studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
84.

- Wiesz, że chyba pierwszy raz idę gdzieś z kobiecą osobą towarzyszącą? Może to jest to rozwiązanie, skoro randkowanie na tinderze wychodzi mi mocno średnio - uśmiechnęła się szeroko, bez cienia żalu na twarzy, kiedy wchodziły na teren farmy, żeby świętować urodziny Harper. Ostatnio Raine była naprawdę paskudną koleżanką dla większości swoich znajomych, zwiała bez słowa i teraz pojawiała się znów po kilku miesiącach, skruszona próbując ich przeprosić za swoje zachowanie, chciała im to jakoś wynagrodzić, a do tego nadrobić stracony czas, więc kiedy spotkały się z Brittą, żeby pogadać, a w międzyczasie pojawił się temat urodzin Callaway, zostało postanowione, że przychodzą razem. - Chociaż przynajmniej podobam się matką, może to znaczy, że za parę lat będę dobrym materiałem na żonę i będę miała wzięcie. Widzisz mnie tak w kuchni, gotującą obiadki, z dzieckiem na rękach? - to był chyba moment, żeby powiedzieć "nie", bo Raine była beznadziejnym kucharzem, swoje życie poświęcała głównie naukowemu rozwojowi i ani trochę nie były jej w głowie dzieci, czy zakładanie rodziny, ale nie dało się ukryć, że rodzice innych ludzi ją lubili. Mama Nemo nawet umówiła ich na spotkanie, zupełnie mieszając i się wtrącając, przynajmniej Raine dostała kwiatka, a kwiatki mocno lubiła.
- W ogóle może ja też zrobię w tym roku urodziny? Ostatnio to chyba u rodziców za dzieciaka jeszcze coś takiego organizowałam - rzuciła myślą, kiedy wchodziły do środka i rozglądała się uważnie za solenizantką, żeby złożyć jej życzenia i wręczyć trzymany w ręku prezent, zanim z Brittą ruszą na poszukiwania jakichś drinków i zaczną poznawać wszystkich znajomych-znajomych-znajomych, którzy się napatoczyli, bo w środku zaczął się robić niemały tłum, nie było nawet sensu pukać do drzwi i czekać, aż ktoś otworzy. W końcu urodziny miało się tylko raz w roku, a najlepiej było je świętować hucznie, na ile to możliwe! Chatka Raine pomieściłaby maksymalnie pięcioro znajomych, w porywach do sześciu, jeśli ktoś na wymianę chodziłby cały czas do łazienki, nigdy nawet tylu ludzi tam nie zaprosiła, ale wolała mieszkać sama i mieć wszystko po swojemu, choć duży dom i dużo współlokatorów było w jakiś sposób kuszące.

britta rothwell
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
Obsługuje klientów przy stolikach — Rudd's pub
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Przez całe dotychczasowe życie była sierotą przewalaną między domami zastępczymi, jednak po tym jak uciekła z ostatniego i się usamodzielniła, poznała swą biologiczną matkę-alkoholiczkę. Teraz zaś znowu ucieka; tym razem od rodzinnego życia, które jak się okazało nie jest tym na co liczyła i szuka skarbów by pójść na studia.
Przez wgląd na przywiązanie do Routledga, brunetka nie często bywała na takich imprezach bez jego osoby. Odkąd pamiętała, wszystko robili razem i nie zdarzyło się jeszcze, by jakkolwiek z tego powodu kręciła nosem. Od pierwszej chwili, gdy poznała go w domu rodziny zastępczej, wiedziała, że tylko jemu mogła zaufać. To własnie on zorganizował ucieczkę i sprawił, że dziewczyna pierwszy raz w życiu poznała smak słodkiej wolności. Nie potrafiła jednak podążać własną ścieżką, jeśli jego nie było w pobliżu, bo najbardziej w życiu obawiała się samotności. Tym razem, zgodziła się na wyjście z przyjaciółką, nie ciągnąc tym samym blondyna ze sobą, gdyż potrzebowała od czasu do czasu nieco innego towarzystwa - czego nigdy nie miał jej za złe.
