Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Coraz mocniej intrygowały go powody, dla których Hawthorne darzył taką niechęcią kogoś, kto dla Diviny wydawał się być niezwykle ważnym. Odpowiedzi jakich udzielała mu Norwood tym bardziej wzmagały w nim potrzebę poznania tej tajemnicy, a jednocześnie przygotowywały na to, że to co usłyszy może mu się nie spodobać.
- Jest aż tak źle? - Zapytał, nie oczekując odpowiedzi. - Oczywiście, że nie będę. Mów - dodał, po czym z niemałym zaskoczeniem wysłuchał tego co Norwood miała mu do powiedzenia. Z jednej strony po tym co sam doświadczył tego dnia z rąk Hawhtorne'a specjalnie go nie przeraziła ta wizja, bo gangster z byle powodu mógłby właściwie napaść na Dicka. Jednak z drugiej strony, te podchody Diviny sprawiły, że nie tylko Nate'a klasyfikował jaki zły charakter w tej opowieści. - Za co? Za co mu tak wpierdolił? - Przecież musiał teraz wiedzieć, w przeciwnym wypadku sam, na własną rękę szukałby odpowiedzi u Natahniela.
- A ty nie słuchasz co do ciebie mówię, to też bardzo brzydko - odbił piłeczkę, bo owszem wierzył w jej umiejętności znikania w leśnych zaroślach, ale niestety nie kupował ich na tyle poważnie by móc odpuścić.
Tak jak Pearl nie kupowała jego bajeczek o tym, że już wszystko jest w porządku. Wpadła w furię i zaczęła wygadywać głupoty, więc gdy tylko skierowała się w stronę kuchni, Jasper poszedł zaraz za nią, zrywając się z kanapy.
- Nigdzie nie pojedzie - rzucił w stronę Diviny, po tym jak blondynka buńczucznie postanowiła udać się do Nathaniela. - Zostaniesz tutaj - te słowa skierował już do Campbell i dla bezpieczeństwa, wziął jej kluczyki i schował do kieszeni. - Nathaniel wpadł w szał po tym jak dowiedział się, że nigdzie nie ma Diviny, Zostawiła list, ale ten zniknął, więc ja także byłem przerażony tym, że coś mogło jej się stać - sprzedał Pearl kilka szczegółów, bo przecież inaczej sama by na siłę szukała odpowiedzi. - Wyładował się na mnie, ale do chuja... Czego wy się spodziewałyście po takim człowieku? Mam wrażenie, że obydwie zapominacie kim on jest - burknął, spoglądając to na Divinę to na Pearl, która wydawała się być niesamowicie poruszona, aczkolwiek na jej pięknej twarzy wciąż dało się dostrzec więcej wściekłości, niż współczucia. - Nie dzwoniłem, bo wiedziałem, że zaraz tutaj przyjedziesz, a nie chciałem, żebyś w drodze z pracy wpadła na jakiś idiotyczny pomysł - wyznał zgodnie z prawdą, bo jak znał blondynkę, pewnie od razu skierowałaby się do Nathaniela. - Możliwe. Póki co żadna z was do niego nie pójdzie, bo same musicie się uspokoić - zakończył, mając nadzieję, że dyskusja na temat ewentualnych pertraktacji z Nathanielem na jakiś czas zostanie odsunięta w czasie.
- To bym, kurwa, pojechał - fuknął, gdy Pearl niezbyt przyjemnie odpowiedziała na słowa Diviny. Jednak tak naprawdę nie był zły na nią, a na siebie samego, bo zdał sobie sprawę, że ta pozbawiona instynktu samozachowawczego panna mogłaby się przez niego narazić na gniew Nathaniela, a co tu dużo mówić, ten obecnie był w nienajlepszym stanie. Zresztą nie tylko Campbell potrafiła czasem powiedzieć coś, czego nie powinna mówić, ale też była jego kobietą, a jego stosunki z Nate'm także póki co należały do dość napiętych. Był więc przerażony tym, że jeszcze z jego powodu ona mogłaby narazić się na niebezpieczeństwo.
Przez kilka sekund nie patrzył na żadną z nich, bo potrzebował ochłonąć. Oparł się więc dłońmi o kuchenną wyspę i oddychał spokojnie, zbierając myśli. Dopiero po jakimś czasie zerknął w bok na stojącą nieopodal Pearl.
- Jest dobrze, rozumiesz? - Zapewnił ją po raz kolejny, bo ponad wszystko chciał, aby trzymała się od tej sytuacji z daleka. Poza tym poza kilkoma sińcami i obolałym nosem nic mu nie było. Owszem potrzebował prysznica, bo pewnie ślady po krwi nadal widoczne były na jego ciele, ale to mogło poczekać jeszcze chwilę. - Chce zapalić - dodał, bo nagle pragnienie tytoniu stało się w nim niesamowicie silne, jakby po tych całych emocjach, nałóg dał o sobie znać ze zdwojoną siłą.

pearl campbell , Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Według Diviny wcale nie było tak źle, ale wiedziała, jak ta opowieść brzmi dla kogoś z boku. Poza tym też nie chciała się skarżyć na swojego przyjaciela, ale przy tym nie umiała odmówić nikomu prawdy, no i zdecydowanie wolała, aby to ona przekazała Jasperowi informacje, niż Nathaniel.
- Richard... uderzył mnie... kilka razy - to brzmiało zdecydowanie lepiej, niż jakby wprost powiedziała, że została pobita. - Ale był wtedy pod wpływem narkotyków! Nie myślał trzeźwo i był na skraju załamania, świadomy nigdy by tego mi nie zrobił, a teraz już nie bierze i bardzo chce wyjść z nałogu - dodała pospiesznie te wszystkie słowa i zapewnienia, by przykryły one niemiłe wspomnienie o nałogu. Obrzuciła go nieodgadnionym spojrzeniem, kiedy powiedział, że go nie słucha, ale już nie ciągnęła tego, uznając, że ten temat nie jest teraz najlepszy. Jasper nie powinien się za bardzo denerwować... tak sądziła, ale wtedy zjawiła się Pearl.
