kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Jak chciał zgrywać bohatera, proszę bardzo. Wywróciła oczami, pewna że ma tam niezłego siniaka. Zresztą podejrzewała, że jej własna dupa i plecy też są naznaczone plamami w różnych odcieniach fioletu i nawet już zieleni, po tych super komfortowych warunkach, w których byli przetrzymywani i przewożeni. Ale tu było zbyt kiepskie światło, żeby cokolwiek widzieć i dobrze ocenić. Zresztą, co za różnica.
- Jak możesz to jeść… - pokręciła głową, oczywiście mając na myśli śledzia, a potem lekki się wzdrygnęła. I technicznie to on nigdy jej nie pytał o jej stan cywilny, o jej eksów, niedoszłych i doszłych. Nie rozmawiali o swojej przeszłości romansowej ani związkowej, w ogóle niewiele wiedzieli o swoim życiu. I w sumie powiedziała mu prawdę, wzięła ślub, uciekała sprzed ołtarza… a to że pomiędzy było dużo sarkazmu, dużo ironii i nie było to w super poukładanej osi czasowej, to nie jej wina, a po prostu jej chaotycznego życia. I nie, nie przyzna się do tego, no szalona chyba jesteś! Cami była na to zbyt dumna… i zbyt zagłębiona w swoich własnych kłamstwach i urojeniach.
- A co to właściwie znaczy długo. Podróżowałam po Europie, to i tutaj wylądowałam. Każdy wpada zobaczyć matrioszki i chlać ruską wódkę wśród futer i wypchanych niedźwiedzi - uniosła brwi - nie zawsze są też wypchane, Boris ma kilka żywych niedźwiedzi - dodała, w ramach ciekawostki. Każdy ma swoich pupilków, co nie? A no właśnie.
- To był sarkazm i nie moja wina, że chujowo mnie słuchasz. Poza tym co to kurwa miało być, przesłuchanie w samolocie? - zmarszczyła brwi- zapomniałeś o metalowym krześle i lampie skierowanej w moją twarz - dodała, bardziej starając się z nim teraz pokłócić o głupoty, niż o prawdziwe sprawy. - Co ty odpierdalasz - zapytała, kiedy ją wciskał w kąt i poprawiła Harry’ego na swoich rękach. A potem wymierzyła mu wkurzone spojrzenie i oczywiście, nie zamierzała zostawać wcale w kącie, tylko podeszła mu przez ramię patrzeć. - Źle to robisz, widzisz jak to jest tutaj umiejscowione, to trzeba podważyć, ale tu też trzeba, żeby całe wyszło. No nie tak, mocniej musisz nadcisnąć - pouczała go dla samego pouczania, no i żeby go dalej wkurzać. Jak nikt tutaj nie skończy z nożem w głowie, to będzie cud, jak nic!
- Nie, tak naprawdę zostałeś tutaj jako nowa dziewczyna Flipa i Flapa sprzed drzwi, dlatego żyjemy, wiesz? - odwarknęła zirytowana, uznając że nic mu już prawdziwego nie powie. I aż jej pierś falowała z tej całej złości w górę i w dół, no wkurzyła się maksymalnie.
- Że jesteś Bertą i Flap zdecydowanie jest bardziej w Twoim typie - odwarknęła w odpowiedzi, bardzo niepomocna w tym momencie. Tak, miała pięć lat, what else is new?
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Jak ma siniaki na dupie, to doktor Luke chętnie obejrzy i oceni obrażenia, he he. Jej, wujkowy humor mocno wjechał ze mną w ten poniedziałek. Pewnie nie tylko samolot, ale i Boris zostawił jej tam spore obrażenia, więc tym bardziej trzeba obejrzeć i ocenić, jak bardzo rosyjski George Clooney zasługuje na wpierdol.
- Mmm, pyszka, poczekaj tylko bo zaraz się będziemy całować - zafalował brwiami wpierdalając kolejnego śledzia. No i znowu zapił wódą i ogólnie czuł się jak Gollum wpierdalający surowe ryby i truchło. No i co racja, to racja, w zasadzie od ich prysznicowej sytuacji to tak naprawdę praktycznie ze sobą przestali gadać. Jedno unikało drugiego, a jak już na siebie wpadali, to to spotkanie i tak kończyło się kłótnią albo lizaniem, nic pomiędzy. Więc nieporozumienia tylko narastały i narastały. Może gdyby teraz po prostu porozmawiali bez tych wszystkich nerwów, to udałoby im się zakopać topór wojenny, ale oboje byli na to zbyt dumni i uparci. No i inna sprawa, że Luke średnio umiał gadać z laskami, ruchać umiał, to fakt, ale rozmawiać i rozwiązywać konflikty? No bez przesady, nie był jakimś tam frajerem, żeby se urządzać z pannami kółko dyskusyjne. Miało być tak jak on mówi i koniec dyskusji.
- Ekstra, Europa jest piękna. Starzy wysyłali mnie za młodziaka na obozy w Alpy, ale w sumie i tak głównie piliśmy - wzruszył ramionami i sam uniósł brwi, kiedy wspomniała o niedźwiedziach. - Tak, tak, jednego z nich nazwał pewnie Antoś, a drugiego Azor - skomentował śmiejąc się trochę pod nosem, bo jej nie wierzył jednak do końca w te ciekawostki z mchu i liści.
- Nie ja cię chujowo słucham, tylko opowiadasz o dziesięciu rzeczach na raz, tak że nie idzie cię w ogóle zrozumieć - zrugał ją, typ z którego ust wychodzą tylko same niezbędne kwestie, co nie. - No masz kurwa rację, lepiej być przesłuchiwaną przez twojego męża, którzy zostawił ci na tej twojej ślicznej buźce parę pamiątek. "Ochhh, co za skurwiel z tego Luke'a, zadawał mi pytania!!" - wzniósł oczy ku niebu, przedrzeźniając ją. - Nawet tu nie podchodź - dodał, kiedy kątem okiem zauważył, że kataklizm Cami znowu na niego rusza. Przez chwilę nawet udawał, że puszcza mimo uszu te jej instrukcje z dupy, bo przecież on wie lepiej jak się to robi. W końcu westchnął, spojrzał w bok na wyimaginowanego operatora kamery JAK JIM HALPERT z miną "send help" no i nie wytrzymał.
