kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Przyglądał się żonie, jak wychodziła z wanny, samemu zaraz robiąc dokładnie to samo. Nie przejmując się tym, że napierając jedno na drugie i przechodząc w ten sposób do hotelowej sypialni, zostawiali za sobą ścieżkę mokrych śladów, całowali się, dotykali się i krok za krokiem zbliżali się do łóżka. Nie pokusili się nawet o kawałek ręcznika, bo… Bo nie i już. Bo łapska Logana szybko oplotły nagie i mokre od kąpieli ciało pani doktor i ani myślał to przerywać. Ani myślał wypuszczać ją ze swoich ramion, nie tylko teraz, ale i przez całą noc, aż do samego świtu. Pierwszy na łóżko opadł Trevisano, natychmiast wciągając żonę na siebie. Całował jej wargi, szyję, ramiona. Całował jej dekolt, piersi, którym poświecił szczególnie dużą i intensywną uwagę. Chwytał je w zęby, drażnił językiem, zamykał w wargach i czuł, jak sam przez to wewnętrznie drży. Moment, w którym Elise opadła na niego w ten bardzo szczególny sposób, przyjmując go w siebie, zaakcentował cichym gardłowym warknięciem. Kobiece biodra weszły w rytmiczny ruch, specyficzne kołysanie, dłonie Logana badały niespiesznie, dokładnie każdy jeden centymetr jej pleców, jej pośladków i ud. Jej ramion i piersi. Dotykał ją chciwie wszędzie. Wszędzie gdzie chciał, wszędzie gdzie mógł, wszędzie gdzie wiedział, że sprawi jej to przyjemność. Bo o to przecież chodziło, o przyjemność, którą chcieli sobie dawać i chcieli od siebie dostawać przez całą długą noc. Kiedy spleceni we wspólnym i wzajemnym ruchu ich bioder, ich nagich ciał opadli na łóżko… Przez kolejne minuty, potem godziny plątali i poniewierali kiedyś schludnie wyprasowaną hotelową pościel. Kochali się ze sobą dokładnie, tak jakby jutra nie tyle miało, ale mogło nie być. Bo przecież tak właśnie się czuli… Za kilka dni Bear wróci do domu, do ich Australii, Elise zostanie tutaj… Musieli nadrobić. Kochać się na zapas. Całować się na zapas. I pieprzyć też… Robili to wszystko w idealnych proporcjach, doskonałym balansie. Czułość burzyła gwałtowność, kiedy Logan mocno i zdecydowanie wciskał własne podbrzusze między uda żony, wdzierał się w nią i wypełniał ją całym pulsującym sobą. Wtedy, w którymś niezapowiedzianym momencie wracała czułość i wyciszenie. Dawali sobie ogień i dawali sobie wodę. Wzniecali pożar własnych zmysłów, a potem gasili go czułymi spojrzeniami, czułym dotykiem, czułymi pocałunkami. To wszystko trwało dokładnie tyle ile miało trwać. Aż do ostatniego męskiego warknięcia, kobiecego westchnięcia, aż do ostatniej kropli ich spełnienia. Wtedy oboje opadli ciężko na zupełnie już sponiewieraną pościel, walcząc z urywanym oddechem i wyrywającym im się z piersi serduchem… Potrzebowali chwili. Ale nie bez siebie, nigdy nie bez siebie. Logan nawet nie leżał tak minuty zanim nie przysunął się ciasno i blisko do Elise, nie splótł z nią swojego ciała. Leżąc na boku i patrząc jej w oczy widział w nich to wszystko co tak cholernie uwielbiał w nich widzieć. Właśnie w chwilach takich jak ta… Kiedy emocje mieszały się z iskrami podniecenia, a te przeplatane były echem niedawnego orgazmu… To wszystko stanowiło niesamowity mix. Tak intensywny, że powietrze wokół nich wręcz pachniało seksem. Bliskością i fizycznym uzależnieniem. - Wróć ze mną do domu. - szepnął zbliżając pysk do jej warg. W tej chwili nie pragnął niczego bardziej, jak tylko nigdy już się z nią nie rozstawać.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie była pewna, czy da się to wszystko robić na zapas, ale… tak trochę się działo. Tak to trochę tej nocy wyglądało. I czuła się z tym wspaniale. Chociaż… z Logan zawsze się czuła wspaniale. Jej pewność siebie szybowała ku niebu, bo w każdym jednym jego ruchu, dotyku i spojrzeniu miała całkowitą pewność. Tego, że ją kocha, że jej chce, że go pociąga i że sprawiało mu to tak samo dużo satysfakcji i przyjemności co jej. Lubiła te momenty, gdy tracił nad sobą panowanie, gdy górę brały emocje i podniecenie, gdy widziała w jego spojrzeniu ten błysk i wiedziała, że to jest prosta droga ku spełnieniu, którą znowu przebyli razem. Nie wiedziała ile czasu minęło, gdy opadli na pościel. Nie wiedziała, czy jest wieczór, już środek nocy czy zaraz miało świtać. Była wykończona i szczęśliwa. I tylko mogła się domyślać jak bardzo zmęczony musiał być Logan.
