chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Ścisk w żołądku minimalnie ustąpił w chwili, gdy Elise potwierdziła, że mu wierzy. Że w niego nie wątpi. Że ufa. Tak naprawdę dopóki tego nie usłyszał, nawet nie mógł myśleć o całej reszcie, jak choćby właśnie zagrożonej karierze, reputacji i… Całej reszcie, w której ta historia mogła mu nabruździć. Znów ściągnął mocniej brwi, ale tym razem już w widocznym zeźleniu. Tak, był zły. Był zły na tę przeklętą dziewuchę, to jasne, ale przede wszystkim był zły na samego siebie. Bo przecież… - Mogłem to zgłosić. Ja mogłem to zgłosić od razu. Oczywiście, że tego nie zrobiłem… Oczywiście, że musiałem to olać. - przyznał gorzko, dając sobie przy tym mentalnie prosto w pysk. Nie cackał się, wiedział, że zasłużył. Poruszył się niespokojnie w miejscu, a potem zaczął niespiesznie spacerować po salonie. Wzrok wbijał w… Właściwie to trudno było określić w co konkretnie. Przestrzeń. Dreptał tak przez moment, dwa, może trzy, ewidentnie zamyślony, pochmurny i spięty. Od czasu do czasu tylko coś cicho i pod samym nosem mruknął, aż w końcu… - Może… Skoro już mam tak kłamać… - bo rzeczywiście w tej sytuacji chyba naprawdę musiał. Zatrzymał się i spojrzał na Debenham. - To może powinienem wymyślić swoją historię. Nową historię. Mogę powiedzieć, że dzisiaj na dyżurze znowu się do mnie przystawiała, że nie chciałem wcześniej tego zgłaszać, bo to jednak stażystka i chciałem dać jej szansę… Co wcale nie jest takie dalekie od prawdy… - przyznał i przewrócił wymownie oczami. Serio, teraz cholernie żałował, że wtedy, kiedy ruda zaciągnęła go w pułapkę, nie zgłosił tego właśnie przez to, że nie chciał jej w gruncie rzeczy jakoś mocno zaszkodzić. Liczył na to, że dziewczyna się opamięta. Naiwniak. - No, ale to już się robi męczące i… - mówił dalej, ale im bardziej w to wchodził, tym mocniej był sobą zniesmaczony. W końcu gorzko się skrzywił, cicho mruknął i klapnął z powrotem na kanapie. - To nie jestem ja, Elise. Ja nie robię takich rzeczy, nie zmyślam, nie ściemniam, nie ładuję ludzi w gówniane i niestworzone historie. Jestem dupkiem, gburem, hipokrytą, ale… Za cholerę nie umiem się z tego wyplątać. Nie umiem wyjść z gówna, która sam sobie ugotowałem. - walił prosto z mostu. Walił w siebie, bo to był czas tylko i wyłącznie na szczerość. Zresztą, spodziewał się, że Elise dobrze wie… Że dobrze zna te jego niedoskonałości. Piekielne wady i rysy na tej z pozoru w porządku facjacie. - Pomożesz mi? - zapytał w końcu i podniósł na ciemnowłosą wzrok. Mógł zgrywać twardziela i zabijakę, wielkiego maczo z jeszcze większym ego, ale prawda jest taka, że w tej sytuacji po prostu sobie nie radził.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Mógł to zgłosić. Nie chciała go kopać, gdy leżał, więc już nic nie mówiła… powinien to zgłosić. Czasami lepiej zgłosić więcej niż za mało. Zwłaszcza, gdy niespełna rozumu stażystka grozi ci, że jeszcze tego pożałujesz. Nie chciała, żeby żałował… ale przede wszystkim nie chciała by jakkolwiek ucierpiał. Nie zasługiwał na to. Ściągnęła mocniej brwi i przyglądała mu się, gdy zaczął chodzić po pomieszczeniu. Ściągnęła jednak brwi i zaczęła lekko kręcić głową, bo ani trochę nie był w tym przekonujący. Zresztą było już chyba trochę za późno na tego typu zagranie. Totalnie by w to poszła, gdyby nie fakt, że już dostał wezwanie do kadr. A poza ty miał rację… to nie był on. Ani trochę nie był on.
