chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Thompson nigdy by się nie spodziewał, że domek na wsi i kilkanaście owiec jest tak dobrym sposobem na podryw, a przynajmniej na przyciągnięcie zainteresowania ze strony płci pięknej. W jego dawnym świecie taką siłę miała władza czy pieniądze, a nie sielskie obrazki, jakby wyjęte z widokówki reklamującej gospodarstwo agroturystyczne. Nigdy też nie aspirował do podrywania na wiejską posiadłość, ale skoro to działa i chyba faktycznie zbudza zainteresowanie, to Aiden nie zamierzał oponować. W koniec końców tak długo mu zajęło zamówienie Camelię na pierwsze spotkanie, że teraz wręcz ma prawdo pójść na łatwiznę. No i nie ma co ukrywać, że tak trochę zrobił. Sporo rozmawiali na tamtym obiedzie o jego poprzednim i obecnym życiu. O tym, jak wiele pracy włożył w odnowienie domu, ale w taki sposób, aby nadal pasował do otoczenia, no i hodowli owiec, która nie ma co ukrywać, jest ekscentrycznym hobby dla mężczyzny, który jeszcze rok temu odnosił duże sukcesy w świecie medycyny.
Odkąd chirurg plastyczny ściągnął do swojego domu syna, to nie często zdarza się okazja, że ma w tym przestrzeń wyłącznie dla siebie. Pamiętał jednak, że jakoś w okolicach walentynek, oboje jego dzieci ma zaplanowane wspólne spędzenie czasu i ten dzień okazał się idealnym na zaprezentowanie Camelii tego wszystkiego, z czego Aiden jest w ostatnim czasie tak bardzo dumny. Walentynkowy okres wiąże się z pewną presją, więc brał pod uwagę, że szatynka odmówi, na szczęście tak się nie stało, więc Thompson zdecydował się nawet na przesłanie drobnego upominku na adres zakładu fryzjerskiego. Jeśli wzbudzi tym zamieszanie pracownic i klientek, to nie zamierza mieć z tego powodu wyrzutów sumienia. Mężczyzna nie wie jak to jest w przypadku Gilmore, ale on wychodzi z założenia, że życie jest za krótkie na chodzenie wokół pewnych spraw na palcach. Szczególnie w jego wieku nie zostaje go wcale aż tak dużo. Patrząc bardzo optymistycznie, to jest nieco za jego półmetkiem, a tak naprawdę, to nigdy nie wiadomo kiedy życie dobiegnie końca.
Tak więc plan był taki, dom wolny, żadnych niespodziewanych gości na horyzoncie, Camelia była zainteresowana spacerem po okolicy i zwiedzeniem domu. Potem pewnie jakaś kolacja, choć Thompson nie jest wybitnym kucharzem, chyba nawet mianem dobrego by się nie określił. Zawsze istnieją te dwie restauracje, które oferują dowóz do tak odległej części miasteczka. Przewagą życia w wielkim mieście, jest mnogość opcji zamówienia jedzenia i to właściwie o każdej porze dnia i nocy. No nic, jakoś będą musieli sobie poradzić, a w tym momencie Aiden siedział w kuchni z filiżanką kawy w ręku.

Camelia Gilmore
sex on the beach
pif-paf#8372
Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#8

Camelia nie planowała znaleźć faceta. Uważała, że była już na to za stara i przede wszystkim, zbyt ostrożna. Absolutnie nie chciała żadnej powtórki z jej relacji z Enrique, który zranił ją na tyle, aby na długich dwadzieścia lat zapomnieć o randkach. Okej, nie do końca tak było, bo robił to stopniowo, co parę lat, niemal niczym dawki przypominające. Widać ta ostatnia straciła już na działaniu, że zgodziła się umówić z Aidenem. Choć nie zamierzała udawać, że nie bawiła się dobrze, lub że żałowała tamtego spotkania. Było jeszcze naprawdę daleko do tego, aby powiedzieć, że widzi swoją wspólną przyszłość z Thompsonem, ale to była pierwsza randka, którą nawet nie chciała tak nazwać.
Gdy mężczyzna dość szybko zaproponował drugie spotkanie, zgodziła się. Nawet nie dlatego, aby mieć randkę na walentynki, bo była za stara aby się przejmować takimi rzeczami. Nigdy jej nie miała i nie czuła się gorsza - bo to nie było tak, że nikt jej nie chciał i tak się starała, a wciąż była samotna. Nie, to był jej wybór, więc nie mogła narzekać. Faktycznie była zainteresowana tym, jak taka nowoczesna, odnowiona farma może wyglądać, z przyjemnością pogłaskałaby owcę, dlatego zaproponowała, że mogą wspólnie ugotować sobie kolację w takim razie. Nie miała opanowanych zbyt wykwintnych dań, ale na pewno potrafiła zrobić coś więcej niż makaron z sosem ze słoika.