- Chryste, babo, przestań mi się tu wciskać i mnie wkurwiać, przestań mnie pouczać i w ogóle przestań się do mnie odzywać, no zamknij się chociaż na moment! - krzyknął na nią i nawet chciał wrócić do pracy, ale ona dalej gadała i gadała. I gadała i gadała i gadała, oczywiście nie odpowiadajac logicznie na żadne z jego pytań. Więc wypuścił głośno powietrze z ust, odwrócił się w jej stronę, chwycił w dłonie jej twarz i zamknął usta pocałunkiem. No mówił, że będą się całować, widzisz jaki słowny facet? - Powiedziałem, żeby się zamknęła - podsumował, wciąż z przyspieszonym oddechem, a następnie jak gdyby nigdy nic wrócił do podważania okna.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
No ja nie wiem czy on będzie miał takie zaszczyty, ostatecznie Luke sobie nieźle nagrabił! Nie zapominajmy, że jeszcze do końca jej nie udobruchał za to, że nazwał ją dziwką, więc generalnie jego słowa były w jej głowie w jednym pokoju, w którym coraz bardziej jej się przestawało podobać. Bo nie chciała widzieć takiego obrazu siebie, wiecznego oceniania, krytykowania tego co robi, jaka jest. Żyła całe swoje życie nie przejmując się tym, co ktoś sobie o niej pomyśli, kto i jak ją zrani, słowa ludzi jej nie dotykały, bo niczyje zdanie jej tak naprawdę nie obchodziło. Nie w stu procentach, nie nawet w dziesięciu. Właściwie to ledwo w jakimś jednym procencie, a potem biegła do kolejnej życiowej przygody i nie przejmowała się tym, co za sobą zostawiała. Więc… tak, to było dla niej zupełnie nowe, że… no… jej zależało. I że w końcu spojrzała w to lustro i… zamiast uciec, wciąż tu była. Luke sam nie miał pojęcia jak wielki miał na nią wpływ i że jej kłamstwa nie były tylko czymś, do czego się przez lata przyzwyczaiła. Były czymś więcej. I sama jeszcze nie wiedziała czym dokładnie.
- Weź, bo się porzygam - rzuciła, pewnie mając na myśli mój nader romantyczny wstęp. Chociaż śledziowe pocałunki faktycznie byłyby obrzydliwe, nie żeby sama piwnica jakoś super ładnie pachniała.
- To była moja własna podróż, ale zaczęłam ją od Azji, Europa była dopiero potem - poprawiła go, chociaż prawda jest taka, że z rodzicami też podróżowała w różne miejsca świata, bo byli bardzo bogaci. Ale nie chciało jej się teraz tego mu wyjaśniać, no i właśnie stąd brały się te ich problemy, nie było czasu na takie życiowe pogadanki! A wcześniej one nie miały za bardzo znaczenia…
- Imion nie pamiętam, ale naprawdę tu są. Ma też kilka wilków, no i konie, ale je tylko ze względu na wartość. I psy - dodała, bo w sumie nie żartowała. Ostatecznie w Rosji byle Roman czasem miał swojego niedźwiedzia albo pumę, to nie było aż takie szokujące i dziwne. A Australia ma mordercze pająki i meduzy, więc who are you to judge, heh.
- Kurwa Luke, może sobie wyobraź, że skoro porwano mnie spod domowego śmietnika, związali, wrzucili do bagażnika, a potem do samolotu, to nie do końca mam nastrój i warunku do opowieści z fajką i przy kominku - odwarknęła mu, bo ani się jakoś super dobrze nie czuła po byciu ogłoszoną, ani jej mózg nie do końca się rozkręcił, żeby mu wszystko ładnie wyłożyć. - Może jeszcze mam ci jakieś wykresy tutaj zrobić i kurwa tabelki, ze skrótem na końcu każdego rozdziału? - dodała, wywracając oczami. Nie wiedzieli jak daleko byli od Rosji, więc przedstawiła mu najważniejsze fakty. Wcale nie musiała, mogła skłamać, że nie wie o co mu chodzi, ale jednak spróbowała, naprawę spróbowała mu powiedzieć prawde. Nawet jeśli w ratach, nawet jeśli się z niej częściowo wycofała, to dla niej była bardzo duża i trudna sprawa.
Dlatego się nad nim znęcała teraz i dopierdalała. - Ale robisz to źle, no weź ogarnij, daj mi - jeszcze się rzucała w trakcie, zwłaszcza że ten bezczel jej tu tak chamsko się kazał zamknąć! A potem… no to było ostatnie czego się spodziewała, okej. Odwzajemniła pocałunek dopiero po chwili, trochę wkurzona, trochę stęskniona. - Ale jedziesz śledziem - podsumowała, cicho, a potem zagryzła wargi, skrzywiła się z bólu, po czym kopnęła go lekko w łydkę. I nie zdążyła powiedzieć nic więcej, bo na górze zaczęło się jakieś zamieszanie i krzyki - pośpiesz się cholera - mruknęła cicho, bo jak mieli zwiewać, to im szybciej tym lepiej!
