chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
To prawda, że TO było dużo i tak naprawdę Logan... Dopiero teraz, kiedy Elise powiedziała to na głos, zdał sobie z tego sprawę. Jednocześnie zdał sobie sprawę z czegoś jeszcze... Ale o tym za moment. Póki co, miło było usłyszeć, że jego codzienna obecność, w takiej lub innej formie, sprawiała jej przyjemność. Prawdę mówiąc, nawet nie bardzo był świadomy tego, że pewne decyzje podejmował za nią, jak właśnie pora lunchu, kierunek po pracy albooo... Jak robił jej zakupy do mieszkania, bo miała pustą lodówkę i jego to po prostu denerwowało. Dobrze było o tym usłyszeć, ale jeszcze lepiej było usłyszeć, że... Kocham cię, Trevisano. Momentalnie w jego ślepiach pojawił się wymowny błysk - entuzjazmu i ekscytacji. Pojawiał się tam zawsze, kiedy Elise mówiła o tym co do niego czuła tak całkiem wprost. Logan czuł wtedy zabawne dreszcze gdzieś w okolicy mostka, tak jakby jego serducho instynktownie reagowało przyspieszonym biciem. Gdyby trzymała dłoń na jego klatce, prawdopodobnie nawet mogłaby to poczuć. - To ja kocham ciebie... Zołzo. - wymamrotał cicho i tak jak Debenham przed ułamkiem chwili, tak i on nie odsuwał teraz pyska od jej warg. Uśmiechnął się pod nosem i nie przestawał się jej przyglądać. Trochę jej oczom, trochę jej ustom. Nie wypuszczał jej też z uścisku swoich łap, mimo że przecież naprawdę powinni wracać do stołu... - Czy będziemy dzisiaj uprawiać seks? Taki wiesz... W ramach utrwalenia tego co powiedziałaś. Że mnie kochasz i dzięki temu twoi rodzice też mogą mnie kochać. To nic, że kochasz mnie głównie za seks... Chyba im o tym nie mówiłaś? - mruknął rozbawiony i wyszczerzył krótko kły. Zanim Elise jednak cokolwiek zdążyła odpowiedzieć, Logan jeszcze soczyście, przelotnie cmoknął ją prosto w usta. - Chodźmy. - szepnął, a potem odnalazł łapskiem jej dłoń i faktycznie pociągnął ją za sobą w drogę powrotną z plaży do domu. Dotarli tam, a Trevisano widząc uśmiech pani Debenham, sam nie mógł nie odpowiedzieć tym samym. Ta kobieta miała w sobie coś takiego, że rozmiękczała każde, nawet jego żelazne serce. Tak... Po matczynemu oczywiście. Nic więc dziwnego, że Elise dzisiaj oceniała swój adopcyjny, ale jedyny prawdziwie rodzinny dom jaki miała, jako dobry. Ciepły i kochający. - Naprawdę pięknie państwo mieszkacie. Kawałek prywatnej plaży to super rozwiązanie i tak sobie myślę, że jak już Elise zgodzi się ze mną zamieszkać, to na pewno poszukamy czegoś podobnego. - skomentował swobodnie i pogodnie i... Bardzo celowo wspomniał o wspólnym mieszkaniu oraz o tym, że to doktor Zołza miała opory. On nie! Łypnął na ciemnowłosą i nie mógł się do niej nie uśmiechnąć. Jak drań, cwaniak i łobuz w jednym. - Tam skąd pochodzę, też mamy piękne plaże. Prawda? - ponownie zwrócił się do swojej przemądrzałej dziewczyny i w tym samym momencie przypomniał sobie coś jeszcze. - Mówiłaś rodzicom o Bondi? - zapytał całkiem wprost i był ciekaw czy chwaliła się im swoim bożonarodzeniowym prezentem od chłopaka z północy.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To dobrze, że ją kochał. Bardzo dobrze. Prawidłowo wręcz. Powinien ją kochać… i wbrew pozorom często to powtarzać, żeby sobie to mocno wbiła do głowy, bo hej – wcale się tego tak dużo w swoim życiu nie nasłuchała. Wręcz przeciwnie. A czy będą uprawiać dzisiaj seks? Zaśmiała się w głos i ten śmiech był najlepszą odpowiedzią na jego pytanie. Chociaż? Znalazła też szansę na to, żeby zagrać mu na nosie – Nie wiem… może straciłeś swoją okazję jak nie chciałeś tego zrobić przed przyjazdem tutaj? – wytknęła, szczerząc kły w szerokim uśmiechu – I nie mówiłam… ale myślę, że to też jest jeden z powodów przez które cię kochają. Jestem mniej marudna. – zażartowała, podśmiechując się pod nosem, uwiesiła się na jego ramieniu i ruszyła z nim w kierunku domu.
