influencerka na urlopie — internet
30 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
don't wanna complicate the rhythm that we've got, but I'm speechless. when everything's so pure, can it be aimless?
002.


Spędziła nieco ponad dwie godziny, starając się uporządkować zalegające wszędzie pudła. Na zmianę otwierała je, zamykała i wyciągała zupełnie przypadkowe rzeczy, które ostatecznie nie lądowały na odpowiednim miejscu. Po upływie tego czasu, wieszaki w przeszklonej szafie były tak samo puste, jak wcześniej i jedyną różnicą, która była aż nazbyt widoczna, były powyciągane i poodkładane na pudła ubrania. W jej życie stopniowo wkradał się coraz większy chaos — pozbawiający ją w nocy snu, a za dnia motywacji, by zaplanować cokolwiek długofalowego.
Jej wzrok padł na czarny komplet sportowy, w którym zwykle ćwiczyła jogę. Ten widok sprawił, że dopadła ją nagła potrzeba rozciągnięcia się w akompaniamencie przyjemnej muzyki, co nie było wcale tak łatwym zadaniem. Była pewna, że jej mata spoczywała na dnie jednego z kartonów — tych samych, które zagracały wolną przestrzeń i podłogę na tyle skutecznie, że nawet gdyby się na nią w końcu natknęła, nie miałaby jej gdzie rozłożyć.
Wczesna godzina miała zagwarantować jej pustą siłownię. Liczyła na to, bo nadal zdarzały się momenty, że przekonanie, że ktoś ją obserwuje, odbierało jej oddech i sprawiało, że miała ochotę czym prędzej uciec. Chwilami miała wrażenie, że utknęła w nielogicznym kole — mijało coraz więcej czasu, który mógłby działać na jej korzyść w normalnych okolicznościach, ale znacząco rozciągał okres, który minął od czasu jej ostatniej publikacji, uniemożliwiając powoli niespodziewany powrót. Taki, w którym udawałaby, że przecież nic się nie stało. Walczyła jedynie o lepszą kondycję psychiczną po rozstaniu, które zostawiło dziurę w jej sercu. Gdyby więc któregoś dnia ktoś nagrał ją, ćwiczącą w małym Lorne Bay i podzielił się tym — bo naprawdę wierzyła, że była tak ciekawa — to trochę pozbawiłoby jej możliwości narracji, w której przedstawiałaby się jako dochodzącą do siebie na kanapie ofiarę.
Ćwiczyła od pół godziny, dając z siebie wszystko — licząc naiwnie, że dobry wycisk pomoże jej rozładować napięcie, które od dłuższego czasu stale jej towarzyszyło. Piekły ją policzki i z trudem łapała powietrze, ale znalazła w sobie wystarczająco dużo siły, by wojowniczo uderzyć ręką w ekran bieżni, która zacięła jej się nagle, sprawiając, że omal z niej nie spadła.
— Działaj, ty stary gruchocie — rzuciła gniewnie. W pierwszej chwili naprawdę starała się wpłynąć na nią pokojowo — wciskając każdy przycisk, jaki tylko wzrokiem odszukała, ale kiedy to nie poskutkowało i bieżnia nadal nie działała, postanowiła podjąć próbę ożywienia jej nieco drastyczniej, bijąc w nią pięścią dwukrotnie. W całym tym swoim oburzeniu, któremu dawała ujście z pomocą przemocy, zapomniała, że rozsądniej byłoby to czynić, stojąc stabilnie tuż obok — na wypadek, gdyby jednak nagle zadziałała.
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Ostatnio jego życie powróciło na tak stabilne tory, że zaczął się zastanawiać, kiedy coś malowniczo się spieprzy. Nigdy nie był pesymistą, ale już jego realistyczne podejście do tematu nakazywało mu zakładać, że prędzej czy później to nastąpi. Ostatnim razem nie obyło się bez pożaru i transplantacji twarzy, więc przypuszczał, że i teraz może być nieciekawie. Być może dlatego dość skrupulatnie unikał wszelkich imprez i wydarzeń z wielkiego świata licząc dość naiwnie, że tym razem woda sodowa nie uderzy mu do głowy i będzie pamiętał te chude lata, które pozbawiły go reputacji najlepszego pisarza na całe pięć lat.
