organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Numer.

Nellie.
Nie rozumiała dokładnie co poczuła, gdy usłyszała te imię z ust śpiącego Nathaniela. Zwykle to on był świadkiem jej koszmarów, ale tej nocy było inaczej. Krzywił się, drżał, ale gdy zaczęła mu nucić, powrócił spokojny sen. Odpłynął ponownie, ale ona nie potrafiła jeszcze długo zasnąć, zastanawiając się kim Nellie była. Miał prawo mówić imię tej kobiety, więc dlaczego było jej z tym tak ciężko? Sama siebie nie poznawała, a kiedy rano promienia słońca wdarły się do jej sypialni, budząc Hawthorne'a, okłamała go i z tym było jej jeszcze ciężej. Zapytał czy coś nie tak i czy dobrze spała, a ona pokiwała głową i powiedziała, że wszystko jest dobrze. Niby głupota, ale towarzyszyła jej cały poranek, przez który była lekko rozkojarzona. A może nawet bardzo, bo prawdę mówiąc, nie wiedziała nawet jak wylądowała w tej sytuacji. Musiała nieświadomie przytaknąć na pomysł Nathaniela i teraz miała przyjść do niego na basen, w samym stroju kąpielowym. Już przebranie się w niego było dla niej nie lada wyczynem. Prawdę mówiąc liczyła trochę na to, że ten temat zostanie zapomniany, ale najwyraźniej miało być inaczej. Opatuliła się więc narzutką, jaką również zakupili, chociaż nie było to tak skutecznym kamuflażem, na jaki by teraz liczyła.
- A nie mogłabym popatrzeć, jak ty pływasz? - zagadnęła nieśmiało, wychodząc przez jedne z licznych drzwi tarasowych, na poziom, na którym znajdował się basen. Wielopoziomowość tego budynku zawsze robiła na niej wrażenie, a nawet nie wszystkie piętra zdążyła poznać. Teraz jednak nie tym się przejmowała, a faktem, że miała na sobie skandalicznie mało elementów garderoby i z jednym z nich raczej nie będzie jej można wejść do wody. - Moglibyśmy też zacząć na sucho, od teorii - zaproponowała, gdy znalazła się bliżej i z miejsca poczuła, że się rumieni. Widziała już niejednokrotnie tors Nathaniela, ale co innego, gdy sama była odziana, a co innego teraz. - Albo poczytać o pływaniu, w bibliotece na pewno coś o nim masz - leciała dalej, a kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały, wzrokiem zjechała nieco bliżej, na jego usta, przypominając sobie, jak wołały kobiece imię przez sen. - Możemy też poodpoczywać... dobrze się czujesz? Byłeś dość niespokojny w nocy - nie potrafiła ugryźć się w język, a chociaż temat był dość ryzykowny, to przynajmniej trochę odsuwał od niej wizję basenu. Takie zachowanie wciąż stanowiło dla niej dużą nowość, już i tak zaszła daleko, od chowania się przed ludźmi i noszenia workowatych, zdezelowanych ubrań, do kogoś, kto nie bał się dotyku, sypiał obok niego i chętnie całował go na powitanie... nigdy nie przypuszczała, że będzie do tego zdolna.

Nathaniel Hawthorne
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Kiedyś koszmary nawiedzały go za każdym razem gdy zapadał w głęboki sen, ale od pewnego czasu było ich coraz mniej. Dręczyły go sporadycznie, nieregularnie, ale nadal występowały, chociaż nie tak intensywnie jak kiedyś. Jednak tej nocy znów wróciły, a chociaż nie obudził się przerażony, drżąc na całym ciele to i tak, gdy otworzył oczu czuł niepokój, a lepkie od potu ciało zdradzało jak mocno wyczerpały go te ciężkie sny. Starał się jednak o tym nie myśleć, a bieg dnia sprawił, że kompletnie zapomniał o trudnej nocy. W zasadzie nie myślał o niczym innym jak o spędzeniu kilku chwil z Diviną, bo po weselu Remingtona sporo czasu spędzał w Shadow i ostatnie dni minęły im w samotności.
- Od samego patrzenia niczego się nie nauczysz, V - odpowiedział wychodząc z basenu. Oczekując na pojawienie się Norwood, postanowił wskoczyć do wody i zrobić kilka długości, nim przyjdzie mu zamienić się w nauczyciela. Zmierzył z zadowoleniem sylwetkę Diviny, ale póki co nie pozwolił sobie na żaden komentarz. Wiedział, że obecna sytuacja, miejsce i strój jaki na sobie miała wystarczająco ją zawstydzały. Jego lubieżne komplementy pewnie sprawiłyby, że zapłonęła by jeszcze większym rumieńcem, o ile to w ogóle możliwe. - Nie bądź niepoważna - dodał, gdy zaproponowała samą teorię, a chwilę później zaśmiał się pod nosem. - Daj już spokój, ptaszyno - rzucił, po tym jak skończył osuszać włosy i twarz ręcznikiem. Odrzucił na bok bawełniany materiał, po czym ponownie skupił swoje spojrzenie na szatynce. - Nie po to ubrałaś się w ten strój, aby czytać w nim książki, prawda? - Zagadnął jeszcze bardziej niwelując dzielący ich dystans. W końcu mógł złapać za krawędź jej narzutki i ostrożnie odsłonić jedno z ramion, które pod nią skrywała. - Mogłabyś to zdjąć. Będzie ci się o wiele lepiej pływać w samym stroju - wymruczał, a póki co wprowadzając odrobinę intymniejszą atmosferę między nich, ale nie trwało to zbyt długo. Norwood z całych sił starała się zmienić temat i jak najdłużej przeciągać swoje wejście do basenu. W dodatku poruszyła za strunę, której Nathaniel wolał by póki co nie dotykać, bo po pierwsze nie miał pojęcia czy chce i potrafi mówić o Nellie, oraz czy sama Divina powinna o niej wiedzieć.
