kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
#19 ale ofc ma męską koszulkę, trampki i płaszcz, a nie full glam, ale nie chce mi się/nie umiem znaleźć accurate outfitu, okej, okej

I nastała ciemność. Tak się zwykle dzieje, kiedy wpychają człowieka nagle do bagażnika, co nie. Światło znika. A jak człowieka złapią i przyduszą chwilę wcześniej, to jeszcze w gratisie odpływa i widzi prawdziwe gwiazdki. No dobra, może nie do końca prawdziwe, takie w wyobraźni trochę, ale trochę jednak naprawdę, bo widoczne na oczach… w oczach… za… no nieważne, okej. Nie miało to teraz za bardzo znaczenia, a bardziej to, że Cami nie wiedziała co się działo, wszystko działo sie jak przez mgłę. Wiedziała że jest w bagażniku, ale nie wiedziała ile czasu minęło. Potem wiedziała że ją przenoszą i wrzucają do vana. I na pewno krzyczała, że mają zostawić psa i ani ważyć się dotknąć Luke’a, bo popamiętają. A potem jej usta zostały zaklejone taśmą, bo daleko jej było do superbohaterki i żaden superpająk jej akurat nie ugryzł, więc nie wyczarowała sobie super mocy. I znów straciła przytomność. A kiedy się ocknęła, wszystko się trzęsło, a ona leżała w luku bagażowym, w hałaśliwym.. samolocie. Rozejrzała się, chociaż głowa ją bolała, uszy się zatykały, a do tego była skrępowana… ale widziała, że w pudle szczeka Harry, który wydawał się żywy, a obok leży Luke. Równie związany co ona. Dlatego szybko zaczęła go nogą kopać po łydce, bo tylko tam dosięgała, żeby jakoś się ocknął! A potem próbowała jakoś zdjąć z ust taśmę, ale było to bardzo bolesne i nieprzyjemne, więc ściągnęła ją tylko do połowy - oh kurwa mać - podsumowała, marszcząc brwi i opadając… a potem wymierzając Luke’owi kolejnego kopniaka. Stąd nie widziała czy wszystko z nim jest okej i czy też jest zakneblowany… no martwiła się, okej. A jak lepiej to okazać, niż właśnie poprzez przypierdolenie mu? A WŁAŚNIE.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke z kolei oprócz ciemności nie pamiętał nic z dotychczasowej trasy. Dryfował sobie nieprzytomny w jakimś dziwnym śnie i jedyne co kojarzył to tylko silne uderzenie w głowę, które ktoś sprzedał mu niemal pod samym blokiem. Ocknął się dopiero wtedy, kiedy poczuł na łydce któryś z kolei kopniak. Czuł się jak na kacu życia, bo głowa napierdalała go jak zła, chciało mu się rzygać i jeszcze do tego ten hałasujący silnik samolotu... Wait, what? Uświadomił sobie nagle, że ma usta zaklejone taśmą, a ręce skrępowane za plecami. Od razu zaczął rozglądać się za Cami, która była przecież ostatnią osobą (oprócz typa który pakował ją do bagażnika), którą widział przed utratą przytomności. Przewrócił się na plecy, a potem na bok i dostrzegł ją - leżącą mniej więcej w takiej pozycji, jak on. Spróbował pozbyć się taśmy z gęby, ocierając się twarzą o chropowatą ziemię, ale bezskutecznie. Przetoczył się więc do Cami i oczami wskazał na swój zakneblowany ryj, dając jej do zrozumienia że skoro miała do połowy odkryte usta, to niech mu pomoże zębami oderwać część jego taśmy. No i tu założę, że wyjątkowo okazała się być pomocna.
- Kurwa! - jęknął, kiedy poczuł jak taśma zrywa się z jego ust. Jezu, to depilacja tak boli?? - Jesteś cała, nic Ci nie jest? - spytał od razu, przyglądając jej się z góry na dół. Wiadomo, że nic nie było okej w tej sytuacji, bo ogarniała ich wszechobecna chujnia z grzybnią, ale chodziło mu o to czy nie ma jakichś złamań czy skręconych kończyn.
- Co to ma kurwa być? - rzucił rozglądając się po luku bagażowym. No kurwa, jak nic gdzieś lecieli i to wyjątkowo mu się nie śniło. - Pomóż mi z tymi więzami. Jak tylko ktoś się tu pojawi, to przypierdolę mu tak, że ocknie się dopiero na gwiazdkę - odwrócił się do niej plecami, wystawiając skrępowane sznurem ręce. Musiał na chwilę zapomnieć o tym, że jeszcze przed chwilą był na nią maksymalnie wkurwiony, bo w końcu jakoś musieli współpracować w tej chujni, co nie? W międzyczasie sam zaczął się rozglądać za czymś, co mogłoby im pomóc z wyswobodzeniu się.