To było dla rynku wydawniczego tak długo, że przypuszczał dość smutno, że jego fanki zdążyły już wymrzeć albo przynajmniej założyć rodzinę, co dla Chrisa Haynesa było rodzajem pewnej śmierci. W końcu mężatki nigdy nie były jego targetem. Z tego też powodu zakładał całkiem naiwnie, że teraz nie da się omamić tym łatwym znajomościom i czas głównie spędzał za spacerach ze świeżo odzyskanym Werterem (batalia o prawo do opieki kosztowała sporo) i na siłowni, która od czasów operacji stała się jego drugim domem. Psychiatra powtarzał, że ma to związek z jego kompleksami, ale nic sobie z tego nie robił.
Każdy po spaleniu twarzy by się takich nabawił.
Przychodził tutaj znacznie częściej niż powinien i musiał przyznać, że znał to miejsce lepiej jak własną kieszeń. Dzięki temu akurat bieżni po lewej stronie nigdy nie zajmował wiedząc, że jest jedną z tych, która albo zaczyna działać nagle (wybijając komuś zęby) albo sunie się wolno jak żółw i nie reaguje na zmianę tempa. Zwykle jednak pozwalał ćwiczących odkryć to na własnej skórze, bo był tylko człowiekiem i bawiły go te slapstickowe klimaty z wywrotką z bieżni, ale tym razem jego wzrok przykuła kobieta, która zachowywała się tak jakby ta maszyna zabiła jej matkę.
Może i była ładna (a Chris był tylko mężczyzną i zauważał takie rzeczy), ale nie o to chodziło. Nagle wydała mu się dziwnie znajoma i mało brakowało, a sięgnąłby po telefon, by porównać tę o piwonii- jego faworyt wśród ślubnych bukietów- do dziewczyny, która toczyła właśnie wojnę ze sprzętem. Był jednak człowiekiem dobrze wychowanym i zamiast tego postanowił podejść i spróbować jakoś zaradzić jej problemowi, a przy okazji dowiedzieć się czy to o n a.
- Czy będzie to dziwne, jeśli powiem, że i do mnie się tak zwracano? - zapytał na wstępie, ale potem spojrzał na nią uważnie i… Cholera, właśnie wtedy bieżnia ruszyła i tym razem odrzuciło dziewczynę do tyłu wprost w jego silne ramiona. Dobra, chyba nie tak silne, bo jej ciężar sprawił, że uderzył głową o stojący nieopodal rowerek.
Przynajmniej ona była cała, alleluja!
zdolny delfin
enchante #8234
influencerka na urlopie — internet
30 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
don't wanna complicate the rhythm that we've got, but I'm speechless. when everything's so pure, can it be aimless?
Nie znała limitu pecha — po którego osiągnięciu dostałaby magiczny znak od niebios, błogosławiący jej kolejne dni. Żałowała, bo mogłoby ją to dość mocno podnieść na duchu w chwilach takich jak ta: gdy nie współgrała z nią stara bieżnia, obcy mężczyzna zaczepiał ją niespodziewanie i w głowie zaczynała zastanawiać się nad treścią posta, który zdemaskuje żałosność jej aktualnej sytuacji. Nie tylko ze względu na nagłe pojawienie się w tej zapomnianej przez wszystkich siłowni z zacinającym się sprzętem, ale w samym Lorne Bay — będącym jak dość wyraźny krzyk, w którym przyznawała, że sobie nie radzi.
Gdyby pozwoliła sobie na obiektywizm, musiałaby przyznać, że chęć pomocy była dość miła. Niespodziewana też na tyle, że nieznacznie się wzdrygnęła, zanim się obróciła twarzą w jego stronę. I na te kilka sekund, zanim dotarł do niej sens jego słów, zmrużyła oczy, przechylając głowę. Z jej ust wypadło ciche hm, będące niczym więcej jak zagubionym sapnięciem. Może i nawet chwilę później jej usta wygięłyby się w lekkim uśmiechu, gdy dotarłaby do pointy rzuconego żartu, ale nie mieli okazji tego zweryfikować.
— Chyba to trochę… — kończące zdanie słowa, zastąpił cichy pisk, gdy to diabelstwo (z którego powinna dawno temu zejść) nagle ruszyło, pozbawiając ją równowagi. Nie zdążyła mruknąć, a wylądowała w ramionach obcego faceta z twardymi mięśniami (ktoś ewidentnie przesadził z pakowaniem), które z pewnością miały zagwarantować jej bolesne siniaki. Cała ta sytuacja była tak niespodziewana, że nie tylko ona straciła na chwilę grunt pod stopami. Chwyciła ręką jeden z elementów rowerka, który znajdował się najbliżej, by wyplątać się z jego rąk i zwiększyć — jak najbardziej stabilny — dystans.