No dobrze, że jesteście! Otworzyłam kolejną butelkę wina! Elise nie mogła się nie zaśmiać, bo czego innego mogła się spodziewać po swojej mamie, prawda? Ale naprawdę cieszyła się, że kobieta miała niepowtarzalną okazję, żeby spędzić czas z kimś jeszcze niż własny mąż. Przejęła więc od mamy butelkę i rozlała im wino, gdy Logan opowiadał o domu… i aż parsknęła, gdy wspomniał, że to ona nie chciała z nim zamieszkać – Myślałam, że mówiliśmy o zamieszkaniu u mnie albo u ciebie, a tu w grę wchodzi willa z basenem i własnym kawałkiem plaży? No to trzeba było tak od razu, jestem łatwa do kupienia. – i nie tylko kupienia. Wyszczerzyła kły w kierunku Trevisano, bo doskonale wiedział, że była łatwa. ZA łatwa – I oczywiście, że na północy są piękne plaże… ale też dużo krokodyli. – zaśmiała się – A Bondi to wbrew pozorom nie tylko plaża. – bo rodzice chyba nie do końca zrozumieli – Koń. Mój bożonarodzeniowy prezent od Logana, który mieszka aktualnie u jego rodziców, więc pewnie jestem najgorszym końskim rodzicem we wszechświecie, ale czego się można było innego spodziewać, prawda? – bo ledwie roślinki potrafiła utrzymać przy życiu. Wyjęła jednak telefon i pokazała rodzicom zdjęcia z ich wycieczki w siodłach, przynajmniej kilka – Ale wreszcie na coś przydały się te zajęcia, na które posłaliście mnie w podstawówce. Przyznaj, że mam wrodzony talent… do utrzymywania się w siodle – i ujeżdżania… czegokolwiek. Kogokolwiek. Chciał w to grać? Proszę bardzo!


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Zaśmiał się cicho i uniósł wymownie brwi wraz z tym, jak spojrzał na przechwalającą się swoją łatwością, Debenham. - Łatwa do kupienia... Jakoś nie zauważyłem. - przyznał beztrosko, a wargi mocniej i wymowniej mu przy tym zadrżały. Odruchowo sięgnął też pod stołem łapskiem do damskiego uda i lekko... Lekko mocno zacisnął je w palcach. Ta kolejna butelka wina, którą pani Debenham planowała wypić wraz z córką, wyraźnie Logana cieszyła. Dobrze przecież wiedział, że ma rację, a doktor Zołza naprawdę po winie robiła się szczególnie... Dotykalska. No pewnie, że tak. Pomyślał nawet o tym krótko, kiedy Elise opowiadała rodzicom o swoim kopytnym przyjacielu. Sam Logan też trochę czujnie zerknął po obojgu, bo - prawdę mówiąc - ciekaw był ich reakcji. W końcu Bondi był dość nietypowym prezentem, ale sam Trevisano też przecież taki był... - Przyznaję. Naprawdę, szczerze przyznaję, że Elise ma do tego talent. Świetna równowaga, bardzo dobre wyczucie, no i... - w ostatniej chwili ugryzł się w język, bo gdyby tego nie zrobił to najpewniej z jego ust padłoby coś w rodzaju “no i te uda, wie, jak się nimi odpowiednio złapać”. No. A to chyba niekoniecznie było coś, co jej rodzice chcieliby usłyszeć. Nie na tym etapie znajomości z Loganem, przynajmniej. - No talent. Nie ma co tu dużo gadać. Talent i już. - wybrnął i sięgnął po szklankę ze swoją lemoniadą. Upił porządny łyk i dyskretnie łypnął na ciemnowłosą. Błysk w jego zielonych ślepiach mówił więcej niż tysiąc