eks pielęgniarka, sprzedawczyni — sklep muzyczny
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#1

Czuła się okropnie wracając w rodzinne strony. Wyjechała stąd, by zwiedzać świat i spełniać swoje marzenie o wielkiej podróży i co? Wyszło tylko połowicznie. Czasem żałowała, że nie jest osobą, która ma wszystko i wszystkich głęboko w poważaniu, bo to byłoby o wiele łatwiejsze. Mogłaby wtedy robić to na co miała ochotę i nie zważała na całą resztę, a tak? Wróciła do Lorne Bay najszybciej jak tylko się dało. Nie mogła dopuścić do tego, by jej ukochana, młodsza siostra miała tak samo zmarnowane życie jak i ona. Chciała dla niej jak najlepiej nawet jeżeli nie były ze sobą tak w stu procentach spokrewnione. Kochała ją i nie wyobrażała sobie, żeby to dziecko płaciło za błędy ich matki. Dlatego wróciła, nawet jeżeli jej to nie odpowiadało.
Nie mogła niestety wiele zdziałać sama. Chciała przygarnąć małą i zająć się nią odpowiednio, ale na początek musiała znaleźć pracę i jakieś lokum. Nie chciała mieszkać z matką, bo chyba, by ją udusiła za te wszystkie problemy wywołane jej nałogiem. Wynajęła pokój hotelowy, w którym miała spędzić kilka dni i postanowiła zasięgnąć porady u człowieka, który wydawał się być w tym najbardziej odpowiedni. Niestety, nie mogła być pewna, czy Wren będzie z nią w ogóle chciał rozmawiać. To nie tak, że gdy wyjeżdżała z Lorne Bay, to zupełnie jej nie obchodził. Kochała go, ale wiedziała, że byłaby nieszczęśliwa, gdyby tu została, a to i tak odbiłoby się na ich związku.
Miała nadzieję, że mieszkał w tym samym miejscu co wcześniej. O dziwo stresowała się tym spotkaniem, ale cóż. Wren był jedynym prawnikiem, którego znała i chcąc nie chcąc musiała z nim porozmawiać. No i chyba lepiej żeby dowiedział sie o jej powrocie od niej niż od kogoś znajomego, albo żeby przypadkiem wpadli na siebie gdzieś na ulicy. Lorne było małym miasteczkiem więc tego nie można było wykluczyć. Z duszą na ramieniu stanęła przed jego drzwiami i wzięła głęboki wdech dzwoniąc dzwonkiem. - Cześć - powiedziała od razu, gdy zobaczyła znajomą męską twarz. Powinna powiedzieć coś więcej, ale nagle zabrakło jej słów. Ech, głupie nerwy. - Możemy porozmawiać? - Zapytała przyglądając mu się swoimi wielkimi, brązowymi oczami.

Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#10

To, co było w przeszłości Wrena, tam miało miejsce przyznane na stałe, nie bardzo był zainteresowany tym, aby cokolwiek z tego okresu przywracać. Nie wszystko w jego życiu było pozytywne, ale nie było jakiś bardzo tragicznych zdarzeń i był z tego powodu wdzięczny losowi. Pewnie, nie od dziś wiedział, że jest na uprzywilejowanej pozycji w życiu i za to również był losowi wdzięczny.
Przeszłość związana z Zahrą była... No była, po części przyjemna bo jakby związek nie był poważny i satysfakcjonujący, to by nie wytrzymali ze sobą zbyt długo. A trochę czasu jednak wspólnie spędzili... Nie był to taki związek, który nieuchronnie kierował się w stronę zaręczyn i ślubu. Dlaczego? Wren nie wiedział, nie czuł potrzeby, nie był pewien, czy chce się bawić w jakieś śluby, a potem ewentualnie rozwody. Jako prawnik, który z rodzinnymi sporami ma do czynienia na co dzień, chyba jasne było, że wie z czym to się wiązało. No ale pomijając już ten fakt, zanim Wren się mógłby namyśleć, to wybranka jego serca zdecydowała się wyjechać z Australii. A on absolutnie o tym nie myślał, nie było tego tak naprawdę w planach długofalowych na jego życie, które tworzył nie tylko on, ale także jego ojciec. Nie był też jakimś wielkim typem podróżnika, Indiany Jonesa lub Beara Gryllsa. No a skoro brunetka wyjechała, to jednocześnie zakończyła związek, skoro nie potrafiła powiedzieć ile jej nie będzie. Wiadomo było, że to nie jest dwutygodniowy wyjazd, który oczywiście można przeżyć na odległość. No, nieważne. W tym momencie to Rhodes nie był pewien, kiedy ostatni raz się widziała z panną Breaban, ale teraz jego myśli zajmował ktoś inny. I chyba Wren nie bardzo był tego świadomy, bo to nie było takie typowe zachowanie Wrena, ale nieważne.
W ostatnim czasie, gdy ktoś dzwonił do jego drzwi, to opcje były dwie. Albo właśnie jego zamówione jedzenie pojawiło się pod drzwiami, albo Sage zza ściany. Tego dnia akurat ani na jedno, ani na drugie nie oczekiwał, ale jakby miał zgadywać, to jedna zakładał to drugie. Jednak po otwarciu drzwi zdziwił się i to całkiem mocno. -Zahra. Hej-szybko się zorientował, że ani jakoś bardzo miło ją przywita, ani nie wypada trzymać jej w progu. A nie było żadnego powodu, by nie wpuścić jej do środka. Nie żywił aż takiej urazy do niej.
-Jasne, wejdź. Coś się stało?-zapytał wskazując jej drogę do salonu, którą znała na pewno na pamięć. Bywała u niego, a takich rzeczy się nie zapomina. Z resztą, to nie była fizyka kwantowa, aby szybko szczegóły ulatywały z głowy. -Napijesz się czegoś?-zaproponował, w końcu panem domu był całkiem niezły. Chyba.

