barmanka — moonlight bar
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Half love, half regret. Dressing up for Polaroids and cigarettes. Socialize, romanticize the life.
outfit
To był błąd.
Wiedziała o tym doskonale, a jednak już drugi raz w tym tygodniu przekroczyła próg szemranego klubu nocnego. Wiedziała doskonale co to za miejsce, przez dwa lata celowo unikała - bo jako narkomanka powinna być jak najdalej od wszystkiego i wszystkich, co mogło ją zbliżyć do ponownego używania substancji w zastępstwie przeżywania własnych emocji. Czasy się jednak mocno zmieniły odkąd przyjęła na klatę te własne postanowienia. Możnaby rzec - uległy one przedawnieniu. Przez ostatnie trzy miesiące wracała myślami do swojego starego życia w Brisbane, do starych związków, starych znajomych i starych nawyków. Nawet odwyk nie wydawał jej się teraz taki zły - w sumie wszystko jest lepsze niż świadomość, że umiera się na chorobę, której można było bardzo łatwo zapobiec.
Callie nie mogła sobie darować tego, że ostatni raz na cytologii była kilka lat temu, i że była to cytologia metodą od której współcześnie odchodzi się nie bez powodu. Może gdyby wtedy zrobiła ją metodą płynną, komórki rakowe wyszłyby wcześniej i teraz nie szykowałaby się do grobu przed trzydziestką.
Przeżywalność w jej stanie była wysoka, pomiędzy sześćdziesiąt a osiemdziesiąt procent, więc można było łatwo przyjąć, że raczej przeżyje, ale. Jakim kosztem? W jakim stanie? Nie samo bicie serca i oddech się liczą, a jeszcze jakość funkcjonowania. Im więcej dowiadywała się o swojej przyszłości tym bardziej do niej docierało, że czas się zakręcić w odpowiednich kręgach i spotkać ze starą przyjaciółką.
Rozpuściła pocztą pantoflową komunikat, a w Shadow bawiła się świetnie do białego rana pijąc i tańcząc. Podobało jej się bycie adorowaną przez mężczyzn, z którymi wiedziała, że nie wroci do domu. Podobało jej się to, że mogła się nimi bawić, korzystać z ich uwagi i maślanych oczu, a potem odwracać bez słowa i znikać nie pozostawiając numeru. To była miła odmiana od grzecznego życia jakie wiodła przez ostatnie dwa lata. Kto wie jak długo będzie jeszcze atrakcyjna? Niedługo schudnie, straci włosy i wszystko jej obwiśnie, musi więc korzystać teraz, napawać się powodzeniem wśród mężczyzn i nocami taka jak ta.
Jednocześnie czekała na to, aż ktoś, kogo imienia jeszcze nie znała, podejdzie do niej któregoś razu i poinformuje, że znalazł to czego szukała. Czystą heroinę, nieuzupełnianą fentanylem i innymi śmieciami, cenniejszą od diamentów. Pieniądze nie grały roli, kluczowa była jakość produktu. Jeśli miała zrobić sobie tę przyjemność i dać w żyłę, to chociaż heroinę która była warta całego zamieszania. A nie jakieś tanie gówno.
Wraz z końcem piosenki zeszła z parkietu, poprawiła potargane włosy i usiadła w jednym z foteli. Miała ochotę na drinka, ale po co się fatygować do baru? Najdalej za dwie minuty znajdzie się chętny, by jej alkohol przynieść na srebrnej tacy. Tak było każdego wieczoru. Czemu miałoby dziś być inaczej?

