chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Tak jak powiedział - Elise nikomu nie musiała niczego udowadniać. Ani Loganowi, ani tym bardziej jego ojcu. Tutaj ewidentnie pokutował fakt, że z jego rodzicami pani doktor miała zdecydowanie mniej do czynienia, niż on z jej. Raz, że odległość robiła swoje i wymuszała rzadsze spotkania, a dwa… Bear zawsze trochę obawiał się, że stary Trevisano powie coś głupiego, coś bardzo typowego dla dzikusa z Północy. Nie chciał tego dla własnej żony - durnych komentarzy swojego ojca. Nie mówił o tym jednak za często, bo… Sam nie wiedział czemu nie. Może taka szczerość pomogłaby Elise zrozumieć.
Uśmiechnął się i skinął ledwo widocznie głową. Oczywiście, że wiedział. Oczywiście, że to, że robił go teraz - kiedy miał żonę i cudowne życie - nie było przypadkowe. - Głuptas jesteś. - mruknął cicho, przyglądając się wstającej z leżaka żonie. Oczywiście, że to NIE będzie Skalpel. Ani Skalpel ani żaden z krokodyli, które Logan spotkał na swojej życiowej ścieżce prawdziwego Australijczyka. Ba, to nawet nie będzie logo szpitala, w którym oboje pracowali. - Nie powiem ci tego. Musisz mi zaufać, że to będzie naprawdę wyjątkowy tatuaż. - mogła potraktować to, jako niespodziankę, albo coś jeszcze innego - trudno, Trevisano nie powie. Nie robił z tego tajemnicy, ale… Chciał, żeby się uśmiechnęła, kiedy pierwszy raz go zobaczy. Tymczasem zadarł pysk i pozwolił sobie na lekki, nieznaczny uśmiech. - Wanna. I nie złoszczę się. Nie narozrabiałaś wystarczająco bardzo, żebym mógł się złościć. - tylko troszeczkę… Tak ciut ciut. Złapał panią doktor łapskiem wpół i po prostu ją do siebie… Nie, w zasadzie to nie do siebie, a na siebie - wciągnął. Musiała opaść swoimi zgrabnymi pośladkami na jego uda, a wtedy jego ramiona momentalnie zamknęły ją w ciasnym, silnym i stanowczym uścisku. Nie było ucieczki. Nie dla niej. - Nie chcę, żebyś kiedykolwiek czuła, że musisz coś udowadniać mojemu ojcu. On po prostu… Gada głupoty, a ja niepotrzebnie je powtarzam. Musisz mi zaufać w tym, że to tylko gadanie. - a sam padre Trevisano nie był taki zły. - Poza krokodylami chciał zabrać ciebie też na najlepsze steki w okolicy i wspomniał też coś o jakimś prezencie dla ulubionej synowej, więc… - chyba naprawdę nie był taki zły. - Jeśli masz ochotę to polecimy, a jeśli nie to nie. Nie ma presji. - czuł, że powinien jej to wytłumaczyć tak samo dokładnie, jak on sam miał tego świadomość. Znał swojego ojca zupełnie chyba nieźle i samo nawet to, że ten zadzwonił do Logana zaprosić go i Elise na Północ… No… Znaczyło naprawdę dużo. - Tak? Może tak być? - nie mówił o krokodylach, bo jeśli ona nie miała ochoty brać “w tym” udział to w ogóle nie było dyskusji. Mówił o spędzeniu weekendu w jego rodzinnych stronach, tylko tyle.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ściągnęła śmiesznie brwi, marszcząc czoło, bo chyba nie bardzo rozumiała tą tajemnicę i niespodziankę. W sensie pierwsze, co jej przyszło do głowy to totalna głupota, że chciał sobie jej twarz (albo tyłek) wytatuować, a no… no nie, to przecież głupota by była! Nie dlatego, że miała zamiar go zostawiać i będzie musiał to zaraz zmieniać, bo nienienie, nigdzie się nie wybierała… ale bardziej dlatego, że nie wydawało jej się, żeby jej twarz (albo tyłek) miały w jakimkolwiek stopniu nadawać się na tatuaż. Więc kto tu był głuptasem?
