Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Serio całkiem jej zazdrościł wyboru zawodowego. Jej praca, o ile wymagająca fizycznie i wymagająca bycia na nogach o naprawdę dzikich porach, wydawała się całkiem przyjemna.. No i miała super szefów. To tez musiał być naprawdę duży plus, nie? On miał tych swoich mniejszych szefów, tych dużych szefów chyba nigdy na oczy nie widział, a tych największych pewnie mógł najwyżej wygooglic..? To była naprawdę duża maszyna ale właściwie o to chyba chodziło. Ah No i bardzo mu się podobało, ze mogła tak po prostu wyjść sobie z pracy, huh, tez by tak chciał.
Losowo przypomniał sobie, ze właściwie to tego dnia zrobił. Ze wyszedł i ze juz tam nie wróci. Ze zakończył rozdział wojskowy, a mundur który miał na sobie, mógł odwiesić gdzieś głęboko w szafie, bo juz raczej nie miał zamiaru go używać.. ewentualnie na pogrzebach kompanów, to był taki trochę chory wymóg, ale o tym ani trochę nie chciał myśleć ani tego dnia, ani generalnie w ogóle, póki nie zostanie do tego zmuszony.
Tego dnia był ze swoim ulubionym człowiekiem na łupinie swojego taty i miał zamiar pozbyć się każdego zmartwienia, każdej nerwowej, ciężkiej i nieprzyjemnej myśli. Łatwiej się mówiło, niż robiło, pewnie, ale Billie mówiła, ze zadbała o przygotowanie jachtu, wyposażenie w odpowiedni alkohol, pewnie jedzenie tez ciuchy i.. No i najważniejsze, ze ona tez tu była.
Ufał jej. Wiedział, ze nie wpierdzieli drogiej zabawki jego ojca na byle wyplycenie.. z reszta to by było naprwde wyczynem ze wszystkimi monitorami i guziczkami, które przed nią były, huh? Tak czy siak, całkiem go jej tekst rozbawił; na tyle, ze postanowil zrobić jej mały pokaz. Nie, totalnie nie powinien i zupełnie nie uważał, ze męski striptease był hot, zwłaszcza w jego wykonaniu, ale.. nie miał muzyki, nigdy mu to jednak w tańczeniu nie przeszkadzało. Czy był w tym najlepszy? Ani trochę. Czy potrafił przy tańczeniu zgrabnie ściągać z siebie ciuchy? Raczej nie. Czy to miało znaczeni? Ani trochę. Bawił sie przednio, nucąc nic konkretnego i tańcując przed nią w najbardziej groteskowo-stripteasowy sposób, na jaki mógł wpaść, ściągając z siebie ciuchy. Wszystkie, aż do bokserek, odrzucając wszystko wyjątkowo niedbale jak na siebie.
A co z szacunkiem do munduru?!
A jebac to..

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Nie mogła tak po prostu wyjść sobie z pracy, to nie było tak do końca tak. Szanowała swoją pracę, jaka była nie była. Zresztą, miała tę nieznośną cechę charakteru, że bardzo lubiła być doceniana – a przez to czuła się w obowiązku do dawania z siebie też całkiem sporo. Nie potrafiłaby jak gdyby nigdy nic czegokolwiek olać, robić czegoś tylko i wyłącznie na pół gwizdka albo wykręcić się z odpowiedzialności za coś, stwierdziwszy, że ktoś inny będzie w stanie wykonać część jej obowiązków za nią. Nie. Nie funkcjonowała w ten sposób. Zawsze dawała z siebie najwięcej jak mogła, przejmowała się, angażowała we wszystko praktycznie na sto procent – i chociaż to sprawiało, że jej związek z pracą mógł być trochę toksyczny pod pewnym względem (bo nie potrafiłaby odmówić, gdyby szefostwo poprosiło ją o robienie nadgodzin, pojawienie się w godzinach, w których nie miała się pojawiać albo robienie rzeczy, które nie leżały w zakresie jej obowiązków tylko dlatego, że była w stanie je ogarnąć), to również sprawiało, że wyrobiła sobie pewien rodzaj zaufania u przełożonych. Zwyczajnie, miała taryfę ulgowa przez to, że zazwyczaj nie pozwalała sobie na żadne ulgi… Ale okej, może w porównaniu z musztrą wojskową, jej dyscyplina pracy mogła faktycznie być porównana do przedszkola.