Elijah Cooper
sex on the beach
-
pomoc na farmie / striptizer — farma Hawkinsów / klub Shadow
33 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
You know I might have been born just plain white trash
But Fancy was my name
Mówi się, że świat jest mały. Lorne jest jeszcze mniejsze. A światek gastronomiczny, pajęcza sieć barów, restauracji, klubów, food trucków, kawiarni i wszelkich podobnych lokali usługowych wydawał się jeszcze mniejszy. Każdy znał każdego, każdy kiedyś z kimś pracował albo znał kogoś, kto znał kogoś. Elijah przemykał nieco pod tym radarem małomiasteczkowego przepływu informacji, całkiem skutecznie chowając swoją tożsamość pod maską z frędzlami. W końcu za dnia pracował na jednej z farm w Carnelian, gdzie jego praca dorywcza raczej nie znalazłaby żadnej aprobaty. Mężczyźni, dla których tańczył (a czasem też z nimi sypiał) również nie kwapili się do ujawniania mu swoich prawdziwych imion. Nie raz na palcu połyskiwała obrączka, lub w zaciszu ich jakże ułożonych mieszkań, Cooper mógł dojrzeć zdjęcia rodzinne, wiszące na ścianach w korytarzu. Z pozoru szczęśliwe, a jednak pod nieobecność żony i dzieci przyprowadzali sobie drugiego mężczyznę, spotkanego w Shadow. On za to bawił się świetnie, bez żadnych zobowiązań lub, co gorsza, przywiązania. Nie szukał miłości. Ot, przygody na jedną noc, może jakiejś wyświechtanej obietnicy, że zadzwoni. Albo własnego, krótkiego wiesz, gdzie mnie szukać, rzuconego przez ramię, z koszulą w dłoni, w progu sypialni nieznajomego. Czasem wracali, czasem ich rozpoznawał, innym razem w ogóle nie pamiętał, będąc zbyt otumanionym narkotykami i alkoholem.

Tej nocy, zresztą jak zawsze pod koniec tygodnia - pracował. Odtańczył swoje, powyginał się na rurze, zrzucił z siebie haftowaną, połyskującą koszulę, a potem też biały bezrękawnik, opinający jego wychudzony tors. Zbierał napiwki i lustrował spojrzeniem widownię, trochę jakby szukał ofiary wśród tych dłoni, wyciągających do niego zwinięte banknoty. Wybrał w końcu, zeskoczył ze sceny i pociągnął kolejnego nieznajomego, chętnego na prywatny taniec w stronę dark roomów. Wszystko byłoby jak zawsze, całkowicie standardowo, jak powtarzalny repertuar, gdyby nie jeden, mały szczegół. Dotarły do niego plotki o pewnej barmance i jej zachciankach. Nie znał jej osobiście, za to znał jej znajomych. Widział ją w Moonlight, jak mieszała drinki i nalewała piwo, zagadując klientów. Polała mu kiedyś też whisky, po krótkiej pogawędce o preferencjach, więc wiedział, kogo miał szukać. Plotki rozchodziły się szybko, ale i miały to do siebie, że działały na zasadzie głuchego telefonu. Tak więc sens jej komunikatu pozostał niezmienny - dziewczyna szukała czystych narkotyków, bez żadnych dodatków. Umknęło mu jedynie doprecyzowanie jakiej substancji dokładnie chciała Callie. Gdyby wiedział, że chodziło o heroinę, nie wypatrywałby jej. Machnąłby ręką i spławił taką wiadomość od razu. Może trąciło to hipokryzją, bo sam był typem ćpuna, który brał prawie wszystko i nigdy nie odmawiał, kiedy ktoś mu proponował, nie raz wziął tabsy niewiadomego pochodzenia i nie raz tego pożałował. Od heroiny trzymał się jednak z daleka, wystarczająco się napatrzył na efekty takiego ćpania, kiedy zaczynał dilować. Szybko jednak przeniósł się z ulicy na słynne imprezy Dicka Remingtona, które były początkiem jego własnego końca. To tam zaczął brać kokainę, którą sprzedawał gospodarzowi. To tam się uzależnił, zarówno od narkotyku, jak i w pewnym stopniu od tego mężczyzny.

Teraz już jednak nie dilował, ale miał przecież kontakty. Dojścia do dobrego towaru. Czystego, bo przecież odkąd wrócił ze swojej dwuletniej tułaczki, spędzonej na wiecznym haju - stawiał na jakość. I na oszukiwanie samego siebie, że wszystko miał pod kontrolą. Jednak odkąd Lou opuścił jego przyczepę, Cooper coraz częściej pojawiał się w Shadow. I coraz częściej brał, niekontrolowany już uważnym spojrzeniem chłopaka. Zapewniał Araba, że może przestać w każdej chwili, jeśli tylko chciał. Problem był w tym, że wcale nie chciał, a te obietnice szybko ugryzły go w dupę i przyniosły niezbyt przyjemne symptomy odstawienia. Teraz jednak te zapewnienia się przedawniły. Nie było ich, zamiast tego powróciła wolność. I pieczołowicie usypywane kreski stymulantu. Czerwona sukienka barmanki rzuciła mu się w oczy i wiódł wzrokiem za tym szkarłatem, potęgowanym kolorowymi światłami, jak i samym kokainowym pobudzeniem. Był pewien, że to właśnie Callie. Nie wiedział czemu, bo sam stał przy barze i właściwie to tylko ten kolor sukienki przyciągnął jego uwagę, ale to musiała być ona. Z jakiegoś powodu. Wychylił do końca zawartość swojej szklanki i ruszył w stronę foteli, okrążając je i podszedł do tego, na którym usadowiła się panna Carter od tyłu. Nachylił się nad jej ramieniem, a długie frędzle, spływające z jego maski załaskowały jej odsłonięte ramię.