Dziwie się ludziom, którzy z tego korzystają. Mnie chyba nie kręci takie randkowanie w ciemno — skrzywiła się i pokręciła głową, wchodząc na posesję rodziny Callaway. Prawdą było, że brunetka nie często otwierała przed kimś swoje serce, które przez niemalże całe, dotychczasowe życie było deptane i miażdżone na maleńkie kawałki. Chciała chronić się przed miłosnym zawodem i zwykle całkiem nieźle jej to szło ale ostatnimi czasy, chyba nie radziła sobie najlepiej. — I chyba masz racje. Gdybym wyciągnęła Coopera, ten najpewniej zjarałby się gdzieś za stodołą i musiałabym go niańczyć przez resztę imprezy — dodała z rozbawieniem, ciesząc się ze wspólnego wyjścia. Chłopaka miała przecież prawie na co dzień i przyda im się taki wolny wieczór. Zaginiony skarb nigdzie się nie wybierał.
Czy widziała ją w roli matki i gosposi domowej? Nie i wcale nie chciała sobie tego wyobrażać. Wiedziała, że takie życiowe zobowiązania i zakładanie rodziny, wiązały się z tym, że dziewczyna straci dla niej czas, a tak jak wspominałam - Brittany była odrobinę samolubna, bo nie chciała zostać sama. Nie miała rodziny przez całe swoje życie i dopiero teraz, gdy odnalazła matkę, stara się to jakoś poukładać w głowie, choć, nie ukrywajmy - łatwo nie było. Kobieta okazała się ogromnym rozczarowaniem dla Rothwell.
Wypluj to, natychmiast — posłała przyjaciółce gniewne spojrzenie, trzymając w gotowości wszystkie znane jej klątwy, byleby zachować kumpelę dla siebie — Masz dwadzieścia dwa lata, po co o tym myślisz? Jesteś wolna, niezależna i nie musisz czuć się jak więzień we własnym domu — dodała mało optymistycznie, choć właśnie tak wyobrażała sobie małżeństwo jak i macierzyństwo. Nie posiadała w głowie żadnego obrazu prawdziwej rodziny, dlatego doszukiwała się we wszystkim rozczarowania.
W sumie fajna sprawa. Może jakaś impreza na plaży? — zapytała, aprobując pomysł Barlowe, ciesząc się, że tak, nie porzuciła jeszcze imprezowych planów na najbliższa przyszłość. Weszły w końcu do środka i właśnie wtedy, Britta zdziczała. Dom był wypchany po brzegi nieznajomymi, których gwar, niósł się aż na pobliskie farmy i drogę. Przygotowana była w alkoholowy prezent, nie znając solenizantki praktycznie wcale, dlatego podążała za przyjaciółką, by nie zgubić się w tłumie i pozbyć się czym prędzej torebki prezentowej, która obijała jej się teraz o nogi. — Ta twoja koleżanka, to jakaś szycha? Tylu ludzi nie liczy chyba całe Lorne Bay — wykrzyczała w hałasie, krocząc gęsiego za Raine i rozglądając się dookoła.


Raine Barlowe
powitalny kokos
marta
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Aalbo mogłabyś go gdzieś położyć do spania, w końcu zioło to nie... e... - urwała w zamyśleniu, bo doświadczenie z używkami miała praktycznie żadne. Owszem, zdarzyło się jej zapalić blanta, ale rok temu jeszcze kręciła nosem na papierosy, już nie mówiąc o innych wziewnych, dożylnych, czy doustnych substancjach, których działanie przez to było jej zupełnie obce. Mało oglądała filmów, czy seriali, także nawet tak się nie dowiedziała nic o różnych odmianach białych proszków, ale niektóre działały tak, że było się pobudzonym, tylko miały chyba dość mocne skutki uboczne i wtedy rzeczywiście trzeba by było chłopaka pilnować, a to wiązało się z brakiem swojej własnej zabawy, czyli kompletnie bez sensu! - No nieważne, grunt, że jesteśmy we dwie, kiedy w ogóle ostatnio byłyśmy gdzieś we dwie? - przed swoją ucieczką podróżą na drugi koniec Australii na staż, Raine była często średnio osiągalna, bo ona z kolei spędzała całe dnie i poranki ze swoim przyjacielem, z którym byli praktycznie nierozłączni, więc cieszyła się z tego, że w końcu mają z Brittą okazję gdzieś razem wyjść.
