chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Wygnanie Logana z sali operacyjnej nareszcie dobiegło końca. Miesiąc minął, a Trevisano mógł wrócił do tego, w czym czuł się najlepiej - chirurgii. Ostatnie dni były więc dla niego mocno pod znakiem powrotu do miłej rzeczywistości, w granatowym ubranku chirurga i skalpelem w ręku. Nie był to żaden maraton, ale bardziej nadrobienie tych operacji, które musiały być chwilowo odwołane przez jego… Zesłanie do czyśćca. Tak, praca w przychodni tym właśnie dla niego była. Czyśćcem. Już chyba wolałby po prostu piekło… No, ale! Był już piątek wieczór, a Logan i Elise dopiero wychodzili ze szpitala. Szli właśnie przez parking, rozmawiając o tym co zjedzą na kolację, kiedy ni stąd ni zowąd rozdzwonił się loganowy telefon. Doktor gbur wyciągnął komórkę z kieszeni spodni, spojrzał na ekran i… Nie krył swojego zdziwienia. - To twoja mama. - mruknął zerkając kontrolnie na żonę, bo… No sytuacja była dziwna, a może nawet niepokojąca. Pani Debenham zwykle przecież dzwoniła do córki, nie do jej męża. Tak czy inaczej, Bear odebrał. Ledwie zdążył się przywitać ze swoją najlepszą na świecie teściową, jak w ułamku sekundy wyraźnie spochmurniał. A właściwie to po prostu się zaniepokoił. - Proszę wyjść z domu i zaczekać na nad u sąsiadów. Dojedziemy jak najszybciej. - polecił spokojnie, ale stanowczo i jeszcze chwilę poprowadził rozmowę z matką swojej żony, a z tego co mówił i co kobieta po drugiej stronie słuchawki odpowiadała, wynikało, że zrobiła to, co Logan zasugerował. Wyszła z domu i poszła do sąsiadów. Tam miała zaczekać, aż Elise i Bear do niej przyjadą. - Musimy podjechać do twojej mamy. Jest przestraszona… Mówi, że brała prysznic i nagle alarm przy drzwiach wejściowych się włączył, więc poszła to sprawdzić i… - Trevisano schował telefon do kieszeni, a skoro już byli przy aucie, otworzył żonie drzwi od strony pasażera. - Drzwi były otwarte. Słyszała też kroki w tylnej części domu, ale na szczęście nie poszła sama tego sprawdzić tylko zadzwoniła… - to tak naprawdę mogło być wszystko, ale Logan sam się zaniepokoił i nie wyobrażał sobie, że mieliby z Elise tam nie pojechać i tego nie sprawdzić. - Samotna kobieta w dużym, bogatym domu… Nawet w naszym Lorne przyciąga to uwagę społecznych fusów. - nawet w tak bezpiecznej okolicy, w jakiej pani Debenham mieszkała - do niedawna z mężem, a teraz sama. - Kolacja musi zaczekać. - dodał kiedy wyjeżdżali już z parkingu i dobrze wiedział, że jedzenie było ostatnim, o czym Elise teraz myślała.
I muszę znaleźć ciucha, więc dorzucę za chwilę.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
ciuch


Cieszyła się, że Logan wrócił do pracy, chociaż… skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie przyglądała się jej trochę podejrzliwie. Bo nie chciała, żeby znowu wpadł w taki sam ciąg, jak ostatnio, gdy wpakował się w kłopoty. Więc obserwowała i cieszyła się, że wszystko było w jak najlepszym porządku i już nie musiała chodzić na lunche do szpitalnej przychodni, bo nie oszukujmy się… to mało higieniczne! I trochę przygnębiające. Dobrze było też znów pracować w mniej więcej tych samych godzinach i razem wracać do domu.
Nie spodziewała się jednak, że rozdzwoniony telefon Trevisano to jej matka. W pierwszej chwili myślała, że cóż… praca, że tyle z ich wyjścia na kolację i randki przed telewizorem na ich wygodnej kanapie. Okazało się to jednak dużo gorsze! Widząc imię swojej matki na wyświetlaczu jego telefonu była bardzo mocno zdziwiona. Ściągnęła mocniej brwi i przyglądała mu się uważnie, starając się wyłapać jak najwięcej sensu ze strzępek rozmowy, które do niej docierały. A to, co do niej docierało wcale nie brzmiało dobrze.
- Cieszę się, że zadzwoniła do ciebie… – mruknęła, gdy wsiadała do auta na miejsce pasażera. To świadczyło o tym, że ufała zięciowi, a to chyba całkiem nieźle. Nie była też na szczęście typem męczącej teściowej, więc nie nadwyrężała nigdy ich cierpliwości. Ten telefon… naprawdę musiał oznaczać kłopoty. Z pierdółkami zazwyczaj dzwoniła do Elise.