Słyszałem, że szukasz pewnego żródełka. — mruknął jej do ucha, opierając się dłońmi o fotel. — Myślę, że mogę Ci w tym pomóc. — przesunął palcem wzdłuż oparcia, obchodząc siedzisko i przysiadł na boku, lustrując dziewczynę spojrzeniem. Teraz już miał sto procent pewności, że to była ona. Uśmiechnął się, przekrzywiając lekko głowę. Trochę jak ciekawski szczeniak. — Czego szukasz dokładnie?

callie carter
death by overthinking
mvximov.
Jethro
barmanka — moonlight bar
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Half love, half regret. Dressing up for Polaroids and cigarettes. Socialize, romanticize the life.
A więc sukces miał nadejść wcześniej niż później. To dobrze, bo Callie nie miała za dużo czasu. Wyjścia do Shadow nie były w żadnym razie jej preferowaną metodą spędzania czasu w tym okresie. Owszem, gdy już się tu znalazła, starała się wykorzystać noc jak najlepiej. Wchłaniać to co dobre jak gąbka, resztę ignorować, jak na przykład to, że nie każdy mężczyzna w tym przybytku rozumiał słowo „nie”. Bywała tu jednak w konkretnym celu, który im prędzej uda się osiągnąć, tym bardziej będzie dziewczę zadowolone że nie będzie musiało tu wracać. Gdyby życie było prostsze, teraz mogłaby leżeć na kanapie u Stana, rozwiązywać sudoku albo krzyżówkę. Może by go namówiła na obejrzenie pulp fiction tysięczny raz, może chciałby wziąć wspólny prysznic, może wzięliby buldożka na długi spacer… Taki wieczór byłby milion razy lepszy, ale znajdował się poza zasięgiem. W takim układzie Callie dosłownie przyszła szukać szczęścia gdzieś indziej. Ale nie nowego faceta, nie kogoś, kto ją dobrze przeleci na parkingu, tylko małej torebeczki z proszkiem, który pomoże odpocząć od własnej głowy. Od miesięcy życia pomiędzy dwoma tematami: rak / diagnoza / metody leczenia oraz Stan / Gaia / Papa Carter / wszyscy inni bliscy. Próbowała szukać ukojenia w pracy, biorąc dziesiątki dodatkowych zmian i setki ekstra godzin, ale to już dawno przestało wystarczać. To właśnie zaprowadziło ją dziś do klubu i na ten niewygodny, zimny fotel.
-Osiemnastu godzin pokoju na świecie - odparła miękko obcemu mężczyźnie, który w masce z frędzlami wyglądał nieco komicznie. Była na tyle wstawiona, by czuć się w tej sytuacji bardzo komfortowo, a jednocześnie na tyle trzeźwa, by doskonale umieć wyartukować swoje precyzyjne potrzeby. -H. Biała, naturalna, żadnego podstawiania syntetycznej china white, będę wiedziała.
