Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
Trochę sie zarumieniła. Dawno nie słyszała, by ktoś mówił do niej wprost o tym, że jest atrakcyjna i chyba trochę powoli przestawała się za taką uważać. - Dzięki - miło było coś takiego usłyszeć i to od osoby, która według Zoey, bardzo wiele o atrakcyjności wiedziała, bo sama była jedną z bardziej atrakcyjnych osób jakie McTavish poznała. Patrzyła na to całkowicie obiektywnie, a nie przez pryzmat tego, że Gaie po prostu lubi.
- Nie, na pewno nie - pokręciła głową - drugi taki introwertyk jak ja i w ogóle bym z domu nie wyszła. - No, bo nie byłoby po co skoro swoją ulubioną osobę miałaby na wyciągnięcie ręki. - Nie znudzi mi się Twoje mówienie rzeczy - tego mogła być pewna, bo rozmowa z Gaią zawsze była ciekawa, głównie dlatego, że dziewczyna miała o czym opowiadać. Definitywnie nie było to nudne i Zoey wątpiła w to, by jej to przeszkadzało kiedykolwiek. No chyba, że byłaby w chuj zmęczona, a Gaia, by do niej napierdalała i ta biedna nie mogłaby spać. Wtedy to może ale uważała, że Zimmerman jest na tyle ogarniętą osobą, że w momencie, w którym jak na tacy byłoby widać, że ktoś nie ma sił na prowadzenie rozmowy, to ta by nie ciągnęła tego na siłę ignorując potrzeby drugiej osoby. - A którą wersję siebie mi pokazujesz? - Zapytała, bo to było ciekawe. Dostawała Gaie dla wszystkich, czy Gaie dla wybranych?
- Wspaniale - ucieszyła się - to jak za miesiąc się będę z kimś znajomym widzieć to na pewno im opowiem o naszej randce - oczywiście, że się tym będzie chwalić na prawo i lewo, bo McTavish zbyt często na te randki nie chodziła więc było czym. - Myślę, że powinnyśmy sobie zrobić zdjęcie na pamiątkę. - Wypaliła w końcu, gdy już napiła się alkoholu po wzniesionym toaście. - Jak kiedyś będziemy naszym dzieciom i papudze opowiadać o naszych początkach to od razu z ładnym zdjęciem - poza tym wierzyła w to, że cokolwiek, by się im nie przytrafiło to zawsze byłaby fajna pamiątka i przy oglądaniu albumów ze zdjęciami wróci się do tego z uśmiechem.
- Hmm... zaproponowałam koledze skok ze spadochronu, ale wątpię, żeby to kiedykolwiek się wydarzyło, bo Wren potrafi się przewrócić na prostej drodze więc myślę, że to mogłaby być ostatnia rzecz jaką by zrobił, a ja miałabym go na sumieniu - nic więcej szalonego się u niej nie działo. Typowa Zoey. No chyba, że szaleństwem było spotkanie z byłym, który złamał jej serce i to takie w pełni świadome spotkanie.
- O masz jeszcze jednego brata? Myślałam, że jesteś sama ze swoim bliźniakiem. - Tak mi się wydaje, że obie zapomniałyśmy o tym, że Zimmermanowie mają jeszcze jednego brata i o nim Gaia z Zoey nie rozmawiała, ale mogę się mylić. Najwyżej wyjdzie na to, że McTavish ma słabą pamięć. - Bardzo chętnie, dawno nie byłam na koncercie muzyki klasycznej - a pewnie łaziła na takie imprezy ze względu na ojca, żeby sie pokazać jakimi snobami są. Żart.
Kiwnęła głową, bo doceniała to, że Gaia potrafi dotrzymać sekretów i pewnie nie chce obcej babie mówić tajemnic swojej przyjaciółki. To dobrze o niej świadczyło. - Nie byłam. Jesteś pierwszą dziewczyną, z którą się całowałam, czy jestem na randce - przyznała i wcale nie uważała, że to coś złego, że ma 30 lat i teraz nagle zmieniają jej się upodobania. Nigdy jakoś specjalnie się nad tym nie zastanawiała. Uważała kobiety za atrakcyjne tak samo jak i mężczyzn, ale zawsze się koło niej kręcił jakiś facet. Może po prostu nie miała w otoczeniu żadnej osoby tej samej płci, która byłaby nią zainteresowana. McTavish też nigdy nie szukała sobie związku, po prostu jakoś tak wychodziło. - Co nie? Nie chciałabym być nigdy niczyją drugą opcją albo wyjściem awaryjnym. Obrzydliwe. Nie rozumiem jak można ludzi w ten sposób traktować. Mącenie ludziom w głowach i sercach powinno być karane - westchnęła i być może to powinien być kolejny postulat jej ojca? Wszystkie zranione kobiety, by wtedy na niego zagłosowały.