- Ej, ej, ej, dobra, bez przesady! - uniosła obie ręce w obronnym geście, żeby też dziewczyna za bardzo nie popłynęła z wizją Raine - męczennicy na rzecz wyimaginowanej rodziny. - Zanim bym miała być żoną na łasce jakiegoś faceta, to w ogóle muszę tego faceta znaleźć, a coś mi się nie wydaje, żeby taki tradycjonalista na mnie poleciał - i wcale jej z tego powodu nie było przykro! Wręcz przeciwnie, na studiach miała sporo chłopaków, którzy zachowywali się, jakby mechatronika była zarezerwowana tylko i wyłącznie dla płci męskiej, a Raine i kilka koleżanek z roku, były stałymi ofiarami docinek i wiedziały, że zawsze są na celowniku. Tak samo było z wszelkimi rzeczami związanymi z majsterkowaniem - ona to potrafiła, ale ilu facetów na jej drodze musiało pokazać, że wie lepiej co się zepsuło, czy jak coś naprawić, tylko i wyłącznie przez płeć. Dlatego też chyba nie do końca pasowała do wizji przyszłej kury domowej, chociaż jak komuś taki układ odpowiadał, to pewnie, czemu nie?
- Albo plaża, albo u mnie. Co prawda do środka może ludzie nie wejdą, ale zawsze można coś na zewnątrz - kiwnęła potwierdzająco głową, bo w końcu po coś remontowała płot, sadziła rośliny w ogródku i nawet skleiła ze sobą kilka desek, tworząc meble na taras. Co prawda w przypadku imprezy musiałaby tych mebli dorobić, ale miała urodziny w październiku, więc jeszcze kupa czasu, pozostawało tylko mieć nadzieję, że nie zbierze się nagle do wyjazdu na drugi koniec kraju, albo świata, niezbadane są ścieżki losu. - Szycha chyba nie, ale myślałam, że jesteśmy ze sobą bliżej i znam... kogoś? - rozglądała się dookoła i nie bardzo potrafiła zlokalizować znajome twarze. Chociaż twarze może i owszem, bo z widzenia kojarzyła parę osób, ale reszta wzięła się chyba z kosmosu. - Pewnie wpadli ludzie ze studiów - stwierdziła w końcu, bo Harps, jako studentka dziennikarstwa w Cairns, gdyby zaprosiła znajomych z roku, mogłaby zaprezentować tym znajomym z Lorne zupełnie nowe towarzystwo. - Dobra, nie wiem czy tak szybko ją znajdziemy, to chodź może do kuchni - złapała Brittę za rękę i pociągnęła za sobą, bo znała rozkład domu, więc doskonale wiedziała gdzie co jest. - Znajdziesz coś do popicia? Bo wzięłam rum do drinków, ale już żadnej coli, ani nic - znów zaczęła się rozglądać, ale w kuchni też było trochę ludzi, mogły więc podzielić się obowiązkami.

britta rothwell
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
Obsługuje klientów przy stolikach — Rudd's pub
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Przez całe dotychczasowe życie była sierotą przewalaną między domami zastępczymi, jednak po tym jak uciekła z ostatniego i się usamodzielniła, poznała swą biologiczną matkę-alkoholiczkę. Teraz zaś znowu ucieka; tym razem od rodzinnego życia, które jak się okazało nie jest tym na co liczyła i szuka skarbów by pójść na studia.
Tak, a potem zamartwiałabym się przez pół wieczora i chodziła sprawdzać czy ktoś nie wszedł mu do łózka. Wiesz, mam na myśli jakąś podpitą parkę, która miałaby potrzebę skorzystać z wolnego łóżka. Wyobrażasz sobie ich zdziwienie gdyby w pościeli zobaczyli blond czuprynę? — parsknęła śmiechem, wyobrażając sobie, jak odkopują w łóżku zwłoki zjaranego Coopera, który nie domagał i przesypał imprezę. Albo zignorowałby ten worek ziemniaków i kontynuowali na drugim boku swoje fizyczne aktywności. Cóż, chłopak przespałby całkiem niezłą rewelację.
Nie pamiętam, a to jedynie świadczy o tym, że naprawdę bardzo dawno. To trochę moja wina, bo biegam za zafiksowanym na punkcie skarbu Cooperem i chyba sama przez chwilę uwierzyłam w to, że mam szanse wyrwać się z tego miasteczka i pójść na studia — wyjaśniła, zaczesując za ucho swoje luźno puszczone loki i ułożyła usta w proste linijkę. Nie była ostatnimi czasy najlepszą kumpelką przez wgląd na prace, dodatkowe zlecenia w Shadow, matkę alkoholiczkę i poszukiwania skrzyni ze skarbem, która jest jedynie wytworem wyobraźni CJa i mieszkańców Tingaree. Nie zamierzała jednak zasłaniać się tym wszystkim i otwarcie przyznała, że poświęciła się głupotom. Było jej wstyd.
