kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Westchnęła, bo widziała to… widziała konsternacje na jego twarzy i widziała, że nie do końca usatysfakcjonowała go jej odpowiedź. A się starała! Naprawdę próbowała mu w mniej oczywisty sposób powiedzieć, że prawdopodobnie był to najlepszy seks w jej życiu, ale że nie może mu tego powiedzieć prosto z mostu, bo przecież poprzeczkę trzeba podnosić! Nie chciała, żeby osiadł na laurach, czy coś… bo jednak nie chciałaby, żeby to był faktycznie najlepszy seks w jej życiu. Chciałaby, żeby każdy kolejny taki był. Ale chyba nie umiała tego powiedzieć, tak prosto z mostu. Chyba właściwie średnio umiała rozmawiać o seksie. I jak widać – na pewno nie umiała w porównania motoryzacyjne.
- Myślisz, że może nie wyjść? Przyjaźń? – wyłapała to, ściągnęła mocniej brwi i spojrzała na niego czujnie. Tak przypuszczał? Nie chciała tego, nie chciałaby, żeby to cokolwiek zmieniło… w tym konkretnym przypadku chciała mieć ciastko i zjeść ciastko – Chciałabym się móc dalej z tobą przyjaźnić. I móc zadzwonić jeśli kiedykolwiek zepsuje mi się auto pośrodku niczego. – uśmiechnęła się pod nosem i zupełnie nieświadomie rozwiała jego wątpliwości wyjaśniając jedną sprawę – Nie wiem jak to się stało, ale sprawiłeś, że byłeś pierwszą osobą do której zadzwoniłam. No zaraz po moim mechaniku, ale jego nie chciałabym zaliczyć. – zakończyła już mniej poważnie, ale tak. Naprawdę był pierwszą osobą, która przeszła jej przez myśl i wcale jej nie było z nią źle. Tą myślą. Zwłaszcza, gdy naprawdę szybko odebrał i nie sprawiał wrażenia niezadowolonego – Trochę się bałam, że psuje ci jakąś randkę… ale jeśli to był tylko trening to cardio nadrobiłeś. – stwierdziła pogodnie, wzruszając ramionami i szczerząc zęby w szerokim uśmiechu. Spojrzała na niego, a raczej podążała za jego ręką do radia, gdy włączył muzykę, może przez ułamek sekundy pomyślała o tym, że to dlatego, że bał się niezręcznej ciszy, ale szybko to sobie wybiła z głowy. Wróciła jednak szybko do jego przystojnej twarzy – Czy ty właśnie proponujesz, że powinniśmy zostać cały dzień w łóżku? Opanuj się, Trevisano. Zajedziesz w ten sposób tego mustanga. – znów rzuciła rozbawiona, a raczej załamana niskim poziomem swojego żartu i znowu pogodnie się do niego wyszczerzyła – To bardzo kuszące, ale mam jutro parę zaplanowanych zabiegów. Rutynowych i mało fascynujących, ale zaplanowanych. Także musimy to przenieść na inną okazję. Ale jak jednak zdecydujesz się iść do pracy możemy skoczyć razem na lunch. I przez lunch mam na myśli numerek w pokoju lekarskim.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nie odpowiedział od razu na pytanie o ich przyjaźń i co on o tym sądził. Głównie dlatego, że Debenham mówiła dalej, a on… Byłby skończonym osłem, gdyby próbował sobie wmówić, że to co powiedziała - to, że faktycznie był pierwszym, o kim pomyślała i do kogo zadzwoniła w potrzebie - nie rozgrzało mu przyjemnie serducha. Mhm, byłby osłem, skończonym osłem. To jasne, że usłyszeć o tym wprost było super miłe. Tak samo miłe, a przy okazji też trochę ekscytujące, jak jej czujne, uważne spojrzenie, które Logan czuł na sobie… Właściwie cały czas odkąd ponownie ruszyli w drogę. Uśmiechnął się i wyciągnął łapsko do Elise. Wnętrzem dłoni do góry, w wymownym geście - oczekującym na to, że poza mu swoją dłoń i splecie swoje palce z jego palcami. Przyjaciele tak robili, prawda? Nawet jeśli stąpali po grząskim gruncie, dodając do tej przyjaźni seks. - Przecież obiecałem, że pojedziemy razem. - to raz, a dwa… - Poza tym też mam dwa planowe zabiegi, plus konsultację z twoim szefem. - jego grafik też był napięty. Ale prawda jest taka, że to nic nowego. - W takim razie lunch… W pokoju lekarskim. No chyba, że wolisz to nazwać konsultacją… Możesz mnie nawet osłuchać. - zażartował sobie jeszcze, szczerząc przy tym kły i, jeśli Debenham podała mu swoją dłoń, kciukiem lekko potarł jej przyjemnie gładką skórę. Spojrzał też przelotnie na te ich splecione łapska i nie mógł się nie