Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
– Elo – rzucił do brata, kiedy Thomas pojawił się w progu jego mieszkania. Następnie przeszedł od drzwi wejściowych do aneksu, bez słowa omijając wyspę kuchenną na której walała się cała galeria pustych butelek po alkoholu. To, że reszta mieszkania wyglądała jak pobojowisko, to nic nie powiedzieć. – Czego się napijesz? Mam whisky, wódkę i piwo… – zaczął wyliczać zaglądając w głąb lodówki, a następnie do zamrażalnika. Udawał, że nie widzi wzroku brata pt. „Co tu się odjebało?”, który bez słowa ogarniał wzrokiem ten rozpierdol, jaki tu się wydarzył kilkanaście dni temu. I wciąż trwał, łącznie z tym co działo się na głowie i twarzy Luke’a, bo fryzjera i maszynki do golenia to on nie widział dłużej niż biologicznej matki.
Zresztą, mieszkanie Luke’a było jednocześnie odzwierciedleniem totalnego bałaganu, jaki obecnie dział się w jego życiu. Chciałby móc powiedzieć, że wszystko zaczęło się od porwania przez ludzi Borisa, ale tak naprawdę był to początek najbardziej fantastycznej przygody, jakiej doświadczył w życiu. I miał nadzieję doświadczać jej w dalszym ciągu, ale… no właśnie, wszystko się spierdoliło, jak to zawsze miało miejsce w jego życiu. Cami dała nogę bez słowa wyjaśnienia, zabrała psa, a Luke został sam. Okej, nie do końca sam, bo z widmem wypierdolenia go z pracy (znowu…), z luką w życiorysie (przecież nie powie nikomu gdzie tak naprawdę był i jak się tam znalazł) i natłokiem myśli na temat tego, dlaczego Cami odeszła i co takiego spierdolił w ich relacji, że tak się stało. A może niepotrzebnie analizował i odpowiedź była bardzo prosta, tylko bardzo bał się dopuścić jej do świadomości – Cami była uciekinierką i w zasadzie od początku o tym wiedział, tylko jak dureń łudził się, że to on da radę ją przy sobie zatrzymać.
– No szybko, księżniczko, decyduj się. Wybór nie jest aż taki trudny. A zresztą, samoobsługa – wysilił się na głupkowaty uśmiech i sam chwycił za butelkę whisky, bo co się będzie rozdrabniał. Następnie zasiadł na swoim ulubionym w ostatnim czasie na kanapie przed xboxem i jak gdyby nigdy nic uruchomił durną strzelankę niewymagającą ani odrobiny myślenia.

Thomas Winfield
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
/ po grach

Prawdopodobnie powinien się teraz przeżegnać i wezwać jakiegoś egzorcystę, bo miał wrażenie, że przez mieszkanie brata przetoczył się jakiś demon. Wiele widział już w swoim życiu, wiele razy miał okazję przekonać się o tym, że Luke potrafi wprowadzić ogromny chaos, ale czegoś takiego chyba się nie spodziewał. No i jego wygląd... Nie to, żeby Tom był jakimś koneserem męskiego piękna, zwłaszcza w przypadku członków własnej rodziny, ale nie mógł oprzeć się wrażeniu, że młodszy Winfield wyglądał już w życiu odrobinę lepiej, a zarost i dłuższe włosy niespecjalnie mu służyły. Mimo wszystko faktycznie nie skomentował tego, co zastał. Przynajmniej w tamtym momencie.
- Może być piwo - odparł. - Stary, co jest? Zwolniłeś pokojówkę czy sama odeszła?
Oczywiście nie posądzał brata o to, że ktoś taki u niego pracował. Ot, postanowił w końcu jednak nawiązać do tematu zasyfionego mieszkania. Nie chciał już nawet mówić o tym, że wnętrze przypominało mniej więcej to, czego Tom mógłby spodziewać się po rodzinnej chacie Luke'a. Nie chciał go tym dobijać. Nie chciał też od razu wyjeżdżać tu z tekstami o braku odpowiedzialności barmana, który przez jakiś czas nie dawał znaku życia, a potem kontaktował się z bratem tylko telefonicznie. Czy trzeba wspominać też o tym, że połowa rodziny rwała sobie włosy z głowy i zastanawiała się, czy Luke nie poszedł przypadkiem w takie tango, że leży teraz martwy w jakimś rynsztoku? Jednym z celów jego wizyty było też spuszczenie mu za to wszystko słownego wpierdolu, ale kiedy tylko oczom Winfielda ukazał się ten oto obraz nędzy i rozpaczy, jakoś wszystkiego mu się odechciało.