słów. Tutaj się porządzę, że być może ze strony pani Debenham padło pytanie o północ i o plany Trevisano względem ewentualnego tam powrotu. Logan pokręcił na to głową i pewnie odparl: - Nie mam takich planów. Miejsce, w którym się wychowałem jest... Właściwie po środku niczego. Nie mógłbym tam pracować, no i... Nie wydaje mi się też, żeby państwa córka była tam szczęśliwa. Tak na stałe, nie mówię o urlopowych wypadach. - uśmiechnął się widząc uśmiech mamy Elise, a zaraz potem przeniósł wzrok na ciemnowłosą właśnie. - Elise ma przed sobą super karierę i to byłoby po prostu mało rozważne. Powrót tam teraz. - kiedy wciąż chciała zdobywać doświadczenie i uczyć się nowych rzeczy, jak choćby kardiochirurgii dziecięcej. No właśnie... - Chwaliłaś się rodzicom, że dostałaś propozycję współpracy z doktorem Tannerem? - Trevisano spodziewał się, że państwo Debenham dobrze wiedzieli o kim mówił. Tanner był “szychą” dzisiejszej kardiochirurgii i na pewno, jeszcze jako młody doświadczeniem lekarz, skrzyżował swoją drogą zawodową z ojcem Elise.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Łatwa do kupienia i do utrzymania się w siodle. Dobrze, że miała kieliszek z winem – bardzo dobrym winem – bo mogła za nim ukryć swoją twarz, gdy rozbawienie brało górę. Jak dzieci… zachowywali się jak dzieci i ani trochę jej to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Podśmiechiwała się pod nosem i na szczęście się nie zakrztusiła. Miała talent… zdecydowanie. Spojrzała na niego za to zaciekawiona, gdy jej mama zapytała o północ. Sama kiedyś zadała mu dokładnie to samo pytanie, ale jak widać – odpowiedź się nie zmieniła. Wiedział natomiast na pewno jak rozmawia się z rodzicami swojej dziewczyny, aż ciężko było uwierzyć, że nie miał w tym doświadczenia. Mówił dokładnie to, co każda matka chciałaby usłyszeć. Nie chciał wrócić na północ, bo ona nie byłaby tam szczęśliwa. Co prawda nie była tego taka pewna, bo coraz częściej myślała o tym, że jej priorytety się zmieniały – im była starsza tym bardziej lubiła swoją pracę, ale nie uważała, że była najważniejsza. Nie skomentowała tego jednak. Zwłaszcza, że powiedział coś, czego się po nim nie spodziewała… I to ona była zołzą, tak? Nie wiedział jednak, że temat ten w tym domu już był poruszony. Chciał ją w ten sposób namówić do podjęcia współpracy z Tannerem? Niedoczekanie – Chwaliłam. Chwaliłam też, że z niej zrezygnowałam, a zdecydowałam się na drugą specjalizację z kardiochirurgii dziecięcej. – rzuciła swobodnie, upijając kolejny łyk wina, spoglądając na Trevisano, gdy jej ojciec się odezwał - I bardzo dobrze. Tanner to pajac.. No! Zaśmiała się pod nosem – Kolejna rzecz, w której się zgadzacie. Chociaż akurat Logan uważa, że Tanner jest tak wspaniały, że może być o niego zazdrosny… bez sensu. – przewróciła ślipiami, bo niedorzeczne to było. Niepotrzebnie chłopcze. Tanner to pajac. Debenham powtórzył swoją opinię, za co upomniała go żona, bo naprawdę… nie powinien tak mówić o koledze po fachu!

Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Jedna brew odruchowo i lekko drgnęła mu do góry, kiedy Elise przyznała, że opowiedziała już rodzicom o propozycji Tannera i o swojej decyzji także. Kącik pyska wymownie mu zadrżał... Ale natychmiast przestał, gdy doktor Zołza wytknęła mu zazdrość. I to kurde przy swoich rodzicach, na których od kilku godzin próbował zrobić tylko dobre, ba, jak najlepsze wrażenie! Ech! Baby! - To pajac, zgadza się. - przyznał i z wyraźną opieszałością przeniósł wzrok z panny E. na jej ojca. - Ale dużo potrafi i... Wie jak to sprzedać. Tego mu zazdroszczę. - przyznał... I znów wrócił ślepiami do kobiecej twarzy. Uśmiechnął się pod nosem, a sposób w jaki patrzył teraz na swoją dziewczynę był jednoznaczny. Dostaniesz lanie! Otóż to! - No i... Elise ma do niego słabość. Jako fachowca oczywiście, ale jak już zaczniemy jego temat to nie może przestać o nim opowiadać. Zachwycać się właściwie. To jasne, że jestem zazdrosny. Też bym chciał, żeby tak się mną zachwycała. - hyhyhy, tak chciała to rozegrać to proszę. Proszę bardzo, niech się teraz tłumaczy zaciekawionemu ojcu i rozbawionej matce! Sam Trevisano tymczasem upił łyk tego, co miał w szklance i w chwilę potem jeszcze dodał: - Ale prawda jest też taka, że... Cieszę się z tej decyzji. Elise już to dobrze wie, ale moje dzieciaki... To znaczy moi pacjenci... - poprawił się i uśmiechnął lekko, bo błyskawicznie zrozumiał, że “moje dzieciaki” mogły w tej sytuacji zabrzmieć podejrzanie i niejednoznacznie. - Nie mogą się doczekać aż do nas dołączy. Mam na oddziale kilka osób, które właściwie są tam na stałe... - nowotwory, poważne stany w oczekiwaniu na przeszczep i inne super przewlekłe choróbska. - Codziennie dopytują o tę ładną panią doktor, z którą... - znowu się zatrzymał, bo w pierwszej wersji chciał powiedzieć “z którą widzieli, jak się całowałem na korytarzu”. - Kilka razy mnie widzieli. - dokończył tak i odruchowo sięgnął łapskiem do kobiecej dłoni. Lekko ścisnął ją w palcach. - Ja zresztą też bardzo na to czekam. - przyznał ciszej i spojrzał na Elise. Nie ściemniał. W takich sprawach nigdy nie ściemniał.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Prychnęła i przewróciła wymownie oczami, gdy stwierdził, że miała niesamowitą słabość do Tannera. Zwłaszcza, że nie było w tym ani trochę prawdy. Czasami miała wrażenie, że częściej o Tannerze mówił on sam niż ona… najczęściej w kontekście, że to ona o nim mówiła. Dlatego właśnie wymownie przewróciła oczami. Na szczęście nie musiała nic mówić, jej ojciec mówił – Wcale nie tak dużo. Miał zawsze więcej szczęścia niż rozumu. Dobre nazwisko i dużo pieniędzy. I właśnie… wie jak się sprzedać. Naprawdę, Elise… myślałem, że masz więcej rozumu i znajdujesz lepsze wzory. No aż musiała znowu prychnąć – Po pierwsze wcale o nim dużo nie mówię, a po drugie nie jest żadnym moim wzorem… i sama dobrowolnie zrezygnowałam z tej współpracy, więc chyba tak bardzo się nim nie zachwycam jak to próbowane jest mi wmawiać. – spojrzała wymownie to na swojego chłopaka to na ojca. I znowu aż prychnęła i upiła kolejną porcję wina, bo byli okropni. Ani trochę nie podziwiała Tannera – znaczy jasne… podobnie jak Logan uważała, że jest dobrym lekarzem (chociaż może z całej trójki to Debenham miał rację i wcale tak nie było), ale nie uważała, żeby był wybitny. I na pewno się nim nie zachwycała! – W przyszłym powinnam zacząć praktykę. Do małego Neila przyjeżdża doktor Braxton, więc… ty i twoje dzieciaki będziecie zadowoleni. – stwierdziła pogodnie.
I myślę, że tak im właśnie minął ten wieczór. Na rozmowie o pracy, planach, przyszłości… było miło. Naprawdę miło i zasiedzieli się. Elise jeszcze pomogła mamie w posprzątaniu po kolacji, a później w przetransportowaniu doktora Debenham na górę, bo wejście z nim po schodach ani trochę nie było łatwe. Zwłaszcza, że znowu nie szło mu tak jakby chciał, więc górę wzięła frustracja i to już nie było miłym akcentem na wieczór, ale tak… ostatecznie chyba można uznać wieczór za udany.
