojny, żeby mogła sobie z nim od razu gadać o sraniu i pierdzeniu. A już na pewno nie o wybuchowych biegunkach. A chętnie by wyłożyła mu swoją filozofię na ten temat. Do tego jednak trzeba przynajmniej kilku miesięcy stażu dla jakiejkolwiek znajomości. Teraz raczej po prostu nie wypadało.
-Ważne, że towarzystwo cię nie krępuję. – W sumie to faceci pewnie byli do tego przyzwyczajeni, bo jednak pisuar przy pisuarze i zawsze była jakaś szansa, że znajdzie się idiota, który zajmie pisuar obok mimo, że wszystkie są wolne. Kiedyś koledzy jej opowiadali, że jest zasada korzystania z pisuarów, że nigdy nie zajmujesz pisuary obok kogoś, jeśli inne są wolne. Chciała o to zapytać Erica, ale znowu zeszłaby na gówniany temat. –Dobra. To już brzmi intrygująco. – Wycelowała w niego palec. A przynajmniej w jego odbicie w lustrze. –Jesteś szpiegiem? A może zabójcą na zlecenie? – Miał vibe. A ona nawet cicho zaczęła kibicować, żeby ktoś zlecił zabicie Toma za to jakim był dla niej chujem. Nie dawała tego po sobie poznać, ale jednak wszystko co robił i mówił strasznie ją raniło. Ale nie mogła odejść, bo już ustaliłaś, że chodzi o pieniądze. Więc pewnie Tom jej płacił. –Albo patomorfologiem. – Zgadywała dalej. –Na pewno nie pracujesz w domie pogrzebowym, bo nigdy cię nie widziałam. A z pewnością usłyszałabym o kimś wyglądającym tak jak ty. – Dobra, była tam raptem kilka razy i mogli się w sumie mijać. Ale na bank usłyszałaby ploty o przystojnym typie pracującym w kostnicy. Stare baby lubiły plotkować. Pewnie większość umierała, żeby po śmierci tracić w jego ręce.
-Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tutaj wrócić. Chociaż znam lepsze miejscówki. – Ten kibel i tak nie był najgorszy, bo jednak był odjebany lepiej niż w jej rodzinnym domu. W końcu to ekskluzywny klub, a nie jakaś dziura w polskiej wsi, gdzie spotykały się na weekend wszystkie lokalne obciągary. –Tak. Błagam tak. O niczym tak nie marzę jak o kolejnym drinku w towarzystwie cieszącym oczy. – Sama nie wiedziała czy jej zależy na tym, żeby Tom był zazdrosny czy co. W sumie wiedziała, że jak Tom ją zobaczy z takim przystojnym typem, to jej zrobi awanturę z tego powodu. –Morgan. – Przestawiła się, ale nie podała mu ręki. Położyła sobie dłoń na klatce piersiowej, żeby pokazać, że się przedstawia. Opróżniła szklankę z resztką drinka i zostawiła ją przy zlewie. No i myślę, że wyszli z tego kibla i akurat nikt nie stał w kolejce do męskiego, więc nikt ich nie widział. No może poza całą, gigantyczną kolejką do damskiego.
Lekarz oddziału ratowniczego — Cairns Hospital
33 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Lekarz oddziału ratunkowego, który przez lata jeździł na misje z ONZ.
- Jak sobie życzysz kiblowa księżniczko - powiedział i uśmiechnął się do niej. Jeszcze, by się skłonił ale akurat był zajęty rozpinaniem rozporka. - Zostawmy sobie fekaliana tematy na później jak zobaczymy tych obrzydliwych ludzi na parkiecie - nie wiedział jeszcze jakich konkretnie, ale na bank tacy byli. Znając Erica i jego wypaczone poczucie własnej wartości to wszyscy oprócz niego byli obrzydliwi. Oczywiście nie licząc jego nowej koleżanki, którą tutaj właśnie zapoznał. Ona też nie była obrzydliwa. Była nawet bardzo ładna. Eric doceniał zarówno ładnych panów jak i piękne panie. - Absolutne - pokręcił głową. - Chociaż nie w każdej sytuacji, niektóre rzeczy wolę robić bez osób trzecich - chciał być teraz trochę flirciarski, ale nie wiedzial, czy laska sobie nie pomyśli, że mówi tu o sraniu. Kurde. Może powinien to jakoś lepiej rozegrać. No, ale trudno. Słowo się rzekło. - Cały jestem intrygujący moja droga - dodał puszczając do niej oczko i zaśmiał się pod nosem. Nie był jeszcze aż tak pijany jak ja, ale już mu było wesoło więc i durne teksty się go trzymały. - Nie, jestem lekarzem - wyjawił jej tą swoją wielką tajemnicę. - Ale aż żałuje, że zrezygnowałem z możliwości zostania szpiegiem. Bardzo dobrze wyglądam w garniaku. - 0069 zgłoś się! To byłby on. W sumie nie miałabym nic przeciwko gdyby Jonathan grał Bonda, ale chyba jest za jasny na to. - Pracujesz w domu pogrzebowym? - Teraz to on był zaintrygowany i cale szczęście skończył sikać więc mógł już na spokojnie z nią prowadzić względnie normalną konwersacje. - To jest dopiero ciekawe - nie poznał jeszcze nikogo kto pracowałby w domu pogrzebowym. Dziewczyna wydawała się być coraz to bardziej ciekawą osobistością.