- Dawaj pada - przysiadł się do niego. Oczywiście najpierw stanął przed nim i zasłonił mu telewizor, żeby brachol zrobił mu miejsce na kanapie. Zaraz potem zaczął mościć się tam, gdzie zmieści się jego tyłek, oczywiście mocno się przy tym rozpychając. Czy przez to właśnie zabito Luke'a w gierce? Całkiem prawdopodobne.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Tak, zdecydowanie przez życie Luke’a przetoczył się demon, taki o imieniu Cami. Sam go zresztą wywołał zbyt wiele razy dotykając ciała, w którym był uwięziony heh. Teoretycznie istniały jakieś fazy żałoby porozstaniowej, ale u młodszego Winfielda oczywiście nie mogło to się odbyć książkowo. Faza rozpaczy następowała jednego dnia, po której nagle znowu pojawiała się faza wyparcia, potem wkurwienia… i tak w kółko. A Luke cóż, nigdy nie był najlepszy w okazywanie emocji, jak również ich przeżywanie i jego nałogi były chyba tego najlepszym dowodem.
– Odeszła. Tak samo jak odchodzi ode mnie każda ważna dla mnie osoba, co do której liczyłem, że będzie ze mną dopóki któreś nie umrze albo dopóki oboje powiemy sobie pas, a nie zostawi samego bez słowa wyjaśnienia, jak śmiecia wyjebanego na śmietnik – odparł niemal jednym tchem na zwykłe, niewinne pytanie o pokojówkę. – Żartowałem – dodał z wymuszonym uśmiechem po kilku minutach niezręcznej ciszy. Ups, trochę mu się ulało, trochę bardzo w zasadzie.
Luke wiedział, że trochę zjebał nie dając nikomu znaku życia przez dobrych kilka tygodni. Myślał nawet o tym, czy by nie nakłamać, że wpadł w ciąg i trochę nim miotało tu i tam, ale uznał że nie chce przyciągać uwagi rodzeństwa i starych, którzy pewnie znowu załamaliby ręce i znowu kazali zapierdalać na odwyk, pomimo że Luke – nawet w stanie totalnego rozluźnienia i żądzy zabawy na wyjeździe – po dragi nie sięgnął. Uznał więc, że bezpiecznie będzie po prostu powiedzieć półprawdę – wyjechał z laską na spontaniczne wakacje, z których wrócił sam. Ani słowa o porwaniu, Borisie, Rosji i o tym, że chciał po powrocie zaproponować jej, żeby spróbowali.
– Bierz to dupsko – zawołał z pretensją i jebnął mu padem w udo, a potem robiąc mu trochę miejsca obok, oczywiście bluzgając przy tym jakby przez Toma zginęła cała ich rodzina, a nie ludzik w grze. – Starzy przysłali cię na przeszpiegi? Niepotrzebnie. Jak widzisz nic mi nie jest, żyję, nie ćpam… – zaczął wymieniać, jakby za te osiągnięcia należał mu się co najmniej jakiś order ziemniaka. - Byłem z laską na tripie po Europie - dodał, chcąc uprzedzić Toma, bo to pytanie wisiało jednak gdzieś w powietrzu.

Thomas Winfield
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
Akurat o żałobie po rozstaniu to Tom mógłby mu coś opowiedzieć. Nie to, żeby od razu był sensei albo innym mistrzem, ale jednak zaliczył rozwód. Sam do dziś nie miał pojęcia, w której fazie się znajduje, ale chyba przepracował już jakąś część tego wszystkiego. A może przerobił już wszystkie? Nie miał zielonego pojęcia. Zresztą, jak mawiali już w starożytnej Mezopotamii (nono, na pewno tak było) - żona to nie rodzina, ale adopcyjny brat był już totalnie jedną z najważniejszych osób w jego życiu. Mimo to nie dało się tak po prostu przekreślić wszystkich lat spędzonych z Elką. Ale że Luke... To wciąż było dziwne.
- Wiesz, ja nigdzie się nie wybieram - odparł po krótkiej chwili. Być może zdawał sobie sprawę z tego, że to nie do końca o niego chodziło, ale jednak nie mógł powstrzymać się przed tymi słowami. Na szczęście dość szybko spoważniał.
- Okej, co jest?