— Co za przeklęte dziadostwo! — rzuciła oburzona, kierując słowa w stronę zepsutej maszyny, która aktualnie działała w najlepsze. Sfrustrowana i obrażona na ten świat Astoria, kopnęła ją nierozsądnie, czując zaraz rozchodzący się po stopie ból. — Doceniam ten żart i fakt, że mnie złapałeś, ale jeśli chcesz jej teraz używać, to nie polecam — mruknęła, czując, że cała drży z nerwów i poczucia jawnej niesprawiedliwości, bo nie chciała nic ponad chwilą spędzoną w spokoju na siłowni — której pozbawił ją zepsuty sprzęt i niespodziewany upadek. Po którym wypadałoby, o czym najwidoczniej nie pomyślała za bardzo skupiona na samej sobie, upewnić się, że mężczyzna nie cierpiał za bardzo rykoszetem w starciu Astoria kontra bieżnia.
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Gdyby był dawnym sobą, to już zacząłby żartować, że panny nawet nieświadomie na niego lecą. Najwyraźniej jednak z biegiem czasu powoli stawał się bardziej wychowanym mężczyzną i nie pozwalał sobie na takie końskie zaloty, zwłaszcza gdy dziewczyna wydawała się być tą w potrzebie. Nikt o zdrowych zmysłach przecież nie krzyczy na bieżnię, a potem nie próbuje jej uruchomić nadal na niej stojąc. Mógł śmiało przypuszczać, że nawet jeśli to nie jest ta jego ulubiona influencerka, to wciąż jest to osoba, która przechodzi ciężkie chwile.
Haynes nie był aż tak bardzo płytki, by pomagać tylko sławom.
Nie sądził jednak, że ten jego bezinteresowny altruizm będzie skutkować guzem na głowie. Najwyraźniej ci, którzy mówili o dobrej karmie, byli w błędzie. Gdyby choć raz zachował się jak skończony cham, to jego głowa i poczucie własnej godności byłyby całe. Nie zamierzał jednak płakać nad rozlanym mlekiem czy tym, co się wylewało wewnętrznie z jego czaszki i wstał otrzepując się.
- Jesteś cała? - zapytał kontrolnie, bo podejrzewał, że zderzenie z jego ciałem ze stali (słowa jakiejś fanki, nie jego) nie należało do najprzyjemniejszych, a dziewczyna już dość miała zmartwień, by jeszcze połamać sobie żebra o tors mężczyzny, któremu obecnie kręciło się w głowie od zderzenia z rowerkiem. Zauważył, że masuje stopę, więc uniósł brwi.
- Mogę zerknąć? - dopytał, bo może skłonna była wziąć go za jakiegoś pokręconego fetyszystę stóp, który czekał na odpowiednią okazję. Tymczasem on dalej przyglądał się jej próbując dopasować ten wizerunek w sportowym stroju do dziewczyny, która z wypiekami na policzkach opowiadała o zbliżającym się ślubie. Nie sądził, że kiedykolwiek ta tematyka go zainteresuje na tyle, by śledzić jej poczynania i przygotowania, ale najwyraźniej kac i bezrobocie robiły swoje i stał się jednym z tych wiernych followersów.
- Nie robię cardio. Nie przepadam - odpowiedział nieco zamyślony i wreszcie podjął jedną z tych odważnych, ale wciąż głupich decyzji, bo wycelował palcami w jej stronę. - Przez ciebie i twoją narzeczoną nie wierzę już w miłość! - to była doprawdy żałosna deklaracja od człowieka, który zdołał już się rozwieść z powodu romansu, a potem zdradził kolejną swoją dziewczynę, ale nie mógł nic poradzić na to, że serce mu pękło, gdy dowiedział się, że ślubu nie będzie.
Najwyraźniej gdzieś głęboko w środku Chris Haynes był niepoprawnym romantykiem, który na dodatek śledził weddingowe konta. Świat miał się skończyć, a on był chodzącym dowodem na apokalipsę.
zdolny delfin
enchante #8234
influencerka na urlopie — internet
30 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
don't wanna complicate the rhythm that we've got, but I'm speechless. when everything's so pure, can it be aimless?
Nie przyszło jej w żadnym momencie do głowy, że jak na osobę szukającą sposobu na to, by skutecznie wtopić się w tłum, mimowolnie robiła rzeczy, które przyciągały uwagę. Mogła nie krzyczeć, nie machać rękami, nie kopać też bieżni i — chociaż na to nie miała aż takiego wpływu niestety — nie wpadać na obcych mężczyzn. I chyba ta cała sytuacja uśpiła nieco jej paranoję i rzekomą czujność, bo gdy z jego ust padło krótkie pytanie, jedynie skinęła głową, dumnie poprawiając jeszcze ręką grzywkę. Co traktowała, jako jawny znak, że mimo skutecznie przegranej potyczki z bieżnią, miała się co najmniej świetnie. Nie przejmując się nawet tym, że nie do końca mogła przenieść ciężar na jedną ze stóp, bo niesiona nagłą furią, postanowiła zaatakować i ją.