- Ale dlaczego do cholery jasnej w pierwszej kolejności nie zadzwoniła na policję? – chyba nie oczekiwała, że Elise pozwoli Trevisano bić się z włamywaczem, prawda? Prędzej dałaby wynieść wszystko z tego domu niż pozwoliła mu tam wejść. Był chirurgiem, jego dłonie były zbyt cenne, żeby szarpać się z jakąś mendą społeczną.
- Jedź do niej, ja zadzwonię. – teoretycznie firma ochroniarska powinna zareagować na włączony alarm, ale wiadomo jak to z nimi jest… nigdy nie ma pewności. Dlatego Elise, gdy tylko Logan ruszył z parkingu zadzwoniła na policję, żeby zgłosić podejrzenie włamania, żeby ktoś tam podjechał i sprawdził dom, czy nie ma w nim intruza. Oczywiście, że się denerwowała – to był dom, w którym dorastała. Wiedziała, że mama jest bezpieczna, ale i tak… było to mocno niepokojące. Także kolacja była ostatnią rzeczą, o której myślała – i tak straciła cały apetyty.
Na cale szczęście, gdy dojeżdżali z Cairns pod dom mamy – okolicę już rozświetlały migające światła policyjnego radiowozu.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
ciuch
Trevisano nawet o tym nie pomyślał. O policji i telefonie do nich. I to nawet nie chodziło o to, że chciał z siebie robić jakiegoś pseudo superbohatera, bo TYM RAZEM kompletnie nie. Po prostu przejął się tak mocno wystraszoną teściową, że jedyne na czym się teraz skupiał to jak najszybsze dotarcie do jej domu. Prawdopodobnie nie powinien jechać tak szybko, jak jechał, bo droga między Cairns, a Lorne była drogą, którą często przecinały kangury albo wallabies, ale… Szlag, po prostu liczył na to, że będą mieli szczęście i na żadnego nie wpadną. Na miejsce, czyli pod adres rodzinnego domu Elise, dotarli więc niedługo potem. Logan od razu zwrócił uwagę na radiowóz i dwójkę funkcjonariuszy - kobietę i mężczyznę - rozmawiających przed wjazdem do domu z panią Debenham. Zatrzymał ich auto tuż obok i jak tylko oboje wysiedli i podeszli do policji i zaniepokojonej kobiety bliżej, zapytał: - W porządku? Sprawdziliście już dom? - policjantka przytaknęła, ale zaraz potem zapytała kim nowi zainteresowani są, więc mama Elise szybko o tym nadmieniła. - A za domem? Sprawdziliście cały ogród? Dokładnie? Tam… - wskazał ręką we właściwym kierunku. - Za różami jest zejście na plażę. Byliście tam? - zadawał pytania, jedno po drugim i o ile na każde poprzednie mundurowi kiwali głowami, o tyle na wzmiankę o plaży… Trochę się skonsternowali. Wymienili między sobą szybkie spojrzenia i ostatecznie do kobieta zdecydowała, że oczywiście, sprawdzą to teraz, ale jeśli ktoś faktycznie był w domu i uciekł z okolicy przez plażę to najpewniej już go tutaj nie ma. Trevisano nawet nie chciał słuchać takich słabych wymówek. Cicho, pod nosem prychnął i spojrzał wymownie na żonę. - Wejdźmy do środka. Musi się pani trochę uspokoić. - pani, czyli pani Debenham, bo Logan jeszcze nie śmiał mówić do kobiety per mamo. Mimo, że przecież byli z Elise małżeństwem już całe pięć minut, hyhy. - Naprawdę byli w domu czy to zwykła ściema? - zapytał cicho, kiedy oddalali się już od mundurowych i szli w stronę drzwi wejściowych do eleganckiej małej willi. Kobieta pokiwała głową. - Nie zaszkodzi, jak ja też się przejdę. - po domu i po jego najbliższej okolicy. Nie miał zaufania do policji, nie lubił ich, uważał, że są leniami i cwaniakami i miał swoje ku temu powody… Cóż, to było widać.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Elise nie miała powodów by nie ufać policji. Głównie dlatego, że nigdy nie miała z nią większej styczności, ani nic nie narozrabiała ani nie potrzebowała ich pomocy. Teraz miała nadzieję, że jeśli ktokolwiek kręcił się w pobliżu domu – zadziała na niego efekt munduru i po prostu się przestraszy. Naprawdę bardzo mocno na to liczyła. Więc gdy przyjechali na miejsce i zobaczyła policję rozmawiającą z mamą – odetchnęła z ulgą. Nawet jeśli kilka chwil później okazało się, że nie byli to najbardziej kompetentni policjanci na świecie… jak można było nie zauważyć przejścia na plażę? I jak udało im się tak szybko sprawdzić dom? Byli dokładni? Przecież dom był spory i pomieszczeń, w których ktoś się mógł ukryć też było sporo… o ile jeszcze przed chwilą cieszyła się z obecności policji tak teraz wydawała się być tym lekko sfrustrowana. Chociaż nie chciała denerwować mamy.