- Wyjechać teraz byłoby zupełnie bez sensu. – stwierdziła, uśmiechając się pod nosem i krótko, zaczepnie skubiąc jego wargi – Przeleciałeś pół świata, żeby tu dotrzeć… jakbym miała teraz wrócić to moglibyśmy się zobaczyć po prostu w domu i byłyby to zupełnie zmarnowane godziny w samolocie, a przypominam, że były to niewygodne europejskie linie lotnicze. – kącik ust drgnął jej wymownie w rozbawieniu, bo pewnie będzie mu to wypominać do końca świata i o jeden dzień dłużej – Już praktycznie połowa tego czasu za nami… a ja mam zaplanowanych jeszcze kilka niesamowitych operacji, więc jeśli miałabym z tego teraz zrezygnować to ten czas wcześniej, ta cała nasza rozłąka nie byłaby nic warta. – bo najważniejszego jeszcze by nie zrobiła, bo nie nauczyłaby się wszystkiego, co miała się tu nauczyć. To całe poświęcenie poszłoby na marne! – No i pomyśl jak będzie smakował ten seks jak już wrócę. – dodała i raz jeszcze sięgnęła jego warg, całując go krótko – Połóż się na brzuchu – poleciła, a kiedy to zrobił – usiadła na wysokości jego bioder i zrobiła to, czego się wcześniej dopominał. Przesunęła dłońmi po jego plecach, skupiając się na najbardziej skurczonych mięśniach – Zmęczony?



Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Chciał żeby powiedziała „tak”. Chciał, żeby przynajmniej dzisiaj, w ten jeden wieczór chciała z nim wrócić do domu. Nawet jeśli ostatecznie i tak rozsądek weźmie górę, dzisiaj tego potrzebował. Jej przytaknięcia. Bez słowa odwrócił się na brzuch, przytulił policzek do poduszki i przymknął na chwilę oczy. Uśmiechnął się pod nosem, bo… - To dlatego, że ci wypomniałem, że mnie nie masujesz czy po prostu tak bardzo mnie kochasz? - i sama zapragnęła po prostu to zrobić, sprawić mu tę przyjemność. Wierzył, że… To jedno i drugie razem. - Trochę zmęczony. No dobra… Kogo ja próbuję oszukać. Jestem… Padnięty.[/b] - sapnął rozbawiony i wyciągnął jedną rękę do tylu, żeby dotknąć kobiecego uda. - Wiesz, że i tak mogłaś powiedzieć, że chcesz ze mną wrócić? Wiesz to, prawda? - nie zamierzał się kłócić, nic podobnego, po prostu luźno zauważał i przy okazji się uśmiechał. - No chyba, że nie chcesz, ale jeśli chcesz… Przynajmniej sprawić mi przyjemność… To powiedz to. Powiedz, że mnie kochasz i o niczym innym nie marzysz… Powiedz chcę wrócić z tobą do domu, Bear. - uszczypnął lekko jej nagie udo. - Wyłącz na moment rozsądek. Nie chcę rozsądku, nie chcę Elise rozsądnej. Chcę Elise zakochaną po uszy w swoim mężu. Taką, która codziennie o nim myśli i strasznie za nim tęskni. - i będzie mu szeptać do ucha to wszystko i to, że ma ją zabrać do domu. Do ich łóżka i do ich życia. Bo tak powinna powiedzieć skoro tak bardzo tęskniła… Prawda? Powinna! Logan wiedział, że Elise wie, że powinna! Musiała to wiedzieć. - Znasz mnie przecież… Od czasu do czasu potrzebuję lukrowanego oszustwa. Małej niemądrej rzeczy. - powiedzenia mu, że jest dla niej super atrakcyjny albo właśnie, że wróci z nim do domu. Do ich Lorne. Do ich świata, nawet jeśli ten tutaj wcale nie był taki najgorszy. - Naprawdę za tobą tęsknię, Elise. Nigdy wcześniej, nigdy… Za nikim. Za tobą