barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Gdyby miała w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać swoje zachowanie, pewnie miałaby do powiedzenia całkiem sporo, jednak najprawdopodobniej żadna z tych rzeczy nie miałaby większego znaczenia. Była dobra w wymówkach, uciekaniu od odpowiedzialności i próbach wmówienia sobie, że nie była winna absolutnie czemukolwiek – tylko dlatego, że w rzeczywistości zbyt często czuła na swoich barkach odpowiedzialność za zbyt wiele rzeczy. Wiedziała, że mówiła za dużo, działała zbyt pochopnie i podpalała się zbyt szybko. W większości rzeczy, które robiła, ciężko było dopatrzyć się myślenia o przyszłych konsekwencjach. A potem te konsekwencje nieubłaganie przychodziły i gryzły ją w dupę. Nie raz i nie dwa przejechała się na tym, że zareagowała zbyt żywiołowo albo powiedziała cos, czego nie powinna była powiedzieć. Nie była dobra w przyjmowaniu za to odpowiedzialności. Dlatego wykręcała się, jak mogła, zagłuszała wszystkie nieznośne głosy (zarówno te rzeczywiste jak i te, które brzmiały wyłącznie w jej głowie) winem, a potem uparcie udawała, że to nie miało żadnego znaczenia. Weszło jej w krew.
Były jednak takie rzeczy, którymi faktycznie się przejmowała i mimo wielkiej wprawy w tym temacie, nie umiałaby stwierdzić, że wcale nie były istotne. Na przykład to, jak czuł się Gust.
Pewnie przesadziła ze swoim zachowaniem. Brała to pod uwagę. Poniosły ją emocje i głupia babska natura. Naprawdę nie chciałaby tego w żaden sposób uzasadniać, bo obawiała się, że wyszłaby na jeszcze większą idiotkę, niż była w rzeczywistości. Nie potrafiła przecież wypowiedzieć nawet jednego sensownego zdania, na litość…
Wiedziała tylko, że kiedy ją pocałował po tych żenujących przemowach, których nie potrafiła wyartykułować, cały świat ponownie przestał istnieć, a ona przestała się też przejmować. Zmiękła zupełnie, objęła go ponownie i odpowiedziała mu tym samym, niespiesznym ale pełnym uczucia pocałunkiem, przysuwając się do niego jeszcze bliżej niż do tej pory. Bez żadnych podstępnych zamiarów, zupełnie naturalnie nie chcąc być zbyt daleko. Jego pocałunki były zdecydowanie najlepszą rzeczą kiedykolwiek, jego ramiona były najbezpieczniejszym miejscem od zawsze. Dlaczego wcześniej tego wszystkiego nie robili? Nie miała pojęcia.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Jedyne co mu przeszkadzało w tej całej sytuacji to fakt, że naprawdę wydawało mu się, że była w tym miejscu naprawdę tylko po to, żeby pójść z nim do łóżka. Jakkolwiek śmiesznie to nie brzmiało w jego głowie (bo zupełnie mu to do niej nie pasowało) i jakkolwiek śmiesznie to nie brzmiało z tego typowego, sztampowego sposobu myślenia (bo facet powinien się zawsze cieszyć na taką uwagę)... Przeszkadzało mu to. Za bardzo zależało mu na niej i na ich relacji, żeby czuć się z tym w porządku, nawet jeśli przyzwyczajony był do wyłączania swojego mózgu, kiedy nie miał ochoty, tylko po to, żeby ta druga osoba była zadowolona. Był "zadowalaczem" do stopnia, w którym bywało to dla niego bardzo toksyczne. W tym przypadku też pewnie by nic nie powiedział i pozwolił im działać dalej, ale tu chodziło o Billie, nie? Był przekonany, że tak naprawdę nie chciałaby, żeby robił coś, czego robić nie chciał; w tym jednym, jedynym przypadku był tego naprawdę pewny, bo przecież byli najlepszymi przyjaciółmi. Najlepsi przyjaciele chcieli dla siebie jak najlepiej.
I teraz, kiedy mu powiedziała, że nie, nie jest tu po to i tak po prostu wyszło, tak była przyzwyczajona.. Rozumiał. I czuł się z tym o niebo lepiej, naprawdę; mógł się rozluźnić, wiedząc, że wszystko było jak najbardziej w porządku i na swoim miejscu. Jego głowa mogła doganiać ciało w tym spokojnym, słodkim pocałunku, bo już się nie spieszyli, bo nie miał wrażenia, że zaraz mu gdzieś ucieknie w cholerę, jeśli postawi krok w złą stronę.