— To raczej nic, czym należy się przejmować — dodała. Pulsowała bólem i niekoniecznie radziła sobie z ukrywaniem tego, bo w jej mimice łatwo było odszukać lekki grymas, ale nawet to nie pchnęło jej do dalszego wykorzystywania jego dobrej woli. Był miły — nawet wtedy, gdy rykoszetem oberwał od nieskoordynowanej do końca, odrobinę zbyt dramatycznej panny na siłowni. Usiadła jednak na ławce, poddając się w końcu i wyciągnęła nogę przed siebie, by odrobinę ją odciążyć. Zamierzała podarować sobie kilka minut spokoju, po których zadziała w jedyny słuszny sposób — rozchodzi to.
— Rozsądnie — mruknęła, ruszając powoli stopą. Dopóki nie dotarł do niej sens jego słów. Słowo narzeczona obiło jej się boleśnie po głowie, wywołując gęsią skórkę. Przez chwilę wpatrywała się jeszcze w swojego lewego adidasa, zapominając na chwilę o doskwierającym jej bólu. Wspomnienie Wendy przypomniało jej, że jeszcze tego poranka coś uwierało ją mocniej, niż obita stopa.
Na jej usta pchało się przyznanie, że nie był w tym osamotniony. Nie chciała tego jednak roztrząsać z obcym facetem na siłowni, dlatego podniosła się nagle, stając nieporadnie na obolałej stopie. — Jak wyciągniesz telefon to zacznę krzyczeć — ostrzegła go, przekonana święcie, że taki był jego plan. Pojawił się, by uwiecznić jej upadek — metaforyczny i rzeczywisty. Gdyby była w stanie uciec tak szybko, jak wymagała tego sytuacja, to podjęłaby właśnie próbę.


pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Z doświadczenia starego influencera (biorąc pod uwagę jego czasy świetności to miał tyle zasięgów co jaskiniowiec polujący na pterodaktyle) mógł autorytatywnie stwierdzić, że im bardziej się chce pozostać anonimowym, to tym większe zamieszanie tworzy się wokół własnej osoby. Jego menadżer nazywał to z przekąsem pragnieniem sławy, która najwyraźniej była silniejsza niż poczucie wstydu czy zażenowania tym, co się odwaliło w Internecie. Poprawka, akurat on zawalił w życiu osobistym i to tak dotkliwie, że cancelowali go nawet ci, którzy nie odwrócili się swojego czasu od Tigera Woodsa. Najwyraźniej zdrada nie popłacała.
Teraz jednak był człowiekiem mądrzejszym i skłonnym do brania życia za rogi, a przynajmniej udawania, że jest na tyle porządny, by powstrzymać krępujące dziewczynę uwagi i skupić się na stanie jej zdrowia. Najwyraźniej jednak pozowała na twardą, ale zanotował grymas na jej twarzy i rzucił całkiem niezobowiązująco:
- Powinien to obejrzeć dobry ortopeda, jeśli nie przestanie boleć.
Miał jednak szczerą nadzieję, że okład z lodu wystarczy, bo chyba nie chciał mieć na sumieniu całkiem ładnej i rozkosznie nieprzystępnej istoty. Poprawka, może i przed chwilą tego nie pragnął, ale gdy wreszcie połączył kropki, a nad jego głową zadudniła ogromna, żółta żarówa, stwierdził, że mogła wywrócić się na łeb. Wtedy może doszłoby do resetu systemu i powróciłaby do ustawień fabrycznych. Tych odpowiedzialnych za jej miłość do narzeczonej i za stan rzeczy, tak bardzo znajomy i istotny dla Chrisa Haynesa. Nie po to im wybierał te pieprzone badyle, żeby teraz dać się uwieść jej odkrywaniu siebie z dala od miłości życia!
Przez chwilę rozważał nawet porwanie ją i zawiezienie do wybranki, ale wreszcie uznał, że głowa i tak boli go za bardzo, więc usiadł na ławce treningowej i spojrzał na nią uważnie.
Przekrzywił łeb (to nie był zbyt mądry pomysł) zupełnie jakby rozważał jej pomysł i wreszcie schował telefon do kieszeni.