Zaśmiała się. - Tylko z jednym i tylko raz, a na dodatek dawno temu - machnęła ręką, bo wtedy była inną osobą. Młodą, nie najmądrzejszą i miała nieco mniej zahamowań niż teraz. - Nie ma na to chyba dobrego wytłumaczenia. Miałam gorszy okres w życiu, on był przystojny i dostępny. Nie byłam jedyną dziewczyną, z którą zdradzał żonę, więc pomyślałam, że jak nie ja to będzie inna, czemu miałabym nie skorzystać? To nie ja kogoś okłamywałam i zdradzałam. No i jakoś samo wyszło. - Nie była może do końca dumna z tego, ale szczerze? Pewnie gdyby się cofnęła w czasie to zrobiłaby dokładnie to samo. Nie miała wtedy nic do stracenia. - Mam nadzieję, że nie, ale pewnie nie przypuszczali nigdy, że mogę chcieć im przedstawić dziewczynę - nie wiedziała jak zareagują, ale spodziewała się raczej normalnej i zdrowej reakcji. Jej ojciec nie był prawicowym i konserwatywnym politykiem.
Zaśmiała sie słysząc jej prośbę ale przytaknęła i pomyślała, że zamiast mówić ze szkockim akcentem po prostu powie jej coś po gaelicku. - Is math an sgathan suil caraide - nie była wybitna w tym języku, bo uczyła się go tylko od ojca i dziadków, którzy płynnie się nim posługiwali. W domu normalnie tego nie używała, ale pamiętała niektóre wyrażania więc mogła się pochwalić. - W takim razie wrócimy kiedyś do Edynburga... tam Cię zaproszę na jakąś kolejną randkę - uśmiechnęła się i już wiedziała, że gdy to się wydarzy to zmusi Gaie do zjedzenia haggius. - Pojedziemy na Loch Ness, może znajdziemy Nessie - Poza tym Loch Ness było blisko Inverness, gdzie mieszkali jej dziadkowie więc przy okazji będa mogły ich odwiedzić. Zoey w głowie już im zaplanowała wycieczkę. - Zobacz jak ładnie widać Lorne - powiedziała wskazując na rozświetlony brzeg, który od strony morza wyglądał bajecznie.
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
W sumie to nawet była ciekawa czy taki związek miałby sens. Chyba też zależało od tego jakim introwertykiem ten ktoś był. Bo jeżeli takim, że nawet wykonanie telefonu do obcej osoby byłoby problemem i tragedią no to siedzenie w domu z drugą osobą było chyba raczej spoko. Oczywiście pod warunkiem, że druga osoba też taka była. Ludzie to są jednak fascynujący. Dobrze, że Gaia na razie nie była zainteresowana tym, żeby się skupiać na uczuciach i stylu życia innych ludzi.
-Naturalnie, że tą unikatową jak 1 PSA 10 Illustrator Pikachu. – Prychnęła, bo to przecież było tak oczywiste. Nie tak oczywiste jak porównanie z czego Gaia oczywiście zdała sobie sprawę. –To najrzadsza i najdroższa karta kolekcjonerska Pokemon. – Wyjaśniła, ale nadal brzmiało to dosyć debilnie. Przynajmniej pewnie dla kogoś kto nie kolekcjonował kard Pokemonów i nie sprzedawał ich u Madame Nazar. –Tą, którą widzą nieliczni. – Mogła tak po prostu od razu, ale trudno. Wolała się pochwalić, że zna się na kartach.
-Wow. Ty serio widujesz się z nimi raz na miesiąc? Nie ma nic pomiędzy? – Wcześniej myślała, że Zoey sobie z niej żartuje, a teraz to była pod lekkim wrażeniem tego, że można tak żyć. Domyślała się, że przez ten miesiąc Zoey widuje się z innymi ludźmi, chociażby w pracy czy w sklepie, ale żeby tak rzadko widywać przyjaciół? Fascynujące. –Świetny pomysł! – Że też sama na to nie wpadła. Pewnie dlatego, że po prostu nie miała w ręku telefonu, a jednak Gaia z telefonem nigdy się nie rozstaje. Odstawiła kieliszek z szampanem i sięgnęła do torebki skąd wyjęła swój telefon. Przysunęła się do Zoey, poprawiła sobie włosy, objęła Zoey ramieniem i zrobiła im zdjęcie. Normalnie zrobiłaby tylko jedno, ale strzeliła kilka, żeby Zoey miała wybór. Pamiętała jak o tym rozmawiały i jaka Zoey była zdziwiona, że Gaia robi tylko jedno zdjęcie. Podała telefon McTavish, żeby ta mogła sobie zdjęcia przejrzeć i wybrać ulubione. –Jestem pewna, że papuga będzie bardziej zainteresowana słuchaniem o tym jak się poznałyśmy. – Wiadomo, że dzieci nie są zainteresowane takimi bzdurami. Może później, jak będą starsze, a mamy martwe. Klasyk.
