organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Nie naciskała, wyczuwając, że ten temat nie jest dla niego najwygodniejszy. Nawet jeśli chciała dowiedzieć się o jego przeszłości więcej, musiała zaakceptować podejście Nathaniela. Inna sprawa, że czasem po prostu martwił ją niesprawiedliwy rozkład sił w ich relacji. On chciał wiedzieć wszystko, sprawować kontrolę, a ona musiała czekać na te momenty, w których był gotowy się przed nią otworzyć, wrócić do niej po swoich interesach, nie mówiąc czego dotyczyły i ofiarować jej czas tak długo, aż znów nie będzie musiał zająć się czymś, co w jego mniemaniu nie było dla niej odpowiednie.
- Prawie rok, w trakcie którego wcale nie zdradziłeś mi tak wiele o sobie - nie tego dotyczył sens ich rozmowy, ale nie mogła się powstrzymać od tej uwagi. Miała ochotę dodać jeszcze, że może gdyby mogła swobodnie się przemieszczać, odwiedzać swój stary dom i wracać tutaj, to wszystko byłoby dla niej normalniejsze, ale bała się teraz z tym wyskakiwać, wiedząc, że to go zdenerwuje, a bardzo nie chciała psuć tej miłej atmosfery, którą jakimś cudem udało im się zawiązać. - Akceptuję to... i jestem szczęśliwa, nie myśl, że nie, po prostu czasem nadal w to wszystko jeszcze nie wierzę - wyjaśniła, zerkając mu w oczy. Tylko na moment, bo zaraz cicho pisnęła, gdy woda ją ochlapała. Całkowicie nie spodziewała się takiego zachowania po Nathanielu, więc była delikatnie osłupiona, mrugając sobie i próbując zrozumieć co zaszło.
- Nie sądziłam, że czujesz dystans... wiesz, że chętnie zrobię wszystko, byś był szczęśliwy - rzuciła delikatnie zaskoczona jego słowami, chyba do końca ich nie rozumiejąc, przy czym serce waliło jej już, jak młotem. Próbowała złapać z nim kontakt wzrokowy, ale on uparcie patrzył na własną dłoń, co sprawiało, że nogi lekko zaczęły jej drżeć z niewyjaśnionych przyczyn. Wciągnęła nieco więcej powietrza, gdy dotknął jej biodra i poczuła, jak jej ciało pokrywa się gęsią skórką, a podświadomość zaczyna podszeptywać słowa, jakie nigdy w jej myślach nie gościły. - Jeszcze nie nauczyłeś mnie pływać - przypomniała mu cichutko, szeptem, nie wiedząc czemu nie była w stanie teraz mówić normalnie. W końcu na nią spojrzał, te błękitne oczy, w jej ciemne i pełne niepewności, a to wystarczyło, by wiedziała, co zaraz się stanie. Wystarczył dotyk jego warg, by przymknęła powieki, skupiona na słodyczy pocałunku, ale też nie na tyle nim rozkojarzona, by nie poczuła, jak jego dłoń prześlizga się na jej pośladek. Jeden dotyk, który sprawił, że przeszły ją tak silne dreszcze, że odruchowo wypchnęła biodra w przód, całkowicie już niwelując odległość między nią, a Nathanielem. Ich ciała do siebie przylegały, a jej szumiało w głowie i pogubiła się odrobinę w pocałunku, ale Hawthorne nie pozwolił jej zostać długo w tyle. Jej ciało reagowało w nieznany jej sposób, kiedy stanęła na palcach i ułożyła dłonie na jego ramionach, łapiąc tym samym więcej równowagi.
