animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
when you crave something, crave me
10.

Tak. Stało się. Gaia oficjalnie była właścicielką tego pięknego domu. Cieszyła się, że mogła ten dom kupić w obecności Zoey. Troszkę dlatego, że chciała jej zaimponować tym, że jest bardzo dorosła i że może już sobie pozwolić na kupno domu za gotówkę. Co prawda nie miała tej gotówki przy sobie, ale w posiadłości rodziców czekały walizki wypełnione hajsem, który miał opłacić ten dom. Pani agentka nieruchomości mówiła nawet coś o tym, że w bezalkoholowy sposób będzie opijać sprzedaż tego domu wraz z żoną. Gaia jednak nie słuchała, bo jak się okazało, że jest jakaś żona to straciła zainteresowanie. Chociaż też nie tak, że jakoś się interesowała. Tym bardziej, że obok miała Zoey. No tak czy siak po zakupie tego domu umówiła się na odbiór kluczy, a później zatrudniła ekipę sprzątająca, która miała ten dom jej wypucować aż do błysku, żeby Gaia mogła się tutaj pojawić już na gotowe. No i dzisiaj miała mieć pierwszą, oficjalną noc w tym domu i czy mogłaby być lepsza okazja na spotkanie się z najlepszą na świecie psiapsią? Absolutnie nie. Gaia bała się samotnego nocowania w tym domu, więc zaprosiła do siebie Lunę. A, że obie były very Barbie, to motywem tematycznym było Barbie. Tak naprawdę to nie było żadnego motywu. Po prostu Gaia pierdoliła bzdury, bo tak.
Stała w tym pustym domu podekscytowana i w sumie nie wiedziała co ze sobą robić. Czuła się tu jeszcze niekomfortowo. Dlatego jak tylko zobaczyła na kamerce, że pod bramę podjechał samochód, który mógł zwiastować tylko przybycie przyjaciółki. W końcu tylko Luna poruszała się opancerzonym, czarnym samochodem. Pewnie miała to samo auto, którym poruszał się prezydent Stanów Zjednoczonych. Zimmerman była tylko wdzięczna, że w jej pierwszą noc w tym domu, będzie tutaj też czuwał ochroniarz. Gaia wyszła przed dom i z uśmiechem na ustach czekała aż Luna wysiądzie. Oczywiście wysiadł z nią też wampirzy, przystojny ochroniarz. Gaia przywitała się z nim, przedstawiła się, ale była przy tym poważna jak Selene na sali rozpraw. Nie chciała sobie narobić przypału. -Hi Barbie! - Przywitała się z psiapsią skoro motyw spania u Gai to Barbie, mimo, że nie było żadnego motywu. Później Luna pewnie mu chamsko mruknęła, że ma stać przed domem czy coś, a same weszły do środka. Gaia mu tylko powiedziała, że jak będzie jedzenie i picie to coś mu da, żeby nie było mu przykro.
Zaraz jednak skupiła się na psiapsi i zapomniała o tym psie przed domem. -No i co myślisz? - Zapytała mimo, że Luna widziała w sumie tylko korytarz. Zawiesiła się jeszcze na przyjaciółce i ją ucałowała tak jak się całuje kociaka, albo pieska. Tak się cieszyła, że może sobie poczilować z psiapsią. -Mam basen, więc pomyślałam, że możemy się pomoczyć. Chodź. Zobacz. - Złapała ją za rękę i poprowadziła na ogród. -Zrobiłam też jeden pokój dla ciebie. Bo jesteś moją rodziną i zawsze będziesz tu mile widziana. - Ucałowała rękę Luny. Tak naprawdę to chciałaby, żeby Luna tu z nią zamieszkała. Nie musiałaby tu być wtedy sama.

Luna Dashwood
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
#4

Ostatnie dni nie były dla niej jakoś wybitnie proste więc mocno się ucieszyła z zaproszenia Gai. Nie mogła się doczekać kiedy zobaczy jej nowy dom. Była cholernie dumna z przyjaciółki, że zdecydowała się na zakup własnej chaty, bo to był już poważny krok w dorosłość. Zazdrościła jej tego, że będzie mogła mieszkać sama, bo Luna na przykład już od dawna nigdy nie była sama, a teraz, po ostatniej strzelaninie jaka miała miejsce to mogła zapomnieć o jakiejkolwiek prywatności. Dlatego cieszyła się, gdy zmianę na warcie przy niej miał akurat Joel. Przy nim czuła się swobodnie i nie przeszkadzała jej jego obecność, nawet się cieszyła, że go widzi. Co na dłuższą metę mogło być jednak problematyczne, bo autentycznie dziewucha żyła w stresie, że taka sytuacja jak ostatnio znowu się powtórzy i tym razem to Joelowi się coś stanie. W sumie jak tak o tym myślała to spotykanie sie z Gaią też mogło nie być do końca bezpieczne dla jej przyjaciółki. Pewnie zwierzyła się z tego Joelowi, a on jej przemówił do rozsądku żeby nie przesadzała. Przygotowała sie więc na spotkanie z psiapsią i nawet kupiła jej prezent na nowe mieszkanie, który ładnie zapakowała i upewniła się, że leży bezpiecznie na tylnym siedzeniu auta zanim, razem z Joelem, opuścili jej mieszkanie i udali się pod dom Gai.