Przyjechała własnym samochodem pod wskazany adres, z pudełkiem prezentowym w dłoni. Dostała walentynkę do salonu, bardzo się jej spodobała, więc tym bardziej nie chciała przyjść z pustymi rękami. Prezenty dla mężczyzn zawsze były takie skomplikowane! Zdecydowała się na świeczkę zapachową, która mogła równie dobrze uchodzić za prezent na"house warming" - w końcu rozmawiali, że te remonty dopiero niedawno się zakończyły, a także pudełko czekoladek z alkoholami z wstążką w serduszka, jako bardziej walentynkowa część prezentu. Zadzwoniła do drzwi wejściowych, czekając aż Aiden jej otworzy. Trochę się stresowała, lecz była też podekscytowana.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Aiden absolutnie nie szukał żony numer trzy. Te wszystkie wizyty w salonie fryzjerskim i późniejsze spotkania z jego właścicielką to nie były żadne przedbiegi do wylądowania na ślubnym kobiercu po raz trzeci. Nie szukał nocami idealnego pierścionka zaręczynowego, chciał po prostu poznawać ludzi w miejscu, w którym zdecydował się teraz przez jakiś czas pożyć. Nie wykluczał jednocześnie, że nie zbuduje tutaj żadnego związku. Po prostu nie czuł już tej presji wchodzenia w związek, którą miałby dwadzieścia lat temu, gdyby jego życie wówczas układało się tak, że nie miałby jeszcze żony i bliźniąt.
Nie sądził, że spotka tutaj kogoś tak ostrożnego w nawiązywaniu nowych relacji. Może dlatego, że w jego dotychczasowym życiu ludzie byli otwarci na nowe znajomości. Pewnie, opierały się one głównie na niewiele znaczącym small talku, ale zaproszenie tam kogoś na kawę, drinka czy nawet kolację, to była bułka z masłem. Thompson nigdy nie poświęcił tak dużo czasu, na zaproszenie kogoś na obiad, który wcale przecież nie musiał być randką. Gdyby nie miał teraz tak wiele czasu, to zwyczajnie by odpuścił. Z drugiej strony, może Camelia jest po prostu ładniejszą wersją jego wszystkich sąsiadów, którzy z dystansem i rezerwą podchodzą do obcych, szczególnie miastowych z dużą sumą pieniędzy na koncie bankowym. Niby nie ma się na czole wypisanego, ile oszczędności przechowuje się na koncie bankowym, ale pewne sygnały sugerujące to, czy ktoś żyje od pierwszego do pierwszego, czy może śpi na pieniądzach, da się dostrzec i bez tego.
Będąc samotną matką, ma się jakby w pakiecie umiejętność przygotowywania przynajmniej kilku w miarę zdrowych posiłków. No Aiden samotnym ojcem nie może się nazwać, jego rodzina jest raczej patchworkowa, a co za tym idzie, nie był nigdy przymuszony do stania przy kuchence, bo dzieciaki po powrocie ze szkoły będą głodne. Zresztą nie poświęciłby dla tego kariery, i gdy dzieciaki spędzały u niego wakacje i akurat nigdzie nie wyjeżdżali, to gotowaniem zajmowała się gosposia. Tutaj też przez jakiś czas zatrudniał dziewczynę, która ogarniała mu dom i gotowała przy różnych okazjach, ale po tym, jak Mitch kilka razy ją nastraszył i raz okradł, postanowili dla jej bezpieczeństwa zakończyć współpracę.
Mężczyzna miał dobre przeczucia co do dzisiejszego popołudnia, na szczęście syn wyszedł z domu, więc nie będzie powtórki z rozrywki z tamtej sytuacji z gosposią. I może martwiłby się o niego bardziej, ale miał spędzić ten czas w towarzystwie córki, w której zdrowy rozsądek i odpowiedzialność chirurg wciąż wierzył.
Słysząc dzwonek do drzwi, podniósł się z zajmowanego dotąd miejsca, rozprostował ubranie, które zdążyło się wymiąć i poszedł otworzyć swojemu gościowi.
- Witaj. Cieszę się, że przyjechałaś. - uśmiechnął się przyjaźnie. - Nie miałaś problemu z odnalezieniem właściwej drogi? - zapytał, odsuwając się przy tym od drzwi i gestem dłoni zapraszając kobietę do środka.
Teoretycznie na farmę Thompsona nie jest trudno trafić, ale numeracja wszystkich domów w okolicy jest nieco pokręcona, więc można było zabłądzić.

Camelia Gilmore
sex on the beach
pif-paf#8372
Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To bardzo dobrze, że Aiden nie szukał żony numer trzy, bo Camelia nie szukała męża numer jeden. Może i była nad wyraz ostrożna w tym temacie, ale życie ją trochę nauczyło tej ostrożności. A może była po prostu uprzedzona i za wszelką cenę broniła się przed możliwością, by wpaść jak śliwka w kompot w sidła rzekomej miłości. I było to całkiem prawdopodobne, że gdyby Thompson nie wydawał się tak bardzo ciekawą osobą, uroczą i interesującą, to nie miałaby żadnego problemu z tym, by umówić się na tą kawę? W końcu przez ostatnie dwadzieścia cztery lata swojego życia poznawała mężczyzn, rozmawiała z nimi, a nie uciekała przed nimi gdzie pieprz rośnie, prawda? Byli klienci, byli rodzice dzieci z klasy dziewczynek, sąsiedzi i tak dalej. Potrafiła nawiązać z nimi kontakty, choć niezbyt zażyłe.
I raczej nie chodziło o status społeczny Thompsona - na pewno musiał mieć kasę, bo raczej za zaskórniaki trudno kupić farmę i ją wyremontować. Camelia znała mniej więcej rynek nieruchomości, bo nie tak dawno kupowała na kredyt mieszkanie... To jednak nie powinno być problemem, by zostać znajomymi z Aidenem, jednak mogłoby skomplikować, gdyby już chcieli się związać. Gilmore miała za dużo dumy, aby choćby słuchać, że poleciała na byłego lekarza tylko ze względu na jego portfel. Na całe szczęście, do tego było bardzo daleko.