- Sam sobie tutaj zostań! - prychnęła natychmiast w ripoście, a potem zmrużyła oczy, śledząc jak kluczyki od jej samochodu znikają w kieszeni jego spodni. - Teraz mogłabym ciebie po prostu uderzyć w te twoje żebra i je zabrać - syknęła, a Divina otworzyła szerzej w oczy, nieświadoma tego, że jest to jedynie wyraz frustracji i groźba bez pokrycia. Mimo wszystko w razie czego była gotowa też się podnieść i upewnić, że Jaspera już nic niemiłego nie spotka. Przynajmniej dzisiaj. - Nie mów do mnie takim protekcjonalnym tonem! Niejednokrotnie widziałam na co go stać, ale to niczego nie zmienia! - uniosła głos, co sprawiło, że Norwood na nowo czuła się tak, jakby stała tam przed domem. Poza tym teraz Campbell i Jasper kłócili się przez tę sytuację, której powodem była ona. Znów zrobiło jej się słabo, a pod powiekami wyczuła te charakterystyczne pieczenie. - Ktoś powinien mu powiedzieć, że zachowuje się, jak pojeb - burknęła, nadal nie spuszczając spojrzenia z Jaspera, jakby samym wzrokiem chciała mu wyperswadować swoje racje. Ostatecznie jednak odpuściła, a przynajmniej na razie, ale kiedy Jasper fuknął, przewróciła oczami. - Do dupy i na zad chyba - warknęła jeszcze, ale wszystko zapowiadało, że póki co kolejnego wybuchu nie będzie. Tym bardziej, że spojrzała na Divinię i jej twarz wyraźnie złagodniała.
- Nie jest wcale dobrze... nie chcę, żeby ktoś robił ci krzywdę - powiedziała już spokojniej, ale dobitniej, znów krzyżując z nim spojrzenia. Nawet Divina siedząca z boku i przeżywająca to wszystko, z łatwością dostrzegła ile uczuć w tych kilku słowach Pearl zawarła. Ona sama też musiała zdać sobie z tego sprawę, bo się zreflektowała. - Bo to moja rola... tylko ode mnie powinieneś zbierać wpierdol - wyjaśniła, po czym wyminęła go i usiadła na kanapie obok Diviny.
- Hej, nie płacz. Jasper jest twardy, zniesie to - zapewniła organistkę, bezceremonialnie ocierając dłonią jej wilgotne policzki. - Dobrze, że zostawiłaś Nathaniela, coś mi mówi, że to nawet lepsza kara, niż jakbym tam poszła mu wygarnąć - uśmiechnęła się ciepło do Norwood, co wyraźnie ją zaskoczyło. Z taką czułością jeszcze nigdy na nią nie patrzyła. - Też dobrze, żebyś czasem robiła coś poza siedzeniem tam... zjemy chińszczyznę, a potem pomożesz mi pootwierać paczki, które do mnie przyszły, co? Czasem przysyłają mi naprawdę fajne rzeczy - w odpowiedzi na te słowa, organistka w końcu pokiwała głową, nie wiedząc co innego mogłaby zrobić. Pearl jeszcze chwilę jej się przyglądała, ale ostatecznie wstała i też wyciągnęła papierosa, po czym odpalonego włożyła do ust i wolną dłonią podjęła próbę ściągnięcia ze swoich stóp imponująco wysokich szpilek.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Przez twarzy Jaspera przeszedł nieprzyjemny grymas, a wolna dłoń zacisnęła się w pięść pod wpływem słów, które kierowała do niego Divina. Wcale nie dziwił się Nathanielowi, że tak zmasakrował Remingtona, bo w tamtej chwili on sam miał ochotę wstać i pojechać do tego gnoja, aby ponownie przypomnieć mu o spotkaniu z Hawthornem.
- Pierdolony ćpun. Nic dziwnego, że Nate nie chce, abyś się z nim spotykała. I ma rację - burknął, czując jeszcze większy gniew, bo poniekąd przez chęć odwiedzenia przez Divinę właśnie Dicka, miał obecnie obolałe pół twarzy.
Gorzej miało być tylko jak zamiast fizycznego bólu, przyszło mu się zmierzyć z tym psychicznym. Wcale nie miał zamiaru sprzeczać się z Pearl, ale skoro sama nie posiadała instynktu samozachowawczego, on musiał przemówić jej do rozsądku.
- Przestań pieprzyć - burknął, krzywiąc się przy tym nieładnie, bo te jej groźny, nawet jak wypowiadane w przypływie frustracji i gniewu, wprawiały go tylko w jeszcze gorszy nastrój. Poza tym doskonale wiedział, że lubiła zgrywać twardszą niż była, ale w tamtej chwili musiał ją nieco przytemperować z obawy o to, aby nie dopuściła się czegoś głupiego. - Skoro wiesz jaki jest to nie dramatyzuj - dodał, nadal starając się swoim spokojnym podejściem do tego pobicia pokazać, że był przygotowany na to co może zaoferować mu praca dla Nathaniela. - Myślisz, że on tego nie wie? - Spytał, spoglądając na nią przenikliwie. - Ta jego porywczość była niczym, odkąd nie zaczęło chodzić o nią - tutaj zerknął ukradkiem w stronę Norwood. -Teraz jest nieobliczalny. Dlatego tutaj zostaniesz, bo nie wiadomo co mu strzeli do głowy - dokończył dobitnie, po czym wymienili jeszcze dwa nieprzyjemne zdania i nastała chwila ciszy.
Niby w głosie Pearl dosłyszał tę troskę i strach o jego osobę, ale jakoś nadal nie pozwoliło mu się to uspokoić. I nie chodziło o jej zachowanie. Owszem od niej obrywał za coś, czego winnym nie był, ale we własnych oczach widział tę sytuację inaczej, a to co spotkało jego odbiło się echem w postawie Pearl, o którą się tak obawiał.
- Niestety, ale możliwe, że czasem będziesz musiała się tym przywilejem dzielić z innymi - rzucił smutno, chociaż pod koniec tej wypowiedzi kącik jego ust lekko się uniósł. Dobrze wiedział, że praca dla Nathaniela wiąże się z ryzykiem i nie tylko z rąk gangstera mu ono zagrażało. Przykro mu było patrzeć jak z tym wszystkim radziła sobie Pearl, ale ostatecznie przecież zdawał sobie sprawę z tego, że taka sytuacja może nadejść i jakoś będą musieli ją przetrwać.
Odpalił papierosa, przysiadając na parapecie przy otwartym oknie. Przy okazji zerknął przez nie i od razu dostrzegł wóz należący do ludzi Nathaniela, stojący nieopodal pod blokiem. Nic nie powiedział, tylko przysłonił okno i ponownie skupił spojrzenie na Divinie i Pearl. Był blondynce wdzięczny za to, że uspokoiła Norwood bo po tej wymianie zdań, nie był wstanie póki co z nikim rozmawiać. Pozwolił sobie więc na chwilę milczenia, przysłuchując się tylko z boku, aż do chwili, w której Pearl także nie sięgnęła po papierosa.
