Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
On sam się z siebie śmiał, okay? Ścielenie łóżka w ten konkretny sposób było silniejsze od niego już w tym momencie, zamiłowanie do chowania wszystkiego i ogarniania powierzchni też.. A to, że nie lubił się potykać o buty, to swoją drogą. Był pewny, że przeszkadzało mu to tylko dlatego, że mieszkanie było naprawdę małe? Nie było zbyt wiele miejsca w przedpokoju, żeby rozrzuciła swoją armię butów, okay? Małe przestrzenie potrzebowały porządku, bo szybko sprawiały wrażenie mocno zaniedbanych inaczej, więc.. Tak, jego dbanie o porządek tam całkiem pasowało.
- Aha, myślisz, że tak po prostu się dam nabrać, hmmm? Za dobrze cię znam, słoneczko. - parsknął w jej stronę, chociaż pozwolił jej się zbliżyć i jej nie uciekał, ale.. Kiedy tylko znalazła się na wyciągnięcie jego ramion, złapał ją za biodra, mocniej zaangażował nogi, żeby utrzymać je się przez chwilę na powierzchni, kiedy podnosił ją lekko i "odrzucał" kawałek dalej. Parsknął śmiechem, uciętym krótko, kiedy ruch wypychający z wody Billie, wpychał pod wodę jego samego, ale to był tylko taki szczegół, nie? Dopiero pod wodą znów przepłynął kawałek, ale zamiast jej uciekać, zrobił kółko wokół niej i sam uszczypnął ją w pośladek.
W sumie dobrze, wymęczy go w wodzie znacznie szybciej i znacznie lepiej, niż gdyby miał się zmęczyć sam, robiąc kółka wokół jachtu. Plus, zapewnią sobie trochę dziecinnie prostej rozrywki, polegającej na chlapaniu się, podszczypywaniu i generalnych wodnych wygłupach. Dwa urocze gnojki.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Uważała się za rozsądną osobę. Jakby nie było, całkiem dobrze czuła się w roli logicznie myślącej Pani Inżynier, kiedy jeszcze podążała wytrwale tą ścieżką kariery. Doceniała siłę racjonalnych argumentów. Ba! Gust w kwestiach porządkowych nie musiał ich jej nawet przedstawiać. Billie dobrze zdawała sobie sprawę z tego, ze lepiej i łatwiej by jej się żyło, gdyby każda z rzeczy w jej otoczeniu miała swoje miejsce i gdyby w pewnych przestrzeniach nie tworzyło się gratowisko. Bo owszem, część jej butów faktycznie mieszkała w szafie – problem z nimi polegał na tym, że jeśli nie znajdowały się na widoku, zapominała, że w ogóle je posiadała. Nie raz przyłapała się na tym, że kupiła wspaniałą parę botków, bo wpadły jej w oko i były w promocji, a przy chowaniu do szafy orientowała się, że ich bliźniacza para już tam leży – porzucona i zapomniana. Zresztą, do robienia pewnych rzeczy od ręki zwczajnie nie potrafiła się zmusić. Umycie talerza od razu po zjedzeniu było dla niej misją nie do przejścia. Odstawienie kubka, gdy już wypiła swoją kawę? Heroiczny wysiłek. Nie wiedziała, dlaczego taka była, ale też nigdy nie szukała przyczyn. Kilka razy próbowała z tym walczyć – z marnym skutkiem. Dlatego gdy miała okazję obserwować zorganizowanie Gusta i twardą dyscyplinę, z jaką trzymał się tych małych obowiązków pomagających naturalnie żyć w ogarniętej przestrzeni, nie mogła tego nie doceniać a nawet po cichutku to podziwiała… Zwłaszcza że jego uporządkowana przestrzeń była również jej uporządkowaną przestrzenią.