- Rzadko kiedy sypiam dobrze, więc nie widzę różnicy - zagadnął, zrzucając wszystko na swój nieodpowiedni tryb życia. - Czuję się dobrze, a gdy wejdziesz ze mną do wody, będą czuł się jeszcze lepiej - dodał, ponownie wracając na temat rozmowy, z którego zboczyli, bo zdecydowanie wolał, aby konwersacja jaką prowadzili dotyczyła przyjemności, a nie wspominania przykrych historii z przeszłości.


Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Też miała problem z koszmarami, z resztą o tym wiedział. Kiedyś bała się z tego powodu zasypiać, wykańczając tym samym swój organizm. Odkąd mieszkała u Nathaniela, zdecydowanie więcej odpoczywała, bo mając kogoś obok, czuła się bezpieczniej. Oczywiście dni, gdy nie wracał na noc, albo nie przychodził do jej sypialni, nadal spędzała głównie nad książkami do wschodu słońca. Nie przejmowała się tym nigdy, ale inaczej było, gdy to Nathaniela dręczyły złe sny. Wtedy naprawdę chciała rozwiązać problem i nie ignorować go, ale jakoś mu pomóc.
- Jestem dobrym obserwatorem - zauważyła, gdy zanegował jej pomysł z patrzeniem. Swoją drogą ona też przejechała wzrokiem po jego sylwetce ociekającej wodą. Widziała go już w takim negliżu, ale kropelki spływające po jego ciele gwarantowały całkiem nowe doznania, przez które delikatnie kręciło jej się w głowie. Serce zabiło jej tylko mocniej, gdy się zaśmiał, a potem nazwał ją ptaszyną. I jedno i drugie sprawiało jej niezrozumiałą przyjemność. - Do książki mogłabym się przebrać w coś innego - rzuciła trochę bezmyślnie, bo wraz z tym, jak się zbliżał, trudniej jej było zachować równość oddechu. Jakby tego było mało, Nathaniel postanowił złapać za jej narzutkę i przyprawić ją o stan przed zawałowy. - Jak już zdecyduję się wejść, to zdejmę - obiecała, zerkając niepewnie do góry, aby skrzyżować z nim spojrzenia. Dlatego też zauważyła w nim zmianę, kiedy zapytała o to jak się czuł. Nie wiedziała czego ma się spodziewać, ale miała wrażenie, że próbuje ją zbyć. Pewnie stara Divina by to zaakceptowała, ale ona naprawdę nie chciała być odsunięta.
- Ale miałeś koszmary... coś męczy twoje myśli, Nathanielu - zawahała się na moment, a potem ostrożnie, powolutku wręcz uniosła dłoń i mimo przyspieszonego pulsu, położyła ją na jego poliku. Delikatnie kciukiem potarła szorstką od zarostu skórę, stając w odruchu na palcach. - Robisz wiele dobrego dla mnie, kiedy ja będę mogła zrobić coś dla ciebie? Chciałabym, byś nie bał się być przy mnie słaby - podzieliła się z nim swoim podejściem, cichutko przy tym wzdychając. Na moment przygryzła też wargę, zerkając na basen, z którego dopiero co wyszedł. - Chciałabym tam wejść, ale nie wiem czy dam radę... pamiętam, jak wpadłam do tamtego grobu i bałam się, że utonę - przypomniała mu tamten felerny raz, z resztą nie pierwszy, kiedy woda obudziła w niej strach. - W zasadzie... wiele razy już groziło mi utonięcie - przyznała, bo jakby tak na to spojrzeć, to rzeczywiście trochę takich przypadków było.

Nathaniel Hawthorne
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Nie wątpił w to, że potrafiła wywnioskować wiele z samej obserwacji. Sęk w tym, że przez większość życia, w opinii Nathaniela, Norwood była tylko i wyłącznie cichym obserwatorem. Bez wpływu na otaczającą ją rzeczywistość, bez możliwości spełnienia marzeń, czy spróbowania czegoś nowego. Brała tylko tyle, ile była jej niezbędne do przetrwania. W zasadzie cudem było to, że nauczyła się grać. Chociaż najwidoczniej tylko w muzyce potrafiła odnaleźć drogę, w którą sama chciała iść, a nie na którą ktoś ją wypchnął.
- Bez praktyki nie nauczysz się pływać, V - odparł, kręcąc głową na boki; przekonany było o tym, że Divina miała pełną świadomość tego jak niedorzecznie brzmią jej prośby, ale kierowana wstydem wolała naradzić się na odrobinę żartów jeśli miałoby to ją uchować od krępującej sytuacji. Nathaniel natomiast bezczelnie dążył do tego, aby Divina wyszła ze swojej strefy komfortu, bo jednak ta platoniczna miłość zaczynała mu niewystarczać i wierzył w to, że samej Norwood w końcu także zacznie doskwierać podobne uczucie. - Niczego nie będziesz czytała - dodał jeszcze, a gdy odsłonił jedno z jej ramion, bezczelnie pozwolił sobie zlustrować sobie całą jej sylwetkę wzrokiem. W takim wydaniu w niczym nie przypominała dawnej, niesamowicie skromnej Diviny. - Już się zdecydowałaś. Gdyby było inaczej nie przyszłabyś tutaj do mnie i nie miała na sobie tego stroju - oznajmił, po czym jeszcze bezczelniej rozsznurował jedwabną narzutkę, która miała na sobie.
