Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
40.

Ten dzień był pojebany.
Faktycznie w przypadku Pearl Campbell wiele dni dało określić się powyższym zdaniem, ale tym razem naprawdę uważała, że ten niepozorny czwartek zasługiwał na wyróżnienie spośród tego miesiąca. Miało być względnie spokojnie, zwykle w kłopoty wpadała pod osłoną nocy, a było niewiele po południu, gdy przyjechała do niewielkiego baru na obrzeżach Cairns, by zadać barmanom kilka pytań o jednego podejrzanego. Jeszcze wtedy czas szedł normalnym biegiem, ale potem... potem wszystko przyspieszyło. W jednej chwili barman spojrzał ponad jej ramieniem i Pearl już po jego minie wiedziała, że oto znajduje się w pomieszczeniu z człowiekiem którego szuka. Zdążyła się tylko odwrócić, a ten krzesłem wybił okno i wypadł na dach, pędząc przed siebie. Naturalnie, że ruszyła za nim, nie mogła odpuścić, nie myśląc ani chwili nad tym, jak brawurowa była to akcja i jak wykraczała poza jej możliwości. Darła się, krzycząc, aby się zatrzymał, ale facet niekoniecznie chciał z nią współpracować, w dodatku znacznie zgrabniej przeskakiwał z jednego dachu na kolejne. Na początku nawet dawała mu radę, ale wystarczył jeden niefortunny krok, przypomnienie sobie, że jej obuwie było wybitnie idiotyczne, jak na takie atrakcje, jak i o tym, że nie tak dawno jej kostka była zwichnięcia. Coś przeskoczyło, a ona nie zdążyła złapać równowagi, gdy opadła na bok, turlając się wzdłuż dachówek. Połamała kilka paznokci próbując wyhamować, a potem runęła w dół. Szczęście w nieszczęściu, że budynki były niskie, wysokość jednego piętra przy locie bokiem nie zagrażała jej życiu, ale pęd i wylądowanie w jakiś krzakach sprawiły, że przed oczami zrobiło jej się ciemno. Ból jeszcze do niej nie docierał, tylko to przemożne poczucie, że nie jesteś w stanie wziąć oddechu, a tlen kończy się w jej płucach. Klęła do samej siebie w myślach, że musi się podnieść, szybko, zaraz, pozbierać się, nim zbiorą się gapie... ale już w tamtym momencie stali nad nią ludzie będący świadkiem jej upadku, już wtedy ktoś zdążył zadzwonić po pogotowie i kiedy pierwszy szok i ogłupienie minęły, była już w karetce.
***
Powtarzała wielokrotnie, że nic jej nie jest, ale i tak zbadał ją jeden ratownik medyczny, a potem obejrzała ją jakaś pielęgniarka, która oznajmiła, że musi wezwać lekarza dyżurującego, który upewni się, czy żadne narządy nie zostały uszkodzone, z uwagi na to, że Pearl miała pewne problemy z oddychaniem. Oczywiście blondynka na tym etapie była obolała, ale przede wszystkim wściekła i o wiele chętniej poszłaby zapalić. Noga ją bolała, ale raczej była cała, tylko nieco nadwyrężona, ale na jej ciele już w karetce dostrzegła krwiaki i sine plamy w całkiem imponującej ilości. Tyle dobrze, że jej twarz i dłonie nie ucierpiały szczególnie... resztę dało się jakoś zakryć, a to o tym myślała, kiedy czekała na doktora. O tym, jak sprawnie zatuszować ten wypadek przed osobami, przed którymi nie chciała się tłumaczyć.
- Dzień dobry - uniosła brwi, kiedy przy jej łóżku pojawiła się jakaś kobieta. - Rozumiem, że to pani jest mi potrzebna, żeby się stąd wydostać? Koledzy z karetki strasznie namolni... - przewróciła oczami, próbując usiąść prosto na łóżku, ale stęknęła przy tym mimowolnie, bo jednak bolały ją prawie wszystkie części ciała.

Noel B. Rowland
torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
015.

Wbrew powszechnej opinii, lubiła o d b ę b n i a ć obowiązkowe dyżury na oddziale ratunkowym. Pozostałe – nie mniej ważne – sekcje nie były w stanie dostarczyć chirurgom podobnych emocji. Tylko tutaj w zaledwie jedną noc można było nauczyć się więcej niż przez miesiąc rzetelnego uczestniczenia w zajęciach podczas studiów medycznych. I mimo że studenckie lata Noel miała dawno za sobą, uczyła się każdego dnia, bo właśnie tego wymagała od niej podjęta kariera. Lekarze, tym bardziej chirurdzy, nie mogli pozwalać sobie na zamknięcie podręczników. Rzeczywistość wymagała od nich bezustannego poszerzania wiedzy i doskonalenia umiejętności. To właśnie robiła, nim przywieziono młodą kobietę.
Ratownik medyczny, udzielający pierwszej pomocy, przekazał im informacje o tym, że kobieta n a j p r a w d o p o d o b n i e j spadła z dachu. Opowiedział o grupce gapiów, którzy z niezwykłą dokładnością (zakrawającą o przesadę) relacjonowali medykom zaobserwowane wydarzenia.