- Nawet jeśli byli… nie wiem jak szybko sprawdzili cały dom. – prychnęła pod nosem, a kiedy przekroczyli próg, sama poczuła dziwne wrażenie niepokoju. Była to prawdopodobnie tylko i wyłącznie jej wyobraźnia, ale z jakiegoś powodu poczuła się obserwowana. Okropne uczucie – Logan… – spojrzała na męża – Rozejrzyj się, ale bez szaleństw, dobrze? – niech nie bawi się w superbohatera, przecież pamiętał! – A ja pomogę mamie spakować parę najważniejszych rzeczy… nie chcę, żeby tu dzisiaj zostawała sama. Prześpi się u nas, a jutro przyjedziemy od rana, żeby wszystko jeszcze raz sprawdzić. – niby nie pytała, niby informowała, ale mimo wszystko spojrzała na męża czekając na akceptację jej pomysłu, nawet jeśli jednocześnie pani Debenham zaczęła protestować, że przecież policja wszystko sprawdziła, nic się nie stało i ona nie chce im przeszkadzać, że przecież dopiero skończyli dyżur i na pewno są zmęczeni. Prawdę powiedziawszy Elise jej nawet nie słuchała, wbijając uważne spojrzenie w męża. Mogła być zmęczona (bo głodna już nie, ciągle nie odzyskała apetytu), ale jednocześnie martwiła się o mamę, bo hej… więcej rodziców nie miała!



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Zdecydowanie bez szaleństw, to mógł jej obiecać. No chyba, że ten ktoś kto naruszył dzisiaj prywatność i spokój pani Debenham, wyskoczy na Trevisano zza rogu… Wtedy nie będzie stał jak kołek. Po prostu da mu w zęby. No, ale! Niczego takiego absolutnie nie zakładał. Chciał sprawdzić dom i ogród dla własnej pewności - policja przegapiła zejście na plażę, mogła też przegapić chowającego się za szafą włamywacza. - To bardzo dobry pomysł. Myślałem przez moment, że my moglibyśmy zostać tutaj… - w sensie towarzyszyć tej nocy mamie Elise w jej domu. - Ale noc u nas ma więcej sensu. Tak zróbmy. - przyznał od razu, oczywiście, że nie mając nic przeciwko temu, aby pani Debenham spędziła z nimi dzisiaj, jutro, pojutrze, mogła zostać w ich domu tak długo, jak długo tylko chciała i potrzebowała. - Nie przyjmujemy „nie” za odpowiedź. Jedziemy do nas. - dodał jeszcze, uśmiechając się lekko i do żony i do jej mamy. - Zaraz do was przyjdę. - jak tylko zrobi rundkę albo dwie po całym domu i ogrodzie. Nie było sensu dłużej zwlekać, bo jeśli faktycznie miał kogoś lub coś tam - gdzieś - gdziekolwiek znaleźć to raczej szybciej niż później. Zaczął więc od domu, zaglądając nie tylko do każdego jednego pomieszczenia i pokoju, ale też w każdy jeden w tych pokojach kąt. Nie pominął ani strychu, ani piwnicy, ani nawet niedużej pralni. Jak tylko upewnił się, że w domu nie było nikogo poza ich trójką, przeszedł do ogrodu. Tam też spędził dobrych kilka chwil, sprawdzając każdy zakątek i zaglądając niemal pod każdy większy krzak. Zszedł jeszcze na plażę, ale ani w ogrodzie, ani tam też nikogo ani niczego niepokojącego nie znalazł. Naprawdę wyglądało na to, że ktokolwiek wszedł do domu uruchamiając alarm, był już tylko przykrym echem tej nocy. W drodze powrotnej z plaży do domu, Logan nie omieszkał wymownie pod nosem prychnąć, jak tylko zauważył, że po radiowozie i dwójce policjantów nie było już śladu. Tak, oni też byli już echem. W trakcie swojego obchodu zrobił też coś jeszcze… - Dom jest czysty, ogród też. Plażę także sprawdziłem i nikogo tam nie ma. Widać ten sukinkot zwiał, jak ostatni tchórz. - zdał krótki raport żonie i teściowej, kiedy wszedł do kuchni, w której były obie panie. Stanął nieopodal kuchennej wyspy i spojrzał