- Ja nie z tych, co sprzedają hienom kogoś za parę groszy - wyjaśnił lojalnie, ale uniósł ręce, bo może i był święty (powiedzmy), ale nadal miał parę pytań i mniemał, że poświęci mu jakieś pięć minut, by na nie odpowiedzieć. Nie wymagał przecież tak wiele, nie wchodził butami w ich prywatne życie i nie dopytywał, czemu to wszystko tak teatralnie (musiała wybaczyć mu to określenie) jebło.
Raczej interesowała go ona, znajdująca się w jego szerokości graficznej. Dotąd znał jedną lokalną sławę Instagrama i cóż, nie miał zbyt miłych wspomnień, więc ta oto kobieta miała za zadanie odmienić całe jego zdanie na temat tego fachu.
- Myślisz, że tu cię nikt nie znajdzie czy co? - więc po swojemu zaczął przesłuchanie, a Astoria musiała wiedzieć, że jego była żona była policjantką, więc co nieco liznął z tego zawodu.
zdolny delfin
enchante #8234
influencerka na urlopie — internet
30 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
don't wanna complicate the rhythm that we've got, but I'm speechless. when everything's so pure, can it be aimless?
Nie zdążyła jeszcze zauważyć takiej zależności, chociaż byłaby ona pomocna. Pod warunkiem że zakorzeniłaby w jej głowie taki złoty wniosek, który trochę by jej zdołał w głowie uporządkować. Póki co, największym osiągnięciem na jej koncie — jeśli mowa o światłych myślach — było, to gdy wzięła pod uwagę, że nie wszyscy są jej życiem zainteresowani. Co zabawne, bo skoro pojawił się nagle ktoś, zupełnie niepasujący do danych, jakie mogłaby ze swojego konta o obserwujących wyciągnąć, to stawiało jej teorię w dość kalekim świetle.
— Aha, tak — potwierdziła. Słowa wypadły, żeby chwilę później dotarło do niej, że nie do końca wiedziała, jaki sens był w wypowiadaniu ich. — Może przejdzie samo — pociągnęła, odnajdując w tym trochę więcej sensu, niż w bezsensownym przyznawaniu mu racji. W tym momencie rozmowa miała tyle sensu, ile jej aktualne życie. I to — wbrew temu, co sobie tam w głowie ułożył — nie z jej winy, bo gdyby ktoś miał się na głowę wywracać, by odkopywać uczucia, to nie Astoria byłaby tą, której groziłby krwiak.
Był miły — i to przynajmniej dwukrotnie, ale nie sprawiło to, że zerkała na niego jakkolwiek mniej podejrzliwie. Samo schowanie telefonu tez nie wystarczyło, bo i tak miała podstawy ku temu, by odrobinę się o swoje życie (bardziej internetowe, niż rzeczywiste) obawiać. Pozwoliła mu w tym wszystkim zyskać też dodatkową przewagę, podkładając się odrobinę w momencie, w którym jednym kopnięciem utrudniła sobie nie tylko stanie, ale tym bardziej ewentualną ucieczkę.
Zmrużyła oczy dość teatralnie, by miał pewność, że w jego zapewnienie skłonna była tak nie do końca w tej chwili uwierzyć. Co ułatwiał jej znacząco fakt, że wielki mięśniak, pasował do grona jej obserwatorów mniej więcej tak, jak ona do pracy w polu.
— Właśnie tak myślę — potwierdziła, chociaż brak przekonania wydawał jej się zbyt widocznie pobrzmiewać w tych kilku słowach. Mimo to odrzuciła włosy do tyłu wprawnym gestem, który miał osiągnąć nie więcej, jak tylko dodać jej odrobinę pewności siebie. — Naprawdę jesteś moim fanem? Nie jesteś… no wiesz? Za męski, za duży i za stary? — podsunęła, zapominając najwidoczniej o dobrym wychowaniu i niewytykaniu ludziom takich rzeczy. Nic jej jednak w tej historii nie grało, więc nie rozumiała, czemu siedział teraz naprzeciwko niej z miną mądrali, sugerując, że jakieś złote rady trzymał jeszcze na końcu języka.


pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
- Może. A może jutro już nie staniesz na nogę - snuł swoje ponure wizje, choć wcale jej tak źle nie życzył. Po prostu na siłowniach zjadł zęby (niedosłownie, ale zawsze) i wiedział doskonale, że drobny uraz może przerodzić się w problem na całe życie. Podobną nomenklaturę stosował właściwie do małżeństwa. Poznaje się kogoś, na początku są motylki i inne robactwo brzuszne, jest bosko, seks przyprawia o szybsze bicie serca, a potem nagle i niepostrzeżenie wkracza do życia codzienność i okazuje się, że lepiej było zostać singlem. Obrączka w końcu uwiera i przestaje pasować, gdy ją się tak często ściąga.