- Nie no, to przecież jakaś jebana pomyłka. Wzięli nas za kogoś innego - podsumował, nieco zrezygnowany.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Niewiele stracił, to nie były warunki jak w pierwszej klasie. Nie było wilgotnego ręcznika, co najwyżej wilgotna podłoga.. ale w pobliżu Harry’ego, no nie zapominajmy, że to tylko mały piesek, na pewno musiał się wysikać gdzieś po drodze! No dobra, może nie do końca po drodze, ale kotem nie był żeby trzymać w stresie kilka dni. Trzeba mieć tylko nadzieję, że któryś ze zbirów w to wdepnie, bo to będzie ich karma. Chociaż w takim rozrachunku to powinni w tym twarzą wylądować.. no ale, skupmy się teraz na twarzach Luke;a i Cami. Jak wiadomo, ona miała zawsze dużo do powiedzenia, więc nie odpowiadało jej takie rozwiązanie, że nie może powiedzieć nic. I że nie może uciec, bo jak wiadomo to też było czymś, co robić uwielbiała, więc ta sytuacja nie pasowała po prostu do jej natury. `i z natury czasem też była pomocna, na przykład teraz, chociaż włożyła w to więcej siły niż powinna. Depilacjaaaa
- No kurwa nie mam nogi i ręki, nie widać? - wywróciła oczami, oczywiście zła na siebie, a nie na niego. A może i na niego trochę też, w końcu ta sytuacja była tak skomplikowana przez niego i przez niego wyszła z Harrym! I przez niego zostali porwani. No wcale nie przez nią…
- Samolot. Mamy bilety w pierwszej klasie do mateczki Rosji - odpowiedziała po chwili, zrezygnowana. A potem westchnęła ciężko.
- Jasne Karate Kid, a potem co? Opanowałeś loty samolotem w podstawówce na przerwach? - zapytała i wywróciła oczami. - To beznadziejny plan. Bo zginiemy - uświadomiła mu, a potem na moment przymknęła oczy. Nie było jej się łatwo skupić przy nim, cholernie ją rozpraszał!
- Tak totalnie, na pewno chcieli dopaść sąsiada spod dwójki - odpowiedziała, starając się brzmieć przekonująco! No bo cóż, ona w tej kwestii wątpliwości nie miała…
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
O tak, Harry miał prawo sikać pod siebie, wszyscy zrobilibyśmy dokładnie to samo w tej sytuacji!! Skoro Cami i Luke byli przerażeni całym tym gównem, w jakim się znaleźli, to tym bardziej małe stworzonko zamknięte w ciemnościach miało do tego prawo. Grunt, żeby żadne z naszych porwanych się tam nie przetoczyło, bo well, ciuchów na zmianę to w tej pierwszej klasie chyba jednak nie mieli! Ok, koniec o psim moczu, pora na konkrety.
- Ugh, wiesz co? Jednak wolałem Cię dużo bardziej, kiedy byłaś nieprzytomna i zakneblowana, przynajmniej wtedy mogłem z Tobą wytrzymać! - syknął, po czym na potwierdzenie swoich własnych słów spróbował swoim ryjem ponownie zakleić usta Cami taśmą, którą sama sobie wcześniej trochę zerwała. No miał dosyć tego babsztyla, on tu okazuje troskę, a jak zwykle dostaje po ryju. W końcu opadł bezradnie na podłogę po tej krótkiej szamotaninie, myśląc sobie o tym, jakim był tępym chujem wybiegając za nią. Gdyby był stabilnym emocjonalnie człowiekiem, to poczekałby cierpliwie aż Cami wróci ze spaceru, a tu masz babo placek. A raczej - masz chłopie darmowy przelot chuj wie gdzie.
- Zajebiście, bo już się bałem, że do Korei Północnej, gdzie zostaniemy suczkami Kim Dzong Una - prychnął, bo oczywiście że nie wziął jej słów na poważnie. No gdzie Rosja, no skąd, co za durny pomysł.