Trzymając w ręku tablet, który zastąpił – dzięki bogom! – papierowe karty pacjentów, wślizgnęła się za kurtynę oddzielającą łóżko (zerknęła w zebrane informacje) Pearl od pozostałych na izbie. Przejechała palcem po ekranie, ale nie znalazła nawet połowy danych, które powinna była mieć, by móc prawidłowo ocenić stan kobiety.
— Dzień dobry, pani Campbell — zawtórowała, uśmiechając się do pacjentki z profesjonalnym szacunkiem wymalowanym na twarzy. — Są, jak to pani ujęła, n a m o l n i, ponieważ spadła pani z dachu budynku. Zanim panią wypiszę, chciałabym zlecić podstawowe badanie morfologiczne i tomografię głowy. Nikt nie mógł określić, jak pani upadała, a to oznacza, że wstrząs mógł być poważny. Chciałabym wykluczyć krwawienia wewnętrzne, ale proszę się nie obawiać, to tylko tak poważnie brzmi. To głównie profilaktyka — powiedziała, odkładając tablet na bok. W międzyczasie oczyściła dłonie i potarła je o siebie – robiła to zawsze, zanim dotknęła jakiegokolwiek pacjenta, gdyż zazwyczaj miała chłodne palce.
— Proszę się położyć i nie udawać niezniszczalnej — westchnęła, widząc, że kobieta ewidentnie ukrywa prawdziwe samopoczucie. — Im szybciej zaczniemy, tym szybciej panią wypuszczę. Mogę? — spytała, mając na myśli odsłonięcie brzucha. Słowem nie wspomniała o tym, że każdy pacjent miał prawo wypisać się ze szpitala na żądanie. Peral z pewnością była poobijana, ale jej życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. Mimo to nie mogła podpowiedzieć blondynce takiego rozwiązanie, bo nie pozwalało jej na to sumienie.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Pomimo tego, że Pearl w pełni szanowała pracę lekarzy, sama nieszczególnie lubiła korzystać z ich usług. Przebywanie w samym szpitalu też nie należało do przyjemnych, chociażby przez wzgląd na to, że kiedyś sypiała z aktualnym dyrektorem i cóż, nie można powiedzieć, aby przeszli z tej relacji do przyjaźni. Słowem, nie chciałaby na niego trafić, bo nie zdziwiłaby się, gdyby podał jej jakąś truciznę, czy skrócił jej męki poduszką dociśniętą do twarzy. Poza tym wszystko ją bolało i chciała bym już w domu, rozebrać się i rozwalić na łóżku, pomstując do świata na temat swojego losu. Tutaj jako tako musiała trzymać fason. Jako tako, bo Pearl niestety nigdy do cichych i poprawnych osób nie należała. Liczyła jednak, że pani doktor jej to wybaczy i będzie z nią współpracować na tyle, by czym prędzej Campbell się stąd pozbyć.
- Jak upadłam? - powtórzyła po kobiecie, krzywiąc się delikatnie, bo przy zmianie pozycji znów ją coś zabolało. - Generalnie lecąc z góry do dołu... - podsumowała sarkastycznie, bo tak reagowała na każdą stresującą czy nie mieszczącą się w jej granicach komfortu sytuację. Wizyta na oddziale ratunkowym zdecydowanie się do takich zaliczała. - To był zaledwie piętrowy budynek, a ja naprawdę nie chciałabym spędzać tutaj zbyt wiele czasu... od zapachu lekarstw kręci mi się w nosie - mruknęła, ale już czuła, że nie będzie tak łatwo, jak to sobie na początku zakładała. Mimo że nie była z tego szczególnie zadowolona, położyła się na łóżku, wiedząc, że na złość jej pani doktor nie robi. Pewnie chciała pomóc i należało być za to wdzięcznym, ale wciąż... Campbell miała w sobie jakieś blokady i chyba rzeczywiście chodziło o to udawanie niezniszczalnej.
- Proszę się nie krępować - mruknęła więc i sama podwinęła nieco ubranie, krzywiąc się przy tym, bo mięśnie wciąż nie były zadowolone z jakiegokolwiek wysiłku. Uniosła się przy tym, a kiedy zobaczyła, że niektóre fragmenty ozdobione są krwiakami, warknęła z rezygnacją i spojrzała w sufit, przez chwilę walcząc ze sobą, aby nie puścić jakiejś wiązanki.
- Są jakieś sposoby na natychmiastowe pozbycie się tych śladów? Nie mogę sobie pozwolić na to, żeby ktoś mnie widział w takim stanie - zapytała z nadzieją, chociaż nigdy o żadnych wspaniałych metodach na usuwanie sińców nie słyszała. Mimo to w tej chwili naprawdę była gotowa wierzyć w postęp medycyny, jak nigdy przedtem. Nie żałowała tego, że podjęła próbę złapania tamtego mężczyzny... żałowała jedynie, że jej się to nie udało, ale wiedziała, że gdy nadarzy się kolejna okazja, spróbuje jeszcze raz. Taka właśnie była, tylko, że gdy pewna osoba zobaczy, jak aktualnie wygląda... na pewno dostanie wykład o tym, jak głupio postępuje, a akurat na to ochoty nie miała.