tęsknię tak, że to aż fizycznie boli. A wiesz dobrze, że nie lubię, jak boli. - uśmiechnął się znów i cofnął łapę pod swój pysk. - Nie umiem sobie znaleźć miejsca w naszym domu, jak ciebie tam nie ma. Nawet ta specjalizacja w ogóle mnie nie cieszy. Może wcale nie chcesz o tym słuchać, ani tego wiedzieć, ale… Tak jest. Rozstania z tobą nie są moją mocną stroną. - delikatnie powiedziane. Bo niby dlaczego tyle pracował? I spędzał tyle czasu w szpitalu? Tylko to jakoś zajmowało mu głowę. - Przepraszam, za dużo gadam o tym, wiem. Masz większe jaja ode mnie. - i zdecydowanie lepiej od niego też to znosiła. On nie radził sobie wcale. - Po prostu powiedz, że mnie kochasz i kiedyś do mnie wrócisz. Już nic więcej, obiecuję.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Prychnęła, bo naprawdę… chciała dobrze, więc czy musiał pytać? Naprawdę musiał pytać? Wzniosła oczy ku niebu, wymownie nimi przewracając, ale tego na szczęście zobaczyć nie mógł, ale tak… przeszło jej to przez myśl, że to typowy TrevisanoA czy to ważne? Chciałam, więc to robię… – chciała sprawić mu przyjemność, więc to zrobiła… a że się wcześniej dopominał? No to chyba dobrze, że się wtaszczcie za to zabrała, prawda? I nie była specjalistką od masaży, ale był wystarczająco pospinany po wielogodzinnej podróży, że nie było to szczególnie skomplikowane by znaleźć punkty, których uciśnięcie mogło przynieść ulgę. Więc to robiła! I uśmiechnęła się, gdy przyznał, że był padnięty… nie rozumiała tylko dlaczego nie chce dać sobie na to pozwolić. Dlaczego po prostu nie zaśnie? Nie zamierzała przecież uciekać… nie zamierzała ruszać się z tego łóżka bez niego. Nigdzie. Nawet do kawiarni po drugiej stronie ulicy!
Za to ściągnęła mocniej brwi, przyglądając mu się z góry, gdy mówił o lukrowanym oszustwie, którego od niej oczekiwał. Wcale jej to nie pasowało. Dlaczego? Bo powiedziałaby, że wróci z nim do domu, a później nie dotrzymałaby danego słowa. Nie wróciłaby, jeszcze nie. Powiedziała A, więc zamierzała powiedzieć B i dokończyć ten staż.
- To nie jest żadne rozstanie, nie mów tak… – nie byli na żadnej przerwie niczym Rachel i Ross, nie rozstali się… po prostu wyjechała na staż do pracy, z którego zamierzała po skończonym programie wrócić. Do domu. Do niego – I powinnam się obrazić… – kącik ust drgnąl jej w lekkim rozbawieniu – Za te jaja. Myślałam, że twoja żona jest dla ciebie najbardziej kobieca z kobiecych… kobiet. – a nie! Że wytykał jej posiadanie jaj, phi. Znowu prychnęła i mocniej zacisnęła dłonie na jego ramionach – I oczywiście, że cię kocham, głuptasie. I tęsknię za tobą jak wariatka. I wrócę jak tylko będę mogła. I już się nie mogę tego doczekać. Ale póki co… chcę się cieszyć tym, że pokonałeś dla mnie pół świata i przyleciałeś, a nie myśleć o powrocie. A już na pewno nie chcę składać obietnic, których nie będę mogła dotrzymać. Bo oczywiście, że chciałabym wrócić, ale mam do skończenia staż. – który był dla niej ważny i nie wpływał na ich rodzinę. Wierzyła, że to co mieli było zdecydowanie silniejsze niż ta rozłąka – Dobrze? – uśmiechnęła i znów wbiła mu paluchy w jakiś punkt spustowy.


