Someone please call nine wine wine
: 07 cze 2023, 14:43
#19
Aspen z reguły nie bywała w Shadow. Co więcej, to najprawdopodobniej była jej pierwsza wizyta w tym przybytku, a można by stwierdzić, że jest to nie małe osiągnięcie, bo przecież ciemnoskóra mieszkała w tym miasteczku już ładnych parę lat. Jakoś nigdy się nie złożyło, zwłaszcza że ten lokal cieszył się naprawdę słabą, lub raczej specyficzną sławą i naprawdę nie trzeba było się mocno interesować nocnym życiem w miasteczku, aby usłyszeć coś na temat Shadow. Z resztą, Aspen od lat już nie była osobą, która lubi chodzić po klubach, pić drinki i słuchać głośnej muzyki gdzieś nad ranem. Zdecydowanie częściej miała w ręku kryształowy kieliszek z drogim winem, pitym w akompaniamencie naprawdę dobrego posiłku w restauracji.
Choć to też nie było tak, że ten klub był miejscem, z którego nie wychodzi się przynajmniej bez jednego sztyletu w żebrach. Na całe szczęście, bo kobieta z jakiegoś powodu postanowiła właśnie w tym miejscu spędzić wieczór, a przynajmniej jego część. To miejsce miało jednak jeden plus, który w tym momencie zaważył na podjęciu decyzji. W Shadow raczej nie bywali znajomi Aspen. A to było popołudnie, kiedy ciemnowłosa nie miała ochoty spotkać kogokolwiek znajomego, wolała spędzić ten wieczór w samotności. Niby żadne miejsce publiczne nie nadawało się, do samotności, ale tu nie do końca chodziło o to, aby nikogo przy niej nie było. Florystce zależało na tym, aby nikt na nią nie zwracał uwagi, aby nijak nie interesował się nią.
Choć to mogło wydawać się dziwne, że osoba, do tej pory niemalże dusza towarzystwa, chce spokoju i bycia niezauważoną. Zwłąszcza, że nie bardzo może narzekać na nadmiar zainteresowania jej osobą w domu. To było jednak co innego, przynajmniej ona tak uważała. Dlatego też zostawiła samochód w pracy i udała się do wymyślonego wcześniej Shadow. Przyszła w godzinach wieczornych, więc zdecydowanie jeszcze przed szczytem, choć parę osób już przy stolikach siedziało, pijąc czy to drinki, czy piwo. Ona sama zajęła miejsce gdzieś w rogu, choć przy barze. Jeden drink, drugi... Na całe szczęście barman nie należał do gaduł i zadawał tylko standardowe pytania typu "co dla Ciebie" i w ciszy mieszał to, o co został poproszony. Kolejna szklanka wydawała się być pusta przed Aspen, a ona akurat wyciągnęła telefon, aby znaleźć sobie jakąś rozrywkę.
-Jeszcze jedną long island ice tea poproszę. -zwróciła się do barmana, którego zobaczyła pierwszy raz. Musiał dopiero rozpocząć zmianę, bo wcześniej kto inny kręcił się w okolicy, w której siedziała Aspen. -I może jakieś orzeszki, czy coś-dodała, bo jakby nie patrzeć, raczyła się dość mocnymi drinkami, nawet jeśli nie wypijała ich jednym haustem. Hall-Rohrbach była zdecydowanie na najlepszej drodze do tego, by się upić. Choć tego jej plany nie przewidywały.
Luke Winfield
Aspen z reguły nie bywała w Shadow. Co więcej, to najprawdopodobniej była jej pierwsza wizyta w tym przybytku, a można by stwierdzić, że jest to nie małe osiągnięcie, bo przecież ciemnoskóra mieszkała w tym miasteczku już ładnych parę lat. Jakoś nigdy się nie złożyło, zwłaszcza że ten lokal cieszył się naprawdę słabą, lub raczej specyficzną sławą i naprawdę nie trzeba było się mocno interesować nocnym życiem w miasteczku, aby usłyszeć coś na temat Shadow. Z resztą, Aspen od lat już nie była osobą, która lubi chodzić po klubach, pić drinki i słuchać głośnej muzyki gdzieś nad ranem. Zdecydowanie częściej miała w ręku kryształowy kieliszek z drogim winem, pitym w akompaniamencie naprawdę dobrego posiłku w restauracji.
Choć to też nie było tak, że ten klub był miejscem, z którego nie wychodzi się przynajmniej bez jednego sztyletu w żebrach. Na całe szczęście, bo kobieta z jakiegoś powodu postanowiła właśnie w tym miejscu spędzić wieczór, a przynajmniej jego część. To miejsce miało jednak jeden plus, który w tym momencie zaważył na podjęciu decyzji. W Shadow raczej nie bywali znajomi Aspen. A to było popołudnie, kiedy ciemnowłosa nie miała ochoty spotkać kogokolwiek znajomego, wolała spędzić ten wieczór w samotności. Niby żadne miejsce publiczne nie nadawało się, do samotności, ale tu nie do końca chodziło o to, aby nikogo przy niej nie było. Florystce zależało na tym, aby nikt na nią nie zwracał uwagi, aby nijak nie interesował się nią.
Choć to mogło wydawać się dziwne, że osoba, do tej pory niemalże dusza towarzystwa, chce spokoju i bycia niezauważoną. Zwłąszcza, że nie bardzo może narzekać na nadmiar zainteresowania jej osobą w domu. To było jednak co innego, przynajmniej ona tak uważała. Dlatego też zostawiła samochód w pracy i udała się do wymyślonego wcześniej Shadow. Przyszła w godzinach wieczornych, więc zdecydowanie jeszcze przed szczytem, choć parę osób już przy stolikach siedziało, pijąc czy to drinki, czy piwo. Ona sama zajęła miejsce gdzieś w rogu, choć przy barze. Jeden drink, drugi... Na całe szczęście barman nie należał do gaduł i zadawał tylko standardowe pytania typu "co dla Ciebie" i w ciszy mieszał to, o co został poproszony. Kolejna szklanka wydawała się być pusta przed Aspen, a ona akurat wyciągnęła telefon, aby znaleźć sobie jakąś rozrywkę.
-Jeszcze jedną long island ice tea poproszę. -zwróciła się do barmana, którego zobaczyła pierwszy raz. Musiał dopiero rozpocząć zmianę, bo wcześniej kto inny kręcił się w okolicy, w której siedziała Aspen. -I może jakieś orzeszki, czy coś-dodała, bo jakby nie patrzeć, raczyła się dość mocnymi drinkami, nawet jeśli nie wypijała ich jednym haustem. Hall-Rohrbach była zdecydowanie na najlepszej drodze do tego, by się upić. Choć tego jej plany nie przewidywały.
Luke Winfield