Wpatrywała się w mężczyznę spokojnie, mówiła z lekkością i pewnością siebie, bo takich rozmów odbyła już w życiu wiele. I z każdej z nich wyciągnęła wnioski, które pozwalały teraz dokładnie określić to, czego szukała. A może bardziej kluczowo: czego NIE szukała i czego wiedziała, że nie weźmie. Za żadne pieniądze. China White robiła furorę wśród zaawansowanych heroinistów, gdy naturalna heroina przestawała robić wrażenie na układzie nerwowym. Fentanyl zawarty w tej wersji, wielokrotnie bardziej śmiertelny od heroiny, był odpowiedzialny za większość śmierci w wyniku przedawkowania. Każdy narkoman wie ile może wziąć żeby nie umrzeć, ale tylko wtedy, kiedy wie co bierze. A nie było wcale łatwo, szczególnie kupując narkotyki z ulicy, wiedzieć co się w nich znajdowało. Większość zgonów po heroinie tak naprawdę nie wynikała z zażycia heroiny; a z tego, że w heroinie był fentanyl, którego nawet śladowe ilości mogły pokonać wieloletniego ćpuna wprawionego w braniu dużych dawek dzień w dzień. Do tego Callie nie mogła dopuścić. -Brown sugar odpada, black tar odpada. Czystość powyżej 95%. Nie szukam taniego gówna, marnej trzydziestki, zasypki dla dzieci, paracetamolu, lekarstw na malarię, kofeiny, trutki na szczury, proszku do prania ani innych pseudo ulepszaczy.
Wśród głośnej muzyki, w oddaleniu od innych klubowiczów, wymienianie kolejnych warunków transakcji nie sprawiało Callie żadnego problemu. Shadow nie było miejscem na grzeczność i przestrzeganie prawa. Nawet gdyby ktoś ich usłyszał, nie zrobiłoby to na nim wrażenia. A teraz co do ilości potrzebnej… wszystko było przeliczone. 3mg fentanylu to dawka śmiertelna dla przeciętnego mężczyzny. 30mg heroiny to dawka śmiertelna dla przeciętnego mężczyzny. Biorąc pod uwagę poprawkę na to, że Callie jest małą kobietą z ponad dwuletnią przerwą w braniu, te wartości spadały o około połowę, z marginesem bezpieczeństwa.
Potrzebowała trzech sesji po około sześć godzin. Zakładając czystość powyżej 95%, czyli towar od producenta przed dodaniem całego tego gówna które wymieniła, oraz to, że nie powinna przekroczyć 0.2 miligrama heroiny na 1 kilogram masy ciała żeby nie przejść za tęczowy most zbyt wcześnie… - Potrzebuję 35mg, w trzech porcjach po 11.66mg.
Ale to jeszcze nie wszystko. Zmieniła nogi, przekładając teraz prawą na lewą. Mimo że określiła swoje preferencje bardzo jasno, wciąż było ryzyko, że w heroinie mimo wyraźnych komunikatów znajdzie się fentanyl, okaże się, że jej wyliczenia bezpiecznej dawki są całkiem z dupy i zwyczajnie przedawkuje. Pewności nigdy nie było, że na każdym z etapów sprzedawca okaże się uczciwy, a ona będzie w stanie wyłapać nieprawidłowości i powstrzymać się przed zażyciem substancji. Dlatego… - Do tego Naloxone, 20 mg.
Czyżby Callie była najbardziej pragmatyczną i zachowawczą narkomanką na świecie, kupując jednocześnie taką ilość heroiny, która mogłaby ją szybko zabić - oraz preparat odwracający jej efekty? Potrzebowała Naloxonu w ramach wyjścia ewakuacyjnego. Gdyby po wstrzyknięciu pierwszej działki poczuła, że towar był mocniejszy niż miał być, powtarzane co 2-3 minuty zastrzyki lekarstwa, każdy w dawce jednego mililitra, wytrącą zarówno heroinę jak i fentanyl z receptorów opioidowych dziewczyny przynajmniej dając jej czas na wezwanie pogotowia nim straci przytomność. Wszystko było przemyślane. Każdy etap, szczegółowo. Również to, co się wydarzy, gdy już to jej 18 godzin nieba dobiegnie końca. -Cena nie gra roli, jeśli znajdziesz dokładnie to, czego potrzebuję. Nie idę na żadne kompromisy w tym zakresie. Jeśli towar będzie dobry, zapłacę drugie tyle za to, żebyś mi go więcej nie sprzedawał.
A jeśli będzie trefny i Callie się przekręci, mężczyzna nie dostanie premii. Taka umowa miała go skutecznie zniechęcić do tego, żeby pozwalać sobie na kombinatorstwo z zawartością jej produktu.