to na jedną Debenham, to zaraz na drugą. - Zadzwoniłem do firmy ochroniarskiej, która zakładała wam alarm. Zapytałem dlaczego nie zareagowali na zgłoszenie, ale twierdzą, że niczego nie odnotowali. Pieprzą bzdury, jak zwykle. - Trevisano nawet nie próbował ukryć swojego zdegustowania podejściem agencji do, jakby nie było, groźnej i przykrej sytuacji, na którą powinni byli zareagować. I to błyskawicznie. - Jak jutro tutaj wrócimy to zgram historię uruchomień z głównego panelu i przejadę się do nich później. - bo ignorancji i braku profesjonalizmu nie znosił odpuszczać. A już szczególnie wtedy, gdy wydarzały się one w kontekście krzywdy jego najbliższych. - Przy okazji spróbuję załatwić z tą agencją, w której my mamy alarm, żeby przynajmniej ocenili jak duży byłby to koszt dostosowania tego alarmu tutaj pod ich system. To dobra firma. Nieduża, ale godna zaufania. - nie chciał się narzucać, ale z drugiej strony… Kto miałby to zrobić jeśli nie on? Pani Debenham wcale nie powinna musieć teraz myśleć o takich rzeczach jak zmiana firmy ochroniarskiej. On, jako zięć chętnie w tym pomoże. - Gotowe? Możemy jechać do domu? - zapytał na koniec, koncentrując wzrok już tylko na Elise, bo dobrze wiedział, że pani Debenham na pewno jeszcze spróbuje się z tego nocowania u nich, wykręcić. Nawet jeśli zostając tutaj, w swoim domu, miałaby nie zmrużyć oka w nocy nawet na ułamek chwili. Bear rozumiał to i doceniał ogromnie, że jego teściowa absolutnie im się nie narzucała i nie próbowała wtrącać się w ich życie, decyzje i całą resztę. Rozumiał, ale jednocześnie… Byli rodziną. Rodzinę właśnie od tego się ma - żeby w takiej sytuacji wzięła cię do siebie i po prostu się tobą zaopiekowała.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Oczywiście, że musiała się nasłuchać od mamy, że nic się nie stało, że przecież może zostać sama i wcale się nie boi… ale zupełnie to ignorowała. A może nie tyle ignorowała, co uparcie jej tłumaczyła, że skoro coś ją przestraszyło to nie ma sensu, żeby się tu dzisiaj sama męczyła, że pojadą do nich i zostanie tyle ile będzie potrzebowała. Więc pomogła spakować kobiecie ubrania na kilka następnych dni do niedużej weekendowej torby i zniosła ją na dół, żeby zostawić ją przy drzwiach. I jednocześnie rozejrzała się za mężem, który akurat chodził po ogródku, ale wszystko na dworze zdawało się być spokojne.
Uśmiechnęła się, gdy Logan wrócił do domu, bo logiczne, że zdecydowanie lepiej się czuła, gdy był w zasięgu ręki. To, że zadzwonił do firmy jednak już ją zdziwiło. A jeszcze bardziej to, że niczego nie zauważyli. Dziwne. Zawsze wydawało jej się, że ojciec mocno pilnował (a w ostatnich latach pilnował, żeby ktoś tego przypilnował), żeby system alarmowy był sprawy i skuteczny. Ale no właśnie… jego od kilku miesięcy z nimi nie było. Czy mama mogła coś namieszać?
Spojrzała niepewnie na Logana, który jednak nie wydawał się wątpić w wersję zdarzeń teściowej.
- Właściwie… – zaproponowała – Może sprawdzimy tą historię dzisiaj, co? Nie będziemy tego zostawiać do rana. – rzuciła całkiem swobodnie, a przynajmniej chciała, żeby zabrzmiało to swobodnie. Uśmiechnęła się i skinęła na męża, żeby poszedł z nią do głównego panelu w holu wejściowym domu. Na szczęście pani Debenham została przy kuchennej wyspie, ciągle trochę oszołomiona wydarzeniami tego wieczora – zwłaszcza tym, że właśnie zostaje ewakuowana z własnego domu. A Elise i Logan mieli okazję chwilę pobyć sam.