Zdecydowanie wolałby pociągnąć dalej ten temat i zachęcić Divinę do tego, aby czym prędzej weszła z nim do wody, ale ona miała inny pomysł. Absolutnie nie chciał poruszać teraz trudnych tematów, ale spławienie Norwood nie było już takie proste jak dawniej. Pozwalała sobie na znaczną śmiałość w stosunku do niego i miała ku temu pełne prawo, bo on sam, chociaż wmawiał sobie, że jest inaczej, tak naprawdę potrzebował wierzyć w to, że istnieje chociaż jedna osoba na tym świecie, przy której nie musi wiecznie udawać silniejszego niż jest w rzeczywistości.
- Jest wiele spraw, które mnie męczą i stresują, V - odpowiedział próbując jeszcze walczyć. Wtulił także policzek w dłoń Diviny, którą ostrożnie musnęła jego twarz. Lubił, gdy sama wykazywała inicjatywę i szukała z nim bliskości. - Nie boję się - skłamał. Nawet jeśli nie bal się być słaby przed nią, to bał się być słabym przed samym sobą, dlatego wciąż uciekał od wszystkiego co mogłoby jakkolwiek go ranić. - Są pewne sprawy z przeszłości o których... Które nadal do mnie wracają, ale to nic nowego. Przywykłem i z czasem ty także to zrobisz ignorując moje majaczenie - rzucił, starając się zbagatelizować problem, a skoro Divina powróciła tematem do basenu, Nathaniel także postanowił do niego wrócić. - Dasz radę tam wejść - oświadczył. - Zrobimy to razem i ani na sekundę ciebie nie puszczę, obiecuję - dodał, a po tym jak powiedziała o tym, że niejednokrotnie prawie utonęła, Hawthorne spiął się lekko. Za każdym razem gdy mówiła o spotykających ją niebezpieczeństwach jego mina tężała, a błękitne oczy nabierały groźnego wyrazu. - Sprawię, że już nigdy więcej tak się nie stanie - zadeklarował, chociaż nie mógł mieć pewności, że uda mu się dotrzymać słowa, aczkolwiek przekonany był o tym, że przy jego boku Divina chociaż po części uwierzy w to, że nie jest przeklęta, a spotykający ją pech był winą innych, a nie jej samej.

Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Gra na organach była w jej mniemaniu jednym co potrafiła i co miała, a przynajmniej do niedawna miała, bo teraz był Nathaniel, chociaż mimo upływu miesięcy chyba wciąż nie potrafiła w to uwierzyć. Dlatego trudno było się jej odnaleźć w wielu kwestiach, ale skłamałaby mówiąc, że jego bliskość była jej obojętna. Wręcz przeciwnie, jednak pewne zasady były w niej zbyt głęboko zakorzenione.
- Byłabym niewdzięczna, gdybym nie ubrała tego stroju, po tym, jak go dla mnie kupiłeś - wyjaśniła, już pąsowiejąc, ale nie powstrzymała jego dłoni, jedynie spuściła odrobinę wzrok, onieśmielona jego badawczym spojrzeniem, które zdawało się pozostawiać palące ślady na jej skórze. Poły narzutki rozsunęły się, a ona stała, zwalczając w sobie odruchu osłonięcia się. W zasadzie nawet nie wiedziałaby co dokładnie powinna zakryć, musiałaby więc wyglądać komicznie, układając dłonie wzdłuż głębokiego wycięcia między biustem. Ożywiła się dopiero, gdy odpowiedział na jej słowa, wtulając twarz w jej dłoń. Widząc jakieś zagubienie na jego twarzy, chyba nawet zapomniała o własnym wstydzie i zrobiła mały kroczek w jego kierunku, jeszcze bardziej niwelując między nimi odległość.
- Chciałabym poznać je wszystkie - przyznała szczerze, krzyżując z nim spojrzenie. - Znienawidziłabym siebie jeszcze bardziej, gdybym miała to zignorować - zmarszczyła nieco nos, nieszczególnie zadowolona z jego słów. Wcale nie chciała ich zaakceptować i miała wrażenie, że Nathaniel próbuje ją odsunąć od tej sprawy tym całym basenem. - Obiecaj mi, że jak wejdę, to mi powiesz - nie było to zbyt władcze, ale to był chyba pierwszy raz, gdy ta bezpośrednio postawiła przed nim warunki. Nie zamierzała odpuszczać. - O tych sprawach z przeszłości, o wszystkim... nie musisz na raz, ale codziennie chociaż coś, aż nie będę znała ciebie lepiej, niż ty sam siebie znasz - zacisnęła wolną dłoń w pięść, chociaż trochę się stresowała, że na to nie przystanie. Mimo to nadal uparcie świdrowała go tymi swoimi czarnymi oczami. - Nie składaj mi takich deklaracji, Nathanielu... mogę wpaść w wielu miejscach do wody, nie chciałabym, żebyś siebie później o coś obwiniał - poprosiła, delikatnie schodząc z tej swojej determinowanej postawy, ale tylko odrobinkę. Dal jej już tak wiele, że nie potrzebowała więcej obietnic.