- Och, dobrze, to poczekajmy sobie tu w takim razie aż bezpiecznie wylądujemy a panowie, którzy władowali Cię do bagażnika, a mi przyłożyli z baseballa w łeb, zawiozą nas do naszego pięciogwiazdkowego hotelu. Mam nadzieję, że wybrałaś nam pokój z widokiem na morze! - warknął, po czym lekko podniósł się do pozycji siedzącej i oparł plecami o jakieś skrzynki, próbując odnaleźć jakąś wystającą część, cokolwiek co trochę poluzuje sznur. - Rób se co chcesz, ja nie zamierzam tu ginąć - stwierdził, nie dodając już nic o tym, że nie zamierza pozwolić również żeby i jej włos spadł z głowy, no bo już bez przesady mówić takie rzeczy na głos, co nie.
- Cami, spójrz na mnie - wymierzył jej złowrogie spojrzenie, bo na bank gdzieś uciekała wzrokiem! W jej przypadku lepiej z góry założyć, że coś tu kręci - Jeśli masz jakiekolwiek podejrzenia, o chuj tu chodzi, to jest to dobry moment żebyś się nimi ze mną podzieliła - dodał, nie spuszczając z niej wzroku.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Cami oczywiście wiedziała o co chodzi, więc jej łatwo było… no dobra, obawiała się tak czy siak, bo wiedziała przecież doskonale, że jej mąż jest gangsterem, a Rosja… no nie jest krajem przepadającymi za obcokrajowcami, czy za generalnie prawem, równością, traktowaniem ludzi z szacunkiem. Wiedziała gdzie lecą i wiedziała jak mocno mają przejebane. I cholernie się bała o życie Luke;a i oczywiście, małego Harry;ego.
- Co ty… ty durniu jeden, weź się, bo ci zaraz z bańki walnę! - no inaczej nie mogła, więc musiała się jakoś odgryźć za jego próby kneblowania jej i nawet tam dmuchała, żeby mu się jednak nie udało! I pewnie wyglądało to bardzo komicznie. I pewnie nie powinna myśleć o tym, że Luke znów znalazł się tak blisko, że pewne flashbacki jej w głowie zawitały… a przecież musiała się skupić!
- Gdybyś dostał baseballem w łeb to byś nie żył - wywróciła oczami, chociaż w sumie specką nie była. Niemniej nie mogła się o niego na poważnie martwić, bo wtedy musiałaby przyznać, że to z jej winy są powody do martwienia się. A tego oczywiście robić nie zamierzała, no chyba was pojebało, jak myślicie inaczej.
- No i super, a jakiś plan poza tym? Jak chcesz nas posadzić na ziemię? - wywróciła oczami, póki co uznając że nic im chyba nie grozi. Musieli ją wysłać do jej męża, może po drodze będzie szansa na ucieczkę? Tak ją to rozważanie zajęło, że dopiero po chwili zrozumiała, że Luke tu zaczyna dodawać dwa do dwóch…
- No?- zapytała, oczywiście uciekając wzrokiem, bo przecież nie spojrzy mu w oczy! I nie powie prawdy! - Ja? Nie no, skąd ja mam wiedzieć przecież, ja nie mam pojęcia… - zapewniła go, starając się wyglądać tak niewinnie jak tylko się dało! Co pewnie sprawiało, że wyglądała na jeszcze bardziej winną… - może jest szansa, że prawdopodobnie coś wiem… - dodała w końcu, oczywiście zwlekając i jak najbardziej odsuwając moment przyznania się. Bo co ona do chuja ma mu powiedzieć? I JAK?
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke rzecz jasna nie wiedział, że ona wie i wkurzał się tym, że była taka bierna i jeszcze go odwodziła od każdego pomysłu. No bo przecież nie przyzna, że w zasadzie to ma rację, no gdzie spierdolą? Chyba na jednorożcu w stronę zachodzącego słońca. Nienawidził takiego stanu bezradności, wolał działać, nawet jeśli za tym działaniem nie szło myślenie. No i też się bał, nie tylko o swój tyłek, ale również o Cami - co było dla niego mega dziwnym uczuciem, z którym dawno nie miał do czynienia. Dlatego się tak miotał. Jakiś pierwotny instynkt nakazywał mu ochraniać kobietę i dziecko, więc myśl, że nie da rady, wkurwiała go na maksa. No bo przecież nie zdawał sobie sprawy, że tak na dobrą sprawę to on tu był pierwszy do odstrzału, jako piąte koło u wozu zwanego kłótnią małżeńską.
