chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
EDIT: ciuch

To miał być i taki był - szczególny, bardzo wyjątkowy wieczór. Ten jeden, ten ostatni tuż przed wylotem Debenham do Europy. To jasne, że Elise i Logan chcieli go spędzić razem, tylko we dwoje, wykorzystując każdą jedną jego minutę, każde jedno pół i ćwierć chwili... Ostatnich kilka dni spędzonych wspólnie w domu, bez pracy i towarzystwa innych ludzi, bez niepotrzebnych telefonów, maili, internetów, pozwoliło im wygasić te wszystkie przykre, niedobre emocje, które urosły w nich w czasie ostatnich paru tygodni i po prostu cieszyć się sobą. To właśnie robili też dzisiaj, kiedy zdecydowali, że wyjdą na randkę z prawdziwego zdarzenia do nowo otwartej knajpy w samym centrum ich małego Lorne Bay. Była smaczna kolacja, do kolacji było jeszcze pyszniejsze wino, była ładna muzyka, ustronny stolik, ładny widok, ładne rozgwieżdżone niebo... Było wszystko. Byli też oni, dalecy od swojej codzienno-chirurgicznej wersji, elegancko odstawieni, ale przede wszystkim – wpatrzeni w siebie, jak w obrazek. Myśl o jutrze, o tym, że popołudnu będą musieli wsiąść w samochód i pojechać do Cairns na lotnisko, niczego im nie psuła, bo po prostu nie zawracali sobie nią głowy. Jeszcze nie. To z pewnością przyjdzie, ale póki co... Póki co właśnie wysiadali z ubera, który odwiózł ich do domu. Przyjemnie, może nawet ciuut za przyjemnie wstawieni, nie byli prawdopodobnie najgrzeczniejszą parą pasażerów, na jaką ten hinduski kierowca mógł tej nocy trafić. Mało by powiedzieć, że łapska Logana kleiły się do Elise, one po prostu... Po prostu nie wiem, ale jego potrzeba dotykania jej była prze-piekielnie ogromna. I to wcale nie zgasło, jak już wysiedli ze śmierdzącej curry starej hondy, a ich twarze uderzył przyjemny powiew ciepłego nocnego powietrza. Pogoda, jak na tę porę roku, była totalnie pokręcona, ale Logan nie narzekał. Przynajmniej mógł zobaczyć swoją seksowną żonę w sukience (tak jakby ci to narzucam, heloł), a nawet jeśli na ramionach miała jego marynarkę, którą oddał jej po wyjściu z restauracji, to i tak miał na co popatrzeć. - Hej, czekaj chwilę... - sapnął łapiąc panią doktor za rękę i lekkim pociągnięciem najpierw ją zatrzymał, a potem przyciągnął do siebie. Czuł, że wzrok ma aż za bardzo roziskrzony od zdecydowanie zbyt wielu kieliszków rasowego hiszpańskiego wina. - Muszę ci coś powiedzieć... - wymamrotał ciszej, unosząc dłoń do damskiego policzka, po którym zaraz przesunął czule palcami, żeby w kolejnej chwili zacisnąć je lekko na kobiecym karku. Swój zarośnięty pysk zbliżył do ładnej buzi pani doktor... Jej zarumienione od alkoholu policzki były absolutnie cudowne i super urocze. - To znaczy nie muszę, ale chcę. Chcę ci coś powiedzieć... - mhm... No... Iii? Oblizał szybko wargi i sam już nie wiedział czy bardziej potrzebuje patrzeć na usta żony czy w jej ciemne oczyska. - Bardzo chcę... Bardzo chcę ci to powiedzieć... - mamrotał dalej, ani trochę nie zbliżając się do tego czym to coś, co tak bardzo chciał jej powiedzieć, było. - Jesteś... Taka śliczna... - szepnął, opierając skroń o kobiece czoło. - A ten świat jest taki... Wirujący... - zdecydowanie niepotrzebnie przymknął na trzy sekundy oczy. Ugh!


Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
ciuch


Dziwnie się czuła z myślą, że lada moment wyjeżdża… że przez jakiś czas nie będzie się budzić w łóżku obok Logana, że nie będzie wracać do ich wspólnego domu, że nie będą wpadać na siebie na szpitalnym korytarzu. Nie chodziło o sam wyjazd. Nawet jeśli wróciła w rodzinne strony ze względu na sprawy rodzinne – nie bała się znów wyjechać ze względu na pracę. Tylko teraz jej życie drastycznie się zmieniło. Nie była już wolnym elektronem, a jej myśli krążyły wokół tego, że w najbliższym czasie będzie sama… i chyba nie chciała być sama. Nie była pewna, czy potrafi jeszcze być sama. Ale i tak zamierzała zaryzykować. Zawsze mogła wrócić, prawda? Wiedziała też, że to im nie zaszkodzi. Tej jednej, jedynej rzeczy była całkowicie pewna… to nie mogło im – ich małżeństwu – zaszkodzić. Może dlatego nie bała się wyjazdu, po prostu było jej z nim dziwnie. Z drugiej strony miało to też swoje dobre strony, jak chociażby tych kilka ostatnich dni, które spędzili w domu. Tego właśnie potrzebowała. Była spakowana, była przygotowana… i mogła spędzić mnóstwo czasu z osobą, z która spędzać go chciała. Randka? Randka też była niezłym pomysłem, nawet jeśli w jakimś stopniu zwiększała ryzyko, że wpadną na kogoś ze szpitala i będą musieli rozmawiać o czymś innym niż o… sobie. No cóż. Na szczęście wieczór nie został w żaden sposób przerwany przez nieproszonych gości. Byli sami i było… miło, cholernie miło.
Zaśmiała się w momencie, w którym ją do siebie przyciągnął. Zarzuciła mu łapska na kark i zadarła głowę do góry, żeby móc się przy tym w niego wpatrywać.
- Mhm… – musiał jej coś powiedzieć? Coś bardzo ważnego? Czy mniej ważnego? Kiedy w końcu to z siebie wydusił – nie mogła się nie zaśmiać – Bo jesteś pijany. Totalnie wstawiony. Ale ostrzegam cię, Trevisano… jak wejdziesz do domu i pójdziesz spać. – zamiast robić wszystko inne poza spaniem – Następne trzy miesiące nie będę się do ciebie odzywać. – lojalnie ostrzegała, a przy tym jednocześnie zamknęła mu usta pocałunkiem. Bo świat mógł wirować, ale to była ich ostatnia noc w najbliższym czasie i sen był ostatnią rzeczą, o której myślała.

Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Logan też nie czuł już strachu, choć w tym akurat mogła pomóc ta butelka wina, którą wypili przy kolacji. Nie chciał myśleć o tym, jak to teraz będzie - bez Elise, bez jej kojącej obecności. W końcu była jedyną kobietą, jedyną istotą na tym świecie, która potrafiła raz, że go oswoić, a dwa - całkowicie od siebie uzależnić. Te ostatnie dni, dni, które spędzili tylko we dwoje były mu potrzebne i to jak diabli. Wiedział, że to w żaden sposób i w żadnym stopniu nie zaspokoi jego potrzeby bycia z żoną, jego tęsknoty za nią, ale… Szlag, naprawdę tego potrzebował. Tego wieczoru, tego dzisiaj. Z nią. I nie wyobrażał sobie, że mógłby teraz po prostu pójść spać. Nawet jeśli ten świat naprawdę zabawnie wirował, to było takie… W porządku wirowanie. Niegroźne. Niewpychające Trevisano do wyra. - Kochanie, czy twój mąż stary osioł… Kiedykolwiek, kiedykolwiek w życiu… Kiedykolwiek, chociaż jeden jedyny raz, pół raza albo i ćwierć raza, zrezygnował z ciebie i poszedł spać? No sama powiedz… - wymamrotał prosto w kobiece wargi, tuż po tym przyjemnie