Nathaniel Hawthorne
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Czasem uznawał, że najlepiej jest nie dyskutować z Diviną, a po prostu pozwolić jej oswoić się z sytuacją w jej się znalazła. Dlatego też nie kontynuował rozmowy odnoszącej się do części garderoby jaką miała na sobie, a tylko lekko pokręcił głową, pozwalając sobie przy tym na odrobinę uśmiechu. Zdecydowanie bardziej od rozmowy, interesowało go faktyczne działanie, ale nim chociażby zbliżyli się do krawędzi basenu, Norwood zagadnęła go ponownie. I tym razem Hawhtorne najchętniej nie ciągnąłby dalej tematu, ale nie było to takie proste.
- Nie poznasz ich, V - odparł z miejsca. Wiedział, że to co mówił było dość okrutne, ale już dawno temu przysiągł sobie, że będzie trzymał Divinę z daleka od mroków świata, w którym żył. Chociaż tyle mógł zrobić, aby chronić ją lepiej, aczkolwiek i tak już z jego powodu stała się mniej anonimowa i zdecydowanie bardziej narażona na niebezpieczeństwo. Nie mogła więc wiedzieć zbyt wiele, a najlepiej tylko tyle, ile było jej niezbędne, aby sobie spokojnie żyć u jego boku. - Przejmuj się tym, czym możesz, a nie dodawaj sobie zmartwień, głuptasie - dodał zaraz, jakby chciał ją odrobinę uspokoić i zbagatelizować temat. Niestety Norwood nie dawała za wygraną i ciągnęła dalej, a Nathaniel naprawdę zamiast rozprawiać o swoich koszmarach, wolał skupić się na przyjemności jaką mogłoby im dać wspólna lekcja pływania. - Divino... - Westchnął, ale widząc jak na niego patrzyła nie mógł od tak ponownie jej spławić. Tym bardziej, że tak długo walczył o to, aby była nieco pewniejsza siebie, więc postąpiłby niezwykle głupio, odmawiając jej przy pierwszej, możliwej okazji. - Zgoda, będę czasem dzielił się z tobą tym co mnie dręczy, ale nie będziesz naciskać, gdy nie będę ci mówił wszystkiego, dobrze? - Zaproponował, po czym zbliżył się na tyle, aby móc sięgnąć ustami czoła Diviny. Złożył na nim pocałunek, a potem objął ostrożnie dłoń dziewczyny i już chciał ruszać w stronę basenu, gdy ta dodała jeszcze kolejnych kilka słów. - Już dość, V... Nie szukaj możliwości udręczenia siebie przy każdej możliwej sytuacji - burknął, bo czasem miał wrażenie, że Norwood z najpiękniejszego dnia, najpiękniejszej deklaracji i najpiękniejszego momentu i tak zdołałaby wyłuskać coś, czym mogłaby się umartwiać. - Idziemy do wody - rozkazał, po czym podprowadził ich do metalowej drabinki. - To chyba nie będzie ci potrzebne - oznajmił, sięgając do krawędzi materiału, po czym ostrożnie zaczął zsuwać narzutkę Diviny z jej ramion. Odrzucił ją na bok, gdy wzrokiem rozkoszował się widokiem jakie miał przed sobą. Nie chciał jednak pozwalać na to, aby już sam początek kompletnie zestresował Norwood, więc po tym jak ponownie spojrzał na jej twarz, uśmiechnął się znacząco i odszedł do boku, aby wejść dowody. - Teraz twoja kolej - oznajmił, stojąc tuż przy drabince i czekając na to, aż V do niego dołączy. - Chce ci o czymś powiedzieć, ale jak nie wejdziesz to nie będę mógł tego zrobić - dodał, bo chociaż to Divina zaproponowała taką umowę okrawającą o delikatny szantaż, to Nathaniel nie miał nic przeciwko temu, aby wykorzystać ją przeciwko niej samej. Z drugiej strony pojęcia nie miał czy chce dyskutować z nią o Nellie, ale ostatecznie wcale nie musiał wyjawiać jej wszystkiego, a może tylko wspomnieć o tym, że ktoś taki istniał i zniknął z jego życia w dość tragiczny sposób.

Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Nie spodziewała się takiej odpowiedzi, w dodatku sposób w jaki ją wypowiedział, tak stanowczo i bez zastanowienia, sprawił, że zrzedła jej mina i sama już nie wiedziała, czy straciła na pewności siebie, czy może nawet poczuła jakieś dziwne emocje, którym zbyt blisko było do gniewu.
- Nie podoba mi się ta odpowiedź - postawiła na szczerość, bo nie tak powinno to wyglądać. W jej głowie ta rozmowa miała przebiegać całkiem inaczej. Niby kolejne jego słowa łagodziły negatywny wydźwięk wcześniejszych, ale mimo to wszystkie emocje jej nie opuściły. - Kiedy ja chciałabym, żebyś mógł mi mówić o wszystkim, co ciebie trapi - wyjaśniła, bo nie chodziło jej o to, by się martwić. Chodziło jej o to, by miał w niej oparcie. Była dobrym słuchaczem, ludzie na cmentarzu i w kościele czasem zawierzali jej na tyle, by wylać przed nią wszystkie swoje traumy i żale, ale Nathaniel, który aktualnie był najbliższym jej człowiekiem, się przed tym bronił. Dlatego musiała postawić mu jakiś warunek, bo działała tylko dla jego dobra.