- Te wszystkie kartony przysłali ci za to, że nagrywasz te durności na instagrama? - Spytał, bo dość niedawno mieli panel o tym, że ostatnie zdjęcie jakie wrzuciła niekoniecznie skupiało się na tym, aby pokazać jak samoopalizujący olejek idealnie pokrywa skórę Pearl, a raczej na tym, że ma cholernie zgrabny tyłek. Przez to wspomnienie znów stał się spięty, bo jeszcze brakowało mu tego, aby wkurwiać się o to co Campbell robiła w sieci. - Idę wziąć prysznic - rzucił więc, po tym jak zgasił papierosa, czując, że tylko chłodna woda pomoże mu ukoić zszargane nerwy.

pearl campbell , Divina Norwood
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
39.

Divinie nieszczególnie podobała się reakcja Jaspera, ale też skłamałaby mówiąc, że nie mogła jej przewidzieć.
- Teraz już nie bierze... a ja chcę mu pomóc w tym wytrwać - niby opuściła wzrok, ale te słowa powiedziała z niemałą determinacją. Nie pozwalała dopuścić do siebie myśli, że miałaby zrezygnować z przyjaźni ze strażakiem. Na całe szczęście, chociaż trudno tak o tym mówić, Pearl i jej temperament mocno skupiły na sobie uwagę Jaspera, więc organistka przez jakiś czas miała względny spokój.
- Dramatyzuj? Weź ty się zastanów, co pierdolisz! - prychnęła, bo chyba jej to za bardzo nie uspokajało. - Gdybyś mnie słuchał, gdy mówiłam, ze masz nie przyjmować tej pracy... - warknęła, przynajmniej w taki sposób będąc w stanie jakoś ulżyć swoim emocją. Oboje chyba musieli na siebie powrzeszczeć, żeby spompować złość, ale odbiło się to rykoszetem na Divinie, która raczej nie przywykła do takich burzliwych rozmów. Wyglądała na naprawdę przerażoną i przejętą, a to mimo wszystko nakazało blondynce się zreflektować. - Yhm... przypomnę ci to, kiedy ty będziesz narzekał na moją pracę - rzuciła jedynie, zaciskając dłonie w pięści i skupiła się już na organistce, która naprawdę nie wyglądała najlepiej.
- Ja nie chciałam... nie wiedziałam, że skrzywdzi Jaspera - zaczęła się tłumaczyć i nawet ktoś pozbawiony empatii zrozumiałby, że poczucie winy ją przygniata. Campbell miała też podejrzenia, że Divina zwyczajnie się jej teraz boi, oczekując, że dziennikarka będzie na nią zła. Mogłaby, ale też... mimo wszystko jej wściekłość zmierzała w kierunku Nathaniela.
- Wiem doskonale, jak trudno odnaleźć się z miejsca w świecie Nathaniela... ten chrzest jest zawsze bolesny i nie idzie się na niego przygotować - westchnęła pod nosem, bo nie umiałaby jej oskarżać, kiedy w przeszłości sama przechodziła zderzenie z codziennością gangstera. Była wtedy dużo młodsza od Diviny, ale w podobny sposób zagubiona.
- Jeszcze chcesz sobie ponarzekać? - przeniosła wzrok na Jaspera, mrużąc oczy w nieprzyjemny sposób. - Jak ci się nie podobają moje durności, to nie oglądaj - dodała, bo miała wrażenie, że Ainsworth szukał na siłę dziury, w której mógłby upchać wezbraną w nim frustrację. Prysznic więc był dobrą opcją, a kiedy zostały same z Diviną, Pearl wyjaśniła jej poniekąd czym ten instagram był i cóż... mówiąc o tym nie mogła skupić się na niczym innym, jak na Jasperze i tym, jak chujowo rozegrali to spotkanie. Divina chyba też była świadoma, bo poprosiła, by nie kłócili się przez nią. Miała rację... Ostatecznie Pearl przeprosiła ją na moment i podeszła do drzwi łazienki. Zaraz pociągnęła za klamkę i weszła do środka bez pukania.
- Przyszłam tylko upewnić się, że lejesz na siebie zimną wodę, bo już byś mógł ochłonąć i nie warczeć - mruknęła, oczywiście z dozą hipokryzji, bo świadoma była tego, że ich sprzeczka, to i jej zasługa, ale nie byłaby sobą, gdyby tak po prostu przyszła tutaj pełna skruchy. Zamiast tego po prostu do niego podeszła i zanim jej odpowiedział, wtuliła się w jego ciało, całe szczęście zanim zdążył wejść pod prysznic. - Totalnie chujowo mnie dziś powitałeś w swoim domu, kiepski gospodarzu - kontynuowała nosem drażniąc jego tors, by w końcu przyłożyć do niego usta, ostrożnie, nie wywierając żadnego nacisku. Palcami zaczęła ostrożne muskać jego plecy, skupiona na temperaturze jego ciała i myśli, że nic mu nie grozi. - Martwię się o ciebie - dodała ciszej, między jednym przyciśnięciem ust do jego skóry, a drugim. Naprawdę się martwiła.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Jak na ironie, Jasper nie miał w sobie krzty wyrozumienia wobec ćpunów, handlarzy i okazyjnych narkomanów, którzy wiecznie udawali, że mają wszystko pod kontrolą. Owszem wierzył, że odwyk był w stanie sprowadzić taki wrak człowieka na dobrą drogę, ale niekoniecznie zawierzałby takim ludziom na słowo. Dlatego nie kupował historyjki Norwood i jednocześnie opowiedział się tym samym po stronie Nathaniela, czując wobec Remingtona jeszcze większą niechęć.
Faktycznie jednak zapomniał o tej dyskusji, gdy wpadł w wir kłótni z blondynką. Na nieszczęście Norwood była jej świadkiem, a jako, że i on i Pearl mieli twarde charaktery i żadne nie chciało odpuścić, powiedzieli sobie za dużo i zbyt dobitnie, ale nie pierwszy raz dyskusja między nimi rozgrywała się w ten sposób.
- Ja? Jeśli ktoś powinien się zastanowić nad tym co mówi to raczej ty - burknął, bo to w jego stronę przed chwilą poleciały jakieś irracjonalne groźby. Poza tym doskonale rozumiał, że się o niego bała, że była przerażona i przepełniona gniewem, ale nie musiała tak dobitnie na nim tego wyżywać. Zresztą on nie był lepszy, bo też czepiał się tylko po to, aby dać upust frustracji. - Dobra, skończ... - Mruknął, gdy znów wspomniała o tym, że nie powinien w ogóle pracować dla Nathaniela. Wolał wyjść na dupka niż ponownie jakoś kręcić i tłumaczyć się czemu ją wziął. - Nie przejmę się tym - dorzucił, bo on gotów był na ryzyko jakie przed nim stało, a ona niekoniecznie. Tym bardziej, że jak na zawołanie stanęła przed nim scena ze starego krematorium, ale prawdopodobnie blondynka już o tej akcji po prostu zapomniała.