Po niedługiej chwili dojechali na miejsce i, gdy Luna wyszła z auta to od razu zobaczyła stojącą w progu Gaie. - Hi, Barbie! - krzyknęła do niej w odpowiedzi i pomachała ręką, a później wyciągnęła z tyłu auta ten prezent dla dziewczyny. Zanim jednak do niej poszła to pożegnała sie z Kenem mówić "jak będą do mnie strzelać to dam znać" i w końcu ruszyła w stronę Gai targając prezent. - Ja pierdole, jaka chata - powiedziała od razu, gdy weszła, bo już zewnątrz dom robił spore wrażenie. - Można się tu bawić w chowanego - była pewna, że upośledzony brat Gai już to robił. - Mam dla Ciebie prezent na nowe cztery ściany - i wręczyła Gai cieżkie pudło, bo sama już nie miała sił żeby tego targać. Uśmiechnęła się uroczo marszcząc nos, gdy Gaia ją ucałowała jak małe dziecko, a później objęła przyjaciółkę ramieniem. - Oprowadzaj mnie, jak Jack swoje Niemki - rzuciła uśmiechając się od ucha do ucha, bo naprawdę się cieszyła z tego spotkania. - Ooo, ale musisz mi pożyczyć strój, bo nie wzięłam swojego - no może i były innej budowy, ale chuj tam, pewnie jakoś się da to zrobić. - Będziesz musiała mi posmarować plecki - rzuciła i poruszała brwiami, a później sie zaśmiała. - Owww serio? Gaia... - no wzruszyła się i musiała przyjaciółkę przytulić. - Jesteś kochana, dziękuję. Pokażesz mi go później, bo jestem cholernie ciekawa... ale najpierw otwórz prezent - była podekscytowana i trochę w sumie zestresowana czy Gai się spodoba. Miała nadzieję, że tak. - Jak się tu Twoje zwierzaki odnajdują? - Miały tyle miejsca, że się mogły zgubić. Luna pewnie, by się zgubiła.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
when you crave something, crave me
Gaia naprawdę walczyła ze sobą, żeby na Hi, Barbie przyjaciółki nie odpowiedzieć kolejnym Hi, Barbie!. Wiedziała jednak, że jak to zrobi, to wpadną w zapętlenie, które będzie polegało na tym, że będą się bez przerwy witać, aż w końcu nastanie poranek i Luna stwierdzi, że musi wracać. Z drugiej jednak strony, Gaia wiedziała, że jej przyjaciółka nie była aż tak zakręcona, żeby dać się wciągnąć w taką zabawę. Więc Gaia tkwiłaby w tej pętli do momentu, w którym Luna by ją spoliczkowała i krzyknęła snap out if it perfekcyjnie naśladując legendarną Cher.
-Ah, weź już nawet nie udawaj. Co najmniej jakbyś sama nie mieszkała w zajebistej chacie. – Machnęła ręką, ale oczywiście nie mogę sprawdzić w jakiej chacie mieszka Luna, bo tradycyjnie, przerasta Cię uzupełnienie profilu postaci. Jeszcze raz to zobaczę to po prostu zgłoszę Cię nie tylko do prokuratury i na policję, ale też do administracji forum! –No raczej! – Zachichotała, ale zaraz rozejrzała się przerażona. Nie pomyślała o Brunonie, bo w sumie ten jeszcze nie widział jej domu, ale kto wie… może ktoś z ekipy sprzątającej się gdzieś przykitrał, żeby ją wystraszyć jak będzie myła dupę, albo szczotkowała zęby. Oczywiście dwiema różnymi szczoteczkami w razie co! –Powaga? Trochę zastanawiałam się o co chodzi z tym wielkim pudłem, ale uznałam, że to nowa moda w twoim wydaniu i zamiast torebki czy plecaka nosisz karton. – Nawet nie żartowała. Mówiła poważnie. Luna sprawiała vibe kogoś kto nosiłby karton zamiast plecaka, chociażby po to, żeby się ironicznie wyróżniać. Wzięła ten karton i trochę przeraziło ją to, że jest ciężki. Na szczęście chodziła na siłkę, więc miała silne ramiona. Trenowała, żeby nosić małą Zoey w kieszeni. Zaraz jednak postawiła ten karton na stoliku przy wyjściu na ogród, gdzie mogły sobie ten ogród podejrzeć. Gaia była z niego dumna, bo ogród składał się z trawy, basenu i żywopłotu, który chronił ją od sąsiadów, ale też nie przysłaniał pięknego widoku na Lorne i wybrzeże. –No wiesz, że nie ma z tym problemu. Poza tym możesz szaleć topless. Przecież to nie tak, że nigdy cycków nie widziałam. – Jasne, cycki psiapsi są czymś innym, ale ostatecznie cycki to cycki. A Gaia może też chciała sobie popatrzeć. –Wiesz… zawsze możemy wykorzystać twojego ochroniarza. W końcu papa Dashwood za coś mu płaci, nie? – Zakładałam, że poza tym, że typ był człowiekiem neutralnej urody, to Gaia jeszcze nie wiedziała, że był też miły z charakteru! –Totalnie. Ale też od razu ci zaspojleruję tylko, że jest biały z delikatnym różem. Uznałam, że przyda ci się miła odmiana kolorystyczna. – Miała nadzieję, że Lunie się spodoba pokój. –Chociaż dzisiaj i tak jak coś to śpisz ze mną, bo ja się po prostu stresuję. – Nie będzie jej tu okłamywać. Pierwsza noc w nowym, wielkim domu, musiała być naprawdę stresująca. Gaia nie miała wrogów itp., ale wizja bycia samej w wielkim pomieszczeniu była dziwna. Jak sypiała sama w rodzinnej posiadłości to wiedziała, że nie jest sama, bo była tam ochronią i po prostu obsługa, która miała swoje apartamenty na terenie domu rodzinnego rodziny Zimmerman.
Zabrała się za otwieranie prezentu, bo Gaia kochała prezenty. Widząc przepiękną lampę, aż zaniemówiła. –Luna!!!!! – Krzyknęła, a jej oczy zaszły łzami. Przytuliła się do przyjaciółki, ale zaraz wróciła do lampy. –Jest cudowna!! Wiesz co mi przypomina? Tą zieloną perukę, którą miałam na Nowy Rok dwa lata tamu. Pamiętasz? Jezu. To był ten Sylwester, gdzie prawie przegapiłyśmy północ, bo namiętnie skręcałyśmy blanty. – Przytuliła do siebie lampę. Nie mogła się doczekać jak ustawi ją sobie na stoliku nocnym. Gdyby mogła to nosiłaby ją ze sobą cały czas. –Mają wybudowaną dobudówkę, która pozwala im czilować na zewnątrz, więc spędzają tam większość czasu. – Odstawiła lampę i gestem ręki zaprosiła Lunę już bezpośrednio na ogród, żeby pokazać coś w tym stylu.