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke nie miał pojęcia, że miał taki wpływ na Cami z bardzo prostego powodu - skubana tak dobrze się maskowała, że on z kolei był przekonany, że z premedytacją się nim bawi i specjalnie robi mu sieczkę z mózgu. Wysyłała mu tyle sprzecznych sygnałów, że nie nadążał. Ale co było w tym najdziwniejsze - Luke wciąż trzymał się w pionie mimo tych wszystkich ciosów jakie od niej otrzymywał. I jasne, wytknął jej mnóstwo rzeczy, powiedział jej wiele przykrych i mocnych słów, nazwał ją dziwką i może kiedyś nawet zbierze się na odwagę i powie jej dlaczego. I kolejny fakt - potrzebował chwili żeby przegryźć i przeprocesować te wszystkie rzeczy jakie mu zwalała na głowę typu praca w sekstelefonie, anal z ojcem he he czy mąż Boris. Ale ostatecznie... wciąż był. Po prostu, blisko. Bo niezależnie od tego co mu wrzucała na barki, to te wszystkie jej wady nie przeraziły go na tyle, żeby spierdolił. Ba, on bardzo mocno dobijał się do tego pokoju w jej głowie, ale póki co Cami dość mocno się w nim zabarykadowała. Robił to nieświadomie, bo sam nie do końca rozumiał po co to wszystko, mógł ją przecież olać jak wszystkie inne laski w swoim życiu.
Bleh, rzyg rzyg, pora się pokłócić.
- Byłaś na samotnej wyprawie w Azji? - powtórzył za nią unosząc brwi. - Kiedy ty to wszystko zdążyłaś zrobić? Młoda laska z ciebie - podsumował, myśląc sobie, że za tą całą warstwą deep shitu kryła się po prostu interesująca dziewczyna z ciekawą przeszłością i zabawnymi anegdotami. Dziewczyna, którą w normalnych okolicznościach chętnie zabrałby na randkę... jeśli chodziłby na randki.
- Chyba nas wkręca ta matka, co? - odezwał się do pieska, który słuchając opowieści o niedźwiedziach i wilkach aż pisnął cichutko. - Ale ty za to jesteś dzielniejszy niż niejeden niedźwiedź - jeszcze wymerdał Harry'ego po pyszczku, w końcu dzielne bobo z niego było!
- Mnie też, Cami. Mnie też - stwierdził bardzo stanowczo, kiedy Cami zaczęła wymieniać te wszystkie krzywdy które spotkały JĄ, nie bacząc na to, że Luke też nagle został wyrwany ze swojego życia i był w jeszcze większej dupie, bo nawet nie wiedział przez dłuższy czas gdzie lecą. - Tak, do tego prezentację w Power Poincie i herbatkę dla zarządu - prychnął sarkastycznie, ale nie ciągnął już tematu stwierdzając, że chyba na ten moment go wyczerpali. Za to nie wyczerpali limitu całowania się w najmniej odpowiednich momentach, w tym w trakcie próby ucieczki z ciemnej piwnicy. - A ty jedziesz laską bez majtek, która pilnie potrzebuje prysznica - zadziornie uniósł kącik ust, ale zaraz go Cami sprowadziła na ziemię kopniakiem (NOWOŚĆ), więc dalej podważał okno, W końcu się nawet udało więc wypchnął je na zewnątrz i złożył dłonie w koszyczek żeby podsadzić Cami, kiedy gdzieś na górze rozległy się strzały. Na chwilę zastygł spoglądając na nią z przerażeniem. - Kurwa, w nogi - po Cami wypchnął psa i sam zaczął przeciskać się przez okno. I kiedy znalazł się na zewnątrz z myślą, że hurra, są uratowani, tęcza, jednorożce, zobaczył kątem oka, że Cami się z kimś szarpie. Z jednym z goryli Borisa, tym samym który wcześniej przywalił Luke'owi w brzuch i który rozumiał coś tam po angielsku. Facet był postrzelony w brzuch i najwyraźniej wpadł na naszych uciekinierów, kiedy sam spierdalał z okolic posesji. Niewiele myśląc Luke rzucił się na niego, a kiedy obaj upadli, zaczął okładać go po mordzie, wyobrażając sobie że to Boris. Miał tę przewagę, że ranny drab wyraźnie osłabł, ale mimo to Luke całym tym oszołomieniu nie przestawał go lać, aż w końcu chwycił pistolet, który wypadł drabowi kiedy obaj upadali, i przyłożył mu lufę do skroni.
- Tknij jeszcze raz moją pannę, to wsadzę Ci tego gnata tak głęboko w dupsko, że Ci lufa nosem wyjdzie - wysyczał pochylając się na nim, trochę dając się ponieść tym wszystkim emocjom i filmowskiemu klimatowi, mówiąc o o dwa słowa za dużo...
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
I bardzo możliwe, że szybko sie tego nie dowie, Cami nie potrafiła rozmawiać o uczuiach, czy w ogóle, jakichś realnych rzeczach. Sprawiało jej to naprawdę dużą trudność i raczej szybko się nie przyzna, że Luke jest dla niej ważny. Przecież była jeszcze na etapie, w którym sama to usilnie wypierała, No musiała najpierw uświadomić sama siebie, co nie? A może wcale nie, kto wie, z Cami to wiecznie jakieś niespodzianki są przecież w życiu.
I no, ja nie wiem, tutaj ogólnie byli na siebie skazani, bo w Rosji nie znali nikogo… a Luke to już w ogóle nie wiedział w jakim są rejonie, ani jak mówić po rosyjsku. Więc trzymanie się Cami dla niego po prostu miało sens, ale Cami się obawiała, że jak wrócą do Stanów, to nie będzie chciał mieć z nią nic wspólnego. I pewnie nikt mu się nie będzie dziwić;..
- To teraz jeszcze historia życia? Gez dziadku, odpal fajkę i rozpal ognisko - wywróciła oczami, bo cóż, jej wielkie przygody i podróże solo rozpoczęły się od pierwszej ucieczki sprzed ołtarza, ale kiedy on ja tak bardzo oceniał po jednym małżeństwie, to jak do chuja miała mu powiedzieć prawde o swojej przeszłości? Jak wyznać wszystko? No Luke za cienki bolek był na jej przygody, przy jednej wymiękał!
- Trzeba mu też załatwić jakieś ciepłe futro - mruknęła, bo obawiałą się jak sobie tutaj poradzi. Dlatego chowała go pod kocem, żeby trochę rozgrzać jego cienkie w sumie futerko. Może i trochę wyglądał jak górska kózka, ale nie miał odporności na mrozy jak one.
