chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
To był trudny dzień dla Logana. Od rana właściwie nie schodził z bloku operacyjnego, bo na izbę ich szpitala trafiła cała grupa dzieciaków z wypadku w wesołym miasteczku. Dwa wagoniki super kolejki się wykoleiły i tragedia gotowa. O wszystkim, oczywiście, trąbiły już media. Przed szpitalem roiło się od dziennikarzy i policji, ochrona szpitala miała ręce pełne roboty, a chirurdzy… Urwanie głów. Głównie pediatrzy, ale oczywiście pozostałe specjalizacje też miały szaleństwo. Potrzebne były wszystkie gotowe do pracy chirurgiczne ręce. Mijała dziesiąta godzina od kiedy Bear nie opuszczał sali operacyjnej. Zasadniczo przechodził tylko z jednej do drugiej, bez przerwy na siku, łyk wody, lunch, zobaczenie się z żoną. Nic. Takie dni, na szczęście, nie zdarzały się często, ale kiedy już… To z całym impetem. W końcu, po jedenastej godzinie ciągłego stania przy stole, czuł, że przed kolejną operacją musi usiąść choćby na minutę. Pozwolił swojemu stażyście zamknąć małą dziewczynkę, której właśnie usunął nerkę i zadrutował łokieć, bo wszyscy ortopedzi byli zajęci, rozebrał się ze sterylnego fartucha i całej reszty, wyszedł z sali na korytarz i… Zatrzymał się przy pierwszej ścianie, a potem po prostu osunął się po niej na podłogę. Był zmęczony, fizycznie, ale przede wszystkim emocjonalnie. Dzieci były jego chirurgicznym konikiem, ale dzieci jednocześnie zawsze działały na niego najmocniej. Po dniu takim jak ten - był chory. Podciągnął kolana bliżej siebie, oparł się o nie rękoma, a głowę oparł o przedramiona. Nawet jeszcze nie zdjął swojego granatowego czepka, ale musiał choć na chwile zamknąć oczy. Słyszał czyjeś kroki zbliżające się w jego stronę, ale nawet nie podniósł głowy i nie miał pojęcia, że to sama Elise. Przez myśl przeszło mu, żeby do niej zadzwonić, zapytać gdzie jest, ale chwilowo nie miał siły nawet podnieść powiek. Kroki były coraz bliżej, a w tym momencie jego stażysta wybiegł z sali, zdyszany i przerażony. Jego fartuch był cały we krwi, a on… On był bliski płaczu. I z tym cię zostawiam hyhy.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Okropne dni się zdarzają. Wypadki się zdarzają. Jako chirurdzy powinni już do tego przywyknąć, a jednak było ciężko. Bo jak można przywyknąć do czegoś takiego? Ich izba przyjęć pękała w szwach od dzieci i ich rodzin. Część stanowili turyści, co tylko utrudniało sprawę, gdy okazywało się, że nie mówili po angielsku. Ale pomoc dostawał każdy, a to… to po prostu był ciężki dzień. Elise jednak martwiło coś zupełnie innego. Za każdym razem, gdy szukała męża – słyszała, że jest na sali operacyjnej. Miała aż takiego pecha, że nie potrafiła się wstrzelić w przerwę, czy on tam był bez przerwy? To niezdrowe. I zdecydowanie niebezpieczne. Właśnie dlatego ostatecznie ruszyła na blok operacyjny, żeby samej sprawdzić, co się działo. I to, co zobaczyła… wcale nie działało na nią optymistycznie. Od razu poznała Logana osuwającego się po ścianie na korytarzu, zamierzała go siłą (a przynajmniej siłą perswazji) wygonić do pokoju lekarskiego, żeby się przespał, bo cóż… z daleka w całej jego sylwetce widziała jak bardzo był zmęczony. Zamierzała się nawet odespać, gdy jej oczom ukazał się obrazek, który bardziej pasował do kiepskiego filmu z okolic halloween. Spojrzał na nią, spojrzał na Logana i próbował coś z siebie wydusić, a Elise zrozumiała… naprawdę w ułamku sekundy zrozumiała, że ten stażysta był przy stole z Loganem i prawdopodobnie miał dokończyć. Zamarła. Na zaledwie jedno czy dwa uderzenia serca. Nie wierzyła, że Logan mógł go zostawić z przypadkiem, który nie był… pewny, stabilny i bezpieczny dla kogoś z tak niewielkim doświadczeniem. Nie zaryzykowałby bardziej.