Jak na dokładkę, musieli jeszcze zahaczyć o temat tego durnego instagrama. Jasper jednak ugryzł się w język i nie skomentował słów Pearl, ale w drodze do łazienki obdarował ją dość nieprzyjemnym spojrzeniem, aby wiedziała, że wcale nie miał zamiaru jej ulegać. Był po prostu wściekły, a i faktycznie pewnie znów by się czegoś przyczepił, więc wolał milczeć i odetchnąć w samotności.
Zaraz po wejściu do łazienki przyjrzał się swojemu odbiciu i skrzywił nieładnie, bo zasiniony był nie tylko nos, ale też okolice lewego oka. Dotknął ostrożnie skóry, naciskając w kilku miejscach tylko po to, aby syknąć z bólu. Zaraz potem zaczął przyglądać się siniakom na żebrach, ale nim cokolwiek zrobił, do łazienki wszedł nie kto inny jak Pearl. Jej powitanie przywitało się z jego milczącym spojrzeniem, ale nawet jakby chciał coś powiedzieć, nie zdążył, bo blondynka przylgnęła do jego ciała, a cała złość jaką czuł uleciała w jednej sekundzie.
- Wiem, przepraszam - przyznał, ale za tymi słowa kryło się coś więcej, niż fakt że nie otworzył jej drzwi obdarowując pocałunkami. Było mu przykro za to jakich emocji doświadczyła i na jaką sytuację ich skazał. - A ja o ciebie, dlatego się wkurzam gdy kozaczysz. Nie chcę, by coś ci się stało - przyznał, owijając ramiona wokół jej ciała i opierając brodę o czubek jej głowy. Czuł jak delikatnie pieściła jego tors, ale bardziej niż na tym uczuciu, skupiał się na fakcie, że miał ją przy sobie. - I wiem, że nie chcesz, abym dla niego pracował, ale wiesz, że będę... a teraz nawet i muszę - dodał po chwili, bo jednak to co zaszło nie zmieniało niczego w jego umowie z Hawhtornem. - I nie wiem... Nie chcę, abyś przez to obrywała rykoszetem - dopowiedział, odsuwając się na tyle, aby móc oprzeć czoło o to należące do niej i z czułością odgarnąć kilka blind pasm z jej twarzy, gdy ułożył dłoń na jej policzku. - I za to też przepraszam - zakończył, czując swego rodzaju skruchę, ale też żal, bo czegokolwiek by nie powiedział, nic nie miało się i tak zmienić.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Śmiało mogłaby z nim jeszcze długo się kłócić, a potem pewnie musieliby to odreagować w łóżku, ale w obecności Diviny i kłótnia i seks był wybitnie nietrafionym pomysłem, więc jakoś trzeba było się uspokoić. Nawet jeśli szczerze wkurzało ją to, że kazał jej po prostu skończyć.
- Tak jak ja nie przejmuję się tym, co teraz pierdzielisz - oznajmiła zgodnie z zasadą oko za oko, jeszcze zanim wyszedł. No, ale potem udało jej się trochę zapanować nad złością i wejść już do niego bez planów na kolejną batalię. Swoją drogą widziała, jak twarz Diviny spąsowiała, kiedy Pearl wchodziła do łazienki i w innych okolicznościach na pewno uznałaby to za zabawne.
- Ale pewnie jeszcze nieraz mi się stanie... okazuje się, że oboje jesteśmy popierdoleni - westchnęła cicho, po czym cmoknęła w nieco teatralny sposób. - To znaczy ja liczyłam na to, że zwiążę się ze statecznym i spokojnym barmanem, więc zostałam przez ciebie oszukana, no i teraz tak w tym tkwię - rzuciła z przekąsem, ale oczywiście było to wyrazem jej typowego poczucia humoru, który miał trochę rozładować napięcie między nimi i pokazać, że są już na dobrej drodze, by dojść do siebie. - Zawsze masz wybór, Jasper. Po prostu o tym pamiętaj... Nathaniel nie musi być wiążącym ciebie do końca życia kontraktem, da się z tego wyrwać - tym razem pozwoliła sobie jednak na powagę. Owszem przyjaźniła się z gangsterem, ale nie była już jego człowiekiem, w przeciwieństwie do tego, jak wyglądało to w przeszłości. Wiedziała, że Hawthorne jest niebezpieczny, że to straszny człowiek, ale... mimo wszystko miał dobre strony, a przynajmniej był w stosunku do Pearl zawsze honorowy. Takie szczęście w nieszczęściu, ale zawsze to coś. - Izi, barmanie... jestem dużą dziewczynką - znów zaśmiała się cicho, przymykając na moment oczy, a kiedy ją przeprosił, po prostu stanęła na palcach. - Schyl się do cholery - nie chciała go ciągnąć za kark, aby nie zrobić mu krzywdy, a ściągnęła buty. Kiedy więc jej posłuchał, dosięgnęła w końcu jego ust, znajdując w nich ukojenie, którego potrzebowała. Poza tym jej dłonie z pleców też przesunęły się znacznie niżej, zaciskając bezczelnie na jego pośladkach, wcale nie w delikatny sposób. - Szkoda, że mamy do pilnowania dzieciaka... nie lubię się godzić bez aktywności fizycznej - mruknęła, przerywając na moment pocałunek, tylko po to, by jeszcze bardziej zacisnąć pace na wyraźnie zarysowanym mięśniu. Była w tych swoich słowach mocno niesprawiedliwa, bo Divina była od niej zaledwie o rok młodsza, ale... kto by się tym przejmował? Na pewno nie Pearl. - Mam też nadzieję, że Nathaniel tu nie wpierdoli... myślisz, że przyjedzie? - zapytała, niby chcąc się czegoś dowiedzieć, ale jednak bardziej skupiona była na obdarowywaniu dość czułymi pocałunkami jego ramienia i zaciskaniu palców raz po raz.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Cień uśmiechu zamajaczył na twarzy Jaspera, gdy blondynka posiliła się o wplątanie odrobiny ironicznego poczucia humoru w ich rozmowę. Był kretynem, starając się nie myśleć o tym jak perfidnie oszukuję tę dziewczynę. Pearl wierzyła zaś w bajeczkę,. którą umiejętnie sprzedawał każdemu i co gorsza założyłby się o to, że wierzyła w to, że prędzej, czy później uda jej się namówić go na zrezygnowanie z Nathaniela i pracy dla niego.
- Póki co wcale nie chcę się z niczego wyrywać, Pearl - powiedział więc z mocą, aby przypadkiem blondynka w zaistniałej sytuacji nie zaczęła szukać sposobności by ponownie spróbować mu wyperswadować dorabianie u Hawhtorne'a. - Wyszło chujowo, ale nie ma co przesadzać - dodał, po czym odsunął się, aby móc spojrzeć w jej oczy, a gdy kazała mu się schylić zrobił dokładnie to czego oczekiwała.