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Potrzebował tego. Potrzebował jej dłoni wciskających mu się w te najbardziej spięte i przez to bolesne miejsca. Tak naprawdę dopiero teraz poczuł jak bardzo było mu to potrzebne i jak mocno ta podróż dała mu w kość. Ale to prawda… Nie chciał zasnąć, choć mógłby to zrobić w dwie krótkie chwile. Nie chciał, bo nawet jeśli rozum podpowiadał mu, że jego obawy są absurdalne i kuriozalne, to… To one wciąż tam były. Nie chciał obudzić się bez Elise przy swoim boku. Nie chciał, żeby mu drugi raz uciekła. Nie mógłby powiedzieć jej tego na głos i wprost, ale… Tak, gdzieś głęboko głęboko w sobie, w swoim bardzo upartym i zgorzkniałym serduchu bał się, że skoro uciekła mu raz, ucieknie kolejny. Leżąc więc tak jak leżał i korzystając z przynoszących mu ulgę w spięciu i bólu, kobiecych dłoni - jednocześnie walczył sam ze sobą. Bo jego wewnętrzny egoista mówił, że powinien poprosić ją o to, zagrozić, że jeśli z nim nie wróci to zrobi mu tym krzywdę, ale… Nie. Na szczęście ta druga, ta lepsza strona jego ego była silniejsza. I w tej sile mądrzejsza. - Do rze… Choć nawet sobie nie wyobrażasz co teraz się dzieje w mojej głowie. - bo miał niezły mętlik w tym co czuł i jak to czuł. Ze wszystkich sił starał się odepchnąć od siebie to popieprzone uczucie, że staż jest dla niej ważniejszy niż on. Szczerze i uczciwie - ze wszystkich sił. - Gdybyśmy nie byli w tym miejscu, w którym jesteśmy teraz…
Gdybyśmy nie byli małżeństwem, a ledwie raczkującą… Sam nie wiem, parą? Gdybyśmy byli na tym etapie, w którym to już nie był tylko seks, ale nie rozmawialiśmy jeszcze o uczuciach większych niż „zależy mi na tobie”…
- zrobił przerwę i przerwał masaż, obracając się pod żoną z brzucha na plecy. Sięgnął po jej dłonie i przyciągnął je sobie do obu policzków. Wzrok utkwił w jej ładnych tęczówkach. - I gdybyś wtedy dostała propozycję tego stażu… To byłoby rozstanie? Prawdziwa przerwa czy, tak jak teraz, chwilowe utrudnienie? - był ciekaw. Bardzo.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wbrew pozorom… wyobrażała sobie. Znała go. Domyślała się, że w tym momencie w jego głowie szaleje teraz burza, która z całych sił stara się ją zdyskredytować. Ją, jej uczucia i jej zapewnienia o uczuciach, tęsknocie i pragnieniu. Tak jakby to wszystko, co mówiła nie miało najmniejszego znaczenia, a liczyło się tylko to, że była też lekarzem, że miała karierę i chciała się rozwijać także na wszystkich innych płaszczyznach, a nie tylko w ich związku. Był dla niej najważniejszy, ale ich życie obejmowało też coś więcej. A poza tym.. była po prostu słowna i obowiązkowa. Jeśli przyjęła propozycję stażu, jeśli go zaczęła to musiała też skończyć. I nie widziała w tym nic złego. A już na pewno nie widziała w tym nic, co świadczyło o tym, że kochała męża mniej lub był dla niej mniej ważny.
Uniosła się lekko, gdy widziała, że chce zmienić pozycję i pozwoliła mu się bez problemu obrócić. Pozostając jednak na górze i nie przestając mu się przyglądać.