- Co się stało? – wydusiła z siebie wreszcie, przyspieszając i właściwie wbiegając za stażystą na salę, nawet jeśli jakaś część jej chciała zatrzymać się przy Loganie i zapytać, czy wszystko było w porządku to… to nie. Teraz ważniejsze było dziecko, które wcześniej operował. Weszła w tryb, w którym wiedziała, że w tym momencie już nie chodzi tylko o uratowanie tego dziecka, ale też uratowanie męża przed kłopotami – Mów! – bo stażysta się jąkał, nie mogąc z siebie wydusić, że puściły szwy, że krwotok… Elise w biegu umyła się i dołączyła do zespołu, który próbował ratować dziewczynę, a który stażysta-idiota zostawił przy stole – To ty tu jesteś chirurgiem! Jak mogłeś ją zostawić?! – żeby iść po specjalistę? Przecież mógł o to poprosić instrumentariuszkę albo kogokolwiek innego, mogli po kogoś zadzwonić… nie powinien odchodzić od stołu – Kretyn – warknęła, starając się rozeznać w sytuacji, dojść do źródła krwawienia i je zatamować. Najgorsze, że sama po kilku chwilach wyglądała jak postać z horroru, co raczej nie wróżyło dobrze dla życia dziewczynki, ale nie zamierzała się poddać. Gdy anestezjolog poinformował ją o spadającym ciśnieniu, poprosiła go tylko by podał więcej jednostek krwi, dał jej więcej czasu.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
To co się stało w ciągu mniej niż minuty było chyba wisienką na torcie loganowego dnia. Ledwie zobaczył żonę, a zaraz potem już jej z nim nie było. Może i był zmęczony, co prawdopodobnie było srogim niedopowiedzeniem, ale wystarczyła sekunda, żeby zrozumiał i poczuł jak adrenalina uderza mu… W zasadzie wszędzie. Poderwał się na równe nogi i gdy tylko to zrobił, niebezpiecznie się zachwiał. Musiał przytrzymać się ściany, żeby nie runąć jak długi na ziemię. Musiał postać tam przez kolejny moment, dlatego na salę swojej pacjentki dotarł - a raczej wpadł - z lekkim poślizgiem. Elise zdążyła już wejść w sam środek akcji, a przy okazji opieprzyć tego cholernego stażystę. Trevisano prawdopodobnie sam by to zrobił, gdyby nie był tak wykończony. Szybko rzucił okiem na to co się dzieje i tylko mruknął: - Zaraz jestem. - bo musiał się błyskawicznie umyć. To zresztą zrobił, a później faktycznie wrócił na salę, do ratującej to biedne dziecko, żony. Stanął po drugiej stronie stołu, a właściwie dosłownie wepchnął się przed tego przeklętego pseudo lekarza, któremu zaufał i oddał pod opiekę dziewczynkę, która i tak przeszła dziś piekło. Był… W złym stanie. Logan. Był zmęczony, był wściekły i chwilowo też trochę przestraszony czy przypadkiem to on czegoś nie spieprzył. Cały dzień operował, mógł popełnić błąd… To mogła wcale nie być wina stażysty, prawda? To on mógł zjebać, a ten chłopak dostał tylko rykoszetem. Działali więc przez chwilę, dwie, oboje naprawiając to co się psuło i wszystko zaczynało wyglądać nawet nieźle, dopóki… Trevisano nie zrobił się blady jak ściana i po ledwie chwili w końcu runął jak długo na posadzkę sali operacyjnej. Na szczęście nie miał w tej konkretnej sekundzie instrumentów chirurgicznych w ciele dziewczynki, bo mogłoby być jeszcze gorzej. Runął, a raczej zemdlał, walnął łbem w podłogę i się nie ruszał. I prawdę mówiąc, nie mogło chodzić tylko o zmęczenie…. W końcu to znał już wcześniej i nigdy nie kończył w takim stanie. Dobrze, że miał żonę znającą się na sercach to mu powie czy przypadkiem nie miał zawału.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Była zła z kilku różnych powodów. Ale nie mogła dać złości wziąć góry i po prostu starała się całkowicie skupić na małej pacjentce, żeby nie wykrwawiła się na stole operacyjnym, bo zwyczajnie tak nie powinien się kończyć dzień w wesołym miasteczku. Podniosła wzrok tylko na ułamek sekundy, gdy Logan pojawił się w pomieszczeniu, chciała zaprotestować, ale zanim zdążyła – on ruszył się myć. Uderzyła ją kolejna fala złości.