Uśmiechnął się do niej wesoło. - Mogę z Tobą zwiedzić różne miejscówki jeśli będziesz miała na to ochotę - on już miał. Nic dziwnego, ładna dziewczyna, interesująca, ubrała seksownie i jeszcze najwyraźniej też z nim flirtowała. - Och, czyżby to był komplement? - Zapytał unosząc brew, a później jak już się sobie przedstawili to rzeczywiście przeszli do sali z barem.
- To czego się napijesz? - Zapytał, gdy już sobie usiedli w jakiejś pustej loży, bo nie miał zamiaru rozmawiać z nią stojąc przy barze, gdzie było głośno i mało prywatnie. - Jesteś z Lorne? - No nie kojarzył jej, ale mogła być po prostu młodsza od niego i dlatego jej nie znał. Miał tylko nadzieję, ze nie była za młoda, bo już mu wpadła w oko, a wiele rzeczy można było o Ericu powiedzieć, ale nielegalne romanse nie były w jego typie.

morgan adler
sumienny żółwik
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Cece - Bruno - Cait - Mira - Mei - Olgierd - Hannah - Owen - Benedict
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
-Dla ciebie wszystko, pisuarowy książę. – Położyła sobie rękę na klatce piersiowej i wykonała delikatne dygnięcie w jego stronę. Skoro ona wychodziła z tej męskiej toalety z nowym przydomkiem, to on nie mógł być po prostu Ericiem. Just Eric. –Ich twarze wyczerpią temat. Nie będzie o czym gadać. – Jak już zaczęli tyrać ludzi to czemu miałaby nie czerpać z tego zabawy? Wszyscy tam byli starzy i brzydcy. Łącznie z Tomem. Chociaż pewnie Tom nie był aż tak brzydki skoro Morgan jakimś cudem z nim wytrzymywała. Bo przecież to nie tak, ze nadrabiał fantastycznym charakterem. Bardzo często potrafił rozmawiać mądrze i fajnie i to często Morgan zakrywało fakt, że absolutnie do siebie nie pasują.
-Cholera. Wiedziałam, że jeszcze mnie zaskoczysz, ale nie wiedziałam, że aż tak. – Teatralnie zacisnęła pięść i wyrzucił ją do góry, że niby była zła na świat za to, że typ jest lekarzem. –Jak to jest być przystojnym lekarzem? Poza pewnie sprawnymi rękoma. – Chciała nawet wymyślić, że ma między cyckami coś co powinien przebadać lekarz, a skoro są w kiblu i są sami to równie dobrze mogą wykorzystać okazję. Z drugiej jednak strony nie była aż tak pijana, a głupi Tom nagle mógł sobie o niej przypomnieć, żeby poznała kolejną jego znajomą, która jedną nogą jest już w grobie. –Jestem pewna, że we wszystkim wyglądasz dobrze i że w niczym też wyglądasz fantastycznie. – Zmrużyła oczy i zastanawiała się czy teraz przesadziła i czy to ten sam poziom kiedy budowlańcy gwiżdżą na przechodzące dziewczyny. Czy właśnie tak robi się z człowieka tylko i wyłącznie obiekt seksualny? Czy to miała na myśli Luna mówiąc, że chciałaby być obiektem?
-Może troszkę. Zależy jak na to patrzeć. – Ciekawe było patrzenie na przygotowanie do pogrzebu od strony, która tak naprawdę nikogo nie interesuje poza pracownikami. Ciekawe było spotykanie ludzi w jednym z gorszych momentów w ich życiu. Sama praca była… okej. Morgan musiała po prostu być w pobliżu i płakać, ale nie za głośno, żeby nie zwracać na siebie uwagi ludzi. W końcu to nie ona miała być w centrum wydarzeń. –Jestem żałobniczką, więc sam oceń czy to ciekawe. W sumie czasami jestem jak szpieg, bo jak pogrzeby są skromne, albo jest mało osób to rodzina często się zastanawia kim jestem, a ja wymyślam sobie fabuły i scenariusze kim mogłabym być. Oczywiście nie mówię tego nikomu na glos, bo nie chcę siać zamętu. – Z takim nastawieniem nie utrzymałaby tej pracy. A potrzebowała tej pracy.