uśmiechnąć. - Myślisz, że bym ci nie powiedział? Gdybym zaczął się z kimś spotykać. - myślała, że ukrywałby to przed nią? Pokręcił głową i zanim Elise cokolwiek - on dodał: - Jedyna randka jaka mogła mi się przytrafić to studentka wyrwana w barze, ale prawdę mówiąc… Chyba już trochę z tego wyrosłem. - ze studentek i z takich jednonocnych przygód. Nie chodziło o to, że szukał stabilizacji, nie. Prędzej o to, że… To były takie przejażdżki hondą po osiedlu. Napięcie zeszło, ale nic więcej. Mało satysfakcjonujące… Cholernie mało satysfakcjonujące, zwłaszcza jeśli wiedział, że może znaleźć więcej, lepiej i bardziej. A wiedział. Dzisiaj szczególnie mocno. Taka myśl przemknęła mu przez głowę, kiedy spojrzał na Elise i uśmiechnął się do niej ładnie, najładniej jak prawdopodobnie potrafił. - Naprawdę nie wiesz jak to się stało? - zapytał po chwili, zaraz wyjaśniając o co. - Że byłem, jestem pierwszym do kogo chciałaś zadzwonić… Naprawdę nie wiesz? - dla niego to było całkiem oczywiste. - Jesteśmy przyjaciółmi, głuptasie. Kumplami. To oczywiste, że masz do mnie dzwonić w takich i innych sytuacjach. Ja też bym zadzwonił do ciebie. Tylko, że nie zadzwonię, bo przecież jestem super samcem, który każdy problem rozwiązuje sam. - aż prychnął prześmiewczo na koniec, bo to było takie głupie, że aż śmieszne. - Zaraz będziemy… Zmęczona? - po pracy i po… Całej reszcie też. Była?

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Oczywiście, że było to super miłe, ale też zupełnie naturalne. Czy złapanie go za dłoń również było tak zupełnie normalne i naturalne? W pierwszej chwili się zawahała, ale trwało to zaledwie ułamek sekundy i prawdopodobnie nawet nie miał możliwości tego zauważyć. Po prostu wyciągnęła dłoń w jego kierunku i splotła z nim swoje palce, uśmiechając się pod nosem, bo tak… to też było miłe. Nawet jeśli w słowniku samej Elise niekoniecznie przyjacielskie.
- Pewnie byś powiedział… pewnie dlatego, że chciałbyś zobaczyć moją minę. – wiedziała! Dokładnie tak samo zrobił z koleżanką z pracy, o której mówił w samych superlatywach. Więc podobnie zrobiłby z jakąkolwiek randką – I w barze w wcale nie trzeba spotykać studentek… chociaż można! I nie wierzę, że z tego wyrosłeś. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu – Właśnie dałeś się zaliczyć na tylnym siedzeniu swojego auta… to nie jest szczególnie dorosłe Trevisano. – rzuciła rozbawiona, ale bez chociażby grama pretensji, zarzutu czy jakkolwiek negatywnie można byłoby odebrać jej słowa. Nienienie. Raczej sobie żartowała, luźno nawiązywała do tego, co zrobili i do tego, że przecież też nie byli parą, nie randkowali… byli przyjaciółmi, którzy zaliczyli niezobowiązujący seks, prawda? Więc czy to się jakoś bardzo różniło od jednonocnej przygody? No oprócz tego, że nie będzie można o tym zapomnieć. No i nie skończy się na jednym razie. Chyba? Nie. Na pewno. Uśmiechnęła się do niego ładnie i nawet na moment nie odwracała od niego spojrzenia, nawet nie zdając sobie sprawy, że to robi na nim jakiekolwiek wrażenie – Rozwiązywanie problemów w pojedynkę, nawet przez supersamców jest już przereklamowane. Przemyśl to. – bo nikt, absolutnie nikt nie musiał już nic robić w pojedynkę jeśli miał przyjaciół, a jak sam stwierdził – miał. Ją. I chętnie przyjechałaby po niego w środku nocy gdziekolwiek by chciał – To pytanie ma drugie dno? – czy była zmęczona? Błysk w jej oku był wymowny – Na następnej ulicy jest market, zatrzymaj się proszę. – bo mógł jej nie odpowiedzieć, na co ma ochotę na kolację, ale ona nie zamierzała o tym zapominać. Więc gdy wreszcie tam podjechali, wysiedli z auta i weszli do sklepu, zaczęła pakować do koszyka wszystko, co mogłoby im się przydać na kolację i ewentualnie śniadanie – Wino? Tequila? – zapytała Trevisano, stając przed półką z alkoholami i ostateczną decyzję, czy biorą cokolwiek zostawiła jemu – Czy może sprawdzimy, czy potrafimy spędzić ze sobą wieczór na trzeźwo? – zażartowała, ale hej! Jeśli nie sptykali się w pracy to spotykali się na piciu!