Nieistotne. Najważniejsze było to, że odpowiednio dogadała się ze swoim szefostwem i że nie czuła się przesadnie winna (tylko trochę, ale w granicach zdrowego rozsądku) temu, że postanowiła oddalić się na urlop nieco wcześniej niż przed faktycznym końcem swojej zmiany. Kiedy byli na łódce, już nawet o tym zresztą nie myślała. Myślała o pożeglowaniu na pełniejsze wody i oddaniu się w pełni relaksacji i byciu głupią babą…
A Gust cała swoją postawą wcale nie ułatwiał jej nie-bycia głupią babą. Zdawała sobie sprawę, że sama to sprostowała, ale… cholera… nie spodziewała się aż takich pokazów! Gdyby mogła, rzuciłaby wszystko w tamtej chwili i w ramach zapłaty schowałaby mu własny stanik za gumke od bokserek. Miała jednak zbyt duży szacunek do tej łodzi, żeby zostawić ster tak po prostu i skupić się tylko i wyłącznie na swoim mężczyźnie… Co nie oznaczało, że nie poświęcała mu uwagi. Patrząc jednym okiem przed siebie i na wszystkie wskazania maszynek, drugim obserwowała jego (nie, nie miała zeza) i wyciągnęła w jego stronę dłoń, chcąc przyciągnąć go do siebie bliżej. - Chodź, Kochanie, do kapitana – palnęła idiotycznie, nie będąc w stanie się powstrzymać. Na tym etapie już i tak praktycznie wypłynęli spomiędzy wszystkich łodzi, czyli najtrudniejszą część mieli za sobą…

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Był w tamtym momencie w wyjątkowo dziwnym nastroju. Był zmęczony, miał wrażenie, że trochę śpi, trochę lunatykuje, ale z drugiej strony serce waliło mu jakby wypił potrójne, wzmacniane dodatkowo nielegalnymi substancjami espresso, miał ochotę się śmiać jak debil, a jego głowa była w radosnym stanie nie-myślenia. Dosłownie. Jak zwykle rozważałby, czy na pewno nie będzie miała problemów, martwił się o to, czy na pewno wszystko mają, biegał po całym jachcie sprawdzając co, gdzie, jak i którędy... Nie. Brain empty. No thoughts. Fun. Nic nie brał, serio.
A mimo to tańcował przed nią jakby jutra miało nie być, tą jedną, ostatnią myślącą komórką pamiętając tylko tyle, że naprawdę chciał wskoczyć do wody. Nie miał najmniejszego zamiaru kwestionować tego, kiedy i gdzie Billie postanowi ich zacumować, bo, po pierwsze, ufał jej, a po drugie.. Oh, czy to w ogóle miało jakieś znaczenie? Był na swojej ulubionej wodnej łupinie, ze swoją ulubioną dziewczyną i był wolny. Naprawdę wolny, po raz pierwszy od bardzo dawna; docierało to do niego raz po raz, na szczęście nie na w całości, jak lawina, bo przecież zwariowałby do reszty. Zdecydowanie był to powód tego naćpania życiem.. Nie przeszkadzało mu to, po raz kolejny, ani trochę.
Roześmiał się na jej tekst, odchylając lekko głowę do tyłu na moment i nie zastanawiając się zbyt długo, podkicał do niej, oparł jej się lekko na ramieniu, by zaraz do niej pochylić i ukraść dla siebie całusa. A potem kolejnego w policzek i w ramię i, tak, pochylał się do niej w pół, ale zupełnie mu to nie przeszkadzało.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Była skończoną kretynka, ale nie była ślepa. Zauważyła, ze Gust był znacznie bardziej rozemocjonowany niż zwykle. Nie żeby narzekała. Nieważne, ze jeszcze niemal godzinę wcześniej był totalnie rozkojarzony i wydawać by się mogło, że żadna ilość kawy nie postawi go na nogi. Billie zupełnie wyrzuciła to z pamięci. Teraz, tutaj, na tym małym statku miała przed oczami swojego mężczyznę w jak najlepszym nastroju, który bawił się doskonale, jednocześnie dostarczając szalonej rozrywki jej samej. Czy był jakikolwiek moment, kiedy mogłaby się źle bawić, obserwując, jak się przed nią rozbierał? Na pewno nie, jeśli miałby się przy tym tak uśmiechać i poruszać. Nie mogła nie szczerzyć się szeroko w odpowiedzi na jego popisy i naprawdę… Naprawdę miał szczęście, ze miała lat trzydzieści z hakiem a nie dwadzieścia, bo inaczej zamiast trzymać dłonie na kole sterowym, już miałaby je na nim… Mimo że była grzeczną dziewczynką. Starała się być grzeczną dziewczynką. Naprawdę.