- Doktorze Trevisano… – odezwała się do niego, gdy tylko stanął przy stole. To, że była formalna… to wcale dobrze nie świadczyło – Nalegam, żebyś odsunął się od pacjentki i poszedł na górę, odpocząć. Poradzę sobie. – rzuciła dość chłodno, rzeczowo i właśnie – bardzo służbowo. Głównie dlatego, że z całych sił starała się zatamować krwawienie w tym małym organizmie, który miała pod rękoma.
Liczyła na to, że Logan nie będzie protestował. Ale liczyła też na to, że po prostu kulturalnie odejdzie od stołu, może trochę pomarudzi pod nosem ale jej posłucha. Nie przypuszczała, że jego twarz zmieni kolor, a on walnie jak długi na podłogę – Szlag – warknęła, bo na dwie ręce pracować nie mogła – Sprawdź, co z doktorem Trevisano. – warknęła do stażysty – Postaraj się go tylko nie zabić, jak próbowałeś z tym dzieckiem. – nie była dzisiaj najmilsza, ale no cóż… mówiło się trudno, prawda? Nie było szczególnie dużo okazji, żeby była miła – I zawołajcie tu jakiegoś chirurga ogólnego. – była kardiochirurgiem, znała się na sercach i krew nie była jej straszna, ale miała wrażenie, że to dziecko krwawi z każdego jednego organu i czuła, po prostu czuła, że może sama sobie z tym nie poradzić. Zwłaszcza, że jej myśli uciekały też w stronę Logana, którego właśnie próbował ogarnąć stażysta – Weź go na izbę przyjęć. Niech zajmie się nim doktor Salinger. Zróbcie mu wszystkie badania, podajcie płyny. – poleciła, nie mogąc oderwać wzroku, a przede wszystkim rąk od dziewczynki. Przestraszony stażysta skinął głową i zabrał Logana na izbę, gdzie faktycznie zrobili wszystko, o co poprosiła. Chociaż jeszcze nie miała pojęcia, co wykazały badania. A sama robiła wszystko, żeby w końcu doprowadzić dziewczynkę do stanu, który można było nazwać stabilnym, chociaż gdy rozmawiała z jej rodzicami ostrzegła, że najbliższe godziny i noc będą kluczowe, bo jest w naprawdę kiepskim stanie.
Dopiero wtedy mogła spróbować odnaleźć męża.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Był jak w transie. Zanim odleciał i rypnął na podłogę, był jak w transie. Przez sekundę w ogóle nie wiedział co się dzieje, a potem… Potem urwał mu się film. Kompletnie. Nie miał pojęcia kto i w jaki sposób przetransportował go na sor. Nie miał pojęcia co z nim robili dopóki w końcu się nie obudził. Był sam w pokoju, bo zajmująca się z nim pielęgniarka wyszła na ledwie moment do innego pacjenta. Bear rozejrzał się wokół, zobaczył, że jest podłączony do monitorów i… Przypomniał sobie wszystko co się wydarzyło i momentalnie poczuł to, co poczuł wtedy, kiedy siedział pod ścianą jeszcze na bloku i zobaczył swojego stażystę, zachlapanego taką ilością krwi, jaka… No aż niemożliwe, że wylała się z tej małej dziewczynki. Podniósł się do siadu i mimo, że momentalnie zrobiło mu się niedobrze, nie zamierzał wracać do łóżka. Pozrywał sobie z palców i klatki piersiowej wszystkie kable i wstał i zgarniając z krzesła obok swoją chirurgiczną koszulkę, wyszedł z pokoju. I w tym momencie zobaczył Elise. Szybko zaczął do niej iść, a jak tylko do niej dopadł, był absolutnie przejęty. Przerażony. - Co z Annie? Co się stało? Gdzie są jej rodzice? Muszę z nimi porozmawiać… Muszę im powiedzieć… - zaczął gadać bez ładu i składu i już czuł, że serducho zaczyna niebezpiecznie szybko mu bić, ciśnienie skacze