- No co ty, myślałam że jesteś tu na wakacjach, nerka i aparat fotograficzny mnie zmyliły. I te sandały w skarpetach - dodała, chociaż oczywiście nie znał tego żartu o turystach ze wschodniej europy. A ona nie miała czasu mu tłumaczyć.
- Ty jesteś herbatka dla zarządu - prychnęła cicho, tak w ramach przedrzeźniania go. Oczywiście potem on miał nieco skuteczniejsze werbalne argumenty, nawet jeśli nie słowne. No ale, miło było, ale się skończyło.
- Wcale.. - rzuciła, a potem niuchnęła się pod pachą i skrzywiła - o jezu, bardzo potrzebuję - mruknęła niezadowolona, bo kto lubił być brudasem? Potrzebowała najlepiej takiej kąpieli i to długiej kurcze! Długiej i gorącej. Mięśnie miała w końcu spięte i obolałe.
No ale, póki co jej mięśnie musiały trochę poczekać, bo na dworze zaczęło się robić gorąco. - Ja pieprzę, Harry, siedź przy mnie - rzuciła, próbując się przeciskać z psem przez okno i go nie wypuścić ze swoich ramion! Oczywiście musiało się jednak coś nie udać i kutas złapał ją nagle za rękę… więc oczywiście walczyła z nim, ale miała tylko jedną rękę! Więc kiedy Luke przyszedł jej z pomocą, z ulgą się wyswobodziła.
- Skończyłeś już Tome Cruise? Zostaw to, bo sobie coś odstrzelisz! - krzyknęła na Luke’a, chyba bardziej przestraszona, że mógł mu przypadkiem odstrzelić kawałek mózgu, niż że powiedział to co powiedział! Pewnie się przejęzyczył. Dlatego nachyliła się, zapierdalając typowi portfel, a potem szarpnęła Luke;a, żeby się stąd zwijali!
- Potrzebujemy… nie wiem, samochód? Czy uciekamy pieszo? Kurwa, skup się - ojbeała, nie do końca wiedzą, czy bardziej siebie czy jego, ale w oddali słyszała strzały, wiedziała że muszą się znaleźć jak najdalej od nich! - Tam, auto, kluczyki na pewno są w stacyjce, tu ich nie chowają - zdecydowała, po czym pociągnęła go w stronę jakiegoś jeepa, którym mogli stąd uciec, zanim ktoś im też sprzeda kulkę w łeb!
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Na ten moment Lukiem wciąż kierowała złość na Cami. Czuł się przez nią upokorzony, tym że go nie uprzedziła o tym kim jest i jak wygląda Boris. Nienawidził wychodzić na frajera, bo jego ego wtedy mocno krwawiło, wiadomo. Postanowił sobie więc, że po powrocie kończy z nią, ale teraz to już na serio, bo nie ma takiej opcji żeby robił za frajera. Wykopie ją z mieszkania, a sam wróci do swojego normalnego życia, starych nawyków i starych dup. Chciał przy tym postanowieniu trwać, ale jednocześnie z doświadczenia wiedział już, że zdarza mu się przy niej tracić głowę, więc wcale nie był taki pewien, czy faktycznie będzie w stanie uciąć z nią kontakt.
- I tak mnie to nie interesuje - prychnął, co było totalnym kłamstwem, ale przecież nie będzie się prosił o opowiastki, nie? I cóż, Luke myślał, że najgorsze info już za nimi i że Cami niczym go już nie zaskoczy. No i też fakt był taki, że info o jej trzech ucieczkach pewnie wziąłby w tym momencie za potwierdzenie swojej teorii, że Cami po prostu owija sobie typów wokół palca, rucha ich, a potem odgryza im głowy i Luke jest jedną z takich właśnie ofiar modliszki. Może kiedyś będzie bardziej gotowy to przyjąć i zrozumieć. Zerknął jeszcze jak Cami chowa Harry'ego pod kocykiem i nawet lekko się uśmiechnął, bo mimo wszystko dobrze dbali o pieska, mimo przebywania obecnie w samym środku ciemnej pizdy.
- Chyba nafaszerowali tego śledzia jakimiś halucynogenami, bo pierdolisz jak potłuczona - skomentował jej słowa o nerce i sandałach, bo totalnie nie załapał o co jej chodziło, więc tylko machnął ręką. Wzruszył ramionami z miną "told ya", kiedy tam samokrytycznie podeszła do swojej pachy. Od niego jebało pewnie jeszcze gorzej, więc tak, marzył o kąpieli, zmyciu z siebie całego tego brudu, czystej pościeli i szczoteczce do zębów. A jak człowiek ma to wszystko na co dzień, to nie docenia.
Kolejne wydarzenia działy się tak szybko, że Luke miał wrażenie że na chwilę stracił w ogóle świadomość i ocknął się dopiero słysząc krzyk Cami. I mimo, że to Luke tym razem był górą, miał obolałe i zakrwawione kostki dłoni bo hej, niedźwiedź miał całkiem mocną szczękę!
- A może jakieś "dziękuję za uratowanie mi tyłka", kurwa? - zwrócił się ze złością do Cami, bo hej, on tu miał swój badass moment o którym każdy chłopiec marzy od dzieciaka okeej. Zostawił oddychającego ledwo draba, a pistolet zabezpieczył i schował za pasek spodni, sprawdzając wcześniej w kieszeniach ruskiego, czy nie ma dodatkowych naboi. - Spoko, dziecinko, umiem się tym obsługiwać. Ojciec szkolił mojego cela na strzelnicy, więc skoro z nim tak ci się podobało, to wyobraź sobie, co potrafi jego syn - rzucił jej prowokacyjnie prosto w twarz, kiedy znalazł się przy niej. Ale nie dyskutował, kiedy go szarpnęła, bo sytuacja zaczęła się zagęszczać, że nie było tu już miejsca na dyskusje! Ale hola, zauważył, że koleżanka chyba szykuje się do skoku za kierownicę, więc wyprzedził ją i jako pierwszy rzucił się do drzwi od strony kierowcy. I faktycznie, samochód był otwarty, więc władował się bokiem na fotel kierowcy, ale zanim wrzucił nogi do środka, stwierdził że Cami najwyraźniej też się połasiła na rolę kierowcy.