-Hej, Aiden. Nie, ale korzystałam z gps'a a nie własnej znajomości terenu-wyjaśniła. To nie tak, że ta część Lorne była jej obca, bo mieszkając całe życie w tym mieście, znała niemal każdy zakamarek. Może nie każdy dom z numeru, ale nazwę ulicy na pewno. -Proszę, to dla Ciebie. Na walentynki i ... Z tego co zrozumiałam, to niedawno skończyłeś remontować mieszkanie, więc.... Aby dobrze się mieszkało-powiedziała. Choć w tym momencie zaczęła już wątpić, czy to nie jakaś wtopa, czy nie zrozumiała go źle i minęło już wiele czasu odkąd Thompson się już wprowadził na farmę.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Thompson jednocześnie nie wzbraniał się przed pomysłem, że mógłby po raz kolejny wejść w związek małżeński. Nikt z nas nie chce być sam, a już na pewno nie na stare lata, których chcąc nie chcąc, lekarz czuje już delikatny powiew na swoich plecach. Nawet gdyby okazało się, że zejdzie się ponownie ze swoją byłą żoną, to nie zamierzał się przed tym wzbraniać. Przynajmniej w przypadku drugiej żony nie wyklucza takiej ewentualności, bo z matką swoich dzieci, to nigdy się już nie dogada. Ich ścieżki rozminęły się już tak bardzo, że nie ma tutaj możliwości powrotu na stare śmieci.
A może pozna w Lorne Bay jakąś miłą panią, która toczy sobie tutaj spokojne życie. Życie Camelii co prawda nie było spokojne, ale na pewno znacząco wolniejsze, jeśli chodzi o tempo, niż to, które Thompson toczył przez całe swoje dorosłe życie. Na ten moment i tak szukał nowych znajomości, więc nawet jeśli mieliby skończyć jako przyjaciele, to też nie rozpaczałby z tego powodu.
Dobrze było wiedzieć, że GPS radzi sobie z tutejszymi zawiłościami. Przynajmniej gdyby zaszła kiedyś potrzeba wezwania karetki pogotowia albo policji, to Aiden może być już odrobinę bardziej pewien tego, że będą w stanie dotrzeć, albo raczej, że powodem opóźnień nie jest błądzenie po okolicznych uliczkach. Podjazdy do niektórych farm są kompletnie nieutwardzone, więc w okresie ulewnych deszczy takie szukanie właściwej drogi mogłoby się okazać tragiczne w skutkach. Generalnie, to oby jak najdłużej nikomu w domu Thompsona nie była nikomu potrzebna nagła pomoc, i też prawda jest taka, że dopóki nie musisz jej wezwać, to nie myślisz o wszystkim, co z tym związane. No może Aiden z racji bycia lekarzem ma nieco większe pojęcie o pracy ratowników, niż przeciętny obywatel, ale jego specjalizacji było wyjątkowo daleko do medycyny ratunkowej, więc ta jego wiedza sięga czasów studenckich, czyli jakby nie patrzeć poprzedniego wieku. Oczywiście, brał udział w pewnych szkoleniach, a jeśli widzi, że ktoś potrzebuje pomocy, to jest tym człowiekiem, który pyta, w czym może pomóc albo wzywa karetkę, ale nie zmienia do faktu, że na co dzień nie myśli się o ryzyku.
- Co prawda wprowadziłem się w trakcie remontu, to już całkiem dużo czasu, ale i tak dziękuję. - skinął głową. Z perspektywy czasu, to mieszkanie w tym jednym pokoju, który nie wymagał remontu, podczas gdy w całej reszcie domu roiło się od sprzętu i potrzebnych materiałów, o które łatwo było się w środku nocy potknąć, było i tak łatwiejsze od życia z dwójką dorosłych dzieci pod jednym dachem. Mężczyzna zrozumiał już, że nie on sam jest najważniejszy w życiu, kiedy posiada rodzinę. Oddałby też wszystko, żeby życia bliźniąt się poukładały. Jednak czasami brakuje mu tej samotności, poczucia bycia niezależnym bytem i świętego spokoju, które to przecież były jednymi z poważniejszych powodów, dla których Aiden zdecydował się na zwolnienie tempa w wiejskiej części Lorne Bay. - Od tamtego czasu zdążyły przyjechać tutaj wszystkie moje dzieci. - powiedział. - To znaczy dwójka. Bliźnięta. Millie i Mitchell. - wyjaśnił. Thompson nie miał zielonego pojęcia o tym, że w Lorne Bay jest jego trzecie dziecko, i że pojawiło się już nawet na farmie. Niech, póki co pozostaje w tej błogiej niewiedzy.