- No przynajmniej miałbym wreszcie święty spokój - prychnął na jej teorie o śmierci, która wcale nie była tak odległą wizją, bo ta baba go zaraz chyba wykończy. A potem spojrzał na Cami, która w tym wszystkim mimo wszystko wydawała się być jednak dużo rozsądniejsza, co go zdziwiło. A jeszcze bardziej dziwiło go to, że ten jej przynajmniej pozorny spokój sprawiał, że i jemu nieco stygły te wszystkie emocje, więc po prostu siedział oparty o te skrzynie, już się tak nie wierzgając.
- Czy ja wyglądam Ci na człowieka, który ma jakikolwiek plan? Szukam różnych opcji, okej? - westchnął po chwili, po czym znowu wlepił w nią wzrok. Przez dłuższą chwilę uważnie jej się przyglądał i... już wiedział, że ona wie. Musiał więc podejść do sprawy strategicznie, żeby jej nie speszyć. Bo przez ten cały czas ich znajomości zdążył zrozumieć że Cami była jak taka... kotka. Jeśli chcesz taką kocicę na siłę przywołać, to Cię oleje. Ale jak dasz jej przestrzeń bez nacisków, to w końcu sama wskoczy ci na kolanka. Albo na inne części ciała...
- Okej, jeśli nie możesz na mnie nawet spojrzeć to nie patrz, po prostu to z siebie wyduś - powiedział spokojnie, po tym jak teatralnie westchnął. - Obiecuję, że nie będę zły. I że nie będę krzyczał, przeklinał i się wydzierał... - zaczął wyliczać... taaaaa. TAAAAAAAAAA.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Luke niewiele wiedział o tym co Cami wie, bo Cami sama nie wiedziała tego, co wie! A gdyby się zastanowiła to by wiedziała, poza tym no udawała, że wcale nie wie, co jak wiadomo jest nie dość, że wyczerpujące, to dodatkowo crazy confusing, bo niby człowiek wie, ale jednak się łudzi, a potem te złudzenia wyglądają całkiem realnie. I bardziej nęcąco niż prawda, więc zaczyna się wierzyć w te urojenia i właśnie taką mamy Cami, która czasami się gubi w swoich kłamstwach, bo przede wszystkim okłamuje na co dzień samą siebie. I to od wielu lat. Wow, a pomyśleć że Luke mógł mieszkać z każdym w Lorne Bay, z każdym się ruchnąć, a wybrał właśnie Cami…
Yup, właśnie dlatego wszystko było winą Luke’a, a nie Cami.
- Przynajmniej masz na sobie majtki i spodnie, wiesz jak mi zimno w tyłek? Odmrożę sobie pośladek - prychnęła, bo musiała jakoś nie wiem, podkreślić mu że ona jest tu w o wiele gorszej sytuacji, I co tu dużo mówić, Cami miała swoje mocne strony. A skoro ucieczka była jedną z nich, a pakowanie się w tarapaty drugie, więc to nie był pierwszy raz, kiedy śmierć wisiała jej nad głową. Więc cóż… miała już jakieś sklile w rozsądnym działaniu.
- Oglądałeś kiedyś filmy akcji? Jeśli nie jesteś Jamesem Bondem, ani super agentem jakimś, to musisz… no dobra, w sumie oni też najpierw robili rekonesans, co nie. Chociaż Szklaną Pułapkę musiałeś oglądać - zmarszczyła brwi, a potem westchnęła. - Najpierw musimy wiedzieć ile ich jest, a potem szukać dogodnej okazji. Teraz jej nie znajdziemy, bo to ewidentnie samolot i ewidentnie nie można sobie wyskoczyć na okoliczną chmurkę - westchnęła ciężko. Nie miała planu, okej, ale przynajmniej próbowała jakieś podstawy pod niego budować. Chociaż malutkie.
- Em.. bo no… no bo… - zagryzła wargi na moment - możliwe, że… - boże, powiedzenie prawdy było takie cholernie trudne!! Nawet nie wiedziała jak zacząć - chodzi o pewne rzeczy, które…. zabrałam…. ze sobą z Rosji… komuś… - dodała, jąkając się nieco - kto jest trochę gangsterem… - dodała, unosząc brwi - ale tak prawnie…. to one też były…moje, bo tak bywa… po pewnych - zacięła się na moment i bardzo ściszyła ton - uroczystościach - i zakończyła, czując że umiera w środku. Ale czy skłamała? No nie.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Problem Luke'a polegał na tym, że pchał swój interes tam, gdzie nie powinien. Ruchanie wspolokatorki? No głupi pomysł, wiadomo - więc jedziemy z tym! Ruchanie mężatek było jeszcze wyższym levelem głupoty i to nie dlatego z jakichś tam moralnych przyczyn - po prostu istniały ogromne szanse, że mężuś się dowie i skończysz z obitą mordą. Jeszcze nie wiedział o tym, że ruchanie mężatek może być też bolesne nie tylko przez prawego sierpowego starego, ale w każdym razie wystarczyła jedna chwila przyjemności - ale taka dłuższa chwila okej, co najmniej 45-minutowa - i Luke zebrał jackpota.