-Nie musisz mnie namawiać. Jestem cała twoja. – Okropnie przesadziła, bo jednak jej parter był obecny na tej imprezie. Ba!, jej partner ją zorganizował, a ona już zdążyła się oddać jakiemuś typowi, którego poznała w męskiej toalecie dosłownie przed chwilą. –Jeden z wielu. – Wyszeptała, bo naprawdę nie miała zamiaru przestać go komplementować. Przez chwilę z nim bawiła się lepiej niż przez kilka randek z Tomem razem wziętych.
-Zanim cię poznałam to miałam zamiar jechać ze wszystkim po kolei, więc chyba będę to kontynuować. – Uniosła menu z drinkami i na nie zerknęła. –Dla mnie numer trzy. – Chciała powiedzieć, że dwójkę ma za sobą, ale już ustalili, że żarty o kupie zostawiają na później. Cieszyła się, że wybrał lożę i że mieli lożę dla siebie. Miejsca było dużo, ale Morgan postanowiła i tak usiąść trochę zbyt blisko niż wypadało. –Z Lorne, ale ostatnie parę lat mieszkałam w Cairns. Teraz tu wróciłam. – Wyjaśniła. Cairns tak blisko, że równie dobrze nie musiała się jakoś rozdrabniać. –A ty? Co powinnam sobie zrobić, żeby trafić na leczenie do ciebie? – Posłała mu ładny uśmiech i założyła nogę na nogę.
Lekarz oddziału ratowniczego — Cairns Hospital
33 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Lekarz oddziału ratunkowego, który przez lata jeździł na misje z ONZ.
- Mam nadzieję, że dostaniemy piękne korony - chciałby dostać insygnia królewskie księżniczki i księcia męskiego kibla. Włożyłby je sobie do gabloty, która bylaby postawiona w centralnym punkcie salonu, w domu, którego jeszcze sobie nie kupił. Na razie dalej wynajmował sypialnie w domu przyjaciółki jego siostry. No i to nie tak, że nie byloby go stać na własne lokum. Po prostu na chwilę obecną nie wiedział czy będzie chciał w Lorne Bay zostać czy nie koniecznie. - Aj tam, zawsze będziemy mogli spróbować zrobić im ofertę operacji plastycznej w naszej, wspólnej i nieistniejącej klinice medycyny estetycznej. - Pewnie większość z nich miałaby zabieg zmniejszenia nochala żeby nie mogli go wkładać w nie swoje sprawy. Większości, by sie to przydało, bo nawet taki Eric, którego dawno nie było w mieście, wiedział, że Ci ludzie to potwory o dwóch twarzach.
- Nie będę ukrywał. Jest to wielka odpowiedzialność. Zawsze trzeba dobrze wyglądać, bo istnieje teoria, że przystojni lekarze działają lepiej niż każdy antybiotyk... też zwalają z nóg - rzucił puszczając do niej oczko i nawet chciał jej zaproponować darmową, domową wizytę, ale chyba nie wypadało. Powstrzymał się więc przed tym obrzydliwym komentarzem. - Oj nie wiem, myślę, że to musiałabyś już ocenić na własne oczy. Mogę Ci później zrobić prywatny pokaz - odpowiedział. - A modele najlepiej wyglądają z modelkami w duecie, więc powinnaś do mnie dołączyć - wtedy będą mogli się przekonać czy bez niczego też jest fantastycznie.
Eric był chyba mocno z tyle, bo nie miał pojęcia kim jest żałobniczka. To było dla niego coś nowego. Nigdy w swoim życiu nie musiał nikomu organizować pogrzebu i pewnie dlatego nie za wiele o tym wiedział. Jedyne co pochował to swój związek z Robinem, ale prochy tej relacji rozrzucił w somalijskim porcie, chcąc zapomnieć o istnieniu tamtego mężczyzny. - Na czym to polega? Placzesz na pogrzebach? - Był tym wyraźnie zainteresowany. Chciał wiedzieć jak to wygląda. - A można Cię wynająć do płakania na weselach i bartnictwach? - Tam oczywiście ze wzruszenia, a nie smutku!
- Przestań, bo się zarumienię - mało prawdopodobne, a nawet jeśli to w okolicy było tak ciemno, że nikt, by na to nie zwrócił uwagi. - A już myślałem, że Twoje życie się odmieniło odkąd mnie poznałaś i wywróciłem Twój świat do góry nogami więc powinnaś teraz zacząć pić od końca - dlatego on wziął ostatni drink z karty, która i tak nie byla jakoś super długa. Nie wiem co to było, pewnie jakaś kurwa pina colada, albo kurwa mimosa żeby było bardziej gejowsko. Cały czas się uśmiechał, a już szczególnie wtedy, gdy dziewczyna usiadła tak blisko niego. - Nie chcesz trafiać do mnie na leczenie - w sumie to jakiekolwiek leczenie raczej nie było niczy dobrym. - Pracuje na oddziale ratunkowym, czyli trochę robię wszystko - ale przede wszystkim zabezpiecza pacjenta do dalszej, już bardziej specjalistycznej opieki. - Ale przez ostatnie lata byłem lekarzem na misjach pokojowych w ONZ, głownie w Afryce. Niedawno wróciłem do Lorne, więc mamy cos wspólnego. - Powroty łączą ludzi! Tak samo jak alkohol, który im w końcu przynieśli. - Za nieprzewidziane spotkania - wzniósł toast i napił się łyka swojego drinka. - Chcesz spróbować? - Zapytał, bo ostatni drink z karty wcale nie był taki zły.