intensywnym, odbierającym mu resztki zdrowego rozsądku, pocałunku. Jego łapska szybko znalazły się na pośladkach pani doktor, zamykając je oba w silnej i bardzo zachłannej garści. - Nigdy nie jestem na to zbyt pijany. I nigdy nie kłamię, kiedy mówię, że jesteś… Seks-torpeda. - wyszczerzył kły i teraz to on zabrał żonie oddech i szansę odpowiedzi. Pocałował raz… - Super seksowna, super śliczna… - pocałował drugi raz… - Cholernie zdolna, super utalentowana… - trzeci raz… Kolejny zaraz potem. - Piekielnie mądra, bystra, elektryzująca… I moja. - nawet nie wiedział, w którym momencie jego podbrzusze zaczęły przechodzić zabawnie intrygujące dreszcze. Samo to, że dociskał je do żony, czuł ją całym sobą, czuł jej ciepły, słodki oddech na twarzy i wargach, działało na niego, jak najsilniejszy narkotyk. - Zaniosę cię. Chcesz? Jak księżniczkę… - aż mu się oczy mocniej zaświeciły, jak o tym pomyślał. Zanim Debenham zdążyła zaprotestować, albo nawet pomyśleć o tym, że chce zaprotestować, jen własny, osobisty i bardzo prywatny mąż zgiął się wpół i wpół też ją złapał. Ale nie, jak księżniczkę, bo przewiesił ją sobie przez ramię, nie odmawiając sobie przy okazji obłapienia jej zgrabnego tyłka… - Zamierzasz mi w końcu powiedzieć, że jestem spełnieniem twoich seksualnych marzeń? - zaśmiał się, niosąc żonę w ten mało wyrafinowany sposób do drzwi ich ładnego domu. A świat dalej zabawnie wirował!

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zaśmiała się, znów. Bo miał rację, nie zdarzyło mu się… ale prawda jest też taka, że nieszczególnie często doprowadzali się do stanu, w którym świat wirował. Może nawet za rzadko? Powinni częściej odpinać wrotki? Dobrze się bawić niekoniecznie w domu? Albo barze w okolicy szpitala, gdzie jednak zawsze z tyłu głowy mieli myśl, że będą musieli wrócić. Może i powinni… ale w najbliższym czasie musiało to poczekać. Trochę.
- Seks-torpeda… – powtórzyła za nim, podśmiechując się pod nosem, ale nie przerywając pocałunku, który zaczął i nie odsuwając się od niego ani trochę, ani na moment… dobrze, że w najbliższej okolicy nie mieli żadnych sąsiadów, bo ci prawdopodobnie właśnie siedzieliby w oknach oglądając to małe przedstawienie, które im urządzali – Ale wiesz, że już przyjęłam twoje oświadczyny? Ba! Już nawet przyjęłam twoje nazwisko, więc wcale nie musisz mi słodzić, żebym była łatwiejsza… – zażartowała w odpowiedzi na te wszystkie jego komplementy. Pijackie, ale też wcale nie, bo słyszała to od niego wiele razy i wiedziała, naprawdę wiedziała, że on tak sądził… nawet jeśli sama niekoniecznie w to wierzyła. Bo nie uważała się ani za seks-torpedę, ani za kogoś super seksownego, czy super ślicznego… wiedziała, że była mądra! Tak, to wiedziała. No i najważniejsze… wiedziała, że była jego. Co do tego nigdy nie miała wątpliwości.
Nie zdążyła też jednak odpowiedzieć, czy chce, żeby ją zaniósł… jednak wolałaby iść na własnych nogach, ale nie było jej dane. Zaśmiała się, gdy zawisła głową w dół – Loganie Trevisano! Puść mnie! – bo jakoś nie była pewna, czy uda im się dotrzeć dalej niż do najbliższych schodów. Nie żeby jakoś jej to wszystko bardzo przeszkadzało, bo cały czas się zaśmiewała, nawet jeśli mówił, że powinien ją puścić. Chociaż może powinna powiedzieć odstawić? Bo lepiej, żeby jej nie puszczał.