Noel B. Rowland
torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
— Doprawdy? — udała zainteresowanie, mimowolnie unosząc brew ku górze. — Pięć lat studiów medycznych, rok stażu i aż siedem lat rezydentury, a nikt wcześniej nie wytłumaczył mi na czym polega grawitacja — powiedziała, skupiając się na tym, by nie zabrzmieć w y j ą t k o w o złośliwie. Zaskakująco często trafiała na pacjentów przekonanych, że lekarze, z którymi mają do czynienia to półgłówki, którym przypadkiem udało się zdobyć zgodę na rozkrajanie ludzi walczących o życie. — Jestem niewymownie wdzięczna za tę lekcję — dodała, nim ugryzła się w język. Miała za sobą wielogodzinny dyżur i zamierzała usprawiedliwiać się zmęczeniem, choć nawet gdyby nie ono, prawdopodobnie nie potrafiłaby odmówić sobie tej odrobiny złośliwości. Natomiast wiedza o tym, która część ciała pacjentki jako pierwsza zderzyła się z ziemią, mogłaby okazać się bardzo pomocna.
Stanęła nad dziewczyną, cieszą się, że nie stawała oporu.
Ilekroć musiała wypisać pacjenta na jego żądanie, opanowywała ją złość. Niestety w takich sytuacja była bezradna, gdyż nie mogła postępować wbrew zasadom. Nawet jeśli decyzję o opuszczeniu szpitala uważała za błędną, musiała ją zaakceptować. Za idiotyczne uważała zachowanie ludzi niepozwalających sobie pomóc.
Widząc poobijane ciało, nie zareagowała. Zachowała niewzruszony wyraz twarzy, bo to co zobaczyła, nie było niczym, czego nie widziałaby wcześniej. Raz jeszcze potarła o siebie palce, po czym przyłożyła je w kilku miejscach, dozując siłę nacisku. — Nie, takie sposoby nie istnieją. Ciało to nie zabawka, którą można poskładać, jak rozsypane klocki. Potrzebuje czasu na regenerację i szacunku — powiedziała, sprawdzając, czy żebra dziewczyny były całe. To, że spadła z niewielkiej wysokości, nie miało znaczenia. Urazu można było doznać nawet idąc prostą drogą. — Wydaje się, że miała pani sporo szczęścia. Zlecę USG. Brzuch jest bolesny i musimy mieć pewność, że żaden narząd nie ucierpiał — oznajmiła, nie przejmując się grymasami Pearl. Dziewczyna wyraźnie nie chciała zostać w szpitalu, co wzbudziło w Noel nowe podejrzenia. Odwróciła się na chwilę, by zdjąć rękawiczki i wprowadzić dane do karty.
— Nie wszystkie ślady są świeże, prawda? — zagadnęła, wracając spojrzeniem do blondynki. — Niektóre z tych z siniaków wyglądają, jakby lada dzień miały zniknąć. Mają przynajmniej trzy, cztery dni — próbowała zachować neutralny ton, lecz nie było to łatwe, kiedy w głowie przepychały się różnorakie podejrzenia. Wygląd jej ciała połączony z chęcią ukrycia śladów, wskazywały na przemoc. — Jeszcze jedno. Proszę się nie wysilać i nie podnosić, ale kostka pani spuchła. Niezbędne będzie prześwietlenie — dodała, szykując chłodzący termofor.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Prawdę mówiąc Pearl wcale nie zamierzała odejmować pani doktor, ani poddawać jej wiedzę czy zdolności wątpliwością. Miała natomiast nie najprzyjemniejszy charakter i stanowczo zbyt często sięgała po sarkazm, jednak to był swego rodzaju odruch obronny, jaki dawno temu w sobie wypracowała. Tak najlepiej radziła sobie ze stresem i też w sytuacjach, w których było to wymagane - wypadała na pewną siebie kobietę. Kompletnie jednak nie przejęła się złośliwością ze strony ciemnowłosej pani doktor, bo jak ktoś się włóczy po melinach, tak jak Campbell, to jednak ma jakąś dużą odporność.
- Polecam się... służę jeszcze wzorami skróconego mnożenia, w razie czego - odparła więc bez zająknięcia, jakby naprawdę podejrzewała, że i ta tajemna wiedze może ją skusić. Oczywiście wątpiła, by tak było, ale rozmowa o takich pierdołach pozwalała jej nie myśleć aż tak, o swoim tragicznym stanie.
Może i Pearl działała często bezmyślnie i przesadnie ryzykowała, ale jeśli już tu była, wolała się upewnić, że zaraz nie zdechnie w rowie. To niekoniecznie pokrywało się z jej planami i też, gdyby się okazało, że coś poważnego jej doskwiera, musiałaby poinformować pracę i Jaspera, a tak to mogła liczyć na to, że jakoś utrzyma w tajemnicy ten niefortunny wypadek.
- Zwykle o tym, że się nie szanuję, słyszę od mamy na rodzinnych zlotach - parsknęła, krzywiąc się przy tym, bo po pierwsze, nie na taką odpowiedź liczyła, a po drugie... skłamałaby mówiąc, że te padania nie sprawiały jej bólu. Miała wrażenie, że każdy mięsień jej ciała oberwał. - Jasne - zgodziła się z nią, kiedy wspomniała o USG. Nie reagowała entuzjastycznie, ale się zgodziła. Robienie burdy na pogotowiu nie leżało w jej kręgu zainteresowania. Poza tym ulżyło jej na myśl, że wstępna obdukcja nie jest najgorsza.