morgan adler
sumienny żółwik
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Cece - Bruno - Cait - Mira - Mei - Olgierd - Hannah - Owen - Benedict
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
-Nie miałabym nic przeciwko, gdyby głowa bolała mnie od dźwigania pięknej korony. – Mówią, że nic tak nie ciąży jak ciężar korony, ale Morgan chętnie zobaczyłaby jak to jest żyć z takim ciężarem. Miałaby władzę, więc naturalnie, że miałaby kilka rzeczy na sumieniu. Ale pewnie dla pięknej błyskotki warto. A ona nawet nie była jakąś fanką biżuterii, a jednak koronę chętnie by dźwigała. –Wiesz co… mogłabym przy czymś takim pracować. Studiuję zdrowie publiczne, więc myślę, że jakbym dobrała odpowiednie specjalizacje, albo zrobiła kursy to mogłabym prowadzić taką klinikę. – Oczywiście najpierw potrzebowała pieniędzy, żeby spłacić swój studencki dług. Tak samo potrzebowała pieniędzy, żeby mogła kontynuować edukację. A na koniec potrzebowała hajsu, żeby taką klinikę otworzyć. A na razie to jej nie stać było na zrobienie ksero jakiejś książki. Ale tak, mogłaby mieć klinikę. Chyba żadna dziedzina medycyny nie cisnęła takich hajsów jak chirurgia plastyczna.
-Wcale w to nie wątpię. Jestem pewna, że zbijasz gorączki dotykiem. – Sama nie wiedziała skąd jej przychodzą do głowy takie debilne teksty. Może to przez to, że przecież już wypiła jakieś szoty i drinki. Może alkohol działał. Albo po prostu tak bardzo nienawidziła siebie za to, że jest z Tomem, do którego sama nie wiedziała co czuje i czy czuje cokolwiek. Posrane.
-Wiesz co… darmowych pokazów to ja nigdy nie odmawiam, więc możesz na mnie liczyć. – Jak się oferował to przecież byłoby bardzo brzydko z jej strony jakby mu odmówiła, albo go spławiła. Zwłaszcza po tym jak go skomplementowała. –Myślisz? – Uniosła brwi rozbawiona i niby się rozejrzała po lokalu, żeby zlokalizować Toma i żeby się upewnić, że jej nie podsłuchuje. –Mogę być drugą połową duetu. – Skoro i tak miała zarabiać pieniądze rozbierając się to równie dobrze mogła to zrobić za darmo i dla zabawy u boku kogoś tak przystojnego jak Eric.
-Coś w tym stylu. – Ona też nie wiedziała, że takie miejsce pracy istnieje dopóki nie zaczęła szukać pracy. –Bardziej chodzi o to, że wiesz… nikt nie chce odchodzić z tego świata w pojedynkę. Nie jesteśmy w stanie być przy kimś w momencie jego śmierci, albo możemy się upewnić, ze jego dusza odejdzie stąd ze świadomością, że ktoś za nimi płakał. – Wzruszyła ramionami. Początkowo płakała na tych pogrzebach myśląc o Leo, z czasem jednak zaczęła płakać nad tymi wszystkimi ludźmi. Nawet jeśli niektórzy nie zasługiwali na to, żeby być opłakiwanymi. –Dziwna praca, ale ją lubię. Lepiej mi wiedząc, że zmniejszam ilość duszy, które się błąkają nie mogąc odnaleźć drogi do zaświatów. – Bo w to właśnie wierzyła. Że jak ktoś nie miał pogrzebu, albo nie został poprawnie pożegnany, to jego dusza nigdy nie zazna spokoju. –Nic o tym nie wiem. – Zaśmiała się, bo raczej zakład pogrzebowy nie oferował płakania na weselach. Nie chciała mówić, że dla pieniędzy zrobi wszystko, bo zabrzmiałoby to naprawdę słabo.
-Musisz dać mi jeszcze chwilę. – Kto wie, może rzeczywiście Eric jakimś cudem wywróci jej życie do góry nogami. Chociaż na tym etapie, jak pomyśli o wszystkim przez co przeszła, to musiałby się naprawdę wysilić. Nie też, żeby tego wymagała. Preferowała swoje życie niewywrócone do góry nogami. –Ahhh. Okej. Dobra. To raczej nie chcę. Chociaż przyznam ci, że początkowo pomyślałam o chorobach wenerycznych. Bo ich też bym nie chciała. – No, ale oddział ratunkowy to jednak brzmiało jak coś gorszego niż choroba weneryczna. Chociaż też może zależy jaka.