Camelia Gilmore
sex on the beach
pif-paf#8372
Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Samotność może trochę przerażała Camelię. Nawet więcej, niż trochę, ale bycie zranionym jako bardziej ją przerażało. Może dlatego że ten ból akurat doskonale znała i wcale nie było to nic miłego, ani nic czym była w stanie zaryzykować... Poza tym, była zajęta i nie bardzo miała czas na randki. Co innego, jakby ukochany czekał na nią codziennie wieczorem w domu, podał lampkę wina na dobranoc czy coś takiego. Jednak do takiego stanu rzeczy z punktu bycia przewlekle samotną było bardzo daleko - a droga wcale nie była prosta, ani krótka. Na ten moment miała przynajmniej jedną córkę przy sobie, więc jeszcze ta samotność tak bardzo jej tak bardzo nie doskwierała. Jednak to miało też swoje plusy - Aiden mógł być pewien, że ich relacja jest napędzana tylko i wyłącznie sympatią. W końcu Camelia nie leciała na niego tylko dlatego, że była samotna, brakowało jej mężczyzny, lub co jeszcze gorsze: na jego pieniądze. Zdecydowała się z nim spotkać tylko dlatego, że miło jej było wtedy, w restauracji, a także dlatego, że była ciekawa tej farmy. Choć pewnie jej życie uczuciowe było bardziej uboge niż jej córek, nie zachowywała się jak nastolatka, która po udanej pierwszej randce rysowała serduszka z tyłu zeszytu, lub w dorosłej wersji: planowała dalsze spotkania, wyjazdy i tak dalej.
-Ach, to musiałam Cię źle zrozumieć. -wykrzywiła się lekko, widząc że popełniła gafę. Trudno, ale nawet jeśli mieszkał od nie dawna, a części posiadłości były od niedawna oddane do użytku to chyba nic złego się nie stało, że kupiła mu mały prezent! Nawet jeśli byłoby inaczej, to ona pierwszy raz przekraczała jego niezbyt skromne progi i nie było żadnym faux pas, aby nie przychodzić z pustymi rękami.
-U mnie też jedna córka wróciła, więc mieszkamy we trzy-co prawda Camelia nie opowiadała o kłótni z Anice i opowieść jak poniekąd wyrzuciła córkę z domu, ale ta jednak w pewnym momencie postanowiła przeprosić i dostała pęk kluczy z powrotem. Choć szczerze mówiąc, bardziej na język pchało się pytanie, czy te dzieci są akurat na farmie, czy jednak dorośli są sami. Wiadomo, nie było to dwupokojowe mieszkanie niczym to pani Gilmore, ale jednak wiadomo że lepiej, wygodniej i mniej niezręcznie, jakby ktoś mógł w pewnym momencie do nich wejść, dołączyć czy cokolwiek. -No tak, też mam bliźniaki. Anice i Sage. Nie, nie miałam wzdęć w trakcie ciąży-zaśmiała się, bo już słyszała to pytanie na temat dość osobliwych imion dla swoich córek. Ot, taka rodzinna tradycja. Jej ojciec to był Basil, ona sama miała imię po kwiatkach, a córki po przyprawach i ziołach: anyżu i szałwii.
-Oprowadzisz mnie po swojej farmie?-zapytała bo przecież miała to obiecane. A osobiście uważała, że lepiej to odbębnić na początek, zanim zdążyli się wygodnie rozsiąść na kanapie, bo wtedy nie będzie im się chciało wstawać i nigdzie łazić.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Aiden zaś tęsknił za mieszkaniem samotnie. Przez całe lata było tak, że dzieciaki jednak więcej czasu spędzały w domu swojej matki, a Thompson mógł się cieszyć swoim niezależnym życiem, no i drugim małżeństwem po jakimś czasie. Potem jednak znów wrócił do samotnego mieszkania, bo małżeństwo się skończyło, a dzieci pojechały na studia. Nie, żeby chirurg spędzał, nie wiadomo ile czasu we własnych czterech kątach, bo był jednak poświęcony swojej pracy, aczkolwiek kiedy już wracał po tych kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu godzinach dyżuru, to chciał mieć święty spokój. No w Lorne Bay z jakiegoś powodu tego spokoju nie mógł mieć. Najpierw musiał ściągnąć do miasteczka syna, a całkiem niedawno pojawiła się tutaj również jego córka. Bo ile to? Ledwie tydzień mógł minąć, odkąd późnym wieczorem, zupełnie niespodziewanie zapukała do drzwi wiejskiej posiadłości Thompsona. Mógł nawet przez moment chcieć odwołać spotkanie z Camelią, ale przecież potrzebuje mieć coś dla siebie w życiu. Mężczyzna zdecydowanie nie ma natury św. Franciszka z Asyżu, i nie jest w stanie wyzbyć się wszelkich wygód i przyjemności, nawet dla dzieci, które przecież kocha. Zbyt podoba mu się wygodne życie. Niestety, nikt nie jest doskonały, więc nawet Aiden Thompson nie może taki być.
Zdarzało mu się w życiu, że mówiąc kolokwialnie, kobiety leciały na jego pieniądze czy pozycję. To bardzo często da się wyczuć już na początkowym etapie znajomości, chyba że przytrafi się wyjątkowo wyrachowany egzemplarz. Można więc powiedzieć, że mężczyzna ma jakieś doświadczenie w tej kwestii i nie dostrzegł, by szatynka interesowała się nim tylko ze względu na majątek, o którym pogłoski zaczęły się pewnie rozchodzić niedługo po sprowadzeniu się Thompsona do miasteczka.