- Ale chcę iść z tobą… jak go będziesz robił. Na kiedy się umówiłeś? – może siedzieć obok, trzymać go za rączkę i nudzić się jak mops, gdy będzie to trwało bardzo długo… - Może też coś sobie wydziaram? Twoje imię na pośladku na przykład? – wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu, oczywiście sobie żartując, bo jakoś… nigdy nie ciągnęło jej do posiadania tatuażu. Chociaż z drugiej strony może właśnie taka wizyta w studio sprawiłaby, że zmieniłaby zdanie? Kto to wie!
A przed jego bliskością nieszczególnie się broniła, a właściwie wcale. Opadła na jego udo, założyła łapsko na jego kark i wpatrywała się w niego uważnie, nie przestając się uśmiechać.
- Steki i prezenty zdecydowanie brzmią dobrze. – kącik ust drgnął jej wymownie i sięgnęła do męskiego policzka, żeby go pocałować – Bardzo chętnie z tobą polecę i spotkam się z twoimi rodzicami. Uwielbiam ich i wcale nie uważam, że twój tata gada głupoty. – tak… normalnie! Jak się z nim widziała, jak rozmawiali – wcale nie rzucał rzeczami, które mogłyby ją w jakikolwiek sposób urazić. Teraz? To udowadnianie, że nie jest dziewczyną z miasta? Tak, to trochę tak. To ją trochę zdenerwowało. Głównie dlatego, że brzmiało jakby była niewystarczająco dobra, gdyby tego nie zrobiła. No cóż… to już działało na nią jak płachta na byka – Po prostu zostanę z twoją mamą, gdy wy będziecie… działać. Albo pojadę z wami i zostanę w aucie. Nie wiem. Nie wiem, czy chciałabym oglądać jak potencjalnie tracisz ręce albo życie w konfrontacji z krokodylem. – i tylko dlatego jej się to nie podobało! Ale sama Północ? Oczywiście, że tak! Teraz – przez niego! – już zawsze będzie miała specjalne miejsce w jej serduszko, bo przecież tam się właśnie pobrali.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Uniósł zaskoczony brwi, bo… Naprawdę chciała iść tam z nim? Ta sesja mogła potrwać… Trochę. Naprawdę miała na to chęć? - W najbliższy wtorek, zaraz po pracy. Jeśli chcesz… - wzruszył ramionami i potrząsnął ledwie zauważalnie głową. - To dla mnie bomba. - że nawet tak spędzą czas razem. Poza tym zawsze to raźniej być na takiej sesji z kimś, z kim chcesz, lubisz i masz o czym porozmawiać, niż… Nie.
Męska dłoń parokrotnie przesunęła leniwie w dół i w górę kobiecego uda. Męskie ślepia natomiast, niezmienne i uparcie wpatrywały się w ładną buzię pani doktor. - Naprawdę nie chcesz ten jeden jedyny raz w życiu zobaczyć jak to jest? Jak to się odbywa? - z jednej strony to rozumiał, bo rozumiał jej strach i obawę przed dzikością i nieobliczalnością tych zwierząt, a z drugiej… Bardzo starał się, naprawdę bardzo starał się, żeby tej drugiej strony nie było. Żadnego “ale” w jego głowie, kiedy o tym myślał. Uczył się stawiać samego siebie na miejscu Debenham, uczył się patrzeć i myśleć o pewnych sprawach, tak jak patrzyła na nie i myślała o nich ona… Uczył się. - A jak ci opowiem krok po kroku, jak to wygląda… Cokolwiek to pomoże? - w zbudowaniu jej… Sam nie wiedział, ciekawości? I pewności, że Trevisano nie wpakowałby jej w sytuację, która w jakimkolwiek stopniu mogłaby zagrozić jej bezpieczeństwu. Elise znała swojego męża, musiała wiedzieć, że jej bezpieczeństwo i dobre samopoczucie było dla niej najważniejsze. - No nic, nie namawiam. Ale po prostu to