- Ubrałeś to w słowa, przez które bardzo łatwo będzie ci unikać tego dzielenia się ze mną... nie chcę ciebie do niczego zmuszać, ale tak samo jak ty nie chcesz bym coś ukrywała, tak samo i mnie martwi, gdy mierzysz się z czymś w pojedynkę - westchnęła, czując pewnego rodzaju frustrację, ale kiedy pocałował ją w czoło, odetchnęła odrobinę, bo nie chciała psuć mu humoru. Bardzo często jej się to zdarzało i bała się, że kiedyś przekroczy jakąś granicę, chociaż takie podejście nie należało do najlepszych. Znała jednak miłość jedynie taką, jakiej doświadczała z nim. Chciała powiedzieć coś jeszcze, ale zawiązała usta, jedynie na moment zerkając na swoje stopy, a potem faktycznie ruszyła z nim do drabinek. Zarumieniła się siłą rzeczy, gdy odrzucił z niej narzutkę, ale nic nie powiedziała, tylko zerknęła na jego twarz, tym samym czując ulgę na widok uśmiechu, którego chwilę temu tam nie było.
- Nie powinnam musieć wchodzić do wody, byś mi o czymś mówił, Nathanielu - zauważyła w ramach podzielenia się z nim swoimi przemyśleniami, ale nie były one już próbą odsunięcia basenu w czasie, bo wraz z nimi faktycznie złapała drabinki i powolutku zaczęła po niej schodzić, chociaż serce zabiło jej szybciej gdy poczuła jego dłonie na swoich biodrach. Postawił ją zaraz na podłożu, które w tej części było nieco bliżej powierzchni, więc mogła stać, ale i tak kiedy zabrał ręce, odruchowo za nie złapała, obróciwszy się już do niego przodem. - Jest... inaczej, kiedy ubrania nie ograniczają ruchów - powiedziała pierwszą rzecz, jaka przyszła jej do głowy. - Strasznie mi serce bije... - poinformowała go, a potem przejechała dłonią pod wodą, na którą zadziałał opór i cóż... było to całkiem miłe. Potem zrobiła to samo ze stopą, którą widziała przez przeźroczystą toń, a następnie kierowana dziwną potrzebą, delikatnie podskoczyła, a to nowe doznanie sprawiło, że zaśmiała się cicho, rozumiejąc, że woda w basenie jest znacznie przyjemniejsza od zimnej wody w bagnistym grobie. - Podoba mi się - pochwaliła, przez moment zapominając o ich umowie, ale kiedy na niego spojrzała, swoimi roziskrzonymi oczami, próbowała udawać, że wcale się nie rozkojarzyła. - O czym chciałbyś mi powiedzieć? - zapytała więc i kierowana jakimś impulsem, przejechała palcami po jego ramieniu w dół, aż do dłoni, by zapleść z nią swoją własną. - Trochę, jakbyśmy byli w bardzo dużej wannie. Pewnie Jasper i Pearl się ucieszą, jak im powiem, że nauczyłeś mnie korzystać z basenu - rzuciła, znów unosząc kąciki ust w górę, bo póki stała, czuła się naprawdę dobrze. Jej ochroniarz na pewno wolałby zamiast rozpływać się w ogrodzie - chłodzić się raczej w basenie, a i blondynka kilka razy o tym wspominała, gdy tu przyjeżdżała.

Nathaniel Hawthorne
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Zdawał sobie sprawę z tego, że jego słowa mogły nie przypaść Divinie do gustu, ale niestety nie pierwszy i nie ostatni raz przyszło mu ją zawieść. I nie chodzi o to, że będzie musiało stać się to dla niego normą, ale gdyby za każdym razem miałby dawać wyrzutom sumienia dochodzić do głosu to pewnie by oszalał. Dlatego przełknął gorycz i udał, że smutne spojrzenie Norwood wcale go nie dosięgnęło. Z drugiej strony i tak miał zamiar co nieco jej opowiedzieć i zdradzić część przeszłości, jaką wolał zapomnieć. Nawet jeśli to właśnie dzięki niej, obecnie był kim był.
- Bije ze strachu? - Dopytał, a część o ubraniach postanowił pozostawić bez komentarza, bo nie radził sobie najlepiej wspominając to ile okropieństw spotkało Divinę. Pewnie niepotrzebnie by się zdenerwował, a ostatecznie te chwile w basenie miały być całkiem przyjemne. - Spokojnie, trzymam cię - zapewnił i trochę odruchowo, a trochę nie mogąc powstrzymać się przed niewykorzystaniem nadarzającej się okazji, ułożył dłoń na dekolcie Diviny. Faktycznie poczuł jak jej serce obija się o żebra, ale poszedłby o zakład, że przyśpieszyło jeszcze mocniej sekundę po tym jak dotknął jej skóry. Bardzo delikatnej skóry, którą zapragnął poznać całą fakturą swoich palców. Nie odważył się jednak na nic więcej, bo doskonale wiedział jak wiele granic obecnie bezczelnie przełamywał nie pytając Norwood o zgodę czy opinię. Jeszcze moment rozkoszował się dotykiem jej skóry, po czym ostrożnie przesunął po niej palcami by złapać między ni wisiorek, jaki dał Divinie na urodziny. Wtedy już wiedział, że organistka stała się dla niego zbyt ważna, ale ona nie miała jeszcze o tym zielonego pojęcia.
- Cieszę się, że ci się podoba - odparł, przez chwilkę kontemplując wygląd klucza wielonowego, ale w końcu Divina upomniała się o swoją część informacji, a Nathaniel odetchnął, czując, że nie uda mu się tym razem wywinąć tak łatwo. - Czasem śnię o kimś, kogo straciłem lata temu, chociaż to zbyt delikatnie powiedziane; kogo brutalnie mi odebrano, czego byłem świadkiem, więc... - Zrobił małą przerwę, bo wspominanie śmierci Nellie było obrzydliwym wspomnieniem. Obecnie mogło się równać tylko z chwilę, w której Nate trzymał w ramionach wykrwawiającą się Divinę. - Więc rozumiesz, że gdy mi się to śni to dość kiepsko się potem czuję - dokończył, starając się trochę urwać temat, trochę zmienić też jego trajektorię. Nie chciał zagłębiać się w szczegóły, ani zbyt wiele dodawać bez powodu. Powiedział tyle, ile uznał za stosowne, po czym wrócił do przyjemniejszych kwestii.