- GDZIE MI TU, spierdalaj mi stąd, jeśli nie chcesz znowu pojeździć sobie w bagażniku - wysyczał ostrzegawczo, starając się wyrzucić ją z auta!
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
To w sumie był sam sobie winien, w końcu o co posądzał Cami? O kiepski gust? Lecenie na łysiejących facetów 60+? Przecież wtedy by się nie przespała z Lukiem.. hehe. A może właśnie dlatego by się z nim przespała, nigdy nie wiesz! Niemniej, mógł sobie handlować ze swoimi kompleksami i problemami jak tylko chciał, ale Cami nie zamierzała robić za jego worek treningowym, żeby się na niej z tego powodu wyżywał. I nie zamierzała mu ułatwiać kolejnego atakowania jej, w końcu nie byli razem, nie? Nie była mu nic winna tak naprawdę, miała prawo żyć swoim życiem tak jak chciała. A już na pewno nie zamierzała dopasowywać się do jego wyobrażeń o niej… a nawet jeśli jakieś miał, to to też przecież w ogóle nie jest jej problem, co nie. Zwłaszcza że żeby im sprostać, paradoksalnie właśnie musiała kłamać, więc byli trochę w impasie w tym temacie.
- To wyjaśnia czemu myślisz, że jesteś McGyverem - odwarknęła, bo skoro on jej cisnął, ona mu też mogła. I gdyby tam były jakieś halucynogenki, to na bank by zginęli, więc dobrze że Boris nie miał takich zapędów. I szkoda mu było jakiegokolwiek towaru na więźniów, heh.
No ale, nie ma co się zatrzymywać, trzeba biec do przodu z akcją, co nie. Scen batalistycznych jak u Tolkiena to tutaj nie będzie, okej.
- Tak, właśnie, może mi podziękuj że przyniosłam nóż i nas uwolniłam - odbiła sprytnie pałeczkę, bo oczywiście że nie była damsel in distress, była twardą babą, która sobie radziła z problemami sama i żadnego księcia w życiu nie potrzebowała, okej.
- Dobrze dziecino, weź sobie broń z której chuj wie kogo już zabili, zostawiaj na nie swoje odciski palców, rosyjska policja na pewno się ucieszy, że może zbrodnie zwalić na amerykańca, a nie rosyjskiego gangstera, DZIECINO - ojebała go, bo co tutaj jej się chwalił! A potem wywróciła oczami, bo co jak co, broń jej nie imponowała, okej. Była niebezpieczna, groźna i zapowiadała kłopoty jak się natkną gdzieś na jakąś policję czy coś. Nie chciała też żeby Luke próbował kogoś zabić albo do kogoś strzelał! I został postrzelony przy okazji… - I wiem jaki twój ojciec ma cel - dorzuciła jeszcze, bo nie byłaby sobą. A teraz oczywiście że zamierzała przejąć kierownicę.
- Luke, ty cholerny, uparty, zadufany w sobie pieprzony durniu, mam w piździe twoje potrzeby zgrywania księcia z bajki, ja tu wiem gdzie jesteśmy, a nie ty, ja znam drogę, ja już byłam w Rosji, więc bierz psa i swoją dupę na bok, i przestań mnie wkurwiać zanim nas obu tu zabiją! Nie jestem twoją panną do rozstawania po kątach - no wkurwiła się bardzo, więc go ochrzaniła, okej, zwłaszcza, że nie miał prawa nazywać jej swoją panną, kiedy potem wyzywał ją od dziwek i sprawiał, że czuła się nie dość dobra… I NIE MIELI NA TO CZASU OKEJ. I jeszcze go w łeb pacnęła, a potem dwa kolejne razy w ramię, żeby się na miejsce pasażera przesunął.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke miał wobec Cami jedno proste oczekiwanie - miała się go słuchać, heh. No niestety, w relacjach z babami miał zapędy na robienie za pana i władcę, więc ciężko znosił to, ze nie wszystko idzie tak jak on chce i tak jak on zarządzi. No i to Cami przecież ojebywała go non stop z góry na dół, łącznie po ich seksie kiedy przecież podszedł do niej otwarcie i nawet z pewną ciekawością, na co ona w odpowiedzi zwyzywała go od beznadziejnych i nieodpowiedzialnych. Więc skoro ona z kolei miała o nim takie wyobrażenie, to co miał się starać sprawić, żeby pomyślała o nim inaczej. Skoro był w jej oczach taki chujowy, to po prostu podtrzymywał to wrażenie. On też nie miał tu przestrzeni na to, żeby czuć się przy niej fajnym i wartościowym facetem, skoro go gnoiła na każdym kroku, więc yolo, mógł się przy niej spełniać jako pełnoetatowy chuj.
Prychnął tylko, bo again - nie chciało mu się już z nią dyskutować z nią na temat tego, że nie jest tak bezużyteczny jakim ona go widzi. Wkurwiła go niesamowicie, gdyby nie to, że nie znał języka ani nie wiedział gdzie jest, rzuciłby to wszystko w pizdu i spierdalał sam, no ale miał związane ręce w tym temacie i niestety wiedział, że musi się jej trzymać.
- Otwórz oczy, dziewucho, wszędzie tu są nasze odciski, a twoje nazwisko nawet w akcie ślubu w jego radzieckim sejfie. Więc nie, wcale nikt nie skojarzy tego, że tu byłaś - i tym razem on ojebał ją, bo miał już dosyć jej ojebywania. Efekt domina, heh. - I co ty kurwa myślisz, że jak zobaczą że nas nie ma to nie zaczną nas szukać? Że twój ruski mężulek machnie ręką i jeszcze wyśle ci na maila bilety powrotne? Nie wiesz co tam się stało i kto przeżył, więc przestań robić z siebie jebaną Larę Croft, bo ten gnat może jeszcze ocalić ci dupsko jak ruszą za nami w pościg. Ale spoko, żyj sobie dalej w swojej bańce, że wiesz kurwa co robisz, bo chuja wiesz! - dodał, już nie komentując uwagi o ojcu żeby się znowu nie rozkręcić. Więc tak, zabrał ze sobą pistolet nie miałając zamiaru jej się z tego więcej tłumaczyć.