- Nie jesteśmy ledwie raczkującą parą, Bear. Jesteśmy małżeństwem. Jesteś najważniejszą dla mnie osobą na całym tym popieprzonym świecie. Naprawdę to ma znaczenie, co by było, gdybyśmy byli na innym etapie? Ale szczerze? Nie wiem. Podejrzewam, że byś mnie rzucił twierdząc, że tak będzie dla mnie lepiej, bo nic mnie wtedy nie będzie trzymało, pewnie zostanę w Europie na stałe i w ogóle od pierwszego wejrzenia zakocham się w jakimś gości, którego tu poznam. – całe szczęście, że teraz jej tego nie sugerował, bo naprawdę mocno by się pokłócili – Więc ja bym się obraziła, że w ogóle we mnie nie wierzysz. – więc całe szczęście, że teraz nie dawał dojść do głosu tym myślom, bo również mogłaby się obrazić. Śmiertelnie – Więc tak… może byśmy się rozstali. A później wróciłabym do domu i jeśli w tym czasie nie zakochałbyś się w jakiejś stażystce… znowu bylibyśmy razem i moglibyśmy mieć swoje długo i szczęśliwe. – wzruszyła lekko ramionami, ale tak… podejrzewała, że tak właśnie by było. Nawet jeśli nie była to najbardziej optymistyczna wizja. Nigdy, nawet przez sekundę nie chciała przeprowadzać się do Europy na stałe, ani nie chciała tu sobie nikogo szukać, przyjechała do pracy i tylko o naukę chodziło. Nic więcej – Ale jestem twoją żoną i nie pozwolę ci się rzucić. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu – Ale jestem też lekarzem i mam niepowtarzalną okazję, żeby się czegoś nauczyć… nie każ mi ciągle wybierać. – bo czuła, że to na niej w pewien sposób wymuszał – Bo to nie jest wybór… to nie jest praca albo ty. Chcę jedno i drugie. – a jej wyjazd był utrudnieniem, ale był tymczasowy… i w jej uczuciach nic nie zmieniał.


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Może ta wizja nie była szczególnie optymistyczna, bo jednak zakładała to, że przynajmniej na kilka miesięcy rozstaną się i zerwą ze sobą kontakt, ale… Mimo wszystko, mimo tego anty-optymizmu Logan się uśmiechnął. Przede wszystkim dlatego, że to było tak bardzo prawdziwe, możliwe i realne, że… Gdyby miał przedstawić swoją wersję tego co wtedy, pewnie wyglądałaby ona bardzo podobnie, jeśli nie tak samo. To pewnie on byłby tym, który powiedziałby „jedź, nie będę ci stał na drodze”, czego oczywiście zaraz potem gorzko by pożałował, ale… Tak. Tak właśnie by się stało. Skoro jednak, jak Elise słusznie zauważyła, etap raczkowania mieli już dawno za sobą i żadne z nich nie chciało niczego przerywać, choćby na dzień, choćby na jedną ulotną chwilę, musieli handlować z tym co mieli. A mieli… Dużo różnych uczuć. I w sobie i do siebie. Bear spoważniał wyraźnie w chwili, w której Elise wspomniała o wybieraniu. O tym, że to on każe jej wybierać. Ściągnięte mocniej brwi i wyraźna zmarszczka między nimi były wystarczającym tipem na to, że to go trafiło. Ugryzło. W jakiś sposób dotknęło. - Naprawdę tak się czujesz? Tak to czujesz? - wypuścił z łap kobiece dłonie i oparł je, swoje łapska, na udach panu doktor. Nieprzerwanie przyglądał się jej ładnej buzi, choć myślami był teraz trochę zawieszony na tym, co przed chwilą usłyszał od żony. - Naprawdę ciągle każę ci wybierać? - pytał dalej, ale w żadnym z tych pytań, w żadnym słowie i w żadnej kropce nie było ani grama pretensji. Raczej takie… „jest mi źle, że tak to spierdoliłem i przez to ty tak się czujesz”. Nie uważał, że Elise przesadza czy wymyśla. Jeśli mówiła, że tak czuła to znaczy, że tak było. To znaczy, że nieumyślnie był jej osobistym domowym tyranem. - Nie chcę, żebyś tak się czuła. Nie… - ściągnął jeszcze mocniej brwi i pokręcił krótko i lekko