przemyśl. Naprawdę warto. - dodał ciszej i sięgnął pyskiem damskiego policzka. Lekki buziak, po którym zasugerował wstanie i przeniesienie się do łazienki. Tam faktycznie, tak jak zdecydowali wcześniej, wpakowali się do wanny na przyjemne długie, wieczorne w niej posiedzenie. Taka kąpiel z bąbelkami i swoją drugą połówką banana była naprawdę cholernie przyjemnym zwieńczeniem całego tygodnia. Myśl o nadchodzącym weekendzie potęgowała tę przyjemność i relaks. - Co byś zrobiła, gdybyś… - zaczął, odrywając wzrok od sufitu, w który bezwiednie wpatrywał się przez ostatnie dwie chwile, a następnie przenosząc go w kierunku Elise - siedzącej w przeciwnym końcu ich dużej wanny. - Miała do wyboru… Stracić twoją rękę i tym samym uratować mi życie, albooo… Poświęcić moją łapę i też ocalić mój tyłek? - zapytał, samemu do końca właściwie nie wiedząc skąd to w ogóle urodziło mu się w głowie. - Ewentualnie mogłabyś zdecydować… Czy stracę rękę czy coś innego. Ale musiałabyś to zrobić ty. Podjąć decyzję. Tylko ty. - uśmiechnął się pod nosem i wbił czujne, trochę wyczekujące spojrzenie w brązowe tęczówki żony. - Nie patrz tak, ludzie podobno zadają sobie takie pytania. - wyszczerzył kły, śmiejąc się cicho pod nosem.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ona nie bała się o siebie w tym wszystkim. Nie bała się nawet samego gada. Bała się tego, że zaatakowany przez Logana i jego ojca zwyczajnie będzie się bronił i zrobi im krzywdę. Ona? Nawet jeśli miałaby w tym wziąć udział – i tak trzymałaby się z daleka. Zwłaszcza, że no… no właśnie wiedziała! Wiedziała, że Logan nie pozwoliłby jej zrobić krzywdy, ale tym samym mocno ryzykując. Więc tak, to o niego się bała. Tylko i wyłącznie – Zobaczymy, dobrze? – pomyśli. Nie była przekonana, ale nie skreślała tego całkowicie. Właśnie dlatego, że wiedziała, że mu zależy, a skoro jemu zależało to… musiała się nad tym zastanowić. Albo po prostu zagryźć zęby i to zrobić. Eh…
Póki co jednak jedyne na co musieli polować to odpowiedni olejek zapachowy do wanny, gdy już się w niej zanurzyli. Musiała przyznać, że był to bardzo dobry pomysł, bo wieczorne atrakcje sprawiły, że była spięta i nawet sobie nie zdawała z tego sprawy. Gorąca woda działała kojąco na mięśnie.
Uniosła brew, gdy zadał jej pytanie, którego zupełnie się nie spodziewała.
- Nogę… niech biorą nogę. Z protezą nadal można być chirurgiem… bez ręki już nie. – odpowiedziała zgodnie z prawdą, wzruszając lekko ramionami. A oboje bez ręki i bez pracy w szpitalu byliby zwyczajnie nieszczęśliwi. Może nie na początku, może najpierw cieszyliby się, że w ogóle żyli, ale z czasem? Tak. Z czasem dopadłby ich brak ukochanego zajęcia – I oczywiście, że jak miałabym wybór to wybrałabym swoją, a nie twoją. – prychnęła, bo to akurat było oczywiste. Pewnie wydawało mu się, że nie, ale przecież oddałaby za niego życie, gdyby zaistniała taka konieczność. Także noga wydawała się być niskim kosztem – I jakoś nie wydaje mi się, żeby ludzie zadawali sobie takie pytania. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, bo jakoś nie potrafiła sobie wyobrazić przeciętnej pary, siedzącej przy przeciętnej kolacji i zastanawiającej się, którą część ciała najlepiej byłoby stracić – Jakiej odpowiedzi się spodziewałeś?