- Jesteś spełnieniem każdych moich marzeń, nie tylko tych seksualnych – zaśmiała się – Odstawisz mnie wreszcie? Albo… nie wiesz, co? Nie. Masz rację! Zabierz mnie wreszcie do sypialni. – zmieniła zdanie, przestała się wiercić – Ale mi też właśnie świat zaczął wirować! – lojalnie ostrzegła, podśmiechując się pod nosem i mając nadzieję, że nikt nie straci zębów w trakcie tej wycieczki.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Ich szalona wycieczka szybko znalazła swój finał, bo już przy drzwiach wejściowych do ich małej australijskiej willi. Logan za cholerę nie mógł znaleźć w kieszeniach swoich spodni kluczy do domu, więc chciał czy nie chciał - musiał odstawić żonę na ziemię. - Czekaj, bo… - zrobił to, a jak się wyprostował i spojrzał na Elise, która stała tuż przy nim, wciąż w jego łapach, natychmiast wyszczerzył kły. - No księżniczki zazwyczaj mieszkają w zamkach i mają służbę do otwierania drzwi! Taka z ciebie księżniczka właśnie. - wytknął raz, że z czystej i nigdy niezaspokojonej w nim przekory, a dwa - ze zniecierpliwienia. Bo naprawdę chciał ją zabrać do sypialni, chciał ją zabrać do ich wygodnego łóżka, chciał ją zabrać w to pieprzone siódme orgazmowe niebo. Tymczasem klucze… Logana olśniło! Były w wewnętrznej kieszeni jego marynarki, tę natomiast wciąż na ramionach miała Debenham. - Zołza. - mruknął tylko i naparł całym sobą na tę swoją prywatną seks-torpedę, przyciskając ją do drzwi ich domu i sięgając łapskami… Tu i tam. Między innymi do tej właśnie kieszonki schowanej po wewnętrznej stronie eleganckiego ciucha. Pyskiem drażniąco pozostawał przy ładnej buzi pani doktor, a im bardziej się do niej przyciskał, przystawiał, dobierał i pochylał, tym wyraźniej czuł, jak tam w dole, w jego łowieckich terenach coraz silniej buzuje mu napięcie. To bardzo specyficzne napięcie. Cholernie teraz pożądane napięcie. - Mógłbym cię… - nie dokończył. Koniec tej myśli zawisł w mieszance ich oddechów, tuż między ich wargami. Tymczasem w męskich palcach wymownie zabrzęczały klucze. Wyciągnął je sprawnie na wierzch i nie odsuwając się od żony, nie wypuszczając jej spomiędzy siebie i drzwi, wsunął ten właściwy klucz do właściwego zamka. To znaczy… Spróbował go wsunąć, bo kilka prób jednak mu to zajęło. - Wiesz co mógłbym. Mógłbym z tobą wszystko. - dodał ciszej, niemal szepcąc, muskając po chwili leniwie kobiece wargi własnymi i znów wymowniej i silniej napierając na podbrzusze pani doktor własnym. Jego niedoczekanie, jego ego, jego temperament - kipiały. Tymczasem zamek wydał znajomy odgłos i puścił pod naporem klucza i loganowej intencji. - Naprawdę to zrobisz? - zapytał i mocno trzymając Elise przy sobie obejmującą ją wpół łapą, wcisnął klamkę i otworzył drzwi. Krok za krokiem, nie odsuwając się od siebie wcale, weszli do środka. - Uciekniesz ode mnie… Zostawisz mnie tu samego? Nie poradzę sobie bez ciebie… - krok za krokiem, aż do pierwszego schodka. Już tylko wystarczyło wejść nimi na górę i może nawet się po drodze nie wywalić!