głową. - Z jednej strony chcę, żebyś tęskniła za mną tak bardzo, jak ja tęsknię za tobą… - że to aż fizycznie boli, o czym powiedział jej moment wcześniej. - Ale z drugiej wiem, że tak nie można. I nie powinnaś tak czuć. Ja pewnie też nie. To uzależnienie, to, że bez ciebie tam czuję się niekompletny… Nie powinno tak być. I ty też nie powinnaś tak czuć, nawet jeśli moja egoistyczna natura bardzo by tego chciała. - kącik warg drgnął mu lekko do uśmiechu, bo nawet jeśli mówili o poważnych sprawach, o uczuciach i tym co było między nimi, to Logan nie czuł wiszącej im w powietrzu kłótni. Był na siebie zły za ten brak umiejętności normalnego funkcjonowania bez Debenham w swoim małym, ciasnym, obmurowanym ze wszech stron świecie. - Jestem bardzo, przeokrutnie z ciebie dumny. Bo fantastycznie sobie tutaj radzisz, bo robisz co lubisz i cieszysz się tym i sam Barrett bardzo cię chwali… I naprawdę uważam, że to była dobra decyzja. Ten wyjazd. Po prostu… Przechodzę odwyk. - uśmiechnął się pod nosem, a zmarszczka na jego czole znikła już całkowicie. Odwyki nigdy nie były przyjemne. Nawet najdrobniejsze i najlżejsze uzależnienie dawało podczas odwyku solidnie w kość. - Żebym tylko nie popadł w jakieś inne uzależnienie… - żartował oczywiście! Niczym jej nie groził, tylko się wygłupiał. - Opowiedz mi więcej… O tym czego się uczysz i kogo tu poznałaś. Opowiedz mi wszystko. - naprawdę tego chciał. Naprawdę też tego potrzebował.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Widziała, że jego wyraz twarzy się zmienił i na pewno nie podobało mu się to, co powiedziała. Ale powiedziała i teraz musieli z tym handlować. Miała tylko nadzieję, że to nic nie popsuje. Nie chciała się z nim kłócić pierwszego dnia po jego przylocie do Londynu – Nie powiedziałeś tego… – nie powiedział, nie próbowała mu tego wmawiać – Ale mam wrażenie, że to się kryje za każdą twoją prośbą, żebym nie jechała albo teraz wracała… jakby chodziło o wybór. Albo ty albo ten staż. Gdy ja naprawdę nie chcę wybierać i to nie jest albo ty, albo to… – tak się własnie czuła, a nie zgadzała się na wybór. Po prostu nie. Nie zamierzała decydować – Zwłaszcza, że gdybyś jednak mi kazał wybierać to oczywiście, że wybrałabym ciebie. – bo zawsze wybrałaby jego, ale nie o to w tym wszystkim chodziło, żeby to się miało wiązać z jakimikolwiek innymi wyrzeczeniami, że miałaby z czegokolwiek innego rezygnować – Ale nie wiem, czy byłabym wtedy najszczęśliwszym człowiekiem w Australii. A lubię ten stać. Być z tobą szczęśliwa. – bo była z nim szczęśliwa, cholernie! Tak jak nigdy wcześniej nie przypuszczała, że będzie. Uśmiechała się do niego ładnie, bo chyba już mogła odetchnąć z ulgą, bo żadna wielka kłótnia jednak im nie groziła. Pochyliła się nad nim, opierając się na rękach po obu stronach jego głowy i uśmiechnęła, a po chwili sięgnęła do jego warg, całując go krótko i zaczepnie – Wychodzisz ze złego założenia, że nie tęsknię… – bo tak to brzmiało, że nie chciała wracać przed skończeniem programu to znaczy, że nie tęskniła… gdy tęskniła, nieprzyzwoicie bardzo – Odliczałam dni do twojego przyjazdu, a w szpitalu słyszeli o tobie chyba już wszyscy, ciągle mówię o swoim mężu, jeśli nie operuję to siedzę z nosem w telefonie, łapiąc się na tym, że zapominam o różnicy czasu i muszę się powstrzymać, żeby nie torturować cię wiadomościami i telefonami non stop. Ale skończę ten program, Bear. I wrócę, cholernie stęskniona… więc przez kilka dni nie wyjdziemy z łóżka – uśmiechnęła się i znowu wyprostowała, przyglądając mu się z góry.