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Uśmiechnął się pod nosem, dyskretnie, ale cwanie. Głównie dlatego, że… - Może cię zaskoczę, może mi wcale nie uwierzysz, ale… Właśnie takiej. - o właśnie taką odpowiedź Logan posądzał swoją żonę. Tego właśnie się spodziewał - że najchętniej sama przyjmie kulę, niż pozwoli skrzywdzić jego. Musiała wiedzieć, że działało to w obie strony i on też odpowiedziałby w taki sposób. - I nie mów, że ludzie tak nie rozmawiają, bo widziałem w szpitalu program… Trudne sprawy czy coś i tak właśnie gadali. Musisz poszerzyć swoje horyzonty, kochanie. - wytknął jej bardziej niż złośliwie - przekornie. Dla zaczepki i zagrania na jej ładnym, zgrabnym i przemądrzałym nosie. Zaraz potem chlapnął lekko wodą w jej kierunku, a potem zanurzył łapska pod pienisty puch, odszukał tam kobiece łydki i… Gwałtownie, zdecydowanie ściągnął Debenham w swoim kierunku. Woda niebezpiecznie zafalowała, może nawet lekko wylała się na podłogę ich ładnej łazienki, ale kto by teraz miał się tym przejmować… - Wiesz, że na pierwsze łapanie krokodyla ojciec zabrał mnie, jak miałem… Może z siedem, osiem lat? - rzucił luźno i sam też bardziej przysunął się do swojej ładnej, zgrabnej, przemądrzałej żony. - To prawdopodobnie nie świadczy najlepiej o nim, jako o rodzicu. - zabierać takiego gówniarza w tak niebezpieczne sytuacje? To mógł zrobić tylko prawdziwy Aussie z dalekich północnych terenów tego egzotycznego kontynentu. - Nie chcę, żebyś myślała, że zamierzam to przekazać naszemu dziecku. Nie, nie zamierzam. Nie będziemy się o to kłócić. - dodał, kręcąc głową, a jego łapska rozpoczęły leniwą wędrówkę po kobiecym ciele. - Choć sama praca jest ważna. Gdyby nie to, co robi mój ojciec, świat byłby uboższy o ładne krokodyle stadko. - sam Trevisano był wychowany w szacunku do tych gadów, w konieczności zrozumienia ich zachowania, ich “światopoglądu”. - Mniejsza o to, nie przynudzam już o tym. - lekki grymas przemknął mu przez pysk, a zaraz potem - kiedy męskie spojrzenie ponownie skrzyżowało się ze spojrzeniem Elise - zapytał: - Masz jakieś specjalne weekendowe życzenia? No chyba, że twoja mama jednak zostanie z nami dłużej, to wtedy sorry, Debenham, ale nie ty decydujesz. - tylko jej madre!

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Musiała poszerzyć horyzonty o cudze trudne sprawy? Podziękuje! Widziała ich wystarczająco dużo na szpitalnych korytarzach, więc tych w telewizji wcale, ale to wcale nie potrzebowała. Zresztą naprawdę musiała mu mówić, że to co się działo w takim programach nadal zgadzało się z tym, co mówiła ona? Normalni ludzie tak nie rozmawiają. I nie występują w takich programach. Ale tylko się uśmiechnęła pod nosem, bo niech mu będzie… no niech mu będzie! Zwłaszcza, że to, co powiedział później…
Oczywiście, że zrobiła wielkie oczy, bo w pierwszej chwili tak to właśnie zrozumiała. Że jeszcze nawet nie udało im się zrobić tego dzieciaka, a on już myśli o zabieraniu go na łapanie krokodyli? Oczywiście, że się tego przestraszyła, więc naprawdę miło z jego strony, że jednak doprecyzował i ją uspokoił…
- No przez chwilę myślałam, że już planujesz wspólną wycieczkę. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, bo skoro nie – mogła to wziąć na wesoło i faktycznie trzymać się z daleka od kłótni na ten temat – I wiesz dobrze, że nie chodzi mi o to, że ta praca nie jest ważna… ważne jest też wbieganie do płonących budynków i tym podobne. Co nie zmienia faktu, że może mi się to nie podobać, gdy robi to mój mąż, bo się o niego martwię. – doprecyzowała, bo nigdy, absolutnie nigdy nie umniejszała temu, co robił jego ojciec. Właściwie też nie powiedziała, żeby sam tego nie robił, bo przecież wiedziała, że było to dla niego ważne i dlatego nie zamierzała go nigdy od tego odciągać. Jedynie sama nie była szczególnie chętna do uczestnictwa.