jak pięciolatek na trampolinie, a on sam jest w centrum uwagi wszystkich zgromadzonych na sorze. Rozejrzał się i trochę nieprzytomnie ruszył za żoną, która - jak przypuszczam - poprowadziła go z powrotem do osobnego pokoju. - Elise, poczekaj… Jej rodzice muszą wiedzieć, że zrobiłem wszystko dobrze… Musiałem zrobić wszystko dobrze… Nie pomyliłem się, nie mogłem. - gadał dalej, siadając w końcu na łóżku, ale nie położył się jeszcze. Złapał żonę za rękę i spojrzał jej w oczy. Był naprawdę zmartwiony, choć znów - to pewnie srogie niedopowiedzenia. - Musiałem odpocząć, na chwile usiąść, dlatego go zostawiłem, przecież wiesz, że nigdy bym tego nie zrobił, gdyby coś było nie tak… - musiała to wiedzieć, znała go. Znała go najlepiej na świecie.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Gdy zobaczyła idącego w jej stronę Trevisano – poczuła jak ciśnienie jej skacze, bo dlaczego łaził? Dlaczego zachowywał się jakby postradał wszystkie zmysły? Była wściekła. Tak, na niego. Na tego nieszczęsnego stażystę również, ale jednak była też wściekła na własnego męża. Oczywiście, że zaciągnęła go z powrotem na salę, do której chwilę wcześniej kazała jej się udać jedna z pielęgniarek. Tam miała go znaleźć, nie na środku korytarza bredzącego o tym jakim to musiał być odpowiedzialnym lekarzem, który musiał porozmawiać z rodzicami pacjentki. Nic nie musiał. Ba! Skromnym zdaniem Debenham, gdyby porozmawiał teraz z rodzicami dziewczynki – tylko by sobie zaszkodził.
- Połóż się – rzuciła tonem, który nie znosił sprzeciwu i z którym wbrew pozorom Logan miał w ich wspólnym życiu niewiele wspólnego. Kiedy zrobił to, o co go poprosiła ponownie przypięła wszystkie czujniki, podłączyła też jego kroplówkę, którą na pewno dostał, bo przecież o to prosiła. Stanęła w „nogach” łóżka, opierając się o nie i przyglądając mu się przez chwilę z poważną miną – Ile czasu operowałeś bez przerwy? – zadała kluczowe pytanie – Pytam się ile… – i naprawdę nie chciała słuchać wymówek, a po prostu poznać odpowiedź – Czy ty upadłeś na głowę, Trevisano?! – i to jeszcze zanim faktycznie to zrobił! – Jesteś chirurgiem. Cholernie zdolnym chirurgiem, ale nadal chirurgiem… nie bogiem. Nie pierdolonym władcą życia i śmierci. Nie superbohaterem. Musisz spać, jeść i pić. – a nie doprowadzać się do stanu kompletnego wykończenia, że nie był w stanie dokończyć operacji i padł jak długi na szpitalną posadzkę – Nie wiem, czy się nie pomyliłeś. Może ze zmęczenia źle oceniłeś sytuację? Dlaczego nie zadzwoniłeś po pomoc? Dlaczego kogoś nie wezwałeś? Ten kretyn nie powinien wyjmować z niej rąk w momencie, gdy zaczęła krwawić, ale nie powinieneś go z tym zostawić. – naprawdę tak uważała i dlatego była zła… to że mógł zaszkodzić pacjentce to jedno, ale przede wszystkim zaszkodził sobie. Fizycznie, a może nawet i prawnie – Przeżyła operację, ale nie wiem, czy dożyje jutra… jeśli nie, a ty z nimi porozmawiasz i zapewnisz, że nie popełniłeś błędu, chociaż tego nie wiemy… – doskonale wiedział, co to mogło znaczyć. Coś, do czego żadne z nich nie chciało dopuścić – Musisz odpocząć.