kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
No i wszystko było ich wspólną winą, tak naprawdę, dlatego Cami naprawdę nie chciała się czuć oceniana za to. Bo przyganiał kocioł garnkowi! Tylko że ona brała jego błędy z przeszłości na klatę, a on jej nie. Więc jak miała przejść do porządku dziennego z tym, że on chciał być obok i mu zależało, skoro jednocześnie cały czas czepiał się jej o rzeczy, które zrobiła dawno temu? I jak miała mu powiedzieć o swoich najnowszych błędach, skoro już teraz była na skreślonej pozycji?
- Ale jesteś obok, jakbyś nie zauważył to wszystko to jest moje bagno, a nie Twoje. Jakoś nikt z Twojej przeszłości nigdy nie próbował nas zabić - przypomniała mu, bo przecież co najwyżej chcieli uprawiać z nią seks. I to nie ze względu na Luke’a, oczywiście. - Fajnie że umiesz o siebie zadbać ale to wszystko to wciąż jest moja wina, a nie twoja. I wcale nie wiedziałeś, że możesz zginąć, kiedy ściągałeś mi majtki z tyłka, bo takich ostrzeżeń na pewno nie mam na tyłku wytatuowanych - podsumowała, mówiąc trochę więcej niż planowała. Czy po prostu pozwalając sobie w końcu mówić, nawet jeśli nie do końca wciąż wiedziała co chciała powiedzieć i gdzie z tymi słowami pójść…
- O wybacz, przegapiłeś te kule i pięści w Rosji, że teraz pytasz przed czym uciekam? - no zapytała, chociaż doskonale wiedziała, że to nie o tym mówił. Dlatego skończyła swój obiad, a potem oparła się na siedzeniu i złapała za głowę. Co oni do jasnej anielki robili?
- Chyba prawie spaliłam swój dom rodzinny, wątpię czy istnieje coś, czego mogę dotknąć, co nie zamieni się w ogień i zgliszcza… - wyznała, chyba po raz pierwszy na głos. I od razu pożałowała. No nie planowała się otwierać, ani nikomu o tym mówić, ale jednak trochę jej to… ups… wyszło.
- Tak widziałam się z tym z Lorne i on chciał wiedzieć czemu go zostawiłam. Po tylu latach - odpowiedziała zrezygnowana, bardzo cicho, jakby nawet nie do końca była świadoma, że właśnie mu odpowiada na zadane pytanie. Była cholernie zmęczona.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke z kolei zaczynał żałować, że jej opowiedział o tym co odpierdalał przed laty. Miał poczucie, że skoro wiedziała o jego słabościach, to tym bardziej traktowała go jak jakiegoś przydupasa. I że z tego powodu wciąż go odtrącała, bo nie traktowała jako kogoś, kto faktycznie może ją wesprzeć, tylko jak tykającą bombę która zaraz wypierdoli ich oboje w kosmos.
– Cami, wyjechaliśmy z Rosji już kilkanaście dni temu, twój stary spadł z rowerka, a my balujemy po Europie. Nikt już tego nie roztrząsa oprócz ciebie – zauważył, bo przecież dawno już nie dopierdalał się za Borisa. Być może wciąż działał tu wysoki poziom adrenaliny, ciężko powiedzieć. – Ale nie zginąłem – odparł chłodno i stanowczo. – Po co wszystko teraz mówisz, chcesz mnie do siebie zrazić? Czy chcesz mi zasiać myśl, żebym się odpierdolił, bo wolisz jednak podróżowanie solo? – spytał marszcząc brwi, no serio nie rozumiał skąd u niej nagle taka… panika? To chyba dobre słowo.
– A ty spałaś, kiedy przekraczaliśmy granicę i zdobyliśmy nowe dokumenty? – odbił piłeczkę, wciąż nie rozumiejąc skąd u niej nagle taka fala poczucia winy za to, co działo się w Rosji.
– Cami, to było z dwadzieścia lat temu! – odrzucił na moment makaron i pochylił się lekko w stronę siedzącej naprzeciwko Cami, opierając się przedramionami o swoje kolana. – Wiem co to poczucie winy, bo też mnie zżera od lat, ale może to kurwa najwyższy moment, żeby samemu się od siebie odpierdolić i żyć normalnie – dodał, zastanawiając się w duchu skąd u niego nagle taki przypływ motywacji i pozytywnego myślenia. I wtedy uświadomił sobie, że chciał być silny, silniejszy niż te jebane wyrzuty sumienia. Dla niej, żeby pomóc jej odciążyć się z tego ciężaru i żeby mogli dźwignąć go razem. W końcu dwóm kulawym łatwiej się szło, kiedy opierali się o siebie.