Znał ją faktycznie bardzo dobrze. W takich przypadkach miała nawet wrażenie, że wręcz za dobrze. Odleciała z krótkim piskiem do tyłu i opiła się przez to wody, gdy wylądowała pod jej powierzchnią na kilka chwil. Wynurzyła się, odkaszlnęła krótko… A potem pisnęła ponownie i znów się wzburzyła, gdy uszczypnął ją w pośladek. Potem zaczerpnęła powietrza i zanurzyła się pod wodę, chcąc tam go złapać. Żeby go dręczyć albo objąć, właściwie sama jeszcze nie wiedziała. Nie uważała też, aby planowanie czegokolwiek w tamtej chwili, choćby takich małych gestów, rzeczywiście mogło być istotne.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Właściwie jemu to przychodziło naturalnie; ta cała "dyscyplina" i porzadnickość czy jakkolwiek ktokolwiek chciałby to nazwać. Nie musiał o tym myśleć, pamiętać, czy zastanawiać się nad tym jakoś specjalnie.. Po prostu zbierał wszystko za sobą jak leciało i robił co trzeba było zrobić? Kończąc kawę, zbierał po drodze od zlewu wszystkie inne naczynia pozostawione dnia poprzedniego, czy przez Billie ogarniającą się do pracy. Widząc kurz na meblach, wycierał je, a kiedy podłoga zaczynała wyglądać inaczej niż zwykle, wyciągał odkurzacz. Sprzątał kuchnię przed gotowaniem i po gotowaniu też, bo po prostu przyjemniej się gotowało i jadło w czystej przestrzeni. O ile rzeczywiście czasami zwracał jej uwagę na pewne rzeczy, o tyle właściwie nie zauważał tego, że zgarniał coś jeszcze po niej? Tak. Nie miał nic przeciwko, sam czasami o czymś zapominał, nie? Nie był aż tak skrajnym pedantem.
Złapał ją w pasie pod wodą, przyciągnął do siebie i zaraz wynurzył się razem z nią otrzepując łeb z lekkim śmiechem. Przepłynął z nią kawałek, żeby jedną ręką przytrzymać się drabinki na pokład, drugą dalej ją przy sobie trzymać i lekko się wyszczerzył, wyraźnie z siebie zadowolony.
- Też chciałaś dołączyć do syrenek? To tak nie działa. Musiałabyś zjeść magiczne glony. Trochę obrzydliwe. - rzucił z rozbawieniem, a o jedzeniu wspominając chyba tylko dlatego, że rzeczywiście, mógłby coś zjeść. Może nie obrzydliwego glona.. Ale mógłby coś zjeść.
- Mówiłaś, że co my tutaj mamy? Może coś wyczarujemy, hm? - wspominała o spaghetti? Brzmiało świetnie. Stęsknił się trochę za gotowaniem przez te trzy miesiące, nie mogł kłamać; zwłaszcza za gotowaniem z nią.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Przez lata zrobiła się naprawdę niezła w ignorowaniu pewnych rzeczy, które dla innych nie tylko wydawały się oczywiste ale też wyzwalały w nich szczerą chęć do wyciągnięcia jakiejkolwiek szmaty, może nawet połączoną z irytacją. Potrafiła tygodniami przechodzić nad jedną samotną skarpetą leżącą na samym środku dywanu i totalnie ignorować paprochy, które zbierały się zarówno na dywanie jak i na podłodze wokół niej. Perfekcyjnie wychodziło jej nie dostrzeganie naczyń piętrzących się w zlewie i patrzenie z obojętnością na ubrania, które już przez ponad tydzień wisiały na suszarce po tym, jak wyjęła je z pralki. A wszystko przez to, że zazwyczaj zwyczajnie nie miała ochoty się za to zabierać, zupełnie jakby natrafiała na niewidzialną bariere. Potrzebowała czasu, odpowiedniego ustawienia planet czy cokolwiek. Ale się starała, okej? Wiedziała, że nie była już sama i że powinna swoje własne przyzwyczajenia konfrontować z… no, generalnymi zasadami przyzwoitości i względnego porządku… A czasem pewne rzeczy rozrzucała całkiem celowo, chcąc trochę zagrać mu na nerwach... Ups?