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Może był naiwny, a może po prostu głupi, albo zwyczajnie zmęczony, ale ostatnim czego się teraz spodziewał usłyszeć było… W sumie wszystko to co właśnie usłyszał. Położył się bez marudzenia i nie przerywał żonie tej tyrady nawet mruknięciem, nawet półsłówkiem. Wpatrywał się w nią i czuł… Cały worek emocji. Od złości, przez frustrację, do ogromnego, przygniatającego wręcz poczucia winy. Nie znosił się tak czuć, nienawidził wiedzieć, że coś spieprzył. Był na to zbyt dumny, zbyt zadufany w sobie. Zbyt… Przekonany o tym, że jest fantastycznym chirurgiem i może nie schodzić z bloku trzy doby ciągiem. Patrzył na żonę i… - Co mam ci powiedzieć, Elise? Dostawałem wezwanie za wezwaniem, przechodziłem z sali do sali, tyle tych dzieciaków, co jeden to w gorszym stanie… Nie było kogo wezwać, wszyscy byli zajęci, musiałem sobie poradzić. Musiałem… - przerwał, bo zrozumiał, że… Ech. No właśnie. Co zrozumiał? - Naprawdę tak uważasz? Naprawdę uważasz, że zrobiłem temu dziecku krzywdę? - zapytał całkiem wprost i dość, jak na swoją sytuację, odważnie patrzył żonie prosto w jej ładne, ale mocno rozognione złością oczy. - Kazałem mu zamknąć. Jestem pewien, Elise, jestem pewien, że w chwili, w której odchodziłem od stołu to dziecko było stabilne. Usunąłem jej nerkę, zamknąłem naczynia, przeszedłem wszystkie kroki, które powinienem był przejść. Pozostało tylko ją zamknąć. Tylko założyć te pieprzone szwy i… - czuł, że ciśnienie znów niebezpiecznie mu skacze. - Nie spieprzyłem tego, nie mogłem tego spieprzyć, nie mogłem tego spieprzyć, Elise! Nie ja! - uniósł się, warknął, a jeden z monitorów głośniej zapikał. Zacisnął dłonie w pięści i ściągnął naprawdę gniewnie brwi. Napiął szczękę. Instynktownie. Czuł… Znów czuł wszystko. - Usunąłem nerkę, zamknąłem, naczynia, nie zostawiłem… Nie zostawiłem krwotoku, nie zostawiłem tego dziecka z krwotokiem, nie… - przerwał, bo zrobiło mu się dziwnie ciężko. Podciągnął się wyżej na łóżku. Nie mógł tak po prostu leżeć. Nie bezczynnie, nie kiedy tyle się działo i kiedy jego żona, jedyna osoba na całym świecie, na której zaufaniu i uznaniu mu zależało, patrzyła na niego w taki sposób. Taki, że czuł się najgorzej na świecie. Pierwszy raz w życiu miał wrażenie, że naprawdę naprawdę spieprzył, nawet jeśli nie czuł, że spieprzył przypadek małej Annie.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Rozumiała to… częściowo tak. Ale tylko częściowo. Bo oprócz tego, że był fantastycznym chirurgiem to był także jej mężem. Był jedynym człowiekiem na tym chorym świecie, którego tak kochała i o którego tak się martwiła. Nie był maszyną, był jej mężem. Dlatego uważała, że zrobił głupotę… pracując ponad swoje siły – Zawsze jest kogo wezwać… mogli ściągnąć kogoś z wolnego dnia. Mogli poprzesuwać planowe operacje albo konsultacje. Zawsze jest wyjście. Mogłeś zadzwonić po mnie. – nie musiał ratować świata sam, szczególnie że nikomu i nic nie musiał udowadniać. Wszyscy wiedzieli, że był doskonały w tym, co robił. Ale nadal… nie był maszyną.
Czy uważała, że zrobił temu dziecku krzywdę? Nie odpowiedziała. Ale w jej spojrzeniu było coś takiego… co mogło sugerować, że tak. Ale inaczej niż mu się wydawało. Zrobił jej krzywdę podchodząc do stołu operacyjnego, na którym leżała, nie będąc całkowicie wypoczętym i skupionym na tym, co miał do zrobienia. Nie przypuszczała, że popełnił błąd medyczny, to po prostu był pech… ale może gdyby nie był tak zmęczony – zauważyłby to.