Zdecydowanie podzielał podejście Pearl i z chęcią zakończył by tę kłótnię z nią, tak jak każdą inną, w łóżku, ale nie było im to póki co pisane. Nie znaczyło to jednak, że potrafił oderwać się od blondynki bez trudu, gdy wreszcie jej pyskate usta zamiast na niego warczeć, obdarowały go rozkoszą, której łaknął.
- Ja też - wyszeptał, samemu pozwalając sobie błądzić dłońmi po ciele Pearl, skoro ta bezceremonialnie korzystała z faktu, że stał przed nią nagi. - Ale co do tego dzieciaka to przesadzasz, wiesz? - Dodał, spoglądając na blondynkę z lekkim rozbawieniem, ale zaraz potem jej usta znalazły się gdzieś w okolicach jego ramienia, więc nie miał się jej jak dalej przyglądać. Zamiast tego ostrożnie zaczął podwijać materiał spódnicy, którą Campbell miała na sobie. Niby nadal rozmawiali, aczkolwiek podobnie jak i Pearl, tak i Jasper bardziej skupiony był na zupełnie innych czynnościach. - Nie wiem, możliwe... Jak nie zjawi się wieczorem, to raczej dopiero jutro przyjedzie po nią - wyjaśnił jak on widzi tę sprawę, a jego palce w tym samym czasie zahaczyły o koronkowy materiał majtek Pearl. - Więc bądź teraz cicho, bo raczej do rana nie będziemy mieli zbyt wielu okazji, by się pogodzić - dodał, pozwalając sobie na nieco śmielsze gesty, a jednocześnie upewniając się przy tym, że Campbell nie zdradzi przebywającej w salonie Divinie tego jak niepoprawnych i przyjemnych czynów dopuszczają się właśnie w łazience.
- Popraw makijaż, bo się rozmazałaś - rzucił, kilka minut później gdy zimny prysznic był mu jeszcze bardziej potrzebny. Od jakiegoś czasu szum wody skutecznie uniemożliwiał im dosłyszenie czegokolwiek, więc z lekką niecierpliwością, Jasper spojrzał w stronę zamkniętych drzwi. Miał nadzieję, że ten moment egoizmu nie będzie kosztował ich kolejnej akcji poszukiwawczej Diviny. - Oby tam dalej siedziała - mruknął, wchodząc już pod strumień wody, a gdy Pearl otworzyła drzwi, odetchnął z ulgę, bo dała mu znać, że Norwood nigdzie nie zniknęła.
Gdy ponownie znalazł się w salonie, Campbell i Divina właśnie rozkładały jedzenie na stoliku kawowym. On sam przemknął do sypialni, aby założyć na siebie świeże ubranie i w drodze powrotnej zabrał z niej ładowarkę.
- Masz - rzucił urządzenie w stronę Norwood, po tym jak przysiadł na kanapie i wciąż mokre włosy przeczesał palcami. - Podładuj ten telefon, Viny - dodał, a gdy jego spojrzenie uciekło w stronę Pearl, uśmiechnął się do niej niepoprawnie. - To moje? - Spytał, spoglądając na jedzenie i łapiąc za jakieś randomowe pudełko, które wyglądało na zawierające najostrzejszą z potraw. - Ty też powinnaś coś zjeść, Viny. Wiemy, że się stresujesz, ale będzie dobrze - oznajmił, ale też nie czekał na reakcję dziewczyny, tylko złapał za talerzyk i wcisnął jej go do rąk.

Divina Norwood , pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Nieszczególnie spodobało jej się to, że Jasper nawet nie brał pod uwagę rezygnacji z Nathaniela, co z resztą było widać po sposobie, w jaki na niego patrzyła.
- Jeśli jeszcze kiedyś podniesie na ciebie rękę, nie ręczę za siebie. Poza tym ktoś powinien mu powiedzieć, że w ten sposób tylko zraża do siebie Divinę - oznajmiła, bo nawet jeśli dzisiaj była tutaj przetrzymywana jako zakładnik, to jednak nie oznacza to, że zawsze już będzie ugodowa. No, ale póki co i jej zależało na tym, żeby się z nim nie kłócić, bo zwyczajnie... sama czuła ból gdy widziała jego obitą twarz. Doskwierał jej dyskomfort, z którym nie potrafiła sobie poradzić, więc musiała się odprężyć, korzystając z jego bliskości.
- Oj tam... pozwól mi być wredną pindą - przewróciła oczami, nic sobie nie robiąc z tego upomnienia, a nawet wyzywająco zacisnęła z całej siły palce na jego lewym pośladku, by podkreślić to, jak bardzo omijały ją wyrzuty sumienia. Tylko na moment się zacięła, kiedy podwinął jej spódnicę. - Nie wiem, czy Divina będzie chciała z nim jechać... chyba faktycznie się do ciebie zbliżyła - mruknęła, udając, że jej myśli wcale nie skupiają się na poczynaniach Jaspera, ale gdy złapał za jej bieliznę, nie miała już co do tego złudzeń. Z resztą spiorunowała go wzrokiem. - To jakoś to przetrzymamy! Za drzwiami masz to przejęte dziewczę i zaraz drugi raz zwieje - upomniała go, po czym bezceremonialnie go uszczypnęła. Że też do tego doszło, że to ona musiała być tą dojrzałą w związku. Może nawet umiałaby zachować dyskrecję, ale jej wzrok znów spoczął na posiniaczonych żebrach Jaspera.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

Temu wszystkiemu towarzyszył spory pośpiech, ale chyba Jasper nie mógł narzekać. Ona sama wyprostowała się, podnosząc do pionu i zaczęła poprawiać spódnicę, a słysząc o rozmazanym makijażu, zmierzyła go groźnym spojrzeniem.
- No, jakby teraz uciekła, to w zasadzie wpierdol od Nate'a byłby uzasadniony... chujowa z ciebie niania - nie mogła się powstrzymać. Ale po takim geście dobrej woli i otwartym przedłożeniu partnera przed sobą, musiała dla równowagi powiedzieć coś podobnego. Z resztą sama się obawiała, że Diviny nie będzie, więc wyszła pospiesznie. - Kur... - zaklęła nie widząc jej, ale po kilku krokach złapała się za serce, gdy dotarło do niej, że Norwood siedzi w oknie i obserwuje najpewniej vana Nathaniela. W każdym razie blonynka zaraz zapewniła Ainswortha o tym, że jego zguba jest na swoim miejscu. Miała wrażenie, że Divina unika jej spojrzenia, ale też... nawet gdyby weszła do łazienki po papier toaletowy, dla Norwood musiało to być krępujące. Już tym bardziej przez to, że dłuższą chwilę tam spędziła. Mimo to organistka zdecydowała się pomóc jej z jedzeniem.