Okej, okoliczności na fantazjowanie o nagich pośladkach Cami nie były może najlepsze, ale jej wyznanie od razu przykuło jego uwagę i sprawiło, że myślami od razu powrócił do ich upojnych momentów. Oczywiście nie mógł przejść obok tego tematu obojętnie, więc posłał jej wyzywające spojrzenie.
- Och, a gdzie zgubiłaś majtki Kopciuszku? - uniósł zaczepnie brew, posyłając jej wredny uśmieszek. - Chyba lubisz je przy mnie gubić. Ale jeśli zajrzysz do tylniej kieszeni moich spodni, to może znajdziesz tam te parę, którą dałaś mi w Shadow - dodał, posyłając jej spojrzenie, z którego... nie można było wyczytać nic. Czy blefował? Może... A może nie i jego misja pojednawcza zakładała też zwrot majtek? To nic, że trochę nie wyszło i ostatecznie pozbawił ją kolejnej pary...
- Och, zapomniałem, że co tydzień uciekasz innym porywaczom, więc na pewno wiesz co mówisz - prychnął i wtwrócił oczami, bo przecież nie przyzna, że ma rację. Nigdy.
Za to słuchając jej kolejnych słów, musiał się totalnie skupić, bo ilość wątków jakie się przewinęły przez jej usta była aż przytłacająca. Początkowo słuchał jej z miną pełną poirytowania, ledwo powstrzymując się od ponaglania i przejścia do sedna, następnie zmarszczył brwi, a kiedy płynnie przeszła do wątku gangstera, ze zdziwieniem uniósł brwi.
- Poczekaj, poczekaj, bo to historia bardziej pojebana niż Dynastia i Moda na sukces raze wzięte - odezwał się w końcu kręcąc głową, w której cały czas zachodziły ostre procesy myślowe. - Czy ty... okradłaś jakiegoś gangstera? Czy ty jesteś poważna? - spytał poirytowany, ale w jego głosie oprócz opierdolu o dziwo była również nutka troski, bo to przecież cholernie niebezpieczny manewr! - No i jak to też było twoje? To jakaś twoja rodzina? Zajebałaś dziadkowi skórę niedźwiedzia rozwieszoną nad tapczanem? - aż parsknął śmiechem, bo tak właśnie kojarzyła mu się Rosja, a całość wydawała mu się tak absurdalna, że aż sam nie wierzył że ma takie podejrzenia. Ale coś mu tu nie pasowało, więc zmarszczył brwi, brnąc dalej. - Nie, to bez sensu. Miałabyś jakieś naleciałości wschodnioeuropejskiego akcentu, gdybyś miała rosyjskie korzenie. Czyli... musiałabyś dopiero dołączyć do rodziny. Ale niby jak? Nie jesteś przecież mężatką... - oznajmił pewnie, uważnie jej się przyglądając. - Nie jesteś mężatką - powtórzył, czekając aż przytaknie... ale ta cisza z jej strony trwała już niepokojąco długo.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Hehehhe, no ciężko się z tym nie zgodzić! Niemniej interes Cami zdecydowanie pchał się na nieodpowiednie penisy, najpierw jej męża, którego to ja w sumie nawet nazwałam chyba jakoś, no i pewnie za niedługo sobie przypomnę jak. I na Luke’a i na Coltona… i pewnie na wielu facetów po drodze. Korzystała z życia, no i najwyraźniej bardzo dobrze że to robiła, bo zaraz mogła zginąć i przestać. A czy ktokolwiek na łożu śmierci powiedział, że żałował że nie uprawiał mniej seksu? A no właśnie, seks jest super, trzeba się cieszyć życiem i dobrze w nim bawić.
Niemniej, no lepiej nie z mężatkami.. inna sprawa, że Cami bardzo dalekoo uciekła od swojego męża nie bez powodu. I w sumie nie do końca w ogóle skonsumowała małżeństwo, zbyt zajęta spierdalaniem. Nawet jeśli ruchnęła go wcześniej… bo wciąż była sobą.