- Być może powiedziałem coś nieprecyzyjne. - machnął ręką, dając kobiecie do zrozumienia, że nie powinna się przejmować takimi drobiazgami. Prawdę mówiąc, nie oczekiwał żadnego prezentu. On co prawda wysłał na adres salonu fryzjerskiego drobny podarek, ale nie oczekiwał niczego w zamian. Bardziej lubił obdarowywać prezentami, niż sam je dostawać. Może dlatego, że jeśli czegoś potrzebuje, to bez najmniejszego problemu może sobie to sam kupić. W każdym razie chciał docenić gest, dlatego też podziękował i nawet zajrzał do kartonowego pudełka.
- Ja tam się nie znam na objawach gastrycznych w trakcie ciąży. Jestem chirurgiem plastycznym, nie ginekologiem. - wzruszył ramionami z uśmiechem. Pewnie ktoś, kto interesuje się tak popularną w pewnych kręgach medycyną naturalną, stwierdziłby, że te imiona nawiązują do specyfików na wzdęcia. Aiden nie był tą osobą. On hołubi skalpel, a nie polne rośliny. -
- Pewnie. Zacznijmy od obejścia. Poznasz Bertę i spółkę. - uśmiechnął się i ruszył do wyjścia. Przepuścił kobietę w drzwiach — dobre maniery były ważne w jego rodzinnym domu i tak mu już zostało — a potem ruszyli w stronę zagrody dla zwierząt. Następnie planował oprowadzenie Cam po tych bardziej reprezentacyjnych zabudowaniach, no i będą mogli przejść się po domu, bo dzieciaków nie ma.

Camelia Gilmore
sex on the beach
pif-paf#8372
Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Aiden tęsknił za mieszkaniem samemu na wielkiej farmie, za to Camelia całe swoje życie mieszkała z dziećmi w ciasnym mieszkaniu. Teraz jeszcze każda z nich miała swój pokój, ale to co było wcześniej... Cóż, nie zamierzała narzekać na temat swojej przeszłości, bo wiedziała, że trochę sama była sobie winna. Choć po części też nie była osobiście odpowiedzialna za to, że karma jej nie sprzyjała. Wracając do samotności, czy samodzielnego mieszkania, to kobieta mogła liczyć tylko na to, że jedna córka pójdzie spać do koleżanki (albo strzeli focha i pójdzie spać do koleżanki), a druga będzie akurat pracować w nocy na stacji. Brunetka nie była pewna, czy Aiden tak naprawdę to wszystko wiedział, choć nie da się ukryć, że coś tam już na temat tego, jak jej życie potoczyło. Ona wiedziała o Millie i Mitchellu, Aiden wiedział o Anice i Sage- nie da się ukryć, że dopiero się poznawali i jeszcze było wiele spraw, do których trzeba było się przyznać.
Nie da się ukryć, że Camelia wiedziała, że trafiła na bogatego mężczyznę. A już na pewno musiała sobie zdawać sprawę z tego po wizycie na jego farmie. Była wielka, była piękna - potrafiła to doceniać. Jednak ona sama nigdy nie była kimś, kto interesuje się finansami innych. Nie potrafiłaby polecieć na faceta tylko i wyłącznie ze względu na pieniądze, jej charakter zdecydowanie na to nie pozwalał. Miała zbyt wielką dumę, którą wypracowała przez lata, próbując wychować córki również na silne i samodzielne kobiety. Czy jej to wyszło? Obstawiała, że tak, choć nie koniecznie to musiało być zgodne z prawdą. Niezależnie od tego, jak dobre relacje miały w trójkę, to matka nigdy nie wiedziała wszystkiego.
-Nic się nie stało. Naprawdę-uśmiechnęła się. Oczywiście, że dostała upominek od Aidena - nikt specjalnie się nie dopytywał, ale to tylko dlatego, że jej córka, z którą razem pracowały akurat miała wolne. Gilmore nie wiedziała tak naprawdę dlaczego tak bardzo zależało jej na tym, aby nikt nie wiedział, że spotyka się z Thompsonem, ale wiedziała, że średnio jej to wychodzi. No cóż, zdarza się. Brunetka nie miała doświadczenia w ukrywaniu chłopaków, głównie dlatego, że naprawdę z nikim się nie spotykała oprócz ojca swoich dzieci.
-To może nawet lepiej?-zaśmiała się. Cóż, rozmowa o wzdęciach i generalnie o ciąży nie należała do najlepszych tematów na walentynkową randkę. Widać było, że Gilmore naprawdę nie ma w tym wprawy i miała tylko nadzieję, że nie zniechęci tym Aidena. Dobrze więc, że zakończyli ten temat i przeszli do znacznie bardziej ciekawego, czyli owieczek, które obiecał jej pokazać. Co prawda nie były to alpaki, które wydawały się być o wiele bardziej na topie, ale przynajmniej nie pluły!