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Pokręcił głową, bo zaliczenie studentki poznanej w barze przy jednym za dużo drinku, dla Logana nie było tym samym co zaliczenie Elise na tylnym siedzeniu auta. Głównie dlatego, że studentka z definicji była jednorazowym wyskokiem, a Debenham… Nie. Ani jednorazowym, ani tym bardziej wyskokiem. Zbyt mocno ją szanował, żeby myśleć o niej w ten sposób.
Czy jego pytanie o jej zmęczenie miało drugie dno? Prychnął kiedy o tym pomyślał, bo… - Kompletnie nie, ale zaczynam myśleć, że może powinno. - naprawdę, kiedy o to pytał, nie myślał o niczym więcej. Miała prawo być zmęczona. Logan był trochę, szczególnie kiedy weszli do lokalnego supermarketu. Na szczęście nie było w nim dużo ludzi, pewnie przez dość już późną porę. - Potrafimy, nie musimy tego sprawdzać. Powiem ci więcej… Nawet uprawialiśmy całkiem trzeźwy seks. - wytknął przekornie i zamiast decydować na głos, zdecydował inaczej. Sam sięgnął po butelkę wina, które znał i lubił i które czuł, że Debenham, jak je pozna to też polubi. - Nie odpowiedziałaś. - rzucił po chwili, kiedy już odeszli od sekcji z alkoholami świata i wchodzili w alejkę z… Czymkolwiek innym, z czego prawdopodobnie mogli skonstruować kolację dla dwojga. - Czy jesteś zmęczona. Ja jestem. To tak jakbyś była ciekawa… - uśmiechnął się pod nosem i wcaaaale nie był ciut ciut złośliwy. Łypnął na Elise i nie mógł oprzeć się jeszcze czemuś, co przyszło mu do głowy ledwie parę krótkich chwil temu. - Widzisz? Już robimy zakupy, jak dobre małżeństwo. - niekoniecznie wcale jak para przyjaciół. To nic, że seks, który uprawiali był zdecydowanie bardziej nie-przyjacielski, niż te zakupy, to nic. Szczegóły! - No już nie rób takiej miny. Chodź. - ponaglił ją, bo nie lubił robić zakupów, a przez „nie lubił” mam na myśli „nie znosił”. Dlatego napierał, żeby jak najprędzej wyjść z marketu i pojechać do Elise. I tak się zresztą stało, dotarli do niej do domu, wspólnie ogarnęli jakąś nieskomplikowaną, ale smaczną kolację, otworzyli wino i… Praktycznie całe już wypili. Na szczęście przed wyjściem ze sklepu, Logan wrócił się jeszcze do alejki z procentami po drugą butelkę. Właśnie ją otworzyli. W głowach przyjemnie im szumiało, siedzieli pewnie na jakiejś kanapie w ładnym salonie pani doktor kardiochirurg, gapili się na siebie i… - Wiesz co? Właściwie to powinniśmy zawrzeć układ. Taki deal. Że jak już obojgu nam wybije… Powiedzmy pół wieku i dalej będziemy sami… Ty stara panna, ja kawaler bez perspektyw, to… Weźmy ślub razem. Ze sobą. Ja z tobą, ty ze mną. Tak po przyjacielsku. - uśmiechnął się, tak jak uśmiechał się tylko wtedy, kiedy we krwi krążyło mu stanowczo za dużo alkoholu. - Kupię ci pierścionek i w ogóle… Wyjdziesz za mnie, Debenham? Jak już będziesz stara i nikt nie będzie cię chciał? - pytał i odruchowo mocniej się w jej kierunku pochylał. Zdecydowanie za dużo wina, zdecydowanie.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Czy robili zakupy jak stare małżeństwo? Być może. Być może na pewno. Ale na szczęście poszło im to sprawnie, bo tak się składało, że zakupy to jeden z najmniej lubianych przez Elise obowiązków. Ale no… nie oszukujmy się, generalnie nie była szczególnie dobra w obowiązki domowe. Jej mieszkanie, do którego dotarli było ładne i ogarnięte, bo ktoś za nią o to dbał. Nie zakładało to jednak uzupełniania lodówki, więc pod tym względem… było widać, że ktoś kto w nim mieszkał nie był domatorem. Tak to jest w przypadku pracoholików. Ale kolacje przygotować potrafiła! To że tego normalnie nie robiła i robić nie lubiła wcale nie znaczyło, że nie potrafiła. Wręcz przeciwnie! Matka zrobiła jej szkołę! I tylko ubolewała, że i tak nie udało jej się stworzyć perfekcyjnej pani domu. Wygrała medycyna. Ale kolacja, która przygotowali była smaczna. Zupełnie jak wino, które do niej pili. Dużo wina. Zdecydowanie więcej niż myślała, że wypiją. Ale wchodziło dobrze, a przy okazji w głowie jej przyjemnie szumiało, gdy wpatrywała sie w Trevisano siedzącego w drugiej części kanapy. Zamajtała winem w swoim kieliszku i upiła kolejny łyk, a kiedy wróciła spojrzeniem do mężczyzny musiała ściągnąć mocniej brwi - To najmniej romantyczne zaręczyny jakie tylko można sobie wyobrazić - prychnęła, ale kącik jej ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, bo naprawdę… No naprawdę! Co on wygadywał? - Na dodatek strasznie pesymistyczne, że do pięćdziesiątki nikt nie będzie mnie chciał. Ty też mówiłeś, że chciałbyś kogoś mieć i dziecko… - pamietała przecież jak o tym mówił - wiec możemy iść na ten układ… ale musisz mi obiecać, że nie będziesz się przy okazji zamykał na… okazje. Wiem, że jestem super i pewnie bylabym fajnym kompanem do spędzenia z nim starości, ale nie możesz o tym myśleć. Nie, gdy na twojej drodze stanie miła, ładna, zdolna i zainteresowana dziewczyna, która będzie chciała ci urodzić dzieci - żeby korzystał, a nie myślał, że nie może, bo na starość musi się hajtnąć z Debenham. Dopiła zawartość swojego kieliszka, odstawiła go na bok, na podłogę przy kanapie i złapała Trevosano za koszulkę, żeby przesunął się bliżej - Do pięćdziesiątki mamy czas… i nikogo na horyzoncie, więc wykorzystajmy ten czas mądrze. - skupiając się na przyjemnościach - no chyba, że jesteś jednak zbyt zmęczony - wytknęła lekko złośliwie tak jak on złośliwie jej wytknął, że się tym nie zainteresowała.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Mruknął pod niżem, bo akurat romantyczność czy nieromantyczność oświadczyć, TYCH oświadczyn interesowała go tyle, o nic. Może dlatego, że… - To nie oświadczyny. To… Dowód naszej przyjaźni. - skwitował i nie mógł się na to nie uśmiechnąć. Głupoty gadał i sam dobrze o tym wiedział. Ale nie tylko on, jak się okazuje! - Elise… - mruknął cicho, kiedy - przyciągany przez kobiecą super siłę i drobne dłonie - przysuwał się bliżej i pochylał się nad nią mocniej. Nie był głuptas, wiedział do czego to zmierza i nie mógł opanować wpychającego mu się na pysk grymasu cwaniaka. - To, że powiedziałem ci po sporej ilości alkoholu, że mógłbym kogoś mieć… Kogoś i dzieci z tym kimś, to wcale nie znaczy, że masz mi to wypominać przy każdej możliwej okazji. - oczywiście, że nie wypominała, ale cicho, trochę próbował się z nią podrażnić. - Nie jestem gościem, którego łatwo polubić, a co dopiero zakochać się w nim i to na tyle bardzo, żeby chcieć mu urodzić dzieci. Nie jestem. - i doskonale o tym widziała. Czuł, że Debenham też to wiedziała. Mając ją teraz tak blisko siebie, nie dość, że na wyciągnięcie ręki to nawet na wyciągnięcie pyska, nie mógł nie zsunąć wzroku do jej warg. Skoro już wiedział, jak dobrze smakowały i jak chętnie odpowiadały na jego pocałunki, naprawdę trudno było mu się przed nimi powstrzymać… - Mogę o coś zapytać? A zresztą… Zapytam. - błysnął kłami i faktycznie nie czekał na pozwolenie. Spojrzał na moment w kobiece tęczówki… Potem znów na jej usta i ponownie w oczy. Nie mógł się zdecydować, bo… - Jesteś super śliczna, wiesz? I cholernie seksowna. - wyrzucił z siebie, jak gdyby nigdy nic i w ogóle nie wyglądał jakby zrobiło to na nim jakiekolwiek wrażenie. Skoro jednak to nie było pytanie, to… - Co strażak w sobie takiego ma, czego ja nie mam, że nawet przez pół sekundy nie wzięłaś pod uwagę, że moglibyśmy… Być czymś bardziej, niż po prostu kumplami, którzy się od czasu do czasu ze sobą pieprzą? - zapytał w końcu, ale zaraz potem jeszcze szybko dodał: - Pytam z czystej, najczystszej ciekawości. Nie stresuj się… Ale odpowiedz. - był ciekaw, naprawdę tak. Najpewniej gdyby nie taka ilość wina, jaką w siebie wlał - to pytanie nie padłoby. Ale skoro jednak to wino wypił… No to trudno! Musiał z tym handlować! I ona też.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Prychnęła w międzyczasie, gdy zarzucił jej „wypominanie” czegokolwiek, bo wcale tego nie robiła. Natomiast nie mogła się z nim zgodzić. No zupełnie nie mogła. Nie wiedziała z czego to wynikało, ale jakoś nie uważała, żeby był tak straszny jak się malował… było wręcz bardzo łatwo go polubić. Może nawet za łatwo? Czy to dlatego, że wpasował się w jej energię? Czy przesadzał? Czy może chciał słuchać zapewnień, że tak nie jest? Wiedziała natomiast, że nawet jeśli nie uważał, że jest łatwy w tej obsłudze to zasługiwał na to, żeby komuś się to udało i spełnił jego pragnienia o posiadaniu rodziny. Zanim jednak zdołała mu to powiedzieć, jakkolwiek na to zareagować i zrobić cokolwiek… wyskoczył ze swoim pytaniem.