– I jaką odpowiedź dostał? – spytał podpierając twarz o dłoń, wciąż będąc lekko przechylonym w jej stronę.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
A nie powinien. Bo w trakcie tych rozmów nie mówiła mu nic, co oznaczałoby że patrzy na niego jak na słabeusza. Właściwie to jej słowa były budujące…. no ale chyba coś w tym jest, że jak człowiek otwiera się przed innymi, ujawnia swoje mroczne sekrety, to staje się tak… bezbronny we własnej głowie, że musi się schować za jakimś bezpiecznym, grubym murem, no i oczywiście przyjmuje od razu pozycję do ataku, tak jakby zawsze musiał się przed czymś bronić. A już na pewno mają tak dzieciaki, których nigdy nikt nie bronił, jak właśnie ta dwójka.
- Nie no, super, było minęło, słowa od faceta, który kocha wypominać wszystko z przeszłości - wywróciła oczami, bo no kurde, co się jej za coś czepiał, sięgało to jej przeszłości sprzed lat. No nie wiedziała jak jaśniej mu pokazać, że kocioł przyganiał tutaj garnkowi.
- Ale mogłeś. Byłeś w swoim salonie, na swojej podłodze, nawet nie miałeś w planach wychodzić z mieszkania. To wszystko moja wina - przypomniała mu, niechętnie wracając do tematu ich seksu… bo no trochę to było tak, że przespał się z nią i sprowadził sobie na głowę plagi egipskie. instant klątwa, co nie.
- Nie muszę cię do siebie zrażać, wystarczy że wspomnę o czymkolwiek ze swojej przeszłości, a już patrzysz na mnie jakbym to ciebie zostawiała przed ołtarzem - prychnęła cicho, a potem pokręciła głową. - Im więcej o mnie wiesz, tym więcej masz do krytykowania - dodała, marszcząc z irytacją brwi. - Aha, super, no to już zapomniałam, wiesz? Wymknęłam się tamtej nocy, tym samym oknem w którym popalała pokojówka, a potem jak wróciłam, to dom już płonął. Wszyscy mogli przeze mnie zginąć, jestem przeklęta od dawna - podsumowała, a potem westchnęła ciężko i pokręciła głową. Nie spodziewała się, że miała takie wnioski, dopóki sama ich nie powiedziała na głos. Bardzo możliwe, że wierzyła w bajki i po prostu szukała księcia ,który pocałunkiem wybawi ją od tej klątwy, ale jak widać, nie działało. Ani narzeczeństwo, ani ślub.
- Że nie wiedziałam, że tego nie chce dopóki… się nie zorientowałam, że nie chce - podsumowała bardzo cicho, oczy kierując za okno, gdzieś w dal. Nie było jej łatwo powiedzieć to na głos. Ale to zrobiła.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Tak, Luke atakował i kąsał, co sam był wobec swojej przeszłości bardzo krytyczny i nie dopuszczał do siebie myśli, że ktoś byłby w stanie mieć do tego inne podejście. Łagodne i akceptujące. Nie był w stanie wymazać ze swojego życiorysu tych chwil, kiedy wił się z fantomowego bólu z powodu głodu i czuł się jak ostatnie gówno. I dopóki sam tego nie przepracuje, będzie takiego siebie widział także w oczach innych.
– Dżizas, ile razy jeszcze mam cię za to przepraszać? – aż schował twarz w dłoniach, żeby nie wybuchnąć. Dobrze wiedział, że zjebał, nie wiedział za to co jeszcze mógł zrobić, żeby jakoś odpokutować.
– I czego ty oczekujesz? Mam powiedzieć, że tak, to twoja wina czy co? No to możesz próbować dalej, ale to nie nastąpi – zapowiedział. Tak, mógł zostać na podłodze i wpierdalać chińskie żarcie, ale ostatecznie była to jego decyzja, żeby za nią wybiec i zapodać wiązankę w jej kierunku.
– Naprawdę tylko takim mnie widzisz? Jako gościa, który tylko po tobie jebie od rana do nocy? – spytał serio, nawet lekko przerażony. Uderzyło go to mocno, bo sam nie był do końca świadomy, że aż tak jego słowa na nią oddziaływały. Coraz bardziej czuł się na przegranej pozycji i po raz pierwszy ogarnęły go wątpliwości, czy było tu jeszcze co zbierać.
– Ale ostatecznie przez ciebie nikt nie zginął – stwierdził. – Przecież nie zrobiłaś tego celowo, to był wypadek, tak? Nie jesteś szaloną piromanką tylko laską, która jako gówniara popełniła błąd – zmarszczył brwi. Nie wierzył w żadne klątwy, czary i inne cuda wianki. A gdzieś go wewnętrznie bolało to, że Cami tak jebała samą siebie. I zaczynało do niego docierać, jak bardzo taka samokrytyka jest wyniszczająca. Nie wspominając już o tym, jak musi boleć kiedy ktoś inny ci coś wytyka… – A już na pewno nie jesteś żadną przeklętą wiedźmą – dodał z lekkim rozbawieniem, dłonią odgarniając jej z twarzy niesforny kosmyk włosów i zakładając jej go za ucho.