Mruknęła, kiedy zbliżył się do niej i składał pocałunki na jej skórze. Jedną dłoń położyła na jego ramieniu, ciesząc się, że wypływali z portu i już za kilka chiwil nie będzie już musiała az tak bardzo uważać, żeby nie wpakować się w żaden obiekt. Swoją drogą, gdyby ktoś jej kiedykolwiek powiedział, że to właśnie ona będzie musiała zachowywać resztki zdrowego rozsądku, podczas gdy Gust w porywie emocji będzie ją całować, pewnie by nie uwierzyła. Bo cholera, naprawdę mocno chciała być tą całującą stroną! Albo przynajmniej mu odpowiadać!
- Zapakowałam ciastka… Składniki na spaghetti… Kilka mrożonek… Wodę… Sporo alkoholu… - powiedziała, paplając pierwszą rzecz, która przyszła jej do głowy. Sama nie wiedziała, dlaczego właśnie z tego mu się zwierzała, mimo że sprawiał wrażenie, jakby to nie była najważniejsza rzecz podczas tego rejsu. - Pomożesz mi z koszulką? – spytała po chwili, nie próbując walczyć z poczuciem, że to pytanie było absolutnie głupie. Ale skoro on już niemal wszystko ściągnął i na dodatek ją całował…

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Tak, zdecydowanie był w jakimś stanie manii. Dziwne? Albo nic dziwnego? Nie miał pojęcia, nie zastanawiał się nad tym, nad niczym generalnie się nie zastanawiał, po prostu w tej chwili był naprawdę szczęśliwy i chciał się skupiać na tym. A co przyjdzie za dzień dwa czy dziesięć?.. Będą się tym martwić, jeśli będą mieli czym się martwić, prawda? Na tą chwilę pogoda była nienajgorsza, dzień jeszcze nie najstarszy, mieli jakieś jedzenie, coś zabawnego do picia, może nawet znaleźli by jakiś stash jointów jego taty, gdyby się mocno postarali; życie było zajebiste.
I jak to, to niby było coś dziwnego, że on obok niej skakał, a ona była względnie skupiona na tym, co robiła?!... No dobra, racja, zwykle sytuacja była dokładnie odwrotna. Znów się roześmiał, tym razem kiedy zaczęła mu wymieniać co dla nich przygotowała. W sumie, może rzeczywiście normalnie by biegał po całym jachcie i sprawdzał czy mają wszystko, próbował ogarnąć na ile im to wszystko wystarczy i kiedy będą musieli się zbierać. Pewnie przy okazji pytałby ile ma wolnego i czy w ogóle ma.. Nie, nie, dobrze się było zamienić od czasu do czasu, okay? No to okay.
- Zawsze! - bo co to w ogóle miało być za pytanie, czy pomoże jej się rozbierać? Halo? Nie sprecyzowała czy teraz czy zaraz, więc nie zważając na to, że było to na pewno super niewygodne, złapał krawędź jej koszulki, pociągając w górę. Dla siebie ukradł jeszcze kilka krótkich całusów, złożonych głównie na jej szyi. Dobrze, że to był jacht i prawie prowadził się sam, nie? Mogła podnieść łapki do góry i nie przejmować się za bardzo zboczeniem z obranego kursu czy ewentualnym oberwaniem metalową rurką w łeb. Tak, definitywnie miało to swoje plusy.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Cieszyła się, że wyglądał na szczęśliwego i też nie planowała się nad tym głębiej zastanawiać ani czegokolwiek podważać. Dopóki był szczęśliwy, ona była szczęśliwa razem z nim. Zresztą, cholera, czemu miałby niby nie być? Zakończył czynną służbę wojskową, wracał w końcu do domu, na stałe. Nie musiał się już martwić konfliktami w dalekich krajach, które nie były jego konfliktami ani narażać się na kolejne pamiątki jak ta, która znajdowała się na jego brzuchu. Poza tym, jeśli miałaby być całkowicie nieskromna (a była), to dodałaby, że tutaj, w domu była także ona, czekająca na niego wiernie od kilku miesięcy (jeśli nie dłużej, umówmy się), aby mogli rozpocząć tak już naprawdę, na poważnie swoje wspólne życie razem. A to że ponosił go entuzjazm nie było niczym złym, wręcz przeciwnie. Było jej bardzo trudno oderwać od niego spojrzenie, o zmazaniu z twarzy szerokiego uśmiechu nie mogło być mowy.
