kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zawsze się spisywała… więc jednak marchewka była marchewką. Zadziałała dokładnie tak jak miała zadziałać, bo nie obraził się śmiertelnie, nie zaczął jej nic wyrzucać, a zamiast tego – jeszcze bardziej zmniejszył dystans między nimi. W co ona oczywiście bez zająknięcia i zawahania poszła. Bo jak mogłaby nie, prawda? No nie mogłaby. To jak ją całował sprawiało, że traciła zdolność myślenia, z mózgu robiła jej się papka i jedyne na czym mogła się skupić to był on. Po prostu on. Jego pocałunki, dotyk i ciepło jego skóry. I dreszcze, które powodował – z każdą kolejną sekundą coraz bardziej intensywne. Czy chciała popatrzeć z góry? Zaśmiała się i to była jej jedyna odpowiedź, ale wystarczająco wymowna, bo chwilę później już opadła na kanapę i objęła go udami w biodrach, gdy znalazł sobie między nimi miejsce – A nie chciałeś zostawać? – bo przecież to logiczne, że gdy ustalili, że po pracy przyjadą do niej to u niej na noc zostaną – Chciałeś zaliczyć i wrócić do siebie? – znowu podkręciła piłeczkę, ale tak mogła przecież rozumieć jego pytanie. Czy raczej myślał, że ona chciała zaliczyć i żeby poszedł do domu? Jeśli tak… grubo się mylił. Nie była taka i powinien już dawno się zorientować. Jeśli nie… powinna się obrazić. Na amen. Nawet wtedy, gdy jednocześnie wsunął palce w jej majtki i sprawiał, że serce biło jej szybciej, w głowie szumiało a biodra zupełnie bezwładnie dostosowywały się do nadawanego przez niego rytmu – Liczyłam, że zrobisz śniadanie… uzupełniłam nawet lodówkę. – a to nie zdarzało się często. Nie… to nie zdarzało się nigdy. Była człowiekiem z pustą kuchnią, bo dla samej siebie jej nie używała – tylko kawa i nic więcej. Kolacja z chińczyka była szczytem jej możliwości - Także przemyśl swoją odpowiedź, Trevisano. - wymamrotała prosto w jego wargi zanim go pocałowała. Mocno i zachłannie - Bo naprawdę chciałabym, żebyś zaliczył... - a wiele zależało od jego odpowiedzi, a jakże!


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Czy chciała, żeby został… no cóż, dla niej samo zaproszenie było tego typu propozycją. Nigdy nie chciała, żeby wychodził, więc to nie ona to poddawała wątpliwość. To on się zastanawiał, czy powinien zostać, więc ona pytała jego… - Nie chciałam, żebyś wychodził… zapraszając cię tutaj. Nie chciałam. – to było najbardziej oczywista rzecz we wszechświecie, że zostanie – Bardzo… bardzo bym się rozczarował, gdybyś nie. – nie został. A nikt nie chciał skończyć tego dnia wielkim rozczarowaniem, prawda?
I chyba nie był. Ona na pewno nie… jak za każdym razem, gdy z nim była. W ten najbardziej intymny i bliski sposób z możliwych. Ulubiony. Marchewka była marchewką, bo zadziałała i byli razem.
Odzyskiwała oddech. Wcisnęła twarz w zgięcie jego szyi i nie mogła powstrzymać uśmiechu wciskającego jej się na twarz. Przesunęła nosem po jego szyi, policzku i zacisnęła na nim krótko zęby – Całe szczęście, że zdecydowałeś się zostać. – mruknęła rozbawiona zsuwając się na bok, ale ciągle pozostając blisko. Wciskając się między niego a oparcie kanapy, przerzucając udo przez jego biodro i opierając głowę na jego klatce – Naprawdę myślałeś, że mogłabym chcieć, żebyś sobie poszedł? Że gdy zaproponowałam, żebyśmy po pracy przyjechali do mnie, faktycznie zjedli kolację, uprawiali seks na kanapie, a później się pożegnasz i wrócisz do siebie? Albo inaczej… myślałeś, że ja tego chciałam, czy sam chciałeś? – bo może jednak to było tak? Może tak często wątpił w nią, że to jednak sam miał wątpliwości? Oby nie. Oby nie! – Napijemy się czegoś? – zaproponowała, podnosząc się na łokciu i zerkając w kierunku kuchni, gdzie można było znaleźć jakiś alkohol. Wróciła spojrzeniem do Trevisano, pocałowała go w sam czubek nosa i podniosła się z kanapy, żeby wstać po kieliszki i alkohol. I dopiero z tym mogła wrócić na miejsce na kanapie i przy nim.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Leżał z przymkniętymi powiekami i wsłuchiwał się w głośne echo ich przyspieszonych oddechów i bijących zuchwale serc. Od pasa w dół czuł się przyjemnie odrętwiały, a wszędzie wyżej raz po raz przechodziły go zabawnie drażniące dreszcze. Tak jakby, mimo pulsującego mu w podbrzuszu orgazmu, jego ciało i zmysły upominały się o więcej. Miał niedźwiedzi apetyt, nie kłamał, kiedy tak o sobie mówił. Nawet jeśli szeptem, tylko w swoich myślach.