Luna Dashwood
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Spokojnie! Nie zapętliłyby się! Luna nie zrobiłaby sobie aż takiej siary przy Joelu, o dziwo zależało jej na tym, by myślał o niej w samych superlatywach, albo żeby w ogóle o niej od czasu do czasu pomyślał. To już byłoby coś. Na razie jednak zamiast na wymuszaniu interakcji ze swoim ochroniarzem wolała sie skupić na spotkaniu z przyjaciółką. Wiedziała, że to też dobrze zrobi na jej psychikę, będzie mogła się zrelaksować i odstresować po tym gównie jakie ostatnio przeżyła. W sumie to może nawet opowie o tym Gai jak sprawy zejdą na poważne tematy. - Nie mieszkam, to zwykły apartament - machnęła ręką, a teraz w sumie to może też powinna zmienić miejsce zamieszkania, w razie gdyby napastnicy postanowili wrócić. - Może też się niedługo gdzieś przeprowadzę, zainspirowałaś mnie - równie mocno co ślady po pociskach, które były wciąż widoczne na kostce przed jej budynkiem. Niby nic, ale nie dało jej zapomnieć o tym co się wydarzyło. - To by była bardzo chujowa moda Gaia... - przyznała i zaśmiała się. - Gdybym kiedyś na coś takiego wpadła to proszę wybij mi ten pomysł z głowy - nie dość, że taki karton był mega nieporęczny, to jeszcze na dodatek jakby zaczęło padać to na bank cały, by się jej rozkleił. Tyle by było po high fashion.
- I nie zobaczysz, one są dość małe... przy Twoich to bym się dorobiła kompleksów, a wolałabym nie - chciała zachować chociaż trochę pewności siebie i być pewna swojego ciała, na tyle na ile dawała radę. Widziała wszystkie niedociągnięcia swojego wyglądu i starała się je czasem ukryć za wszelką cenę. Pewnie z wiekiem jej to przejdzie, gdy już zrozumie, że to na dłuższą metę nie ma sensu. - Niestety nie płaci mu za dotykanie moich nagich pleców... już próbowałam, nie dało rady... może moje plecy są niewystarczająco atrakcyjne - wzruszyła ramionami. - Albo stary musi zatrudnić typa z innej organizacji żeby mnie zmacał - zaśmiała się, bo no ochroniarze jednak nie od tego byli. - Owww biedaku - powiedziała i poklepała psiapsie po ramieniu, a później ponownie ją przytuliła. - Ale przykro mi, nie będę dużą łyżeczką, bo jestem za mała na takie harce - mogła być małą, z tym nie było problemu!
Zaklaskała w dłonie podekscytowana widząc, że się Gai prezent spodobał. - Jezu tak! Wiedziałam, że z czymś mi się to kojarzy - nie umiała sobie tylko przypomnieć z czym konkretnie. Całe szczęście Zimmerman miała lepszą pamięć niż ona. - To pewnie są super szczęśliwe - powiedziała i rzeczywiście podeszła sobie do miejsca, gdzie kotki sobie czillowaly. - Jak zwykle mają wyjebane... uwielbiam je - stwierdziła z uśmiechem. - Dobra stara ja kładę dupsko na leżaku, a Ty mi musisz powiedzieć gdzie jedziemy na weekend? Nie chce mi sie siedzieć w Lorne i chyba muszę odpocząć gdzieś trochę dalej. - Chociaż na chwilę chciała poprzebywać w innym miejscu, no i jak powiedziała to wszystko to położyła się na leżaku wyciągając twarz w stronę słońca.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
when you crave something, crave me
Oczywiście, że to zwykły apartament, a tymczasem miliony ludzi zabiłoby się, żeby po prostu mieć jakieś zwykle mieszkanie. Co jak co, ale Luna powinna o tym wiedzieć, bo przecież sama nie zawsze miała tak luksusowo. Jeśli dobrze kojarzę, a wiadomo, że nie zajrzę do kp, żeby się upewnić, bo wolę się zhańbić. Trochę jej się oczy zaświeciły jak Luna wspomniała o przeprowadzce. Prawie się na psiapsię rzuciła błagając ją o to, żeby przeprowadziła się tutaj. Tym bardziej, że pokój już miała. Zamiast tego Gaia postanowiła to rozegrać bardziej na luzaczu. –Wiesz… jak chcesz to możesz zamieszkać tutaj. Dużo miejsca. Będziemy rzadko na siebie wpadać. Chyba, że się umówimy. – Wzruszyła ramionami i machnęła ręką, żeby jej pokazać, że tak naprawdę to wyjebongo czy Luna się tu przeprowadzi czy nie. Prawda jednak była taka, że Gaia oddałaby pierworodnego, żeby powiedzieć na głos o tym jaki to fantastyczny plan, żeby Dashwood zamieszkała z nią.
-Oczywiście. Możesz na mnie liczyć. – Położyła sobie dłoń na swojej lichej piersi. Na pewno chciałaby ustrzec przyjaciółkę przed modową wtopą. –Trochę nieporęczna moda, to prawda. – Zgodziła się, ale jednocześnie Gaia bywała na paru pokazach mody i zauważyła, że większość tego co jest obecnie prezentowane na pokazach to są nieporęczne i pojebane rzeczy. Kim ona jednak była, żeby kwestionować ludzi zarządzających domami mody?
Prychnęła. –Co ty w ogóle mówisz? Z pewnością nie widziałaś moich, bo ja też ich nie widziałam. – Zażartowała, ale nie był to żart. Była to jednak idealna okazja do tego, żeby Gaia mogła spojrzeć na piersi swojej przyjaciółki. Oczywiście nie dosłownie, że zaczęła jej rozchylać ubranie. Po prostu zerkała w granicach możliwości, ale ostatecznie przestała się gapić, bo to nie pierwszy raz jak gapiła się Lunie na cycki. Nie mogła na to poradzić. Była fanką. Cycków. Luny w sumie też.
-W sumie wiesz… to spoko chyba, co? – Zapytała, bo wolała się upewnić, że nie palnie jakiejś głupoty. –Gdyby typ był stary to cieszyłabyś się, że nikt mu nie płaci za dotykanie twoich pleców. – Zaśmiała się, bo w sumie to nie wiedziała, że Joel jest już stary. Z daleka wyglądał na młodego. To pewnie przez te wampirze korzenie. –Gorzej jak papa Dashwood zacznie ci sprowadzać męskie prostytutki. Pewnie łatwiej mu będzie płacić za nie niż za ochronę, która ma cię przy okazji macać. – Dobrze, że Gaia nie była typową bizneswoman, bo jeszcze by sobie teraz uroiła jakiś pomysł, że ochroniarze, którzy cię macają to fajna sprawa. Firma, która odniosłaby klapę zanim jeszcze by się dobrze rozbujała. –Dobra. Mi pasuje. Będę dużą łyżeczka. – Wypięła nawet dumnie pierś. Nie miało to dla niej znaczenia. Ważne, że nie będzie spała dzisiaj sama. A jednak jakby miała spać sama, to pewnie by myślała, że Luna sobie zaprosi do siebie ochroniarza i będą robić pod kołdrą nie wiadomo co.