Nie chciał zgadywać. Nie chciał niczego sugerować. A mógłby! Jakby na to nie patrzeć, Tom znał Luke'a i wiedział, że brat bywał raczej hedonistą. Nie zamierzał tego ganić, co to, to nie, bo to nie jego działka, nie w tym wieku, ale zaraz pewnie trochę go opierdoli, bo jednak nie miał pojęcia o tym, co działo się z Luczkiem przez ostatni czas. Czy myślał o tym, że brat poszedł w tango? Zdecydowanie tak. Chyba właśnie to było w tym najgorsze. Luke miał przeszłość, w dodatku taką niezbyt chlubną, więc czy można winić jego starszego brata za to, że nawiedziły go czarne myśli? Martwił się, co poradzić.
- Sam masz dupsko - skrzywił się. - Sam się przysłałem. Nie mówiłem im, że do ciebie idę, ale pewnie domyślają się, że prędzej czy później do ciebie wpadnę, tym bardziej, że teraz mam naprawdę blisko - delikatnie wspomniał o tym, że przecież teraz mieszkał w tej samej dzielnicy. - Liczyłem na to, że pomożesz mi targać pudła, ale ciebie gdzieś wcięło - i znów powrócił do najważniejszego tematu. Bo owszem, cała sprawa mocno nad nimi wisiała i raczej nie ominie ich kwestia wyjazdu Luke'a. - Nie wiedziałem nawet, że masz laskę.
Bo nie miał o tym zielonego pojęcia! Co to za sekrety?

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke obecnie był święcie przekonany, że tylko on wie czym jest prawdziwy ból istnienia. Prawdopodobnie było to spowodowane tym, że po raz pierwszy to on był tym wychujanym przez kogoś w relacji. Dodatkowo nie chodziło tylko o zerwanie (choć razem przecież oficjalnie nie byli), ale o to, że Luke czuł się po prostu zdradzony. I jak przypuszczał nie chodziło o innego typa, no bo gdzie Cami miałaby go poznać, skoro przez ostatnie tygodnie przebywali razem niemal 24h/7. Był to inny rodzaj zdrady, odejście bez słowa i pozostawienie go samego z tymi wszystkimi myślami. Gdyby powiedziała wprost o co chodzi (a Luke miał wieeeele teorii na ten temat, na czele z tym że nie spodobała jej się jego prawdziwa wersja), to być może byłoby mu łatwiej. A może wcale nie i nigdy się tego nie dowie.
– Ale poszedłeś do woja, kiedy byłem na dnie i nie umiałem się odbić – odparł, po czym rozmasował sobie skronie, natychmiast żałując że to powiedział. Wiedział jak paskudnie to zabrzmiało, tak samo jak wiedział że był w tym momencie pieprzonym egoistą, który myślał że cały świat się zatrzyma kiedy to on miał problem. – Sorry. Nieważne, to mój syf, nie musiałeś robić mi za niańkę – dodał po chwili, a następnie chwilę zastanowił się nad odpowiedzią, wybierając tę którą znał najlepiej. – Nic, wszystko gra – mruknął ponownie wlepiając wzrok w ekran. Potrzebował chwili, żeby się otworzyć. Bo kiedy to zrobi szambo prawdopodobnie wyleje się na nich obu. Poza tym wiązało się to z ukazaniem bratu nowego oblicza, takiego jakiego Tom jeszcze nie zna, bo Luke tak umiejętnie wszystko ukrywał za maską nadwornego błazna.
– O, już się przeprowadziłeś? Fajna, fajna okolica – zagadał na neutralny temat jeszcze zanim przeszedł do sedna. – Bo nie mam. To ta… ta, która ze mną mieszkała. Byliśmy razem na wyjeździe, ale po wszystkim spierdoliła nie wiadomo gdzie. Ale nie chcę o tym gadać – wzruszył ramionami uświadamiając sobie, że nawet nie jest w stanie wymówić jej imienia bez poczucia uścisku w gardle.
Tak naprawdę po głowie chodziły mu inne tematy – choć równie bolesne. Bo Cami nie dość, że sprawiła, że w jego serduszku coś drgnęło, to była pierwszą osobą ever, przed którą naprawdę się otworzył i wypowiedział przy niej na głos wszystkie najpilniej strzeżone w jego głowie myśli.