Przesunął się nieco - tak żeby zrobić Elise więcej miejsca przy swoim boku. Gdy tylko znalazła się blisko, natychmiast zamknął ją w swoich łapach. Palcami jednej z nich leniwie i drażniąco sunął po nagiej skórze ramienia pani doktor, drugą natomiast sięgnął do jej policzka. W zaskakująco dla siebie samego czułym geście, odgarnął Debenham stamtąd kosmyk jej ciemnych włosów. Uśmiechnął się słysząc jej głos i czując przyjemne ciepło bijące od jej ciała. Nie odpowiedział od razu i prawdopodobnie dlatego nie zdążył też zatrzymać kobiety przy sobie na dłużej. Szkoda. Potrzebował jej. Potrzebował i chciał. Teraz szczególnie bardzo. Kiedy więc Elise wstała i ruszyła do kuchni, męski wzrok powędrował za nią. Skupiony na jej super seksownej pupie, idealnie krągłych biodrach, zgrabnych plecach, świetnych nogach, stracił poczucie czasu i realności. Chwila kiedy nie było jej obok minęła w dosłownie mgnieniu oka. Podniósł się co nieco, a właściwie to po prostu usiadł i przejął od swojej dziewczyny butelkę z, jak zakładam, winem. Pewnie czerwonym, bo oboje takie lubili najbardziej. - Wiedziałem, że chcesz, żebym został. Wiedziałem, że ja tego chcę. - odezwał się w końcu, a razem z tym rozlał do obu kieliszków po solidnej porcji czerwonego płynu. Butelkę odstawił na bok, a jedno ze szkieł przejął z kobiecej dłoni. Lekko stuknął nim o kieliszek Elise. Spojrzał w jej ładne, ciemnobrązowe tęczówki i pozwolił sobie na lekki, ale wyjątkowo niecwaniacki uśmiech. Faza po-orgazmowa jeszcze niezupełnie go opuściła. - Po prostu chciałem to usłyszeć. Nie tylko to zresztą. - dodał i zbliżył szklaną krawędź do swoich warg, ale zanim upił łyk… No cóż, nie było toastu, prawda? - Za… Mnie. Ten kieliszek wypijam za mnie. Bo jestem super. - skwitował jak gdyby nigdy nic i w końcu błysnął w swoim stylu kłami. Napił się wina i sięgnął po jakiś kanapowy koc, który wisiał tuż obok - przerzucony przez oparcie kanapy. Zarzucił go niedbale trochę na siebie, a bardziej na Elise. - Nie pokazałaś mi jeszcze mojej szuflady… Jest duża? Zmieszczę w niej coś więcej niż gumki, których i tak nie używamy? - zapytał po ledwie chwili i oparł lekko łeb o swoją łapę, którą wcześniej luźno zarzucił na oparcie kanapy, na której siedzieli. - Było inaczej? Lepiej? Wracać dzisiaj do domu i wiedzieć, że ja tu na ciebie czekam? - był ciekaw, ale nie chciał ściemy, dlatego też nie spuszczał spojrzenia z jej oczu. Szlag, uwielbiam jej oczy…

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie zamierzała od niego uciekać w dosłownym tego słowa znaczeniu. Zeszła z kanapy, odsunęła się ale też szybko wróciła. Nie fatygowała się żeby się ubrać albo chociaż czymkolwiek zakryć. Raczej nie miała wścibskich sąsiadów – a przynajmniej nie tych, którzy mogli jej zajrzeć w okno. Sąsiadka raczej… nasłuchiwała. I pewnie odmówiła za nich ze dwie, może trzy, zdrowaśki.