- To dziwne, że w firmie nic odnotowali. Nie uważasz? Sprawdźmy, czy ten alarm w ogóle się dzisiaj włączył. – czy może starszej pani tylko się przywidziało? Może coś ją po prostu przestraszyło? Może zapomniała zamknąć drzwi wejściowych, a kroki były tylko wytworem wyobraźni? I sama nie wiedziała, którą wersją wydarzeń powinna się martwić bardziej.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Propozycja Elise, żeby sprawdzić historię alarmu już dzisiaj, zaraz lub teraz, wcale Logana jakoś mocno nie zdziwiła. Rozumiał, że potrzebowała to wyjaśnić, jak najszybciej i skoro wciąż tutaj byli to mogli to zrobić. No… Nie był zdziwiony do czasu aż zrozumiał co tak naprawdę chodziło pani doktor po głowie. Wyszedł za żoną nieco bardziej na bok - na tyle, żeby pani Debenham nie słyszała ich cichej rozmowy - i z uwagą, a chyba nawet czujnością przyjrzał się jej ładnej buzi. Zorientował się już, w tym ułamku chwili, że potrzebowała powiedzieć mu coś, o czym nie chciała, żeby wiedziała jej matka. Nie spodziewał się jednak, że… No, że to będzie to, co faktycznie Logan usłyszał. I nawet jeśli nic nie padło tak kompletnie wprost to koniec tej wątpliwości dopowiadał się sam. - Myślisz, że… - spauzował, bo sam nie wiedział jak nazwać to, co Elise sugerowała, a on… On chyba zaczynał rozumieć dlaczego. - To w ogóle się nie wydarzyło? Nie było alarmu? Nie było włamania? - zapytał cicho, niemal szeptem, skupiając wzrok przy tęczówkach żony, a razem z tym bardzo intensywnie przepracowując w głowie całą tę dzisiejszą sytuację. Odruchowo pokiwał nią lekko, tylko na krótki moment odwracając ślepia od pani doktor i zwracając je w kierunku kuchni. Nie, pani Debenham nie mogła ich słyszeć. Ale czy mogła tylko… Sądzić, że słyszała alarm, kroki i była ofiarą włamania? Szlag… Chyba faktycznie lepiej będzie rozprawić się z tą wątpliwością już dzisiaj. - Była naprawdę przestraszona, Elise… Jak zadzwoniła do mnie… Była naprawdę przestraszona. - wymamrotał, wracając spojrzeniem do żony i mimowolnie ściągając przy nasadzie nosa mocniej brwi. - Sam już nie wiem co byłoby gorsze. - podsumował, nieumyślnie wypowiadając na głos to, o czym pomyślała ciemnowłosa. Faktyczne włamanie czy teściowa z halucynacjami? Ech… - Dobra, nie ma co. - przysunął się do żony i objął ją ramieniem. - Spróbuj może mamę podpytać jeszcze… Co dokładnie słyszała i widziała, a ja sprawdzę ten nieszczęsny alarm. - bo faktycznie nie było sensu tego odkładać. Jeśli mieli zerwać ten plaster, to lepiej zrobić to bez znieczulenia. Trevisano dał jeszcze żonie krótkiego buziaka, a potem zrobili, tak jak postanowili. Chwila, dwie, osiem - tyle minęło, aż Bear ponownie stanął w progu kuchni. Jego teściowa go nie widziała, bo stała przodem do okna, a tyłem do drzwi, ale Elise już tak. Wymownie skinął głową, wskazując żonie, że znów powinni mieć krótkie sam na sam. Debenham przyszła, jej mąż wcisnął łapska w kieszenie spodni i wzruszył lekko ramionami. - Nie wiem co powiedzieć, Elise… Ale miałaś rację. - jej przeczucia okazały się być słuszne. - Rejestr nie wskazuje na to, żeby ten alarm w ogóle się dzisiaj włączył. Dla pewności sprawdziłem czy w przeszłości były takie epizody i faktycznie, był jeden, a rejestr natychmiast to zaznaczył. Tego z dzisiaj… Nie. - i to była chyba jednak ta opcja, której Trevisano obawiał się bardziej. Pokręcił głową i nie odrywał wzroku od żony. - Powiemy jej to? Może nie dzisiaj, co? - kobieta i tak była mocno roztrzęsiona…

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Skinęła niepewnie. Ale właściwie nie wiedziała, co myślała… bo jak? Dlaczego? Po prostu nie dawało jej spokoju to, co powiedział o firmie ochroniarskiej. Oczywiście mogli ją zmienić, koszty nie miały większego znaczenia, ale eh… co jeśli to po prostu był fałszywy alarm? Z jednej strony oczywiście to bardzo dobrze – bo wolała wiedzieć, że nikt nie zagrażał bezpieczeństwu jej matki w tym dużym domu. Ale z drugiej… skąd jej się to wzięło? Wzruszyła bezradnie ramionami, bo naprawdę nie wiedziała. Naprawdę!