- To może będziesz w szoku, jak ci powiem że nie chodzi tu kurwa o ciebie, chcę wrócić cały do domu razem z psem i w chuju mam to, czy wrócę tam razem z tobą, czy bez ciebie - warknął jej w odpowiedzi, tak to ujmując, żeby zabolało. Nie było to prawdą, bo chciał się o nią zatroszczyć, ale skoro ona tego nie chciała, to elo. No ale przesunął się w końcu na miejsce pasażera i ruszyli z impetem.
- Teraz jedynka, no ale teraz już dwójka, no źle jedziesz, zaraz spalisz całe sprzęgło, no i gdzie tą kierownicą, zaraz nas wpakujesz do rowu, no wrzuć już piątkę - yass, z czystej złośliwości zaczął jej gadać do ucha mniej więcej to samo, co ona gadała jemu kiedy wywarzał okno, he he.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
O tak, karma zdecydowanie mu nie sprzyjała, bo Cami była człowiekiem, który nie słuchał się nikogo ani niczego. Była jak… no nie wiem co, te małe smoki z Jak wytresować smoka 2, o. I też miała takie ostre zęby i ogniste życie, jak już się Luke zdążył przekonać. O proszę, nie wszystkie metafory muszą być obleśne, heh. I tak oboje byli uparci, egoistyczni i egocentryczni. Mieli przejebane. A do tego oboje nie potrafi w związki, w uczucie i w bycie delikatnym i otwartym przed drugą osobą i znowu brakuje mi słowa na vulnerability. Nie potrafiła tego, nawet jeśli chciałaby taka być. Może się nauczy, może nie, ale był to naprawdę chujowy moment na takie lekcje i na oczekiwanie od niej, że mu się będzie z czegokolwiek spowiadać, jak jedyne co teraz chciała, to odpocząć, wyspać się, zjeść coś, umyć się i przespać. Nie miała siły na bycie cierpliwą.
- Nie jesteśmy tu oficjalnie ani legalnie, więc sory ale kurwa nasze odciski w piwnicy są mniej obciążające, niż na jebanej broni. Co z wami facetami, to nie penis, to tylko kawałek metalu, który zabija ludzi, a wsadź se go kurwa w dupę jak tak ci zależy - podsumowała wściekła na niego, bo… no w swoim życiu widziała facetów, którzy zasłaniają się bronią jak Boris, wiedziała że znęcają się nad słabszymi i wolała nie widzieć Luke;a w takim świetle.
- Spadamy stąd i wracamy do Australii - dodała, bo no nie zamierzała tutaj robić jakiejś walki o życie, bo wiedziała, że nie mają szans. Chciała przeżyć, a nie strzelać do wszystkiego, nie była amerykanką, okej.
- No to jak tak bardzo mnie nie potrzebujesz to weź sobie inny wóz i jedź w las albo do kolejnych kwater jego gangusów, na pewno ci to kurwa super wyjdzie z twoim małym śmiesznym gnacikiem - podsumowała go, bo mówiła mu o kałasznikowach, no musieli uciekać, nie próbowała go popychać w tą stronę bez powodu! Zwłaszcza że w oddali było słychać strzały, także maszynowe. I tak, wzięła sobie jego słowa bardzo do serca, uznała że teraz kompletnie ją znienawidził, więc zamierzała go ostatecznie wyciągnąć z sytuacji zagrożenia życia. Dlatego odpaliła samochód. I właśnie odpaliłam sobie jej kartę żeby sprawdzić jaką jest kierowczynią, a tam ciekawostka, że ona sama ma broń pod swoim łóżkiem. Clown emoji.
- Kurwa powiedz, że to było drzewo - mruknęła kiedy cofała i samochód w coś klupnął…ale nie sprawdzała w co - zamknij się, nie jedzie się na piątce dopóki nie ma utwardzonej drogi, a my teraz jedziemy w las - oznajmiła mu, uznając że lepiej się trochę przebić poza radarem, dlatego nawet nie odpalała świateł. A potem jeszcze go pacnęła, bo w sumie why not! - Musimy odjechać jak najdalej od akcji, żeby nie zginąć, potem porzucamy samochód, kradniemy ciuchy i szukamy schronienia. Potrzebujemy kamuflażu, więc zastanów się poważnie, czy chcesz zostać blondynem czy odrodzić się jako nowa wersja Rona Weasleya, a teraz przelicz hajs który tu mamy - podsumowała, a potem dała mu ukradziony portfel, nie odrywając wzroku z drogi, żeby mniej więcej śledzić jak daleko są od głównej drogi. Z tą znajomością terenu to oczywiście mocno naciągała temat, ale nieważne, grunt że wiedziała, że jezioro jest po drugiej stronie, a tu na pewno w końcu do jakiejś drogi dojadą. Dlatego po dobrych piętnastu minutach w końcu włączyła światła w samochodzie, oświetlając drogę przed nimi.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Pytanie czy tych wszystkich zdrowych rzeczy w relacji które wymieniłaś da się nauczyć. A może to kwestia trafienia na odpowiednią osobę i wtedy wszystko samo idzie w dobrą stronę? Albo w kompletnie złą, who knows, Luke na pewno tego nie wiedział, bo nie miał się z kim tego dowiedzieć przez całe swoje jak dotąd prawie trzydziestoletnie życie.