Facet jedynie zmarnowałby twój potencjał. Poza tym nie możesz mnie zostawić — odparła i wepchnęła swą rękę pod jej ramie, przywierając kurczowo do przyjaciółki, która wcale nie zamierzała się z nikim dzielić. Miała jeszcze Patty i Coopera ale nie zamierzała puszczać wolno nikogo ze swej paczki. Byli dla niej jak rodzina, której przez większość swego czasu nie miała. — Boje się, że CJ w końcu mnie porzuci. Często mu odbija przez fakt, że nie chce wychodzić poza nasza przyjaźń — dodała, chcąc podzielić się obawami z brunetką, której ostatnimi czasy nie miała sposobności się zwierzyć.
Imprezy na plaży w Queensland to chleb powszedni i choć takowe odbywały się prawie co weekend, dziewczynie wcale się one nie nudziły. Wydawało jej się to znacznie lepsza opcją, aniżeli wpuszczanie do swego domu chordy obcych ludzi i zniszczenia, których by dokonali. Poza tym plaża miała swój własny klimat, który B. uwielbiała ponad wszystko.
Rothwell była odrobinę oszołomiona ilością obcych osób, którzy ocierali się o nią i rozpychali łokciami, dlatego trzymając przyjaciółkę za dłoń, starała się dotrzymać jej kroku i nie zaginąć w całym tym tłumie schlanych osób. Gdy zaproponowała kuchnie, skinęła jedynie głową, nie chcąc przekrzykiwać nagłośnienia, które byłoby w stanie rozbudzić zmarłych. Miała nadzieje, że nie pochowali na farmie żadnych zwierzątek, które teraz przewracałyby się w grobie! Gdy przedarły się w końcu, wyminęły opierających się o kuchenny blat gości i Britta od razu zabrała się za poszukiwania popitki, która mogłyby zamaskować smak palącego rumu. — Znalazłam! — odparła, potykając się o zgrzewkę gazowanego napoju i pochyliła się nad nią, wyciągając jedną z butelek. Od razu ją odkręciła i zgarnęła przy okazji plastikowe kubeczki, które rozstawiła na zagraconym blacie.— Masz w planach znalezienie tutaj przyszłego męża? — zapytała żartobliwie i oparła się tyłem o blat na który wskoczyła, zrzucając tym samym plastikowe talerzyki na ziemię. Zignorowała je, machając swoimi krótkimi nóżkami.


Raine Barlowe
powitalny kokos
marta
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Zaśmiała się na wizję nieprzytomnego chłopaka, ledwo co zwisającego jeszcze z łóżka, kiedy niczego nieświadoma para wpada do tego samego pokoju. Właściwie często chyba takie miłosne uniesienia podczas imprez przebiegały ze świadkami, a przynajmniej ze świadomością reszty imprezowiczów co się dzieje, bo roztarte szminki, potargane włosy i nieobecne uśmiechy przy wspólnym wyjściu z pokoju, czy łazienki, zdarzały się całkiem często, więc obecność Coopera nie powinna nikomu przeszkadzać, byleby tylko nikt nie spróbował go w tym wszystkim wykorzystać!
- Jak chcesz się licytować to pamiętaj, że trochę bez słowa wyjechałam z Lorne i wróciłam po kilku miesiącach, więc nie wiem kto tu jest lepszy - uśmiechnęła się kącikiem ust, bo ani trochę nie miała Britt za złe, że zakręciła się wokół poszukiwania skarbu na tyle, żeby stracić trochę kontakt z rzeczywistością. W trakcie sesji to i Raine potrafiła na kilka tygodni odciąć się od prawdziwego życia, zbyt skupiona na perfekcji, żeby w ogóle na dłuższą metę pomyśleć o czymś więcej. - Ej, a na studia zawsze możesz iść w Cairns, jestem żywym przykładem, że jakoś się da - bez pomocy rodziców, za to z rozpadającym się samochodem i momentami rozpadającym życiem towarzyskim, ale tak, dało się. Czy to polecała? Nie do końca. Czy była zadowolona? Najczęściej tak. Nic nie przyprawiało jej o tak silne poczucie dumy jak fakt, że sama do czegoś doszła i dała radę. Nie chciała umniejszać sukcesowi ludzi, którzy mieszkali z rodzicami, albo mieli jakąkolwiek poduszkę finansową, ale miała wrażenie, że trochę więcej wysiłku wkłada w studiowanie niż przeciętny człowiek i tym bardziej cieszyła się z efektów, w końcu nie każdy może mieć stypendium naukowe z uczelni, a ono dosyć mocno podreperowało domowy budżet Raine.