- Czasem mam wrażenie, że Jasper i Pearl czują się w tym domu swobodniej od ciebie, a przecież to ty tutaj mieszkasz - burknął, bo owszem cieszyło go to, że tamta dwójka dogaduje się z Diviną i sprawia, że to dziwne życie wydaję się bardziej normalne, ale z drugiej strony wciąż odnosił wrażenie, że Norwood uważa to co obecnie się dzieje za "tymczasowe" i nadal czeka na moment, w którym wróci do swojej leśnej chatki.

Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Zasmuciło ją to, że Nathaniel nie chciał się przed nią bardziej otworzyć, ale jednocześnie wiedziała, że musi mu pozwolić na to, aby robił wszystko w swoim tempie. Bardzo jednak chciała być dla niego wsparciem i to też jej uświadamiało, jak ważną osobą się dla niej stał. Nigdy wcześniej nikogo takiego nie miała, w przeciwieństwie do niego, więc postępowała nieco po omacku.
- Sama nie wiem - odpowiedziała, a w zasadzie to ścięła, bo kiedy jego dłoń znalazła się na jej ciele, faktycznie serce zabiło jej jeszcze mocniej, a policzki ją zapiekły. Ona z kolei nie potrafiła odwrócić wówczas spojrzenia od jego oczu, ani nawet drgnąć. Sama nie wiedziała, czym były te wszystkie emocje, które się przedarły przez jej umysł i ciało. Skinęła zaledwie głową, bo wcale nie była spokojniejsza. Po prostu stała i miała wrażenie, że jej skóra pod palcami Hawthorne'a piecze niezrozumiałym dla niej ciepłem. Nie była nawet pewna, czy minęło kilka sekund czy cała wieczność, nim złapał za naszyjnik, jaki na sobie miała. W tamtej chwili wspomnienie jego dotyku wydawało się tak samo nierealne, jak jakiś sen. Sen, z którego po chwili miała trafić prosto do koszmaru. Jej mina z dziwnie rozmarzonej, stała się pełna współczucia. Poza tym zdała sobie sprawę z tego, że ponownie - ona nigdy przed nim nikogo nie miała, a w jego życiu ktoś był. Nie mogła jednak mieć o to pretensji, nie potrafiłaby, ale i tak uderzył w nią jakiś dysonans. Przez chwilę się nad nim zastanawiała, a potem... potem po prostu zrobiła mały kroczek do przodu i otoczyła jego ciało ramionami, układając czoło gdzieś na jego piersi.
- Rozumiem... cierpisz po tej stracie - wyszeptała na tyle głośno, by bez problemu ją usłyszał. - Wiem, że taki żal zostaje na lata, ale nie chcę, żebyś cierpiał - kontynuowała, mając w głowie wiele pytań i jednocześnie nie wiedząc, czy to dobry moment. - Chciałabym, żebyś wiedział, że też chce się tobą opiekować. Wiem, że potrafisz o siebie zadbać, ale chcę chociaż móc przynosić ci ukojenie. Owszem, czasem mi to nie idzie i przeze mnie się denerwujesz - zadarła głowę, opierając teraz na jego ciele brodę, a na jej twarzy pojawił się ostrożny uśmieszek, bo chciała odrobinę rozładować napięcie. Przynajmniej spróbować. - Ale po prostu pamiętaj, że bardzo ciebie kocham i nikt nam tego nie zabierze. A tamta osoba... jestem pewna, że nie chciałaby, żeby ból po jej stracie nie dawał ci spokoju - wyjaśniła spokojnie, a potem odważyła się na nieco więcej i przyłożyła usta do miejsca, które w jej mniemaniu znajdowało się na wysokości jego serca.
- Zawsze, gdy mówisz, że tutaj mieszkam, mam w głowie mętlik - przyznała, w końcu odwołując się do jego słów odnośnie Pearl i Jaspera. Uśmiechnęła się jednak i złapała go za dłoń. - ale jak nauczysz mnie pływać, to może dodam basen do listy swoich ulubionych miejsc... po bibliotece - dodała, mając nadzieję, że sprawi mu tym pewną przyjemność. - I tym saloniku znajdującym się przy sypialni, w której sypiam... no i po kuchni i ogrodzie - dodała jeszcze kilka lubianych przez siebie miejsc.

Nathaniel Hawthorne
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Nie lubił tematu Nellie. Nie tylko dlatego, że wzbudzał w nim emocje, które niekoniecznie wprawiały go w dobry nastrój, ale przede wszystkim dlatego, że nie potrafił sobie z nimi do końca poradzić. Przynajmniej nie w zdrowy sposób. Zresztą praktycznie każda sytuacja, która wiązała się z nieprzyjemnościami, była przez Hawthorne'a odreagowywana w mało akceptowalny sposób, a obecnie zależało mu na tym, aby wieczoru z Diviną nie zakończyć zalewając się alkoholem, albo otumaniając narkotykami. Z drugiej strony był Norwood winien chociaż odrobinę prawdy, a więc na tyle, na ile potrafił, opowiedział jej o powodach jego koszmarów z nocy.