– Z tymi kolejnymi było podobnie? Uciekałaś, bo kiedy przyszło co do czego uświadamiałaś sobie, że to nie jest to czego pragniesz? – spytał po chwili uważnie jej się przyglądając.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
#1500 post, uczcijmy go

Więc niech się nie dziwi, że Cami się broniła. I tak, jasne, to nie była jego wina, że był jaki był, ani jej, zresztą gdyby byli inni, to pewnie by się nie odnaleźli i w ogóle nie wpakowali w to wszystko, w czym teraz byli… no ale cóż, jakoś trzeba z tym handlować. Nawet jeśli Luke nie rozumiał jak o wiele dalej zaszedł niż jej mąż, czy narzeczeni i jak ich relacja, jest dłuższa i mocniejsza, bo przecież zgodnie z jej logiką powinna zwiać gdzieś po pierwszym seksie. Albo drugim.
- Nie chce przeprosin, zwłaszcza że mogę je sobie najwyraźniej wsadzić gdzieś. Ty masz problem z tym jaka jestem i tego nie przeskoczysz, nieważne ile razy sobie w głowie powtórzysz wymówki - wzniosła oczy ku niebu. Tak, powiedziała w końcu co ją gryzło, a potem pokręciła głową i westchnęła ciężko.
- Nie, zapomnij że w ogóle cokolwiek powiedziałam - pokręciła głową raz jeszcze, na moment opierając dłoń o swoje czoło .Tyle że on wcale nie przerywał, tylko mówił dalej i to słowa, na które zdecydowanie nie była gotowa.
- Czyli chcesz mi powiedzieć że im lepiej mnie poznajesz, wcale nie jesteś coraz bardziej rozczarowany tym czego się dowiadujesz? - uniosła chłodno brwi, no bo sama nie widziała do końca sensu w udawaniu już, że jest inaczej. Luke miał swoje na sumieniu, ale i tak to ona czuła się przy nim ciągle nie dość dobra, nie dość krystaliczna.. co ją wkurwiało, bo przecież nie ruszały jej opinie innych i żyła po swojemu, co nie? Więc to też z całą stanowczością powinna mieć w dupie, zamiast się przejmować tym co on o niej myśli.
- Rzecz w tym, że nie wiem Luke. Nie wiem, okej? Wyszłam, a jak wróciłam był pożar. Nie pamiętam żebym coś strąciła, czy o coś zahaczyła, po prostu wyszłam, mimo że w ogóle nie powinnam wtedy wychodzić, a potem dom się spalił. Jak robię to czego chce, obraca się wszystko w popiół - podsumowała cicho, opierając się o wezgłowie i wznosząc oczy ku niebu. Nie podobały jej się te wnioski ani tok tej rozmowy, zwłaszcza że nie wiedziała dokąd zmierzała.
- Oczywiście że jestem - odpowiedziała mu, przymykając na moment oczy, kiedy jej dotknął. A po jego słowach westchnęła cicho. - Tak. Nie wiesz, że czegoś nie chcesz, dopóki nie sprawdzisz. Nawet jeśli to coś, czego naprawdę powinno się chcieć… - dodała ciszej i aż ją lekko przeszedł dreszcz. - Nieważne. Idę spać, obudź mnie we Francji - poprosiła, opierając się czołem o bok pociągu, uciekając od jego dotyku i bliskości, która wcale nie była teraz tylko fizyczna…
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke potrzebował chwili żeby przetrawić jej słowa. Nie zaprzeczył uznając, że nie miałoby to teraz najmniejszego sensu. Cami miała swoje przekonania na jego temat i to Luke był tym, który na nie zapracował. Wiele razy sprawiał, że laski przez niego czuły się źle, ale po raz pierwszy sam poczuł się fatalnie z tym, do czego doprowadził. Powoli zaczynało docierać do niego, jak bardzo toksycznym człowiekiem był, skoro potrafił doprowadzić nawet niezłomną i pewną siebie Cami do tego, że zaczynała przy nim wątpić w siebie uznając, że może być dla kogoś niewystarczająca.
– Nic nie rozumiesz. To nie jest rozczarowanie tobą, Cam – odparł cicho. Otworzył usta, żeby kontynuować, ale ostatecznie nie wypowiedział żadnego słowa. Nie był gotów, żeby powiedzieć jej, że kierowała nim głównie zazdrość i złość. O to, że był przez nią ciągle odpychany, o to, że wciąż wymykała mu się z rąk, choć jednocześnie wślizgnęła się niepostrzeżenie do jego głowy i schowała w tak maleńkim zakamarku, że nie był w stanie jej stamtąd wypłoszyć. A ona tylko kuliła się i kuliła, robiąc uniki przed próbą wykopania jej stamtąd i patrząc na niego swoimi wielkimi błyszczącymi ślepiami. Jak małe bezbronne kociątko.