- I nie przynudzasz, Bear. Wiem, że to dla ciebie ważne… wiem to, szanuję. Polecę z tobą na północ, ale czy pojadę z wami na samo łapanie, jeszcze zobaczymy, dobrze? – chciała wiedzieć, czy na pewno to rozumie i czy to akceptuje, bo może jednak chciał to inaczej załatwić, może tak jednak wolał, żeby została w domu? – I myślałam, że to nasz weekendowy plan… wycieczka na północ. Kiedy chcesz lecieć? – bo myślała, że mówił o „tu i teraz, przy pierwszej możliwej okazji”, a nie że jakoś za kilka tygodni. Zwłaszcza, że jej wyjazd również się zbliżał nieubłaganie, chociaż póki co odsuwała od siebie tą myśl – I mam nadzieję, że jednak nie zostanie. – kącik ust drgnął jej w rozbawieniu, gdy wspomniała o mamie. Kochała ją, ale jednak wolałaby, żeby weekend spędzili tylko we dwoje. Jak zawsze, najlepiej.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Rozumiał. Naprawdę rozumiał o co chodziło Debenham i jaki miała „problem” z jego krokodylim hobby. Gdyby sytuacja była odwrotna, z pewnością miałby dokładnie tak samo. Dlatego nie dyskutował i nie namawiał jej na… W zasadzie nie namawiał jej na nic. Jeśli naprawdę nie miała ochoty w tym uczestniczyć, nawet jako obserwator, to będzie jej decyzja i wszyscy zainteresowani, z Loganem na czele, ją uszanują. Tyle. - Przepraszam, może byłem nieprecyzyjny. Moglibyśmy polecieć na następny weekend. Wyjść ze szpitala wcześniej i polecieć już w piątek. Brzmi ok? - ten najbliższy natomiast… Zdecydowanie powinni jakoś zaplanować, czymś go wypełnić. Nawet jeśli będzie to „tylko” spanie do południa, leniuchowanie i jedzenie słabego żarcia. - Nie martw się. Wiem co tu się dzieje. - dodał ciszej i lekko postukał palcem w sam środek czoła pani doktor. To tak w ramach zapewnienia jej, że rozumie jej krokodyli sceptyzm. Naprawdę rozumiał. I to jak diabli.
I w tym momencie robię „lekki” przeskok… Aż do samego poranka. Słońce już budziło siebie i świat do życia, Logan obudził się jako zupełnie pierwszy z całej gromady. Nawet Skalpel spał dłużej niż on. Wszystko dlatego, że… Aplikacja monitoringowa, którą miał zainstalowaną na swoim telefonie, dała mu o świcie sygnał, że ktoś lub coś kreci się po ich terenie. Kamera była skierowana na front domu, więc mogli w ten sposób kontrolować czy kurier grzecznie potraktował ich paczkę lub czy wywalony kosz ze śmieciami to sprawka jakiegoś społecznego fusa czy zwykłego wallabie. Zazwyczaj była to ta druga opcja. Tym razem jednak pod drzwiami ich domu kręciło się coś znacznie mniejszego… Trevisano wstał więc, wciągnął na tyłek jakieś portki i poszedł to sprawdzić.
Jakiś moooooment, dwa, osiem, trzydzieści później - Elise też w końcu, jak sądzę, raczyła się obudzić. Miejsce Logana w ich małżeńskim łóżku było puste i zimne, a to znaczyło, że opuścił je już porządny kawałek czasu temu. Jeśli ciemnowłosa wstała i poszła go poszukać, wcale długo nie szukała. Znalazła męża na tarasie, siedzącego na schadzkach i gadającego do czegoś co najwyraźniej siedziało mu na kolanach. - Dobre, co? Pewnie, że dobre. Tylko nie mów temu drugiemu, bo będzie zazdrosny, że nie dostał. - a jak podeszła bliżej - czego Trevisano w ogóle nie usłyszał - to w końcu mogła dostrzec małego czarnego kociołka, znaczy się kotka, którego doktor Logan karmił ich najlepszą szynką. Właśnie tak!

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie lubiła budzić się sama w pustym łóżku. W końcu nie po to wyszła za mąż, prawda? No właśnie! Nic więc dziwnego, że wyrwało ją to ze snu i zmotywowało ją do podniesienia tyłka z łóżka, chociaż niewątpliwie jeszcze chętnie by pospała korzystając w wolnego dnia. Bo to właśnie najbardziej lubiła w ich weekendach, że mogli leżeć w łóżku do południa i nigdzie się nie spieszyć.