Trochę go tknęło, kiedy skrytykowała to, że wziął broń, ale w tamtym momencie uważał to za dobre rozwiązanie. Nie rozsądne, nie mądre, ale po prostu odpowiednie biorąc pod uwagę fakt, że mają do przemierzenia chuj wie ile kilometrów i chuj wie kogo spotkają. I tak uważał, że lepszy do obrony był ten mały gnacik niż tylko nóż. No bo o to mu chodziło, o to żeby mieć czym bronić siebie, Cami i Harry'ego. Nie miał zamiaru robić tu jakiejś vendetty czy napadać na kogoś niewinnego, ale miał nadzieję, że w razie zagrożenia przyjamniej zdoła kupić im trochę czasu. Także tak, broń do obrony własnej i pewnie Cami trzymała swoją też w takim celu okej.
- Po prostu już jedź - odparł zrezygnowany, bo cóż, potrzebował jej. Był wciąż wkurwiony na maksa i roztrzęsiony z tych nerwów, więc przygryzł wargę, żeby przypadkiem już nie dojebać do pieca i oparł się łokciem o drzwi, rozmasowując sobie skronie. A kiedy ewidentnie na coś wjechała, spojrzał na nią marszcząc brwi. - No i zajebałaś niedźwiedzia - rzucił ironicznie, sam też nie miał pojęcia co to było, bo nie udało mu się niczego dostrzec po zmroku. - A to za co znowu? - spojrzał na nią, kiedy go pacnęła, bo przecież nie odzywał się od jakichś 7 minut! - Nie no, hej, ale serio dodawaj trochę więcej gazu jak jest wzniesienie, bo zaraz zgaśnie - dodał, tym razem już nie po złości, ale skoro posadziła go jako pasażera, to jakie miał inne wyjście, oglądał drogę. No i musiał przyznać, że jej plan brzmiał dość spoko. Przyznał to oczywiście w duchu, w życiu na głos. - Daj mi spokój, nie zostanę jakąś farbowaną pizdą. Już wolę się skosić na zero - odparł odbierając od niej portfel i przeglądając jego zawartość. - Oj, Dymitr, a mógł być to początek pięknej przyjaźni, ale wszystko spierdoliłeś - stwierdził spoglądając na jego dowód, który po chwili wyjebał przez okno. - Dziesięć tysięcy rubli, to dużo? - spytał po tym jak przeliczył hajs, bo pojęcia nie miał o rosyjskich walutach, chociaż brzmiało jak sporo hajsu!
Autem ciągle trzęsło, droga była coraz gorzej przejezdna, a na domiar złego na desce rozdzielczej zapaliła się jakaś czerwona diodka, która Lukowi absolutnie nic nie powiedziała. Oboje przez moment jej się przyglądali, a kiedy podniósł wzrok z powrtoem na leśną drogę...
- Kurwa, uważaj! - i jebs, wpakowali się w płot. I chuja, samochód nie chciał dalej ruszyć. - Wow, co za szybka realizacja planu, porzucenie auta checked - stwierdził i spojrzał na Cami, żeby obadać czy nic jej nie jest. Wysiadł z psem i rozejrzał się, ale wyglądało na to że nikogo nie było w domu, którego płot splądrowali. W końcu kraksa była dość głośna, na bank ktoś wyszedłby z chaty żeby sprawdzić co się stało. W końcu dostrzegł ciuchy wywieszone na zewnątrz i spojrzał porozumiewawczo na Cami. Nawet ją złapał instynktownie za dłoń żeby pociągnąć ją w stronę podwórka, ale po chwili ją puścił, wiedząc jak źle reaguje na wszystkie jego gesty dobroci wobec niej.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Jasne, że się da, ale trzeba chcieć. Zwłaszcza nad sobą pracować, zrozumieć skąd się to bierze i próbować tego i owego. Ostatecznie większość traum życiowych i tak sprowadza się do wzorów wśród rodziców i tego w jaki sposób rodzice skrzywiają swoje dzieci. I krzywdzą. Potem się to jakoś powiększa, multiplikuje, narasta i masz babo placek. Ale nigdy nie jest za późno na zmiany i na próby jakiegoś naprawienia tego wszystkiego. A przynajmniej warto w to wierzyć, bo przecież życie jest tylko jedno, cenne i tak dalej. Trzeba łapać szanse dopóki są.
Cami miała już ranę postrzałową, co prawda nie pamiętam kiedy dokładnie się jej nabawiła, bo ktoś pisząc ciekawostki zapomniał o takim detalu… no ale wiedziała, że jest to groźna sprawa. I nie chciała poznać tak mrocznej części natury Luke'a, która byłaby w stanie pociągnąć za spust i kogoś zabić. Zwłaszcza ,że przecież to ona by była winna, bo ona go wpakowała w to wszystko i sprowadziła do Rosji, Przypadkiem, ale jednak.
- Już ty dobrze wiesz - podsumowała, bo no musiała jakoś wyrzucić z siebie frustrację. I strach. Cała się trzęsła, dlatego trzymała mocno rękami kierownicę, bardzo sie starając nie wjechać w żadne drzewo.
- Jasne, a jak wpadniemy do wąwozu to kto nas kurwa wyciągnie, pasy chociaż zapnij, Harrego mocniej trzymaj - no on ją pouczał, to ona też go musiała. Dwie najbardziej upierdliwe i uparte osoby na całym świecie.
- Lepiej farbowana niż martwa - rzuciła pod nosem - Jasne, skoś się śmiało, ja tam wole się przefarbować, a potem wrócić do swojego koloru, ale jak twoja męskość jest taka krucha, że trochę koloru ją nagle dyskwalifikuje, to broń boże, zróbmy ci jebanego irokeza - wywróciła oczami, bo halo, naprawdę ale to naprawdę się starała zrobić jakiś dobry plan, żeby to przeżyli, żeby byli bezpieczni, a jego wieczne krytykowanie i przytyki były bardzo męczące. I tak wiem, hipokrytka w chuj, ale ona tu miała na swoje głowie winę, że w ogóle tutaj są, okej, była na przegranej pozycji od startu.