Zahra Breaban
eks pielęgniarka, sprzedawczyni — sklep muzyczny
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Czuła się okropnie z faktem, że musiała tu przyjść. Miała małe wyrzuty sumienia, że rozwaliła ich relacje w ten sposób. Zawsze uważała, że tworzyli zgraną parę i kochała go, planowała z nim wspólną przyszłość i kto wie, może gdyby wtedy zgodził się na wyjazd z nią, to teraz dalej byliby razem. No, ale nie było co gdybać. Taka przyszłość nie była im dana, głownie dlatego, że Zahra potrzebowała jakiejś zmiany. Chciała zwiedzać świat i Lorne Bay jej nie wystarczało, jemu niestety tak. W tym się od siebie różnili. W sumie nie tylko tutaj. On był wziętym prawnikiem, miał porządną rodzinę, nie to co ona. Pielęgniarka, która nigdy nie spełniła swojego marzenia o zostaniu lekarzem, wywodząca się z patologicznej rodziny. Jak to mogło się kiedykolwiek udać? Nie była dla niego dobrą partą i gdy sobie tak o tym pomyślała to autentycznie było jej cholernie przykro. Teraz jednak miała inne problemy na głowie, a ze swoją super niską samooceną będzie musiała się zmierzyć później.
- Dzięki - odpowiedziała i weszła do środka kierując się do salonu dobrze znaną sobie drogą. Mogłaby tam dotrzeć z zamkniętymi oczami w środku nocy i pewnie jeszcze po pijaku. Próbować jednak nie zamierzała, bo musiała być teraz szanowaną kobietą, by móc odebrać siostrę z rodziny zastępczej. - W sumie to tak, coś się stało. - Westchnęła czując się jak skończona idiotka. - Hmmm... może kawy - starała się jak mogła żeby jednak nieco przesunąć w czasie rozmowę o jej problemach, nawet jeżeli głównie po to tutaj przyszła. - Fascynujące jak niewiele się tu zmieniło przez ten rok - rzuciła rozglądając się dookoła, by znaleźć coś co wiązałoby się z jakąś wielką zmianą. Różnica była taka, że nigdzie nie było znaku po tym, że kiedykolwiek taka Zahra Breaban tu w ogóle przebywała.
- Może przejdę od razu do rzeczy - powiedziała, gdy już udało jej się jakoś zebrać w sobie. - Potrzebuje prawnika, moja matka odwaliła niezłą akcję, przez co moja siostra została zabrana do rodziny tymczasowej. Chcę ją odzyskać, za wszelką cenę. Wiem, że to trochę bezczelne z mojej strony prosić Cię teraz o pomoc, ale nie mam zbyt wielu opcji. - Gdyby znała jeszcze jakiegoś prawnika, który mógłby jej pomóc po znajomości, to na pewno wtedy trzymałaby się od Wrena z daleka. Niestety, był tylko on. - Wiem, że mi jej nie oddadzą tak po prostu, szczególnie, ze dopiero wróciłam i nie mam swojego domu, ani stałej pracy... ale muszę spróbować i dlatego chciałam Cię poprosić o pomoc. - Był jej Obi Wanem, jej Ostatnią Nadzieją. Zahra była faką Star Warsów, więc to akurat całkiem normalne porównanie jak na nią.