Gdy wyszła z sypialni w pierwszej chwili myślała, że Logan będzie z jej matką, może pił poranną kawę albo coś w tym stylu, ale nic bardziej mylnego. Gdy zeszła na dół, zerknęła w kierunku drzwi tarasowych i od razu go zauważyła. Więc wyszła. Właściwie bezszelestnie, bo ciągle była boso, nawet jeśli zimą od samego rana aż tak ciepło wcale nie było. Ale tak przynajmniej mogła go zaskoczyć, a samej też dojrzeć z kim nawiązywał relację jej mąż.
Nie mogła się nie uśmiechnąć pod nosem.
Usiadła obok na schodku i spojrzała na męża, a zaraz po tym na jego nowego kolegę lub koleżankę, bo właściwie nie wiedziała. Tego obrazka na pewno się nie spodziewała, ale był to miły dla oka obrazek. Zwłaszcza, gdy kociak spojrzał w jej kierunku i pociesznie prawie spadł z loganowych kolan. Na szczęście złapał równowagę i cóż… domagał się więcej szynki. Nic dziwnego!
- No dzień dobry… przedstawisz mnie? – wyszczerzyła kły, spoglądając na męża – Myślisz, że to zguba kogoś w okolicy? Czy właśnie dorobiliśmy się kota? – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, ale wcale by się nie zdziwiła. No nie oszukujmy się… sposób w jaki Logan zajmował się teraz tym kotem przypominał jej sposób w jaki sama patrzyła na Skalpela, gdy go pierwszy raz zobaczyła. Wyciągnęła dłoń do zwierzaka i pomiziała go za uchem, a za spory sukces uznała to, że kot się jej nie przestraszył, a wręcz domagał się większej ilości pieszczot. Czyżby był udomowiony? – Dawno wstałeś? – tym razem już pytała o męża, a nie o kota!


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Drgnął śmiesznie, kiedy gdzieś z boku mignęła mu damska sylwetka. Spojrzał szybko na żonę i uśmiechnął się z takim lekkim i zupełnie w tej sytuacji naturalnym, zakłopotaniem. W międzyczasie, a raczej w ciągu tej krótkiej chwili poczuł małą kocią łapkę wymownie stukającą w jego własną… Znacznie mniej małą, ale za to z naprawdę smaczną szynką. - Czeeść… - sapnął rozbawiony, zerkając krótko na kota, ale szybko zaraz potem wracając wzrokiem do Elise - już siedzącej z nim ramię w ramię na tarasowych schodkach. - Nie… To znaczy… Sam nie wiem. Prawdę mówiąc, nawet nie wiem która jest godzina. - i jak dawno temu podniósł tyłek z łóżka. - To chyba… - przechylił mocniej głowę i zajrzał kociołkowi pod brzuch. - Tak, to dziewczyna. Na moje oko ma w porywach rok, więc… - ostatni kawałek szynki powędrował do kociej mordki. Czarna kula była tym zachwycona. Sam Trevisano podrapał ją po małej puchatej dupce, a odpowiedź na to w postaci postawionego na sztorc ogona, była dla niego jasnym komunikatem, że to dobre miejsce. Dobry spot do drapania. - Mogła komuś uciec, albo ktoś mógł ją wyprosić. Nieważne, nie interesuje mnie to, jeśli jakieś dzieci za nią płaczą to trudno… Tak, dorobiliśmy się kota. - oznajmił, jak gdyby nigdy nic i spojrzał pewnie, ale z wymownym błyskiem w oku, na żonę. No nie mogła mu tego odmówić… Nie mogła… Miała przecież sumienie, prawda? No miała! - Nie po to zainwestowałem w nią naszą najlepszą włoską szynkę, żeby teraz tak po prostu sobie poszła tam skąd przyszła. O nie, nie, nie, nic z tego… Nawet Skalpel nie jadł tej szynki. - dodał, ale w tym momencie coś go tknęło, coś zrozumiał… Łypnął z ukosa na Elise, czujnie i z ewidentną podejrzliwością. - No przynajmniej nie ode mnie. - tej szynki ten mały kudłaty gówniarz, nie dostał! Wymowny grymas przemknął przez loganowy pysk, a kociołkowa czarnuszka w tym czasie zeskoczyła z jego kolan i zaczęła przymilać się do swojej nowej pani. - Obudziło mnie powiadomienie z naszej apki… Wiesz, że ktoś kręci się przed domem. No, ale okazało się, że tym kimś było to. - to małe coś, co właśnie dla zaczepki ugryzło Elise w kostkę. Hyhy. No co, Skalpel sikał do butów Logana, Debenham mogła mieć skubnięte kostki. - Tęskniłaś? Jak się obudziłaś i zobaczyłaś, że mnie tam nie ma… Tęskniłaś? - nie patrzył na kota. Patrzył na swoją przyjemnie poranną, mocno jeszcze po-łóżkową żonę. Rozczochraną i… W ogóle.