- Spokojnie, nigdzie cię nie zostawiam! Nie mam ochoty dzisiaj na szalone lawirowanie pomiędzy obcymi ludźmi. Brylowanie? Tak się to nazywa? - poklepała ją po zaciśniętym wokół własnej ręki łokciu, jednocześnie patrząc pytająco, bo jeśli chodziło o trochę bardziej wyrafinowane słownictwo, nie była najlepsza, ale może Rothwell jej coś podpowie? - Jakoś, nie wiem, nie myślę, że facet to dobrze, albo źle. Tylko trzeba znaleźć takiego, który będzie pasował tak idealnie, a potem jeszcze do niego coś poczuć, nie? - bo głęboko wierzyła, że gdzieś na świecie jest ktoś, kto potrafiłby słuchać jej wywodów o turbinach wiatrowych, znosiłby dziwną fascynację roślinami doniczkowymi, których nazw nie potrafiła wypowiedzieć, a do tego potrafiłby w delikatny sposób zasugerować poprawki do jej gotowania. I w tym wszystkim jeszcze sam byłby na tyle ciekawy, miał swoją pasję. Musiał być taki gdzieś na świecie, może trzeba było bardziej poszukać? - Co? Oszalałaś chyba! No nie mów! - od razu energiczne pokręciła głową, jakby chciała zaprzeczyć, ale to było wsparcie, które chciała dziewczynie okazać, za to wcale nie pomyślała, przynajmniej nie przez tę chwilę, że to, że ona tak myśli, nie oznacza, że wszyscy. - Ale wiesz co? Pogadaj z nim po prostu. Prędzej czy później coś z tego wyniknie i chyba lepiej jak wcześniej, nie? - właściwie mogło wyniknąć cokolwiek, nie chciała tu nic sugerować, ale nauczyła się boleśnie, że komunikacja była niezwykle ważna.
- Mocny, słaby? - zapytała, wlewając rum z wysokości i przyglądając się strumieniowi, jakby przeprowadzała doświadczenie chemiczne i przelewała różne substancje chemiczne. - Męża? Chyba oszalałaś! Sama przed chwilą mówiłaś, że mnie spowolni - stuknęła się z nią kubeczkiem w niemym toaście, bo i tak pewnie powiedziałyby, że za nas. - Ale założyłam ostatnio Tindera iii no nie wiem czy poszło mi dobrze - dodała trochę tajemniczo, zaraz się schylając, żeby do jednej z szafek z naczyniami wcisnąć swoją butelkę z alkoholem, bo jak powszechnie wiadomo, jak się coś zostawi na krótki nawet moment bez opieki, ciężko to później odzyskać.

britta rothwell
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
Obsługuje klientów przy stolikach — Rudd's pub
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Przez całe dotychczasowe życie była sierotą przewalaną między domami zastępczymi, jednak po tym jak uciekła z ostatniego i się usamodzielniła, poznała swą biologiczną matkę-alkoholiczkę. Teraz zaś znowu ucieka; tym razem od rodzinnego życia, które jak się okazało nie jest tym na co liczyła i szuka skarbów by pójść na studia.
Takie sytuacje przyciągały blondyna jak magnes, więc mocno by się nie zdziwiła gdyby chłopak znalazł się w jakimś dziwnym trójkącie, przesypiając zdarzenia zaistniałe tuż obok niego. Własnie dlatego wolała od czasu do czasu wyjść gdzieś sama, by skupić swą uwagę na reszcie przyjaciół, których zaniedbywała. Chciała dobrze się bawić i nie przejmować się tym czy Routledge znów nie ściągnął na siebie komplikacji.
Dobra, w zasadzie już mi lżej na sercu — roześmiała się i objęła przyjaciółkę ramieniem, przyciągając ją do siebie. Cieszył ją fakt, że bez względu na to, jak często ten kontakt się urywał, zawsze mogły wrócić do przyjaźni, nie robiąc głupich podchodów. Rozumiały się na tyle dobrze by rozumieć inne, równie ważne zobowiązania i wiedziały przecież, że obie miały także innych znajomych, którym należało czas poświęcać.