-Dobrze, że przynajmniej się cieszą jak przychodzę do domu. – Głównie po to, żeby jednak im dała żreć, ale zawsze coś. –Kładź się. Przyniosę ręczniki i stroje. – Nie pomyślała, żeby to zrobić wcześniej, więc teraz musiała nadrabiać. Ale za to naszykowała wcześniej (zatrudniła kogoś) jedzenie oraz stolik z alkoholami, które się chłodziły. –Ooo. Super myśl. Dawno nigdzie nie byłam. Nowa Zelandia? – Zaproponowała, bo dla Gai wypad na weekend to nie tak, że pojechałaby sobie do Cairns. Nie, nie. Ona musiała jechać za granicę i tam korzystać z życia. Poszła zaraz po te ręczniki i stroje i po paru chwilach wróciła ze wszystkim. Sama już zdążyła się przebrać w strój. –Przyniosłam ci kilka opcji. – Powiedziała kładąc wszystko na wolny leżak obok Luny. –Ja wchodzę do wody, okej? – Pytała, ale chuj wie po co, bo nie czekała na odpowiedź tylko skoczyła na bombę do basenu.

Luna Dashwood
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Pokiwała głową i jeszcze sie rozejrzała dookoła myśląc, czy mogłaby tu zamieszkać. No i wiedziała, że nie mogłaby. Nie dlatego, że nie chciałaby mieszkać z Gaią. Oddałaby własnego ojca policji byle mieszkać z Gaią! To niestety nie było takie proste, bo stary miał wtyki w policji to po pierwsze, a po drugie i tak, by jej to niewiele dało. Gdyby tylko postanowiła zamieszkać z przyjaciółką wtedy i ona byłaby zmuszona do spędzania czasu w towarzystwie ochrony. Jakieś typy kręciłyby sie po domu sprawdzając czy jest na pewno bezpiecznie. Nie chciałaby narażać psiapsi na takie niedogodności. - Bardzo bym chciała, to by było jak niekończące się wakacje, ale nie wiem czy masz tyle dodatkowych pokoi żeby pomieścić tu ochronę - rzuciła tak pół żartem pół serio. Chciałaby tu z nią zamieszkać, a jak zwykle nie mogła zrobić tego, czego chciała. Wszystko za sprawą rodziny, do jakiej była przypisana. Wiedziała, że mogłaby liczyć na Gaie w wielu kwestiach, zarówno mieszkaniowych jak i modowych, a na bank znalazłoby sie też i kilka innych. Była jej najlepszą przyjaciółką i nie wyobrażała sobie życia bez tej zwariowanej duszyczki. Nic jej tak nie poprawiało humoru jak rozmowa z Gaią, od razu sprawiała, że Luna wpadała w lepszy nastrój i widziała życie w nieco bardziej pozytywnych barwach. Kochała ją za to na zabój i miała nadzieję, że sama daje przyjaciółce od siebie tyle, by ta nie była stratna.
Wybuchła śmiechem słysząc jej słowa i pokręciła głową. - No stara serio mówię... ja jak sie myje, to nie wiem czy to brzuch czy plecy, dopiero przy pępku się orientuje - a nie ma to jak zdezorientowanie pod prysznicem. Dobrze, że w wannie wie co i jak he, he , he. Śmiechom nie było końca! Nie ma to jak cisnąć samemu po sobie, całe szczęście to pokazywało jaki piękny dystans miały dziewczyny do siebie. Tak trzymać!
- Yhym... - powiedziała i zrobiło jej się głupio, że nie powiedziała przyjaciółce prawdy. Bała się jednak, że ktoś mógłby ich podsłuchiwać i Joel miałby później jakieś problemy.- Absolutnie nie pozwolę na to żeby zatrudnił jakiś starych dziadów... może jeszcze takich nie wiem... 40-latków - pokręciła głową. Absolutnie się na to nie godziła, przecież człowiek w takim wieku to juz ledwo żyje. - Hmm... za takich z Magic Mike'a bym nie pogardziła... może poza tym Channingiem Tatumem, bo on jest dla mnie obrzydliwy - nie była jego fanką od czasów gdy zobaczyła go po raz pierwszy jako małolata oglądając Step Up Taniec Zmysłów.
No i gdy dotarły na basen to Luna się położyła i czekała na Gaie, która w końcu wróciła i przyniosła te stroje. Luna wybrała sobie jakiś i przez chwilę jeszcze leżała bijąc się z myślami. Chciała być z psiapsią szczera i nie mogła aż się doczekać aż jej wszystko opowie, a z drugiej strony... może powinna to zatrzymać dla siebie. - Tak, Nowa Zelandia brzmi zajebiście. Odwiedzimy plan Władcy Pierścieni - zawsze chciała zobaczył domki hobbitów! Gdy Gaia wpakowała się do basenu to Luna wstała i poleciała do salonu żeby się przebrać w strój. Nie zajęło jej to długo i gdy wróciła to przysiadła sobie na skraju basenu mocząc sobie nogi. - Okej stara, muszę Ci coś powiedzieć... ale nikomu nie możesz tego powiedzieć, nawet Brunowi - musiała zablokować bliźniaczą telepatię na tą jedną nowinę, która musiała zostać miedzy nimi. Wzięła głęboki oddech. - Joel nie umył mi pleców, ale w sumie to go pocałowałam... - przyznała się w końcu. - Mieliśmy pewien...problem i poszłam do niego do mieszkania. Miałam obdarte ręce i kolana więc mi opatrzył rany, a później zaproponował żebym wzięła kąpiel, no i jak już byłam w wannie to zaczęliśmy rozmawiać i zrobiło się smutno, prawie się poryczałam i przyszedł mnie pocieszyć i... o mój boże, to było tak dobre...myślałam, że sam mnie pocałuje, ale gdy tego nie zrobił to ja to zrobiłam... - powiedziała wszystko praktycznie na jednym wydechu i po tym potoku słów musiała wziąć głęboki oddech, bo zaczynało już brakować jej powietrza.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
when you crave something, crave me
Akurat Gai dodatkowe towarzystwo by nie przeszkadzało. Po prostu miałaby więcej osób, do których mogłaby otworzyć gębę w razie nudy. Jedynym minusem byłoby to, że po prostu ludzie wiedzieliby gdzie ona mieszka. A jednak to właśnie tego sekretu strzegła najbardziej. Nawet Bruno jeszcze nie wiedział gdzie ona teraz mieszkała. Nawet chciała go trochę potrollować nie dając mu na razie swojego adresu.