Elijah Cooper
sex on the beach
-
pomoc na farmie / striptizer — farma Hawkinsów / klub Shadow
33 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
You know I might have been born just plain white trash
But Fancy was my name
Patrząc na nią - a zmierzył dziewczynę wzrokiem, od butów na wysokim obcasie, przez tą jakże wściekle-czerwoną sukienkę, dopasowaną do koloru szminki, aż po czubek głowy - w życiu nie zgadłby, w co chciała się zaopatrzyć. Może kokaina albo ecstasy? Typowe, klubowe substancje odurzające, które lawirowały korytarzami Shadow z taką wprawą, jak sam Cooper. Jedynie rozsądek kazał znaleźć sprawdzonego dilera, za to desperacja na pewno pomogłaby dostać jedną z owych substancji znacznie szybciej. Dlatego też nie krył zdziwienia, przysłoniętego co nieco maską, kiedy tak spokojnie i z pełnym przekonaniem wyartykułowała swoje potrzeby. Tak, jakby robiła to już co najmniej setkę razy, a przecież nie wyglądała na kogoś, kto z tym narkotykiem miał do czynienia więcej, niż raz. Brzmiała jednak tak, jakby znała się na rzeczy aż za dobrze. Kto wie, może nauczyła się tak naturalnie recytować wyklepane na pamięć formułki? Może była dobrą aktorką? Gdyby nie doznawał teraz takiego dysonansu poznawczego, zapewne stanowczo odmówiłby takiej transakcji już na wstępie. Podczas swojej krótkiej kariery dilera widział ludzi, którzy wpadali w uzależnienie ową panną H. Widział skutki i skutecznie wystrzegał się tego towaru. Potem, w swoich narkotycznych eskapadach po australijskich terenach - widział, jak ten nałóg zabierał kilku towarzyszy jego niedoli i jak łatwo było się naciąć. Odlecieć na dobre i już się z tego haju nigdy nie obudzić, a przecież nikt po karetkę nie zamierzał dzwonić, żeby samemu sobie nie narobić problemów. Każdy dbał o siebie i swój nałóg, swój towar. Próba pomocy wiązała się ze swego rodzaju odpowiedzialnością, a tego przecież żaden ćpuń nie chciał, na pewno nie wobec ledwie poznanej osoby. Obiecał sobie, że nigdy tego nie weźmie, chociaż on narkotyków nigdy nie odmawiał. Nie raz pożałował brania prochów niewiadomego pochodzenia od nieznajomych, jednak heroina go nie kręciła. Może i nie był już dilerem, ale też nie zamierzał nikomu tego gówna załatwiać.

Kto Cię tak nauczył recytować? — nie byłby sobą, gdyby nie uciekł się do pyskówki. Pokręcił głową, lądując jednak na przeświadczeniu, że dziewczyna albo chciała spróbować, albo kupowała to dla kogoś, kto dokładnie powiedział (a może nawet zapisał) jej co miała powiedzieć. Nie, nie wierzył jeszcze w to, że Callie rzeczywiście dobrze wiedziała o czym mówi. Plotka dotarła do niego przecież niepełna, pozbawiona informacji o konkretnej substancji. Heroina go zwyczajnie przerażała, choć przecież by się nie przyznał. Nie przed sobą, a na pewno nie przed tą znajomą-nieznajomą barmanką. Zmarszczył brwi, słuchając reszty jej zamówienia, wyliczonego do drugiego miejsca po przecinku i składającego się również z odtrutki. Nie rozumiał jej. Nie rozumiał całej tej sytuacji, a każde kolejne słowo dziewczyny coraz bardziej zbijało go z tropu. Te wszystkie elementy były trochę jak niepasujące do siebie puzzle. Takie pogubione, pomieszane, jakby każdy z innego zestawu, nieukładające się w całość. Nawet mimo wyostrzonych zmysłów, tak skutecznie przyciąganych do czerwieni jej sukienki i szminki. — I to będzie dla Ciebie, czy załatwiasz to komuś? Nie wyglądasz na kogoś, kto się z heroiną zna.chociaż brzmisz.