Wren Rhodes
Prawnik — neelsen group cairns
31 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wren i Zahra byli może trochę nietypową parą, ale układało im się naprawdę nieźle. Nieźle, bo nie byli też książkową parą, która świata poza sobą nie widzi, ale też ich wspólni znajomi nigdy by nie powiedzieli, że kto jak kto, ale oni to do siebie absolutnie nie pasują i nie mają zielonego pojęcia, co oni w sobie widzą. Owszem, różnili się, pochodzili z różnych światów, Zahra nie wychowywała się w bogatej rodzinie, Wren za to miał pieniądze, które miały mu wynagrodzić brak ojca na co dzień. Jednak gdy się rozstali, to też raczej mało kto tak naprawdę się dziwił, zwłaszcza gdy usłyszał wytłumaczenie.
Cóż, gdyby Zahra próbowała chodzić po tym mieszkaniu z zamkniętymi oczami, to zapewne by się o coś potknęła, bo nie bójmy się tego powiedzieć - coś tam pozmieniał. Niektóre meble poprzestawiał, tam coś dokupił. W końcu było to nowe mieszkanie, więc kombinował jakie ustawienie mu będzie pasowało najbardziej. Jednak tak naprawdę Wren nie miał nic przeciwko temu, by jego była weszła do środka, w końcu ją zaprosił i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że pamięta gdzie co się znajduje. Nie wiedział, co ją do niego sprowadza, ale mógł powiedzieć jedno. Nie czuł jakiegoś bólu, czy niezręczności związanego z jej obecnością, z tym, że widzi ją po raz pierwszy od rozstania. Ani... ani nie czuje nic do niej, co go w sumie trochę zdziwiło, że tak obojętnie ją przywitał w swoim domu.
-Trochę się pozmieniało, już bez przesady...-No ale nie da się ukryć, że raczej były to drobne zmiany, wynikające z potrzeb, a nie z chęci zrobienia czegoś na nowo, zmiany, żeby nic nie przypominało mu Zahry i tym podobnym. Uśmiechnął się lekko i sam siadł na kanapie, co zrobił nieco pochopnie, bo już był gotowy aby wstać.-Napijesz się czegoś?-zapytał, skoro mieli porozmawiać o czymś konkretnym.
-Co się stało?-zaciekawił się, marszcząc czoło. Oczywiście, że pamiętał panią Breaban, jak i siostrę Zahry z czasów, kiedy się spotykali. Aż brunet zaczął się zastanawiać, ile teraz dziewczynka może mieć lat. Na pewno nie była pełnoletnia, wtedy była mała.
-I mam ci pomóc zostać rodziną zastępczą dla niej, tak? -upewnił się. Cóż, szatynka trafiła dobrze, bo właśnie takimi rzeczami się zajmował. Ustalaniem, który rodzic otrzyma prawa rodzicielskie, gdzie maluchy będą mieszkały po rozwodzie. A także, niestety tym, żeby odebrać czasem dziecko rodzicom, bo ci sobie nie radzą. Choć jako że pracował w dość znanej kancelarii, ich klientami zazwyczaj były bogaci mieszkańcy Cairns i okolic, a ci sobie na pewne rzeczy nie pozwalają. Jednak Rhodes zdecydowanie byłby w stanie pomóc swojej byłej, czy nawet zaangażować swoją kancelarię do tego, bo raz na jakiś czas każdy z prawników brał sprawę pro bono.
-Znasz jakieś szczegóły sprawy? Czy to tylko środek tymczasowy, zanim sąd podejmie jakaś decyzję, czy już pewna sprawa? Czy ktoś się tą sprawą już zajmuje, masz numer akt sprawy?-zapytał. No był już po pracy, chciał odpocząć, ale nie mógł ot tak zlać Zahry. Ani jej siostry, bo w pewnym czasie byli sobie bardzo bliscy. Czy uda mu się cokolwiek zadziałać w temacie? Trudno było stwierdzić, ale zdecydowanie mógł i powinien był spróbować.

Zahra Breaban
ODPOWIEDZ