- Nic mi się nie stanie, jeśli przez jakiś czas będę miała rozładowany telefon - odpowiedziała Divina do Jaspera, kiedy ten już wyszedł z łazienki i przyniósł jej ładowarkę. Sama Pearl skinęła, gdy zapytał o jedzenie, a potem spojrzała na Norwood, która nadal była wyraźnie zawstydzona.
- Chodź, możesz nauczyć się jeść pałeczkami, chcesz? Patrz, musisz je tak chwycić - chciała chyba jakoś zadość uczynić temu, że zawstydziła organistkę i jednocześnie zająć czymś jej myśli, a lepszego pomysłu nie miała.
- Chciałabym pójść do kościoła - mruknęła, a Pearl skrzywiła się delikatnie i przy okazji oceniła wzrokiem jej strój.
- Obawiam się, że Jasper ciebie samej nie puści, a nie jest w stanie, w którym taka wyprawa byłaby dobrym pomysłem...
- Mam prawo decydować o sobie. Wy wszyscy robicie, co wam się żywnie podoba, nie zwracając uwagi na żadne zasady, a ja nie mogę nawet iść się pomodlić - takie słowa u Norwood nie były na porządku dziennym, więc Pearl odrobinę ścięło i zabrakło jej argumentów. Mimo to podała ponownie Divinie opakowanie z jedzeniem, które odłożyła na stolik chwilę temu.
- Też by mnie to wkurwiało - przyznała po prostu, bo nie mogła tego ukrywać. - Sęk w tym, że póki co za twoje niesłuchanie Nathaniela odpowiada Jasper, a ja nie chcę, żeby obrywał... Wiem, że nie jesteśmy zbyt wierzący, ale spróbujmy jakoś przetrwać tę noc, co? - zaproponowała i chyba do Diviny to dotarło, bo znów zajęła się próbami złapania jedzenia w pałeczki.
- Przepraszam jeszcze raz za to, że stała ci się krzywda przeze mnie - mruknęła cicho Norwood, a Pearl udawała, że nie słyszy, jak głos jej się łamie. - Część mnie chce iść do Nathaniela i wygarnąć mu, że nie miał prawa tak postępować i nie życzę sobie tego, aby podejmował takie decyzje związane ze mną, ale druga część... boi się, że po tym zniknie z mojego życia, a teraz już... teraz już bardzo bym nie chciała, żeby to zrobił - przyznała wyraźnie rozemocjonowana, aż Pearl spadła sajgonka z pałeczek, prosto do pudełka. Była mocno zaskoczona tymi słowami i nagle zaczęła się zastanawiać, jak sam Nathaniel postrzega Norwood.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Ćmiący ból głowy sprawiał, że Jasper coraz mniej uwagi przykładał do tego co mówiła Pearl. Chociaż przez moment nie chciał słuchać o Nathanielu, Divinie i tym co blondynka zrobi, w ramach odwetu. Przytakiwał więc tylko, bardziej skupiając się na okolicznościach w jakich prowadzili dyskusje, a nie na samym jej znaczeniu.
- A kiedyś nie pozwalałem? - Zażartował, chociaż było w tym sporo prawdy, bo Campbell ciężko było zakwalifikować do osób o przyjaznej i pogodnej naturze. Był po prostu wredna, ale Jay wcale jej wiele nie ustępował, tylko umiał lepiej udawać. - Z jednej strony wcale jej się nie dziwię, ciężko mi się oprzeć, a z drugiej to chyba dobrze, bo niewiele ma ludzi w życiu, którzy by jej pomogli, a nie oszukujmy się, Nate to kawał chuja i pewnie manipulowałby nią jakby chciał, gdyby tylko mógł - podzielił się wylewnie swoimi odczuciami, ale po tym miał już naprawdę ochotę zamknąć temat Norwood i Hawhtorne'a przynajmniej na jakiś czas.- Cicho, już... - Mruknął, ale ostatecznie to Pearl, mimo narzekania, bardzo przyjemnie zajęła jego myśli własną osobą. I to na tyle skutecznie, że gdyby nie odkręcona woda, pewnie Divina musiałaby wymyć sobie uszy wodą święconą (wybacz musiałam wpleść tę nędzny żart). - Najlepsza - poprawił blondynkę, po tym jak określiła go mianem chujowej niani, aczkolwiek powinien przyznać jej rację, a przynajmniej odrobinę się z nią zgodzić.
Niestety, ta przyjemna odskocznia nie mogła trwać wiecznie i po jakimś czasie ponownie przyszło się Jasperowi zmierzyć z załamaną i zagubioną Diviną. Chciał być wobec niej wyrozumiały, poniekąd nawet współczuł jej tego patowego położenia w jakim się znalazła, ale z drugiej strony to właśnie przez nią bolały go żebra, a posiniaczona twarz pewnie jeszcze przez długi czas przypominać mu będzie o pięści Nathaniela. Więc, gdy wspomniała o kościele, nawet nie miał cierpliwości, aby cokolwiek odpowiedzieć. Spojrzał tylko wymownie w stronę Pearl i całe szczęście to blondynka wzięła na siebie rolę tej, która wybije z głowy Norwood tak głupi pomysł. Był jej za to wdzięczny, ale sekundę później znów, jego empatia została poddana próbie.
- Viny - spojrzał na nią, a potem ponownie na Pearl. Ostatecznie odłożył trzymane przez siebie jedzenie i wyciągnął ramię, aby objąć nim siedzącą obok niego, kupkę nieszczęść. - On nie odejdzie. Nie zostawi ciebie i nie zniknie - zaczął, pocierając lekko jej drobne ramię. Starał się przy tym nie dostrzegać tego jak blondynka na niego spoglądała. - Mówiłem ci coś o tych kartach, pamiętasz? Zaufaj mi. Nathaniel musi ochłonąć i dogadacie się, a mną się nie przejmuj. Nie pierwszy i nie ostatni raz spotkało mnie coś takiego. Wolałbym jednak, aby więcej nie przytrafiło mi się to z twojej winy, rozumiesz? - Spytał, odsuwając się lekko, po czym jeszcze raz ją objął i wrócił na swoje miejsce. - Zjedz coś, a potem weźmiesz prysznic i pomożesz Pearl z tym brandzlem - skinął głową w kierunku rozrzuconych po podłodze pudeł. - Będzie dobrze, wyluzuj - dodał, a widząc jak trzęsą jej się nadal dłonie, zabrał te cholerne pałeczki i podał je z powrotem widelec i talerzyk. - Będzie dobrze, Viny. Ufasz mi? - Spytał, zaciskając palce na jej drobnej dłoni podczas podawania jej sztućców. Przetrzymał ten moment jeszcze odrobinę, czekając aż zmęczone i załzawione oczy Norwood uniosą na niego swoje spojrzenie. - Słyszysz? Powiedz, że będzie dobrze. Złamano mi nos, bo poszłaś na herbatkę do jakiegoś chuja, więc musisz mi teraz za to zapłacić. Mów, że będzie dobrze - dodał nieco dobitniej, ale starając się przy tym ją rozbawić, nawet jeśli ironia, o którą się silił wcale nie cechowała się wybitnie wyszukanym poczuciem humoru.