Mógł swobodnie dojść do takich wniosków, bo już zaliczył rozwód (choć to chyba złe określenie) i tym bardziej dziwiło go, że sam z siebie kibicuje jakiejś nieznanej bliżej parze lesbijek, które postanowiły się pobrać.
Najwyraźniej jednak w procesie twórczym pisarza nie brakowało podobnych głupot i zanim zdążył się zorientować, wsiąknął na dobre w ten świat niedobrych tortów i ślubnych bukietów. Tak bardzo, że rozstanie dziewczyn przypłacił dniem wolnym i paczką chusteczek, choć prawdziwi i męscy mężczyźni nie płaczą, prawda?
Z tego też powodu nie mógł przepuścić okazji do zetknięcia się ze swoim idolem, choć stare przysłowie mówiło, by nie szukać tego typu kontaktu. Można było na dobre się rozczarować, gdy owa gwiazda okazywała się tą, która zadziera nosa i nie zachowuje się jak osoba z filmików. Chris wiedział to na własnej skórze- sam był przecież gburem niejednokrotnie przy spotkaniu z brzydszymi fankami. Dla tych ładniejszych bywał czarujący, ale one akurat nie pisały pozytywnych komentarzy. Mógł więc zasilić grono gwiazd, z którymi spotkania rozczarowują.
Okazywało się, że Astoria będzie drugim takim przypadkiem, bo jej słowa zraniły ją do żywego. Owszem, bywał męski i cóż, wraz z tym szły pewne mięśnie, które tak pilnie ćwiczył na tej siłowni, ale s t a r y?!
Może i nie miał dwudziestu lat, ale jakim cudem dziewczyna w tym wieku (co z tego, że lesbijka) mogła uznać go za człowieka starego?! Już byłaby miła i powiedziała przynajmniej, że dojrzałego!
- Jestem, a raczej byłem twoim fanem - odpowiedział więc dosadnie, ale nie wytrzymał z tą chłodną reakcją. - Poza tym to nie ty pieprzyłaś o akceptacji, a tu mi wyskakujesz z takim ageizmem! - wycelował w nią palec, zupełnie jakby przyłapał ją na złym uczynku.
zdolny delfin
enchante #8234
influencerka na urlopie — internet
30 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
don't wanna complicate the rhythm that we've got, but I'm speechless. when everything's so pure, can it be aimless?
Astoria, bardziej od zdrowej nogi, chciała w tej chwili umieć mordować ludzi spojrzeniem.
Poczuła gorąc w policzkach, oburzona jego bezczelnością — na którą nie zasługiwała wcale, już i tak zestresowana bólem stopy i całą sytuacją. Z oburzeniem wciąż wymalowanym na twarzy, przyglądała mu się, ściągając lekko brwi, gdy dochodziła do wniosku, że wcale nie potrzebowała jego pokracznego zainteresowania.
Nie łudziła się (nawet przez jedną, krótką chwilę), że nikt nie zauważył ich nagłego rozstania, ale chociaż posiadała zaangażowaną społeczność, w żadnym momencie nie wierzyła we współodczuwanie, pchające kogokolwiek do opłakiwania związku, po którym sama wysmarkała jedynie tuzin paczek chusteczek.
Chociaż odczuwała pewną nerwowość — w związku z rozpoznaniem jej i możliwością realizacji jednego z tych czarnych scenariuszy, jakie malowały się w jej głowie, to wcale nie szukała sposobu na pozbycie się go kosztem jego uczuć. Komentarz wypadł z jej ust, zawisł między nimi i dopiero wtedy obudził lekkiego wyrzuty sumienia i rozsądne wnioski: że nie kąsało się ludzi, który w garści mieli właśnie twoją tajemnicę. Głośno wypuściła powietrze po jego słowach, a rękoma potarła skronie, szukając gorączkowo pomysłu na to, jak wybrnąć z tej sytuacji z jakąkolwiek resztką godności.