- Hm? - kolejne pytanie pani doktor wyrwało ją z chwilowego zamyślenia. - Możliwe, że nie są - przyznała bez bicia, aż tak nie śledząc tej kwestii, bo przy jej trybie życia zdarzało się tu oberwać, tam oberwać. - Nie kataloguję ich - zażartowała, mając wrażenie, że wyczuła coś dziwnego w tonie kobiety. - Wątpię, aby z tą kostką było coś poważnego... nie pierwszy raz odwala mi taki numer, a ja naprawdę nie chciałabym spędzić w szpitalu całego dnia - USG rozumiała, ale jeszcze dodatkowe prześwietlenie? Musiała mimo wszystko stanąć nieco okoniem, by nie dotrzeć do domu w środku nocy. Wiedziała, jak te procedury się przeciągają. - Może jednak uda się tego uniknąć? - zapytała więc, całkiem grzecznie, jak na siebie, przyjmując z ulgą kompres.

Noel B. Rowland
torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
Uśmiechnęła się ze swego rodzaju szacunkiem, bo mimo że odpowiedź młodej dziewczyny zabrzmiała złośliwie, miała w sobie pierwiastek c h a r a k t e r u, który Noel odnajdowała również w sobie. — Byłam przekonana, że akurat one nie przydają się w życiu nikomu poza nauczycielami — rzuciła, nie odczuwając potrzeby dłuższego rywalizowania z pacjentką o to, która z nich odważy się na bardziej kąśliwą uwagę. Jakby nie patrzeć blondynka znajdowała się w lepszym położeniu, nie musiała bowiem przestrzegać ściśle określonych reguł pracy w szpitalu. Ryzykowanie skargami nie widniało na liście zadań, które Rowland miała wykonać podczas dyżuru.
— Pewnie nie bywasz na tych zlotach zbyt często, co? — Gdyby było inaczej, zapamiętałby d o b r e rady troszczącej się o nią rodzicielki.
Noel była ostatnią osobą, która powinna wytykać blondynce takie rzeczy. Sama przecież nie była lepsza. Wiecznie odtrącała pomoc rodziców, a – co gorsze ¬– zaczęła ich okłamywać. Nigdy wcześniej nie miała do tego powodów; może poza kilkoma drobnymi kłamstewkami, kiedy obiecywała pilnie uczyć się do egzaminów, a zamiast tego spędzała m i ł o czas z Gabe’em. Czy ten mężczyzna mógłby wreszcie na dobre opuścić jej myśli?!
Wróciła do oceny stanu dziewczyny.
Świeże rany oraz nowo zdobyte zasinienia były łatwe do rozpoznania. Nabiegłe krwią i znacznie boleśniejsze podczas dotyku od tych, które widniały na skórze o kilka dni dłużej. Prawdę mówiąc, to one zaniepokoiły lekarkę bardziej niż konsekwencje upadku z okna. Ilekroć dostrzegała prawdopodobieństwo przemocy, miała obowiązek reagować, choć gdyby nie on, z pewnością nie zignorowałaby swoich podejrzeń. Młoda, bardzo ładna dziewczyna złoszcząca się z powodu w i d o c z n y c h obrażeń, w dodatku bardzo niecierpliwa.
— Nie, nie musimy wykonywać prześwietlenia — wspomniała, odnosząc się do kontuzjowanej kończyny. — Możemy to pominąć, ale nie zdziw się, jeśli po dwóch dniach wrócisz do nas z okropnym bólem, bo nie będziesz w stanie zrobić kroku. Wtedy gwarantuje ci, że gips będzie niezbędny, a ty utkniesz w nim na co najmniej trzy tygodnie — wyjaśniła, mając przeczucie, że nic nie podziała na nią skuteczniej niż przedstawienie możliwych konsekwencji zaniedbania tego urazu. — Ale wracając do tych siniaków, tydzień temu również wypadłaś przez okno? Ktoś cię wtedy zbadał? — dopytywała, próbując rozeznać się w sytuacji bez wyciągania pochopnych wniosków. Te jednak z każdą chwilą mocniej wżerały się w jej myśli.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Może i Pearl należała do osób złośliwych z charakteru, ale też sama na siłę nie zamierzała wprowadzać tutaj takiej atmosfery, tym bardziej, że jej położenie temu nie sprzyjało. Miała wrażenie, że jeszcze nigdy wcześniej nie wiedziała, jak to jest, gdy boli całe ciało... nawet nie potrafiła wybrać tego rejonu, który bolał najbardziej, a przy tym przez swój upór czuła, że nie powinna pokazywać, jak duży dyskomfort jej doskwiera. W dodatku ból to jedno, ale obawy to co innego... nie miała pojęcia, jak wytłumaczy swój stan osobom, które mogłyby faktycznie być tym zainteresowane i cóż... chętnie jeszcze raz spadłaby z tego dachu, byleby uniknąć niewygodnych rozmów.
- Jakbyś tam była - odpowiedziała żartobliwie, ale przy tym przymknęła na moment oczy, bo chciała poprawić swoją pozycję i w rezultacie poczuła się tylko gorzej. - Nie jestem najbardziej rodzinnym typem - nie wiedziała czemu to dodała, w końcu powątpiewała w to, by panią doktor, która ma na głowie wielu pacjentów, obchodziła historia każdego z nich z osobna, ale już się rzekło. Poza tym, w paradoksalny sposób ten złośliwy początek ich znajomości wzbudził w Pearl pewnego rodzaju sympatię. Nie przepadała za jałowymi ludźmi.