Divina Norwood, pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Cała ich trójka, a może raczej czwórka znalazła się w dość nieciekawym położeniu. Z jednej strony blondynka nie miała siły na takie dramaty po dniu pracy, a z drugiej... źle się czuła z tym, że Jaspera pobito, jak i żal jej było samej Diviny. W tym wszystkim jednak przyjaźniła się z Nathanielem... wiedział, że jest kawałem gnoja, ale też jak mało kto, znała jego dobre strony i nie umiała ich zapomnieć, nawet gdy patrzyła na obitą twarz Ainswortha.
Przyglądała się z pewną konsternacją temu, jak Jay opiekował się Norwood. No owszem, było jej żal Diviny, ale też... cóż za zażyłość! Aż jej brew zadrżała i próbowała być ponad to.
- Możesz nie czepiać się moich przesyłek? - fuknęła na niego, gdy skinął na kartony, a potem wróciła do wcinania makaronu, skoro on sobie gruchał z organistką zaledwie pół metra od niej.
- Ufam - jeśli o niej mowa, to skinęła głową na słowa Jaspera i ewidentnie próbowała powstrzymać łzy, ale coś jej nie szło. Poza tym przyjęła widelec, a nawet wysiliła się na uniesienie kącika ust i otarcie łez z oczu. - Nie mów tak o Richardzie - mimo wszystko nie udzieliła jednak takiej odpowiedzi, jakiej mężczyzna oczekiwał. To z kolei zainteresowało samą Campbell.
- Byłaś u Dicka? - podpytała, na co Viny skinęła głową. - A ty się bawisz w Nathaniela? Może Dick nie jest obrazem cnót, ale bez przesady z tym chujem... - przewróciła oczami i wsadziła do ust sajgonkę, była wyśmienita i też, żeby zmienić temat, sięgnęła po drugą i nałożyła na talerzyk Diviny, polecając jej spróbować. Ociągała się, ale gdy ugryzła, widać było, że jej smakuje. W końcu zaczęła jeść, a potem zgodnie z planem Jaspera miała się udać pod prysznic, który jak się okazało... nie był dla niej tak intuicyjnym miejscem, jak dla większości ludzi. Pearl została więc z nią chwilę, pomogła jej ze wszystkim, dała jakąś wielką koszulkę Ainswortha i jego spodnie dresowe, a potem w końcu wyszła, zostawiając ją samą.
- Wyglądasz jakbyś fantazjował o tym, jak ja i Viny wyglądamy pod prysznicem - rzuciła wybitnie gówniarsko, ale była zmęczona i potrzebowała takiego poczucia humoru. Poza tym podeszła do okna i zabrała mu papierosa, by samej się nim zaciągnąć. Wtedy też spojrzała na vana, w którym pewnie byli ludzie Nathaniela. - Divina nadal nie chce z nim rozmawiać, ty pewnie też nie, więc najwyraźniej mi przypadnie ten chujowy zaszczyt - mruknęła, masując sobie skroń i nie oddała mu już papierosa. - Swoją drogą oddaj mi już moje kluczyki do samochodu - przypomniała, a zanim się odezwał, posłała mu mordercze spojrzenie. - Nawet ze mną nie dyskutuj. Nigdzie nie pojadę, ale nie zamierzam, jak Divina, pozwalać na to, by mnie trzymano pod kloszem... rozbestwiłeś się, barmanie - mówiąc to pstryknęła go odruchowo w nos, ale... wtedy uświadomiła sobie, co ten nos dzisiaj przeszedł i zaraz zrobiła wielkie oczy. - Boże! Przepraszam! Już... boli? Chcesz lodu? Jezu, przepraszam skarbie, nie myślałam, to był odruch i.... - mocno spanikowała, skacząc dookoła niego, tylko po to by uświadomić sobie, że pierwszy raz zwróciła się do niego w tak pieszczotliwy sposób. Aż jej się głupio zrobiło.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Starał się ignorować to jakim spojrzeniem obdarowywała go Pearl, gdy niańczył Divinę. Owszem, był dla niej nad wyraz opiekuńczy, ale miał ku temu sporo powodów. Zależało mu więc na tym, aby mu ufała i swoją troską trochę rekompensował to jak bezczelnie stawiał na szali jej dobro i życie, byleby móc wciąż znajdować się jak najbliżej Nathaniela.
- Nie zmieniaj tematu, Viny - burknął, gdy wstawiła się za Richardem. Jednak Pearl także jej zawtórowała, a tym samym skupiła na sobie uwagę Jay'a. Nie miał pojęcia, czy też wiedziała o tym, co ten człowiek zrobił, ale najwidoczniej, tak samo jak Norwood, była niesamowicie podatna na te jego urocze, niewinne oczy i usprawiedliwiające bajeczki. - No nie wiem jak inaczej określić kogoś, kto podnosi rękę na kobietę - warknął, mrużąc delikatnie oczy. - Jak dla mnie to najłagodniejsze z określeń - dodał, ścinając temat, bo aż się zjeżył uzmysławiając sobie z jakiego powodu złamano mu nos. Poza tym nienawidził ćpunów i tego ich wiecznego usprawiedliwiania się "niepoczytalnością", byciem na dnie i okropnymi przeżyciami. Krzywdzili wszystko wokół, a potem okręcali kota ogonem z siebie robiąc ofiary własnego nałogu, który pchał ich do popełniania obrzydliwych czynów. Nic więc dziwnego, że postać Dicka nie zaskarbiła sobie w oczach Jaspera ani krzty sympatii.
- A mogę? - Spytał, uśmiechając się nieprzyzwoicie. - Wolę sobie wyobrażać samą ciebie - dodał zaraz, w obawie, że jego nos mógłby ponownie zostać zaatakowany. - Możliwe - zgodził się z Pearl, bo faktycznie ani myślał bawić się w jakiegoś mediatora między nim, a Diviną. Póki co miał ochotę mu oddać za to do jakiego stanu go doprowadził, a więc lepiej, aby ich wzajemne kontakty były ograniczone do minimum. - Po co? - Rzucił, lekko przy tym prychając, bo ani myślał niczego jej oddawać. Nawet jeśli wierzył w to, że nie pojechałaby do Nathaniela, wolał dmuchać na zimne. Nie wiadomo jaki pomysł przyjdzie jej do głowy za pół godziny, gdy nagle sytuacja się zmieni, bo Hawthorne w jakiś sposób się z nimi skontaktuje. Nie miał jednak okazji, aby jej to uzmysłowić i posprzeczać się z nią na tym polu, bo smukły palec Pearl sprawił, że oczy zaszły mu łzami.