- Bear… – szepnęła, zmniejszając dystans między nimi, przyciągając go do siebie i przytulając – Oczywiście, że ci pomogę. Zawsze ci pomogę. – jeśli mówił, że tego nie zrobił to ona mu wierzyła i będzie po jego stronie. Tak się robi w związkach, prawda? Złapała jego twarz w dłonie i skrzyżowała ich spojrzenia ze sobą, a po chwili sięgnęła jego warg. Pocałowała go. Mocno. Z uczuciem. Całym mnóstwem uczucia, a później znowu uwiesiła się na jego szyi – Nie będziesz musiał robić takich rzeczy. – jeśli nie chciał – Powiesz jak było… a ja… pozwól mi się zająć resztą, dobrze? Proszę. – nie wiedziała jeszcze co mogła zrobić, żeby to wszystko uratować, ale chciała i musiała to zrobić. W oczach wyobrazi widziała jak cała jego kariera rozpada się jak domek z kart… kto chciałby chirurga dziecięcego z czymś takim w papierach? Nawet jeśli byłoby to kłamstwo? – Zaufasz mi? – że coś wymyśli? Że jeśli będzie kłamać to ona… on może taki nie był, nie ładował ludzi na gówniane historie, ale ona jeśli miała walczyć o kogoś, kogo kochała? Mogła zrobić dużo więcej. Mogła zrobić wszystko i teraz chciała zrobić wszystko – I nigdy więcej nie wrócimy do tego tematu…


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Sam nie wiedział, jak on by się zachował w odwrotnej sytuacji - gdyby to Elise przemilczała tak ważną sytuację i tym samym nadszarpnęła jego zaufanie. Bardzo chciał wierzyć, że byłby tak dojrzały jak ona teraz. Chciała mu pomóc. Chciała to załatwić za niego i dla niego, a on… On… On chyba potrzebował, żeby to zrobiła. Nie czuł się z tym dobrze. Szlag, nie czuł się z tym ani trochę okej… Nawet ten pocałunek, tak silnie napakowany uczuciami, nie był w stanie przytłumić tej gorzkiej nuty rozczarowania samym sobą, która uparcie grała w męskiej głowie. Logan już wiedział, że to zostanie z nim na dłużej. Znał siebie całkiem dobrze. - Oczywiście, że ci zaufam. Zawsze ci ufałem i to się nie zmieniło i nie zmieni, Elise. - odpowiedział cicho, instynktownie przytulając siebie do niej i ją do siebie jeszcze ciaśniej i mocniej. Zamykał kobiecą sylwetkę w swoich łapach, pysk przytulał gdzieś do zgięcia między jej ramieniem, a szyją. - Spieprzyłem to, co? Naprawdę to spieprzyłem… - wymamrotał po chwili i słychać było w jego głosie i widać było po nim, że naprawdę coraz mniej mu to wisiało i powiewało. Właściwie to już całkiem nie… Poważanie, w którym dotychczas miał tę sytuację, było już niebezpiecznie żadne. Przejmował się. Debenham otworzyła mu oczy i… Tak, wystraszył się i przejmował się. - Wiesz, że mężczyzna zazwyczaj jest w takich sprawach z góry na przegranej pozycji? - zapytał i odsunął pysk tyle tylko, żeby móc skrzyżować własne i kobiece spojrzenie. - Nie twierdzę, że sobie na to nie zapracowaliśmy, nie. Po prostu… Tak jest, statystyki czy coś. - nie użalał się. Nie dramatyzował. Po prostu… No właśnie, statystyki czy coś. - Obiecasz, że nie zrobisz niczego co mogłoby narazić też ciebie? - jej dobre imię, nienaganną opinię fantastycznego chirurga i lekarza. No i człowieka, kobiety. - No i… Zostaniesz ze mną, prawda? Nie zmieniłaś zdania i zostaniesz ze mną przez weekend? - a w zasadzie to nie tylko przez weekend, bo już w ogóle, tak generalnie, wprowadzkowo. - I wciąż chcesz ze mną zamieszkać, tak? Powiedz, że tak… Nie mogłem tego aż tak spieprzyć… - sapnął ciszej, ale nie z pretensją, a bardziej takim znów daniem sobie mentalnie po pysku. Bo oczywiście, że mógł, oczywiście, że mógł to spieprzyć tak bardzo, że Elise mogła chcieć się wycofać z tego układu i pewnych decyzji, ale mógł też mieć nadzieję, cholernie głęboką nadzieję, że do niczego takiego nie dojdzie.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Spieprzył. Sam musiał przed sobą to przyznać, ona stwierdziła to już chwilę temu i nie chciała się powtarzać. Nie chciała mu dokładać. Nie było sensu powtarzać, że zrobił coś źle, bo to już nic nie zmieni. Teraz jej głównym zadaniem było to po prostu naprawić, a jej głowa chodziła na przyspieszonych obrotach, żeby coś faktycznie wymyślić. Skutecznego. Mściwego dla rudej jędzy? Być może, ale tego wcale nie musiał wiedzieć.