-No nie mów mi, że musiałabyś im zapewnić pokoje. Ja w tym domu nie będę miała na to miejsca, a ty w mieszkaniu miałaś? – Prychnęła z niedowierzaniem. –Mówię poważnie, Luna. Przemyśl to. To byłby nasz wymarzony Barbie House. – Pewnie nawet byłaby gotowa przemalować go na różowo. Chociaż jednocześnie wiedziała, że akurat Lunie latało to jakiego koloru byłby ten dom. Gaia nie miałaby nic przeciwko. Wiedziała jednak, że wtedy z pewnością dom zwracałby uwagę. Najwyżej sobie zrobi różowe drzwi do sypialni. Poza tym nie kupowała tych tekstów od Luny, bo ochroniarz, który z nią przybył był sam i nawet nie przeszło mu przez myśl, żeby obejść i skontrolować dom czy stać na ogrodzie jak one tutaj będą.
Zaśmiała się głośno, ale w ogóle w to nie wierzyła. Widziała zarys cycków. Poza tym pamiętała jak Luna się cztery lata, dwa miesiące, dwa tygodnie i trzy dni temu nachyliła i Gaia mogła bezczelnie jej zajrzeć w dekolt. Pamiętała wtedy co widziała i nie żałowała swojej bezczelności. –Nie przesadzaj już. – Pomachała jej palcem w groźbie, bo w tym domu nie ma tyrania siebie i nie wierzenia w swoją osobę. Te Barbie wiedzą, że mogą osiągnąć wszystko.
-Wiesz, taki starszy to pewnie ma większe doświadczenie. Jak myślisz, ile lat miała postać Kevina Costnera jak ochraniał Whitney Houston? – Ewidentnie wszystko się kręciło wokół tego filmu. –On był zorganizowany. I przystojny. I starszy. – Aż sobie cicho westchnęła, bo Kevin to był jednak przystojny facet. Nawet dzisiaj dobrze wyglądał. –Dobrze wiesz Luna, że tu chodzi o twoje życie. Mam wyrzuty sumienia, że w ogóle sobie z tego żartujemy. – Skrzywiła się, bo no mogła żartować z wielu rzeczy. Ale nie z tego, że życie jednej z jej najbliższych przyjaciółek było zagrożone.
Dobrze, że Gai udało się uniknąć tematu Władcy Pierścieni. Widziała te filmy tylko dlatego, że jak Luna się dowiedziała, że Gaia tego nie widziała, to została zmuszona do maratonu. A to jednak było dwanaście godzin trzech filmów, bo oczywiście Zimmerman musiała obejrzeć wersje reżyserskie. Teraz Gaia niczego z tego nie pamiętała i chciała tematu unikać. A wiedziała jak Dashwood potrafi się rozgadać na temat kurdupli z biżuterią.
-Okej. – Trochę się zestresowała, że może chodzić o Władcę Pierścieni. Podpłynęła sobie do brzegu i umiejscowiła się jakoś wygodnie przy Lunie, ale nie wychodziła z basenu. –Okej, ale pamiętaj o tym, że przez więź z Brunem, są rzeczy, których mu nie mówię, ale on i tak może to wiedzieć, bo jest moim bratem. – Po prostu takie rzeczy się wyczuwało. Tak jak ona czuła jego nazistowskie myśli.
-Wow… – Była w szoku. I to serio. Nie wiedziała jednak co ją powinno szokować bardziej. Pocałunek czy fakt, że typ nie chciał jej umyć pleców i teraz Luna tu siedziała z brudnymi plecami. –Joel to ten tutaj? – Wolała się upewnić, bo może jeszcze był ktoś inny. Ładniejszy i młodszy. –Czekaj… co? – Pogubiła się, bo tyle było tych rzeczy. –Dlaczego byłaś poobdzierana? Co był za problem? Czemu płakałaś w wannie? I mój boże… czemu się całowaliście w smutku? Było mokro? Od łez i przez wannę? – Tyle pytań, że biedna Gaia musiała się mocniej chwycić krawędzi basenu.

Luna Dashwood
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
- Nie no, żartuje sobie. Nie przeszkadzałoby Ci to, że kręcą się tu obcy ludzie? Że sprawdzają kto wchodzi do domu? Że Twoja prywatność jest naprawdę mocno naruszana? - Jej to przeszkadzało i niestety nic nie mogła z tym zrobić. W tym wypadku nie miała prawa głosu. Mogła krzyczeć i tupać nóżką, ale ojciec i tak wiedział swoje i nie dał się przekonać. Teraz to chyba jednak trochę zaczynała doceniać, że miała obok kogoś z bronią, gdyby w dniu strzelaniny była sama, to pewnie teraz nie stałaby tu z Gaią. - Nie chciałabym Ci sprowadzać na głowę tych problemów, to naprawdę jest męczące. - Wiadomo, z niektórymi ochroniarzami czuła się gorzej, a z innym lepiej. Gdyby mogła wybierać to Joel byłby w pracy codziennie i robiłby niedozwolone przez prawo nadgodziny. Niestety. Musiał się wymieniać z innymi ludźmi, z którymi nie miała albo wcale żadnych relacji i to chyba było najgorsze, albo z takimi, co wymieniła dwa zdania i na tym rozmowa się urywała. Bardzo chciałaby mieszkać z Gaią i mieć z nią wspólny domek dla lalek, ale nie była pewna, czy to dobry pomysł. - Wiesz co, skonsultuje to z odpowiednimi osobami - czyli ze swoim ojcem - i dam Ci znać, jeżeli sie uda to przewożę do Ciebie rzeczy od razu - trochę się podjarała na samą myśl, że mogłyby mieszkać razem i spędzać wspólnie prawie całe dnie. Jezu, byłoby zajebiście. Mogłyby sobie robić wieczorki z hiszpańskim karaoke, albo razem oglądałyby tureckie seriale.