- Nathanielu - mruknęła między jednym zetknięciem ust, a drugim. Jej uda prosiły o to, by odepchnęła się nimi od dna i objęła go w pasie. Walczyła z tą nikczemną pokusą, ale tak samo walczyła też ze strachem, który sugerował ucieczkę. Głównie dlatego, że była zestresowana, ale jednocześnie kochała tego człowieka, ufała mu i... nie robił jej teraz żadnej krzywdy, wręcz przeciwnie. Poczuła, jak jego dłoń zaciska się na jej ciele i wtedy nieoczekiwanie wydała z siebie jęknięcie, które natychmiast wywołało u niej potworne zawstydzenie. - Ja - nie wiedziała co powiedzieć, gdy otworzyła oczy, świadoma tego, że ten dźwięk był być może najbardziej bezwstydnym, jaki kiedykolwiek opuścił jej usta. Nie wiedząc, co robić, skryła twarz w jego torsie, a w zasadzie w okolicach szyi, tak, że jego zarost teraz drażnił jej ramię, które stało się przerażająco wrażliwe. - Twoja dłoń... to nieodpowiednie - miała wrażenie, że sama nie wierzy w to, co mówi, ale takie zasady miała wpojone. Z drugiej strony nie odepchnęła go, nie potrafiłaby tego teraz zrobić. Nawet w chwili, w której czuła, że ledwo stoi na nogach, a wzdłuż jej kręgosłupa bezustannie przechodzą dreszcze, które nie pozwalają jej się uspokoić.

Nathaniel Hawthorne
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
A ty wcale nie zadawałaś zbyt wielu pytań, aby mnie poznać - odpowiedział, bo owszem, wcale nie spieszył się z ujawnianiem jakichkolwiek informacji na swój temat, ale Divina także niezbyt nalegała, aby dowiedzieć się czegokolwiek więcej, poza tym co sam jej opowiadał. Może czasem, ale i tak Nathaniel uznał, że wybrnie z tej rozmowy w taki sposób, aby odpowiedzialność podzielić na ich dwoje. Nie chciał wiecznie brać na siebie roli tego, który wszystko kreuje, rozpoczyna i inicjuje. Chciał, aby Norwood czuł się tak samo odpowiedzialna za ich relację jak on; on który był kaleczny w okazywaniu uczuć i ona, która w życiu niewiele doświadczyła - to wcale nie wyglądało na takie proste.
- Wszystko? - Podłapał, a jego oczy zabłysnęły w sposób, który nie pozostawał zbyt wielu domysłów. Przynajmniej dla kogoś, kto potrafił wychwytywać tego typu aluzje z kontekstu sytuacji, ale Divina niekoniecznie należała do tego typu osób. - Jest obecnie coś, co by mnie uszczęśliwiło, a z czasem wprawiło w pełną ekstazę - kontynuował, mając nadzieję, że tym samym nakieruje Norwood na odpowiedni tok myślenia, a jakby co, postanowił dodać do tego jeszcze gesty i czyny.
Sam zatracił się w tym pocałunku, który zdecydowanie różnił się od każdego poprzedniego. Nathaniel zachwycał się delikatnością, a zarazem intensywnością tego zbliżenia, a każda reakcja Diviny sprawiała, że to co robili podobało mu się jeszcze bardziej. Sam pragnął tego, aby poczuć jej ciało jeszcze bliżej, aby móc wreszcie przenieść ich związek na kolejną płaszczyznę, która do tej pory pewnie dla Norwood była abstrakcyjną myślą. On jednak nie odpuszczał i pod wpływem emocji i podniecenia, zacisnął palce na pośladku dziewczyny, przez co ta pisnęła rozkosznie prosto w jego usta. Ten dźwięk był początkiem melodii, która niesamowicie kusiła go swoim tonem, a on chciał usłyszeć jej więcej. Chciał by Divina obdarowała go pełną pieśnią, nie pomijając żadnej z gam.