- Ja cię zaraz z tego samolotu wyrzucę, TERAZ CHCESZ O TYM GADAĆ?! - oczywiście nie podniosła głosu żeby krzyknąć i zdradzić, że są przytomni, ale tak podniosła głos szeptem, żeby go ojebać i jeszcze oczy z oburzenia wytrzeszyć! - Nosisz ze sobą moje stare majtki? Wyprałeś je chociaż? - no spojrzała na niego z obawą, bo nie wiedziała co się z nimi działo, okej. Mogły spaść na ziemie… czy nie wiadomo co. No dobre maniery wymagają wyprania zakładnika, co nie. I no gdyby nie to że była związana to by je pewnie założyła, ale takie akrobacje w obecnym stanie nie wchodziły w grę. Była zbyt zesztywniała leżeniem w bagażniku… a potem tu w jednej pozycji.
- Jakbyś chciał wiedzieć, to zdarzyło mi się już uniknąć porwania wiele razy - odpowiedziała, chociaż nie było to do końca prawdą. Kłopotów różnego rodzaju owszem,.. no i w sumie, może tam było też jakieś porwanie potencjalne? No kto wie.
- Nieprawda, jest bardzo przeciętna i nudna, ty się po prostu czepiasz, pod kamieniem żyjesz i w ogóle - no rzuciła, żeby go zirytować i żeby zapomniał co właśnie usłyszał, bo wiadomo że lepiej się kłócić niż rozmawiać o problemach, czy uczuciach.
- O, pan poważny się odezwał, który pracuje w klubie, który jest przykrywką dla gangsterów - odwarknęła, marszcząc brwi - i mam wymieniać znajomych, których tam masz? - dopytała jeszcze, bo chociażby ich wielka kłótnia o tamtego typa, no nie pamiętam czy był dilerem, czy kim, no ale raczej nie był to sędzia pokoju, co nie.
- Rozgryzłeś to, tęskni za Jurgim - wywróciła oczami, mając nadzieję, że to jednak koniec rozmowy. No ale niestety nie, bo Luke nagle postanowił być mistrzem zagadek, totalnym geniuszem matematycznym, który dobrze wie czy Ania czy Kasia ma więcej jabłek, kiedy jest zachód słońca pod palmami.
- Nie, skąd… czemu bym miała być? Ani mężatką, ani tym bardziej żonatką - odpowiedziała, prychając sobie cicho - no może trochę… - dodała, ciszej nieco, a potem uciekła wzrokiem w bok. - Ale uciekłam sprzed ołtarza, okej. Ale… za późno… przynajmniej tym razem.. do trzech razy wcale nie sztuka - dodała, przypadkiem ujawniając mu kolejne SMACZKI ze swojej przeszłości. O mamo, ciekawe czy pojebałam liczby.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Nawet jeśli ruski mąż Cami nosi najpiękniejsze imię w tamtej części świata, coś czuję że Luke go nie polubi! W drugą stronę to nie wiem, może ten cały Rasputin lubił poznawać kochanków żony? Różni ludzie, różne fetysze. No bo jakby nie było to teoretycznie Luke był kochankiem Cami. W praktyce to chuj jeden wie kim był w tej układance, skoro Cami zwiała jeszcze przed nocą poślubną ze starym, więc szczególnej więzi to chyba między małżonkami jednak nie było nigdy.
- A co, boisz się że znowu się rozochocisz jak kotka w rui i portki ci same z tyłka spadną do kompletu? - TAK OWSZEM, chciał o tym gadać, tu i teraz! Zwłaszcza, że dla Cami najwidoczniej ich nie-seks, prawie-seks i właściwy-seks to niewygodne tematy, więc nie byłby sobą gdyby tak po prostu odpuścił. - No chyba, że wolisz porozmawiać o tym, jak paręnaście godzin temu ruchaliśmy się jak dzicy na podłodze - dodał z miną niewiniątka, a następnie zmarszczył brwi. - Oczywiście, że je wyprałem, ale wiesz co? Zmieniłem zdanie, nie oddam ci ich, niech Ci dupsko marznie - prychnął. Jaki byłby z niego porywacz jeśli dobiłby zakładnika przed wymianą na okup? W sumie trochę chujowy, bo okup dostał, a z jego strony zwrotu jeszcze nie było... I nie wiadomo, czy będzie, bo jak się Luke zaprze jak uparty osioł to nawet najbardziej wprawiony dorożkarz tu nie pomoże.