Musnęła lekko policzek męża i wróciła do kuchni, starając się faktycznie zagadać starszą panią i ją wypytać jak to wszystko wyglądało. Co się dokładnie stało. Jednocześnie raz za razem zerkała w kierunku Trevisano, a gdy ten pojawił się w zasięgu jej wzroku i skinął, prosząc ją na stronę. Zrobiła to.
- Nie, nie dzisiaj. – bo nie chciała jej dodatkowo denerwować… - Mogła nie zamknąć drzwi, może ich nie domknąć… może podmuch wiatru otworzył je szerzej i dlatego to zauważyła, dlatego się przestraszyła. Ale skąd wziął się jej alarm? Skąd kroki? – pokręciła lekko głową, bo naprawdę nie rozumiała. Jedynym sensownym wytłumaczeniem było to, że jeśli przestraszyły ją otwarte drzwi to wyobraźnia podsunęła jej całą resztę – Zostawmy to dzisiaj. Ważne, że nic złego się nie stało. – że nikt nikomu nic nie zrobił, że nikt nic nikomu nie ukradł, a jedyną „stratą” było trochę czasu i nerwów – Jedźmy do domu. Może ty coś więcej z niej wyciągniesz, bo mi się nie udało… ciągle tylko powtarza, że nie musimy się martwić i że może przecież zostać tutaj. – rozłożyła bezradnie łapska, bo co zrobisz jak nic nie zrobisz. Może Logan będzie bardziej przekonujący. Albo Pani Debenham po prostu bardziej się przed nim otworzy niż otwierała się przed własną córką. Uśmiechnęła się do męża, żeby dać mu do zrozumienia, że nie ma co się denerwować i tyle.
- Mamo, chodź… zbieramy się. Sprawdzę tylko jeszcze, czy wszystkie drzwi są pozamykane i możemy jechać. – faktycznie jeszcze drugi raz sprawdziła, czy wszystkie okna i drzwi tarasowe są pozamykane, przed wyjściem znowu uzbroiła alarm i upewniła się, że drzwi wejściowe zostały zamknięte. Dziwny wieczór.
Usiadła na miejscu pasażera obok męża, a w lusterku spojrzała na matkę siedzącą z tyłu i lekko się do niej uśmiechnęła – Skalpel będzie zachwycony.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Logan nie zakładał, że pani Debenham mogłaby chcieć bardziej otworzyć się przed nim. Głównie dlatego, że oceniał jej więź z Elise jako naprawdę silną. On, mimo wszystko, był w tej rodzinie od bardzo niedawna. I nawet jeśli dzisiaj kobieta zadzwoniła do niego… Po prostu nie sądził, że mógł wyciągnąć z niej coś więcej. Ale może się mylił? Może to było niewłaściwe założenie? Kto wie… - Nawet jeśli nikogo tu nie było, nie chcę jej tu zostawiać samej. - mruknął cicho, tak tylko dla uszu żony, kiedy razem wracali już do kuchni, gdzie czekała na nich loganowa teściowa. Zebrali się z domu, zapakowali jedno po drugim do dużego auta i niedługi czas potem byli już pod właściwym adresem. Weszli do środka, Logan od razu zaniósł rzeczy ich gościa do pokoju gościnnego, przy okazji zostając tam chwilę dłużej, żeby otworzyć okno i wpisać do pomieszczenia odrobinę powietrza. Przyjemnie chłodnego, wieczornego powietrza. - To może… Zamówimy coś? Jeśli jesteście głodne…? - zaproponował, kiedy pojawił się w kuchni, w której ponownie zastał obie panie Debenham. Tym razem jednak, w towarzystwie Skalpela. Ten, tak swoją drogą, miał chyba jakiś skok wzrostowy, bo przybrał i w centymetrach i w kilogramach. I już coraz mniej był małym uroczym Skalpelkiem… Coraz mniej. - Wina? - Logan zapytał stając tuż przy żonie i schylając pysk do jej policzka i ucha. Jedną rękę oparł na jej ramieniu. - Czy jesteś super zmęczona i mam ci dać dzisiaj spokój? - wyszeptał