No i dobra, żeby tu już nie przedłużać to przejdę dalej, bo tam zdecydowanie będzie działo się więcej. Luna nie dałaby rady długo okłamywać przyjaciółki, poza tym znała ją na tyle, by mieć do niej stu procentowe zaufanie. Była pewna, że nikomu nie powie, jeżeli Luna ją tylko o to poprosi. - Tak, to ten - chcąc nie chcąc to się lekko nawet uśmiechnęła, bo właśnie sobie przypomniała, że jechali razem autem. - Bo upadłam i miałam obdarte ręce i kolana, a więcej Ci niestety nie mogę powiedzieć, bo sprawa jest jeszcze w toku - w końcu nie wszyscy, którzy na nią polowali zostali schwytani więc wolała nie zapeszać. - Płakałam, bo rozmawialiśmy o mamach. Okazało się, że mama mu zmarła niedawno. No i ja zamiast go pocieszyć to się rozkleiłam i on pocieszał mnie. Nie całowaliśmy się w smutku... no może trochę tak, ale... Gaia to był tak dobry pocałunek - aż się pochyliła w jej stronę i złapała się dłońmi za krawędź basenu. - Delikatny, ale namiętny... trochę niepewny, ale jednocześnie taki... silny to chyba głupie określenie, ale nic lepszego mi nie przychodzi do głowy - no, bo starała się to wszystko jakoś przyjaciółce opisać. Chyba dawno nie była tak podjarana na punkcie jakiejś drugiej osoby. - Było mokro, przez łzy, przez wannę, przez to, że dawno mnie nikt nie dotykał... - na ostatnie słowa puściła jej oczko, bo to już był trochę taki żarcik... chociaż... no nie miała dawno nikogo. - Mój stary go zabije jak się dowie... więc absolutnie nie powinno to się nigdy więcej powtórzyć, ale... chciałabym żeby się powtórzyło wiele, wiele razy. - W końcu przyznała się do tego na głos. Przed Gaią mogła.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
when you crave something, crave me
Wzruszył ramionami i nawet poświęciła chwilę, żeby przemyśleć odpowiedź.
-Jakbym poznała ich imiona to nie byliby już obcy. – Wyszczerzyła zęby. Wszyscy dobrze wiemy, że Gaia postawiłaby sobie za cel życiowy, żeby się każdemu przedstawić i żeby poznać imię każdego. Ona zaraz by się z tą ochroną przyjaźniła i robiła im jedzenie. Niemieckie przysmaki. Bratwurst w bułce. –Poza tym byliby tutaj, żeby cię chronić. Czemu miałoby mi to przeszkadzać? – Gaia była przyzwyczajona do tego, że po domu kręcą się obcy ludzie. Chociaż tak jak mówię, dla niej rzadko kiedy ktoś był całkowicie obcą osobą. Kochała poznawać ludzi. Przyjaźniła się z obsługą w rodzinnej posiadłości Zimmermanów. –Luna. Mówiłam ci już milion razy, że co moje to twoje, co twoje to moje. Nawet twoje problemy są moimi problemami. Nawet jak robisz wszystko, żeby je przede mną ukryć. – Wycelowała w przyjaciółkę palec, żeby jej zasugerować, że wie o niej wszystko. Nie wiedziała jednak wszystkiego. Jeżeli Dashwood coś przed nią ukrywała to Gaia pewnie o tym nie wiedziała. Nie chciała być wścibska i nie chciała ograniczać swoich przyjaciół.
-Omg!!! Byłoby naprawdę cudownie jakby się udało. – Prawie aż podskoczyła z radości, ale nie zrobiła tego bo była w basenie i pewnie wyglądałaby jak foka potrzebująca asysty przy wychodzeniu z basenu. Hiszpańskie karaoke, głośne chrapanie, przeszkadzania sobie we wszystkim, opowiadanie beznadziejnych i niefascynujących przygód, które się wydarzyły w ciągu nudnego dnia? Brzmi jak układ idealny!
-Co do… – Automatycznie spojrzała na kolana przyjaciółki i rzeczywiście zobaczyła tam rany, które powoli się goiły. Normalnie by zakładała, że Luna ciężko pracowała na tych kolanach i po prostu ma ślady, hehe. –Okej. Czekaj. Robi się dziwnie. – Aż się podciągnęła, żeby wyjść z tego basenu. Nie mogła tego słuchać będąc zanurzoną w wodzie. –Przyznaj razem ze mną, że to dosyć specyficzny sposób na podryw. – Ale może właśnie tak robili ludzie, którzy tracili matki. Dzielili się swoimi traumami, bólem, tęsknotą, żalem i żałobą i płakali i się całowali. Brzmiało w chuj dziwnie, ale Gaia starała się nie oceniać. Tym bardziej, że Luna była psiapsią. –Wszedł do wanny tylko po to, żeby cię pocałować? Nic więcej się nie wydarzyło? – Zaczęła trochę naciskać, bo już przed chwilą Luna próbowała ją wystrychnąć na dudka nie mówiąc całej prawdy. Może znowu się czegoś wstydziła.
-Mogłaś powiedzieć, Luna… obdarowałabym cię dotykiem, albo przehandlowałabym dziewictwo Bruna. – Ona też sobie w sumie zażartowała. Ale tylko z dziewictwem Bruna. Z obdarowaniem dotykiem mówiła poważnie.
-Czyli nie możecie mieć żadnej relacji? Przez to, że jest twoim ochroniarzem czy dlatego, że twój ojciec mógłby go zabić? W sumie oba scenariusze brzmią jak coś, co ja bym chciała kontynuować dla samego dreszczyku emocji. – Luna jakby zaczęła się spotykać z kobietami to by wiedziała, że czasami wystarczy spotykać się z osobą tej samej płci, żeby mieć dreszczyk emocji w związku z zakazanym związkiem.