-Wooow. Okej. Widzisz, to już jest naprawdę zajebiste. Byłam pewna, że takie coś istnieje tylko w filmach, albo książkach, żeby pokazać jakim bohaterem bez peleryny jest mężczyzna, w którym zakocha się główna boahterka. – No teraz to jej zaimponował. –Nie masz zamiaru tego kontynuować? – Dopytała i w międzyczasie podziękowała za ich drinki. Dobrze, że Tom chciał się podlizać ludziom i bar był na jego koszt. –Za nieprzewidziane spotkania. – Odpowiedziała unosząc kieliszek ze swoim drinkiem. Upiła łyka i lekko się skrzywiła. –Chcę. Może nawet dasz się namówić na wymianę. W moim jest cynamon, a to nie moje smaki. – Podsunęła mu swój kieliszek i sięgnęła po jego. Tak, zdecydowanie jego był lepszy. –Dobra. Otwieram licytację w ramach wymienienia się drinkami. – No nie chciała być chamska i po prostu się zamienić, a nie była też fanką marnowania czegokolwiek, więc ten z cynamonem będzie musiał zostać wypity.
Lekarz oddziału ratowniczego — Cairns Hospital
33 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Lekarz oddziału ratunkowego, który przez lata jeździł na misje z ONZ.
Pokiwał głową. - Totalnie, to brzmi jak bardzo dobry biznes. Słuchaj, coś tak czuję, że bylibyśmy świetną parą biznesową - pewnie nie tylko, ale już nie chciał tego tak głośno mówić. Może jej później pokaże jak doskonale byli do siebie dobrani, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Oboje byli chętni do flirtu i przynajmniej Morgan nie była sztywna, znała sie na żartach, a to bardzo podobało się Ericowi. Nie lubił kobiet, które są za bardzo poważne jak na swój wiek. Mężczyzna czuł w kościach, że gdyby udało im się stworzyć taką klinikę, to nie byłoby na nich mocnych i zarobiliby kupę siana. Już widział te wakacje na Zanzibarze.
- Nie chcesz wiedzieć co umiem robić innymi częściami ciała - skoro rękoma zbijał gorączki, to aż strach się bać jakie jeszcze posiadał umiejętności. Chociaż większości z nich pewnie nie uczą na studiach medycznych. To pewnie wrodzony talent. Eric mogł teraz cieszyć się swoim prime timemem, kiedy był w pięknym, Chrystusowym wieku, miał całkiem okej pensje, dobry zawód, zwiedził świat i jeszcze był przystojny. To były jego najlepsze lata i miał zamiar z nich korzystać, szczególnie, że nikt na niego w domu nie czekał.
- W takim razie nie mogę się doczekać naszego wspólnego występu - powiedział ściszonym głosem przybliżając się nieco do niej, bo niby chciał tutaj zrobić, że taka konspiracja i dlatego tak cicho mówił, a tak naprawdę to chciał po prostu znaleźć się bliżej niej. - Rozumiem - kiwnął głową. - Nie przeraża Cię takie codziennie obcowanie ze śmiercią? - Zapytał, chociaż może to nie byl najlepszy temat na podryw, ale po prostu go to ciekawiło. Miała fascynującą pracę, przynajmniej w jego opinii. - Pamiętam jak jeszcze na studiach miałem niestety możliwość być przy umierającym pacjencie, strasznie to za mną chodziło później, nie umiałem się z tego otrząsnąć. Po czasie jest to trochę łatwiejsze, ale śmierć pacjenta nigdy nie spłynęła po mnie jak po kaczce - szczególnie, gdy takie przypadki zdarzały się na jego misjach. Obecnie też bywało różnie, bo jednak pracował na oddziale ratunkowym, trafiali tam ludzie z różnymi obrażeniami i nie każdego udawało mu sie uratować. Za każdym razem było to smutne i dotykało go na tyle, że nie mógł o tym zapomnieć przez kilka dni. - Myślę, ze to bardzo piękne co robisz - on opiekował się ludźmi tutaj, a ona ich duszami w drodze do zaświatów. No uzupełniali się jak nic.