- Gdy wyszedłeś z sali skoczyło jej ciśnienie i wszystko się posypało. Ma bardzo kruche naczynia. To było jak domino… Nie mogłeś tego przewidzieć, ale zostawiłeś ją ze stażystą. – którego ta sytuacja na dodatek zupełnie przerosła – Ale nie mogłeś tego przewidzieć. – więc faktycznie nie zrobił nic złego w tym sensie. Wreszcie też przeszła z końca jego łóżka bliżej, usiadła na brzegu i sięgnęła jego dłoń, zaciskając na niej palce – Nie możesz się doprowadzać do takiego stanu. Pomyślałeś jak się tam poczułam? Gdy próbowałam ją poskładać, a jednocześnie jedyne, o czym myślałam to, czy wszystko jest z tobą w porządku? Zanim zorientowaliśmy się, co się stało… myślałam nie tylko o tym, że muszę ją uratować, bo to wykrwawiające się dziecko, ale dlatego, że to twoja pacjentka i twój stażysta, a ja nie wiem dlaczego doszło do tego wszystkiego. – kto popełnił błąd i czy w ogóle ktoś popełnił błąd. Gdy stanęła przy stole nie miała pełnego obrazu… myślała bardziej o Trevisano niż o dziewczynce. Okropne. A później wyłożył się jak długi… - Albo gdy zasłabłeś? Nie wiedziałam, co się dzieje. – i że na szczęście nie było to nic poważnego, a jedynie zapomniał, że jest tylko człowiekiem – Przestraszyłeś mnie.

Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Skoczyło jej ciśnienie - to zdanie, tych kilka ważnych słów odbiło mu się echem więcej niż raz, dwa razy, trzy. Miał wrażenie, że słyszy to ciągle od nowa i z każdą kolejną tą powtórką robi mu się coraz bardziej gorąco. Drgnął, kiedy Elise usiadła przy nim i dotknęła jego ręki. Spojrzał w dół, na te ich dłonie, jego dużą i trzęsącą się, jak osika i jej dużo drobniejszą, a jednak pewnie trzymającą go w garści. - Nie chciałem cię przestraszyć. - odezwał się w końcu i sposób w jaki to powiedział, a jednocześnie w jaki spojrzał na Debenham, bardzo i dobitnie wskazywał na to, że mówił prawdę i był w tym wyzwaniu uczciwy. Po prostu uczciwy. Ostatnim czego kiedykolwiek chciał dla Elise to to, jak poczuła się dzisiaj. Doskonale zdawał sobie sprawę z faktu, że sytuacja w jakiej nieświadomie i nieintencjonalnie ją postawił była zwyczajnie okropna. Wiedział o tym, wiedział boleśnie bardzo. Wiedział też o tym, że Elise miała rację. Skrzywdził tę dziewczynkę nie tym, że popełnił błąd „techniczny”, bo tego nie zrobił, ale tym, że… Po prostu nie był w stanie dać jej tego, na co zasługiwała. Trudno mu było to przyznać przed samym sobą, jego duma szalała, paliła i mial wrażenie, że on sam zaraz oszaleje z nadmiaru tych emocji, z którymi przy okazji w ogóle sobie teraz nie radził. Może to dlatego, że nigdy wcześniej nie popełnił takiego błędu. Nie postawił na szali życia pacjenta. Pomyślał teraz o tym i… - W takim razie muszę ich przeprosić. Jej rodziców. - odezwał się po chwili milczenia i kołowrotku w głowie, podnosząc wzrok na żonę. To jak na niego patrzyła… To było absolutnie najgorsze, najgorsze czego mógł kiedykolwiek doświadczyć. Jej… Zawód? Rozczarowanie? Tak to odbierał. Że Elise była nim okrutnie rozczarowana i stracił w jej oczach dokładnie tyle, ile powinien w tej sytuacji - wszystko, przez co przez ten krótki moment ich bycia razem myślała, że jest dobrym lekarzem. Dzisiaj pokazał coś zupełnie innego i widzieć w jej oczach to, jak zdała sobie z tego sprawę… Aż zrobiło mu się niedobrze z mieszanki żalu, strachu i wściekłości na samego siebie. - Jeśli to dziecko nie przeżyje… - nie chciał kończyć tego zdania. Nie chciał mówić tego na głos, co wtedy się stanie i co on wtedy zrobi. Nie chciał, bo jeśli to wybrzmi na głos to stanie się prawdą. Zobowiązaniem, które będzie musiał dźwigać. - Nie możesz tak na mnie patrzeć. - mruknął po chwili i wrócił wzrokiem do kobiecych tęczówek. - Nie tak, Elise, nie dzisiaj. Dzisiaj nie dam sobie z