Dołączyła do Trevisano czekającego przy aucie i uśmiechnęła się do niego promiennie – Dostałeś zapas jedzenia na najbliższy tydzień. I chciałabym zauważyć, że mi go nie zaoferowała… a to ja mam wiecznie pustą lodówkę. – zażartowała, zarzuciła mu łapska na szyję i wpatrywała się w niego uważnie – Jak ci się podobało? Jedziemy do ciebie?


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nieeeee chciał jej zdenerwować. Co najwyżej trochę zagrać na jej ładnym, przemądrzałym nosie, ale to naprawdę wszystko. Zresztą, w ogóle nie podejrzewał, że doktor Debenham podłapie temat i Elise się jeszcze za Tannera, mówiąc wprost, dostanie. Logan musiał mocno walczyć z samym sobą, żeby po prostu nie wyszczerzyć kłów i nie spojrzeć na ciemnowłosą z ewidentną w tym spojrzeniu satysfakcją. Naprawdę liczył na to, że zdanie jej ojca coś dla niej znaczyło. Szczególnie w tak drażliwym temacie, jakim był Tanner. Tak czy inaczej, pozostała część wieczoru faktycznie minęła im w bardzo przyjemnej atmosferze. Logan najpewniej zaproponował, że chętnie pomoże w transporcie doktora na górę, ale zrobił to dyskretnie, cicho i do samej Elise. Zrozumiał jednak, że i dlaczego odmówiła. Nie nalegał. To jeszcze nie był ten czas. Pożegnał się więc z gospodarzami, podziękował za pyszną kolację i przemiłą gościnę, a potem rzeczywiście czekał na Debenham przy aucie. Tych kilkanaście minut oczekiwania wykorzystał na odczytanie zaległych maili i wiadomości, bo tych przez cały wieczór niepatrzenia w telefon trochę się jednak tam nazbierało. Natomiast, gdy tylko Elise pojawiła się na horyzoncie, od razu przestał i wcisnął telefon do kieszeni portek. Błyskawicznie stracił nim zainteresowanie i w stu procentach skierował je na tę ładną panią doktor, która właśnie trochę się do niego wpraszała. Rozbawiony mruknął. - Jedziemy do mnie. Ty masz pustą lodówkę. - wyszczerzył krótko kły i pochylił pysk do kobiecych warg po przelotny, niespieszny pocałunek. - Było naprawdę miło. Twoi rodzice są wyjątkowi i kompletnie w tobie zakochani. Dziękuję, że pozwoliłaś mi ich poznać. - naprawdę tak czuł, naprawdę tak myślał. To była prawdziwa przyjemność - ten wieczór. - Wszystko w porządku...? Z twoim ojcem? - zapytał po chwili, odruchowo zerkając w stronę domu. Na myśli miał to dlaczego Elise musiała zostać tam trochę dłużej, a Logan czekał na nią na zewnątrz. - Pod koniec wyglądał już na zmęczonego. Może powinniśmy byli zawinąć się wcześniej, co? - odruchowo ściągnął mocniej brwi i mocniej, ciaśniej przytulił damską sylwetkę do siebie. No tak, prawdopodobnie powinni byli wyjść trochę wcześniej, ale z drugiej strony pani Debenham wcale nie chciała żeby sobie szli. - Chodź, wsiadaj. I nie trzeźwiej za bardzo, co? Jesteś przezabawna w tym stanie. - stanie lekkiej nieważkości. Uśmiechnął się, cmoknął jeszcze soczyście kobiecy policzek, ponaglająco klepnął łapskiem w pośladek pani doktor, a potem poprowadził ją na miejsce pasażera. Otworzył jej drzwi, jak na prawdziwego dżentelmena - ehe, jasne - przystało. - Zastanów się co jutro robimy. - bo oboje mieli wolny dzień, więc... Tak, zdecydowanie należało go jakoś sensownie wykorzystać. Trevisano wsiadł za kierownicę i mogli ruszać w drogę.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zaśmiała się pod nosem, bo faktycznie… ona miała pustą lodówkę, chociaż i tak szczerze wątpiła, żeby miała coś w siebie dzisiaj jeszcze wcisnąć. Ale jutro? Tak, jutro rano już tak. I cieszyła się, że Logan polubił jej rodziców, że nie byli tacy straszni jak początkowo mu się wydawało, nie zadzierali nosa i zdecydowanie nie reprezentowali sobą żadnych elit. Przynajmniej nie w tym standardowym tego słowa znaczeniu. Byli kochani, zgadzała się z tym.