- Absolutnie się z tobą nie zgadzam - odparł, a przy tym powoli, drugą dłonią zaczął drażnić plecy Norwood wodząc po nich palcami. - To sprawia ci przyjemność - dodał, po czym ponownie ścisnął pośladek Diviny. - Nie może być niepoprawne - szepnął, przez moment skupiając się na masowaniu jej ciała, po czym zabrał dłoń. Pozwolił Norwood na złapanie oddechu, o ile można to tak określić, ale wcale nie zamierzał odpuszczać. Za bardzo podobało mu się to co widział i robił. - Nie myśl o tych kłamcach, którzy dyktowali ci jak żyć. Słuchaj tego i tego... - kontynuował, a po wypowiedzeniu ostatnich słów, ułożył palec najpierw na czole Diviny, a potem między jej piersiami, jakby chciał wskazać na serce, potem powoli zaczął sunąć nim w dół. Powoli drażnił swoim dotykiem brzuch dziewczyny sunąć coraz niżej i nie zamierzając się zatrzymywać. Wiedział, że to co robił było dla Norwood pewnie przerażające, ale chciałaby przestała tak o tym myśleć, aby faktycznie skupiła się na przyjemności, bo przecież tylko to chciał im zapewnić i dać. - ...a na końcu tego - dokończył, gdy jego palec znalazł się na podbrzuszu V i zamiast odsunąć się od jej ciała, kontynuował swoją podróż.

Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Skrzywiła się, kiedy wypomniał jej nie zadawanie pytań, bo ona wcale tak na to nie patrzyła i niekoniecznie podobała jej się wizja, w której Nathaniel sądził, że nie interesowała ją jego osoba. Było wręcz przeciwnie. Przynajmniej odkąd zaczął dla niej tyle znaczyć.
- Nie wiedziałam, czy mi wolno pytać... jak zaczynam próbować, zwykle mnie zbywasz - zauważyła, bo chociaż nie mogła narzekać na jego opiekę i zaangażowanie w jej życie, to jednak on sam nigdy nie dał jej odczuć, że może zadawać masę pytań na jego temat. Często bywał skryty i trzymał ją z dala od wielu kwestii, takich jak na przykład Shadow i inne jego spotkania.
Póki co jednak nie ciągnęła tego tematu, tym bardziej, że w oczach Nathaniela dostrzegła coś, co wywołało w niej niezrozumiałe dreszcze. Jeszcze chwilę temu niezaprzeczalnie powiedziałaby, że wszystko, ale teraz... teraz nie była taka pewna.
- Umm... o ile nie będzie to niezgodne z prawem... i niegodziwe - zaczęła niepewnie szukać jakiegoś wyjścia z sytuacji, której nawet nie rozumiała, a którą generował sposób, w jaki na nią patrzył. Aż serce zaczęło jej szybciej bić i tego też nie umiała do końca zrozumieć. Przynajmniej do czasu, w którym nie zaczął jej całować, wtedy taki puls był już całkowicie zrozumiały. Sapnęła nawet głośniej, gdy jego palce zacisnęły się na jej pośladku i z jednej strony rozumiała, co właśnie się działo, a z drugiej była kompletnie pogubiona. Nie umiała się skupić na niczym, dzieląc uwagę na jego dłoń, swój strach, reakcje swojego ciała i jeszcze uświadamiając sobie, że uczestniczy w rozmowie, w której Nathaniel coś do niej mówił. Musiała się na czymś w końcu skupić.
- Wiele grzechów jest kuszące, ale wciąż niepoprawne - zwilżyła wargi, czując jak szumi jej w uszach od przyspieszonego pulsu. Miała wrażenie, że cały jej układ nerwowy skupiony jest w tym momencie na jego palcach. Bała się oddychać pełną piersią, a jednocześnie zachłannie pobierała tlen z otoczenia. Nie rozumiała tego wszystkiego i dopiero w chwili, w której puścił jej pośladek, rozluźniła mięśnie, chociaż wydawało jej się, że nadal czuje jego dotyk na skórze. Jakby miała już tego wspomnienia się nie pozbyć. Nie potrafiła tego porównać do niczego, co znała. - Kiedy moja głowa też uważa, że to niepoprawne, a serce... - przełknęła ślinę, całkowicie pogubiona. - Zaraz mi z piersi wyskoczy - bo tylko tyle teraz było z funkcjonowania tego narządu. Raczej nie pomagał za bardzo. Może i dodałaby coś jeszcze, ale o ile już sam dotyk na jej nagim mostku był stresujący, to tam miało się to nie skończyć. Sparaliżowało ją całkowicie, a o ile to możliwe, jej oczy zrobiły się jeszcze większe. Kiedy natomiast jego dłoń dotarła do najbardziej wrażliwych rejonów jej ciała, przeszedł ja tak silny dreszcz, że niemalże natychmiast straciła równowagę i musiała oprzeć się o jego tors, zasysając gwałtownie powietrze.