- Czemu go wyjebałeś, przecież mogliśmy się na niego zameldować do motelu! Nie mamy swoich dokumentów, pamiętasz? - zmarszczyła brwi, uznając że używając jego danych będa bezpieczniejsi niż jako jacyś dziwni ludzie spoza miasta, którzy zwracają na siebie bardziej uwagę.
- No średnio, dupy nie urywa, ale to Rosja, nie jest tu aż tak drogo - mruknęła w odpowiedzi, szybko przeliczając w głowie - ciekawe gdzie ta parówa trzymała kasę, nie wierzę, że płacił blikiem albo przelewem - mruknęła do siebie, a potem westchnęła ciężko, Miała dość, chciała do domu, ale do tego było jeszcze cholernie daleko. A potem Luke totalnie ją rozproszył… no i ten etap podróży się skończył.
- Dzięki Luke, właśnie tego potrzebowaliśmy- wywróciła oczami, a potem otworzyła drzwi. - Wygląda na to, że nikogo nie ma w domu. Włamujemy się, szukamy tego co może się przydać, przebieramy się i szukamy motelu. Jak zobaczysz komputer, trzeba spojrzeć na mapę - rozkazała mi, a potem zmarszczył brwi i ruszyła do domu, upewniając się jeszcze, że aby na pewno nikogo nie ma. A potem spojrzała na rękę Luke;a, ale… no szybko przeszła dalej, szukając czegoś co pomoże jej się włamać do chaty. W tym była dobra, więc po chwili przy pomocy luźnego drutu otworzyła drzwi. Zanim jednak weszła do środka, poszła sobie coś wybrać z wiszących ciuchów. Trochę sztywnych z zimna, ale trudno - i musimy się pospieszyć, nie wiemy kiedy wrócą. Może mają rowery w stodole… - mruknęła, ale póki co jednak zajęła się szukaniem czegoś w domu… ale tam gdzie nie była Luke’;a, bo bała mu się spojrzeć w oczy.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Brzmi totalnie jak terapia, na którą Luke powinien zapierdalać w podskokach, ale był zbyt na to zbyt uparty i uprzedzony do psychologów, żeby się na coś takiego zdobyć. Nie wierzył w to, że ktoś po paru rozmowach będzie w stanie zrozumieć źródło jego lęków, poza tym uważał że i tak ma już na to zbyt najebane w głowie. W swoich oczach był wybrakowanym towarem i nie miał motywacji do zmian. Nie był gotów zmierzyć się z tym, co tam mu siedziało pod kopułą. Jednak nigdy nie byłby w stanie nikogo świadomie i z premedytacją zabić. Ale gdyby miał postawione na szali życie atakujących ich Rosjan i życie ich trójki - nie miałby żadnych zawahań.
- A czy zostanie blondynką sprawi, że zaczniesz być niewidzialna? Albo załóż okulary, jak Clark Kent, nikt się nie pokapuje, że ty to ty - odparł z przekąsem. Tam zaraz krytykował, dyskutowali sobie grzecznie! No póki co średnio to widział, ale powoli docierał do momentu, że zaczynało być mu wszystko jedno.
- No wykapany Dymitr z Ciebie, masz takie samo owłosienie na klacie i podobnie zarysowaną szczękę, nikt się nie pokapuje, że używamy kradzionego dokumentu faceta, który nie wiadomo, czy w ogóle jeszcze żyje - wywrócił oczami. - Pouśmiecham się ładnie do recepcjonistki i nas wpuści, zluzuj majty. Oh, wait - posłał jej niewinny uśmieszek, he couldn't stop himself.
- Przecież to ty się wjebałaś w płot, czego ty ode mnie chcesz? - zmarszczył brwi. Ale o dziwo nie skomentował jej poleceń, wydawały mu się logiczne, więc po prostu czekał, aż zrobi włam, zaglądając jej przez ramię co ona tam wyczynia. - Uczą tego każdego turysty na granicy kiedy przekraczasz Rosję na legalu? - unisół lekko brew. Luke w pierwszej kolejności poszedł do garażu, żeby obadać co tam mają, w międzyczasie też wziął ze sznurka jakieś ciuchy, a następnie wszedł do domu. Chwycił za pierwszą lepszą torbę i gwizdnął jeszcze parę ciepłych ciuchów na zmianę, nieużywaną maszynkę i piankę do golenia, trochę żarcia, wodę, gotówkę pozostawioną luzem na blacie i parę innych rzeczy, które rzuciły mu się w oczy. Nawet znalazł nieodpakowany czteropak nowych gaci, więc też sobie zabrał. Odnalazł też kompa, oczywiście niezabezpieczonego żadnym hasłem, więc wygooglował co trzeba, po czym zamknął komputer i ruszył na poszukiwania Cami.
- Mają w garażu jakiś dziwny samochód, nie wiem co to, wygląda jak zabytek bo ma skrzynię biegów przy kierownicy. No i niespodzianka, kluczyki są w stacyjce, więc jeśli będziesz umiała to coś odpalić, to możemy tym spierdolić - oznajmił, kiedy odnalazł ją w jednym z pomieszczeń. - Najbliższy motel jest 10 km stąd na północ, po drodze jest jakiś sklep. "U Wiery" - stwierdził kręcąc głową, a następnie zerknął na Cami. - Hej - odezwał się do niej po chwili, widząc że głównie patrzy w dół, unikając jego spojrzenia. Wystraszył się, że przechodzi właśnie jakieś załamanie nerwowe. - Dobrze nam idzie - stwierdził dopakowując resztę rzeczy, starając się zabrzmieć choć odrobinę pocieszająco. No i przyszła pora na przebranie się, dlatego zdjął śmierdzącą i brudną bluzę, następnie koszulkę i narzucił na siebie jakiś dziaderski sweter i kurtkę, a następnie wziął się za rozporek, kiedy o czymś sobie przypomniał. - Łap, szkoda żebyś przywiozła do domu pamiątkę w postaci zapalenia pęcherza, lepszy będzie magnes na lodówkę - wyjął z tylniej kieszeni spodni majtki i rzucił je Cami.
ODPOWIEDZ