Luna Dashwood
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
- Uwierz mi, na dłuższą metę jest to interesujące. Pewnie sprawdzaliby każdego z Twoich gości, tak na wszelki wypadek. Nie daj boże jeszcze wpadliby na głupi pomysł żeby zainstalować tutaj kamery - aż podkręciła głowa na samą myśl. Ona zrobiła awanturę, gdy ojciec powiedział, że dadzą jej kamery na mieszkaniu i całe szczęście udało jej się tego uniknąć. Chociaż nigdy nie wiadomo... miała nadzieję, że tak bo czasem po swoim własnym apartamencie chodziła bardzo skąpo ubrana, albo w ogóle w negliżu. Chciała zachować resztki prywatności chociaz we własnych czterech ścianach. - Tak, tak wiem - pokiwała głowa. - Gdyby to zależało tylko ode mnie to powiedziałabym Ci o wszystkim - nie mogła jednak wkopać swojego ojca. Spoiler alert, kiedyś Gaia dowie się o wszystkim, trzeba tylko poczekać na małe załamanie nerwowe, które Dashwood pewnie będzie mieć jeżeli ojciec kolejny raz ja zamknie w jakimś ściśle strzeżonym miejscu, albo wywiezie ją na drugi koniec kraju.
Luna też cieszyła się na samą myśl o tym, że mogłyby razem mieszkać, ale... wiedziała, że to pewnie się nie wydarzy. Ojciec na bank się nie zgodzi i nic z tego nie będzie. Spróbować jednak nie zaszkodzi. Może akurat będzie miał jakiś przypływ dobroci. Czuła się czasem jak dziecko, bez możliwości samodzielnego myślenia i podejmowania decyzji. Było to męczące i wkurwiająca, bo jednak była dorosła!
- A tam dziwnie - machnęła ręką - dzień z życia ochranianej osoby - żartowała sobie, bo niestety nie całowała się z Joelem każdego dnia odkąd zaczął dla niej pracować. Tak samo jak nie miała jeszcze poranionych kolan i rąk, chociaz może kiedyś jej się zdarzyło pracować na kolanach hehe raz czy dwa, ale nie aż tak żeby zrobić sobie krzywdę. - Kurwa... jakby wszedł do tej wanny to guuurl... - pewnie i w inne miejsce by wtedy wszedł hehe. Jezu jestem obrzydliwa, a ty razem ze mną w tych daddys jokes. - Siedział obok, przytulił mnie bo płakałam, a ja jak skończony cham wykorzystałam okazję... - teraz to brzmiało jakby naprawdę się biedakowi narzucała i aż jej się zrobiło trochę przykro, że najwyraźniej była napalona. - Nie wiedziałam, że muszę o to prosić Gaia... jesteśmy przyjaciółkami powinnaś wiedzieć, kiedy mi brakuje dotyku - podkręciła głowa ale później się zaśmiała. - Ciebie bym przygarnęła bez mrugnięcia okiem, ale Bruno... podziękuję, pewnie po wszystkim, by płakał i musiałabym go pocieszać - bo Luna widziała, że Bruno jest bardzo wrażliwym chłopcem. Poza tym czułaby się mega głupio uprawiając seks z bliźniakiem swojej przyjaciółki, czy w ogóle z jakimkolwiek bratem. To powinna być rzecz święta i tego się nie tyka.
- Nie możemy, może przesadziłam z tym zabijaniem ale mógłby stracić pracę. No chyba, że ojciec odesłałby mnie na drugi koniec świata to wtedy pewnie zmieniliby mu klientkę, ale nie chciałabym być odesłana chuj wie gdzie... nie chciałabym też żeby przeze mnie stracił pracę. - Wyjaśniła i westchnęła sobie. - Poza tym, on jest starsznie profesjonalny więc pewnie był to jednorazowy wybryk - dodała i położyła się żeby popatrzeć w niebo. - Nie mam szczęścia do facetów, powinnam się przerzucić na kobiety, albo zostać zakonnica - mając takiego ojca to pewnie żadna romantyczna relacja nie byłaby łatwa. No chyba, że związałaby się z jakimś gangsterem. - Ale przynajmniej będę mieć co wspominać - dodała i uśmiechnęła się. - Powiedz, że przynajmniej Ty nie masz takich problemów i życie jest dla Ciebie łaskawsze - oczywiście chciała się dowiedzieć, że Gaia jest szczęśliwa i ma na oku kogoś fajnego, co wiązałoby się z tym, że nie byłaby już zainteresowana tą dziewczyną z syndromem narcyza.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
when you crave something, crave me
Machnęła ręką, bo akurat gośćmi tutaj się nie przejmowała. Nikt tak naprawdę nawet nie wiedział, że Gaia sobie kupiła dom. Nie miała okazji nikomu się pochwalić. No poza Luną. Zoey w tym przypadku nie liczę, bo Zoey to tutaj była nawet jak dom jeszcze nie należał do Gai. Zaraz jednak Gaia sobie zdała sprawę z tego, że Luna nie zna jej planu. –Ogólnie to nie będzie tutaj za dużo gości. Postanowiłam, że nie będę podawać ludziom adresu. – Wyjaśniła. –Oczywiście jak zaakceptujesz moją ofertę, to śmiało możesz sobie zapraszać ludzi. Ale dla mnie to ma być po prostu… odskocznia od mojego życia. – Wyjaśniła. Co jak co, ale Luna akurat powinna wiedzieć, że Gaia czasami lubi sobie poczilować bombę nic nie robiąc. Musiała gdzieś ładować baterię. I taki dom był idealnym miejscem do tego. –O. Ja już mam monitoring. – Chciała mieć. Nie posiadała jakiś wartościowych rzeczy, ale wiadomo, w razie gdyby coś się wydarzyło to Gaia chciałaby wiedzieć co się wydarzyło. Poza sypialniami, miała też monitoring w domu. Lepiej dmuchać na zimne.
-Aż mi się przypomniała ta scena z tego filmu o super bohaterze jak Henry Cavill wlazł do wanny Amy Adams. – Westchnęła ciężko i się rozmarzyła. Nie miała pamięci do nazw filmów, ale wiedziała jedno… weszłaby do wanny i Henry’ego i Amy. Nawet weszłaby do tej, w której siedzieliby oboje. –Wiesz… gdyby nie chciał to by tam nie właził. Przystojny jest? Bo z daleka to nie widać. Dobrze wygląda w garniturze czy jakby miał garnitur po starym? – Musiała dopytać o szczegóły. Chciała sobie wyobrazić tą scenę. Zakładała, że Joel właził jej do wanny w garniturze.