Zaśmiała się i śmiała się dłuższą chwilę. Nie chciała Zoey wyśmiewać, ani nic, po prostu nie mogła się powstrzymać. –Widzisz jak urocze jest to, że w twoich oczach nawet sama propozycja skoku spadochronem jest szaleństwem. – Wyjaśniła co ją tak rozbawiło. Proponować mogła, ale czy ostatecznie kiedykolwiek by do tego doszło? To jak my rozmawiające o tym, że trzeba zagrać w coś innego niż RDR. Na razie się to nie wydarzy. –Pozytywną stroną jest to, że miałby interesującą śmierć. – Lepsze to niż zwykłe „umarł we własnym łóżku”. Chociaż wiadomo, może niektórzy preferują właśnie coś takiego.
-Mam. – Skinęła głową. –Ale trochę się od nas odciął, więc nie rozmawiamy o nim za często. Oczywiście nie odciął się w negatywnym sensie. Po prostu… nie mamy ze sobą zbyt częstego kontaktu. – Cięzko było to wyjaśnić w jednym zdaniu, a naprawdę nie chciało jej się w to zagłębiać. To zbyt poważna dyskusja, żeby poruszać to na pierwszej randce.
-Świetnie. W takim razie mam nadzieję, że będę też ostatnią. – Dla niej też nie było problemem to, że Zoey była świeżynką. Właściwie to nawet ją to cieszyło, bo Zoey będzie mogła doświadczyć wszystkiego po raz pierwszy z nią. No i serio miała nadzieję, że będzie ostatnią. Gaia wiązała się z ludźmi, żeby być z nimi do końca życia, a nie na jakiś określony czas.
-Okej. To ma sens. Podejrzewam, że na pewnym etapie życia każdy chciałby mieć do opowiedzenia historię, że kiedyś spał z celebrytą. A z tego co mówiłaś to wasz romans został nawet uwieczniony na zdjęciach. – Wyszczerzyła się, ale tak naprawdę to zastanawiała się jak wyglądają te zdjęcia. Czy to jakieś akty? Pornografia? Czy po prostu dwójka ludzi wpychająca sobie języki do gardeł? Czy po prostu razem wychodzili z hotelu albo czyjegoś mieszkania i ewidentnie było widać co tam robili? Nie chciała o to pytać i postanowiła, że nie chce tego widzieć. Gorzej jakby to wyglądało jak zdjęcia Timotheego i Eizy. Nie przeżyłaby tego.
-To nie będzie moje pierwsze rodeo, więc mam nadzieję, że przeżyję. – Gaia raczej była osobą, którą ciężko było nie polubić. Jak jej nie polubią to tylko i wyłącznie dlatego, że ich córka spotyka się z dziewczyną. Nie było na to innego wyjaśnienia. Gaia była nawet pewna tego, że Dolores ją lubiła. Pewnie dlatego wolała się znęcać nad Brunem.
Uniosła brwi w zdziwieniu, ale później jej twarz wyrażała przerażenie. –To było prawdziwe zdanie? – Zapytała powoli. –Brzmiałaś jak ork ze Śródziemia. – Musiała być szczera. –Co to znaczy? – Nawet jakby chciała to później w domu wygooglować to nie byłoby opcji, że by to zapamiętała. Nie byłaby nawet w stanie tego napisać. –Nie mam z tym problemu. – Nawet ją przez chwilę cisnęło, żeby jebać wszystko i już teraz lecieć do tego Edynburga, ale musiała pamiętać o tym, że Zoey nie była spontaniczną osobą i mogło to być naruszenie jej prywatnej przestrzeni. Poza tym Gaia miała jutro pracę. Życie jednak nie było tak kolorowe.