Pozwoliła mu przyciągnąć się do niego (jak zawsze), a potem przeholować w kierunku drabinki, gdzie sama się roześmiała i zerknęła na niego uważnie. - Gust… Jadłeś jakieś magiczne glony, zanim przyjechałeś do Lorne? – zapytała z udawaną dogłębną troską i nawet pogłaskała go… po nosie łagodnie, zanim cicho parsknęła. - Nie żebym miała coś przeciwko, ale następnym razem przywieź mi też trochę – stwierdziła i wyszczerzyła w jego stronę zęby, po czym uznała za stosowne zbliżyć się do niego bardziej i ukraść dla siebie całusa. - Wszystko, czego potrzeba do zrobienia spaghetti. Nawet marchewka, seler, nadprogramowe czerwone wino… No wiesz, te wszystkie fancy rzeczy – stwierdziła i przewróciła oczami. Kilka razy zrobiła prawdziwe spaghetti. Raz dusiła nawet sos przez cały dzień, zgodnie ze słowem mądrych Włochów. Tylko że ostatecznie uznała to za zbędne pierdololo i jeśli miała zrobić spaghetti, to zwyczajnie wrzucała pomidory z puszki do podsmażonego mielonego kurczaka (tak, kurczaka), dowalała parmezanu, czosnku i była przeszczęśliwa.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Całkowicie szczerze mówiąc; nie miał zielonego pojęcia, czy jadł cokolwiek, zanim wpakował się do autobusu, ruszając w podróż powrotną. Teraz, kiedy zaczęli mówić o jedzeniu, rzeczywiście coraz bardziej odczuwał, że chyba rzeczywiście był całkiem głodny, hm? Może to krótka zabawa w wodzie, może fakt, że perspektywa zjedzenia czegoś normalnego, zrobionego przez ich dwójkę, była super obiecująca..
- Nie pamiętam, więc całkiem możliwe. - odpowiedział tajemniczo, chociaż prawda była taka, że po prostu był zbyt głęboko we własnej głowie jeszcze wchodząc do jej baru, żeby ogarniać cokolwiek co działo się wokół niego przez ostatnie kilka miesięcy. Naprawdę. Z jednej strony wszystko minęło super szybko, a z drugiej miał wrażenie, że spędził w tej "domowej" bazie więcej czasu, niż na wszystkich swoich wyjazdach z międzynarodowym korpusem. Zawieszony w czasie i przestrzeni, cholera.
A kiedy go pocałowała, tym razem to jego świat zawirował z jakiegoś powodu, ale nie, nie chciało mu się zagłębiać w powód. Może się trochę obudził w tej wodzie? Może. Przyciągnął ją na krótki moment bliżej siebie, potem mruknął niezadowolony, gdy się odsunęła, żeby odpowiedzieć na pytanie, które sam zadał. Jego twarz zmieniła wyraz na zaskoczony, kiedy wymieniła co miała do tego spaghetti, ale zamiast dać swojemu zdziwieniu głos, postanowił przesunąć dłoń z jej talii na policzek i tym razem to on ukradł dla siebie całusa.
- ..eh, dobra, wychodzimy stąd, bo nie mogę cię tu porządnie pocałować. - plus, był głodny, ale to było coś, co ewentualnie mógłby zrzucić na drugi plan, wiadomo, na tą chwilę chciał ją przytrzymać przy sobie na dłużej, a nie mógł tego zrobić na tak niestabilnej powierzchni, umówmy się.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Nie miałaby nic przeciwko całowaniu go znacznie dłużej. W wodzie, pod wodą, na powierzchni – gdziekolwiek tak naprawdę. Stęskniła się za nim. I było jej w gruncie rzeczy wszystko jedno, czy rzeczywiście spalił jakies magiczne glony, żarł jakieś kolorowe grzyby czy wciągał nosem cokolwiek innego, tak było przecież jak najbardziej w porządku. Z tropu zbiła ją tylko jego zaskoczona mina, kiedy odpowiedziała mu zgodnie z prawdą na pytanie, które jej zadał. No co? Czyżby spodziewał się po niej czegoś byle jakiego?