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie mogła przestać się śmiać. Zwłaszcza jak ich wycieczka zakończyła się szybciej niż ktokolwiek by przypuszczał. Aczkolwiek dobrze było znów stanąć na własnych nogach, odzyskać pion i chciałoby się powiedzieć, że fason, ale nie… nie oszukujmy się. Fasonu nadal nie odzyskała. I chichotała jak jakaś nastolatka, chociaż trzeba przyznać, że biorąc pod uwagę stopień swojego zakochania czasami czuła się jak nastolatka. Zdecydowanie bardziej niż księżniczka! Przylgnęła do drzwi, przyciągnęła go do siebie mocniej, zaciskając łapska na jego koszuli nie chcąc, żeby się odsuwał od niej. Żeby przestawał ją całować. A nawet obłapiać! Nawet jeśli robił to tylko po to, żeby dobrać jej się do kluczy… swoich kluczy, ale no nic! – Mhm… – wymamrotała prosto w jego wargi, wcale nie ułatwiając mu zadania, bo mógł poczuć jej dłoń w okolicy swoich terenów łowieckich i to na pewno nie był przypadek… - No co mógłbyś? Co mógłbyś? Chcę to usłyszeć, Trevisano. – samo wszystko jej nie satysfakcjonowało, chciała usłyszeć od niego więcej i bardziej. Może to próżne, ale tylko on budził w niej coś takiego, że chciała być próżna… chciała słuchać tego jak bardzo jej chciał i potrzebował. Jednocześnie ani trochę się od niego nie odsuwała. Zatrzymała go za drzwiami tylko na moment, tylko po to żeby sięgnąć do zamka swoich butów i po prostu się ich pozbyć. Nawet jeśli spadła wtedy o tych dobrych kilka, kilkanaście centymetrów – czuła się jakoś bezpieczniej bez butów. Zresztą podobny los spotkał jego marynarkę, którą odrzuciła na szafkę przy wejściu (z której się od razu zsunęła, ale mówi się trudno) i dopiero wtedy mogła wrócić do całowania się z mężem i wycieczki na górę – Mhm – wymamrotała coś, co chyba miało być potwierdzeniem – Zostawię. Na chwilę. I doskonale sobie beze mnie poradzisz… – uśmiechnęła się i sięgnęła do paska jego spodni, z którym doskonale sobie poradziła, ekspresowo – I pomyśl o tym seksie jak już wrócę… jak będziemy musieli odreagować tą całą przerwę. – wymamrotała prosto w jego wargi, pocałowała go, przyciągnęła go mocniej w swoją stronę i… tak, potknęła się. Oczywiście, że tak. Runęli na schody, na szczęście bezpiecznie i bez komplikacji. A ona po prostu zaczęła się śmiać. W głos! Oparła się łokciami o schody, spojrzała na męża i nie mogła przestać się śmiać – Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo cię kocham.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Wydarzyły się teraz dwie rzeczy, których Logan nie spodziewał się kompletnie. To, że wspólnie wchodząc po tych nieszczęsnych schodach zaliczyli koncertową wywrotkę, zdecydowanie było jedną z tych rzeczy. Debenham chichrała się w najlepsze, a Trevisano spojrzał na nią tak wystraszony, jakby co najmniej zwalili się z wysokiego na dziesięć metrów, łóżka. - Szlag, Elise… Nic ci nie jest?! - sapnął autentycznie i szczerze przejęty, ciągle będąc na żonie i patrząc szybko po jej ramionach i twarzy czy nie miała tam niczego, co wskazywałoby na bardziej poważne konsekwencje tego ich drobnego