Niewygodnie mu było tak nie opierać się o nic, siedząc z wyprostowanymi przed siebie nogami.. Więc po jakiejś chwili, której nie byłby w stanie zdefiniować, znów ją wywrócił na materac, znajdując się nad nią. - Mówiłem ci kiedyś, że jesteś moją ulubioną osobą? - zapytał miękko, chociaż było to zupełnie wyrwane z kontekstu, nie związane z niczym i pewnie brzmiące wyjątkowo głupio, kiedy lekkimi pocałunkami zjeżdżał przez jej policzek, pod ucho, na szyję i ramię, uśmiechając się do siebie lekko. - ..w sumie wygrywasz nawet ze słodyczami... słodycze to nie osoba, ale to szczegół. - parsknął w skórę pod jej obojczykiem, wyraźnie mocno rozbawiony swoim pitoleniem trzy po trzy.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Chciała dla niego jak najlepiej i chciała, żeby był szczęśliwy. I okej, czasami zdarzało jej się robić mu naprzeciw, drażnić go, nie słuchać jego dobrych rad i generalnie robić rzeczy w totalnej opozycji do tego, co mogło mu się podobać albo mu pasować – ale to nie był jeden z tych przypadków. Nie mógł być. Nie mogła i nie chciała go zmuszać do tego, żeby z nią był, w jakimkolwiek znaczeniu tego słowa. Jako para przyjaciół, dwoje ludzi w związku czy po prostu dwie osoby uważające siebie nawzajem za atrakcyjne, dające temu upust w łóżku – jeśli uważała, że cokolwiek musiał, to chcieć, to wszystko. Nie widziała innej opcji. I jednocześnie cholernie bała się tego, że nie będzie chciał jej ogólnie w jakimkolwiek innym sensie niż tylko jako swoją najlepszą przyjaciółkę. Dlatego wtedy, kiedy się wycofał, ona również chciała uciec gdzieś daleko i najchętniej zapaść się pod ziemię. Bo w jej głupiutkiej główce ubzdurało się, że nie tyle chciał, żeby zwolniła, a bardziej próbował dać jej do zrozumienia, że nie postrzega jej w ogóle w takich kategoriach i… Przestraszyła się, że wszystko między nimi spieprzyła.
Teraz trzymał ją blisko, głaskał łagodnie, patrzył na nią w sposób, który ciężko byłoby pomylić z jakimkolwiek innym. Powiedział jej zresztą całą masę rzeczy, których się nie spodziewała, a w kwestii łóżkowych zbliżeń postawił sprawę jasno – nie chciał musieć. Mogła to zrozumieć. Ona też nie lubiła czegokolwiek musieć, mogła ewentualnie chcieć. Przecież nic nie musieli, mieli czas i postanowiła z tego czasu skorzystać, ciesząc się tym pocałunkiem, a dłońmi w międzyczasie powoli badając jego ciało. Ramiona, barki, klatkę…
Aż tu nagle siup i wylądowała na plecach pod nim. Zaśmiała się cicho, zdając sobie sprawę, że podobało jej się, kiedy tak ją przemieszczał z miejsca na miejsce. - Nie – odpowiedziała pogodnie, układając obie ręce na jego policzkach, ale później płynnie przesunęła je na kark i w jego włosy, gdy uznał za stosowne obsypać ją pocałunkami. - Ale miałam taką na…dzieję… - zająknęła się na krótki moment, bo pocałunki pod uchem i na szyi sprawiły, że głos jej drgnął. Nie chciała odsłaniać przed nim wszystkich kart tak od razu, ale to było silniejsze od niej. - Czyli… Jakbyś miał uratować mnie albo słodycze, to poświęciłbyś jednak słodycze? – to, co mu odpowiadała też nie było mądre, ale chyba nie powinien się temu dziwić. Jej całe ciało do niego lgnęło, skupienie na słowach nie było w tamtym momencie priorytetem.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Nie musieli nic. Mogli spędzić czas jakkolwiek, naprawdę, mogli wrócić na zewnątrz, mogli wywalić się na kanapę i oglądać coś głupiego, mogli gotować albo po prostu tańczyć, bo tak. Nie musieli się nigdzie spieszyć, nikt ich nie poganiał i, nie, nie widział opcji w której pozwoliłby jej cokolwiek "spieprzyć", rzeczywiście. Zdecydowanie nie ich relację. Był na tyle uparty, żeby stanąć na głowie, by wszystko działało i na tyle stanowczy, żeby zatrzymać ją, zanim rozpędziła się za bardzo. Fakt faktem, niektóre rzeczy, do których był przyzwyczajony nie były za bardzo zdrowe, czy to dla niego, czy dla relacji w których był, ale liczył trochę na to, że Billie będzie w stanie mu je wytknąć. Kochał, że nie przebierała w słowach, rzadko powstrzymywała się od powiedzenia tego, co miała na myśli i, tak, zdecydowanie była jedną z niewielu osób, z którymi zdaniem i opinią rzeczywiście się liczył.
Nie musieli nic.. Więc już bez tej presji, oddychało mu się łatwiej i był w stanie skupić się na tym, co rzeczywiście było dla niego istotne. Na Billie, co nie było niby niczym nowym, prawda? Tylko skupiał się na niej w nieco inny sposób i definitywnie miał kilka jej stron, których jeszcze nigdy wcześniej nie poznał.. A które zdecydowanie chciał zwiedzić; tamtego dnia, czy jakiegoś kolejnego, to nie było najbardziej istotne. Miał ją. Była jego, a on był jej; już od dawna, to prawda, ale w końcu mógł to wszystko powiedzieć na głos i nie czuć, jakby świat się zaraz miał skończyć, a on łamał ich status quo.

Koniec.
golabki
AR#7194
ODPOWIEDZ