– Tom? A co jeśli ci powiem, że przez całe życie czułem się od was gorszy, niewystarczająco dobry, najmniej kochany przez starych i nie jak część rodziny, tylko jak jakiś jebany eksperyment, a wszystko to co robiłem łącznie z dragami było moim sposobem na odreagowanie tych uczuć? – spytał nagle, pauzując grę, ale wciąż nie odrywając wzroku od ekranu. Tym razem nie dodał żadnego "żartuję" dla złagodzenia atmosfery...

Thomas Winfield
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
Całkiem możliwe, że tak właśnie było. Tom znał Luke'a (a przynajmniej tak mu się wydawało) i doskonale wiedział o tym, że to brat był zazwyczaj tym, który jako pierwszy kończył z kimś relację. Najczęściej chodziło tu oczywiście o relacje damsko-męskie, ale mężczyzna wcale nie zdziwiłby się, gdyby podobne zachowania były charakterystyczne dla młodszego Winfielda chociażby w kontekście przyjaźni. Nie to, żeby go oceniał, bo nie o to w tym wszystkim chodziło, ale... Może to i dobrze, że coś takiego go spotkało. To pewien rodzaj nauczki. Szkoda tylko, że nie nastąpiło to wcześniej, kiedy Luke był nastolatkiem. Może zaoszczędziłoby mu to problemów oraz trosk?
- No tak. Pewnie. Powinienem przez całe życie siedzieć w Lorne Bay, bo TY masz problemy. Moje sprawy w ogóle się przy tym nie liczą - burknął. On też zaczął mówić szybciej, niż pomyślał nad sensem swoich słów, więc od razu pokiwał przecząco głową. Nie chciał się z nim spierać. Nie chciał również się z nim licytować. Nie było go przy bracie, to fakt, ale był przy nim teraz, więc pomoże mu ze wszystkim, nawet jeśli w grę wchodziłaby zwykła pomoc przy wyzerowaniu czteropaku piwa.
- Na pewno? - zerknął na niego. Nie zamierzał ciągnąć go za język, jeśli Luke zmieni jednak zdanie, to Tom zawsze go wysłucha. Chętnie opowiedziałby również o tym, jak mieszka mu się w tej dzielnicy, ale brat znów zamilkł. Przynajmniej na moment, bo po chwili Winfield znów zaczął mówić i to w taki sposób, jakiego Thomas chyba jeszcze nigdy nie doświadczył z jego strony.
Nic dziwnego, że potrzebował chwili, by zebrać myśli. Wykorzystał ją, by dopić swojego browarka i sięgnąć po następnego, bo to, co usłyszał... To jednak był szalenie duży kaliber.
- Wtedy ja powiem ci, że mogłeś powiedzieć mi o tym wcześniej - odparł. - Mówisz poważnie? To nie jest coś, co normalnie słyszy się od młodszego brata.
Jeśli miał być szczery, to kompletnie nie wiedział, jak powinien teraz zareagować? Zacząć się śmiać i obrócić wszystko w żart? To nie było rozwiązanie. Nie w tej sytuacji, bo Luke wydawał się mówić teraz szalenie poważnie. Na tyle poważnie, że Tom nie chciał palnąć przy nim jakiejś głupoty. To dlatego zaczął ostrożnie.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Albo po prostu Luke’a dopadła karma w najczystszej postaci, bo prawdą było, że to on najczęściej był tym, który miał tendencje do wychujania swoich lasek. I choć miał mnóstwo znajomych, nie był najlepszy w zawieranie i utrzymywanie przyjaźni. W gruncie rzeczy młodszy Winfield był bardzo nieufny wobec ludzi – choć pewnie mało kto by się tego spodziewał. Ale ile tak naprawdę ludzie o nim wiedzieli? Widzieli jedynie typa, który lubił się wydurniać i miał luźne podejście do świata. Ale to był jedynie wierzchołek góry lodowej, bo prawdziwy Luke chował się w głębinach i tak naprawdę mało kto zdołał się dostać do tej strefy. Nawet Tom, z którym przecież znali się jak łyse koniec, był nieświadomy niektórych uczuć i emocji targających jego młodszym bratem.
– No przecież powiedziałem, że to nie by twój zasrany obowiązek. Spierdalaj – dorzucił, co w jego języku oznaczało „Okej, odpuśćmy”, a nie zamiar obrażenia brata. Zresztą, Tom przecież też nie raz w taki sposób kończył wątek w rozmowie z bratem, więc oboje wiedzieli, że nie ma co drążyć.