wypadku. Sapnął pod nosem, bo pani doktor nie przestawała się chichrać, a on naprawdę się zmartwił! - No nie śmiej się tak, wystraszyłem się! - wytknął jej zupełnie na serio, ale ta jego groźna mina trwała prze ledwie ułamek chwili. Widząc niemijające rozbawienie żony, w końcu i on zluzował, a choć wargi już wymownie - bo do uśmiechu - mu drżały, jeszcze przez krótki moment próbował to zakamuflować znów tą swoją niby groźną miną. - Zołza jesteś! Tyle ci powiem. Chodź, diable. - zaczął się gramolić do pionu, a jak już to zrobił - schylił się po żonę. Złapał ją wpół i pomógł jej wstać. - I kto tu jest na maxa wstawiony, co? - już nie walczył z grymasem drania i cwaniaka. Złapał Elise za rękę i wymijając ją na schodach, po prostu pociągnął ją za sobą. Na samą górę, a tam prosto do sypialni. - Mam dla ciebie prezent. Drobną pożegnalną niespodziankę… - weszli do sypialni i to wystarczyło, żeby Trevisano znów silnie i łapczywie przyciągnął doktor Debenham do siebie. Uwielbiał ją w sukienkach, uwielbiał ją w takim randkowym wydaniu, uwielbiał ją w butach na obcasie, ale bez butów… Szlag, uwielbiał ją tak samo bardzo. Coś w tym, że była od niego fizycznie niższa, drobniejsza, a jednak miał absolutną świadomość tego jak bardzo była silna, zdeterminowana i niezależna… To cholernie na niego działało. - Chcesz ją dostać teraz czy… Jak już zrobię z tobą to wszystko, o czym chciałaś posłuchać? - uśmiechnął się pod nosem, a jego łapska już robiły swoje przy zamku od sukienki pani doktor i potem cienkich jej ramiączkach, które zsunął lekko, samymi palcami, z kobiecych barków i ramion. Materiał miękko zsunął się w dół, a Trevisano poczuł, jak serce zaczyna walić mu w nieprzyzwoicie agresywnym tempie, a napięcie w podbrzuszu staje się przyjemnie, intrygująco nieznośne. Przysunął pysk do kobiecych ust, ledwie milimetr - tyle ich dzieliło od pocałunku i pełnego zasmakowania swoich oddechów. - Nie leć tam. Nie poradzę sobie… - wymamrotał cicho, niemal szeptem, naturalnie przy tym poważniejąc, choć bardziej słusznym byłoby powiedzieć, że po prostu… Wyostrzył swoją uważność. Czujność. Drżał na myśl o tym, jak smakują jej usta, jaka w dotyku jest jej skóra i jaka będzie jej reakcja na wszelką jego bliskość. Jak mógłby? Jak mógłby sobie poradzić? To była ta druga rzecz, która go zaskoczyła - to, że Debenham zdawała się naprawdę wierzyć w to, że będzie inaczej niż powiedział, a on sobie bez niej poradzi. Szlag. Nie poradzi. Powód był jeden, oczywisty i prosty. - Uzależniłaś mnie od siebie… A teraz mnie porzucasz. - domamrotał cicho, wciąż lawirując pyskiem przy kobiecych wargach, walcząc z tą przeklętą ochotą na pocałowanie jej i to tak mocno, tak silnie i zachłannie, żeby poczuła go całego. Wszystko co w nim kipiało. Całe to zniecierpliwienie, wzmagający apetyt, rosnące podniecenie i obawę przed tym co miało nastąpić jutro. - Nie polecisz tam. Nie pozwalam… Nie puszczę cię… - żartował, zgrywał się? Jego roziskrzony wzrok mógł być znakiem wszystkiego, ale przede wszystkim tego, jak bardzo jej teraz chciał i potrzebował.