jeszcze, korzystając z okazji, że mama Elise poszła do łazienki na parterze. Męski wzrok lustrował uważnie panią doktor z ukosa, a sam Trevisano nie odsuwał się od niej nawet na pół centymetra. Zastanawiał się i trochę niepokoił dzisiejszym incydentem, ale… Przede wszystkim tym, jak się w jego kontekście czuła ciemnowłosa. Nie chciał, żeby martwiła się ZA bardzo, bo może wcale nie było, tak naprawdę, czym? Może to tylko najgorszy zbieg okoliczności ever? Może… - Mama pójdzie spać to pójdziemy na taras i pogadamy. - tak zakładał, jeśli oczywiście Elise nie planowała już, od razu iść do łóżka i przykleić głowy do poduszki. Kątem świadomości zarejestrował odgłos otwierających się drzwi od łazienki i zaraz potem ciche kroki swojej teściowej. Odsunął się od żony na pół kroku i spojrzał w kierunku wejścia do kuchni, w której cały czas przecież stali. - Napije się pani czegoś? Ciepłego albo mocniejszego? Na lepszy sen. - bo nawet jeśli to wszystko było tylko efektem działania wyobraźni i przekoloryzowania, to Logan nie miał najmniejszych wątpliwości co do tego, że strach kobiety, który słyszał w jej głosie i potem widział w jej oczach, był prawdziwy.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Z tym się zgadzali. Bo nawet jeśli był to fałszywy alarm i nikogo w domu nie było – nie chciała zostawiać jej tu samej. Cóż… właściwie dziwiła się, że kobieta w ogóle chciała w tym domu mieszkać sama. Był duży i przypominał o tych wszystkich latach, które spędzili tu jako rodzina. A teraz? Została sama. Towarzyszyła jej tylko cisza i samotność. I chociaż pani Debenham nie była kobietą, która siedziała w domu i wsłuchiwała się w ciszę – prowadziła życie towarzyskie, z którego musiała zrezygnować z powodu choroby męża to jednak… czasami musiała wrócić i wtedy była tylko sama ze sobą. Przerażające. Elise nawet nie próbowała sobie wyobrażać jakie to uczucie. Wystarczyło, że ich dyżury z Loganem się mijały… a czuła się nieswojo we własnym domu, gdy była w nim sama, a przecież było to chwilowe!
- Możemy zamówić, jasne… stosunkowo niedaleko jest ta nowa włoska knajpa, powinni przywieźć to całkiem sprawnie. – zaproponowała, co akurat zgrało się z tym jak Logan zaproponował jej wino, więc od razu skinęła – Dużo. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu – I ani trochę nie próbuj mi dawać spokoju. – dodała, jeszcze i sięgnęła jego warg, lekko i swobodnie go całując i uśmiechając się do męża. Nie potrzebowała od niego uciekać. Nie zamierzała też dramatyzować. To wszystko, co się wydarzyło… to naprawdę mogła być po prostu seria niefortunnych zdarzeń i wybujała wyobraźnia. Kto nigdy nie bał się iść do łazienki po naprawdę strasznym horrorze niech pierwszy rzuci kamieniem!
A w odpowiedzi na jego propozycję wyjścia na taras tylko pokiwała głową. Nawet jeśli przyszła zima, nawet jeśli wieczory były chłodniejsze to nadal było tam przyjemnie i jakoś wcale nie chciało jej się spać.
Pani Debenahm poszła w ślady córki i skoro zamówili włoskie jedzenie – również napiła się wina. I właściwie ten wieczór minął całkiem przyjemnie. Zjedli, porozmawiali, znowu może robiąc podchody do tego, czy była świadoma, że to jej wyobraźnia podsunęła jej alarm, ale… nic z tego. Za to alkohol faktycznie zadziałał na senność, bo chwilę po kolacji stwierdziła, że lepiej pójdzie się położyć.