- To że matka odebrała cię z przedszkola zamiast ojca to nie jest próba porwania - prychnął, bo nadal trochę nie mógł uwierzyć w te dziwne historie. Nie to, że właśnie lecieli gdzieś samolotem, więc sam właśnie stawał się jej częścią.
- Ja ich nie okradam, sami wrzucają mi napiwki wielkości twojej miesięcznej pensji - odparł pewnie, a kiedy wspomniała o jego znajomym z klubu, uśmieszek od razu zniknął mu z ust. - Myślałem, że teraz to też twój znajomy. No tak cię tam pożerał wzrokiem, że na bank planował bliższe zapoznanie ze swoim fredem - warknął z pogardą, czując jak znowu wzbiera w nim złość na wspomnienie jego dzikiego wybuchu zazdrości. I że był o tyle, O TYLE od tego, żeby coś mu się wymsknęło.
Luke z matmy był trochę tępy, grunt że potrafił jebać na hajs klientów i nie zwracać im reszty albo naliczać za duży rachunek. Oj tam, oj tam. W każdym razie, aż musiał potrząsnąć głową parę razy, bo kolejne słowa Cami wprawiły go w totalną dezorientację. Na moment zapadła cisza, cisza przed burzą...
- JAK TO KURWA JESTEŚ TROCHĘ MEŻATKĄ? - wybuchnął w końcu, trochę głośniej niż zamierzał. - Trochę czyli jak? Wyszłaś za centaura? Pół ruskiego gangusa-pół konia? - spytał nieco ciszej, ale wciąż wkurwiony, czując kolejną falę niezrozumiałych mu uczuć i emocji. Halo, czy jest na sali Mara, która mu powie o co chodzi? - Nie no, nic już nie rozumiem. To uciekłaś sprzed ołtarza czy nie uciekłaś? I o jakich trzech razach ty mi tu mówisz? Miałaś trzech mężów? Co ty kurwa nie słyszałaś o kolekcjonowaniu znaczków, skoro już musisz coś zbierać? - tak dużo pytań, tak niewiele odpowiedzi!
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
No co ty, przecież porwanie, pobicie, a także planowane zabójstwa to początek każdej pięknej przyjaźni jest, z wódeczką i zagryzanym korniszonem, co nie. No dobra, w uniwersum Marvela to każda przyjaźń się prawie zaczyna od mordobijki, ale oj tam oj tam, patrzmy na bardziej zdrowe, ludzkie wzorce. Więc tak, Boris nie polubi faceta, który rucha jego żonę… ani Luke Borisa. Boris traktował Cami jak kolejną ze swoich własności, generalnie, nie miał w sobie zbyt wiele szacunku do kobiet.
- O tak, nic mnie tak nie podnieca jak Twój rozbity ryj i ślina na brodzie po leżeniu bez przytomności - wywróciła oczami, chociaż prawda była taka, że lubiła się nim zajmować, jak miał obity ryj i straciła majtki właśnie w takiej sytuacji. DETALE.
- To ostatnie o czym chce teraz rozmawiać! Czemu miałabym chcieć o tym rozmawiać? Może od razu zaprosisz kolegów do tej rozmowy, żeby dorzucili swoje trzy grosze?! - no wkurzyła się na niego niesamowicie, że on w ogóle teraz o ich seksie myślał, jak zaraz mogli zginąć. No dobra, był w tym jakiś sens, że trzeba cieszyć się życiem przed śmiercią, no ale halo, bardziej działać niż gadać! Nawet jeśli technicznie nie mieli jak - to nie pierwszy raz kiedy żyję bez majtek, PRZEŻYJĘ - syknęła zirytowana. O tak, niech sobie wyobraża sekskapady, mimo że ona po prostu nie była wielką fanką sprzątania i prania, i czasem po prostu zapominała że nie ma już czystych majtek. W kostiumie kąpielowym można iść raz, a lepiej bez niż w brudnych, co nie.
- To że ciebie matka nigdy z niego nie odebrała, to zamknij się - wywróciła oczami, przedrzeźniając go oczywiście, bo co za bezczel tutaj podważał jej doświadczenia? No tak nie może przecież być! Zwłaszcza że ona po raz pierwszy od dawna bardzo się starała powiedzieć prawdę, a Luke jej tylko pokazywał, że nie było warto.