Zamknęła go w swoich łapskach, palce wplątała w ciemną czuprynę gdzieś nad karkiem i szlag ją trafiał. Nie chciała go przestraszyć, ale nie chciała też, żeby to bagatelizował. Bo oczywiście, że znała statystyki, o których mówił. Właśnie dlatego tak się całą sprawą przejęła… bo wiedziała jak jest – właśnie tak. Faceci sobie na to zapracowali, a teraz wszyscy obrywali – Bear, spójrz na mnie – poprosiła, znów opierając lekko dłoń o jego policzek i poniekąd zmuszając go, żeby na nią spojrzał. Uśmiechnęła się do niego ładnie – Zrobię wszystko, żeby cię z tego wyciągnąć. Wszystko. Ale nie musisz się o mnie martwić… w końcu nic nie zrobiłam. – na pewno nie złamała nikomu nosa… a przecież mogła! – I nigdzie się nie wybieram. – dodała, nie przestając się do niego uśmiechać – Chociaż nie będę kłamać, że mnie nie zraniłeś… – dodała spokojnie, bez grama pretensji. Raczej czysto informacyjne, żeby wyjaśnić wszystko, co było między nimi – Nie tym, że to się stało, ale że mi o tym nie powiedziałeś. Że jakaś kobieta próbowała cię zaciągnąć do łóżka i mi o tym nie powiedziałeś… powiedz chociaż, czy dobrze wyglądała bez tych ubrań? – zażartowała ostatecznie chcąc trochę rozładować atmosferę. Minimalnie! Zwłaszcza, że parsknęła i nie dała mu nawet dojść do słowa, bo znów uwiesiła mu się na szyi i zamknęła usta pocałunkiem. Mocnym. Zachłannym. Jakby chciała odsunąć to wszystko, o czym przed chwilą rozmawiali. Ale… jednak, coś jeszcze było – Obiecaj… obiecaj Bear. – szepnęła prosto w jego wargi, nie odsuwając isę nawet na milimetry...– Obiecaj, że mnie nie zdradzisz. Nie tak. – niech już będzie przy tym bardziej wyrafinowany niż stażyski w pokoju lekarskim!


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Wyraźnie się spiął w chwili, gdy Elise przyznała, że ją zranił. Zdawać sobie z tego sprawę to jedno, ale usłyszeć to na głos, tak całkiem wprost to zupełnie inna historia. Z tego wszystkiego jego reakcja na kobiecą zaczepkę była mocno koślawa. Niegramotna wręcz. Uśmiechnął się, tak jakby chciał, a nie mógł i w ledwie widocznym ruchu pokręcił głową. Tylko tyle zdążył, zanim Elise zamknęła mu usta sobą i zachłannym pocałunkiem. Zdecydowanie wiedziała, jak go całować, żeby na ten ułamek chwili przestał myśleć o czymkolwiek innym, niż jej miękkie wargi. Jego łapska instynktownie zsunęły się na jej pośladki, a gdzieś w okolicy podbrzusza obudziło się lekkie, ale wymowne mrowienie. - Oczywiście, że cię nie zdradzę, Elise. Ani tak, ani w żaden inny sposób. Może nie wyglądam, może nawet trudno jest ci w to uwierzyć, ale... - jedna jego dłoń leniwie zaczęła sunąć w górę damskiego grzbietu. - Jestem wierny, jak kundel. Nigdy nikogo nie zdradziłem, a do tej pory nawet nie byłem zakochany. Ani razu. - a jednak nie zdradzał tych dziewczyn. Średnio na jeża mu na nich zależało, ale mimo to był fair. - To skoro ciebie kocham... Skoro dla ciebie straciłem ten durny, ośli łeb... To jak mógłbym? Jak mógłbym zrobić nam coś takiego? - nam, czy raczej im, bo nie tylko jej. Gdyby posunął się do aktu zdrady, skrzywdziłby też samego siebie – bo przecież natychmiast i permanentnie by ją stracił. A tego bał się i nie chciał najbardziej na świecie.