- Myśle, że nikt, by nie chciał mieć choroby wenerycznej... obrzydliwie to wygląda - no pewnie widział coś takiego w szpitalu i na bank nie chciałby mieć na swoich narządach czegoś takiego. Doceniał małego generała Erica i dbał o niego. - Żaden ze mnie superbohater, ale nikomu nie zabraniam się zakochiwać - nie mógł jednak ręczyć za to, że będzie w stanie takie uczucie odwzajemnić. Czasem obawiał się, że nie będzie w stanie już nikogo tak na poważnie, mocno i całym sobą pokochać, po tym jak jego serce zostało zmasakrowane. Eric po tym wszystkim zajął sie pracą zamiast przepracować te negatywne emocje, które wtedy się w nim nagromadziły. No i teraz miał za swoje. Może powinien pójść na terapię, żeby mieć później szansę na zbudowanie zdrowego związku. W końcu życie singla za jakiś czas mogłoby mu sie znudzić. - Jeszcze nie wiem, na razie muszę ogarnąć sprawy tutaj i być może za rok albo dwa do tego wrócę. Na razie to nie za bardzo wiem jak będzie wyglądać moja przyszłość. - Nie wiedział nawet tego, gdzie będzie mieszkał za miesiąc. Czy dalej u siostry, czy jednak postanowi kupić coś swojego. Wiele niewiadomych.
Zmarszczył czoło i spojrzał na nią. Chwilę jej się tak przyglądał, a później wziął od niej tego cynamonowego drinka i podał jej tego, który on sobie zamówił. - Chyba jednak jestem superbohaterem, tylko nie noszę peleryny, bo mi nie do twarzy - dobry z niego chłop, poratuje ładną panią od niedobrego drinka. - Ale możesz mi się jakoś teraz za to odwdzięczyć. Myślę, że zasłużyłem sobie na ładnego całusa - powiedział i wskazał na swój policzek, bo nie był aż tak wielkim debilem, żeby ją namawiać do całowania go prosto w usta. To nie ta pora i nigdy nie powinien jej na coś takiego namawiać.

morgan adler
sumienny żółwik
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Cece - Bruno - Cait - Mira - Mei - Olgierd - Hannah - Owen - Benedict
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
-Ciężko mi się z tym nie zgodzić. – Morgan raczej nigdy nie była osobą, która miała problemy z zagadywaniem do obcych ludzi czy z prowadzeniem rozmów z obcymi. Była bardzo otwarta. Schody się zaczynały dopiero wtedy kiedy rozmawiała z kimś kogo na spokojnie mogłaby uznać za atrakcyjnego. Była więc w szoku, że jakimś cudem, rozmawianie z tak przystojnym doktorem przychodziło jej z taką łatwością. W dodatku była pewna tego, że ze sobą flirtują. Było to nieco nie na miejscu, bo jednak to była impreza jej partnera i pewnie powinna stać u jego boku i się nie odzywać tylko kiwać głową. Tego Tom by oczekiwał. W sumie dziwne, że jeszcze jej nie szukał. Może jednak nie potrzebował jej tak bardzo jak jej się wydawało?
-To chyba mamy problem, bo wydaje mi się, że naprawdę chcę wiedzieć. – Na pewno przemawiał przez nią alkohol. Nie było opcji, że ona mówiłaby takie rzeczy na trzeźwo. Dobrze, że nie musiała się dzielić swoimi myślami. Wtedy byłoby już zdecydowanie gorzej. I dla niej i dla Erica. Albo dla niej, bo pewnie Eric nawet by tutaj przy niej nie siedział.
Na kilka sekund przestała oddychać jak tak się nachylił bliżej. Czuła jak przez plecy przechodzi jej przyjemny dreszcz. Czuła zapach jego perfum zmieszany z zapachem alkoholowego oddechu. –Nie. – Pokiwała głową i nawet nie ogarniała tego, że dosłownie gadają o śmierci i pogrzebach w ramach dziwnego flirtowania. Może właśnie odblokowuje sobie jakieś dziwne zboczenie. Może jej przeznaczeniem jest praca na pogrzebach. –Wydaje mi się, że wszystko co najgorsze mam już za sobą. To tylko praca. – Ojciec w pierdlu, matka ją porzuciła, z tego raczej pogrzebów nie będzie. Swojego męża też już pochowała. Dzieci raczej nie planowała mieć, bo do tego trzeba stabilnego związku, a przynajmniej chęci i odrobiny miłości. –Myślę, że z czymś takim bym sobie nie poradziła. Z byciem przy ludziach w ich ostatnich chwilach. W walce o ich życie, której wynik często jest już z góry znany. – Do dzisiaj nie mogła sobie wybaczyć tego, że jej Leo musiał umierać samotnie. Chciała wtedy przy nim być, ale musiała być na zajęciach. Umarł sam. –Ja myślę, że to piękne co ty robisz. Ratujesz ludzkie życia. – Co ona robiła wartościowego? Właściwie to nic. Była nawet szansa, że dusze absolutnie niczego nie odczuwały i pogrzeby były zbędnym obrządkiem, który nie miał znaczenia.