Tak? A zapłacisz za nie? Nie mam rodziców, którzy by mi dołożyli trochę kasy ani pracy w której zarabiam majątek — spojrzała na nią spod byka i westchnęła głośno, bo nie odległość stanowiła problem, a brak środków, potrzebnych do opłacenia czesnych. Niestety nie była w stanie odłożyć takich kwot z etatu kelnerki. Podjęła się też pracy dla Nathaniela, który całkiem nieźle płacił za przemyt narkotyków ale to wciąż było za mało. Gdyby udało im się odnaleźć ten skarb.. mogłaby opłacić studia i wyjechać. Podróżowałaby i wracałaby do swego domku na plaży. Nie potrzebowała więcej.
Ja z jednej strony chciałabym mieć przy sobie kogoś, komu by na mnie zależało ale nie wiem.. Związki chyba nie są dla mnie. Nie wiem cy potrafiłabym być stabilna w uczuciach i czy potrafiłabym je w pełni odwzajemnić, bo tak naprawdę nie wiele o nich wiem — odparła, wzruszając ramionami. Znacznie łatwiej było bawić się z chłopcami, których imion nie znała, migdaląc się w kącie na oczach połowy gości. Prawdą jednak było, że na tym jednak każda historia miała swój koniec, bo nigdy nie była z nikim na tyle blisko by pozwolić mu na więcej. I tak, przez własne ograniczenia i strach, była dwudziestopięcioletnią, samotną dziewicą, której serce za niedługi czas zamieni się w sopel lodu. — Wystarczy mi, że mam ciebie, Patty i CJ'a — dodała w końcu, zdobywając się na uśmiech. Była wdzięczna za swych przyjaciół, o więcej prosić nie mogła!
Słysząc radę brunetki, parsknęła śmiechem i wywróciła oczami.
Sądzisz, że tego nie zrobiłam? Wiele razy tłumaczyłam mu, że jesteśmy tylko przyjaciółmi ale on wtedy odpycha mnie i nie odzywa się, jak gdyby chciał mi dać nauczkę. Zależy mi na nim jak na nikim innym ale nie chce ryzykować tym, że nie będzie nam się układać i stracę go na dobre. Jest dobrze tak jak jest, nie chce tego zmieniać — wyjaśniła, powtarzając to niezliczoną ilość razy chłopakowi. Gdy w końcu przestawał się na nią gniewać i znów wracali do bycia przyjaciółmi, mogło się wydawać, że wszystko zrozumiał, jednak po czasie wszystko wracało jak bumerang.
Gdy przyjaciółka zabrała się za przygotowywanie drinków, Brittany pilnowała ilości rumu, którą dziewczyna wlewała do jej kubka. Nie chciała zbyt szybko kończyć imprezy, dlatego należało zacząć s p o k o j n i e. — Dobra, starczy! — krzyknęła, chwytając za szyjkę szklanej butelki i zatrzymała rozlewanie alkoholu. Zalała oba plastikowe kubki colą i chwyciła za swój by stuknąć się z nią w geście toastu. Za przyjaźń, pomyślała. — Bałabym się chyba, że spotkam jakiegoś zwyrodnialca — odparła, krzywiąc się po pierwszym łyku, który pomimo wlanego napoju, wciąż gryzł ją w gardło.


Raine Barlowe
powitalny kokos
marta
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Też nie mam dokładających się rodziców, ani pracy z kokosami. Właściwie jestem bezrobotna i chyba muszę wrócić do Hungry Hearts, bo oszczędności mi się kurczą - co prawda doskonale rozumiała, że nie każdy chciał podejmować się tylu wyrzeczeń co ona, ale też nie miała najłatwiej w życiu. Rodzinna farma tonęła w długach po wypadku taty, więc nigdy nie przelewało się w domu, a jej dwie starsze siostry po prostu wyjechały i zostawiły mamę z całą sytuacją samą. Raine wyprowadziła się do chatki tak rozpadającej się, że ledwo jeszcze stała i własnymi siłami naprawiała ją i podwórko, krok po kroku, w międzyczasie udzielając korepetycji, serwując kawę i ucząc się po nocach, żeby utrzymać się na szczycie listy studentów i dostawać stypendium naukowe. Nie było łatwo, nie wiedziała w sumie czy drugi raz podjęłaby podobną decyzję, ale harowała jak wół i nie do końca mogła liczyć na czyjąś pomoc finansową.