- Nie jestem taka, Logan… jestem lepsza w okazywaniu tego, co czuję i czego chcę niż w mówieniu tego. Wiem, że chciałeś usłyszeć, że cię kocham… i tak jest. – naprawdę tak jest, każdego jednego dnia upewniała się w tym, że nie miała wątpliwości – Ale jestem kiepska w „a teraz powiedz mi, że mnie kochasz” – zwłaszcza, że sam też tego nie powiedział. Pewnie łatwiej byłoby jej odbić piłeczkę niż zareagować na tego typu suflera. Naprawdę miała szczerą nadzieję, że on to widzi… jeśli nie – chyba głową muru nie przebije i musi się do tego przyzwyczaić, że tak to będzie wyglądało. Upiła spory łyk wina i zatopiła się wygodniej w poduszkach, jednocześnie mając dobry widok na Trevisano, do którego się ładnie uśmiechnęła – Zmieścisz zdecydowanie więcej – zapewniła, upijając kolejny łyk wina i znowu się ładnie do niego uśmiechając, a także… kiwając głową – Tak – odpowiedziała – Inaczej na pewno… przyjemne. To była przyjemna myśl, że ktoś tu na mnie czeka. Nie, nie ktoś… że ty tu na mnie czekasz. – przyznała bez skrępowania, bo skoro o to pytal – mogła się otworzyć i przyznać to na głos, także przed samą sobą – Chociaż i tak twierdzę, że wolę twój dom… i wyjście na plaże. – rzuciła pogodnie, szczerząc kły w szerokim uśmiechu – Ale w takim razie czy było inaczej? – odbiła piłeczkę, nie spuszczając z niego wzroku nawet na chwilę – Lepiej? Wrócić do domu i wiedzieć, że na kogoś czekasz?


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Zaskoczyła go, ale spróbował nie dać tego po sobie poznać. Nie tym, że nie była taka, ale tym, że tak otwarcie teraz to przyznała. Raczej spodziewał się, że będzie chciała pominąć ten moment ich wieczoru milczeniem, sprytnie zmienić temat albo po prostu odbić piłeczkę ze złośliwością. I nie, nie byłoby w tym kompletnie nic złego. W każdym razie - poza tym, że był zaskoczony to był też trochę… Hmmm, zakłopotany? Zrobiło mu się głupio. Tak, to była jedna z bardzo niewielu sytuacji w jego życiu, kiedy naprawdę zrobiło mu się głupio, bo został przyłapany na gorącym uczynku i odnosił wrażenie, że zrobił coś niewłaściwego. Jestem kiepska w a teraz powiedz mi, że mnie kochasz, te słowa Elise sprawiły, że na moment musiał ukryć pysk za kieliszkiem i odwrócić od niej wzrok. Potrzebował chwili, żeby to sobie przeprocesować, dlatego na pytanie kobiety odpowiedział z minimalnym poślizgiem. Uśmiechnął się pod nosem i ledwie widocznie skinął łbem. - Lubię na ciebie czekać… Choć generalnie czekać nie znoszę. - Trevisano nie był super cierpliwy, tak z definicji, tak po ludzku, ale prawda jest taka i sam coraz wyraźniej to czuł i widział, żeeeeee… Na nią mógł. Mógł i chciał. Czekać. - Bo kiedy czekam na ciebie, to nie chodzi o samo czekanie. Chodzi o perspektywę. O to, że w końcu przyjdziesz i spędzimy razem trochę czasu. W ten czy inny sposób. - kochając się na kanapie w salonie, oglądając netflixa czy obgadując dzień w szpitalu. Zazwyczaj był bardziej wybredny - nie rozumiał bycia dla bycia i traktował to trochę, jak sztukę dla sztuki. Spotkanie powinno mieć cel i efekt, prawda? No właśnie nieprawda. Z nią mógł po prostu siedzieć, nic nie mówić i tylko się na siebie gapić. Pomyślał teraz o tym i zapił to łykiem wina. Było naprawdę smaczne. - Mówisz o seksie, ale nie mówisz o uczuciach. - zauważył nagle i pozwolił sobie na lekki, ledwie w kąciku warg, uśmiech. Spojrzał na Elise i zanim jakkolwiek skomentowała jego słowa, dodał: - Nie masz problemu z powiedzeniem, że chcesz mnie zaliczyć, ale nie chcesz powiedzieć, co do mnie czujesz. - to nie były wyrzuty. Bardziej… Ustalanie faktów. - To nic złego. Po prostu… Muszę się nauczyć. - nie wciskać niewłaściwych guzików i nie prosić o niewygodne rzeczy. - Powiedziałaś to komuś wcześniej? Powiedziałaś komuś kocham cię? - zapytał całkiem wprost i znów utkwił baczne, uważne spojrzenie w kobiecych tęczówkach. Był ciekaw. - Nie pytam o to czy to naprawdę czułaś, bo czasami coś nam się może wydawać i o tym mówimy, a ostatecznie wychodzi coś zupełnie innego. Pytam o to czy ktoś kiedyś to od ciebie usłyszał.