Pytaniem, które w pierwszej chwili zdecydowanie nie było pytaniem. Na dodatek wcale nie uważała, że była super śliczna albo cholernie seksowna. Rozpatrywała się raczej w kategoriach przeciętnych. Przeciętnego wzrostu, przeciętnej wagi i figury. Nie wyróżniła się z tłumu – Jesteś pijany – rzuciła jeszcze zanim faktycznie doszedł do swojego pytania, które było… no naprawdę. Teraz to zrzucił na nią bombę. Wpatrywała się w niego przez chwilę, mocno i intensywnie spod ściągniętych brwi – Zdecydowanie jesteś pijany. – potwierdziła, ale w końcu uśmiech wrócił na jej twarz – Skąd pomysł, że nawet przez pół sekundy nie wzięłam tego pod uwagę? – odbiła piłeczkę i to podkręconą – Ale tak jak ty twierdzisz, że nie jesteś łatwy, tak ja znam siebie… – wzruszyła lekko ramieniem – Moje związki nie wypalają. Prędzej czy później się rozpadają i jest nieprzyjemnie. Tak jak teraz zepsułam wszystko z Ethanem. – bo wydaje mi się, że tak go nazwałeś, a Elise raczej sporadycznie używała jego imienia w rozmowach z Loganem – A my razem pracujemy i musimy razem pracować. Nie chciałabym sytuacji, w której któreś z nas musiałoby się wynosić do innego miasta, żeby pracować w innym szpitalu, bo nie moglibyśmy na siebie patrzeć na szpitalnym korytarzu. Łatwiej jest się przyjaźnić. Dodając do tego świetny seks nic nie stracimy. – wzruszyła bezradnie ramionami, bo co zrobisz jak nic nie zrobisz – Więc odpowiadając na twoje pytanie… nic nie ma, czego ty nie mógłbyś zrobić przynajmniej kilka razy lepiej. Sam powiedziałeś, że jesteś mustangiem. – uśmiechnęła się pod nosem – On jest Toyotą. Bezpieczną, spokojną… na dłuższą metę trochę nudną? Byłoby mi z nim dobrze, gdybym nie była sobą. I tego po prostu nie zepsuła. – bo tak, bo siedziała z Trevisano w barze i piła tequilę.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Jesteś pijany. Phi, odkrycie miesiąca! O mało co tego nie prychnął, ale na szczęście w ostatnim ułamku chwili ugryzł się w język. Boleśnie i do zapamiętania na przyszłość. Znowu mruknął tylko cicho imię kobiety, ale kiedy zaczęła mówić, zamilkł i skupił całe swoje zainteresowanie na jej brązowych tęczówkach. Jeśli miałby uprościć to, co powiedziała i dodać do tego własne obserwacje… To pewnie jego podsumowanie brzmiałoby tak: - Czyli Trevisano jest już na starcie bez szans. - bo wszystkie okoliczności świata, które ona uwzględniała w konkursie na swojego partnera, mówiły jasno i wyraźnie, że on nie mieścił się w tabelce. Nie spełniał wymogów. Nie spełniał ich, bo pracował w tym samym, co ona szpitalu i nie zamierzał tej pracy zmieniać. To znaczy, że strażak jednak był w czymś lepszy od niego. - Niczego takiego nie powiedziałem. - dodał po chwili, ściągając mocno brwi, co momentalnie wywołało między nimi zmarszczkę, pionową i głęboką. Nie powiedział, że to on jest mustangiem. Powiedział, że dla niego seks, który uprawiali tym był. Ale nie on. Nie. - Zresztą, nie mówimy o tym co ja uważam, a o tym co uważasz ty. - uśmiechnął się lekko, pod samym swoim nosem i sięgnął łapskiem do damskiego policzka. Lekkie, niespiesznie przesunięcie po nim palcami… Ten gest mógł być przyjacielski i nie tylko przyjacielski. Wszystko zależy, jak Debenham chciała go zinterpretować. - Byłoby ci z nim dobrze… - powtórzył cicho to, co utkwiło mu na moment w głowie. Cały czas wwiercał się swoimi zielonymi tęczówkach w brązowe tęczówki Elise. Im dłużej patrzył, tym bardziej odnosił wrażenie, że… Tak mało jeszcze ją znał, a tak bardzo chciał ją znać najlepiej. Najlepiej na świecie. Z drugiej strony - kiedy doktor Di postawiła sprawę jasno… Jakaś taka myśl go uderzyła, że biorąc pod uwagę to co powiedziała, on powinien przystopować. Tak, przystopować z tym mega przyciąganiem, które