- Nie patrz na mnie z takim zaskoczeniem, potrafię być przewidująca i odpowiedzialna, jeśli tylko mam na to ochotę – stwierdziła z lekkim rozbawieniem, interpretując jego zaskoczenie na swój własny sposób. Przecież wiedziała, kiedy wracał ze swojego ostatniego turnusu w pracy, prawda? Prawda była taka, że odliczała dni do tego momentu. Miała sporo czasu, żeby wszystko przygotować a jeszcze więcej, żeby każdą z tych rzeczy w odpowiedni sposób przemyśleć. A to że zazwyczaj płynęła na fali, z jednym wielkim yolo nie oznaczało wcale, że kierowała się tymi samymi wartościami w każdym aspekcie życia! Skoro chciała pływać z nim na tym jachcie po jego powrocie (a chciała), to uznała za stosowne zatroszczyć się o to, aby nie zabrakło im niczego i aby nie musieli przez możliwie jak najdłuższy czas spływać do portu. No była inżynierem, czy nie była?
- Dobre argumenty – stwierdziła krótko, pocałowała go jeszcze raz… A potem, korzystając z okazji, że w końcu na krótki moment pozwolił sobie stracić czujność… Położyła dłoń na jego pośladku i lekko ją zacisnęła. Ciężko było to nazwać uszczypnięciem, aż tak złośliwa nie była, ale ewidentnie pchała się z łapami w miejsca, w których nie były one do końca mile widziane. I na dodatek była z siebie naprawdę szczerze zadowolona.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Może się sztachnal za bardzo piana, która mył rano jeden z samochodów..? Albo może któryś z kolegów mu dorzucił czegoś śmiesznego do porannej kawy? Nie wykluczał niczego tak naprawdę, jeśli czegoś nauczyło go życie w tej domowej bazie przez kilka miesięcy to to, ze ludzie tam brali rozrywkę wszędzie gdzie tylko mogli. Serio. Był zaskoczony jak „niepoważni” w porównaniu do międzynarodowej kompanii byli? Jego poprzednia drużyna potrafiła się bawic, pewnie, ale ludzie z tej domowej bazy brali to na zupełnie inny poziom. Mieli w sobie beztroskę, która widział wcześniej tylko w młodych rekrutach. Ludzie w armii starzeli się szybciej, to było coś z czym się zgadzał, czasami zastanawiając się, czy mężczyźni-cywile w jego wieku nie doświadczali dnia bez bólu. To staw, to coś od kręgosłupa, to nigdy nie wygojone, naderwane ścięgno czy mięsień, to fantomowy ból rozerwanych mięśni na brzuchu, to ogólny, nie dający się sprecyzować ból, który nazywał „bólem istnienia”, bo był mocno związany z generalnym samopoczuciem… dużo tego było. Gdyby nie fizyczna sprawność, pewnie w większości czułby się jak dziadek. Na szczęście nie dzisiaj.
-Niee. Dalej nie dowierzam, ze pamietalas o tym? Ze lubię wypływać po powrocie.- przecież znał ja trochę, nie? Wiedział, ze bycie chaosem i siła natury, tornadem to tylko jedna jej strona i ze w zależności od sytuacji, potrafiła być naprawdę zorganizowana i mieć wszystko pod kontrola. Szanował to, podziwiał nawet, jako człowiek który z racji zawodu nauczony był raczej reaktywności na to, co działo się wokół, ale rzadko coś rzeczywiście „planował”. Zdarzało mu się, jasne, ale naprawdę nie często. Tylko jeśli na czymś mu zależało… miał na przykład już w głowie zarys planu tego, jak będzie chciał ja prosić o rękę. Tak. Były takie plany, tworzyły się w jego głowie i kształtowały coraz wyraźniej.