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Upadek nie był z dużej wysokości, więc jak mogłoby się coś stać? Można się było jedynie śmiać. No i odetchnąć z ulgą, że jednak zdecydowała się zdjąć te absurdalnie wysokie i niewygodne szpilki, bo mogłoby się to skończyć skręconą kostką. A tak? Nic. Poza śmiechem. Czy była zołzą? Być może! Nie sprzeczała się z nim w tym temacie, nie protestowała… mogła być zołzą! Wstawioną zołzą? Również – No na pewno nie ja! To wszystko przez ciebie! – przez niego się przewrócili, to przecież oczywiste, prawda? Nie mogło być inaczej. Nie było inaczej. Znowu się zaśmiała pod nosem i złapała jego dłoń, dając się podnieść ze schodów i zaciągnąć do sypialni. Z tym akurat nigdy nie miała większych problemów. Zaciąganie do sypialni przez Logana Trevisano? Jej ulubiona rozrywka. Tak samo jak te momenty, gdy zdejmował z niej jej ubrania… lubiła się stroić tylko po to. Żeby zobaczyć błysk w jego oku. Pierwszy, gdy zobaczył ją ubraną, a drugi, gdy miał okazję się tego wszystkiego pozbyć – Myślę, że może poczekać… mamy sporo czasu. – do rana, do popołudnia, gdy będzie musiała jechać na lotnisko. Dreszcz przemknął wzdłuż jej kręgosłupa, gdy jej sukienka opadła na ziemię, a dłonie Trevisano musnęły jej skórę. Był tak blisko, że trudno było jej się na czymkolwiek innym skupić – Nie mów tak – wymamrotała prosto w jego wargi i lekko do nich sięgnęła, zaledwie skubnęła zamiast pocałować. Oprócz tego, że wiedział, że nie pozwalanie jej działało na nią jak płachta na byka to w grę wchodziło coś jeszcze – nie wierzyła w to, że sobie bez niej nie poradzi. Dlaczego miałby? – I bardzo dobrze, że jesteś uzależniony. – uśmiechnęła się pod nosem, poradziła sobie gładko z paskiem od spodni, z którym walkę przerwał jej upadek na schodach i napierając dłonią na jego brzuch, przesunęła się z nim w stronę łóżka, aż na nim nie klapnął – Będę mieć pewność, że mam do czego wracać. – że nikt nie zajmie jej miejsca – Rozbierz się - poleciła, stając przed nim i uśmiechając się pod nosem. Mogła zrobić to sama, mogła mu pomóc, ale nie... nie tym razem.

Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Logan wiedział, wiedział dobrze, że nie powinien jej tak mówić. Nie dzisiaj, nie teraz, nie kiedy od podróży na lotnisko w Cairns dzieliło ich raptem kilkanaście godzin. Nie chciał wzbudzać w Elise wątpliwości, strachu, obaw, nie chciał, żeby kwestionowała podjętą przez siebie decyzję o Europie, ale... Szlag! Musiał to powiedzieć. Po prostu musiał to powiedzieć! Tak bardzo nie chciał, żeby wyjeżdżała, żeby zostawiała go tutaj samego, bo... No właśnie, czuł to i myślał o tym, o czym wcześniej myślała ona – nie potrafił już tak żyć. Solo, w pojedynkę. I to nie chodziło o jakieś tam towarzystwo. Chodziło o nią, o JEJ towarzystwo. Potrzebował JEJ. Bez niej jego rzeczywistość była marna, przykra, zwiędła i mroczna. Bał się też tego, że ten jego co nieco zburzony przez Debenham mur, teraz wróci do swojej pierwotnej postaci, nienaruszalnej formy. Będzie nie do przebicia. Nie chciał tego. Już nie.