czuł wobec niej. Cieszył się, kiedy była blisko, a może wcale nie powinien? Wino nie ułatwiało mu segregowania myśli na mądre i kompletnie z dupy. Uśmiechnął się nagle i sapnął rozbawiony pod nosem, bo chyba właśnie dotarło do niego, co tak naprawdę jej „nie jestem zainteresowana” miało oznaczać. I wtedy i teraz. Była zainteresowana seksem z nim, ale w żadnym wypadku niczym więcej. - Nie mogę przy tobie więcej tyle pić. To pakuje mnie w kłopoty. - skwitował i w końcu oderwał wzrok od kobiecych oczy. Spojrzał w dół, na jej dłonie. Uśmiechnął się pod nosem przypominając sobie jak silnie Elise go do siebie przyciągała, właśnie tymi dłońmi. - Skoro nie jesteśmy dla siebie na wyłączność… - bo to trochę do tego prowadziło. - Powiesz mi, jak bym miał się czym martwić, co nie? - zapytał, najpierw niby na poważnie - bo i temat poważny, w końcu choroby weneryczne to nie przelewki - ale zaraz potem po prostu zaczął się chichrać. - Albo lepiej, ustalmy, że jak już zaczniemy sypiać z kimś więcej to robimy co miesiąc badania na… Cały repertuar. - szczerzył kły w najlepsze, bo oczywiście tylko głupio się wydurniał, nie mówił tego na poważnie. Spokojnie. - Czyliiii… Seks ze strażakiem był jak toyota, huh? - zapytał nagle, totalnie znienacka, nagle i bez grama uprzedzenia, że coś takiego nastąpi. - Nie komentuję, nie oceniam. Po prostu się zastanawiam jakim cudem nie zasypiałaś w trakcie. - i uśmiechnął się, jak największy w świecie i wszechświecie drań. Hyhy.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Właściwie spełniał wszystkie jej wymagania i nawet jeszcze więcej, ale no właśnie… pracowali razem. Ten jeden szczegół sprawiał, że bałaby się tak po prostu zaryzykować i wejść w związek z kolegą z pracy, gdy wiedziała, że no… nie jest w tym najlepsza. W związkach. Nie była perfekcyjnym materiałem na perfekcyjną dziewczynę. A cóż – niewątpliwie uważała, że Trevisano na to zasługiwał. Na perfekcyjny materiał na perfekcyjną dziewczynę. Zasługiwał i już. A ona? Gdzieś tam z tyłu jej głowy dzwoniło hasło biologiczna rodzina i dlatego bała się tak całkowicie zaangażować. Nie miała najlepszego zestawu genów.
I tak, uważała, że mogłoby jej być dobrze… ze strażakiem. Spokojnie i bezproblemowo. Ale jak widać – nie udało się. A skoro nie udało się ze spokojnym strażakiem, który w odróżnieniu od Trevisano nie powtarzał ciągle, że nie jest łatwy. A dwójka niełatwych ludzi razem? To mogłoby doprowadzić do katastrofy. Nawet jeśli w tym konkretnym momencie nic na to nie wskazywało, a gdy się w nią wpatrywał tak intensywnie jak teraz – aż czuła dreszcze. I to bardzo przyjemne deszcze.
- Zaraz kłopoty… – powtórzyła za nim, podśmiechując się pod nosem, ale gdy wspomniał o martwieniu się, badaniach i w ogóle, aż go pacnęła w ramię. Normalnie go pacnęła. Bo skandal! Czy miała mu przypomnieć, że nie chciał zmarnować chwili na szukanie gumek, chociaż doskonale wiedział jakie było ryzyko? A teraz wyciągał to na światło dziennie? – Dobrze, że zawsze możesz użyć gumki. – prychnęła, uśmiechając się jednak pod nosem – I jesteś okropny. O K R O P N Y. Może faktycznie to jednak wcale nie jest takie dziwne, że nikt cię nie chce. – dodała złośliwie, ale jednak ta złośliwość wynikała z ogromnej ilości sympatii – I teraz zaraz zasnę jak nie przestaniesz gadać. – O właśnie! Aż wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu, zadowolona jak mu powiedziała.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Gdyby Trevisano wiedział o tym, że wątpliwości Elise dotyczyły jej genów i rodzinnej historii, a nie tego jakim typem faceta jest on… Na pewno byłby zdziwiony. Może nawet trochę zszokowany. Skoro jednak nie wiedział, jedyne co mógł zakładać to to, że problemem jest on sam.