A Trevisano znowu zostali sami. Elise dopiła zawartość swojego kieliszka i spojrzała na męża – Otworzysz jeszcze jedno? – zaproponowała, wskazując na butelkę – Przyniosę nam z góry jakieś bluzy i możemy się przenieść. – faktycznie zsunęła się z barowego stołka, podreptała na górę, gdzie sama założyła jedną z bluz męża, a drugą wzięła jemu. Sprawdziła, czy mamie niczego nie brakuje i dopiero wróciła do Logana, który zdążył już przygotować im miejsca na leżakach na tarasie. Podała mu więc bluzę, a sama usadowiła się wygodnie i sięgnęła po kieliszek z winem – Sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Smaczna kolacja i jeszcze lepsze wino, jako zwieńczenie raz, że całego tygodnia, a dwa - wieczoru, jak ten ich nie mogły nie pomóc. Z pełnymi brzuchami i alkoholem zabawnie i w granicach normy uderzającym do głowy, wszyscy troje czuli się lepiej. To jednak nie sprawiło, że sprawa tajemniczego włamania została jakkolwiek rozjaśniona. Widać potrzeba było na to więcej czasu, albo… Po prostu zapomnienia. Może nigdy nie dowiedzą się co tak naprawdę wydarzyło się w domu pani Debenham. Logan, tak czy inaczej, miał jednak coś w planie na jutro. I zaraz powie o tym żonie. Póki co, faktycznie przygotował im leżaki i rozlał do kieliszków wino ze świeżo otwartej butelki. Było smaczne, a jednocześnie nie robiło człowiekowi karuzeli w głowie. Przyjemny dodatek do przyjemnego wieczoru z żoną. - Ja chyba jednak jutro pojadę do tej agencji ochrony… - zaczął, wciągając na siebie ciepłą bluzę, którą przyniosła mu Trevisano. - Porozmawiam z nimi, zawsze to inaczej niż przez telefon. Spróbuję wybadać czy mieli kiedyś takie przypadki, że alarm się włączył, a nie było tego w historii systemu. - bo taka ewentualność też istniała. Była… Niewielka, ale była. Logan rozsiadł się wygodnie na swoim leżaku i też, tak jak pani doktor, sięgnął po kieliszek z winem. - Chociaż najpewniej było, tak jak powiedziałaś. Twoja mama nie zamknęła drzwi, może był jakiś hałas na ulicy… Albo w telewizji i pomyślała, że to alarm? W końcu brała prysznic, szum wody też zrobił swoje. - i zanurzył czystość odbioru… Wszystkiego właściwie. - A potem wyobraźnia zrobiła resztę. I wcale się nie dziwię. Ja też czasami boję się iść siku w nocy, jak wcześniej obejrzymy horror z duchami. - przyznał luźno i uśmiechnął się do żony znad swojego kieliszka. Upił z niego łyk i zaraz jeszcze dodał: - A ty co byś zrobiła? Gdybyś była sama w domu… I miałabyś wrażenie, że ktoś do tego domu wszedł. Ktoś, kogo do niego nie zapraszałaś, ktoś, kto nie byłby mną. Co byś zrobiła? - był ciekaw. Nie dlatego, że potrzebował wiedzieć, że pierwszy telefon, który Elise w takiej sytuacji by wykonała byłby do niego, ale dlatego, że chciał mieć pewność, że zadzwoniłaby gdziekolwiek zamiast samej szukać potencjalnego intruza.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Właściwie to… wystarczył im jeden leżak. Na szczęście te były wystarczająco szerokie i wystarczająco porządne, że Elise mogła zmienić zdanie i przesiąść się tak, żeby po prostu usadzić tyłek między udami męża i oprzeć się o jego tors. Że było mniej wygodnie? No trudno! Musiał z tym handlować, a ona nie narzekała.
- Pójdziesz? – zdziwiła się, ściągając mocniej brwi – I myślisz, że przyznają się do tego, że ich system jest wadliwy? Tak po prostu? – ciężko było jej w to uwierzyć, ale jeśli Logan chciał spróbować – ona nie miała nic przeciwko. Zwłaszcza, że to zawsze było jakieś wytłumaczenie. Chociaż cóż… naprawdę coraz mocniej upewniała się w tym, że był to niepotrzebny atak paniki. No i niedopuszczalne niedopatrzenie, bo jak można nie zamknąć za sobą drzwi wejściowych? To dobrowolne ściąganie na siebie kłopotów.
Zaśmiała się pod nosem, gdy wspomniał o filmie z duchami, ale no cóż… tak właśnie było! Tak samo jak wszystko zdawało się wydawać podejrzane dźwięki, gdy była sama w domu. Ludzki mózg już tak miał, że w najmniej odpowiednich momentach robił z ludzi tchórzy – Wszystko jest możliwe. Tak długo jak jest to jednak, pojedyncza niepokojąca sytuacja… nie zamierzam wpadać w paranoję. – i wysyłać pani Debenham do lekarza albo psychologa, bez przesady. Kobieta zdawała się być w doskonałej formie, dzisiejszy incydent tego nie zmieniał. A Elise nie chciała panikować!
- Pewnie byłabym jak typowa blondynka w horrorze… i szybko zginęła. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu – Ale nie dlatego, że ruszyłabym na poszukiwania intruza, ale dlatego, że bym go zignorowała myśląc, że to ty… albo omamy. – słuchowe i tylko jej się wydaje, że ktoś tam jest! No ewentualnie Trevisano robi sobie żarty! – Jeśli miałabym pewność, że ktoś jednak tam jest i to nie jesteś ty? Pewnie zadzwoniłabym na policję. Albo zdzieliła go łeb doniczką? I zadzwoniła po ciebie, że musimy zakopać zwłoki? Sama nie wiem, naprawdę. Nie chcę o tym myśleć, bo wpadnę w paranoję i wszędzie będę widzieć obcych w naszym domu. – a ten wydawał się być bezpieczny, przynajmniej jak do tej pory!



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