-Każda jedna ma swoje imię i potrafisz je rozróżnić?-zapytała. Właściwie, to nie wiedziała ile tych owiec Thompson ma, może trzy i to żaden problem. Z chęcią przystała na pogłaskanie zwierząt, wydawały się być naprawdę miękkie i miłe. Choć i tak dziwiło ją to, że mieszczuch mógł się odnajdować w takim stylu życia. Podziwiała go za to.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Czy tego chcemy, czy nie, to trzeba przyznać, że na to, jak wygląda nasze dorastanie, nawet pierwsze lata dorosłości, ma przeważający wpływ to, w jakiej rodzinie się urodziliśmy. Gdyby życie uczuciowe Camelii wyglądało dokładnie tak samo, ale urodziłaby się jako dziecko dobrze prosperującej prawniczej rodziny, w dodatku rodzice chętnie pomagaliby jej nawet w dorosłości, to jej rzeczywistość dzisiaj wyglądałaby zupełnie inaczej. Aiden miał nieco więcej szczęścia, niż kobieta. Dużo bardziej realne były marzenia o byciu cenionym chirurgiem, kiedy dorasta się w rodzinie, w której tradycja medyczna sięga kilka pokoleń wstecz. Fakt, miał też większą presję, trudniej było mu zapracować na własną markę, a nie dokładać sukcesy do tej o nazwisku Thompson, jednak hipokrytą byłby, gdyby twierdził, że nie uchyliło mu to kilku drzwi, a parę nawet otworzyło na oścież.
Co Thompson na ten moment wiedział o dzieciach Camelii, no dziś się dowiedział, że ma bliźniaczki. Wcześniej sądził, że tylko jedno dziecko. Kiedyś widział którąś z córek kobiety w salonie fryzjerskim. Trochę wtedy podsłuchał, a trochę poprzez podobieństwo kobiet, całkiem nieźle udało mu się dodać dwa do dwóch. Pewnie, że będą się dopiero poznawali, jest jeszcze wiele rzeczy, o których Aiden nie powiedział i to nawet nie dlatego, że celowo chciałby coś ukryć. Bardziej chodzi o to, że spędzili ze sobą zbyt mało czasu, ażeby móc stwierdzić, że znają się już jak łyse konie.
Aiden już coś tam wie o dumie mieszkańców miasteczka. Wydawało mu się, że to popularna cecha właśnie w takich miasteczkach, które mają tradycje rolnicze, no i gdzie potomkowie rdzennych mieszkańców, mieszają się z napływającą ludnością. Przed laty musiało być tutaj dopiero interesująco. Pewnie gdyby Aiden żył tak z pół wieku wcześniej i w latach siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych byłby lekarze, który zdecydował się na przeprowadzkę na prowincję, to miałby dopiero ciężką przeprawę z rdzennymi mieszkańcami. A gdyby wtedy poznał taką Camelię, to, o ile jej rodzice wciąż by żyli, to mogliby jej zabraniać utrzymywania znajomości z nim.
- Że nie jestem ginekologiem położnikiem? - zapytał żartobliwie. Znał te wszystkie żarty z mężczyzn, którzy wybierają właśnie taką specjalizację. Dla niego tak stricte zawodowo nie były one zbyt zabawne. Swoją drogą w jego działce w ostatnich latach plastyka miejsc intymnych stała się bardzo dochodowym biznesem. - Znam paru. Myślę, że sprawnie oddzielają życie zawodowe od prywatnego. - dodał. Thompson lubił rozmawiać o tematach związanych z medycyną. Jego obie żony były z tą branżą związane, więc praktycznie nie było tygodnia, by chociaż raz nie przenieśli tematu pracy do domu. Teraz może momentami zapominać, że Camelia jest z zupełnie innego świata. Wcale nie gorszego. Po prostu innego więc jeśli będzie przynudzał, to powinna go zacząć stopować.
- Właściwie to nazwałem tylko tę jedną, bo od początku wyróżniała się z tłumu. Jak nie miałem jeszcze porządnego ogrodzenia, to przeskakiwała przez poprzedni płot i udawała się na wędrówki w poszukiwaniu wrażeń. Raz połamała deski i nabawiła się kontuzji. Już jest wszystko dobrze, ale wciąż widać, że jest mniej sprawna, tak ją rozpoznaję. - odpowiedział. Owiec było kilkanaście. Z większym stadem Aiden by sobie nie poradził. Zresztą, dopóki mieszkał samotnie, to sam też zajmował się zwierzętami, ale odkąd dzieci zwaliły mu się na głowę, to zatrudnia pracownika. Kto wie, może niedługo będzie musiał jednak sprzedać zwierzęta? To wszystko jednak nie idzie tak, jak sobie zaplanował.

Camelia Gilmore
sex on the beach
pif-paf#8372
Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Oczywiście, że zachowanie rodziców ma olbrzymi wpływ na dzieci, nie tylko w młodym wieku, ale także później. Nawet gdyby Camelia miała wspaniałych rodziców, gdy była dobrą córką, ale w momencie gdy potrzebowała ich najbardziej wypieli by się do niej czterema literami, to nie dość, że Gilmore by była teraz inna, ale także jej córki. To nie było nic dziwnego, bo każdy bliski, niezależnie czy spokrewniony, czy też nie, potrafi mieć wielki wpływ na życie. Zły, ale i dobry. Dlatego warto mieć dobrego nosa w temacie ludzi - bo nieodpowiednia osoba dopuszczona do życia potrafi naprawdę wiele napsuć i nakręcić w życiu. Camelia właśnie z tego powodu trochę obawiała się nawiązywać nowych relacji, zwłaszcza tych damsko-męskich. Spokojnie można było to nazwać zbyt zachowawczym podejściem do życia, więc w końcu po wielu namowach (ale takich ogólnych, a nie że totalnie powinna się umówić z Aidenem!), umówiła się z kimś nowym.