– Nigdy się już tego nie dowiesz – podsumował być może dość dosadnie, ale za to zgodnie z prawdą. – Złamałaś szlaban starych i wymknęłaś się bez ich zgody. Czyli zrobiłaś wtedy to, co wszystkie dzieciaki w twoim wieku. To nie jest grzech, a już na pewno nie taki, żeby biczować się za to do końca życia – odparł uważnie jej się przyglądając, nawet jeśli ona unikała jego wzroku. Ale był przerażony tym, jak wiele przypisywała temu pożarowi. Idąc jej tokiem myślenia wszystkie jej decyzje w dorosłym życiu rozpatrywała przez pryzmat tego jednego wydarzenia, które być może nawet nie miało miejsca z jej winy.
– Co najwyżej czarnym kotem wiedźmy – odparł siląc się na lekki uśmiech. – Albo to coś, co chciało dla ciebie otoczenie, a nie ty sama – podsumował z lekkim westchnięciem, po raz kolejny uzmysławiając sobie, jak bardzo Cami miała skrzywiony obraz związków i miłości za sprawą swojej rodziny. Kiedy zasypiała sam również odchylił się do tyłu, opierając głowę o szybę. Wpatrywał się w śpiącą Cami, a po jego głowie szalało mnóstwo myśli. Był tak kurewsko zmęczony, ale jednocześnie jeszcze przez parę godzin nie mógł zmrużyć oka, w obawie, że kiedy by się obudzi, Cami już przy nim nie będzie.

Francja


Luke’owi w końcu udało się na chwilę zasnąć. Kiedy poczuł, że pociąg się zatrzymuje, z przerażaniem otworzył oczy. Widząc Cami, która wciąż drzemała, lekko dotknął jej dłoni, delikatnie nią potrząsając. – Wstawaj, śpiochu, jesteśmy na miejscu – oznajmił jej. Kiedy wytarabanili się z pociągu uznali, że muszą się gdzieś odświeżyć. I tu o dziwo z propozycją wystąpił Luke, który w Paryżu miał paru ziomków, których poznał na obozach narciarskich i z którymi utrzymywał kontakt. Kiedy znaleźli się już u nich, Luke opowiedział po krótce że robią sobie z Cami eurotripa i że niedługo wracają, więc muszą z przytupem zakończyć tę podróż. Jeden z kumpli Luke’a stwierdził, że zna szefa kuchni w resto mieszczącej się na wieży Eiffla, więc mogą liczyć na spoko zniżkę jeśli powołają się na niego, bo bez tego to jednak w chuj drogo. Kumpel pożyczył mu nawet jakąś koszulę, bo jednak była to fancy miejscówka i bez odpowiedniego dress codu mogą pomarzyć, żeby tam zjeść. Więc tak oto znaleźli się w restauracji przeglądając menu.
– Jadłaś kiedyś żabie udka? Podobno smakują jak kurczak, ale sam nie wiem, jakoś jedzenie płazów do mnie jakoś nie przemawia – stwierdził, a potem oderwał na chwilę wzrok od karty i zaczął patrzeć na panoramę Paryża, nad którą rozpościerał się piękny zachód słońca. – Myślisz, że określenie „miasto miłości” wzięło się od widoków czy od orala? Ja stawiam na oral. Coś tak wspaniałego trzeba było godnie upamiętniać – rzucił filozoficznie, nie mogąc oderwać wzroku od panoramy Paryża.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Oczywiście, że zapracował, ale to nie były jej przekonania na jego temat. To była po prostu jej interpretacja jego reakcji na nią i jej zachowanie, i słowa. Trochę ciężko było żeby było inaczej, skoro tu ona mu mówiła, że go rozumie i wie skąd u niego wychodzą takie rzeczy na światło dziennie, że widzi podobieństwa, że rozumie, a tu on ją ocenia, krytykuje, ocenia i krytykuje znowu. I najgorsze chyba było w tym to, że nawet nie starał się tego zobaczyć. Tak w tej relacji skupiał się na tym jakie ona mu zapewniła objawienia na temat jego własnego życia, że nie zauważał jak mało w tej relacji jest miejsca na jakieś usprawiedliwienie i zrozumienie dla niej. Bo wydawało jej się, że nie jest złym człowiekiem, ale kiedy to Luke tak ją oceniał, ciężko było nie myśleć, że jednak nim jest.