Oczywiście, że wyciągał jej niedoszłego hiva na światło dzienne! Musiał jakoś… Hmm… Odreagować to, że w jakiś sposób, nieoficjalny, niepowiedziany na głos i chyba nawet wcale nie do końca uświadomiony… ALE w JAKIŚ sposób – dostał od niej kosza. Kolejny raz zamykała go w klatce zwanej friendzone i, prawdę mówiąc, chyba czas żeby sobie odpuścił. Nawet jeśli to, że liczył na coś więcej wcale nie było tak do końca przez niego zaakceptowane, przemyślane i uświadomione, aleee… No, taka myśl przeszła mu przez głowę, kiedy znów trochę za długo przyglądał się kobiecym tęczówkom i nie mógł oprzeć się wrażeniu, że to najładniejsze ślepia, jakie widział w życiu. Może nie chodziło wcale o oczy same w sobie, a bardziej o to, że były jej – Elise – i o sposób w jaki patrzyła nimi na niego. Po przyjacielsku, heh. Tylko po przyjacielsku. – Auć. Nie fair. – sapnął cicho, niemal szeptem pod nosem, w odpowiedzi na to wymowne „nic dziwnego, że nikt cię nie chce”, którym Debenham dosłownie rzuciła mu w twarz. To naprawdę było… Auć. Duża porcja wina czyniła go, na jego totalne nieszczęście, kompletnie bezbronnym i trochę bardziej wrażliwym na takie ciosy w okolice pasa. Nie chciał jednak dać tego po sobie poznać, bo przecież jak mógłby, prawda? On? Wielki doktor Trevisano, ten sam, który na co dzień jest super złośliwy, super nieprzyjemny i… Po prostu diabeł w ludzkiej skórze. Tia… Akurat. – Nudzę cię? – skoro miała zasnąć, kiedy gadał. Okeeej… kompletnie nie załapał aluzji czy też drugiego dna, które były zawarte w słowach doktor Debenham. Bo przecież zamiast gadania, chciała robić coś innego, prawda? Coś totalnie odwrotnego od spania. Coś, co dzisiaj, ale wcześniej – zrobili pierwszy raz razem. Tymczasem Logan pozostawał beztrosko, naiwnie i durnie nieświadomy niecnych planów swojej… Przyjaciółki. – Szkoda, że nie lubisz ze mną rozmawiać, bo właściwie to chciałem zaproponować, że… Znajdę ci faceta. Poza szpitalem, niech ci będzie. Ale już nie strażaka, bo to widać tchórze. – na pewno łatwiej byłoby mu trzymać ręce przy sobie i nie robić sobie złudnych nadziei, jeśli Elise byłaby w związku. Najchętniej udanym, super szczęśliwym, takim, w którym nie potrzebowałaby jego towarzystwa. To by ułatwiło… Szlag. Dopił co miał w kieliszku i z niezadowoleniem ocenił, że skończyli drugą butelkę. Zapas wyczerpany. – Tylko musimy ustalić jaki on ma być. Ale Błagam, El, postaw teraz poprzeczkę trochę wyżej, niż „ma się na mnie nie denerwować, kiedy zasnę na filmie, który wcześniej sama wybrałam”. – przewrócił oczami, kiedy o tym mówił, a zaraz potem jeszcze w nucie tej samej myśli dodał: - Jesteś super seksowna, super ładna, zgrabna… Super zdolna, bystra, masz super seksowny mózg… – wymieniał super na luzie, w ogóle nie wyglądając na zakłopotanego tą falą miłych słów na jej temat, którą z siebie wylał. – Jesteś super zabawna, potrafisz słuchać, a nie tylko gadać… Nie marudzisz za dużo i dobrze gotujesz. Zasługujesz na super faceta, Debenham. Na supermena, co cię będzie szanował, doceniał i wspierał. Takiego chcesz? – odnalazł wzrokiem jej oczy. Ten przekorny dreszcz znowu przeszył mu kark. – Tylko mi teraz nie wyskocz z jakimś „chcę łobuza”. – jeszcze by tego brakowało…

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
W ogóle nie załapał. No w ogóle! Wpatrywała się w niego tak samo zszokowana jak i zdezorientowana. Bo właśnie powiedziała mu, żeby przestał gadać i na przykład ją pocałował. Albo najlepiej zaliczył. I to nie miało nic wspólnego z tym, że nie lubiła z nim rozmawiać. Nic, absolutnie nic. Lubiła bardzo, gdyby tak nie było – w ogóle nie byliby w tym miejscu, w którym byli teraz. Na jej kanapie. Jak widać… wcale nie zajmując się wkładaniem sobie języków do gardeł. Prychnęła wymownie i patrzyła na niego jakby się urwał z choinki.
Bo się urywał! Zdecydowanie. Jednej pomysł gorszy od drugiego… fakt, że zamiast się z nią pieprzyć – gadał to jedno, ale co gadał… to już zupełnie inna bajka. Naprawdę. Zupełnie spokojnie, beztrosko i zaskakująco poważnie decydował, że znajdzie jej faceta. On.