Zaśmiała się i pomachała mu palcem. –Nie kuś, nie kuś. – Zażartowała, chociaż nie miała zamiaru się zakochiwać. Jasne, nad takimi rzeczami człowiek nie panuje, ale ona na razie miała blokadę. Jej serce nadal należało do męża, którego straciła. Pewnie, żeby je odzyskać musiałaby przekopać jego grób i fizycznie je stamtąd zabrać. Była jak Regina z Once Upon a Time. No tak czy siak jednak, nie zdziwiłaby się, gdyby Eric jej powiedział, że co chwilę ktoś się w nim zakochuje. Bardziej by się zdziwiła jakby wyznał, że miał kogoś kogo kochał i ten ktoś postanowił bez słowa go zostawić. Wtedy to nawet by się wkurwiła. Tak łamać serce typowi, którego dopiero co poznała w męskiej toalecie? Okropne.
-Brzmi jak ciężka decyzja do podjęcia. – No bo jednak nie oszukujmy się. Był w najlepszych latach życia i miał zamiar je poświęcić na pracę. Z drugiej strony, ta praca go uszczęśliwiała. Dobrze, że jednym zmartwieniem Morgan (na chwilę obecną) było to czy zjeść śniadanie w domu czy na rowerze czy już na miejscu w pracy.
-Ale nosiłeś pelerynę i jesteś pewien, że ci w niej nie do twarzy? – Bo ona naprawdę była pewna, że jemu będzie do twarzy we wszystkim. I w niczym. Nie chciała już tego mówić na głos, bo wiedziała, że zaraz ktoś ją albo usłyszy, albo Eric uzna, że typiara jakaś durna.
Zachichotała jak kretynka, którą była, bo skoro tak się zachowywała, to jednak zasługiwała na takie miano. –Zdecydowanie zasłużyłeś. – Odpowiedziała upijając kolejny łyk drinka, którego jej oddał. Tym razem nawet nie upewniała się czy Tom patrzy czy nie. Najwyżej będzie miał powód, żeby się z nią pożegnać. Nie musiała się nawet obawiać o Erica. Thomas nie był raczej człowiekiem, który pięściami biłby się o swój honor. Raczej by stwierdził, że takie jak ona to on może mieć na pstryknięcie palcem. Nie musiała jakoś specjalnie się wysilać, żeby obdarować go tym pocałunkiem. Siedzieli tak blisko siebie, że bardziej szokujące było to, że się jeszcze nie całowali. –Mój bohaterze. – Wyszeptała i ucałowała go bliżej kącika ust niż powinna. Chciała się upewnić, że nadal nie lubi cynamonu. Może czując ten smak na jego ustach zmieniłaby zdanie.
Lekarz oddziału ratowniczego — Cairns Hospital
33 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Lekarz oddziału ratunkowego, który przez lata jeździł na misje z ONZ.
- Wątpię żeby to był aż taki wielki problem, myślę, że się jakoś dogadamy - puścił do niej oczko i uśmiechnął się do niej wyraźnie zadowolony z tego, że nie trafił na jakąś nudną dziewczynę. Morgan była bardzo bezpośrednia i przy tym wybitnie urocza, a nie jakaś opryskliwa, chamska i obsceniczna. To był jej wielki plus, przez który Ericowi było ciężko oderwać od niej wzroku. Pomijając fakt, że była po prostu ładna, to była też najnormalniej w świecie fajna z charakteru.
Pokiwał głową, bo to w sumie było zdrowe, że się już az tak tym nie przejmuje. Rzeczywiście to była tylko praca, chociaż być może Eric nie był osobą, która mogła cokolwiek na ten temat powiedzieć, bo jednak on się swoją robota dość mocno przejmował. Tylko, że ta jego praca to była jego pasja, coś co chciał robić odkąd pamiętał, a szczerze wątpił w to, by pasją Morgan było płakanie na pogrzebach. Chociaż w sumie... nie znał jej tak dobrze. - Czasem ratuje, nie zawsze się udaje, ale cóż... taka praca - nie chciał się tutaj chwalić, że no kurwa raczej, że to jest zajebiste i, że pomaga ludziom, którym mało kto chciał pomóc... przynajmniej w takiej Somalii, ale wiedział, że takie przechwalanie sie jest mocno nie ładne więc się zamknął i nie odzywał.
Uśmiechnął się i kiwnął głowa. - Trochę ciężka, na chwilę obecną nic mnie tu nie trzyma - stwierdzić zgodnie z prawdą. Miał rodzinę, która sobie idealnie radziła bez niego, a w sumie jeżeli postanowi powiedzieć rodzicom prawdę o sobie to pewnie nie miałby z nimi już aż tak dobrego kontaktu. Jedyne kogo by mu brakowało to młodszej siostry, ale Suzie już i tak pokazała mu, że świetnie sobie sama radzi.