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Uśmiechnęła się, bo dokładnie to chciała usłyszeć – że mógł i lubił na nią czekać. Bo właśnie! Chodziło o to, co będzie później. Dokładnie tak jak z powrotem, gdy ktoś na ciebie czekał. Chodziło o tego kogoś, o możliwość bycia razem. Bycia… jakiekolwiek to bycie miałoby być. Bo prawdą było to, że to nawet nie musiało być nic konkretnego. Dzisiaj też na nic takiego się nie umawiali… po prostu mieli po pracy przyjechać do niej, zjeść i spędzić jakoś wieczór. Póki co? Chyba całkiem przyjemnie.
- Powiedziałam… – przed chwilą przecież powiedziała „i tak jest”. Kochała. Było to dla niej nowe, czuła się w tym zagubiona, ale tak właśnie czuła. Wtrąciła jednak to tak cicho, że istniało prawdopodobieństwo, że Trevisano nawet tego nie usłyszał. A jeśli usłyszał to zignorował i słusznie, bo była to odzywka godna buntowniczej nastolatki „powiedziałam” – A ja się muszę nauczyć, że jeśli tego nie powtarzam to dla ciebie jakby nie istniało… – wzruszyła lekko ramieniem, bo taka była prawda. Oboje byli ciężcy, oboje mieli swoje za uszami. On wymagał od niej niewygodnych rzeczy, ona oczekiwała, że będzie widział i rozumiał to, czego nie potrafiła przekazać słowami. Nieszczęsna marchewka – Nie, nikt – taka była prawda i chyba nawet mu o tym kiedyś mówiła – Nawet rodzicom jako dziecko tego nie powtarzałam… wiesz, gdy wzięli mnie do siebie, gdy moje życie stanęło na głowie. Byli dla mnie dobrzy, kochali mnie i bardzo mocno to okazywali. A mi to jakoś nie chciało przejść przez gardło… a na pewno nie przechodziło z łatwością i lekkością. – i na pewno nie na zawołanie, gdy ktoś po prostu chciał to od niej usłyszeć. No i właśnie! – Chcesz tego słuchać… chcesz, żebym mówiła ci jak cię kocham, ale sam tego nie robisz. Nie mówisz tego tak po prostu. – nawet teraz, gdy chciał tego od niej. Nie miała pretensji, po prostu zauważała fakt – tak jak on wcześniej zauważył to, że łatwiej jej było mówić o seksie niż uczuciach. Z czym ani trochę nie zamierzała się spierać.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Usłyszał, jasne, że usłyszał to buntownicze powiedziałam ze strony Elise, ale bardzo świadomie postanowił to zignorować. Zresztą, swoimi pytaniami w ogóle nie miał zamiaru albo przynajmniej intencji, żeby ją denerwować i wprawiać poczucie… Hmm, konieczności bronienia się. Przed nim czy przed jego słowami. Nie, to zupełnie nie tak. Tak samo nie tak było z tym, co Elise trochę mu zarzuciła. Jeśli tego nie powtarza to dla niego to nie istniało… Pierwsza myśl Logana? No cóż, bardzo w stylu jego instynktu samozachowawczego, którym niestety kierował się przez całe swoje ponadtrzydziestoletnie życie. - Trochę to nie fair, Elise. - spojrzał na nią i powstrzymał się przed instynktownie gniewnym ściągnięciem brwi. Nie chciał tego teraz. Nie chciał nerwów, nie chciał nieporozumień. Chciał rozmowy. Po prostu - rozmowy. - Wiem, że jestem dla ciebie ważny. - a to, że czasami chciałby o tym usłyszeć? Tak całkiem wprost i bez wymówek… Bez owijania w bawełnę i cwanych wybiegów… No cóż, ego. Ego Trevisano, mogła o nie zadbać albo mieć w poważaniu, ale nie chciał już mówić o tym głośno. Znał swoje wady i gorsze strony. I miał wrażenie, że ona też je znała już całkiem dobrze. To go… Martwiło. Tak po ludzku. Jak faceta, któremu zależy.