— Okej, źle to ujęłam, bo nie chodziło, że jesteś stary-stary — wygłosiła, uznając to za wyjaśnienie, które przedstawiało pełnię skrywanych w jej głowie myśli. Zmrużone oczy wskazywały, że czuła się odrobinę zagubiona, gdy przesuwała po sprzętach, znajdujących się za plecami (młodego!) mężczyzny. — Chodziło, że za stary na content, który dodawałam — wyjaśniła, zastanawiając się nawet, czy było to wystarczająco wymowne. Nie dając sobie jednak chwili na przemyślenie kolejnych słów, wybuchła nagle, wyrzucając nawet nieporadnie ręce do góry:
— Przecież to nie twoja część internetu. Teraz rozumiesz? — zapytała. W jej głowie on należał do pokolenia Facebooka, które traktowało tablicę jak Twittera, a pojawiające się reklamy jako miejsce do wdawania się w dyskusję. Bliżej było jej, by uwierzyć, że w telefonie zapisał przynajmniej piętnaście różnych wersji brokatowych kartek życzących smacznej kawusi, niż w to, że głosował na kolor winietek, które miały wylądować na jej weselnym stole.


pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Jako mężczyzna, który kiedyś zlekceważył wściekłość kobiety wiedział jedno- drugi raz tego samego błędu nie popełni. Wtedy też improwizował, zapierał się rękami i nogami, że wcale nie myśli o powrocie do żony i że zostanie ze swoją kochanką na zawsze. To na zawsze zakończyło się dość dramatycznie i nauczką dla Chrisa Haynesa na wieki wieków, amen. Nigdy, ale to przenigdy nie może deprecjonować wartości wkurzonej kobiety, a jeśli jest ona zła na mężczyznę to siła jej zemsty może zmieść go z powierzchni ziemi. Do dziś na działce, na której stał jego dom, nie rosło absolutnie nic.
Taka była moc kobiety, której złamał serce.
Nie chciał nawet domniemywać jaką karę narzuci mu ta celebrytka za złamanie jej stopy, więc podniósł ręce do góry w geście niewinności, choć stawiał wszystkie pieniądze świata, że najbardziej tę młodą wkurzyło raczej przywołanie fatalnego dla jej zasięgów romansu. Dziwne, każdy ich uwielbia do momentu, gdy są jak te śmieszne ludziki z Disneya. Gdy okazuje się, że grają w kryminale albo w horrorze to każdy macha ręką i odchodzi do konkurencji. Potrafił więc wczuć się w jej sytuację, choć właśnie robiła z niego boomera wszechczasów i mało brakowało, a już na dobre by wyszedł z siebie i stanął z boku.
- Bo jaka jest niby moja część Internetu? Jestem pisarzem, mała, nie przesyłam łańcuszków i nie wpisuję Amen pod różańcem - zapewnił ją, ale wiedział, że tego typu zapewnienia jeszcze bardziej pogarszają jego skomplikowaną sytuację, więc sam chwycił za ciężarek i zaczął poprawiać swoje niemal idealne bicepsy. Wyglądał przecież jakby ktoś go nadmuchał, więc daleko mu było do starego dziadersa, który zaczepia młodą dziewczynę… na siłowni.
Jeszcze lesbijkę.
Dopiero powoli do niego docierało- pożar miał wpływ najwyraźniej i na jego mózg- jak bardzo mogło jej się to wydawać osaczające, więc odłożył ciężarek i spojrzał na nią.
- Dobra, nieważne. Co ty tu robisz? I dalej uważam, że wybrałyście kiepskie wino - zastrzegł i już nie zamierzał jej przekonać jak bardzo złamała to serce, ukryte gdzieś pod górą mięśni i bijące dla szipu, który okazał się najwyraźniej jednym, wielkim złudzeniem.
Jak i jego całe życie po upadku kariery, ale o tym miał opowiedzieć jej innym razem, o ile taki nastąpi, rzecz jasna.
zdolny delfin
enchante #8234
influencerka na urlopie — internet
30 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
don't wanna complicate the rhythm that we've got, but I'm speechless. when everything's so pure, can it be aimless?
Nie było to grzeczne, ani odpowiednie, bo w żadnym momencie — w ofercie pomocy z maszyną, rozmasowania bólu rozchodzącego się po stopie, czy realnym oburzeniu, podzielającym uczucia gnieżdżące się w jej serduszku — nie zapracował sobie na jej negatywną postawę. A ta się jednak wylewała z niej, sprawiając, że wydęła usta obrażona, a brwi ściągnęła tak ciasno, że któraś z jej dawnych influencerskich przyjaciółek, wcisnęłaby palucha pomiędzy nie, by wyprostować lwią zmarszczkę, która za kilka lat rozliczy brutalnie Astorię z jej przesadzonej ekspresji.
Nadal się jednak nie zreflektowała na tyle, by odpuścić waleczną minę i może pozwolić sobie wziąć pod uwagę przyjęcie jego pomocy — dzięki której dotrze do domu i na spokojnie przemyśli co dalej. Z nogą, tym dniem i mężczyzną, który faktycznie żałował jej niezrealizowanego ślubu, na którego — biorąc pod uwagę wielkość Lorne Bay — jeszcze nie raz i nie dwa, gdzieś wpadnie.