Rozpraszał ją, sprawiał, że jej myśli szaleńczo się rozpędzały, podobnie zresztą jak serce, motyle fruwały gdzieś w okolicach żołądka i miała ochotę rzucić wszystko, czym się zajmowała i skupić tylko na nim. Jak on to robił, że udawało mu się zachowywać względną koncentrację, kiedy to BIllie fruwała wokół niego z podobnym entuzjazmem, zaczepiając i próbując ściągnąć na siebie jego uwagę? Wojskowe szkolenie? Supermoce? A może był zwyczajnie bardziej rozsądnym człowiekiem od niej? To by się zgadzało… Ale supermocy też nie wykluczała, wiadomo.
Głupia sprawa, ale nadal potrafił sprawić, że miała gęsią skórkę tylko dlatego, że był blisko i ją dotykał. Pocałunki na szyi też nieodmiennie wyrywały głębsze pomruki z jej gardła. Podniosła grzecznie rączki, bo skoro prosiła go o pomoc, nie powinna mu w udzielaniu tej pomocy przeszkadzać. A gdy koszulka już jej nie krępowała, obejrzała się przez ramię, wrzuciła silnik na wyższe obroty, żeby port jak najszybciej zniknął im z pola widzenia, a gdy wszystkie maszty zacumowanych tam łodzi były już tylko małymi wykałaczkami na horyzoncie, odwróciła się do Gusta, obejmując go jednym ramieniem w pasie i przyciągając do siebie. - Gdzie się parkuje tę machinę? – pewnie gdzieś wśród tych wszystkich guziczków był ten jeden, który odpowiadał za opuszczenie kotwicy. Gdyby się przyjrzała, może udałoby jej się go nawet znaleźć. Ale nie chciała. Jej cierpliwość miała swoje granice.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Tak, wszystkie te powody wymienione piętro wyżej były tymi najważniejszymi, nawet jeśli nie rozważał ich świadomie. Wszystko działo się gdzieś z tyłu głowy, wywołując tą idiotyczną, dziecinną radość i aktywując jego roztrzepanie w całej okazałości. Nie miał najmniejszego zamiaru z nim walczyć. Z ogromną ilością energii, rozbiegającą się impulsami przez mięśnie, popychając je do ruchu, z mózgiem, który wydawał się odbijać od ścian w czaszce jak piłeczka kauczukowa; wszystko było okay. Mógł sobie pozwolić na bycie całkowicie nadpobudliwym, dwumetrowym dzieciakiem, którego mózg działał w niezbadany sposób i rozbiegał się na wszystkie kierunki świata na raz, w kilku wymiarach. Na tą chwilę całował ją, rozbierał, trochę tańczył, trochę się wygłupiał, trochę się śmiał cholera wie z czego, a wszystko to z szerokim uśmiechem odbijającym się roztańczonym błyskiem w oczach, wyciągając na wierzch wszystkie mimiczne zmarszczki. Te najlepsze, od uśmiechania się właśnie, tak.
Kiedy go objęła i przyciągnęła go do siebie bliżej, ani trochę nie miał zamiaru się sprzeciwiać. Ujął jej twarz w dłonie ze śmiechem, zostawił sobie tylko tyle miejsca, żeby się do niej pochylić i pocałować ją po raz kolejny, tym razem już porządnie, skoro mogła się do niego odwrócić. Parkuje? Co się parkuję? Że jacht? A, tak to dość istotne, żeby nie popłynęli gdzieś w pizdu, rzeczywiście. Podniósł głowę, spojrzenie skierował na konsolę, ma moment marszcząc brwi, zanim się rozpogodził z krótkim, tryumfalnym "Aha!", a jego dłoń wystrzeliła do odpowiedniego pstryczka. Wrócił do pocałunku jeszcze na moment, zanim jego mózg dodał dwa do dwóch, że przecież zakotwiczenie oznaczało, że mógł się wrzucić do tej wody w końcu. Odsunął się, biorąc głębszy oddech.