Dobra, ale takie macanie było nielegalne! Prychnął, z racji tego, ze to nie było uszczypnięcie, nie zareagowal AŻ TAK dramatycznie.. właściwie macanie jego tylka nie bylo takie złe. To chyba po prostu świadomość, ze mogłaby go uszczypnąć i wywołać mocno niemęski pisk, sprawiała, ze nie był fanem.
-Doigrasz się…- zapowiedział złowieszczo, ale zamiast ja zaatakować.. znów ja od siebie odrzucił do wody trochę dalej i praktycznie wyskoczył na pokład, tym razem przy pomocy drabinki, nie jak małpa obok. Teraz musiał jeszcze spłukać sól ze skory, zanim wezmą się za jakieś gotowanie… bycie dorosłym bylo trudne, ok? Nie mógł tak po prostu przeskoczyć do „później” kiedy będzie mógł się zająć Billie dokładnie tak, jak chciał się nią zająć… bo wcześniej musiał ogarnąć inne rzeczy. Eh.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Właściwie nie powiedziałaby, że miała jakąś szczególną smykałkę do planowania jako-takiego. Nie była wielką fanką wybiegania myślami aż zanadto wprzód i szczegółowego rozpisywania wszystkich kroków naprzód, w różnych konfiguracjach i z ewentualną mozliwością odbicia z głównej trasy na boczne ścieżki, gdyby w którymś miejscu coś poszło nie do końca zgodnie z pierwotnymi założeniami. Wolała płynąć na fali tego, co działo się tu i teraz. Nie myśleć za dużo, nie zastanawiać się, nie nastawiać na nic konkretnego. Tak było zdecydowanie łatwiej. Jeśli nie ma się zbyt wielu oczekiwań wobec świata i wobec ludzi, trudniej jest się rozczarować. A Billie naprawdę mocno nie lubiła odczuwać rozczarowania. Posiadała jednak umiejętność organizacji, której faktycznie można się było po niej nie spodziewać przy pierwszym zapoznaniu z jej chaotyczną naturą. Jeśli znała zarys tego, jak dana rzecz ma działać i jaki ma być rezultat jej działania, potrafiła dograć do tego szczegóły. Jeśli znała poszczególne etapy danego procesu, umiała mniej więcej wyobrazić kroki pomiędzy kolejnymi z nich. Do tego miała wyjątkowo przydatną zdolność dostrzegania małych luk w większych planach, drobnych szczegółów i elementów, na których coś mogło się wypieprzyć podczas realizacji… Chyba zwyczajnie w głębi była całkiem niezłym inżynierem. I nawet jeśli na co dzień świadomie nie chciała z tego korzystać, to przydawało się, gdy chciało się rozgryźć proces wracania jej mężczyzny do domu… A przynajmniej pierwszy etap tego procesu, jakim był ten mały rejs, bo nad następnymi jeszcze się nawet nie zastanowiła – naprawdę nie była mistrzynią ani fanką planowania.