Mruknął cicho i na krótki moment oparł skroń o kobiece czoło. Przymknął powieki i dał sobie trzy ułamki chwili na ochłonięcie. - Chodźmy do łóżka, co? - nie proponował seksu, bo nie miał pewności jak bardzo Debenham była lub nie była w nastroju, ale... Łóżko, tak czy inaczej, powinno zrobić im dobrze. - Powiesz o tym swoim rodzicom? - zapytał cicho, po ledwie chwili, zanim jeszcze choćby ruszyli się w kierunku sypialni. Odsunął pysk tak, żeby móc spojrzeć Elise prosto w te jej intensywnie brązowe tęczówki. - Nie chcę, żebyś musiała o mnie kłamać, ale... Chyba to trochę zepsuje moje pierwsze dobre wrażenie, co? - nie prosił, żeby nie mówiła. Wiedział, że była z rodzicami blisko i rozumiał, że mogła chcieć z nimi o tym porozmawiać. Z drugiej strony... Po prostu czuł, że to będzie, jak ta rysa na dopiero co kupionej ładnej filiżance. Wkurzająca i niedająca o sobie zapomnieć.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To właśnie chciała usłyszeć. Że jej nie zdradzi, że żadna stażystka nie ma szans… wiedziała przecież jak działały szpitalne związki. Moda na sukces przy życiu w szpitalu to była nudna opowieść. Nie chciała tak skończyć. Nie chciała być opowieścią stażystów o tym, że kiedyś byli razem, ale ostatecznie zaczął się spotykać z jakąś stażystką. Nie bała się tego w swoim kontekście. Była pewna swoich uczuć i wiedziała, że nigdy tego nie zrobi. Chciała to tylko jeszcze raz usłyszeć od niego.
- Chce się wykąpać… idziesz ze mną? – bo nie chciała jeszcze spać, chciała natomiast wyłożyć się w wannie i się zrelaksować. Może przygotować do walki? Tego nie musiała mu już jednak mówić. Nie chciała go denerwować albo raczej sprawiać, że on czułby się jakoś winny… nah, uznała że lepiej to zostawić – Dlaczego miałabym mówić o tym rodzicom? – zdziwiła się, gdy o tym zapytał. Ściągnęła mocniej brwi i spojrzała na niego uważnie, ciekawa dlaczego to przeszło mi przez myśl – Nie mówię rodzicom o wszystkim, Logan. Naprawdę. – uśmiechnęła się łagodnie i pociągnęła go za dłoń na górę, gdzie mogli się udać do sypialni połączonej z łazienką – Nie powiem im, że masz kłopoty w pracy… i na pewno nie powiem im o rudej stażystce. – uśmiechnęła się, włączając odpowiednio ciepłą wodę – czyli prawie wrzątek, dolała do tego ulubione mieszanki, które już od jego czasu znajdowały się w jego łazience, bo nie była to ich wspólna kąpiel i spojrzała na odbicie Trevisano w łazienkowym lustrze – Więc nie zepsujesz pierwszego dobrego wrażenia. Polubili cię, nie musisz się bać, że zaraz przestaną. – zapewniła i podeszła bliżej, żeby oprzeć dłonie na jego torsie, wspiąć się na palce żeby sięgnąć jego ust – Wyskakuj z ciuchów i zmieńmy temat… opowiedz na przykład jak to się stało, że według kadr jesteśmy zaręczeni? – sama upięła włosy w dość wysoki koczek i sięgnęła do zamka sukienki, która po chwili opadła na podłogę – I wiesz, że w przyszłym tygodniu są walentynki? Gdzie zabierasz mnie na randkę? – wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu, bo heh… nie, to nie było jej ulubione święto, trochę sobie żartowała! Z drugiej strony… nie było nic złego w kwiatkach czy czekoladkach!