Westchnęła ciężko, ale nie chciała już rozmawiać o rodzicach. I chyba nie miała już na ten temat więcej do powiedzenia… a przynajmniej jeszcze nie. To była jedna z tych rzeczy, które siedzą człowiekowi w głowie i dopiero z czasem zaczynają się objawiać z tego jakieś wnioski, wymyka się jakaś myśl, i nagle człowieka jebnie prawda… albo przemyślenie. No ale cóż, nie teraz, nie dzisiaj, nie u Cami przynajmniej.
I tak, uśmiechnęła się lekko na tego kota, który został jej w głowie. Kot. Kot i pies to fajna para, nie? A potem zasnęła, skoro pół nocy nie spała, to akurat się wyspała w drodze do Francji, która zajęła im te 20 godzin około.

Francja



No i tak, kiedy Luke ją obudził, to wstała i lekko go kopnęła - sam jesteś śpiochem, księżniczko z ziarnka grochu - mruknęła zirytowana, a potem wzięła psa, którego pewnie jedno z nich wyprowadzało na stacjach na siku, a potem nakarmiło, bo byli odpowiedzialnymi rodzicami i na pewno o tym pamiętali! A jak nie, to Furia by nas zjadła, za kiepskie dbanie o inne psiaki, a wiemy że ząbki to ona ma ostre jak zryw do biegu.
No i tak, skoro już Cami poznała jego kumpli i pośmiała się z Luke’a narciarza, to faktycznie udało im się znaleźć intymny kącik w restauracji na wieży Eiffla, gdzie nie byłam, więc nie wiem czy jakieś knajpy są, ale kogo chodzi rzeczywistość, jak można żyć złudzeniami, nie? A no właśnie.
- Wszystko smakuje jak kurczak, krewetki, żaba… i tak, próbowałam, mam zasadę w życiu że chociaż raz wszystkiego można spróbować - podsumowała z westchnieniem, a potem poprawiła prostą, czarną sukienkę którą miała na sobie i usiadła na swoim miejscu. Przez moment wpatrywała się w menu, a potem uniosła brwi i zmarszczyła brwi.
- Czy ty kiedykolwiek nie masz seksu w głowie? - zapytała, bo no co to za niegrzeczne myśli od razu, ja nie wiem! A potem westchnęła - i to jak francuski pocałunek, po prostu nazwa się stąd wzięła przez rozpustę dawnych czasów… i jakoś tak zostało. To też tutaj kobiety chodziły z sukienkami, które odsłaniały znacznie dekolt i była jedna taka królowa, która pokazywała non stop swoją ulubioną pierś - no dobra, co do ostatniego nie jestem pewna, czy ona we Francji była, czy nie, ale nieważne. Detale.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke przepychał się w tej relacji nogami i rękami i był tak zachłanny zrozumienia, bo nigdy wcześniej czegoś takiego nie dostał. Zawalił tu na całej linii nie dając tego samego Cami i dopiero teraz zaczynało to do niego docierać. Jednak pomimo tego, że miał niewyparzony język i był dla niej chujem kiedy zrobił jej awanturę o jej śluby, z jego perspektywy jego zachowanie względem Cami nie było tylko i wyłącznie pasmem nieustannej krytyki. Wydawało mu się, że w drodze na Łotwę okazywał wsparcie kiedy opowiadała mu o swoich rodzicach, kiedy sytuacja się uspokoiła dążył do rozmów mimo tego, że ciągle go odpychała i zbywała, wyznał jej że był o nią zazdrosny i nawet powiedział wprost, że mu na niej zależy… Frustrowało go to, że Cami tak wybiórczo słyszała to, co mówił i ignorowała te drobne, ale jednak pozytywne gesty i słowa kierowane w jej stronę. No i co też istotne - typ został porwany do Rosji przez męża laski, do której coś czuł, i jej o to porwanie nie obwiniał, za to tylko powtarzał, że sam się do tego wszystkiego przyczynił. A do tego wciąż był otwarty Cami i tę relację, mimo że istnieniu tej relacji Cami zaprzeczyła. Wiedział, że ją ranił swoimi słowami, ale jednocześnie on też czuł się zraniony jej obojętnością na próby dotarcia do niej. Oboje bronili się w ten sposób, inaczej nie potrafili.
No i tak, zdecydowanie byli dobrymi rodzicami i dbali o psiaka. Mentalna siorka Harry’ego oburza się, że ten młody brudas jest tu tak rzadko wspominany heh. Albo jego ciocia, skoro Luke też jest moim dzieckiem, a Harry jego synem… no nieważne. Ważne było to, że dzisiaj to Luke pogłówkował i załatwił im ekstra wyjście na zakończenie przygody. Kolejnym planem było to, żeby po prostu dobrze się dzisiaj bawili, rozluźnili i stworzyli wspólnie takie wspomnienia, które jako pierwsze przyjdą im na myśl na wspomnienie o tej szalonej wycieczce.