- Czasem zdarza mi się cię słuchać – odpowiedziała po prostu z lekkim rozbawieniem. - Nie byłam tylko pewna, czy będziesz chciał, żebym zabrała się z tobą – dodała całkiem szczerze, ale z niezmąconym niczym pogodnym uśmiechem i pewnie wzruszyłaby ramionami, gdyby nie wykorzystywała ich w tamtym momencie do utrzymywania się akurat na wodzie. Tak, znała jego mały rytuał i tak, wiedziała, że zazwyczaj wypływał na wodę sam. Jako że całkiem szanowała podobne małe obrzędy, nie chciała mu się z czymkolwiek narzucać i nie obraziłaby się ani trochę, gdyby jednak uznał, że tradycji musi stać się zadość, a baba na pokładzie to w gruncie rzeczy nieszczęście – marynarze wiedzieli o tym przecież nie od dziś. Nie przeszkadzało jej to jednak przygotować się na to, aby mu zasugerować, że chętnie wypłynie z nim i przygotować jacht pana Johansena na to, że przez jakiś czas będzie miał na pokładzie dwóch pasażerów zamiast jednego.
Umówmy się, zazwyczaj nie traktowała podobnych ostrzeżeń przesadnie na poważnie. Brała je bardziej jako obietnice, mniej jak groźby, bo zazwyczaj kończyło się na tym, że mierzył ją groźnym spojrzeniem, przerzucał ją sobie przez ramię jak worek kartofli albo unieruchamiał w jakiś inny sposób. Najwidoczniej nie spodziewała się, że tutaj, na wodzie, mogłaby się doigrać będąc po raz kolejny odrzuconą na pożarcie falom. Znów wylądowała z głową pod wodą, znów się jej opiła, rozkaszlała… Przez chwilę rozważała nawet, czy się nie obrazić, kiedy zobaczyła, jak Gust jak gdyby nigdy nic zaczął wspinać się po drabince na pokład, nie zastanawiając się nad tym, czy Billie się wynurzy (bo utopienie mu się na złość byłoby jednak na tym etapie jednak aż nazbyt dziecinne). Potem stwierdziła, że może przy następnej okazji…
- Heeej! – zawołała tylko za nim, mimo wszystko wyrażając oburzenie z powodu tego, jak bezceremonialnie jej się wymknął (nie jej wina, że miał fajny tyłek – a teraz nawet nie zamierzała go szczypać… najprawdopodobniej…) i jeszcze kilka razy kaszlnęła, zanim sama przetransportowała się w stronę drabinki i zaczęła po niej również włazić na górę.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Jeśli któreś z ich dwójki było od planowania rzeczy do przodu, to był chyba on. Chcąc nie chcąc, armia sprawiła, że zrobił się w tym całkiem niezły, zwłaszcza od momentu, w którym miał swoją małą grupkę do prowadzenia.. Nigdy też nie podważał umiejętności Billie, ani tym bardziej jej inteligencji, bo.. W jego głowie, umiejętność adaptacji do zmian i improwizacji, to był pokaz inteligencji w tej najprostszej postaci. Wielu ludzi zupełnie nie potrafiło tego robić, w dodatku znaczna ich część całkiem rozpadała się pod presją w podobnym momencie i.. Dupa. W tym konkretnym przypadku, nie, nie zdziwił go fakt, że przygotowała tatowy jacht na tą ich małą wycieczkę; tylko że pamiętała jak pitolił o swoim małym rytuale. On by sam siebie pewnie nie słuchał, a zwłaszcza jeśli byłby na siebie zły, tak jak ona wtedy była.. Pamiętał to porwanie całkiem nieźle!
- No pewnie. Ostatnio przecież sam cię porwałem. - no, prawie ostatnio. Ostatnim razem, kiedy wypływał, wypłynął sam, żeby uporządkować myśli.. Zanim pojawił się przed jej drzwiami. A później kiedy przyjechał, zajął się od razu ogarnianiem całego menu na jej urodziny, więc to był chyba pierwszy raz od lat, gdy nie rozpoczął przepustki od przywitaniu się z domowymi falami.