Owszem, traktował ją stereotypowo, ale Elijah nie należał do tych, którzy potrafili trzymać język za zębami. Nie raz przysporzyło mu to kłopotów - i nie tylko jemu samemu. Ta nieumiejętność doprowadziła do zabrania jego ukochanemu Hawkinsowi ostatnich pięciu lat życia na rzecz odsiadywania wyroku za handel nielegalnymi wyrobami tytoniowymi. Do czego, notabene, sam Cooper go wciągnął. Oczywiście, że żałował, oczywiście, że nie potrafił sobie wybaczyć. Dlatego uciekał w narkotyki, w te wąskie korytarze Shadow lub całkiem szerokie przestrzenie, jak chociażby ta, w której właśnie rozmawiali. Zagłuszani nieco przez powtarzalny beat, dochodzący z wszechobecnych głośników. Shadow było jednak tym magicznym miejscem, gdzie jakiekolwiek zasady zostawiało się przed progiem. Prawne, moralne, etyczne… Przecież w życiu nie zagaiłby jej o towar w Moonlight, bądź w Rudd’s. W tych miejscach również nie zastanowiłby się dwa razy nad własną, personalną zasadą, która zdawała się tracić na sztywności, kiedy w grę wchodziły pieniądze. Za towar, i ta druga stawka, która wyciągnęła nieco głupawy uśmiech na jego twarz. Za to, by więcej jej tego nie sprzedawać. Jednorazowa przygoda z heroiną brzmiała w tym momencie tak absurdalnie, jak chęć zapłaty za odmówienie kolejnej transakcji. Nie, nie rozumiał. Może gdyby znał jej przypadłość - byłby w stanie usprawiedliwić ten pozorny brak sensu w tej całej sytuacji.

Płacisz podwójnie? – trochę się zaśmiał, a trochę prychnął. – Ciekawe masz metody… Wiesz, ja się w heroinę nie bawię. Po co? – nie, nie była to w ogóle jego sprawa. Dostał przecież prosty, dosadny przekaz. 35mg w trzech porcjach i Naloxone. Wykonalne przecież, może czystość substancji wymagała od niego zakręcenia się w paru odpowiednich kręgach, ale co miał do stracenia? Mógł tylko zarobić, a jeśli rzeczywiście wiedziała o czym mówi, to przecież nie powinna się zaćpać, więc nie miałby jej na sumieniu… A ta zasada coraz bardziej miękła. – Na kiedy to chcesz? – nie, jeszcze się nie zgodził, chociaż ważył tę opcję. Najpierw chciałby zaspokoić swoją ciekawość i zażegnać ten dysonans poznawczy.
death by overthinking
mvximov.
Jethro
barmanka — moonlight bar
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Half love, half regret. Dressing up for Polaroids and cigarettes. Socialize, romanticize the life.
Czego się w takim razie Elijah spodziewał? Trądziku? Blizn na szyi, rękach, nogach od drapania się do krwi w napadach swędzenia? Śladów ukłuć, pozapadanych żył i siniaków? Callie nigdy nie doprowadziła się do tego stanu, jej przygoda z heroiną była krótka, choć zakończona odwykiem - jej droga powrotu do trzeźwości była zdecydowanie łatwiejsza ponieważ był to krótki romans. Byłoby trudniejsze, o ile nie całkiem niemożliwe, pożegnać się z koleżanką heroiną po kilku latach wspólnego spędzania czasu. Zaczęło się niewinnie: Callie, jako bogate dziecko bez rodziców, wcześnie zaczęła próbować używek i rozrywek dla dorosłych. Miała dostęp, środki i towarzystwo, które do tego zachęcało; a ponieważ papa Carter i tak miał córkę gdzieś (a przynajmniej tak to zawsze odbierała ona sama), kolejne młodociane wygłupy i wykroczenia miały zwrócić na siebie uwagę, wymusić rodzicielską reakcję, nic takiego się jednak nie stało. Ojciec dawał jej pieniądze, żeby nie kradła i nie skończyła w więzieniu - to pomocne, rzeczywiście, ale wiadomo, na co te pieniądze szły, więc… Może jednak były inne metody wychowawcze, z których mężczyzna powinien wówczas skorzystać. Callie próbowała, eksperymentowała i bawiła się - każdy ją ostrzegał, że od dawania w żyłę nie ma odwrotu, i że dla większości z heroiny nie ma powrotu. Była więc odpowiedzialna: ograniczała się do psychodelików, bezpieczniejszej kategorii stymulantów i dużych ilości alkoholu. Aż nie poznała pewnego mężczyzny, który z heroiną bardzo się lubił. Długo się opierała, prowadząc wewnętrzną walkę, jednak zaślepiona zauroczeniem pewnego wieczoru powiedziała: dobrze. On już szykował dla siebie zestaw: trochę proszku, strzykawka z igłą, staza, łyżka, zapalniczka, trochę waty, trochę wody… Opowiadał o tym, że wybiera się do pięknego miejsca, w którym nie istnieje ból, ani pustka, ani poczucie bezsensu… Tylko spokój. I że mogliby się tam spotkać, w tym lepszym świecie, w którym nie będzie krzyków, szarpania się i łez… Pierwszą dawkę to właśnie on podał naiwnej gówniarze, w pełni świadomy tego, że pakuje ją w gówno, które najpewniej skończy się dla nich obojga szybkim zgonem.