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Roczna kotka rzeczywiście mogła komuś po prostu uciec, ale z drugiej strony… czy koty takie były? Czy koty uciekały z własnej nieprzymuszonej woli? Nie wiedziała. Prawdę powiedziawszy doświadczenia z kotami nie miała żadnego. Nie rozumiała jednak jak ktoś mógłby ją sam wyprosić… no, bo jak? Jak tak można? Bez sensu. Zupełnie. Nie potrafiła sobie tego wyobrazić. Parsknęła więc śmiechem, gdy Logan tak po prostu stwierdził, że dorobili się kota. Nawet przez sekundę nie pomyślała o tym, żeby mu odmówić. Prawdę powiedziawszy namówienie jej na to poszło lepiej niż namawianie jego na psa, ale no szczegół!
- No nie wiem… coś mu tam mogło skapnąć. – wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu, bo hej… chyba nie myślał, że oszczędzała na psie, co? Oczywiście, że gówniarz był rozpieszczany czym tylko chciał i mógł. Elise natomiast obserwowała kota, który po tym jak ją ugryzł, na szczęście bezboleśnie, zaczął się łasić i no cóż… raczej już się sprzedał! Zareklamował.
- Oczywiście, że tak. Nie po to wychodziłam za mąż, żeby chodzić samej spać albo budzić się w pustym łóżku. – wytknęła, podśmiechując się pod nosem i znowu wyciągając łapsko do kota, żeby go podrapać tam, gdzie lubił. Ewidentnie lubił – No dobrze… wiesz jak zajmować się kotem? Umiesz? No i najważniejsze… wiesz jak ją nazwiesz? – aorta? Co pasowało do skalpela? Co pasowało do ich medycznego życia? Nie mogło być tak, że kot zostanie jakimś tam pimpusiem! Musiał pasować do rodziny – Wypadałoby też zabrać ją do weterynarza… sprawdzić, czy nie jest zachipowana. – bo może jednak jakieś dzieci za nią płaczą? – Ale przede wszystkim, czy jest zdrowa. – wyglądała całkiem nieźle, może była trochę chuda, ale to akurat nie było problemem… parę dni na włoskiej szynce i przybierze na masie, o to nie trzeba było się martwić. Póki co doskonale się bawiła z dłonią Elise. Chyba oboje zostali zaakceptowani, więc nie powinno być dramatu. No opórcz tego, że był jeszcze Skalpel i on też musiał zostać zaakceptowany.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Właśnie to chciał teraz od Elise usłyszeć. Bo nawet jeśli faktycznie z jakiegoś powodu z tego łóżka wylazł, tooo… Chciał wiedzieć, że był tam oczekiwany. I to, jak diabli działało w także w drugą stronę. Gorzej, że Debenham zaczęła coś mówić o wycieczce do weta, sprawdzeniu chipa i… To w ogóle nie było po myśli Logana. Nie tyle sama wycieczka, bo to oczywiście tak, z tym się zgadzał absolutnie, ale perspektywa tego, że ich nowa współlokatorka faktycznie mogła mieć pod skórą ten nieszczęsny chip i faktycznie mogła być czyjaś… Nah, ani trochę. To nie podobało mu się wcale. Zgrymasił pysk i wymownie mruknął. - Nie chcę, żeby miała inny dom, Elise. Jedźmy do kogoś, kto tego nie sprawdzi. Albo po prostu powiedzmy, że jest nasza i nikt nie będzie dociekał. Tak, wiem, wiem, to okrutne, bo może ktoś za nią tęskni, bla bla bla… - przewrócił w śmiesznym, bo pięciolatkowym naburmuszeniu, oczami. - Nie każ mi być AŻ tak miły. - i myśleć o tych dzieciach, które za