Córki dwie, jedna pracuje z nią i łatwo ją poznać, bo tam nikt nie udaje, że panie nie są spokrewnione, wszyscy o tym wiedzą i mówią o tym wprost. Zazwyczaj taki nepotyzm, czy praca z rodzicem czy innym członkiem rodziny wiązała się z byciem szefem i możliwością zatrudniania kogokolwiek się chce, a tu akurat tak nie było. Tak się złożyło, choć na pewno dobre słowo o córce pomogło w znalezieniu jej pracy. Gilmore też nie zamierzała wiele ukrywać, może jakieś szczegóły jedynie? Kłamać nie zamierzała, bo szczerze mówiąc, to nie wstydziła się niczego. Choć może tylko tego, czym się zajmowała w wolnym czasie. Jednak Aiden totalnie nie byłby tutaj wyjątkiem, bo na razie nikomu nie mówiła o swojej pasji do pisania niegrzecznych tekstów.
-Nie wiem czy wiesz, ale większość kobiet chyba woli korzystać z usług mężczyzny w takich sprawach-powiedziała w ramach ciekawostek. Nie, nie rumieniła się mówiąc o tym, że sama korzysta w tej dziedzinie z usług lekarza, a nie lekarki. Nie myślała o tym temacie o czymś krępującym, czy nadmiernie osobistym. Ot, ciekawostka. -Robota jak każda inna, nie bójmy się tego powiedzieć. Jeśli by nie oddzielali, to mógłby to być problem. -zaśmiała się, bo generalnie każdy lekarz, niezależnie od specjalizacji czy płci, śliniący się do pacjentów i rzucający niewybredne teksty to było jakieś tabu i to zupełnie innego rodzaju, niż romans z własnym szefem, co było po prostu hm, dziwne. Związek pacjenta i lekarza był po prostu niemoralny, jeśli zaczął się w gabinecie oczywiście. Leczenie swojej żony to już była totalnie norma.
-I jak ją nazwałeś? Miało to coś wspólnego z jej chęcią poznania świata?-zapytała, bo ona na jego miejscu tak by to zrobiła, gdyby owca właśnie w taki sposób była rozpoznawana. Nazywanie jej Anną, czy Dolly nie miało sensu i na pewno nie byłoby żartem sytuacyjnym. Choć w sumie... Jak można by owcę podróżnika nazwać, aby było to luźnym skojarzeniem? -Ja najwyżej miałam kota, jak byłam mała. Potem jakoś nie ciągnęło mnie do zwierząt, a jak już byłam dorosła to broniłam się nogami i rękami choćby przed sprowadzeniem chomika do domu, bo wiedziałam, że wszystko spadnie na moją głowę-powiedziała drepcząc za Aidenem, gdy prowadził ją do zagrody z owcami. Cóż, nie da się ukryć, że takie spotkanie w luźnym otoczeniu dużo im dało - rozgadali się, poznawali się. Na pewno buzie im się bardziej nie zamykały niż wtedy, w restauracji. Pierwsze spotkania zawsze były niezręczne i Camelia doskonale zdawała sobie sprawę.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Dlatego właśnie Aiden wiedział, choć o tej jednej córce. Na tamtym etapie można powiedzieć, że miał przewagę, i mógł zdecydować, czy chce zaczynać znajomość. Jednak to już sobie ustalili — dziwniejszym byłoby, gdyby będąc w tym wieku, nie mieli dzieci czy chociażby jednego poważnego związku na swoim koncie.
A jeśli dzieci chciałyby pójść w jego ślady, to też pomógłby im, jak tylko może. Chociaż jeśli są jakkolwiek do niego podobne, to pewnie też chciałyby do wszystkiego dojść same, tak jak i on ćwierć wieku temu, zaczynając swoją przygodę z medycyną.
- A no wiem. Co jakiś czas pojawiają się mniej lub bardziej profesjonalne ankiety na ten temat. - skinął głową. Dobrze jest mieć zdrowe podejście do rozmów na takie tematy. Nie ma się czego wstydzić, ale pewnie w drugą stronę też da się przegiąć. To tak jak w przypadku pracy Aidena, w ramach ciekawostek można opowiedzieć, jakieś interesujące fakty związane z wykonywaną przez siebie pracą, ale już szczegółowe opowiadanie o procesie wkładania implantów w pośladki może być nieco niesmaczne.
Co do leczenia członków swojej rodziny, to też jest to mocno dyskusyjna kwestia. Wiadomo, w przeziębieniu można przynajmniej liczyć na szybką i skuteczną poradę, ale gdyby chodziło, dajmy na to o nowotwór, albo ktoś pracowałby na oddziale intensywnej terapii, to przejęcie takiego spokrewnionego pacjenta, może zaburzać osąd. No bo właśnie, chyba w każdym zawodzie ważne jest oddzielenie spraw zawodowych od prywatnych, ale kiedy leży przed tobą, twoja żona, która właśnie uległa wypadkowi samochodowemu, to jesteś w stanie naciągnąć wiele procedur, aby tylko jej szanse na przeżycie maksymalnie się zwiększyły.
- Całkiem pospolicie, jak na owce. Barta. Pamiętam to chyba z jakiejś bajki, którą moje dzieciaki swego czasu oglądały. - odpowiedział. No fakt, mógł nadać zwierzęciu imię na cześć jakiegoś znanego podróżnika, jak np. Kolumb czy Vasco da Gama, Berta jednak zdecydowanie bardziej pasowała. Może Camelia przyzna mu rację, gdy tylko dostąpi zaszczytu poznania największej gwiazdy na farmie Thompsona.