- Wydaje mi się, że do związków trzeba trochę dorosnąć. No wiesz, jak nie masz czasu na dodatkową osobę w swoim życiu, to po co komuś zawracać głowę, nie? Bo ja tak sobie trochę wyobrażam związek, że miałabym faceta, z którym dużo się spotykam, spędzam dużo czasu, ale takiego, który nie doprowadza mnie do szału i potrafi mieć swoje zajęcie, więc w sumie jak się trafi odpowiednia osoba, to czas chyba znajduje się sam? - nie wiedziała czy to, co mówi, miało jakikolwiek sens, ale wydawało się jej, że czasem potrzeba trochę szczęścia i tego niezidentyfikowanego czegoś, a nie da się polegać na żadnych radach i instrukcjach, jeśli chodzi o związki. Wszystkie były inne, niespodziewane i trzeba było się najpierw przekonać, co tak naprawdę komu pasuje. Raine wiedziała, że musi się więcej komunikować i dbać o swoje zdanie, bo jak tylko próbuje kogoś zadowolić, to nie jest w relacji szczęśliwa, że chce partnera, a nie kogoś, kto próbuje ją zdominować i pewnie na przestrzeni wielu innych randek, miała się dowiedzieć co jeszcze jej nie pasuje. - Ej, to akurat całkiem niezły skład - zafalowała brwiami, bo uważała, że na dłuższą metę to przyjaciele są najważniejsi, a nie związki. Romantyczne relacje mogły się pojawiać i rozpadać, a przyjaciele stawali się rodziną i nawet jeśli ktoś nie odzywał się do nich przez kilka miesięcy, potrafili do siebie wrócić.
- Hmm, a nie ma kogoś innego, kto mógłby go zainteresować? Tak wiesz, odwrócić jego uwagę. Jakaś ładna blondynka, takie twoje przeciwieństwo - od razu odwróciła głowę, próbując wyłapać spojrzeniem potencjalną dziewczynę. - Nie mówię, że nie jesteś ładna jak coś! - dodała po chwili, bo źle to chyba zabrzmiało, ale dalej blondynka mogłaby być dobrym przeciwieństwem. - Noo, ja na przykład spotkałam chłopaka, którego matka się pod niego podszywała i wysyłała za niego wiadomości, takie NO WIESZ, a ja akurat sobie piłam wino, więc też byłam taka NO WIESZ - wywróciła oczami, biorąc solidnego łyka swojego drinka i dopiero zdała sobie sprawę, że chyba rzeczywiście trochę przesadziła z ilością alkoholu w nim. - I w ogóle napisała do mnie ta matka, żeby przeprosić i w ogóle, bo ja się na niego wydarłam, on wylał na mnie kawę, no w ogóle jakieś mega dziwne akcje, także chyba najlepiej nie zaczęłam - jakby jej matka założyła za nią konto na portalu randkowym i wypisywała do jakichś facetów, chyba by ją zabiła.

britta rothwell
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
Obsługuje klientów przy stolikach — Rudd's pub
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Przez całe dotychczasowe życie była sierotą przewalaną między domami zastępczymi, jednak po tym jak uciekła z ostatniego i się usamodzielniła, poznała swą biologiczną matkę-alkoholiczkę. Teraz zaś znowu ucieka; tym razem od rodzinnego życia, które jak się okazało nie jest tym na co liczyła i szuka skarbów by pójść na studia.
I może chcesz mi powiedzieć, że z takiej wypłaty dasz rade zapłacić na studia? Błagam cię — parsknęła śmiechem i przewróciła oczami, nie wierząc w to, że praca na etacie byłaby w stanie zagwarantować jej miejsce na uczelni. Kwoty były kolosalne, a ona nie zarabiała kokosów w barze. Poza tym starała się tez pomagać matce-alkoholiczce i potrzebowała funduszy na przeżycie. Była przekonana, że jedynie wygrana na loterii bądź wątpliwe odnalezienie skarbu, mogły jej zapewnić lepszy start. Nie zmieniało to jednak faktu, że Barlow także nie miała w życiu kolorowo ale jakimś cudem, radziła sobie.
Może gdybym kogoś takiego poznała, zmieniła bym zdanie ale na ten moment, nie wydaje mi się bym potrzebowała w swym życiu partnera. Mam za dużo na głowie i chyba nie w głowie mi amory — odparła, rozumiejąc co przyjaciółka miała na myśli. Wiedziała, że jeśli trafi ją strzała amora, nie będzie potrafiła oprzeć się uczuciom ale teraz, gdy nie było w jej życiu nikogo, kto zasługiwałby na tytuł jej chłopaka, nie zaprzątała sobie tym głowy. Nie potrzebowała miłości, gdy miała w pobliżu przyjaciół.