- Tak, trochę się zdenerwował, ale to nic. – a przynajmniej nic nowego. Nie lubiła w nim tego, że tak łatwo się frustrował, bo przecież to niczyja wina, że nie mógł sobie z czymś poradzić… a już szczególnie nie jej mamy, a to jej się najczęściej obrywało rykoszetem. Z drugiej strony nie mogła mu się dziwić, że się frustrował. Sama pewnie byłaby okropna. Najgorsza! – Mama miała towarzystwo, więc nic nie powinniśmy wcześniej. Jest w porządku. – wyszli dokładnie wtedy, kiedy wyjść powinni. Ani nie za wcześnie, ani nie za późno. Jeszcze raz wspięła się na palce, żeby go pocałować…
- Nie zamierzam ani trochę trzeźwieć. – bo to był ten stan, w którym nie była jeszcze pijana, ale w którym była lekko wstawiona, tak przyjemnie wstawiona. Jeszcze raz musnęła jego wargi, dała mu po łapskach za klepnięcie w tyłek i wsiadła do auta na miejscu pasażera – Jak to co? To co będziemy robić dzisiaj… kochać się. Albo pieprzyć. Albo jedno i drugie? – zaśmiała się pod nosem, zapięła pasy i utkwiła uważne spojrzenie w Trevisano, gdy ruszał z podjazdu domu jej rodziców i kierował się do domu. Swojego domu. No właśnie… - Naprawdę chciałbyś ze mną zamieszkać? I znaleźć taki dom jak ten? – zapytała całkiem poważnie. Może była wstawiona, ale to nie była pijacka gadka, pytała całkowicie na serio. Na trzeźwo. Zapamiętała, co powiedział i teraz to do niej wróciło – Coś z twoim jest nie tak? Bo kupowanie razem domu to już spore przedsięwzięcie.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Jej plan na dzisiaj i jutro brzmiał piekielnie sensownie. Albo seksownie, albo jedno i drugie. Trevisano skwitował go tylko uśmiechem. Kiedy, natomiast, Elise podjęła temat domu i wspólnego w nim zamieszkania, minimalnie, ale instynktownie się spiął. Nie dlatego, że tego nie chciał - wręcz odwrotnie, trochę się wystraszył, że gadaniem o tym przy jej rodzicach mógł ją tylko bardziej zniechęcić. - Elise... Już raz zapytałem czy ze mną zamieszkasz. To znaczy, że chciałbym tego, okej? - uśmiechnął się i w przerwie od patrzenia na drogę, którą jechali, spojrzał na siedzącą obok Debenham. - Wtedy wybrałaś opcję z szufladą i kluczami i wspólnie uznaliśmy, że tak będzie w porządku. No i jest w porządku. Ale nie ukrywam, że... Od czasu do czasu chodzi mi to po głowie. W końcu i tak spędzamy ze sobą praktycznie każdą noc i wieczór i poranek... No i wszystkie weekendy. - więc to trochę, tak jakby już ze sobą mieszkali... Tylko na dwa mieszkania. - Jeśli chodzi o dom, to... Nie musimy szukać go od razu, bo tak, masz rację, że kupno razem domu to już gruba sprawa. Ale no... Docelowo chciałbym coś jeszcze bardziej na uboczu. Nie musi być duży, ale z wyjściem prosto na plażę. Bez sąsiadów. Żadnych sąsiadów. - jego dom był jednak miasteczkowy. Jasne, w ładnej okolicy i tak dalej, ale z dość bliskim sąsiedztwem. Logan nie lubił sąsiedztwa. Tak... Generalnie, z definicji. Spojrzał teraz na Debenham i posłał łapę do jej dłoni. - Chyba cię tym nie przestraszyłem, co? No, że powiedziałem to przy twoich rodzicach. - zapytał i uśmiechnął się pod nosem, wraz z kolejnym łypnięciem na kobietę. Zaraz potem przelotnie opuścił wzrok na ich splecione dłonie. - To czego tak najbardziej się boisz, co? - był szczerze ciekaw. - W tym, żebyśmy razem zamieszkali. Że nie będę po sobie zmywał i sprzątał i będziesz na mnie ciągle wściekła? Czy raczej, że to ty jesteś fleja i ja będę się denerwował na ciebie? - zaśmiał się cicho, bo oboje doskonale wiedzieli już, że ani jedna, ani druga opcja nie miała nic wspólnego z rzeczywistością. - Nie namawiam, żeby nie było, okej? Poza tym pamiętasz co ci powiedziałem. Drugi raz nie zaproponuję, więc to jest już totalnie na tobie. - ha! Wytknął i wyszczerzył drańsko kły, ale taaaak! Tak było. Tak jej zapowiedział i... Elise musi z tym teraz handlować.