tym rady. - z tym jak ona się czuła. Jak była nim rozczarowana. - Pytałaś ile godzin. Ile godzin nie odchodziłem od stołu. - i nie przestawał operować. - Jedenaście. - dodał ciszej i… No co miał jej więcej powiedzieć? Że to porypane? Jak cholera. Ale wtedy naprawdę nie czuł, żeby miał jakiekolwiek inne wyjście. - Wszystko działo się tak szybko, Capshaw nie ma, Barretta też nie… O reszcie nie wspominam, bo to beztalencia. - warknął już bardziej w swoim, zadufanym stylu. Szybko jednak ugryzł się w język. Czy nie on dzisiaj. Na takiego wyszedł? Buca, któremu wydaje się, że jest wielki pan chirurg, a tak naprawdę dał dupy koncertowo? - Wrócisz do niej? Do tej dziewczynki. - zapytał ciszej, tym razem opuszczając ślepia na ich dłonie.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wiedziała, że nie chciał. Ale to zrobił. Nie zamierzała tego jednak ciągnąć, bo wpędzanie go w poczucie winy było ostatnią rzeczą, na którą miała jakąkolwiek ochotę. Domyślała się, że ogarnięcie tego wszystkiego było dla niego ciężkie i naprawdę chciałaby mu jakoś pomóc… chciałaby! Chociaż tego nie ułatwiał. Gdy wspomniał o przepraszaniu rodziców tej dziewczynki? Skrzywiła się lekko i pokręciła głową, wyraźnie dając do zrozumienia, że to nie był najlepszy pomysł. Czy jakikolwiek rodzic chciałby usłyszeć od lekarza, że operował ich dziecko skrajnie zmęczony, nie dopilnował swojego stażysty i doszło do poważnych komplikacji? No nie. Nawet najszczersze przeprosiny w tym przypadku brzmiały jak przyznanie się do winy i powód do pozwu. Mogła mu to powiedzieć, chociaż to też byłoby kopanie leżącego, więc jej bardziej niż wymowna mina musiała być wystarczającą odpowiedzią.
- Jedenaście… – powtórzyła za nim, żeby może uświadomił sobie jak absurdalnie i nieodpowiedzialnie to brzmiało. Jasne… ich zmiany miały po dwanaście godzin, ale nigdy nie oznaczało to całego czasu spędzonego na bloku operacyjnym. Trudno więc było jej patrzeć na niego inaczej, chociaż poza rozczarowaniem było tam też mnóstwo troski. Przynajmniej… przynajmniej póki nie powiedział czegoś, co było zdaniem Elise skrajnie nie na miejscu. Ba! Poczuła się osobiście urażona.
- Salinger mi pomógł na sali. Bo jestem kardiochirurgiem, a nie chirurgiem ogólnym. I nie ma w tym nic złego, że nie jestem od wszystkiego. A on jest świetny. Tak samo jak całe mnóstwo innych chirurgów w tym szpitalu. Szkoda, że masz nas za beztalencia i ruszać twoich pacjentów możesz tylko ty, Capshaw no i ewentualnie Barrett. – prychnęła, puszczając męską dłoń i wstając z jego łóżka – Tak, pójdę do niej. Tak jak do reszty swoich pacjentów. Nie próbuj stąd wstawać póki nie skończy się kroplówka. Później odwiozę cię do domu – poinstruowała i ruszyła w stronę wyjścia, żeby faktycznie… wrócić do pracy, bo chwilowo Logan i jego ego, wyprowadzili ją z równowagi.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Cały problem polegał na tym, że ostatnim lekarzem, którego Logan mógłby mieć na myśli mówiąc „beztalencia” była jego własna żona. Kto, jak kto, ale Debenham powinna wiedzieć lepiej. Mało razy jej powtarzał, jak bardzo ją podziwia, docenia, zazdrości jej? Jak bardzo uważa ją za super utalentowaną i zdolną? Naprawdę? Wystarczyła jedna sekunda nieporozumienia, bo to właśnie tym było, żeby o tym wszystkim zapomniała? Warknął, kiedy odeszła w stronę drzwi. I nie, nic z tego. Nie pozwolił jej wrócić do pracy. - Ani się waż! - ciśnienie natychmiast niebezpiecznie mu podskoczyło. On sam poderwał się do siadu, a potem zaczął schodzić z łóżka, przy okazji znów zrywając z siebie wszystkie kable i podpięcia, które były do niego przyczepione. - Ani się waż choćby przez sekundę myśleć, że mówiłem o tobie! - zagotował się. Jak cholera! - Mówiłem o pediatrach, Elise. O Changu