Kiedy mówiła na dłuższą chwilę zawiesił na niej wzrok i zanim się zorientował, już mówił. – Ładnie wyglądasz. Do twarzy ci w czerni – ot tak rzucił spontanicznie komplement. Bardzo prosty, ale całkowicie szczery. A potem i on wziął się za studiowanie menu, unosząc lekko kącik ust słysząc jej pytanie.
– Rzadko. Ale hej, nie mów, że chociaż raz nie pomyślałaś tutaj o francuskiej miłości – zerknął na nią znad karty. Różne myśli mogły się przypałętać do głowy za sprawą atmosfery tego miasta. - Ludzie teraz oburzają się jak laska pokaże dekolt na Instagramie, a nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że kiedyś nagość była czymś zupełnie naturalnym, co się eksponowało na co dzień. Tak samo jak przygodny seks. Dla niektórych to oznaka zepsucia naszych czasów, a wystarczy pogrzebać w kulturze lat 60. i 70. żeby się przekonać, jak wtedy ludzie byli wyzwoleni. Ups, a ja znowu o tym seksie – skomentował z lekkim uśmieszkiem. No samo cisnęło mu się to wszystko na usta w tym otoczeniu. W międzyczasie podszedł do nich kelner, u którego Luke zamówił dobre wino i ostrygi na start, najlepszy afrodyzjak.
– Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem na… w takiej eleganckiej miejscówce – stwierdził, w ostatniej chwili gryząc się w język i kończąc zdanie inaczej, niż przyszło mu to początkowo do głowy.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
No nie ma co ukrywać, miał prawo właśnie tego oczekiwać. Czy nie tego właśnie ludzie w życiu potrzebowali i szukali? Uznania, troski, odrobiny czułości? I poczucia bezpieczeństwa, żeby to wszystko spokojnie przeżywać? Ostatecznie Cami też do tego dążyła, z każdym niedoszłym mężem podpisywała się pod wizją, w której ktoś miał o nią dbać, na dobre i na złe, póki śmierć ich nie rozłączy. Ale zamiast powoli budować bezpieczną przestrzeń, rzucała się na linię mety, kompletnie ignorując pachołki i inne takie przeszkody, przez które ostatecznie zawsze wywalała się na ten swój głupi łeb. Powinna się już dawno przyzwyczaić, ale cóż, jednak najwyraźniej miała dla siebie jeszcze trochę niespodzianek w rękawie. I kieszeniach.I tak, skupiała się tylko na tym co złe, klasycznie widząc szklankę do połowy pustą, z przyzwyczajenia. O wiele trudniej jej było docenić, czy nawet nazwać na głos rzeczy dobre… i miłe. I potrzebne.
- Dzięki, ty też wstydu nie przynosisz - no trochę ją zaskoczył tym komplementem, więc oczywiście powiedziała to, co jej ślina na język przyniosła. I co trochę mogło przygasić to dziwne uczucie, które się pojawiło kiedy ją docenił… bo to przecież nic takiego, ot, głód przed jedzeniem.
- Myślałam, uprawiałam, nie należę do kobiet, które lubią się zastanawiać co by było gdyby i czy aby na pewno - przyznała, bo przecież takie właśnie miała życie. Szybko, zróbmy to zanim dotrze do nas, że to bez sensu, a potem spierdolmy przed konsekwencjami. To było jej motto.
- To właśnie tu leży problem, w cenzurowaniu kobiecego ciała. To co oznaczone jako zakazane i nieprzyzwoite sprawia właśnie, że ludzie dostają takiego fioła. Dlatego przemoc seksualna jest niższa w miejscach normalizujących damskie ciała - odpowiedziała w ramach ciekawostki, ale nie zagłębiała się w detale. - O tak, zepsucie naszych czasów, dobre określenie - przytaknęła niewinnie, potem skubnęła trochę swojego dania, no i wysunęła stopę z buta. Przesunęła ją bliżej niego i otarła się powoli o jego kostkę, a następnie udo.
- Dobrze ci idzie, na razie nie robisz wstydu - zapewniła go, stopą wędrując powoli po jego udzie, w stronę pachwiny. Z niewinnym wyrazem twarzy.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Wychodziło na to, że to Cami była w jego przypadku wyzwalaczem tych wszystkich potrzeb. Od swoich poprzednich relacji oczekiwał głównie dobrego ruchania i dobrej zabawy. No dobra, uznania też, bo miał poważne deficyty w tym zakresie, za to nigdy nie potrafił odwdzięczyć się tym samym. Dlatego nawet drobne słowa i gesty docenienia z jego strony były w przypadku Luke’a kamieniem milowym w odnajdywaniu się w zdrowej relacji damsko-męskiej. Ale jak widać miotał się jak skurwesyn pomiędzy chęciami bycia lepszym facetem a starymi nawykami. W końcu to, co znane zawsze było bezpieczniejszą opcją niż wypłynięcie na nieznane wody.