Każdy narkoman w pewnym momencie trafia na swój drug of choice… I to jest jego gwóźdź do trumny, pocałunek śmierci. Moment odkrycia substancji preferowanej, znalezienia tej idealnej pary oznaczał dla ćpuna przejście przez bramę, wejście na wyższy poziom uzależnienia, który nie mógł skończyć się dobrze. Indywidualne wybory substancji preferowanej sprowadzały się do trzech głównych powodów: emocjonalnych, fizycznych i społecznych. Wyniki badań od lat pokazywały, że uzależnieni od alkoholu wybierają powody społeczne; uzależnieni od amfetaminy czy kokainy - powody fizyczne; a uzależnieni od opioidów powody emocjonalne… I dokładnie tak było w przypadku Callie: była w stanie prześlizgnąć się na milimetry obok uzależnienia od wszystkich innych substancji których spróbowała, a gdy trafiła na heroinę… Heroina odpowiedziała na jej emocjonalne potrzeby tak, jak nic innego wcześniej. Życie bez niej przez ostatnie dwa lata było trudne. Możliwe, ale trudne. Teraz, gdy nie radziła sobie z chorobą, miała sięgnąć po jedyną znaną sobie sztuczkę, która naprawdę działa. Jedyną rzecz, która mogła jej teraz pomóc poczuć spokój.
Celowo zignorowała jego chamskie docinki; chciała dokonać z nim bardzo prostej wymiany towaru na gotówkę, nie miała przy tym żadnej ochoty wdawać się z nim w pyskówki. Taki był przynajmniej plan, ale roześmiała się gorzko gdy usłyszała, że nie wygląda. Cóż. Nie mogła mu powiedzieć, że od ponad dwóch lat jest czysta - i dlatego po niej nie widać - bo przecież nigdy by jej nie sprzedał. Nie będzie sama siebie sabotowała… Pomyślała, próbując kupić heroinę. O, ironio. - Nie uważam, żebyś musiał wiedzieć dla kogo to załatwiam - odparła ze spokojem; nie będzie mu się tłumaczyła. Mogła kupić przy barze alkohol i też nikt by się jej nie pytał, czy niesie go do stolika dla siebie, czy dla koleżanki z którą przyszła - prawda? Może i wyrecytowała mu tu pięknie swoje zamówienie, ale przecież nie będzie mu wyjaśniać, że no, była czysta, ale chce sobie pomóc, bo w sumie to ma raka, bla, bla, bla. Nie byli przyjaciółmi na niedzielnym brunchu.
Po co?
- Tak jak powiedziałam: dla osiemnastu godzin pokoju na świecie - powtórzyła; miał się bawić w sprzedawanie heroiny właśnie po to, by mogła zrobić sobie trzy piękne wycieczki do świata, który przedstawił jej te kilka lat temu były situationship z Brisbane. - W sprzedawaniu nie ma nic złego; jeśli kupuje dorosły, świadomy swojej decyzji, za swoje własne pieniądze - tak długo, jak się sprzedaje to, o co prosi klient - wzruszyła ramionami. Jasno wynikało ze słów zamaskowanego mężczyzny, że nie był pewien, czy na tę transakcję przystanie. Nie zamierzała go ani prosić, ani się przed nim płaszczyć, ale jeśli przedstawienie jej perspektywy mogło pomóc przyspieszyć zakupy… Czemu miałaby nie skorzystać? - Na odpowiedni produkt mogę zaczekać… W granicach dobrego smaku.
Nie pół roku przecież; kto wie, może wtedy już i tak będzie leżeć w szpitalu na kroplówkach z morfiny, zupełnie legalnie? Nie chciała go jednak pospieszać; pośpiech nie był wskazany, bo mógł się skończyć sprzedaniem jej towaru, który nie spełniał wyśrubowanych standardów jakie narzuciła temu zleceniu.

Elijah Cooper
sex on the beach
-
ODPOWIEDZ