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nie, nie wychodził ze złego założenia, bo nie uważał, żeby Elise za nim nie tęskniła. Wręcz odwrotnie - wiedział, że tęskni, że brakuje go jej, że zawsze chętnie się z nim zdzwoni, choćby na raptem kilka krótkich chwil. To co powiedział wiązało się raczej z… Niezdrowością jego tęsknienia. Ona tęskniła zdrowo, on nie - co wcale nie znaczy, że tęskniła mniej, a on bardziej, nie. Nic podobnego. Lepiej sobie z tym radziła i to było dobre. To było właśnie takie, jakie powinno być. Dlatego przymknął na ułamek chwili ślepia, kiedy kobiece wargi sięgnęły jego własnych warg w tym lekkim i krótkim pocałunku. Uśmiechnął się pod nosem zaraz potem i po chwili też się odezwał. - Wiem, że tęsknisz. Nie ożeniłbym się z tobą, gdybym cię do siebie nie przyzwyczaił chociaż trochę. - albo nawet w jakimś stopniu od siebie uzależnił. Zacisnął instynktownie palce na obu kobiecych udach. - W porządku, pani doktor. Cieszę się, że masz tutaj i wiedzę i trochę fanu. Tak czuję. - że tak jest. Że lubi to co robi, że chodzi do londyńskiego szpitala chętnie i nie przeklina wszystkiego na czym stoi świat wobec perspektywy interakcji z nowymi kolegami z pracy. Czy też koleżankami z pracy. Podciągnął się do góry, więc usiadł i oplótł łapami kobiecą talię. Pysk zbliżył do ładnej buzi pani doktor, zaraz też lekko trącając jej policzek końcem własnego nosa. - Jak odnajdujesz się w towarzystwie rasowych Brytoli? Spodziewam się, że przez twój akcent… - który, rządzę się bardzo, był ładny i zgrabny i jednak bliżej mu było do eleganckiego britisz inglisz, niż do rasowego aussie style. - Od razu wzięli cię za swoją. Zawsze się zastanawiałem skąd u ciebie taka… - uśmiechnął się bardziej cwanie i zuchwale. Zawiesił wzrok na ułamek chwili przy kobiecych wargach. - Komunikacyjna elegancja. I w sumie tak sobie teraz myślę, że może my się tak często ze sobą kłócimy, bo ty nie rozumiesz mojego akcentu. - wyszczerzył kły już zupełnie bezczelnie, śmiejąc się nawet cicho i krótko pod nosem. To miałoby sens! Tylko… Jak to wtedy rozwiązać?! - I jak mówię, że jesteś super śliczna i super seksowna to ty słyszysz, że ja jestem super śliczny i super seksowny. Będę mówił powoli od teraz… Dooobrze? - śmiał się, jak drań i łobuz w najlepsze, a zanim Elise dała mu przez te głupie żarty (głupie wygłupy chciałem napisać) po łbie, pocałował ją. Soczyście i mocno. Ale krótko. Tak, żeby po prostu ją rozproszyć, a potem szczerzyć kły dalej.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Uśmiechnęła się, zaśmiała właściwie, bo tak… zdecydowanie by się z nią nie ożenił, gdyby nie była przywyknięta! Wcale nie chodziło o to, że miała fajny tyłek i nie wyobrażał sobie spędzić bez niego reszty życia. Wcale! Ale nie wytknęła mu tego, ugryzła się w język i jej wymowny uśmiech był, cóż… wymowny. Ale miał też rację, że lubiła tą pracę. Podobało jej się. Jednak nie lubiła, gdy tak mówił… bo w jej głowie oznaczało to jedno. Jeśli mówił, że lubiła pracę w Londynie to zakładał, że lubiła ją bardziej niż pracę w Cairns, a to już prawdą nie było. Tęskniła za swoją standardową pracą, oddziałem i nawet izbą przyjęć, gdzie zawsze znajdowały się najbardziej niespotykane przypadki. Teraz, tutaj? Nie było przypadków. Nie zajmowała się izbą przyjęć, nie zajmowała się rozbitymi głowami, oparzeniami meduz (zwłaszcza, że ich w Londynie nie było, prawda) i innymi przypadkowymi przypadkami. Miała tylko odpowiednio wyselekcjonowanych małych pacjentów z chorymi sercami, żeby jak najwięcej się nauczyć i naprawdę bardzo to doceniała. I to był fun! Jakkolwiek źle by to nie zabrzmiało w kontekście dzieci z chorymi sercami.