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Chwila lenistwa czy relaksu w wannie i to w najlepszym możliwym towarzystwie była dokładnie tym, czego Trevisano potrzebował. Potrzebował też usłyszeć, że sytuacja, która między nimi stanęła nie będzie sytuacją, która stanie także między nim, a jej rodzicami. Po pierwsze, zbyt mocno mu na niej zależało, a po drugie – zbyt mocno ich polubił - żeby mieć to tak po prostu gdzieś. Chciał mieć z rodzicami Elise możliwie jak najlepsze relacje. Chciał być przez nich akceptowany i lubiany. Chciał, żeby ona nie wstydziła się zabierać go ze sobą na rodzinne spotkania. Żeby nie miała przed tym oporów i żeby nigdy nie musiała wybierać. Mruknął więc w cichym przytaknięciu na polecenie wyskakiwania z ciuchów, prosto w kobiece wargi, na własnych czując jeszcze ich przyjemne ciepło. - Zadajesz same trudne pytania, wiesz? - zauważył i faktycznie zaczął się rozbierać. Kamizelka, koszula, spodnie... Nie spieszył się z tym, ale nie robił też z tego jakieoś show. To nie był przyszło-walentynkowy striptiz. Zresztą, Elise w ogóle nie powinna na taki liczyć, bo Logan nie umiał być celowo seksowny. - Prawdę mówiąc, nawet nie wiedziałem, że obchodzimy walentynki. - uśmiechnął się pod nosem, wyplątując właśnie kostki z nogawek spodni. - Rozumiem, że chcemy być, jak te wszystkie słodko-urocze pary, tak? Chcesz dostać balona w kształcie wielkiego serca, bukiet kwiatów, kosz słodyczy, ładną laurkę, pluszowego misia i zestaw komplementów? A, no i najważniejsze... - ściągnął bokserki i był już całkiem nagi. Wyprostował się dumnie i spojrzał rozbawiony na Debenham. - Żebym cały dzień mówił do ciebie “moje ty słoneczko, moja ty żabciu, moja ty księżniczko, ślicznotko, seksowna... Kiciu?” - nie wytrzymał i parsknął śmiechem. Wyszczerzył też kły, bo tak to do nich pasowało - te pro-cukrzycowe określenia - jak pięść do nosa. Logan zaczął pakować się do wanny... - Zróbmy to po naszemu, co? Zabiorę cię na randkę, ale bez tego całego... Kiczu. - który zagości, i tego Trevisano był absolutnie pewien, nawet w szpitalu, na wszystkich oddziałach. I to wcale nie ze strony pacjentów! Niektóre pielęgniarki miały na tym punkcie hopla... - Co do naszych zaręczyn... To ta kolejna decyzja, z której nie jestem dumny. To znaczy... To, że nie zapytałem ciebie o zdanie i zrobiłem po mojemu. - porządził się, a nie powinien był. Zgrymasił się teraz wymownie i rozsiadł się wygodniej w wannie i mile spienionej wodzie. Odwrócił na moment, dwa wzrok od kobiety... - Naprawdę jestem tego wart? Żebyś mi wybaczyła te wszystkie fakapy? - zapytał ciszej i dopiero po kolejnej chwili cofnął ślepia do Debenham. - Dlaczego? - kochała go, tak, ale można kogoś kochać i mu nie wybaczać różnych potknięć. Chciał wiedzieć dlaczego ona wybaczała.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zaśmiała się, bo naprawdę zadawała trudne pytania? To tylko walentynki! A czy je obchodzili? No do tej pory nie mieli okazji, absolutnie żadnej. Czy były kiczowate? Oczywiście, bardziej się chyba nie dało. Nadal… czy milo było dostać kwiatka? Oczywiście – Mów tak do mnie przez cały dzień, to następne walentynki spędzisz sam. – zażartowała, ale wiedział że jej tolerancja słodyczy była bardzo mocno ograniczona. Bardzo! – Zróbmy to po naszemu – przyznała, zgodziła się i ładnie do niego uśmiechnęła, gdy wchodził do wanny, a ona zrobiła to zaraz po nim, siadając po przeciwległej stronie i mając na niego doskonały widok. Przyglądała się, widziała że się zgrymasił, a zupełnie nie o to jej chodziło – Zauważyłeś jednak coś innego? Że rozmawiamy o tym zupełnie naturalnie? – uśmiechnęła się, bo już wtedy u jej rodziców przeszło jej to przez myśl. Rozmawiali o zaręczynach jakby to był po prostu następny etap, a nie skok na głęboką wodę i jakieś totalne szaleństwo. Zaskakująca, ale całkiem przyjemna myśl – Więc może dlatego? – był tego wszystkiego wart? – Bo jesteś częścią mojego życia, bardzo ważną częścią mojego życia… i chce, żebyś nią był. Więc nie zrezygnuję z ciebie, bo zdarzyło się jakieś gówno… – wzruszyła lekko ramionami. Prawda była taka, że zaliczenie rudej stażystki by ją niesamowicie zraniło, ale pewnie też by to zrzuciła na ich kłótnie i by wybaczyła. Cieszyła się jednak, że nie musiała – Więc jesteś tego wart. Ale zorganizuj nam porządną randkę bez kiczu. Ale chcę kwiatki. – zaśmiała się, ale ni musiał z tym handlować. No musiał! Ale reszta wieczoru minęła już im spokojnie, bez kolejnych niespodziewanych informacji. I poszli grzecznie spać.



/koniec
Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