- Chodź, nie marudź. Hey, myślisz, że zmieścilibyśmy się obydwoje w tym klaustrofobicznym prysznicu? - zagadnął od razu, opierając się o barierkę, czekając aż wyjdzie na pokład.. bo przecież nie zostawiłby jej tak całkowicie i nie poszedł w pizdu się ogarniać, halo? Po raz, nie uważał, żeby pływanie na otwartej wodzie samotnie było dobrym pomysłem, a po dwa.. No, właśnie, był całkiem ciekawy, czy ten mikro prysznic byłby w stanie pomieścić ich dwójkę, jeśli tylko chcieliby opłukać sól ze skóry.. To w końcu był jacht, nie? Trzeba było oszczędzać wodę.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Była na niego zła przez sporą część ich życia w ostatnim czasie, ale to nie zmieniało faktu, że jej na nim niezmiennie zależało. Był dla niej ważny, a słuchanie, o czym mówił, zwyczajnie weszło jej w krew i mocno się w niej zakorzeniło. Jeśli coś było dla niego ważne, naturalnie to przyswajała, po prostu. Dodawała jako jeszcze jedną rzecz do obrazku Gusta, jaki miała w swojej głowie. Nigdy nie wiadomo, kiedy małe szczegóły mogą okazać się wyjątkowo istotne i kiedy będzie mogła z nich skorzystać… Na jego korzyść lub przeciwko niemu, hehe.
- Teraz właściwie też można to nazwać porwaniem – podpowiedziała uprzejmie. Nie miała nic przeciwko temu, że zdarzało mu się odrywać ją od podłoża, na którym aktualnie stała lub siedziała i przenosić z miejsca na miejsce w dowolny wybrany przez siebie sposób, który akurat w danym momencie uważał za stosowny. Nawet trochę ją to bawiło. Nie pozwoliłaby na to nikomu oprócz niego. To chyba była kwestia zaufania, jakim go darzyła. Wiedziała, że była z nim bezpieczna – w jego ramionach… albo wisząc na jego ramieniu jak worek ziemniaków.
Stwierdziła, że faktycznie nie będzie marudzić. Wydostała się na pokład i podeszła do niego bliżej. Sól na skórze czy nie, wszystko jedno.
- Jeśli bardzo mocno się do siebie przytulimy, to jest na to szansa – odpowiedziała z szerokim uśmiechem, kładąc dłoń na jego boku i zadzierając głowę do góry. To mogłoby być niewygodne i średnio efektywne, ale było wykonalne. Wszystko zależało od tego, co chcieli osiągnąć. Jeśli się dokładnie umyć, to mogło być utrudnione. Jeśli pobyć ze sobą bez ubrań pod wodą, to na pewno dałoby się to ogarnąć. - Możemy popłynąć nawet w cholerę, wiesz? – rzuciła. Mieli trochę prowiantu, ona już wzięła kilka dni wolnego, chyba nic ich nie trzymało w okolicach portu w Lorne Bay, prawda?

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Właściwie nie powinien się dziwić, prawda? Sam przecież też tak robił, składając we własnej głowie obrazek Billie, tego wszystkiego co lubiła, co ją drażniło, co uwielbiała, czego totalnie wolała unikać; wszystko to, składało się na jego ulubioną osobę w całym wszechświecie, więc było dla niego istotne. Z jakiegoś powodu jednak przywykł do wychodzenia z założenia, że szalał na jej punkcie bardziej, niż ona na jego? Właściwie zrozumiałe, przecież przez całe długie lata kochał ją bez wzajemności, pewnie trochę mu zajmie odzwyczajenia się od takiego sposobu myślenia; nawet jeśli teraz mieli już żyć długo i szczęśliwie, razem. Brzmiało nadal całkiem jak bajka.
- Mhm, prawda, wyniosłem cię z pracy. - odpowiedział z lekkim rozbawieniem, a kiedy do niego podeszła bliżej, oparł palce jednej dłoni na jej szyi, kciukiem przesunął po linii szczęki, uśmiechając się szeroko, nawet jeśli w teorii zupełnie nie miał powodu. Cieszył się, że tu był. Że była blisko. Że mógł ją dotykać, i że wydawała się go kochać tak samo jak on ją. Idealnie.