- Zawsze jesteś taka dosadna... Noel? - stęknęła, unosząc głowę na tyle, by mogła przeczytać imię na jej identyfikatorze, a następnie ponownie ułożyła potylicę na leżance. Mimo, że kosztowało ją to trochę wysiłku, a słowa pani doktor faktycznie brzmiały złowróżbnie, w jej pytaniu nie było już złośliwej nuty, w zasadzie to parsknęła cicho w formie zalążka rozbawienia. - Dobra, niech będzie prześwietlenie... dobrze, że niczym nie handlujesz, zostawiłabym u ciebie całą swoją wypłatę - zażartowała już nieco bardziej jednoznacznie, bo to najczęściej robiła w stresowych sytuacjach - sięgała po sarkastyczne i niezbyt wyszukane poczucie humory, zyskując tym nieco na pewności siebie. - Nie, tydzień temu poszarpałam się z kimś w barze, ale to raczej nie było na tyle poważne, żeby cisnąć do szpitala - wyjaśniła, jak ona to widziała. Przy jej trybie życia siniaki i zadrapania były dość częste, chociaż dzisiaj stanowczo przesadziła. Była też na tyle skołowana, by w ogóle nie łapać, w jakim kierunku mogą zmierzać podejrzenia pani doktor. - Nie jestem taka delikatna, macie tutaj pewnie dużo istotniejszych pacjentów, niż jakaś panna z małym kuku - kolejny żarcik, ale tym razem zamiast parsknąć, stęknęła nieładnie, w reakcji na docisk dłoni Noel gdzieś w okolicach jej biodra. Aż zobaczyła na moment mroczki przed oczami, ale przynajmniej było w niej na tyle przyzwoitości, by zacisnąć usta zanim wyrwało się z nich jakieś niewybredne przekleństwo. To zdecydowanie nie był jej dzień.

Noel B. Rowland
torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
Wielce prawdopodobne, że po kilku dniach Noel niewiele będzie pamiętała z tej rozmowy. Prowadziła ją, ponieważ opierając się na zdobytym doświadczeniu, wiedziała, że pogaduszki pomagają pacjentom się rozluźnić oraz nabrać zaufania do lekarza prowadzącego. Tego ostatniego Pearl widocznie brakowało, choć z rozluźnieniem wcale nie radziła sobie lepiej.
— Nie, nie zawsze — zaprzeczyła, pozwalając, by nikły uśmiech pojawił się na jej ustach. Odruchowo poprawiła plakietkę przyczepioną do uniformu, jakby wzrok dziewczyny mógł ją przekrzywić. — Większość osób po wypadkach nie potrzebuje dosadności, a wsparcia. Ty wydajesz się jedną z tych, którymi trzeba porządnie potrząsnąć, by zrozumiały, że znalazły się w kiepskim położeniu — wyjaśniła, pozwalając sobie po raz kolejny głośno wyartykułować zauważone u dziewczyny predyspozycje. Nie trzeba było być specjalistą w rozszyfrowywaniu ludzi, by dostrzec, że blondynka miała twardy charakter, nie bała się wyrażać swojego zdania, ale jednocześnie z jakiegoś powodu się hamowała. Zastanawiało ją, co takiego sprawiało, że pragnęła natychmiast pozbyć się zadrapań oraz siniaków, z których część miała się dopiero ujawnić. Dlaczego tak niechętnie poddawała się badaniom, jakby nie dbała o własne zdrowie? I ostatecznie, co właściwie z m u s i ł o ją do tego, by skoczyć z dachu?!
— Uznam to za komplement. Lubię, gdy pacjenci doceniają moją pracę — stwierdziła, traktując rozmowę z przymrużeniem oka.
Kończąc badanie, wpisała dziewczynę na listę oczekujących na prześwietlenie.
— Rentgen wykona stażysta, a do mnie wrócisz z wynikami — powiedziała, by dziewczyna mogła oswoić się ze zmianą opiekuna. Miały jeszcze przynajmniej kilka minut, nim znajdzie się wolna para rąk, mogąca ją przejąć, dlatego Noel – ściągnąwszy rękawiczki – przyciągnęła taboret na kółkach i usiadła na nim.
— Pearl, dlaczego skoczyłaś? Uciekałaś przed kimś? — spytała, ścierając z twarzy wcześniejszą wesołość. Lekarze dyżurujący niejednokrotnie byli pierwszymi osobami, do których trafiały ofiary przemocy. Mając to na uwadze, musieli postępować ostrożnie, a jednocześnie pozostawać zdecydowanymi, by udowodnić, że są w stanie pomóc bez względu na to, jak trudne było położenie poszkodowanego. Obie stąpały więc po nierównym gruncie, jednakże celem lekarki była wyłącznie chęć udzielenie pomocy. Nawet tej poza medycznej.
— Udowodniłyśmy, że możemy być ze sobą szczerze, dlatego zapytam wprost. Ktoś cię prześladuje? Bije? Ślady na ciele wyglądają niepokojąco — powiedziała, nie uciekając się do żadnych sztuczek.


pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Miała duże problemy z zaufaniem, nie tylko w kwestii lekarzy, ale generalnie, dlatego pewnie jeszcze nie zadzwoniła do Jaspera i jak miałaby być szczera, wcale nie planowała tego robić. Poza tym szpital, konkretnie ten, głównie kojarzył jej się z Jonathanem, żołnierzem, którego kiedyś sądziła, że mogłaby pokochać i poskładać do kupy. Nawet udało jej się i jedno i drugie, ale niestety on sam nie był zainteresowany naprawianiem jej, a już na pewno nie odwzajemnieniem jej uczuć. Nie chciałaby go tu spotkać, bo pewnie widząc ją w takim stanie i tak uznałby, że to jakiś podstęp i część jednego z jej niegodziwych planów. Zawsze była postrzegana przez pryzmat tego, co najgorsze i chociaż Noel znała zaledwie chwilę, nie nastawiała się na to, że lekarka ją polubi, a żeby ograniczyć ewentualne rozczarowanie, sama nawet nie próbowała tej sympatii uzyskać. Taki już miała swój system obronny.
- A może tak naprawdę moje wewnętrzne dziecko liczy na przytulasa i pogładzenie po główce? - zapytała przekornie, tak po prostu mając. W sytuacjach stresowych sarkazm i stawanie okoniem przychodziły jej naturalnie, nie potrafiła inaczej i już od dawna nad tym nie panowała.
- No tak, ostatecznie wszyscy jesteśmy ludźmi, a któż nie lubi być doceniany - uniosła kącik ust, przymykając jednocześnie oczy na moment. Ból był tępy, wywoływał migrenę, a ona mimo całej swojej krnąbrności, była tym wszystkim naprawdę zmęczona. Najchętniej zwinęłaby się we własnym łóżku i poszła spać, pozostawiając chociaż na czas tej drzemki problemy poza sobą.
- Oby delikatny i miły dla okna - skomentowała jeszcze tego stażystę, mówiąc tak naprawdę cokolwiek jej do głowy przyszło, byleby jakoś odnieść się do słów kobiety. Nadal nie otwierała oczu, pewna, że zostanie sama, ale jednak całkiem dobrze umiała oszacować po samym słuchu, że nic podobnego nie nastąpiło. Odczekała więc stosowną chwilę, by następnie otworzyć jedno oko, jakby musiała się upewnić, czy nadal dobrze czyta sytuację. Nim sama zdążyła zapytać, czy czas na jakieś nowe badania, Noel zdążyła jej zadać dość ciekawe pytanie. Była w takim szoku, że cisza się przedłużyła na tyle, aby siedząca przy łóżku kobieta dodała więcej szczegółów, zdradzając Pearl jej tok rozumowania.
- Nie powinnam ci tego mówić, ale nie uciekałam i nie skoczyłam... to raczej ja goniłam i niestety spadłam, jestem dziennikarką śledczą, ścigałam podejrzanego - wyjaśniła z miejsca. Nie dlatego, że była taka skora dzielić się informacjami, a dlatego, że nie lubiła nikogo martwić. Bardzo. Myśl, że Noel, nawet jeśli nie znała jej długo i nawet jeśli ta miała za godzinę pod natłokiem nowych pacjentów o niej zapomnieć, mogłaby teraz czuć się ciężko ze swoimi domysłami, przyprawiała Campbell o poczucie winy, z którym ta nigdy nie radziła sobie zbyt dobrze. - Ze względu na charakter mojej pracy, obrywam raczej regularnie, ale spoko... to raczej wina recydywistów, a nie typowych damskich bokserów. Bardziej niż ich boję się aktualnie, że mój facet nakopie mi do dupy, jak się o tym dowie... oczywiście metaforycznie - nie mogła się powstrzymać i mimo powagi tematu, uśmiechnęła się szelmowsko. Zdecydowanie nie panowała nad tymi odruchami.

Noel B. Rowland
torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
Większość pacjentów była jedynie chwilowymi g o ś ć m i. Pojawiali się na moment, odsłaniali przed nią problemy (oraz – dosłownie – wnętrza), by za tydzień lub miesiąc całkowicie zniknąć z jej życia. Znikali w dwojaki sposób. Najczęściej uzdrowieni, szczęśliwi z powodu otrzymania drugiej szansy lub martwi, przykryci białą tkaniną, odwiezieni przez pracownika do kostnicy. Zasady zabraniały zbliżania się do pacjentów, ale to nie z ich powodu Noel unikała takich znajomości. Uratowany człowiek nigdy nie wyzbywał się wrażenia zaciągniętego u niej długu. Ciągłe próby odwdzięczenia się były trudne do zniesienia i uniemożliwiały zbudowanie szczerej relacji. Z drugiej strony, nie oszukujmy się, Noel nie miała wystarczająco dużo wolnego czasu, by nawiązywać przyjaźnie. Natomiast lubiła, kiedy pacjenci obdarzali ją zaufaniem; to ułatwiało pracę i przyspieszało procesy diagnostyczne.
— To jedna z możliwości. Widzę, że znasz się na tym — odparła, posyłając młodej kobiecie lekki, niewzruszony uśmiech. Każdy potrzebował bliskości. Blondynka mogła się przed tym wzbraniać, miała do tego prawo, jednak mogłaby się założyć, że ona również lubiła, gdy ktoś czule ją do siebie przytulał.