– Tak. Była dupa, nie ma dupy. Nie ona pierwsza i nie ostatnia – wydusił z siebie starając się brzmieć w miarę lajtowo. Tak naprawdę bał się, że jeśli będzie kontynuował ten temat, to wybuchnie takim rodzajem emocji, który był dla niego całkiem obcy. Nie chciał skończyć w takim stanie, nie chciał też aby w takim stanie widział go Tom.
Przez chwilę Luke siedział ze spuszczoną głową i przyglądał się swoim dłoniom. Wiedział, że zrzucił na brata niemałą bombę, więc cierpliwie czekał, aż Tom przeanalizuje to, co chciałby powiedzieć. Najłatwiej byłoby teraz rzucić znowu „Ha, żartowałem”… ale miał poczucie, że już nigdy nie odważy się podjąć tego tematu, dlatego chciał rozprawić się z nim raz na zawsze.
– Nigdy nie byłem tak poważny, jak teraz – odparł cicho, wciąż unikając wzroku brata. – I właśnie w tym problem, Tom. Zawsze widziałeś we mnie błazna, bo chciałem żeby wszyscy mnie takim widzieli. To była reakcja obronna, bo nie chciałem żeby ludzie mieli mnie za wystraszonego dzieciaka, który nie rozumiał dlaczego nagle znalazł się w nowej rodzinie – bo przez długi czas naprawdę tego nie rozumiał. Mieli w domu, tfu, w przyczepie kiepskie warunki, ale… to był jego dom. Matka i ojciec byli jacy byli, ale byli jego najbliższą rodziną. Mały Luke oczywiście nie kumał wtedy w jakiej patologii się wychowywał, tak samo jak nie kumał dlaczego został rodzicom zabrany.
- Moje główne wspomnienie z dzieciństwa to to, ze rodzice ciągali mnie po psychologach i traktowali jak problem do rozwiązania – kontynuował, no bo yolo. Jak już wjechał w temat, to nie zamierzał już się zatrzymywać. - Z wami dziwnym trafem nie robili takich rajdów. Tylko ja byłem tym głupim, problematycznym dzieciakiem. „Z którego nic dobrego nie będzie” jak to mawiała nasza babka. Pamiętasz w ogóle co ona o mnie mówiła? Bo ja pamiętam jej każde słowo. Że mam diabła pod skórą, że jestem głupi albo że starzy powinni mnie oddać – dodał i wreszcie spojrzał na brata. Jasne, przez większość życia udawał, że ma z tego bekę… ale – jak wyżej – wszystko to było reakcją obronną.
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
Rzeczywiście, zawsze wydawało mu się, że on i Luke stanowili zgrany duet. Nie tylko dlatego, że byli braćmi, facetami, ale też dlatego, że łączyła ich podobna historia. Okej, szczegóły mogły nieco się różnić, ale i tak wciąż dało się tam dostrzec zbliżone wątki. Najważniejszy był jeden: to, że obaj zostali adoptowani przez tę samą rodzinę. I owszem, Tom widział w bracie luzackiego typa, która żarcików i braku zobowiązań. Wszyscy tak na niego patrzyli. Nie było tez tak, że nie posądzał go o uczucia wyższe, po prostu młodszy Winfield raczej nie dał poznać się właśnie od tej nieco wrażliwszej strony.
- Pewnych rzeczy nie trzeba mówić, żeby odpowiednio wybrzmiały - rzucił jeszcze, ale racja, teraz nie było już sensu do tego wracać. Tom nie zamierzał się o nic obrażać, wiadomka, więc akurat ten wątek rzeczywiście można było uznać za zamknięty. Chociaż ten jeden, bo wszystko wskazywało na to, że mają jeszcze kilka innych spraw do omówienia.
- Hop, siup, cztery baby, osiem dup - pozwolił sobie jeszcze na ten jakże prostacki żarcik i zaraz potem już spoważniał. - No... Masz rację. Tak było. Wszyscy widzieliśmy to, co chciałeś nam pokazać - zgodził się z nim. - Myślę, że każde z nas zaliczyło kiedyś ten etap, kiedy czuło się obco w tej rodzinie - dodał po chwili, już nieco spokojniejszym tonem. - Był taki moment, kiedy naprawdę cię nie lubiłem. Ale serio, tak totalnie, bo rodzice poświęcali ci więcej czasu, niż mnie. Byłem o ciebie totalnie zazdrosny - wyznał mu. - Potem mi przeszło - oczywiście dodał, by brat nie myślał, że Tom wciąż chował jakąś urazę. - Babcia była... No, specyficzna. Nie wiem, czy ktokolwiek z nas, a już zwłaszcza rodzice, traktowali ją poważnie. Przecież oni nigdy w życiu by cię nie oddali. Pamiętam nawet ten dzień, kiedy do nas trafiłeś. Byli tobą zachwyceni. Pewnie, cieszyło ich też to, że wydostałeś się z tej patologii, ale... No stary, jeśli jest ktoś, kto zawsze kochał cię bezwarunkowo, to na pewno będą to nasi rodzice.