Co nie? Żaden nie mógłby się z wami równać — zachichotała, uśmiechając się w stronę przyjaciółki, której obecność cieszyła ją bardziej niż kiedykolwiek. Nigdy nie miała wiele, dlatego nie potrzebowała więcej do szczęścia - otaczała się ludźmi, których kochała i to było w życiu najcenniejsze, prawda?
Propozycja brunetki mogłaby być całkiem przydatna, gdyby nie fakt, że chyba nie była gotowa na to, by Cooper znalazł sobie dziewczynę. Wiedziała, że wiązałoby się to z brakiem czasu dla niej i reszty paczki, aż w końcu kontakt zaczął by się powoli zacierać. Poza tym, bywała o niego dziwacznie zazdrosna i nie wiedziała dlaczego. Chciała by był szczęśliwy i wiedziała, że sama nie była w stanie dać mu tego o co prosił ale mimo to, była zwykłym psem ogrodnika. I wstydziła się tego. — Nie wiem czy blondynki są w jego guście — rzuciła krótko i odrobinę wymijająco, nie chcąc jakkolwiek chwalić jej pomysłu . Całe szczęście nie musiała, bo Raine szybko przeszła do opowiadania jej o swoich ostatnich przeżyciach.
Pisała do ciebie matka jakiegoś chłopaka? Fuj, to obrzydliwe — skrzywiła się i wzdrygnęła, na sama myśl o tym, kto mógł siedzieć po drugiej stronie ekranu. Cóż, nadopiekuńcze matki były najgorsze, zwłaszcza, gdy brały w swoje ręce, znalezienie synusiowi partnerki. — Czyli go poznałaś? I co, popaprany jak mamusia? — zapytała z ciekawości i machając nogami, wzięła większego łyka whisky.


Raine Barlowe
powitalny kokos
marta
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Machnęła już ręką na rozmowę o finansach, bo impreza nie była najlepszym momentem na pokazanie ile zarabia i na co to wszystko wydaje. Nie było łatwo ciągnąć koniec z końcem, ale pieniądze z korepetycji były całkiem niezłe i w połączeniu z wypłatą z kawiarni, oraz stypendium na studiach, jakoś była w stanie egzystować z miesiąca na miesiąc. Egzystować było też tutaj kluczowe, bo nie mogła sobie w związku z tym na zbyt wiele pozwolić, żadnych wycieczek, wypadów na miasto, czy bezmyślnego przykładania karty do terminala, jakby saldo jej konta było nieskończonością.
- Ten chłopak, to… wydawał się całkiem fajny, przynajmniej po początkowych… dziwnych sytuacjach, nawet spotkaliśmy się dwa razy. Pierwszy raz zupełnie dziwacznie, bo właśnie przez tę matkę, a za drugim razem przyszedł mnie za to przeprosić, ale potem i tak gdzieś wyparował – wzruszyła niedbale ramionami, nie bardzo wiedząc co więcej mogła powiedzieć o swoim spotkaniu z Nemo, który w gruncie rzeczy dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Nie miałaby nic przeciwko temu, żeby zobaczyć się z nim jeszcze raz, rozmawiało im się dobrze, już po tym jak wyjaśnili kto jest sprawcą zamieszania randkowego. – Ale nieważne, jesteśmy tutaj razem, także dość o Cooperze i nieudanych tinderowych randkach, chodźmy się bawić! – to była zdecydowanie bardziej kusząca opcja, więc Raine chwyciła swój kubek z drinkiem i pociągnęła Brittę w tłum ludzi, gdzie mogły potańczyć, powygłupiać się i, co najważniejsze, świętować urodziny Harper, która jak najbardziej zasługiwała na celebrację siebie. Po wszystkim wróciły razem do domu, mieszkanie po sąsiedzku, w takiej dzielnicy jak Sapphire River bywało dość przydatne, szczególnie po nieprzyjemnych wydarzeniach z życia Barlowe rok temu, kiedy to miała okazję wmieszać się w różne przestępcze porachunki, a następnego dnia kac przez pół dnia przypominał jej, że bawiła się dobrze, nawet jeśli nie do końca pamiętała wszystko, co się zadziało.

zt x2

britta rothwell
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
ODPOWIEDZ