- Czekaj, czekaj.. Nie, serio, to ważne! - na moment zamarł w bezruchu, przyjął na twarz całkowitą powagę.. Na bardzo krótki moment, serio, zaraz potem się roześmiał, uwalniając z jej ramion i puszczając biegiem najkrótszą drogą w stronę otwartej wody. - Moi przyjaciele w wodzie mnie wzywają~ - zawołał śpiewnie, zanim zgrabnym susem przeskoczył barierkę, ładując się z pełnym impetem do zimnej wody. Jacy przyjaciele? Żółwie? Bliżej nie określone rybki? Może syrenki? Meh, mało istotne.
Przepłynął pod powierzchnią skory kawałek, zanim się wynurzył, potrząsając głową.. A potem odchylił głowę i z całą mocą swoich płuc wydał z siebie coś pomiędzy radosnym okrzykiem, wilczym skowytem, a żołnierskim "oorah!". Totalnie zwariował. I totalnie mu to nie przeszkadzało.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Nie od dziś wiedziała, że postawa poważnego, sztywnego oficera łamane na oazę wszelkiego spokoju, niewzburzoną żadną nawet najbardziej gwałtowną falą, to była tylko jedna z odsłon Gusta Johansena. Widywała go też w tych znacznie bardziej szalonych i spontanicznych, kiedy śmiał się w najlepsze i pozwalał sobie na gonienie razem z nią przez swiat, ku przygodom, nie zważając na nic, a zwyczajnie ciesząc się chwilą. Zresztą halo, gdyby nie miał w sobie absolutnie nic z szaleńca, pewnie nie dogadywaliby się aż tak dobrze. Ona była wariatką, a tylko wariat wytrzyma z wariatem, nie?
Uwielbiała to. Nic dziwnego. Uwielbiała go właściwie w każdej z odsłon.
Poczuła lekką ulge, kiedy w końcu mogła uznać, że to czas na zaparkowanie łodzi i nareszcie się do niego odwrócić, żeby dołączyć w pełni do jego imprezy. Szybko się opłaciło. Uniosła się na palcach, wyciągając do niego odruchowo, kiedy postanowił ją pocałować. Klasycznie jej głowa rozbłysła od fajerwerków. Obserwowała go uważnie, kiedy się od niej lekko odsuwał. Wyczuwała w tym wszystkim haczyk i szczerze? Nie do końca wierzyła, żeby to faktycznie miało być super ważne. Mimo jego poważnej miny, intuicja podpowiadała jej coś totalnie innego, a już chwilę później okazało się, że rzeczywiście coś w tych kobiecych przeczuciach było. Roześmiała się, kiedy Gust wystrzelił w kierunku barierki jak z procy. Podreptała nawet za nim, ale nie wskakiwała jeszcze, tylko się na tej barierce oparła, wychylając odrobinę za burtę. Zamarła na parę chwil, kiedy się nie wynurzał, a potem zaśmiała się ponownie.
- Wariat! I co, znalazłeś tych przyjaciół? – skwitowała pogodnie, po czym wychyliła się jeszcze dalej. - Całkiem ładne syrenki pływają w tych wodach o tej porze roku – dodała, w międzyczasie rozpinając swoje spodenki. Nie mogła go przecież zostawić tam samego na dłuższy czas. Kto wie, czy faktycznie nie znajdzie w tych głębinach przyjaciół i nie postanowi zwiedzać razem z nimi tamtej części świata.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Był wariatem. Przy osobach przy których czuł się swobodnie, nie miał ani trochę problemu ze śmianiem się trochę zbyt głośno i swoimi głupimi żartami. Z natury był raczej spokojny, pewnie, ale z drugiej strony miał w sobie zwykle sporo energii, która gdzieś uciec musiała. Zwykle wybierał ćwiczenia, to było coś, co sobie ukochał w średniej szkole i nie sądził, żeby fizyczna aktywność miała mu kiedykolwiek zbrzydnąć. Był też przekonany, że od czasu do czasu trzeba było sobie porządnie wrzasnąć, okay? A nie było do tego lepszego miejsca, niż środek niczego; w lesie, albo na otwartej wodzie, wszystko jedno.