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ściągnęła mocniej brwi i cały czas mu się przyglądała. I pozwoliła mu mówić. I mówić. I jeszcze trochę mówić. No faktycznie wtedy wybrała opcję z szufladą i kluczami. Nie żałowała, że to zaproponowała i cieszyła się, że udało im się wtedy dojść do porozumienia. Nie minęło od tego wcale tak dużo czasu, ale miał rację w tym, że i tak praktycznie spędzali ze sobą każdą wolną chwilę. Dlatego o to pytała… i nie nie czuła się przestraszona. Nawet pokręciła mu lekko głową w zaprzeczeniu. Ani ona, ani jej rodzice – oni też się na te słowa nie oburzyli, nie zaczęli wykrzykiwać, że przecież tak krótko się znają i to zdecydowanie za wcześnie na kupno wspólnego domu na plaży. Gdy jednak no… no było na to za wcześnie. Kupno. Wspólne mieszkanie? Kącik ust drgnął jej w rozbawieniu, gdy właściwie Trevisano nie czekał na to, co na miała do powiedzenia… mówił. Od razu też zakładał, że się czegoś bała w tym wspólnym mieszkaniu albo że miała odebrać jego słowa jako namawianie… - Ale ty dzisiaj strasznie dużo mówisz, Trevisano. – skwitowała rozbawiona, bez grama pretensji czy czegoś takiego, uśmiechała się też ciągle do niego ładnie – Właśnie niczego się nie boję… właśnie dlatego się zapytała, czy naprawdę chciałbyś ze mną zamieszkać. Nie mówię o kiedyś. Mówię o teraz… zamieszkajmy razem. – rzuciła swobodnie, lekko wzruszając ramionami – I tak większość czasu spędzamy razem… u ciebie albo u mnie, równie dobrze możemy spędzać ten czas u siebie. – byłoby na pewno wygodniej! Nie miało to większego znaczenia, czy miałby to być jego dom, jej mieszkanie czy dom, który razem by kupili. Chociaż nie zmieniła zdania, że akurat kupno domu to byłoby ogromne przedsięwzięcie… skok na bardzo głęboką wodę i może powinni zacząć od mniejszych kroków. Po prostu razem zamieszkać. Jeśli jednak chciał szukać go już teraz i natychmiast? Niech będzie. – Ale nie jesteś fleją, nie? Nie rozrzucasz skarpetek? – no musiała! Kącik ust znowu jej drgnął w rozbawieniu, a w końcu też i po prostu się roześmiała.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Mruknął trochę jakby obruszony jej uwagą, ale nie minęła nawet chwila, jak po prostu... No musiał przyznać jej rację. Oczywiście, w żadnym wypadku na głos, nienienie, aż tak to nie. Wystarczyło, że zrobił to przed samym sobą i własnymi myślami. No fakt, dużo dzisiaj gadam. - To z tych nerwów! - żeby dobrze wypaść przed jej rodzicami. Musiał uruchomić gadanie, musiał na ten jeden wieczór stać się duszą towarzystwa i królem imprezy. Nie mógł być mrukiem, z którym żaden rozsądny ojciec nie chciałby widzieć swojej ukochanej córki. W każdym razie, Elise mówiła i mówiła... I prawda jest taka, że Trevisano w pierwszej chwili w ogóle się nie zorientował w tym, co ona TAK NAPRAWDĘ powiedziała. Chyba tak się już zafiksował na tym, że ona nie chce z nim mieszkać, że... No po prostu tego nie zarejestrował. Tego, że jednak chciała i de facto mu to proponowała. Już, zaraz. Od jutra, od teraz. - No Elise, oczywiście, że nie jestem fleją, co to za okropne pytanie. To ty nie wycierasz prysznica do sucha po każdej