Wyrzucił te natrętne myśli z głowy w tej samej chwili, w której pani doktor pchnęła go na łóżko. Sapnął rozbawiony opadając tyłkiem na materac i nie krył swojego zaskoczenia zaraz potem, kiedy z kobiecych ust padło jasne i dość (bardzo!) stanowcze polecenie... - Rozbierz się? Tak po prostu? Miałem nadzieję, że mi trochę pomożesz... - oczywiście, że musiał odbić tę piłeczkę, ale jednocześnie się schylił i do swoich eleganckich butów i po prostu je zdjął. - Przecież to lubisz. Te wszystkie... - oderwał wzrok od oczu żony i skierował go w dół siebie. - Małe guziczki... Dla twoich sprawnych, zgrabnych rączek... Lubisz to. Nie ściemniaj, że nie. - tymczasem on sam już zaczął się z tymi małymi guziczkami zaprzyjaźniać. Patrząc prosto w kobiece ślepia, intensywnie brązowe i pewnie intensywnie się w niego wpatrujące, zaczął te guziki rozpinać - jeden po drugim, jeden po drugim... Dotarł do połowy guzikowego szlaku i przestał. Na pysk wpełzł mu całkiem drański grymas, a sam Trevisano wykazał się absolutnym nieposłuszeństwem iiiii... Wstał. Wstał, podniósł tyłek z łóżka. Nie odrywając oczu od żony, chwycił za obie części swojej koszuli i... Silnie, zdecydowanie szarpnął je na boki. Reszta guzików puściła i rozsypała się po podłodze. Męskie spojrzenie nawet nie drgnęło. Za to męskie łapska już tak. Sięgnął do zapięcia spodni i wciąż nie przerywając “bitwy na spojrzenia” z Debenham, rozebrał się z portek... A potem całej reszty. Stanął teraz przed nią zupełnie nagi, tyko w obrączce i swoich tatuażach, nawet bez zegarka, który zdjął dwie chwile temu. Instynktownie wyprostował się mocniej, a ślepia silniej rozbłysły mu tym wszystkim, co oboje czuli, że od siebie dostaną. - Cały twój. W każdym jednym... - jedna brew uniosła mu się mocniej, a spojrzenie drgnęło i wymownym łypnięciem powędrowało do męskich łowieckich terenów. - Centymetrze. - a te, w imię loganowej próżności, prezentowały się kobiecej uwadze w całej swojej okazałości.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie zamierzała zmieniać decyzji. Jego protesty jedyne do czego mogły doprowadzić to napięta atmosfera między nimi… a po co psuć sobie wieczór, prawda? Dlatego zmieniła temat. Dlatego kazała mu się rozebrać. Tak po prostu. Samej stojąc przed nim w bieliźnie, która nie oszukujmy się… nie zakrywała szczególnie dużo. Nie taka była jej rola. Uśmiechnęła się pod nosem i pokręciła lekko łbem, bo nie tym razem, Trevisano… nie tym razem. Obserwowała go jednak uważnie, lekko zagryzając wargę i ćwicząc swoją cierpliwość. Swoją i jego również, bo przecież gdyby mu pomogła byłoby dużo szybciej, prawda? No byłoby. Ale nie. Gdy wstał jej brew powędrowała do góry i musiała trochę zadrzeć wzrok, żeby móc dalej na niego patrzeć, ale poza tym? Nawet nie drgnęła. Rozbierał się, przesunęła wzrokiem po jego sylwetce i nawet się z tym nie kryła, ale w końcu wróciła spojrzeniem do jego twarzy i uśmiechnęła się pod nosem – Cały mój. – potwierdziła, ale tak właśnie było. Zrobiła krok w jego stronę, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Mógł poczuć jej dłoń na swoim torsie, na brzuchu… nawet nie była szczególnie delikatna, gdy przesunęła paznokciami po jego skórze. Tak, chciała, żeby to poczuł – Lubię tą świadomość. Nie chcę się z nią żegnać, więc… uważaj sobie Trevisano przez ten czas, gdy mnie nie będzie. – dodała pół żartem, pół serio, sięgnęła jego warg, ale ten pocałunek był krótki. Irytująco krótki. Ale dokładnie taki miał być. Bo Elise miała zupełnie inne plany. Nie przestając wbijać paznokci w jego brzuch, chociaż hej… może po prostu trzymała się go, żeby nie stracić równowagi? Też tak mogło być, bo zsunęła się w dół męskiego ciała. Zeszła mu do parteru, a mimo wszystko nie przerwała kontaktu wzrokowego. Nawet wtedy, gdy mógł poczuć jej język i miękkie wargi na swoich terenach łowieckich. Początkowo tylko się z nim drażniąc, bo kto jej zabroni, prawda? Chciała widzieć jak kończy mu się cierpliwość, jak bierze od niej to, co mu się należało.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