- Doskonale rozumiem. - zaśmiał się ze zrozumieniem, jakie mogą współodczuwać tylko rodzice. Choć czy aby Aiden tak dobrze wszystko rozumiał, skoro nigdy nie było mu blisko do tytułu ojca roku? Można się na ten temat spierać i gdyby był tutaj Mitch — syn — to zapewne nie powstrzymałby się przed uszczypliwym komentarzem. -Ja nigdy nie miałem zwierząt. Najpierw rodzice nie pozwalali, a potem, kiedy sam zostałem rodzicem, to było za mało czasu, aby jeszcze psa czy kota ogarniać. Więc powiedzmy, że teraz realizuję marzenia z dzieciństwa i właściwie pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, gdy tylko uporządkowałem dom, było adoptowanie psa.
- Tutaj ostrożnie. Obcasy mogą Ci się wbijać w ziemię. - ostrzegł i spojrzał na stopy kobiety, by ocenić, jak bardzo niewygodne szpilki szatynka ma założone. - No i tak to wygląda. - powiedział, kiedy dotarli do wymalowanej na biało, drewnianej zagrody.

Camelia Gilmore
sex on the beach
pif-paf#8372
Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Mieli swoją przeszłość, taką z której byli bardziej dumni, luż mniej, nie da się jednak udawać, że są totalnie wolni od wszelkich zobowiązań, jakby to było, gdyby poznali się jako nastolatkowie. Choć i wtedy każdy ma swoje problemy, przejścia, dylematy... Takie jest życie, że nie zawsze chce się o wszystkim mówić, a przynajmniej nie od razu. Camelia raczej całe życie skrywała swoje uczucia i przeżycia, głównie bojąc się oceniania, niezrozumienia, a przy Aidenie czuła się całkiem swobodnie i jakoś niespecjalnie gryzła się w język. Może to kwestia tego, że wydawał się też człowiekiem, który wiele przeszedł i już wyrósł z wyśmiewania innych, co poprawiało jego ego samopoczucie.
-Nigdy w żadnej nie brałam udziału.... Jestem ciekawa, kogo tak naprawdę pytają-stwierdziła. Szacunkowe badania respondentów dotyczące głosowania, odpowiedzi do Family Feud, czy tam Familiady, czy inne takie ankiety na temat zaufania do pewnych zawodów, czy preferencji - Camelia nigdy przenigdy nie została zapytana o jej zdanie na żaden temat. To może i lepiej, bo była dość prostą kobietą, która nie zawsze wie, co sądzi, zwłaszcza na tak poważne tematy, jak polityka. Jednak była na tyle dorosła, a także poważna, że nie stresowała się do przyznania przed lekarzem, poniekąd, że chodzi do ginekologa. Cóż, miała dzieci, musiała czasem bywać. Z resztą, to lekarz taki sam jak dentysta, czy kardiolog. Choć na szczęście Gilmore jeszcze nie była w takim wieku, aby u tego drugiego musiała bywać. Nawet posiadając dwie córki, które na pewno przyczyniają się do nadciśnienia i zagrożenia zawałem.
-Już myślałam, że Dolly. Wiesz, ta sklonowana owieczka-zaśmiała się, bo szczerze mówiąc, to nie pamiętała bajki o owcy Barcie, ale to nie musiało o niczym świadczyć. Może po prostu dziewczynki lubiły oglądać i czytać co innego, albo brunetka miała już sklerozę. Minęło mnóstwo czasu, odkąd bajki były na topie. Ostatnio częściej oglądały filmy i seriale, w towarzystwie popkornu czy lodów. Jak psiapsiółki, bo Camelia mimo wszystko, może fałszywie, cieszyła się z tego, że ma z córkami wyjątkową więź.
-O proszę, masz jeszcze psa?-zaśmiała się. Cóż, mają taką działkę, po której pies może swobodnie latać, sporo wolnego czasu, kiedy można wyjść na spacer z nim, to aż żal nie mieć zwierzaka. Camelia mieszkała w małym mieszkaniu, non stop pracowała, a jej córki traktowały ten dom niczym hotel, wpadając się przespać i zostawiając brudne ubrania. To jednak chyba Aiden musiał rozumieć, nawet jeśli miał ludzi, którzy tym się zajmowali, bo niewątpliwie tacy byli. Nie oceniała go, ale lekko mu tego zazdrościła. W ten niezbyt negatywny sposób, po prostu żałując że sama musi robić wszystko samodzielnie, a nie że z chęcią by zabiła mu tą sprzątaczkę, żeby miał tak samo źle jak ona ma.
-No tak, nie powinnam była zakładać takich butów, wiedząc że w planach na wieczór mamy spacer po okolicy-westchnęła. Na szczęście nie były to jakieś wysokie szpilki, ot takie obcasy, żeby ładnie wyglądały do sukienki. Czterdziestka na karku, a ona wciąż myślała o takich rzeczach, aby ładnie wyglądać dla osoby, z którą się umówiła. U kobiet pewne przyzwyczajenia, czy przekonania nigdy nie przemijają. -Wygląda imponująco. Ile masz tych owiec?-zapytała jeszcze, zerkając na jedną owcę, która dostojnym krokiem zmierzała w ich stronę.

Aiden Thompson
ODPOWIEDZ