- Tak, mam nawet zdjęcie... ale Ci nie pokaże, bo jest obrzydliwe - stwierdził rozbawiony, pewnie to zdjęcie było zrobione jak miał jakieś 12 lat i przebrał sie za supermana. Dlatego nie chciał jej tego pokazywać, po prostu sie wstydził. - No właśnie tak myślałem - uśmiechnął się do niej i gdy mu dała tego buziaka to poczuł się o wiele, wiele lepiej niż jeszcze sekundę temu. - Polecam sie na przyszłość - odpowiedział, bo był tylko drinkowym superbohaterem na chwilę obecną. Nic specjalnego. - Jesteś naprawdę ciekawą kobietą Morgan - stwierdził wpatrując się jej prosto w oczy. - Mogę byc Twoim bohaterem ponownie i odprowadzić Cię do domu? - Zapytał, bo co to był za problem zamówić taksówkę? Nawet on to potrafił.

morgan adler
sumienny żółwik
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Cece - Bruno - Cait - Mira - Mei - Olgierd - Hannah - Owen - Benedict
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
-Fantastycznie! – Jak łatwo jej przychodziło rozmawianie czy nawet flirtowanie z Ericiem. Nie musiała być niczym skrępowana. Był najpiękniejszym mężczyzną jakiego widziała z bliska, a jednocześnie był taki przystępny. Nie musiała się go w żaden sposób obawiać, nie czułą się jak idiotka. Mogła otwarcie mówić to co myślała, a rozmowa toczyła się dalej. Bardzo miła odmiana po tym jak w drodze na tą imprezę siedziała z Tomem, który tylko czasami był miły. Żałowała, że musiała trafić na takiego dzbana, zamiast na kogoś takiego jak Eric. Z drugiej strony, zachowanie Erica mogło być przecież grą. Ona też na takich imprezach nie do końca była sobą. Była odważniejsza, bardziej wygadana. Może to wszystko dzięki alkoholowi, który zdążyła już wypić. Może miała jakieś ukryte podteksty i pragnienia i próbowała wszystkim obarczyć Erica?
-Mam nadzieję, że w końcu znajdziesz coś, albo kogoś kto cię tu zatrzyma. – Nawet położyła mu rękę na udzie korzystając z okazji, że miała powód. Oczywiście, żeby nie było, nie mówiła o sobie. Absolutnie nie chciałaby być czyimś powodem tak ważnej decyzji. Poza tym sama nie była jeszcze gotowa na żadne emocjonalne przywiązanie. Gdyby była to albo zdeklarowałaby się Tomowi, albo po prostu by od niego odeszła. –Albo tutaj, albo gdzieś na świecie. – Dodała, bo skoro tak podróżował to kto wie, może pozna jakąś piękną Szwedkę, albo Polkę. Albo Aborygenkę. No nie wiadomo. Różne rzeczy się zdarzały.
-Myślę, że za dużo wypiłeś. – Zażartowała, bo naprawdę nie miała się za jakąś wybitnie ciekawą. Nawet zwyczajnie ciekawa nie była. Po prostu sobie była.
Dłuższą chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią na jego kolejne pytanie. Pewnie nie powinna na to w ogóle odpowiadać. Przecież miała wrócić z Tomem. Pewnie do jego domu, albo do jakiegoś pokoju hotelowego. Zastanawiając się nad odpowiedzią dostrzegła nawet Toma, który wyglądał jakby świetnie się bawił. Dyskutował z ludźmi w swoim wieku, śmiał się i nawet nie szukał jej wzrokiem. –Możesz mnie zabrać do domu. – Poczuła nagłą potrzebę znalezienia się w łóżku. Dopiła swojego drinka do końca, bo pewnie Cece by ją zabiła jakby się dowiedziała, ze Morgan marnuje żywność.
Wsiedli do taksówki, którą Eric rzeczywiście nawet zamówił. Nadal nie była pewna tego czy podjęła dobrą decyzję zabierając się z nim jednym autem i tym samym sugerując mu, że dostanie zaproszenie do jej domu. Który nawet nie był jej domem. Nie chciałaby mu sprawić zawodu, ale jednocześnie zaczęły ją gryźć wyrzuty sumienia. Tom był często tragiczny, ale czy naprawdę zasługiwał na to, żeby go zdradzić? Pewnie nie, ale jak tylko taksówka ruszyła to Morgan pocałowała Erica. Trudno. Najwyżej będzie się palić w piekle ze swoim ojcem i matką. Przynajmniej się z nimi zobaczy.
Przez kolejne dwanaście minut całowała się z Ericiem na tylnym siedzeniu taksówki nie myśląc nawet przez sekundę o tym jak niekomfortowo musiał się czuć taksówkarz. Jak już dojechali do farmy Cece, to Morgan z trudem się od niego oderwała, ale ostatecznie dała radę. Podziękowała mu za miłe spędzenie czasu i nawet wymienili się numerami. Tak na wszelki wypadek.

/ztx2
ODPOWIEDZ