- Dobra, to jednak wolę postawić na szybki prysznic, mamy ograniczone możliwości tutaj. - jeśli dobrze pamiętał to, jak działała woda na jachcie, to chyba musieli się trochę oszczędzać? Pamiętał, że zbiornik, w którym te ścieki się zbierały, był ograniczony w swojej pojemności, a i ten, z którego czerpali, miał swoje limity.. I nie, nie przeszkadzało mu oszczędzanie wody ani trochę, był tego nauczony, po prostu jeśli mieli być naprawdę blisko, to wolał nie musieć się spieszyć. Jak zawsze.
- Brzmi jak najlepszy plan. Ale to zaraz, okay? - zagadnął i zanim mieli przejść do dalszych planów, gotowania, pryszniców, czy zmieniania miejsca w którym się znajdowali, postanowił się do niej pochylić i ją pocałować, tym razem w bardziej stabilnych okolicznościach, jak mówił wcześniej porządnie.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Może przez długi czas faktycznie nie myślała o nim właśnie w taki sposób i nie postrzegała go w takich kategoriach, uparcie trzymając się tego, że najlepsi przyjaciele byli tylko najlepszymi przyjaciółmi, ale też z pełnym przekonaniem i całkowicie szczerze mogłaby powiedzieć, że był jej ulubionym człowiekiem. Zresztą, spędzali ze sobą sporo czasu, kiedy jeszcze bywał w Lorne Bay, wyłapywanie pewnych rzeczy przychodziło jej całkiem naturalnie. Wiedziała, co lubił, co go bawiło, czym najłatwiej mogłaby go zirytować, gdy akurat miała ochotę się podroczyć i potrafiła nawet odczytywać zalążki emocji z jego kamiennej twarzy… Przynajmniej czasami. Chociaż zdecydowanie bardziej lubiła, kiedy bardzo łatwo dało się je dostrzec – w tym szerokim uśmiechu i błysku w oczach, z którym patrzył na nią w ten szczególny sposób sprawiający, że na moment cały świat zdawał się znikać.
- Ze względu na bezpieczeństwo narodowe, nie zapominajmy o tym – przypomniała mu uprzejmie, że to nie był żaden kaprys ani z jego ani z jej strony, aby urwała się wcześniej z pracy tuż przed swoim urlopem. Nie, nie, to była jego ostatnia misja w armii, totalnie. I wywiązał się z niej z należytą starannością, nie dając jej szans na stawienie żadnego oporu. Nie żeby chciała stawiać opór. - Takie porwania bardzo mi pasują. Zwłaszcza kiedy akurat nie jestem śmiertelnie obrażona – postanowiła zażartować z samej siebie i parsknęła. O tak, ona też pamiętała dobrze ich poprzedni wypad w rejs tą łajbą. Turbulentne początki, potem swój własny wybuch, a na koniec spanie w jego ramionach i zamieszanie, jakie tym wywołał w jej głowie. W gruncie rzeczy niczego nie żałowała.
Nie miała nic przeciwko odłożeniu jakichkolwiek planów na później. Podniosła się na palcach, obejmując go i chętnie odwzajemniając pocałunek. Zdecydowanie był porządny. Mieli przecież, co nadrabiać, hm? - Nie mów nikomu… Naprawdę za tobą tęskniłam – powiedziała cicho, ukradła dla siebie jeszcze jednego krótkiego buziaka, a potem uwolniła go od swoich macek. - Leć pod prysznic, a ja znajdę tu jakąś muzykę, wyciągnę to wino… Przygotowanie jedzenia zostawię tobie – uśmiechnęła się szeroko. No jeszcze by jej się coś czkawką odbiło, gdyby miała być faktycznie użyteczna, nie? A tak naprawdę przecież oboje lubili, kiedy to on gotował…

Gust Johansen
ODPOWIEDZ