Jego mała wywołało głośne wciągnięcie powietrza przez Astorię i minę, w której oburzenie pomieszało się z irytacją.
— Nie jestem mała — upomniała go. W świecie Astorii Lindbergh ona mogła zarzucać mu bycie za starym, ale nazywanie jej w ten sposób wydawało się zbyt oburzające. Na tyle, że gdyby miała coś pod ręką, mogłaby cisnąć mu tym w głowę z poczuciem, że było to usprawiedliwione działanie. — I nie wiem. Nie taka, gdzie lesbijki planują swój ślub chyba. Nie powinieneś oglądać napakowanych gości, którzy podrzucają czternasty pomysł na kurczaka z ryżem w tym tygodniu? — bruknęła, rozwijając myśl, która nie była ani miła, ani ładna. Pozostawała jednak oceniająca, co wydawało jej się naturalnie uzasadnione — o tyle mocniej, że słowo mała wciąż dudniło jej w głowie.
W końcu parsknęła na jego słowa, bo pomiędzy całym tym oburzeniem, którego się tak kurczowo trzymała, zrodziła się myśl, że miał rację — Astoria sama na koniec krzywiła się na wybór, jakiego dokonały.
— Teraz siedzę i nie mogę się ruszyć, ale długofalowo mieszkam, bo Los Angeles już nie było miejscem dla mnie — przyznała tak prosto i tak szczerze, że sama zdawała się tym zaskoczona. Mogła tego nie przyznawać, by trzymać się dalej na ten nieporadny dystans, ale mogła też — co zdecydowała się zrobić — przyznać, że i tak nie miała już na to wystarczająco dużo siły. Była cholernie zmęczona.

pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Przypominała mu małego pieska, który szczeka dosłownie na wszystko. Nie lubił tego rodzaju szczurów, które dziewczyny nosiły w torebce i określały mianem słodkich. Nie widział niczego słodkiego w bestii, która małymi ząbkami chce ci wyrwać rękę z tętnicami, bo reagujesz na nią bez cienia zainteresowania. Właściwie do tego worka mógłby wrzucić cały worek influencerek, które przepraszają tych, którzy poczuli się urażeni (klasyk!), zachwalają jakieś JAJA COCO JAMBO czy inny shit albo rozstają się z hukiem przed ślubem łamiąc to serduszko, przykryte zwałami mięśni. Za określenie ich tłuszczem pewnie by zabił i ktoś napisałby na tej podstawie świetny kryminał.
Na razie jednak nie planował jeszcze czyjegoś morderstwa, choć w przeciągu kilku minut dowiedział się już, że jest stary i powinien udać się w zasłużone czeluście Internetu, gdzie dołączyłby do grona tych jakże zabawnych wujków na weselu, którzy są gotowi zawsze młodym zafundować obciach.
O Boże, przecież nikt już tak nie mówi. Starość pukała całkiem niepostrzeżenie do jego drzwi i powinien właśnie umawiać się na jakiś skomplikowany botoks, a nie wdawać się w pyskówki z dziewczyną, która w gruncie rzeczy mogłaby być jego córką. Dobrze, może lekko przesadził, ale powoli zbliżał się do tych lat, gdzie będzie otwierać drzwi z przestrachem, bo każda dziewczyna na ich progu może okazać się jego wpadką i żądać alimentów.
- Nie jem kurczaka, to kiepskie źródło białka, a poza tym oglądanie napakowanych gości mnie nie rajcuje. Lesbijek też nie! - zaznaczył, ale nie bez powodu była to jedna z najpopularniejszych kategorii na wiadomych serwisach. Ludzie wiedzieli co dobre. - I hola, hola, ty mnie nazywasz starym, ja cię małą, jesteśmy kwita - zaznaczył bardzo uczciwie ten podział, a potem już mógł skupić się na jej słowach, które wydały mu się jednak dziwnie melancholijne, bo w końcu ucieczka z Los Angeles do tej krainy kangurów brzmiała jak najbardziej smutne zesłanie świata.
Pewnie historia znała lepsze przypadki, ale Chris jak na humanistę był wyjątkowo tępym człowiekiem, on tylko ładnie wyglądał na obwolucie okładek, wiadomo.
- I co w związku z tym planujesz? Masz jakąś realną pracę? - bo z klikania nie zarobi, nie przy takich zasięgach, choć pewnie planowała jakieś wielkie odrodzenie.
zdolny delfin
enchante #8234
ODPOWIEDZ