- Nie cierpię - skłamał, ale nie potrafił inaczej. Odczuwanie bólu wiązało się ze słabością, a przecież on nie mógł sobie na to pozwolić. - A przynajmniej już nie cierpię, tak sądzę... Po prostu to zwykłe sny, po których nikt nie czułby się wspaniale. Nie musisz się martwić - dodał, chyba samemu pragnąć uwierzyć we własne słowa. Jednak, gdy Divina go objęła, pozwolił sobie na moment oddechu i przymknął oczy, otulając jej ciało ramionami. - Też ciebie kocham, Divino - wyznał. - I przynosisz mi ukojenie, ale musisz mi też pozwolić czasem przeżywać emocje w samotności. Zresztą, chyba sama mnie rozumiesz, bo też całe życie radziłaś sobie ze wszystkim na własną rękę - dodał, a co do tego, czego chciałaby dla niego Nellie... Nie wiedział w zasadzie jakby patrzyła na niego, gdyby wiedziała kim się stał. W zasadzie, gdyby nie ona, pewnie nigdy nie znalazłby w sobie aż tylu sił, aby przetrwać w popieprzonym świecie w jakim przystało mu żyć. Poddałby się po pierwszej lepszej strzelaninie, albo dał bezsensownie złapać, kierując się emocjami, a nie sprytem. Śmierć Nellie zdeterminowała przyszłość Nathaniela, a jednocześnie była czymś, z czym do teraz nie potrafił się pogodzić, chociaż tak wiele zawdzięczał temu tragicznemu wydarzeniu. Zbudował na nim swoją siłę i było to równie przykre jak przerażające. - Nellie, miała na imię Nellie - oznajmił, bo pewnie prędzej, czy później i tak Divina usłyszała by to imię, gdy wypowiadałby je przez sen. - I może masz rację - zakończył, bo i tak zbyt wiele już poświęcił słów temu tematowi.
Mieli spędzić czas na przyjemnościach, a przez tą ckliwą i ciężka atmosferę, nauka pływania jakoś przestała wydawać się dla Nathaniela tak atrakcyjna jak z samego początku. Całe szczęście Divina zmieniła swoje podejście, tym samym ponownie rozbudzając w nim ekscytację.
- A co muszę zrobić, abyś pozbyła się tego mętliku? - Spytał, bo zależało mu na tym, aby nie czuła się wciąż tak zagubiona. Chociaż był świadom tego, że niestety pewnie nigdy nie będzie kompletnie pogodzona z tym jak obecnie wyglądała jej rzeczywistość. - Całkiem sporo tych miejsc, cieszy mnie to - dodał, a po tym jak się już od siebie odsunęli, jego dłoń ponownie spoczęła na ramieniu Diviny. Błądził po nim palcami, niby przypadkiem co jakiś czas zahaczając o ramiączko jej stroju. Wzrokiem także przecinał jej sylwetkę, chociaż od czas do czasu powracał nim do twarzy Diviny, chyba tylko po to by patrzeć jak rumieni się w zawstydzeniu. - Mogłabyś też dodać do nich moją sypialnię, niebawem, gdybyś wolała się do niej przenieść... Oczywiście nadal możesz mieć swój pokój, rozumiem, że potrzebujesz przestrzeni i masz fortepian, ale... Chciałbym mieć ciebie przy sobie - oznajmił i póki co nawet nie pomyślał o tym, aby faktycznie zabrać się za tę naukę pływania, bo jakoś tak nieustannie jego myśli podążały w inną stronę.

Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Wiedziała, że ją okłamuje, ale nie zamierzała mu tego teraz wyrzucać, czując, że było mu potrzebne to skrycie się za nieprawdą. Znała Nathaniela na tyle, by rozumieć już, że nie lubił się odsłaniać, a szczególnie w kwestiach aż tak osobistych. Odrobinę ją to dotykało, jeszcze bardziej martwiło, ale nie była tu po to, by dodatkowo go męczyć.
- Zawsze będę się o ciebie martwić - wyjaśniła mu spokojnie, ale nie nachalnie. Po prostu chciała, by zrozumiał, że taka już jest kolej rzeczy, za bardzo mu na nim zależało, by odpuściła sobie zmartwienia. - Rozumiem... ale ty mi już nie pozwalasz sobie radzić z czymkolwiek w pojedynkę - wypomniała mu, przymykając oczy, chociaż wówczas jeszcze dotkliwiej uderzało w nią to, co się działo. Fakt, że obejmował ją, nie mając na sobie nic poza kąpielówkami, podczas gdy ona sama również miała więcej nagiej skóry, niż kiedykolwiek. Czuła więc ten uścisk dotkliwiej, niż zwykle, a serce obijało się w jej piersi, przypominając o tym w każdej sekundzie. W tym wszystkim nawet jej trudno było zapamiętać, jak poważna była ich aktualna rozmowa. - Bardzo ładne imię... Nellie - powtórzyła i chociaż brzydziła się tego, znów uderzyła w nią myśl, że być może w życiu Nathaniela był kiedyś ktoś znacznie ważniejszy od niej. Nie powinna tak na to patrzeć, nie powinna się też dziwić, ale nie do końca wychodziło jej to, co powinna, a czego nie. Z tego też powodu nie próbowała już dalej ciągnąć go za język i dołować. Nie po to tutaj przyszli.