— Czy delikatny tego nie wiem, ale twoje oczy nie będą zawiedzione — mówiąc, otoczyła dziewczynę sugestywnym spojrzeniem. Ostatecznie nie była tylko lekarzem, ale również kobietą! Miała oczy i niezłe poczucie estetyki. Z drugiej strony tak długo była sama, że jeszcze chwila, a albo rzuci się na pierwszego mężczyznę z brzegu, albo całkiem straci zainteresowanie seksem. Ot, uroki rozwodów.
Otrzymana odpowiedź nie uspokoiła jej. Nie całkowicie. Wszystko, co Pearl powiedziała, zdawało się składać w logiczną, sensowną historię, a mimo to coś nie dawało jej spokoju.
Rzeczywiście, gdyby blondynka zostawiła ją bez podania konkretnej odpowiedzi, Noel dręczyłaby się poczuciem niedopełnionego obowiązku. Prawdopodobnie znalazłaby sposób – a było ich wiele – na to, by zatrzymać dziewczynę na obserwacji. To mogłoby w pewien sposób ochronić ją przed domniemanym napastnikiem, ale skoro taki nie istniał, nie musiała nadwyrężać budżetu szpitala.
— Powinnaś w takim razie częściej się tutaj zjawiać. Nie mam historii leczenia, żadnych wcześniej zanotowanych urazów, choćby zadrapań. Nie chodzi nawet o to, że twoje dane są niekompletne, ale nie powinnaś leczyć się sama lub uznawać, że chwilę poboli i przestanie. To cholernie lekkomyślne — zaznaczyła, krzyżując ramiona. Czuła się, jakby rozmawiała z młodszą siostrą! — Powinnam zlecić ci badania całego ciała, szczegółowe badania krwi, obejmujące różne markery. Kto wie, czy czegoś sobie nie uszkodziłaś, skoro, jak twierdzisz, regularnie obrywasz — wyjaśniła z miną karcącej matki, choć nie powinna, naprawdę nie powinna wchodzić w taką rolę.
— Metaforycznie? — pociągnęła, unosząc brew ku górze. — Kto cię odbierze? — spytała, bo nie mogła pozwolić, by dziewczyna wzięła pod uwagę opuszczenie szpitala o własnych siłach.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Sama Pearl nieszczególnie zamierzała szukać przyjaźni w szpitalnych murach, bo te wcale nie kojarzyły jej się pozytywnie. Nie bała się tego miejsca, lekarze też nie napawali jej lękiem, ale jednak placówki tego typu przywoływały pewne przykre wspomnienia. Nie tylko starego kochanka, ale też jej starszej siostry, która już nie żyła. Chociaż zamordował ją jakiś psychopata, którego Campbell usilnie próbowała znaleźć, kiedy jeszcze żyła, chorowała na białaczkę. Gdy Pearl była dzieciakiem, zawsze trwała w cieniu Lucille, nie była tak mądra, tak zdolna, tak lubiana... nikt też nie obdarzał jej takim zainteresowaniem, jak chorobliwej starszej siostry. Wtedy nie rozumiała i miała o to pretensje, a teraz... teraz to miejsce po prostu przypominała ją, jaką była idiotką. Tutaj nienawidziła siebie samej nawet bardziej, niż zwykle.
- Jestem tylko człowiekiem - wzruszyła ramionami, bo rzeczywiście... o ileż byłoby jej teraz łatwiej, gdyby oprócz Noel, przy jej łóżku siedział jeszcze ktoś. Oczywiście w głowie miała konkretną osobę, której w ogóle nie planowała mówić o tym wypadku, za bardzo się bojąc, że to wszystko skomplikuje. Nie chciała znów słyszeć, że jest idiotką pakującą się w tarapaty, że ktoś ma dość życia z taką porąbaną panną. Lepiej było więc zmierzyć się z wizytą w szpitalu samemu, niż ryzykować rozstaniem, ale na pewno nie było to dla niej tak proste, jak chciała to pokazać.
- W sumie dobrze, lubię odrobinę pikanterii - pociągnęła ten niekoniecznie poprawny żart, ale skoro sama Noel nie miała najwyraźniej nic przeciwko niemu, to i Pearl nie zamierzała wycofywać się z takiego poczucia humoru.
Chociaż zgrywała taką, co to wszystko i wszystkich ma w dupie, a skupiona jest tylko na samej sobie, wcale nie chciała nikogo martwić swoim zachowaniem. Wręcz przeciwnie. Od dłuższego czasu wmawiała sobie, że jej chore jazdy powinny stanowić jej tajemnicę, że sama sobie poradzi i nikogo innego nie musi obciążać swoimi planami. Mówienie o tym, jak tutaj trafiła, nie było więc dla niej naturalne, ale liczyła na to, że przynajmniej uspokoi tak panią doktor, która ostatecznie w opinii Pearl okazała się naprawdę spoko kobietą. Przynajmniej jak na razie była świadoma, że mogła trafić znacznie gorzej i miała szczęście, ten jeden raz.