Bo i on sam czasem naprawdę miał go dość. O, na przykład tak jak wtedy, kiedy odwoził go na odwyk. Nie wpierdolił mu tylko i wyłącznie z szacunku do mamy. Nikt nie wkurzał go tak, jak Luke, ale jednocześnie za nikim innym nie poszedłby w ogień. Za siostrami - no owszem, dałby się poparzyć, ale brat... No to jednak brat.
- Gdyby jej posłuchali i cię oddali, sam bym od nich odszedł.
Oczywiście w geście solidarności.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke już jako mały chłopiec postanowił sobie, że nikt nigdy nie pozna go od tej uczuciowej strony, bo to frajerskie. Od zawsze wolał też ranić, niż zostać tym zranionym. I to nie to, że pod maską dupkowatego i aroganckiego gościa krył się ocean wrażliwości. Luke był chamski i była to jego cecha charakteru, to fakt. Ale gdzieś tam obok tego przebijało się całkiem sporo lęku i niepewności co do swojej tożsamości, a także potrzeba akceptacji, której w swoim życiu jeszcze tak naprawdę nigdy nie odczuł. A przynajmniej zanim poczuł, że osobą która w pełni mogłaby go zaakceptować, jest Cami.
– Błagam cię, ty zawsze byłeś tym lepszym synem. Nie sprawiałeś problemów wykraczających poza normalne szczeniackie zachowanie. Potem te mądre studia, wojsko… Czułem się przy tobie jak gówno – przyznał wypuszczając głośno powietrze z ust. – I też cię nie lubiłem, właśnie wtedy. I też byłem kurewsko zazdrosny. O to, że starzy patrzą na ciebie z podziwem, a na mnie zerkali tylko z pobłażaniem i politowaniem, tak jakby wiedzieli że niczego dobrego nie mogą się po mnie spodziewać – przyznał, a po chwili dodał, ciszej. Nigdy nie przyznał tego nawet sam ze sobą, a co dopiero na głos, że zależało mu na podziwie ze strony matki, ojca. – Poświęcali mi więcej czasu, bo w ich oczach byłem problemem do rozwiązania – stwierdził.
W szczególności brakowało mu akceptacji ojca. Stary był przecież dla niego tak naprawdę pierwszym męskim wzorem i mały Luke nigdy nie czuł się wystarczająco dobry w jego oczach. Nie lgnął do nauki, nie umiał łowić ryb kiedy stary go zabierał na takie wycieczki, do pracy w stoczni czy nawet małych prac domowych też się szczególnie nie rwał. Już nie wspominając o tym, że na pewno nie był powodem do dumy z powodu wybrania ścieżki lekarza czy prawnika.
– Pamiętasz moje pierwsze dni w domu? Byłem grzeczny i do nikogo się nie odzywałem, no sam bym chętnie przygarnął takiego dzieciaka. A potem zacząłem mówić i czuć się swobodnie i nagle za to zacząłem być wożony od jednego psychologa do drugiego – wyjaśnił. Zaraz p o przygarnięciu przez Winfieldów Luke był skołowanym i zlęknionym dzieciakiem, który tęsknił za swoimi patusiarskimi rodzicami – przecież nie wiedział, dlaczego go odebrali, był zbyt mały żeby połączyć kropki i zrozumieć, że wyrwano go z patologii. I żeby nie było, Luke również kochał brata. Ale byli tylko ludźmi. Nic dziwnego, że czasami mieli siebie dosyć – grunt, to potrafić się porozumieć nawet wtedy, kiedy z ust jednego z nich padnie o kilka słów za dużo.
– Błagam, nie neguj tego, co mówię, tylko powiedz że mnie rozumiesz – dodał po chwili chowając twarz w dłoniach. – Ona rozumiała – wyszeptał po wzięciu paru głębszych oddechów, dając tym samym do zrozumienia bratu, że chyba jest gotów podjąć ten temat.