nią płaczą. - Skoro przyszła do nas, to znaczy, że z nami chce mieszkać. Koniec kropka. Nie możesz tego odwołać, nie możesz. Poza tym nie powiedziałaś “nie”, więc ona zostaje i… I to już. - to co teraz zrobił nazywało się chyba “pójściem za ciosem” czy jakoś tak. Szedł, szedł, jak diabli za tym ciosem, ale z jakichś, jemu samemu też wcale niekoniecznie zrozumiałych powodów, ten kot zjednał sobie jego sympatię. Był… Miły. I mały. I czarny i ugryzł Elise w kostkę. Nie mogło być lepiej! - A nazwiemy ją… Glukoza. Albo… Tkanka. Albo ampułka. Albo nerka, albo narkoza… - wyszczerzył kły, bo jego własny geniusz był nawet dla niego samego super zaskakujący. No, przynajmniej w tej konkretnej chwili. - Amputacja. - wypowiedział z niemalże namaszczeniem, a jak tylko to zrobił - czarna kula spadła z ostatniego schodka. Klapnęła na tyłek, a potem cała wyciągnęła się na ziemii pod schodkami tarasu. Logan spojrzał na to boże dziecię… - Albo po prostu ciamajda. - mieli pełne pole do popisu! Byle nie kuleczka, pimpeczka, psotka i takie tam inne. Logan spojrzał wyczekująco na swoją porannie śliczną, seksowną żonę. - Albo twoje ulubione… - tudududm, była na to gotowa? - Zastawka. - było to też trochę symboliczne, bo właśnie pacjentka z do dupy zastawką skrzyżowała ich losy tamtego późnego wieczoru na szpitalnej izbie. - Nie patrz tak, masz kreatywnego męża. - sypał propozycjami, jak z rękawa.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Aż nie wiedziała, co powiedzieć. Po pierwsze nie rozumiała dlaczego nigdy nie powiedział, że tak bardzo chce kota. Jaki problem byłby się odezwać do jakiejś fundacji albo pobliskiego schroniska i czegoś znaleźć? A po drugie jak na kogoś, kto spędzał większość swojego czasu z dziećmi i generalnie dzieci znał oraz lubił… no trochę nie miał serca! Przynajmniej dla tych dzieci, co to mogły za kotką płakać, a które Logan chciał pozbawić członka rodziny. Dlatego nic nie powiedziała. Nie chciał, żeby była jego głosem rozsądku to nim nie będzie, żaden problem. Chciał przejąć kotkę siłą i podstępem – proszę bardzo! Nie zamierzała się z tym kłócić.
- Bardzo kreatywnego. Więc się dobrze zastanów… proponuję jeszcze aortę. Zastawka też brzmi dobrze. Chociaż znając życie… – spojrzała na wyciągającego, przeciągającego się kota i uśmiechnęła się pod nosem – Zostanie ciamajdą. – to na pewno będzie jej przezwisko. Na bank! Tak jak skalpel został gówniarzem, chociaż już wcale nie był takim gówniarzem! – No dobrze… to wygląda na to, że plany na ten weekend wyklarowały się same. – nie była pewna, co zrobią z kotem, gdy polecą na Północ, bo Skalpela podrzucą mamie, ale kot? No to już może być trudniejsze – A teraz chodź na kawę. – sięgnęła męskiego policzka, lekko go pocałowała i podniosła tyłek ze schodka, wyciągnęła dłoń do męża, żeby i on się podniósł i wtedy mogli się zabrać do środka, żeby ulokować się w kuchni, a sama Elise zabrała się za przygotowywanie kawy – Podjedziesz dzisiaj też do tej firmy ochroniarskiej? Właściwie to możemy to zrobić wszystko za jednym zamachem… odwieziemy mamę, załatwimy ten alarm i pojedziemy do weterynarza. A później… wrócimy do domu i będziesz pilnował kota, żeby go nie zdewastował. – wyszczerzyła kły, podśmiechując się pod nosem, jednocześnie krzątając się po kuchni, zgarniając ich ulubione kubki i włączając ekspres, by po chwili przesunąć kubek z gorącą kawą w stronę męża. Mieli leżeć w łóżku, a tu proszę... zapowiadał się całkiem pracowity dzień!

Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