Spojrzała na to Lorne i przez dłuższą chwilę obserwowała panoramę miasta. Rzeczywiście wyglądało ładnie. Ale Gaia miała obok siebie ładniejsze widoki i nawet przeniosła spojrzenie na ten widok. –Rzeczywiście piękne. – Potwierdziła z uśmiechem. Spojrzała jeszcze raz na miasto, a później na wzgórza w oddali. –Gdzieś tam chyba jest mój dom, nie? – Zapytała, bo w sumie to Zoey tam była, więc mogłaby potwierdzić, albo zaprzeczyć.
Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
- Mam nadzieję, że docenisz to, że jak wrócę do domu to sprawdzę o czym mi teraz mówisz, bo absolutnie nie mam pojęcia - zaśmiała sie, ale no ona się nie znała na takich rzeczach! Nie miała wykupionej drogi kolekcjonera, jeszcze wystarczająco złota nie zbrała. Całe szczęście była coraz bliżej wykupienia stoiska handlowego do obozu, bo miała juz 13.08 samorodków złota.
Zaśmiała się. - Nie... to taki zwrot - pokręciła głową. - Widuje się z nimi częściej, czasem nawet uwaga... smsuje. - Szalona nie? Miała znajomych i czasem z nimi rozmawiała nie tylko facet to face ale też używając technologii... krejzolka. No, a później cyknęły sobie fotki i Zoey rzeczywiści zaczęła je przeglądać i krzywiła się, bo uważała, że na żadnym nie wygląda wystarczająco dobrze, ale juz tego nie komentowała na głos, bo nie chciała wyjść na jeszcze bardziej nie pewną siebie niż już wyszła. Wybrała w końcu to, które uważała za najlepsze. - Możesz mi je przesłać - bo też je chciała mieć. Jak stęskni się za Gaią to będzie mogła sobie na nie popatrzeć i powspominać ich pierwszą randkę. Trochę nie mogła sie już doczekać kolejnej. - Noooo, bo może kiedyś coś z tego wyjdzie i rzeczywiście będziemy skakać... to nie jest szalone? Oh... fuck. - Nie miała się więc czym pochwalić, jej życie było nudne jak flaki z olejem. Beznadzieja. Poczuła się jeszcze gorzej, ale starała sie to zamaskować i napiła się szampana.
Uśmiechnęła się delikatnie, bo sama nie wiedziała co mogłaby na to odpowiedzieć. Czy też chciałaby, żeby Gaia była jej pierwszą i jedyną? Nie miała pojęcia, bo jeszcze na tyle jej nie znała, co jeżeli się okażę, że jest toksyczną osobą? Na razie jednak się taka nie wydawała i biorąc pod uwagę to jaka była przy niej teraz Zoey mogłaby śmiało powiedzieć, że chciałaby się z nią widywać częściej i prawdopodobnie nigdy nie będzie potrzebować nikogo innego. Czuła, że Gaia mogłaby być dla niej wszystkim czego szukała. Miałaby nie tylko partnerkę, ale i przyjaciółkę w jednym.
- Gaia! - Krzyknęła niby oburzona, a później się zaśmiala. -Jak ork? - Nie mogła w to uwierzyć! - Jak możesz... powinnaś powiedzieć, że jak najlepszy z elfów... ech - pokręciła głową, ale dalej się śmiała. - To znaczy, że oko przyjaciela jest najlepszym lustrem - wyjaśniła, bo było to jedno z kilku przysłów, które pamiętała. Spojrzała na miasto i przez chwilę zagapiła się w dal. Odwróciła się w stronę Gai, gdy ta się odezwała i uśmiechnęła się do niej. - Tak... piękne - potwierdziła i ponownie zerknęła na miasto. - Wydaje mi się, że to całkiem prawdopodobnie... ale bardziej chyba w tamtą stronę - przesunęła jej palca tak, by wskazywał w odpowiednie miejsce i uśmiechnęła się, że udało jej się znaleźć opcję żeby sobie dotknąć Gai i żeby nie wyszło to nachalnie.
- Napisz mi jak dojedziesz - powiedziała, gdy już wróciły na ląd i odprowadziła Gaie na taksówkę. - Mam nadzieję, że widzimy się niedługo - dodała na pożegnanie i pochyliła się, by pocałować dziewczynę... ale tak bardzo przelotnie i trochę wstydliwie, bo pierwszy raz inicjowała pocałunek z dziewczyną. To wszystko było dla niej nowe i być może ekscytowała się tym za bardzo. - Dobranoc - pożegnała się i poczekała aż Gaia wsiadła do swojej taksówki. Zoey na miejscu miała jeszcze do załatwienia jakieś płatności i te sprawy, a później zamówiła sobie własną taksówkę i pojechała do domu.

2xzt
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
ODPOWIEDZ