i Emersonie. O nich dwóch, bo tylko ich mam na oddziale. Mówiłem o pediatrach, na litość boską! - nie mógł zderzyć się teraz z kolejnym i to tak samo dramatycznym poczuciem winy za to, że sprawił jej przykrość i to taką bardzo osobistą. Nie, kiedy naprawdę nie miał nic złego na myśli. Nie w stosunku do niej! Bo właśnie - była kardiochirurgiem i miała mnóstwo kardiochirurgicznej pracy. On był pediatrą i dzisiaj miał trochę więcej pediatrycznych wyzwań. To wszystko. Nic więcej się pod tym nie kryło i Trevisano naprawdę potrzebował, żeby ta wściekła na niego kobieta w końcu to zrozumiała. W międzyczasie podszedł do niej i zatrzymał ją nawet jeśli tego nie chciała i próbowała mu się wyrwać. Złapał ją silnie i bardzo stanowczo za oba ramiona i czując, że sam ma nogi jak z waty, wlepił uparty, wręcz natarczywy wzrok w jej tęczówki. - Dobrze wiesz, że uważam cię za fantastycznego chirurga. Najlepszego, z którym kiedykolwiek miałem przyjemność pracować. Nigdy… Rozumiesz? Nigdy nie nazwałbym cię beztalenciem. Ani na głos, ani w myślach. Nigdy. - i to, żeby ona to zrozumiała, a przynajmniej wiedziała, było dla niego teraz najważniejsze. Nawet jeżeli wciąż czuł się tyle o ile, miał to w nosie. Teraz potrzebował swojej żony i jej zrozumienia. Choćby śladowego. Choćby na tyle tylko, żeby nie zapomniała o tym dlaczego go kochała. - Idź. Idź do tej dziewczynki, idź do pracy, ja sobie poradzę. - mruknął zaraz potem, wypuszczając ramiona żony ze swoich łap i odchodząc z powrotem do łóżka. Usiadł na nim i spojrzał na przerwaną kroplówkę. - Zobaczymy się później. Muszę jeszcze coś załatwić. - i ona nie mogła mu w tym w żaden sposób pomóc. Ba, prawdopodobnie nawet nie powinna.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Problem polegał na tym, że jej wcale nie rozumiał. Nie rozumiał, co ona do niego mówiła. Bo był w szpitalu pełnym świetnych chirurgów, najlepszym szpitalu w okolicy i miał całe mnóstwo osób, które mógł poprosić o pomoc. Wystarczyło zadzwonić. Ba! Zgłosić, że są potrzebni chirurdzy… wcale nie trzeba było paść na pysk, bo musi sam, bo inni to beztalencia. Dlatego się na niego złościła. Bo nie rozumiał tego, o czym mówiła. Czy poczuła się wrzucona do jednego worka z tymi wszystkimi beztalenciami? Tak. Bo nie zadzwonił po nią. Nie wezwał jej na salę operacyjną. Nie wezwał Salingera, który był chirurgiem ogólnym, więc doskonale nadawał się do wycięcia nerki. Nie wezwał nikogo, kto mógł mu pomóc. Nie byli w jego oczach wystarczająco dobrzy. I tak, to ją zabolało. Bo jasne… wielokrotnie jej powtarzał za jakiego świetnego chirurga ją uważał. To, że pacjentami były dzieci wcale nie znaczyło, że mogli się nimi zajmować tylko pediatrzy. Nie w takich okolicznościach przyrody. Nie, gdy doszło do wypadku i gdy nie dawali rady.
- Fantastycznego… ale niezbyt dobrego, żeby poprosić mnie o pomoc. Ale jasne, rozumiem. Superbohater Trevisano prędzej padnie na twarz niż poprosi o pomoc. Ciesz się, że nie padłeś jak byłeś sam przy stole… za to już na pewno dostałbyś pozew. – warknęła, zdenerwowana. Utrata przytomności z powodu zmęczenia? Bo przez jedenaście godzin operował? Oczywiście, że to nie było coś, co jakikolwiek prawnik by odpuścił, gdyby tylko się o tym dowiedział. Miałby problem on i miałby problem szpital, który do tego dopuścił – No i powinnam wątpić, że sobie poradzisz? Przecież wszystko musisz sam, tak jest najlepiej. – tak, była złośliwa, bo była zła. Chciała mu współczuć, chciała go wspierać… chciałaby się o niego bardziej martwić, ale w tym konkretnym momencie była na niego głównie zła i uważała, że sam był sobie winny. Dlatego się odsunęła, pokręciła głową i wyszła z pokoju, wracając do swoich pacjentów.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ
cron