kąpieli. - bo halo, zacieki doprowadzały go do szewskiej pasji! W każdym razie, jechali, a on wciąż beztrosko i naiwnie nieświadomy, gadał dalej: - No widzisz, mówisz to co ja powiedziałem, większość czasu spędzamy razem, każdy wieczór, noc, poranek, weekend, dlatego tym bardziej nie rozumiem z jakiego powodu ty nie chcesz... - puff. Stop. Stop, Trevisano. Zatrzymał się i TO go uderzyło. Komunikat sprzed dwóch chwil, komunikat pod tytułem “zamieszkajmy razem” uderzył go, jak... No nie wiem, kopnięta przez Ronaldo piłka - ryj bramkarza. Ściągnął mocno brwi, aż do ostrej, głębokiej zmarszczki między nimi, mruknął coś cicho pod nosem i szybko spojrzał na Debenham. - Czekaj... Nie wkręcasz mnie? Nie żartujesz sobie? - łypał na nią wilkiem, więc niech to lepiej nie będą tylko głupie żarty! - Serio chcesz? Zamieszkać ze mną? - patrzył co chwila na drogę i z powrotem na kobietę. Szlag, zaskoczyła go, naprawdę cholernie go zaskoczyła. Szczególnie, że jeszcze niedawno mieli silne trzęsienie ziemi w ich relacji i... Po prostu nie sądził, że będzie tego chciała. Albo raczej - że będzie tego chciała już teraz. - Uprasujesz mi czasem koszulę? - zapytał po ledwie chwili, jak gdyby nigdy nic, a zanim Debenham go na dobre wyśmiała, cicho mruknął i trochę się usprawiedliwił: - Nie bądź zołza, jak ty mi uprasujesz to ja tobie ugotuję. - kolację na przykład. Albo... Zrobi jej uśmiechnięte naleśniki do pracy.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wcale nie musiał stawać się duszą towarzystwa i królem imprezy, żeby jej rodzice go polubili. Powiedziała mu przecież dlaczego go lubią i tego nie da się tak łatwo zmienić. Na pewno nie tym, że byłby małomówny albo nawet trochę gburowaty. Jeśli ona go takiego pokochała, to oni by go polubili. Ale no niech mu będzie, niech mu będzie! Zwłaszcza, że raczej sama zwróciła uwagę na jego gadulstwo tu i teraz, a przecież już byli sami. Nie musiał się niczym denerwować. No chyba, że tym, że właśnie zaproponowała mu wspólne mieszkanie. Chociaż… chyba nie ogarnął? Tak. Zdecydowanie nie ogarnął. Aż parsknęła. Bo ona mówiła, że chciała, a ten że nie… no naprawdę. Tak jej słuchał! Przecież aż mogłaby mu teraz urządzić awanturę, że nic nie słucha, co ona do niego mówi! Że zupełnie ignoruje jej paplanie! Że wszystko wydaje mu się, że wie lepiej! Ale nie zrobiła tego. Dała mu kilka kolejnych sekund na przeprocesowanie tego, co właśnie do niego dotarło – A nie, tak sobie tylko zażartowałam, żeby zobaczyć twoja minę. – prychnęła, bo naprawdę… co za głupie pytanie. Żartowałaby sobie tak z niego? W tak brzydki sposób? Bez przesady. Była zołzą, ale nie aż tak okrutną. Przewróciła przy tym aż teatralnie oczami – I tak mi ugotujesz. – nawet jeśli nie będzie nic prasowała! – Mogę zawozić do pralni… okej? Tam ktoś mądrzejszy i bardziej ogarniający takie rzeczy je wypierze i wyprasuje. Może być taki kompromis? – zaproponowała, bo z niej pani domu to była taka mocno średnia. Raczej korzystała z dobrodziejstw dwudziestego pierwszego wieku i dobrego wynagrodzenia, więc jak ktoś mógł zrobić coś za nią… to to robił – Chociaż właściwie to ty mi jeszcze nie odpowiedziałeś. Czy chcesz ze mną zamieszkać. Najpierw mi zarzuciłeś, że się boję, później że nie chcę, a teraz że sobie żartuję… – wytknęła mu, uśmiechając się pod nosem – Nie usłyszałam żadnego to ‘to świetny pomysł, Elise! Zamieszkamy u mnie i podzielimy się rachunkami na pół’


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