- Kurwa mać! - Syknął odruchowo łapiąc się za nos. Niby małe pstrykniecie, ale pęknięcie i opuchlizna sprawiły, że ten niewinny pstryczek miał siłę porządnego, prawego sierpowego. - Ja jebie, Pearl... - jęknął, starając się jakoś zapanować nad dyskomfortem. W dodatku blondynka zaczęła nad nim skakać i panikować, co z początku było nieco irytujące, ale po chwili Jasper z niemałym zaskoczeniem zerknął w jej stronę. Naprawdę była przejęta. Co więcej po raz pierwszy zwróciła się do niego w tak pieszczotliwy sposób. Aż zamarł na kilka sekund, zapominając o tym jak cholernie boli go twarz. Zdawał sobie sprawę z tego, że wzajemnie im na sobie zależało, ale ciężko było ich obydwoje zaliczyć do standardowych par. Nie spijali sobie z dzióbków, nie szeptali miłych słówek i niekoniecznie rozmawiali o uczuciach. Te jednak były między nimi; coraz silniejsze i co jakiś czas dawały o sobie znać, chociażby w tak subtelny, a przy tym niby nic nie znaczący sposób. - Skarbie? O kurwa, ale masz wyrzuty sumienia - zaśmiał się, przez co powietrze podrażniło znów jego nos i ponownie syknął łapiąc się za jego nasadę. - Przynieś mi lód, dobra? - rzucił w końcu, po czym doczłapał się na kanapę, na której usiadł odchylając głowę do tyłu. - I zapomnij o kluczykach, Perełko - dodał, gdy blondynka odeszła w stronę aneksu kuchennego, a chociaż czuł się okropnie, ta możliwość bycia podłym wobec niej, przywołała na jego twarzy delikatny, triumfalny uśmiech.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Jeszcze zanim Viny zniknęła pod prysznicem, Pearl wspomniała o Dicku i cóż, niby mogła zrozumieć podejście Jaspera, ale z drugiej strony...
- Tak samo, jak kogoś, kto podnosi rękę na mężczyznę - czy było to w pełni obiektywne? Nie. Czy rozumiała, że przemoc na kobiecie jest odbierana inaczej, niż na mężczyznach? Tak. Oczywiście, że rozumiała, ale przy tym nadal była sobą. Nie lubiła być traktowana przez pryzmat płci, nawet jeśli w tym konkretnym przypadku nie o nią chodziło. Dobrze też, że nie mogła przeczytać myśli Ainswortha, bo by się najpewniej załamała... póki co nawet nie wiedziała, że Jasper aż tak gardzi narkotykami, gdyby miała tego świadomość, pewnie trudniej byłoby jej w nocy zasnąć.
- A dlaczego miałbyś nie móc? - przewróciła oczami. - Daj spokój, za to, że w moim śnie mnie zdradziłeś, też nie zamierzam ci nigdy przywalić - zadrwiła, wzruszając przy tym ramionami. - Ważne, żebyś nic z takimi myślami nie robił i leciał tylko na mnie, ale swojej natury nie oszukasz - wyjaśniła, jak ona to widzi, wzruszając ramionami. Bo owszem, bywała zazdrosna. Nawet bardzo, ale też... Jasper był dla niej najważniejszy, ale mimo to umiała spojrzeć na innego faceta i przyznać przed samą sobą, że jest dobrą dupą. Była pewna, że Jay na tak samo i nie planowała wymuszać na nim udawania, że jest inaczej. To co natomiast zamierzała wymusić, to zwrócenie jej kluczy, ale sprawy się mocno pokomplikowały.
- Nic takiego nie powiedziałam, chyba jebłam cię bardziej, niż sądziłam - warknęła, czując narastającą w niej frustrację, bo nie zapanowała nad sobą i jako pierwsza użyła tak pieszczotliwego zwrotu. Wiedziała, że nie był on w ogóle wymuszony, wymuszone było natomiast powstrzymywanie się od takich określeń, ale... była w niej ta panika przed takimi zagraniami. Obawa, że Jasper mógłby uznać, że za bardzo się angażuje i ją zostawić. Owszem, byli już ze sobą jakiś czas i było cudownie, ale... w jej życiu nic nigdy nie kończyło się cudownie. Im więcej razem przeżyli, tym więcej miała do stracenia. - To nie są żarty, Jasper. Oddaj mi kluczyki, niańczysz Divinę, nie mnie - burknęła i usiała obok niego na kanapie, owijając lód w ściereczkę kuchenną po czym przyłożyła mu go ostrożnie do twarzy. - Nie podobają mi się takie zabawy - mruknęła nieco ciszej, ale zaraz odwrócili się w stronę łazienki, bo wyszła zza nich nieśmiało Divina, wyglądająca drobniej, niż zwykle, w ubraniach Jaspera.
- Krzyczeliście... coś się stało? - zagadnęła, przyciskając swoje ubrania do ciała. Pearl zaraz wstała i wyciągnęła po nie rękę.
- Daj, wstawię pranie - poprosiła i widziała, że organistka się chwilę waha, ale ostatecznie dała za wygraną i usiadła znów przy Jasperze, zerkając na niego z wyrzutami sumienia wymalowanymi na twarzy. Trzeba jej było poprawić humor, więc po tym, jak już Pearl wstawiła pranie, w końcu wzięła te pudła i przyniosła bliżej. W pierwszym znalazły kosmetyki, o których Norwood nic nie wiedziała, więc dziennikarka wyjaśniła jej wszystko. W drugim były jakieś kule do kąpieli na widok których oczy Diviny zabłysnęły. Podobny zestaw dostała od niej na święta. Potem jakieś case'y na telefon, niestety na model, który miała Pearl, więc nie mogła się podzielić, a w ostatnim przyszły jakieś rajstopy, pończochy i bielizna. To wystarczyło, by organistka zrobiła się cała czerwona.
- Daj spokój, Viny... każdy nosi bieliznę, nawet Jasper - zażartowała Campbell. - No, a ty raczej się nie spakowałaś, więc w sumie mamy szczęście, że mi ją przysłali. W przeciwnym razie musiałabym jechać ci coś kupić, a Jasper ukradł mi samochód - ostatnie słowa nie brzmiały już tak przyjemnie i opatrzyła je morderczym spojrzeniem, skierowanym na barmana.

Jasper Ainsworth
ODPOWIEDZ