- Tego nie należy słuchać - zaprzeczyła, robiąc się tak czerwona, że kręciło jej się w głowie. Zacisnęła mocniej nogi, które teraz całe jej drżały. Z trudem panowała nad oddechem, a jej ciało na przemian się roztapiało i spinało od kolejnych dreszczy. - Nie możesz mnie tak kusić... Nathanielu, wiesz, że jesteś mi najdroższy, ale okrutnie mieszasz mi teraz w głowie - z trudem w ogóle dobierała słowa, a jeszcze gorzej przychodziło jej ich płynne wypowiadanie, ale starała się. - Ktoś z twoich ludzi może nas zobaczyć - przypomniała jeszcze, oddychając głęboko, przez co jej klatka piersiowa poruszała się stanowczo za szybko.

Nathaniel Hawthorne
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Skłamałby mówiąc, że nie czerpał satysfakcji i przyjemności obserwując jak Divina reaguje na jego poczynania. Czuł niesamowite podniecenie, a jednocześnie absolutnie nie miał zamiaru dążyć do niczego więcej, bo samo rzucanie jednoznacznych aluzji i okazywanie Norwood nieprzyzwoitego zainteresowania, sprawiało mu wyjątkową przyjemność. Miał też pełną świadomość tego, że nie stoi przed nim uległa panienka z Shadow, z którą może zrobić co zechce, ani pewna siebie kobieta, chcąca mu pokazać jaka to wyuzdana i otwarta jest na każdą jego propozycję. Miał przed sobą spłoszonego podlotka, którego zawstydzała sama myśl o tym, że miałaby pozwolić się dotknąć mężczyźnie. Co więc musiała czuć, gdy Nate bezczelnie wiódł palcami po jej ciele, dość bezczelnie wyjaśniając jakie za jego gestami kryją się intencje.
- Co to znaczy niepoprawne? - Zapytał, bo bawiła go ta jej świętoszkowatość. Była trochę skrzywiona na tym punkcie i odrobinę zastraszona, dlatego tym bardziej zależało mu na tym, aby uwolnić ją od tego, głupiego myślenia. - To twoja opinia, czy narzucona? Bo skoro pozwalasz mi nadal siebie dotykać, to chyba nie jest wcale tak okropnie i niepoprawnie jak ci się wydaje - Ciągnął dalej i coraz śmielej poczynał sobie dotykając ciebie Diviny. Aż do momentu, w którym opadła na jego tors. Raczej spodziewał się, że odskoczy i spanikuje, więc mile się zaskoczył, ale i tak cofnął palce. Uznał, że zafundował jej odpowiednią rozgrzewkę, aby z czasem móc kontynuować i iść w swoich działaniach krok, za krokiem coraz dalej. Póki co, postanowił jednak postawić na rozmowę. - Twoje słowa mnie obrażają - burknął, ale zaraz zaśmiał się cicho. - Adoruję ciebie, a ty uważasz, że nie powinnaś tego słuchać... Wybitnie niepoprawne - dodał, a gdy Norwood wtuliła się w niego mocniej, sam objął ją ostrożnie w ramionach, łapiąc w palce jej włosy i na moment na nich skupiając swój dotyk. - Mogę ciebie tak kusić. Tylko ja mogę to robić i będę to robić nadal, bo zbyt wiele przyjemności odmawiałaś sobie w życiu. Wreszcie ktoś, nauczy cię cieszyć się tym co możesz mieć - oznajmił, nie zgadzając się z jej słowami. - Jesteśmy w moim domu. Moi ludzie wiedzą, że szanuję swoją prywatność i uwierz mi, żaden z nich nie odważyłby się wejść tutaj wiedząc, że chcę być z tobą sam na sam, a właśnie to im powiedziałem - dodał, a potem spojrzał na Norwood z nieskrywaną satysfakcją. - Ale dobrze, miałaś uczyć się pływać, a nie bezczelnie mnie uwodzić... Chociaż na początek zależało mi na tym, abyś oswoiła się z wodą; skojarzyła ją z czymś przyjemnym i mam nadzieję, że tak właśnie się stało - dokończył, pozwalając sobie bezczelnie jeszcze raz obdarować Divinę niezbyt przyzwoitym spojrzeniem.

Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Miała wrażenie, że jedynym dźwiękiem, jaki można dosłyszeć, był teraz jej świszczący oddech, nad którym nie potrafiła zapanować. On i może jeszcze serce, które niemalże boleśnie tłukło się w jej piersi, przez co czuła swój puls w każdej części ciała. Pogoda nawet na zimową porę, w Australii była dość wysoka, a mimo to jej ramiona i nogi pokryły się gęsią skórką, przy czym wiedziała doskonale, że nie ma to nic wspólnego z temperaturą. Przynajmniej tyle wiedziała, bo cała reszta była niemałą zagadką, z którą nie potrafiła sobie poradzić, jednocześnie wahając się między pozwalaniem mu na to, co robił, a ucieczką. Nie chciała go zagniewać, ani zmartwić, jakkolwiek skrzywdzić i odtrącać, ale też jego gesty były dla niej tak nowe i niepoprawne, że z ledwością sobie radziła.
- Nie odpycham ciebie, bo nie chcę, żebyś pomyślał, że się ciebie boję - wyjaśniła pospiesznie, speszona jego wnioskami, tym, że wypomniał jej, że pozwalała mu na to wszystko. Natychmiast zrobiła się czerwona i chciała zapaść pod ziemię, już nigdy stamtąd nie wychodzić. Na ten moment musiało jej jednak wystarczyć to, że nie podnosiła głowy ukrytej w jego torsie. - Ale to nie oznacza, że wolno ci tak sobie poczynać - dodała nieco ciszej, bo w głowie miała istny mentlik i teraz lwia część jej skupienia szła na to, by nadal stała na nogach i aż tak nie analizowała tego, co właśnie się stało.
- To wyuzdany sposób na adorowanie - zauważyła, starannie dobierając słowa, a raczej walcząc o to, by jej każda wypowiedź nie była przesycona zawstydzeniem i emocjami, jakie w niej wywołał chwilę temu. Wciąż jednak zdawała się czuć dotyk jego ręki na ciele, nawet jeśli już ją zabrał, a raczej przeniósł w bezpieczniejsze rejony. - To zabrzmiało bardzo władczo - przełknęła ślinę, gdy tak po prostu odparował jej słowa, nie zgadzając się z nimi, a nawet zapowiadając dalszą eskalację tet sytuacji. - W żaden sposób ciebie nie uwodziłam - znów silniejszy rumieniec wykwitł na jej twarzy, gdy odruchowo zadarła głowę i na niego spojrzała. - A takie rzeczy robi się jedynie w sypialni! I to po ślubie - wyjaśniła może zbyt wiele, bo była skołowana i nie ugryzła się na czas w język. To jego wina, to on sprawiał, że się tak pogubiła. - To miało mnie z nią oswoić? Teraz ilekroć pomyślę o basenie, będę czułą twoją dłoń na... - tym razem się już ugryzła w język, wzrokiem wodząc wszędzie, jakby potrzebowała jakiegokolwiek punktu odniesienia. Wszystko byłoby w tym momencie dobre. - Jestem już gotowa pływać, już wcale się nie obawiam - wypaliła więc znikąd, a jako, że przestali być tak blisko, zrobiła nawet kilka kroków w bok, machając rękami w sposób, w jaki wydawał jej się odpowiednio markować unoszących się na wodzie pływaków, których miała okazję kilka razy widzieć.