- Na pewno nie są większe niż moje napiwki w gorącej linii - odbiła pałeczkę tak, żeby trafić go w nią prosto w oko. - Zwłaszcza twój tata jest bardzo hojny - dodała, żeby jeszcze bardziej zabolało. Tak, to był ich żart na poziomie pięciolatków najwyraźniej. Ale będzie awkward jak faktycznie go pozna…
- W jaki sposób to oznacza znajomość? Ruchać się można i z obcymi - podsumowała, oczywiście specjalnie pozwalając mu myśleć co tam sobie chciał. Nie zamierzała go teraz oszczędzać.
- Skłamałam, to na pewno jakiś właściciel knajpki chce się otworzyć w naszym mieszkaniu i pozbyć ciał obecnych lokatorów - odpowiedziała po chwili, uznając że powrót w stronę totalnego kłamstwa i gównoprawdy jest bezpieczniejszy dla niej.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Jeśli chodziło o traktowanie kobiet, to Luke co prawda traktował laski przedmiotowo, jednak nad innymi toksycznymi typami miał tą przewagę, że nie nigdy nie miał wobec nich ciągot do odbierania im ich niezależności. Nie był control freakiem grzebiącym lasce w telefonie, a jeśli jakaś panna chciała od niego odejść, nigdy jej nie zatrzymywał. Także mimo wszystko Luke > Boris i wyczuwam co najmniej jakieś grzecznościowe danie sobie po mordzie na powitanie.
- Spoko, najlepiej to zapomnijmy o wszystkim i udawajmy, że nigdy nie miało miejsca, fine by me! - wysyczał, bo choć sam zaczął temat, żeby wkurzyć Cami, to sam skończył wkurwiony. Jej reakcja dała mu do myślenia, że ona się albo wstydzi albo mocno żałuje tego, że się ruchnęli. I z żadną z tych opcji nie czuł się spoko. - To po chuj brniesz w ten temat? Sama zaczęłaś, sama ciągniesz - no hej, kto tu pierwszy wspomniał o braku majtek?? Jak biedny, niewinny Luke miał nie myśleć o jej gołym tyłku, skoro na samo hasło "majtki" od razu przypominał sobie jaka była zajebista i giętka? NO JAK?
- Blah, blah, blah - Paolo Coelho z Lorne Bay przemówił. No więc tak, przypominali teraz dwójkę dzieciaków dających sobie po głowie wiaderkiem i łopatką. Luke z jednej strony chciał poznać prawdę, ale z drugiej - obawiał się jej i się przed nią bronił resztkami sił.
- Mam nadzieję, że jest tak hojny, że jak Cię zabierze na wycieczkę swoim wymyślonym odrzutowcem, to chociaż pozwoli ci wejść na pokład, a nie będzie trzymał w luku bagażowym - ojca jak ojca, ale jak pozna matkę to wtedy może być creepy, jeśli mama Winfield opacznie zrozumie te inside jokes i wywnioskuje, że syn i stary obracali tą samą pannę...
- Och, to może to jest dobry moment, żeby Ci powiedzieć że typ od dwóch lat nie może doleczyć jednej choroby wenerycznej, więc jeśli Ci się poszczęściło, to jesteśmy tu we czwórkę. Cześć, Chlamydia, miło cię poznać - odpysknął, bo oczywiście, że przyjął że się z nim ruchnęła. A typiarze owszem, czasami gadają o takich rzeczach typu kto kogo zrobił i czym się zaraził.
- A niech cię, Cami! Przestań w końcu ściemniać - warknął, czując że wrócili go punktu wyjścia i że Cam znowu kłamie, że znowu chowa się w swojej skorupce. Jęknął przeciągle i wziął parę głębokich oddechów. Następnie przetoczył się ponownie do niej i ułożył się tak, żeby móc się w nią wpatrywać. Nie poddawał się mimo że jego cierpliwość była już na wyczerpaniu, proszę o docenienie determinacji.
- Okej, zostawmy tych mężów, nieważne ilu ich miałaś. Po prostu mi powiedz, kogo spotkamy kiedy wylądujemy. Razem mamy większe szanse, muszę wiedzieć czego mam się tam spodziewać. Ten gangster z Rosji, to Twój fagas? Zwiałaś mu sprzed ołtarza? I coś ukradłaś? - ups, połączył kropki trochę na odwrót, bo na obrazku zamiast dostojnego ogiera wyszedł mu garbaty osioł. Ale to była skomplikowana opowieść i Cami ani trochę nie ułatwiała mu jej zrozumienia.
ODPOWIEDZ