– Och przestań, komplemenciaro, bo moje ego tego nie wytrzyma. Dobrze, że to całkiem spora sala, więc przynajmniej możemy posiedzieć tu we trójkę – uniósł zaczepnie brew. Jak już było wspomniane Luke był taką sroczką łasą na miłe słówka, ale kiedy padały ze strony Cami to czuł się jeszcze lepiej, po prostu.
– Wiem, miałem tę przyjemność się przekonać – odparł unosząc lekko kącik ust. Prawda była taka, że choć miał w życiu wiele kobiet, to jednak z Cami było tak… intensywnie. Dziko. Nieprzewidywalnie. Nigdy wcześniej nie poznał takiej laski i wiedział, że długo takiej drugiej nie pozna. Zapewne nigdy.
– Najzabawniejsze jest to, że ludzie sami sobie te zakazy narzucają. Tak naprawdę nie wiesz, że cycki wypada zakrywać w miejscu publicznym dopóki ktoś ci tego nie powie – zauważył. Nie to, że miał ochotę sam latać z gołymi jajami na wierzchu, ale jednak uważał, że społeczne konwenanse w danym środowisku miały wpływ na te najbardziej intymne sfery życia.
– Lubię to zepsucie. Myślę, że ty też – odparł, a kiedy zaczęła wędrówkę stopą po jego udzie, zerknął na nią spod swojego dania, po czym rozsiadł się wygodniej, pozwalając jej działać swoją stópką w okolicach jego krocza. - Tobie też całkiem dobrze idzie – skomentował zagryzając lekko dolną wargę. – Robisz ze mną co chcesz. Sama widzisz, że nie wiele mi trzeba żebym rozkładał przed tobą nogi – dodał wpatrując się w nią intensywnie, po czym nachylił się lekko w jej stronę. – Podobno stopy u części kobiet są jednymi z najbardziej erogennych sfer w całym ciele i ich odpowiednie potraktowanie potrafi być naprawdę zajebistą grą wstępną – stwierdził, po czym delikatnie zaczął masować jej stopę, którą tak śmiało wędrowała sobie po z kolei jego najwrażliwszych częściach strefach ciała.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Cami po prostu obudziła coś, co zawsze tam było, bardzo głęboko wciśnięte i schowane. A kiedy coś jest tłumione tak długo i tak intensywnie, może urosnąć do rozmiarów, które potem człowieka przerażają i przytłaczają. I przygniatają… i jego i ludzi wokół, no wiec nic w tym dziwnego, że Luke wylewał swoje potrzeby na Cami tak intensywnie, że aż się w nich topiła. A że sama kompletnie nie potrafiła pływać w tym morzu zwanym uczuciami, to i jej własne umiejętności ciągnęły ją w dół, tam gdzie było ciemno, paraliżująco i przerażająco. I co z tego, że nie była tam sama, skoro nie potrafiła faktycznie być przy kimś. A może bardziej chodziło o to, że nie potrafiła pozwolić komuś być przy sobie?
- A wiele jeszcze przed tobą - rzuciła niewinnie, bo chociaż ich razy pewnie już można liczyć w dziesiątkach, Cami miała wiele asów w rękawie. I trochę sama nie wiedziała jeszcze jak to jest uprawiać seks z kimś, na kim naprawdę ci zależy w ten jeden, najbardziej wyjątkowy na świecie sposób, więc były pewne dziewicze rejony, które mogli odwiedzić razem. W przyszłości oczywiście, spoiler alert.
- I jest to niesprawiedliwe, bo kobiece sutki niczym się nie różnią od męskich - skrzywiła się, bo oczywiście była wyznania #freethenipple. Jakżeby inaczej! - Ale nie żeby coś, ale to właśnie faceci te zakazy sobie wymyślili. I to faceci, którzy sami lubią popylać w kieckach, a innych za to osądzają… -uniosła brwi - robiąc to w złotym pierogu i pstrokatej szacie ze złotą nitką… no i patykiem ważniaka - wywróciła oczami, bo naprawdę nie rozumiała kościoła i wiary w te bzdury. To wyznanie miało tak wiele żyć na sumieniu, krwawych jatek i tak dalej, że nie mogła zrozumieć jak ludzie wciąż mogą ich czcić. I zapychać im kieszenie.
- Nie mam nic przeciwko. A tu akurat niewiele osób krzywo patrzy na damski, nagi biust, tu rozumieją, co to sztuka… - rzuciła nieco ciszej, w tym momencie zsuwając się w bardziej delikatne rejony jego kroku.