Nathaniel Hawthorne
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Widział, że się jego nie bała. Chociaż niekiedy dostrzegał obawę i niepewność w jej spojrzeniu to miał świadomość tego, że nie jego osoba, a co najwyżej działania jakie podejmował tak na nią wpływały.
- Nie boisz się mnie - oznajmił, bo w zasadzie chociaż na początku ich znajomości zależało mu na tym, aby w jej zrezygnowanym spojrzeniu widzieć strach, tak teraz przeklinał się za takie podejście. - Uwierz mi, że powinno mi być wolno poczynać sobie znacznie bardziej - zaśmiał się cicho, ale nie wykonywał żadnych gestów, które mogłyby zawstydzić Norwood jeszcze bardziej. - Mało wiesz o damsko-męskich relacjach, ptaszynko... - mruknął. - Powoli ciebie wszystkiego uczę, ale przeszedł czas na bardziej wymagające lekcje - dodał jeszcze i skłamałby mówiąc, że nie czuł nutki podniecenia i ekscytacji tym w jaki sposób mógł z a z n a j a m i a ć Divinę ze wszystkim. Ich relacja, niby z początku tak platoniczna, nagle stała się wyuzdanie niewinna i zaskakująco mu się to podobało.
- Nic nie wiesz o wyuzdaniu, V - ponownie na jego twarzy pojawił się uśmiech, a to zakłopotanie i zagubienie, które odnajdywał w spojrzeniu Diviny było niesamowicie intrygujące. - Lubię być władczy, że też tego jeszcze nie zauważyłaś - dodał sarkastycznie. - Uwodzisz mnie cały czas i... skąd wiesz? Miałaś już męża? Byłaś z kimś? Wierzysz w bzdury, które nawbijali ci do głowy zakłamani kapłani, którzy podwijają swoje sutanny szybciej niż panienki w Shadow rozkładają nogi - burknął, oczywiście pozwalając sobie zareagować bardziej emocjonalnie aniżeli było to konieczne. Problem był w tym, że cholernie szybko irytował się za każdym razem, gdy temat schodził na obłudnych ludzi, manipulujących Diviną przez całe jej życie.
- Na? - Powtórzył, ale nie oczekiwał odpowiedzi. Roześmiał się tylko i z zadowoleniem obserwował jak Divina na moment się oddaliła, starając się przy tym zmienić temat.
Faktycznie potem przestał ją dręczyć i przez jakiś czas dość profesjonalnie, nie zakrawając rozmową o żadne zbereźne tematy, po prostu towarzyszył Divinie podczas kąpieli w basenie.
- I co? Nie jest tak źle, prawda? - Spytał po pewnym czasie, gdy podpłynął do materaca, na jakim leżała od pewnego czasu. - Następnym razem nauczę cię nurkować - dodał, po czym faktycznie zanurzył się pod wodę i wpłynął po drugiej stronie ciała Diviny. - Czas wychodzić, chciałbym jeszcze dziś pojechać do Shadow, a ty mogłabyś mi w tym towarzyszyć - dodał, bo długo myślał o tym, czy powinien zabierać tam Norwood, ale przecież nie powinien się tego obawiać. Owszem raz, o mały włos, jej tam nie stracił, ale nigdy nie należał do osób, które drżały przed kimkolwiek i nie chciał, więc nadszedł czas, aby pokazać, że mimo wszystko nadal czuje się pewnie i bezpiecznie na swoim terytorium.

Divina Norwood
ODPOWIEDZ