Kolejny łyk wina znalazł się w męskich ustach, a wzrok - choć na moment, dwa odbiegł od kobiecej twarzy - teraz ponownie do niej wrócił. O czym myślał? Dokładnie o tym, co powiedziała. - Nie mówię. - przytaknął ciszej, ale - choć trochę przyznawał się do czegoś, co nie świadczyło o nim najlepiej - nie odwracał spojrzenia. Śmiało patrzył w kobiece tęczówki. - Bo ja też, wierz mi lub nie, ale nigdy nikomu tego nie powiedziałem. Nigdy i nikomu, Elise. - nawet rodzicom. Nie umiał. Jasne, on słyszał to od matki często, ale sam nigdy nie odpowiadał. Nie wprost. Nie tak. - To tylko dwa proste słowa, ale… Czy jeśli przyznam, że boję się, że ja powiem, a ty nie powiesz, to wyjdę na tchórza? - bo jasne, okazywali sobie uczucia i zainteresowanie, okazywali to sobie nawet słownie, ale nigdy nie powiedzieli tego tak zupełnie zupełnie wprost. Słowo „kocham” zawsze było obok czegoś lub w coś wtopione. Nigdy nie było treścią samą w sobie. - Poza tym… Chyba miałem trochę wrażenie, że tego nie potrzebujesz i… Może nawet nie chcesz? - nie tyle pytał, co prędzej wyrażał swoją niepewność. Zgrymasił się też lekko i kwaśno, bo nie chciał, żeby Debenham odebrała to jako jakiś zarzut. Nie. Nic podobnego. - Pij swoje wino. Będzie łatwiej. - mruknął na koniec i sam zaraz potem utopił pysk w kieliszku. Co denerwowało go w tej rozmowie najbardziej? To, że poruszał się po niej, jak słoń w składzie porcelany.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Czy było to nie fair? Odrobinę? Ale czy nie było nie fair z obu stron? Więc może właśnie dlatego było to całkiem fair? On się musiał do czegoś przyzwyczaić. Ona się musiała do czegoś przyzwyczaić. Oboje musieli się siebie nawzajem nauczyć… nie koniecznie zmieniać na siłę, starać się – jasne, ale jednocześnie po prostu się do siebie przyzwyczaić. Zaakceptować tacy, jacy byli. I też nie chciała, żeby to zamieniło się w nerwową dyskusję albo kłótnię Widocznie musieli po prostu porozmawiać. Ale jak na razie… szło im to dość koślawie – Wręcz przeciwnie… nie chcę pić jeśli mamy rozmawiać. – jak widać – na poważne tematy. Nie odstawiła jednak kieliszka, obracała go w dłoniach i wpatrywała się w Trevisano – Dlaczego to robisz? – zapytała nagle, przekrzywiając lekko głowę i nawet na chwilę nie odwracając od niego spojrzenia – Masz wrażenie, że ja czegoś chcę albo nie chcę, potrzebuję lub nie… gdy po prostu nie zapytasz? Nie jesteś tchórzem, Trevisano. Ale jeśli sam nie chcesz czegoś mówić dlaczego chcesz tego ode mnie? To nie są zawody, kto powie to pierwszy albo powie to częściej… i wbrew pozorom to ja bym wygrała. – bo to ona pierwsza się przed nim otworzyła i powiedziała, że boli ją to jak twierdzi, że nic do niego nie czuje, gdy jest wręcz odwrotnie i po prostu się w nim zakochała. To ona przyznała to pierwsza. Wyciągnął to z niej, ale powiedziała… - Ty twierdzisz, że masz wrażenie, że tego nie potrzebuję… ja mogę powiedzieć, że mam wrażenie, że tego nie czujesz. – co nie byłoby prawdą, ale miała takie samo prawo do tego typu twierdzeń jak ona. Robił z niej królową lodu… i może nią była, przed nim. Naprawdę się starała i czuła się źle, że tego nie dostrzegał – Nie jestem małpką, która będzie ci mówiła to, co chcesz usłyszeć, żeby nadmuchać sobie ego… Nie jestem, Logan.

Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
W pierwszej chwili chciał, może nawet trochę nerwowo, odpowiedzieć „dlaczego CO robię?”, ale na szczęście Elise nie dała mu na to szansy. Gniewne, wilcze łypnięcie, które już szykował na tę okazję musiało na moment spasować. On musiał na moment spasować. Jasne, że trudno i nieprzyjemnie było mu słuchać tego, co Debenham mówiła, to raczej normalne, aleee… Starał się to zdusić w sobie. Ten specyficzny przypływ ciepła, znajome mu pulsowanie w klatce, no i napięcie… Wszechobecne właściwie. Spięty był cały, ramiona, kark, szczęka, nawet brwi. Szczęśliwie nie zacisnął mocniej dłoni na kieliszku, bo ten mógłby rozprysnąć się na kilkanaście ostrych kawałeczków. Bardzo nie chciał, żeby Elise to widziała. Jego zdenerwowanie, ba, zeźlenie. Nie lubił tej strony Logana Trevisano, ale przede wszystkim nie lubił tego, że jej słowa tak bardzo go zabolały. Sam nie mógł do końca tego pojąć… Zrozumieć… Zazwyczaj przed takimi wpływami chroniła go gruba skóra silnego charakteru. Teraz, tutaj, z nią? Był, jak… Zimowy „żaba” żołnierz bez swojej robotycznej ręki. Widzisz? Specjalnie dla ciebie użyłem tego porównania. Doceń! No… - Rozumiem, że zakładasz, że ja tak o tobie myślę? - zapytał pijąc do tej małpki, która miałaby my słodzić na zawołanie. Tylko dlatego, że jego ego tego potrzebowało. Heh. - Ale wiesz, że to podobno trochę na tym polega…? Związek. Na tym, że wzajemnie dbamy o to żebyśmy dobrze się w tym czuli. Nazwij to dmuchaniem ego, jeśli tak ci wygodniej, ja nazywam to po prostu dbaniem o komfort drugiej osoby. - nie chciał być złośliwy i naprawdę bardzo starał się nie. To co miał w kieliszku wlał sobie teraz naraz do gardła. Pusty odstawił na stolik. - Nie chcę, żebyś mówiła mi to co chcę usłyszeć. Chcę, żebyś mówiła to co czujesz. Ty. Nie ja, nie nikt inny. Ty. - bo to w niej się zakochał i z nią chciał budować… Coś. Poważny związek, bliżej niesprecyzowaną przyszłość, po prostu coś. Coś dobrego. Pokręcił głową i spojrzał na Elise. Zmarszczka na jego czole była już boleśnie głęboka. - To nie są zawody, ale ty byś wygrała, co? Wytłumaczysz mi to? Czym i jak, twoim zdaniem, byś wygrała? Tym, że niczego nie usłyszałem wprost czy tym, że chciałaś mnie rzucić na ślubie mojego kumpla tylko dlatego, bo podobało mi się to, jak jego żona na niego patrzy? - więcej, Logan był przekonany, że Banjo nie musiał prosić i się płaszczyć, żeby usłyszeć, że jest przez nią kochany. - Dobrze, doktor Debenham. Mam pytać to pytam. Potrzebujesz tego? Chcesz? - usłyszeć co do niej czuł? - Czy chcesz, żebym to powiedział? I nie pieprz mi teraz, że to zależy ode mnie, bo nie. Ja wiem co mogę i chcę powiedzieć, ale po co mam to mówić jeśli ty nie chcesz o tym słuchać. - czego ona nie mogła zarzucić jemu. Nie mogłaby powiedzieć, że jej zdaniem on nie chciał usłyszeć tego od niej. Nie chciał lub nie potrzebował. Prosił się i płaszczył. I był przez to wściekły.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
ODPOWIEDZ