- Cofnąć się do moich narodzin i wszystko pozmieniać - odpowiedziała pierwsze co przyszło jej do głowy, a i nad tą odpowiedzią musiała chwilę przemyśleć. Odwróciła więc na moment spojrzenie. - To dla mnie bardzo duży przeskok Nathanielu... z dnia na dzień trafiłam do miejsca, o jakim nawet nie marzyłam, bo nie miałam takich wyobrażeń... ale postaram się przyzwyczaić! - obiecała pod koniec dość entuzjastycznie, bo naprawdę zależało jej na tym, aby był zadowolony i szczęśliwy. Chociaż trochę. Dlatego też zerknęła na niego z uśmiechem na twarzy, gdy wspomniał, że jej słowa go ucieszyły. Dotarło też wtedy do niej, że on sam nie patrzył na jej twarz i to wystarczyło, by uświadomiła sobie, skąd te wszystkie dreszcze. - Nie będę ci tam przeszkadzać? - prawdę mówiąc nie wiedziała co ma powiedzieć. Zrobiło jej się gorąco, twarz miała już czerwoną, a w gardle delikatnie jej zaschło, nie wspominając o tym, że napięła mięśnie. To pytanie było więc jedynym, które mózg jej podsunął. - Ostatnio tam byłam... wtedy, gdy kazałeś mnie tutaj przywieźć, bo nie mogłeś zasnąć - przypomniała, starając się mówić swobodnie. - Wolałbyś, żebyśmy spal... żebyśmy nocowali od teraz w twojej sypialni? - zapytała, przełykając ślinę. Nie wiedziała gdzie ma patrzeć i wydawało jej się, że ramiączko na jej ramieniu odrobinę się przesunęło. - Nathanielu... - odezwała się cicho, ale w sumie nie wiedziała po co, bo nie dodała już nic więcej, nie była w stanie. Część jej mówiła, że ta bliskość jest niepoprawna, ale część niej, a może i całość, naprawdę kochała tego mężczyznę.

Nathaniel Hawthorne
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Chciał się wycofać z dalszej rozmowy o Nellie, dlatego nie skomentował słów Diviny w żaden sposób. Spojrzeniem, oraz czymś na kształt delikatnego uśmiechu dawał jej znać, że słucha, ale nic poza tym. Wolał skupić się już na nich, na tym jak wabiło go jej ciało, które po raz pierwszy mógł oglądać w tak odsłonięte. Przez miesiące zakochiwał się w Norwood, ale jednocześnie nigdy nie spoglądał na nią w tak bardzo erotyczny sposób. Owszem, wiedział w niej piękno, zachwycał się tym jak wyglądała jej jasna skóra, gdy rankiem padały na nią promienie słońca. Lubił przeglądać się w oczach Diviny, z utęsknieniem wypatrywał na jej twarzy uśmiechu, była dla niego śliczna i pragnął jej, ale nigdy to cielesne pragnienie nie determinowało jego działań. I teraz, gdy teoretycznie już ją miał, nagle zepchnięte na drugi plan potrzeby, zaczęły dawać o sobie znać. Może też dlatego, że chociaż Divina zaprzątała myśli Nathaniela już od wielu miesięcy, to ten nie stronił od kobiet. Nie postrzegał jednak ich udziału w swoim życiu w takie sposób, w jaki patrzył na Norwood. Anna, panny z Shadow, znajome, które poza interesami niekiedy oferowały mu nieco więcej, każda z tych kobiet była tylko narzędziem, które dawało mu przyjemność. Jednak od pewnego czasu przestały pełnić tę rolę. On sam odsunął je, chociaż przecież na samym początku kompletnie nie czuł takiej potrzeby.
- Tego jednego nie jestem w stanie zrobić - odparł, pozwalając sobie przy tym na cień uśmiechu. Mimo wszystko zaskoczy go ten żart ze strony Diviny. - To z dnia na dzień trwa już prawie rok - zauważył trafnie, bo ich wspólna przygoda, nie była kwestią kilku miesięcy, a i też wcześniej już Hawthorne wmieszał się w życie Diviny z dość spektakularnym efektem. - Już chyba nie czas na przyzwyczajanie, a zaakceptowanie tego, że twoje życie się zmienia - dodał, bo uważał, że mimo wszystko Norwood nadal była za bardzo zakotwiczona w swojej starej rzeczywistości i czekała na moment, w której ta do niej powróci.
Zamiast odpowiedzieć na pytanie Diviny, o to, czy nie będzie mu przeszkadzać, Nate zdecydował się po prostu chlapnąć ją wodą i spojrzeć na nią w taki sposób, aby wiedziała, że palnęła głupotę.
- Chcę po prostu być z tobą, normalnie, bez tego dziwnego dystansu, który nadal czuję - przyznał wprost. - Może więc czas, aby go zmniejszyć - dodał, bardziej skupiając się na śledzeniu ruchów swojej dłoni, niż na twarzy Norwood. Przesunął palcami po ramieniu dziewczyny, aż do jej nadgarstka, a potem uciekł dotykiem na biodro Diviny. Jej nagie ciało, skryte pod wodą fascynowało go. Przysunął ją bliżej siebie, tak by i ona poczuła na swojej skórze jego dotyk. Ciepło bijące od mięśni i wilgotnego torsu. - Małymi krokami, tak jak z pływaniem. Najpierw się oswoisz z otoczeniem, a potem pozwolisz mi nauczyć ciebie wszystkiego - wyjaśnił, unosząc nieznacznie bródkę Diviny w górę, bo na moment skoncentrował się znów na jej spojrzeniu. Poczekał, aż jej oddech nieco się uspokoić, po czym pochylił się bardziej, by sięgnąć wargami jej ust. Skraść jej kilka pocałunków i odciągnąć uwagę od tego, że jego dłoń nie spoczywała dłużej na jej biodrze, a powoli przesunęła się na dalej.

Divina Norwood
ODPOWIEDZ