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
Była jeszcze jedna osoba, która mogła w pełni go akceptować. On, jego starszy brat. Co prawda czasem miał go dość i bardzo chętnie by go udusił, głównie za to, że wkurzał rodziców, ale byli rodziną. To, że nie łączyły ich więzy krwi, nie miało dla niego żadnego znaczenia.
Przez dłuższy czas milczał, bo kompletnie nie wiedział, co odpowiedzieć. Luke miał trochę racji. Thomas był dobrym dzieckiem, które nie sprawiało problemów. Częściowo wynikało to z jego charakteru, częściowo był odpowiedzialny za to sam Luke. Starszy z Winfieldów, widząc zachowanie tego młodszego, nie chciał dokładać rodzicom dodatkowych stresów.
- I co ja mam ci teraz powiedzieć? Nie siedzę w ich głowie, nie wiem, co myśleli, ale wiem, że zawsze byłeś ich synem i kochaliby cię bez względu na to, czego byś nie zrobił. A sam przyznasz, że byłeś wrzodem na dupie.
Bo był. Nie da się tego ukryć. Mimo wszystko nie spodziewał się, że brat aż tak mocno to wszystko przeżywał. Wydawało mu się, że wszystko zawsze spływało po nim, jak po kaczce, że Luke niczego nie bierze do siebie, a całe jego życie to jedna wielka zabawa, więc słowa mężczyzny zrobiły na nim naprawdę duże wrażenie.
- Stary, nie miałem o tym wszystkim pojęcia - przyznał szczerze. - Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedziałeś?
Nie musiał rozmawiać z rodzicami. Wiadomo, oni byli starzy, to już inne pokolenie, ale gdyby Luke i Tom pogadali ze sobą szczerze kilka lat temu, to... No właśnie. Nie miał pojęcia, co by wtedy było. Może pogadaliby szczerze i ich relacja już wtedy byłaby mocna, jak nigdy wcześniej? Może ostro by się ze sobą pożarli i dziś byliby ze soba skłóceni? Tego nie można przewidzieć. Mimo wszystko jednego Tom był pewien: zdecydowanie nie zamierzał olewać i negować tego, czego właśnie się dowiedział.
- Rozumiem - przytaknął. - Kiedyś wydawało mi się, że jesteś zwyczajną pizda i chujem, ale teraz rozumiem.
Mniej więcej tak myślał o nim wtedy, gdy odwoził go na odwyk. Uczucia Luke'a naprawdę wiele by wyjaśniały i Thomas naprawdę żałował tego, że nie odbyli takiej rozmowy znacznie wcześniej. Kto wie, być może na pewne rzeczy było już za późno i niekoniecznie o to teraz w tym wszystkim chodziło, ale może kiedyś uda mu się namówić ojca, żeby zabrał młodszego z synów na ryby? Oczywiście po małym przeszkoleniu. Przecież Winfieldowie trzymali się razem, będą więc robić to nadal, a już na pewno brat zawsze będzie stał po stronie brata.
- Gadałeś z nią o takich rzeczach? Wiesz, o rodzinie, o dzieciństwie... - spytał zaciekawiony, ale oczywiście zrozumie, jeśli Luke nie będzie chciał ciągnąć tego tematu.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
– Byłem wrzodem na dupie, bo im bardziej wszyscy dawali mi do zrozumienia, że coś jest ze mną nie tak, tym bardziej było mi już wszystko jedno. W pewnym momencie już nikt nie spodziewał się po mnie niczego dobrego, to na chuj miałem się starać? – spytał retorycznie. Oczywiście nie oczekiwał od Toma, że ten wyjmie magiczną różdżkę, sprawi że będą mogli cofnąć się w czasie razem ze starymi i każde z nich będzie mogło naprawić błędy, które w tych relacjach poczynili. – No i wiesz, ja nie uważam, że starzy zjebali na całej linii. Mieli pomysły, jak sobie ze mną poradzić, pewnie obiektywnie były dobre i przy każdym innym dziecku by pomogły. Ale były niedostosowane pode mnie i w tym cały problem – no bo na przykład przez wizyty u specjalistów Luke nabawił się awersji do gadania. Przez próby socjalizowania go na siłę mały Luke stawał się tylko bardziej opryskliwy wobec ludzi, z którymi akurat nie miał ochoty gadać. Jego mózg działał inaczej niż mózg typowego chłopca i młodszy Winfield wcale nie czuł się z tego powodu wyjątkowo.