- Dopiero zawołałem, zaraz przyjdą, zobaczysz! - przyjdą, przypłyną... pojawią się, cokolwiek, to naprawdę nie miało w tym momencie! Roześmiał się, kiedy rzuciła mu pośredni komplement i postanowił podpłynąć trochę bliżej.. Ciężko mu się dziwić, nie? Jego dziewczyna się rozbierała, halo, czy chciała do niego dołączyć, czy po prostu to był jej sposób, żeby wylazł z tej wody i dał jej w końcu całą uwagę, na którą jak najbardziej zasługiwała. I jedno i drugie; brzmiało jak plan.
- Wskakujesz? Mam ochotę się przepłynąć. - rozgrzać mięśnie, obudzić się jeszcze trochę, może odrobinę wyhasać swoje nadmiary energii, które spadły na niego jak grom z jasnego nieba w momencie, w którym zaczęli wypływać z portu. Im dalej byli, w tym lepszym nastroju był i.. Chciałby powiedzieć, że było tak zawsze, kiedy wypływał na wodę po powrocie, ale nie, ten konkretny raz był znacznie bardziej specjalny. Wrócił na stałe. Tym razem był tutaj z Billie. I zaczynał z nią zupełnie nowy rozdział. Nie miał jeszcze bladego pojęcia co zrobi ze swoją karierą i całą resztą tych życiowych rzeczy.. Wiedział tylko, że będzie obok Billie i tyle na ten moment mu wystarczyło.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Nie mogłaby go zostawić w tej wodzie zupełnie samego, prawda? Jaka byłaby z niej dziewczyna, gdyby pozwoliła mu marznąć w tych chłodnych wodnych odmętach, podczas gdy sama obserwowałaby z bezpiecznego i suchego miejsca na pokładzie łodzi? Rozwazna? Rozsadna? Doceniająca ciepło, komfort i całą tę resztę nudnych i spokojnych rzeczy? No, prawie wcale jak nie ona. Bo komfort i spokój doceniała – ale tylko w jego ramionach, umówmy się. W każdej innej sytuacji pakowała się prosto w ogień lub daleko w głębiny, jeśli tylko miała ku temu okazję. Poza tym poczuwała się do bycia człowiekiem mórz, jezior i innych zbiorników wodnych (nawet wanny, całkiem lubiła długie gorące kąpiele, ok), a opowieści wielokrotnie mówiły o tym, jak podatne takie osoby były na syreni śpiew…
Krótko mówiąc, nie musiał jej wcale namawiać. Zrzuciła swoje gacie, zaraz za nimi posłała bluzkę za swoje plecy, nie zastanawiając się nawet nad tym, gdzie mogła wylądować (klasyka w jej przypadku, podejrzewała nawet, że w tym przypadku nie oberwie jej się za to, jaki chaos za sobą zostawiała), trampki opuściły jej stopy w międzyczasie. Chwilę później przełaziła przez barierkę, ale stanęła tyłem do wody. Najpierw wystawiła tyłek, odchylając się z rękami nadal na burcie, a potem… - Booombaa! – wykrzyknęła wesoło, puściła się rękoma, podciągnęła kolana pod brodę i faktycznie wpadła w wodę jak bomba, robiąc dookoła siebie "splash". Trochę czasu tam spędziła, zanim się wynurzyła. Zaczerpnęła głębszy oddech… A chwilę później wybuchła głośnym śmiechem. I jeśli tylko miała Gusta w zasięgu wzroku, to oczywiście musiała zacząć chlapać w jego stronę. Bo w pierwszej kolejności mimo wszystko była dzieciakiem, upierdliwcem i wrzodem na dupie. Dopiero później mogła być urocza, czuła i generalnie kochająca. Priorytety, nie?