- OMÓJBOŻE, TREVISANO! Nabijasz się ze mnie! – z niej i z jej akcentu! Aż go pacnęła w ramię, bo był bezczelny, absolutnie bezczelny! Ani trochę nie uważała, że mówił poważnie i faktycznie uważał jej akcent za elegancki. Głuptas! Jeszcze raz go pacnęła, ale gdy zamknął jej usta pocałunkiem – nie walczyła z tym. Odwzajemniła ten pocałunek, a później opadła na materac obok męża – Ale tak poza tym… wszyscy są mili. Wszystkim rozumiem. Wszyscy rozumieją mnie. Więc nie mogę narzekać. No i na pewno nikt się ze mnie nie nabija. – spojrzała na niego wymownie, bo przecież o nim mówił… on się z niej nabijał! – Poznasz ich. Jutro? Albo pojutrze? Za kilka dni? Jak już będziemy gotowi stąd wyjść. – póki, co? Ani trochę. Zwłaszcza, że Logan ciągle odmawiał snu, czego ona totalnie nie rozumiała – Opowiesz mi jak minęła ci podróż? Poza niewygodnymi siedzeniami europejskich linii lotniczych? No i co w szpitalu... jakieś ciekawostki pod moją nieobecność? Plotki? - nie chciała ciągle rozmawiać o Londynie, chciała wiedzieć, co działo się w domu... i z nim! Co działo się z nim!


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nie nabijał się! - NIE NABIJAM SIĘ! - sapnął natychmiast, cały czas się przy tym śmiejąc i szczerząc bezczelnie swoje ostre kły. Naprawdę uważał, że była bardziej britisz niż ozi. To on wyczołgał się z dalekiej Północy i dopiero na studiach przestał mówić typowo tamtejszym slangiem i akcentem. - Nie nabijam się! - powtórzył raz jeszcze, tym razem sprowokowany PORÓWNANIEM go nienabijających się z niej kolegów z tutejszego szpitala. On też się nie nabijał! Ech! Kiedy Elise opadła na łóżko, Logan zrobił to samo. Leżąc na grzbiecie, przechylał łeb i przyglądał się leżącej obok żonie. Nie tylko jej twarzy - przyglądał się CAŁEJ swojej żonie. Pewnie dlatego w którejś mało istotnej chwili sięgnął po lekką kołdrę i naciągnął ją mocniej na Elise i mniej na siebie, tyle tylko, co do pasa. - Żebyś mi nie zmarzła. - zanim wrócił do wygodnego leżenia grzbietem na łóżku, pochylił się jeszcze do ramienia pani doktor. Dotknął go palcami, a potem przytknął do niego pysk. - Plotki. - mruknął cicho, niemal tak cicho, że Elise mogłaby go nie usłyszeć. Odbił raz swoje wargi na ciepłej skórze jej ramienia… Potem drugi raz… Potem kolejny już na jej szyi… - Poza tym, że gadają, że uciekłaś ode mnie, bo byłem… Bo jestem tyranem i chcę ciebie mieć tylko dla siebie… - odsunął pysk i odnalazł wzrokiem kobiece tęczówki. - I tym, że Capshaw przyjęła na półroczny staż nowego pediatrę i chyba z nim sypia… - błysnął beztrosko kłami, bo ta historia brzmiała im super znajomo, co? - Gość przyleciał ze Stanów. Z Seattle. Podobno chce nam pokazać ich metody dla pracy chirurga z dziećmi. - wyjaśnił i w końcu wrócił do wygodnego leżenia w wygodnym, dużym hotelowym łóżku. - Tak jakbym nie wiedział, jak mam pracować z moimi dzieciakami. To bzdury jakieś… Stary wydaje pieniądze na cwaniaków z Ameryki, a nie chce mi kupić najnowszych xboxów na oddział. - dla dzieci! Oczywiście, że dla dzieci! Nawet jeśli często gęsto on grał razem z nimi, hyhy. - W sumie chciałem z tobą o tym pogadać… Wiesz dobrze, że jakby mi mocno nie zależało to bym nie pytał… - wbił czujne, uważne spojrzenie w panią doktor. - Możemy my je po prostu kupić i przekazać dla moich dzieciaków? Oni to strasznie lubią, szczególnie ci, którzy w tym szpitalu praktycznie mieszkają i nie mogą ruszać się z łóżka. Ten wirtualny świat trochę pozwala im oderwać się od tego całego gówna, które zrzucił na nie los w tym całkiem prawdziwym świecie. - znał swoją żonę. Znał ją lepiej niż najlepiej i wiedział, że… Nie odmówi mu, prawda? Nie, kiedy naprawdę naprawdę tak mu zależało. - Proszę? Jak się zgodzisz to będę grzeczny i miły dla każdego kogo spotkam przez cały tydzień. - tam, z powrotem w ich szpitalu w Cairns, po którym kręcił się Lucas albo inni, których Trevisano - mówiąc wprost - nie lubił. Tia… Nie lubił. Srogie niedokolorowanie…

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
ODPOWIEDZ