-Powinnam wiedzieć, ale ostatnio, Luna, naprawdę ciężko się z tobą spotkać. – Musiała jej przecież wytknąć, że dawno się nie widziały. Wiedziała, że obie mają napięte grafiki, ale to niczego nie zmieniało. Dla psiapsi trzeba znaleźć czas. –Może jednak pomińmy temat Bruna, co? – Zaproponowała, bo aż dostała skurczów żołądka na myśl, że mogłaby rozmawiać o życiu seksualnym brata. I to jeszcze o momentach kiedy płacze po seksie. Nie miałaby nic przeciwko temu, żeby Luna i Bruno byli parą. Po prostu niektórych rzeczy wiedzieć nie chciała.
-To od czasu tego pocałunku nie mieliście okazji ze sobą porozmawiać? Albo porobić czegoś? – No bo przecież nie musieli wcale rozmawiać. Mogli robić inne rzeczy, które nie miały nic wspólnego z rozmawianiem. –To nie możecie się ze sobą nawet spotykać po jego godzinach pracy? – No bo w trakcie pracy to była w stanie zrozumieć. Ale jak miał wolne to w sumie dlaczego nie? Przynajmniej miałaby ochronę 24/7. –Spotykanie się z laską niczego by nie ułatwiło. Unikanie związków też nie. – Życie miało to do siebie, że po prostu było skomplikowane. Zawsze. Niezależnie od statusu.
-Znasz mnie. – Odparła z uśmiechem i rzuciła Lunie szybkie spojrzenie. –Nie mam na co narzekać. – Powiedziała i żeby uniknąć tematu wstała i podeszła do leżaka skąd wzięła ręczniki. Jednym się nakryła, a drugi rzuciła Lunie. –Okryj się, żebyś się nie przeziębiła. – W końcu była australijska zima, co nie. Iks de, bo zapominam o tym.

Luna Dashwood
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Pokiwała głową i oczywiście przemyśli propozycję Gai. Chciałaby móc z nią zamieszkać, ale obawiała się konsekwencji tego wyboru, głównie tego, że narazi przyjaciółkę na niebezpieczeństwo. Może będzie musiała z nią o tym porozmawiać, przedstawić jej jak wygląda sytuacja żeby Zimmerman mogła podjąć świadomą decyzję opartą na trosce o własne bezpieczeństwo. To jednak nie była rozmowa na teraz, bo nie wiedziała jeszcze czy w ogóle jej ojciec się zgodzi na coś takiego. Dopiero jak z nim porozmawia to będzie mogła pomyśleć co dalej.
Zaśmiała się. - Chciałabym poznać Henryego Cavilla... - nie tylko dlatego, że był przystojnym mężczyzną, ale też dlatego, że po prostu był fajnym facetem. - Zastanawiam się nad tym, czy nie zrobić sobie testu DNA żeby dowiedzieć się czegoś o moim ojcu. Tym prawdziwym ojcu. Może się okaże, że jest gdzieś niedaleko, a ja nic o tym nie wiem. - Jej matka nigdy nie chciała zdradzić Lunie takich informacji, dziewczyna nie wiedziała dlaczego tak to ukrywała. Po jej śmierci Dashwood była w takiej rozsypce, że nawet o tym nie pomyślała, chociaż prawnie powinna trafić właśnie pod opiekę ojca... gdyby gdzieś był podany. Biedak pewnie nawet nie wiedział, ze miał taką fajną córkę. - Kto wie, może się okaże, że jestem spokrewniona z Cavillem - zaśmiała się, bo to byłby prawdziwy plot twist i na bank, by wtedy Gaie z nim zapoznała. Może, by się w sobie zakochali i wiodłaby szczęśliwe życie u boku kogoś kto odwzajemnia jej uczucia. Luna dobrze znała Gaie i wiedziała, że dziewczyna coś w sobie skrywa, a Dashwood domyślała się co to mogło być. Widziała jak brunetka patrzy na swoją inną przyjaciółkę i Lunie łamało się serce widząc jak Gaia jest zakochana w kimś kto absolutnie na to uczucie nie zasługuje. Tak przynajmniej jej się wydawało. - Czasem sie robi głupoty pod wpływem chwili - westchnęła, a na jej kolejne pytanie to się uśmiechnęła, bo na samo wspomnienie Joela robiło jej się milej na serduszku. - Jest, bardzo. - Chociaż być może niektórzy woleliby jakiegoś futrzastego indianina czy chuj wie co. - Myślę, że ma swój garnitur... nawet kilka, bo chodzi w różnych i to dość dobrze skrojonych. Chociaż jestem ciekawa jakby wyglądał w takim lnianym... - mogła to sobie wyobrazić, ale to nie było to samo co zobaczenie tego na własne oczy.
- Wiem... przepraszam. To wina mojego ojca i jego... interesów. - No, bo jednak ktoś próbował ją zabić więc musiała być teraz nad wyraz ostrożna. - Ale teraz będzie lepiej, obiecuje - na mały paluszek mogła tu zrobić przysięgę. - Nie mówimy o Brunie, nie, nie, nie... - aż musiała sobie zanucić tą piosenkę, bo za bardzo ją korciło. Brat Gai zdecydowanie nie był w typie Luny, więc nie miała problemu żeby o nim nie rozmawiać.
- Mieliśmy... przywiózł mnie tutaj - i to by było na tyle. - No właśnie nie... bo tak naprawdę to wtedy ciągle byłby w pracy. Bylibyśmy parą od 16 do 8 rano, a później 8 do 16 już nie... poza tym, z tego co kojarzę, to nie może mieć żadnych bliższych kontaktów z klientami - skrzywiła sie, bo jednak było to smutne, ale chyba musiała się z tym po prostu pogodzić. - Może masz rację, ale czy to wszystko jest warte tych dramatów? - Zapytała, bo dawno nie była w związku więc ciężko jej było powiedzieć!
- Yhym.. - mruknęła, bo nie z nią takie numery. - Znam Cię i widzę, że coś jest nie tak - powiedziała, a gdy Gaia się położyła to Luna wzięła ręcznik i wstała ze swojego leżaka żeby się wpakować dupskiem na leżak, na którym leżała sobie Gaia. - Posuń te szanowne cztery litery - mruknęła i w końcu się położyła bokiem obok przyjaciółki. - No to opowiadaj i nie wal mi tu ściemy, bo aż śmierdzi na kilometr - a, że Bruna nie było w okolicy to wiedziała, że to nie on. Luna spoglądała na przyjaciółkę uważnie i odgarnęła jej z czółka mokry kosmyk włosów. - Wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć - dodała ciszej, bo nie musiała się drzeć skoro były blisko siebie.
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
ODPOWIEDZ