- Szkoda, że nie zawsze tak to działa - zauważyła, unosząc lekko brwi i naciskając nieco mocniej swoją stopą w trakcie pieszczot. A kiedy złapał ją za nogę, odchyliła się w tył, opuszczając ramiączka swojej sukienki w dół i pozwalając sukience zawisnąć tylko na jej biuście. Dłonią przesunęła później w dół, zaczepnie przez moment pokazując mu nieco więcej swojej piesi, a potem zsunęła dłoń na swoje udo gdzie zaczęła podwijać powoli swoją sukienkę. Drugą nogę też uwolniła z buta i dołączyła ją do jej życiowej towaryzyszki, przesuwając nią po udzie Luke’a - tak, zdecydowanie jest tu wygodnie. I jaki widok - podsumowała, po czym zabrała swoje nogi z jego ciała, zgrabnym ruchem pozbyła się swojej bielizny i znalazła się przy nim, siadając na nim okrakiem i rękami powoli rozpinając jego spodnie. Ale nie pocałowała go jeszcze, tylko przyglądała mu się zaczepnym wzrokiem.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Cami wywoływała pożary, a Luke powodzie. Ogień i woda, dwa piękne żywioły, ale równie niebezpieczne jeśli nie potrafiło się ich okiełznać. I tym właśnie Cami była w jego oczach – nieokiełznanym żywiołem. A Luke, pomimo tego że miał już na ciele ślady poparzeń i krztusił się od dymu, nie mógł przestać na ten ogień patrzeć, tak samo jak nie potrafił już zrobić tego jednego kroku do tyłu, dla własnego bezpieczeństwa. I chciał jeszcze więcej i więcej, ignorując jej ostrzeżenia, że czego nie dotknie zamieni się w zgliszcza. Na ten moment był przekonany, że jest w stanie to wszystko na siebie przyjąć, ze wszystkimi konsekwencjami, nawet tymi najbardziej bolesnymi.
– Brzmi jak obietnica – stwierdził posyłając jej zaczepny uśmieszek. Tak to właśnie przyjął – jako obietnicę, że czeka ich jeszcze więcej seksu, wrażeń i… po prostu, bycia przy sobie. I już niekoniecznie tu, w Europie, w trakcie ich szalonego tripu. Nie do końca jeszcze wiedział, co to wszystko oznaczało dla nich i jak będą funkcjonowali po powrocie, ale po raz pierwszy od bardzo dawna widział coś w barwach innych niż czerń i szarzyzna.
Patrzył na nią z uśmiechem, kiedy opowiadała o typach w sutannach. Lubił, kiedy mówiła mu o czymś z takim zaangażowaniem i w ogóle… no, lubił na nią patrzeć. Kiedy spała, kiedy się na niego wkurwiała, kiedy syczała, ale i kiedy mruczała pod wpływem jego pieszczot. Lubił jej whole package, nawet jeśli sama zainteresowana kompletnie nie była tego świadoma.
– Ty tu właśnie odpierdalasz małe dzieło sztuki – podsumował jej poczynania stopą, lekko zagryzając wargi. – Tak, wiem, kobiety są tysiąc razy bardziej skomplikowane niż faceci. Jesteśmy bardzo prostymi stworzeniami, ale to już pewnie wiesz – stwierdził, bo Cami zdecydowanie mogła już wyczuć, że Luke był bardzo prostym w obsłudze typem i że jej masaż połączony z tym małym pokazem na krześle był w stanie rozgrzać go do czerwoności. Obserwował jej piersi, to jak następnie pozbywa się bielizny i siada na nim, biorąc się za to co jej, just like that Przez dłuższą chwilę wpatrywał jej się prowokacyjnie prosto w oczy, dłońmi sunąc po jej nagich udach, ku górze, do jej najbardziej newralgicznych miejsc. W końcu złapał ja za gołe pośladki i z szybkim ruchem posadził ją sobie na stole. Wstał, a krzesło na którym siedział z hukiem opadło na ziemię. Podobnie jak kieliszki, które towarzyszyły im do tej pory na stole. I wziął ja na tym stole, nie bacząc na to że może ich przyłapać jakiś zabłakany gość albo po prostu kelner nagle mógłby pojawić się w tym ich zakątku. Tym razem to on zsunął jej sukienkę w dół, odsłaniając jej biust, który po chwili obsypał pocałunkami. Następnie znowu patrzył jej prowokacyjnie w oczy, bo mimo że za szklaną szybą miał podobno najpiękniejszy widok na świecie, w tym momencie najbardziej interesowała go kobieta pod nim, jej lekko rozchylone wargi i jej oddech, który pod wpływem tych wszystkich emocji i wysiłku mieszał z jego oddechem, który coraz ciężej było Luke’owi złapać.
ODPOWIEDZ