- Masz brata poza szpitalem? – wypaliła nagle – I przestań wreszcie mówić o mnie te wszystkie rzeczy, które nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością. – może on ją tak widział, ale ona siebie ani trochę i dałaby sobie rękę uciąć (a to bardzo droga ręka!) że reszta świata również nie – Nie chcę żadnego faceta, upadłeś na głowę, Trevisno. – był pijany, to wiele wyjaśniało. Sama też aż usiadła, wyprostowała się i sięgnęła po resztę wina w swoim kieliszku. Wyzerowała go, żeby nie było mu za smutno – Przed chwilą zaproponowałam, żebyś przestał gadać, a zamiast tego mnie zaliczył… a ty w tym czasie doszedłeś do wniosku, że mi kogoś znajdziesz? Naprawdę – aż prychnęła i normalnie… no normalnie się oburzyła. I wyglądała nawet jakby była trochę URAŻONA. Bo dlaczego? Wychodził z założenia, że nie da sama? To też umiał lepiej? Prychnęła – I rozumiem, że ja znajduję ci dziewczynę? Jaka ma być Logan? Długonoga blondynka? Już nie studentka, bo z nich wyrosłeś… Mądra i zabawna? Jaka jeszcze? No powiedz. – z kim chciał spędzić resztę życia? Wstała z kanapy, podchodząc do szafki w kuchni. Bo może lodówkę przed ich zakupami miała pustą, ale jakaś butelka wina się znalazła, a ona zamierzała jeszcze się napić. Bo aż ją zdenerwował. Przyjaźni mu się zachciało.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Zaraz… Brata? Jak brata? Czemu brata? Oczywiście, że tego TEŻ nie załapał, przynajmniej nie od razu i nie bardzo też miał na to szansę, bo Elise zaraz potem zaczęła go opieprzać za to, że zamiast ją zaliczyć - gadał jak kretyn i osioł i dureń, i w ogóle wszystko źle. Aż zdębiał. Normalnie go zatkało. Zapomniał jak się mówi, a już szczególnie, jak się mówi sensowne, mądre rzeczy, bo kiedy w końcu głos mu wrócił, pierwszym co padło z jego ust było… - Bear. – był już w kuchni, za plecami pani doktor i prawdę mówiąc w ogóle sam nie wiedział kiedy się tam znalazł. Był tak zszokowany, że aż najwyraźniej nie rejestrował tego, co robił. Jeszcze przez chwilę… – Przyjaciele mówią do mnie Bear. Ale jak wolisz Logan, to mów Logan. Tak tylko mówię… Skoro się przyjaźnimy. – prychnął pod koniec, chyba powoli wyrywając się z tej… Traumy po buciu zbesztanym przez seksowną przyjaciółkę. Szlag! Zaklął cicho w myślach i natychmiast Łypnął na Debenham większym wilkiem, niż jeszcze ułamek chwili temu. Groźnie! Tak jakby się zeźlił na nią i to w ciągu paru sekund. – Nie będziesz szukać mi dziewczyny, bo już ustaliliśmy, że nikt mnie nie chce. – skwitował trochę złośliwie, ale skoro ona mogła grać tą kartą to on tym bardziej! – I gadałem, bo… Nie wiedziałem, że chcesz się pieprzyć! – przyznał z rozbrajającą szczerością, jednocześnie zastawiając sobą drogę Elise, bo rządzę się, że chciała go wyminąć i wrócić do salonu. Na kanapę. Do kieliszków. Nie. Stanął przed nią, zabrał jej butelkę wina z dłoni i odstawił ją na blat obok. Zaraz potem zbliżył się do kobiety jeszcze bardziej i jeszcze ciaśniej, aż nie dzieliła ich praktycznie żadna odległość. Zmarszczka między jego brwiami wciąż była ostra i głęboka. – Mówiłem ci, że nie mogę przy tobie tyle pić… – bo potem sam pakuje się w kłopoty. Tak jak teraz! Podniósł łapska do jej ładnej buzi i zamknął w nich jej zarumienione od wina policzki. Pochylił pysk mocniej i oparł na moment skroń o kobiece czoło. Przymknął lekko ślepia i patrzył na jej wargi spod przymrużonych powiek. Każdy jej oddech, który dotykał jego skóry jednocześnie powodował przyjemnie drażniące dreszcze na jego karku. – Nie powiem przepraszam, bo też mogłaś powiedzieć trochę bardziej wprost czego chcesz. – wymamrotał ciszej, z pyskiem tuż przy jej wargach i nie mógł się przy tym lekko nie uśmiechnąć. Standardowo, jak kawał drania. Krótką chwilę potem ten uśmiech jednak zbladł, a sam Trevisano naturalnie spoważniał. Zmarszczka na jego czole też się na nowo zaostrzyła. – Na litość boską, jakim cudem mam tego nie spieprzyć… – tego co mieli. Przyjaźni, zaufania i całej reszty też.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
ODPOWIEDZ