- Yhhhm... wiesz, przy takim trybie życia nie chce mi się jeździć do szpitala z każdą pierdołą - przyznała bez bicia, darując sobie wzmiankę o tym, że czasem, gdy było bardzo źle, mogła prosić lewego lekarza od Nathaniela o pomoc. Inna sprawa, że tego też wcale chętnie nie robiła. Chociażby gdy ostatnio zwichnęła nogę, po prostu ogarnęli to lodem z Jasperem i tyle. - Naprawdę doceniam troskę, ale nic mi nie jest. To znaczy jest, co widzisz, ale czuję się poza bólem, całkiem dobrze. Nie lubię szukać sobie chorób czy innych schorzeń - przyznała bez bicia. Głównie mówiła też to dlatego, że musiała skrócić swój dzisiejszy pobyt w szpitalu do minimum, aby nie było to podejrzane. Trochę też zeszła z tonu, nieprzyzwyczajona do takich wykładów. Z mamą od dawna była pokłócona, więc ta kontaktowała się z nią rzadko, a od śmierci Lucille, niekoniecznie próbowała ją wychowywać.
- Metaforycznie... to dobry facet. Za dobry, jak na kogoś takiego, jak ja, jeśli wiesz co mam na myśli - a jakby nie wiedziała, metaforycznie wskazała dłonią swoje ciało, pokryte teraz zadrapaniami i śladami upadku. - Nikt mnie nie odbierze, wezmę taksówkę - a nią dojedzie do swojego samochodu i wróci sama. Tego jednak taktycznie nie powiedziała na głos. - Schlebia mi twoje zaangażowanie, ale czy nie byłoby ci łatwiej, gdybyś miała mnie gdzieś? - parsknęła cicho, sympatycznie, bez żadnego podszycia typowym dla siebie sarkazmem. Zwyczajnie poczuła jakieś zrozumienie dla tej kobiety, sama też miała w sobie ten pierwiastek zbawiciela i wiedziała, że nie najłatwiej jest z nim żyć.

Noel B. Rowland
torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
Pearl miała szczęście mając osobę, którą – gdyby tylko chciała – mogła prosić o pomoc oraz wsparcie, nie obawiając się, że zostanie odepchnięta. Wierząc zapewnieniom byłego męża, Noel również mogła liczyć na jego obecność w razie problemów, z którymi nie potrafiłaby zmierzyć się samodzielnie, lecz proszenie go o cokolwiek wydawało się nie na miejscu. Nawet gdyby chciała, żeby był obok, dodając otuchy samą tylko obecnością, była zbyt dumna, by pokazać, że sobie nie radzi. Tak jakby okazanie słabości po zarządzeniu rozwodu było przyznaniem się do upadku. Nie. Rozwód był końcem. Z tego wynikało, że nie miała żadnego prawa prosić byłego męża o przysługi – bez względu na to, jak bardzo by tego chciała.
— Gdybym wiedziała o tym wcześniej, nie byłabym taka delikatna podczas badania — odparła tonem udającym powagę. Zasadniczo nie powinna była tego robić. Łatwo było przekroczyć granicę i otrzymać pozew dotyczący m o l e s t o w a n i a lub zwykłego nadużycia. Jednakże Pearl wydawała się spokojniejsza, gdy zajmowała myśli przekomarzaniami tego typu, a sama Noel odnajdowała w tym odrobinę świeżości.
— Wybity palec można nastawić samodzielnie. To wcale nie jest takie trudne, wystarczy mocniej pociągnąć, by staw znalazł właściwie miejsce. Problem w tym, że jeśli robisz to na własną rękę, nie masz żadnej kontroli — powiedziała, podając pierwszy przykład, który wpadł jej do głowy. — Mam na myśli to, że każda p i e r d o ł a może okazać się poważniejszym problemem, jeśli nie jest odpowiednio opatrzona. Za rok, dwa, a może za dziesięć lat ból stawów będzie nie do zniesienia, a leki przeciwbólowe w końcu przestaną przynosić ulgę — dodała, wzruszając ramionami, jakby mówiła o błahych kwestiach, za jakie niewątpliwie miała je blondynka. Może o d r o b i n ę przesadzała, ale nie potrafiła inaczej. Podchodziła do pracy poważnie i nie ignorowała żadnych symptomów; nawet tych tkwiących w głowie i podpowiadających, że jest się nieśmiertelnym.
— Byłoby mi zdecydowanie łatwiej — przyznała, uśmiechając się tak, jakby zdjęto z jej barków ogromny ciężar. — Ale wtedy nie byłabym lekarzem — wyjaśniła, prostując się odruchowo. Wybrała trudną karierę, która zniszczyła jej małżeństwo, przez którą opuściła rodzinę i zasadniczo nie miała życia prywatnego. Skoro więc poświęciła dla niej tak wiele, musiała być w tym jak najlepsza. Inaczej to wszystko nie miałoby sensu.
Westchnęła. Nie zamierzała nalegać na zmianę decyzji, mimo że nie zgadzała się z lekceważącym podejściem blondynki. Była dorosła. Odpowiadała za siebie i Noel nie mogła zrobić więcej niż udzielić kilku n i e p r o s z o n y c h rad. Nie zauważyła, że brzmi przy tym jak nadopiekuńcza matka; takich cech w sobie nie dostrzegała, bo odkładała rodzicielstwo tak długo, aż zaakceptowała, że nigdy nie będzie miała własnych dzieci. Czyżby przebijał się przez nią latami ignorowany instynkt?
— Na ten moment oddaję cię w inne ręce. Porozmawiamy później — powiedziała, kiedy zjawił się mężczyzna mający zabrać ją na prześwietlenie. — Mam nadzieję — dodała, bo wcale nie było pewności, że gdy pokażą się wyniki, Rowland będzie dostępna. a

Koniec <3
pearl campbell
ODPOWIEDZ