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Chaos był czasem okay i czasami on sam go wokół siebie tworzył, okay? Jego pedantyzm nie był wcale aż tak zaawansowany i wcale nie musiał mieć porządku ZAWSZE.. Były sytuacje, gdzie nie zwracał na to uwagi, jak w momentach, w którym wolał być dużym dzieckiem, wskakującym do wody tak po prostu, bo miał taki kaprys. Albo kiedy wolał się zająć swoją dziewczyną i sam rozrzucał rzeczy gdzie popadnie. Odrobina chaosu była czasami wskazana.. Jak chociażby wskakiwanie na bombę do wody z pokładu i chlapanie się wodą jak dwójka dużych dzieci, totalnie. Dość szybko jednak stwierdził, że zdecydowanie woli znaleźć się trochę bliżej niej i pozaczepiać ją na swój własny sposób, więc.. Zanurkował, dość głęboko, żeby być w stanie z łatwością złapać ją za stopę raz, potem drugi i ta, otwierał przy tym oczy, więc zdecydowanie będzie później wyglądał, jakby znaleźli pot jego ojca. Kto by się tym przejmował w sumie; może znajdą i zobaczą, czy jego podrażnione słoną wodą oczy będą w stanie się zrobić jeszcze bardziej czerwone? Może! On serio był pewny, że gdzieś na tym jachcie musiała być jakaś mniej lub bardziej sprytna skrytka, w której staruszek trzymał swoje "środki na uspokojenie". Nie żeby go potrzebował zwykle, a przynajmniej Gust nie postrzegał swojego ojca jako wybitnie znerwicowanego.. Z drugiej strony, patrząc na niego samego z dystansu, też można by było powiedzieć, że jest przykładem oazy spokoju, prawda? A to była gówno prawda. Tak czy siak, starszy Johansen by się na pewno nie obraził.
Wynurzył się z wody kawałek przed nią, zaczerpnął głębszy oddech, szczerząc się zaraz do niej jak debil, wyraźnie z siebie dumny, że zaczepiał jej stopy. Mogła się odwdzięczyć próbą uszczypnięcia go w tyłek, wyszło by na to samo, prawda? Wszyscy wiedzą, że syrenki w tych stronach łapały swoje ofiary za stopy, halo.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Szczerze? Raczej nie zamierzała przyznawać tego na głos, ale całkiem lubiła jego porządnicką naturę. Nie, nie uważała go wcale za pedanta, nawet jeśli czasami określała go w ten sposób w żartach. Zwyczajnie dostrzegała, że pewnymi kwestiami porządkowymi przejmował się znacznie bardziej niż ona – no bo halo, ile rozmów odbyli o tym, że buty nie powinny stać na wierzchu a już na pewno nie w całych stadach? Sporo, i to wcale nie z jej inicjatywy. No, chyba że inicjatywą można nazwać to, że to ona te buty zostawiała. Wszystkie buty, jakie wyciągnęła z szafy, tak gwoli ścisłości. Nie przejmowała się takimi rzeczami, a on najwidoczniej tak i uważała, że to w porządku. Czy zamierzała się do tego dostosować? Być może trochę, bo przecież związki polegają na kompromisach, ale ostatecznie była tylko wcielonym chaosem i siłą rzeczy musiała za sobą zostawiać rozpiździel, z naturą się nie wygra. Dlatego też uważała, że na jej korzyść działało nie przyznawanie się, że całkiem sobie chwaliła wojskową precyzję, z jaką ścielił łóżko (mimo że nie widziała konieczności w codziennym ścieleniu łóżka – bo przecież i tak co noc miało się wszystko rozpieprzyć, także jaki w tym sens, halo) i że lubiła obserwować go ukradkiem, gdy składał ciuchy w idealną kostkę. Jej babski mózg działał w bardzo dziwny sposób, okej? Nie panowała nad tym i nie zamierzała się również z tego tłumaczyć. Zwłaszcza że działało na nią również, kiedy postanawiał wypieprzyć do śmieci wszelkie zamiłowanie do porządku i sam zostawić za sobą bałagan, nie przejmując się niczym i wybierając życie syrenki…
A wszystko wskazywało na to, że syrenki w tych stronach były widocznie wyjątkowo bezczelne, skoro nie uznawały ustanowionego powszechnie prawa do niezależności i nietykalności stóp! Stóp. Się. Nie. Dotyka. Ile razy miała to powtarzać? Oczywiście tak jak za każdym z tych razów, tak również w tamtej chwili zareagowała piskiem, gdy tylko poczuła zły dotyk na swojej stopie. Zakotłowala się, na moment poszła nawet pod wodę, zanim udało jej się wynurzyć i opluć wodą. Bezczelność!
- Oż ty! – wypowiedziała pod jego adresem najgroźniejszą z groźnych gróźb i rzuciła się w jego stronę. Tak, planowała jedną ręką go objąć wokół karku, a drugą jak gdyby nigdy nic skierować w stronę jego pośladka. Naprawdę liczyła na to, że go rozproszy swoim szerokim uśmiechem i tym, że świdrowała go wzrokiem…
Dzieciaki...

Gust Johansen
ODPOWIEDZ