– Bo nie chciałem wyjść na mięczaka. To takie słabe, przyznawać że coś cię przerasta albo nie umiesz sobie z czymś poradzić – odparł. Teraz, z perspektywy czasu, Luke wiedział że faktycznie, trzeba było wyrzygać z siebie to wszystko lata temu. Ale w sumie po co, skoro można pozwolić, aby to wszystko kisiło się w środku, aż w końcu gniło, a potem wyjebało z grzybek wielkości wybuchu nuklearnego!
– Tylko nie pizdaą – zastrzegł wyraźnie poirytowany. Chujem owszem, był, ale od pizd nikt go tu nie będzie wyzywał! Co prawda Luke średnio pamiętał sam odwyk, a tym bardziej akcję zaciągania go tam za fraki, ale nosił w sobie tę świadomość, że koszmarni wtedy zjebał. I że był koszmarem dla całej swojej rodziny, bez wyjątku. A co do ryb… Luke uważał, że jego relacji z ojcem już nie da się odbudować. Obaj mieli wobec siebie oczekiwania, których to drugie nie potrafiło spełnić przez niemal całe ich ‘wspólne’ życie. Już nie wspominając o masie szamba, jakie między nimi płynęło od lat.
– No… o wszystkim jej mówiłem. Nawet nie wiem jak i kiedy, ale potrafiła tak dobrze słuchać i jeszcze to rozumiała – odparł, o dziwo rozgadując się w temacie, którego – odkąd wrócił – udawał, że w ogóle nie było. – Przed nikim nigdy nie potrafiłem się aż tak otworzyć. Nawet przed Erin – dodał. Cóż, przez lata Luke był przekonany, że przez to że lubili razem ćpać i imprezować oraz że wiedzieli o sobie naprawdę wiele, to to jest wzór relacji, jaka mu służyła. A tu dupa. Wzorem relacji okazała się być ta, w której potrafił szczerze rozmawiać.
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
- Rzeczywiście, jest w tym jakiś sens - zgodził się z nim. Co prawda nie do końca mógł odnieść do wszystko w stosunku do własnego dzieciństwa, ale już jego małżeństwo... W pewnym momencie obije z żoną przestali się starać, potem nie było już o co się starać, więc już tym bardziej żadne z nich nie zrobiło niczego w kierunku ratowania. To nadal nie to samo, ale pokazuje, że Tom mógłby być w stanie zrozumieć rozterki brata.
- A teraz? Myślisz, że coś byłoby w stanie ci pomóc?
Nie tylko z ogarnięciem pewnych spraw z dzieciństwa, ale również z ogarnięciem tego, co działo się w jego życiu w obecnym momencie. Bo to, że Luke wyglądał kiepsko, nie podlegało żadnych wątpliwościom. Rzeczywiście, bywał opryskliwy. Dorastający Tom doświadczył tego wiele razy. Czasami miał ochotę zdzielić go po głowie (do dziś mu to zostało), mimo to dzielnie walczył z każdą chęcią nakopania młodszemu bratu. Mimo wszystko... Może powinien był to zrobić? Może w tej sposób, mową pięści, przemówiłby mu do rozumu?
- Wiesz, dla mnie nigdy nie będziesz mięczakiem - delikatnie szturchnął go w ramię, żeby nieco dodać mu otuchy. - Pizdą też nie jesteś.
Już tak o nim nie myślał. Może dlatego, że obaj byli już dorośli? A może chodziło o to, że Luke w końcu się przed nim otworzył? O wielu rzeczach Thomas rzeczywiście nie miał pojęcia, ale liczył na to, że teraz będzie im nieco łatwiej. Skoro młodszy Winfield zaczął w końcu mówić, to teraz może być już tylko lepiej.
- Mam nadzieję, że mówiłeś jej o mnie jakieś miłe rzeczy - postanowił odrobinkę zażartować, zaraz jednak nieco spoważniał. - Ale co właściwie się z nią stało? Nie wróciła z tobą? Pokłóciliście się o coś?
Nie chciał być zbyt wścibski; uznał jednak, że zada te pytania. Zrozumie, jeśli Luke nie będzie chciał na nie odpowiadać, ale może nieco mu ulży, kiedy pogada z kimś, kto również chętnie go wysłucha. No, w sensie, że z nim.

Luke Winfield
ODPOWIEDZ