chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nadszedł weekend, a razem z nim ich obiecana przyjacielska randka na łódce. Łódce, która swoją drogą była całkiem jakby luksusowa. Taka w stylu tej, co mieli Westonowie i odkopię te fotki, ino za trzy momenty. W każdym razie! Logan przyjechał po Debenham sobotnim przedpołudniem i od tego momentu – byli na siebie skazani. Reszta dnia upłynęła im pod znakiem grzania tyłka w pięknym australijskim słońcu, moczenia go (tego tyłka oczywiście) w oceanie, rozmowach mniej lub bardziej na poważnie, no i złapaniu na „zamrożoną krewetkę” czegoś na kolację. Teraz był już wieczór, słońce „zgasło” już doooooooobry moment temu, a horyzont zamiast błękitem – mienił się teraz czernią. Logan i Elise chwilę temu zjedli kolację, ale za kompana mieli jeszcze wino. Siedzieli wygodnie na pokładzie, pod gołym i wyjątkowo tej nocy rozgwieżdżonym niebem. Spędzali razem czas i… Heh, mieli z tego fan, prawda? O to przecież chodziło… W ten czy inny sposób. – Wiesz, że to konkretne pytanie zadano mi już chyba… Milion pięćdziesiąt osiem razy? – napomknął nagle, wcale niekoniecznie a propos czegoś o czym rozmawiali przed chwilą. Zakołysał lekko trzymanym w łapie kieliszkiem i spojrzał na Debenham. – To, które zadałaś mi wtedy w barze, jako pierwsze. Dlaczego pediatria, a nie… Cokolwiek innego. – uśmiechnął się pod nosem, ale mówił prawdę – o to ludzie, a w zasadzie to nie ludzie, a konkretnie inni lekarze, pytali go najczęściej. – Założę się, że doktor Chelsea ma podobnie. – bo była kobietą i bo, choć miała maksymalnie 160 cm wzrostu i była drobna, jak okruszek, wybrała orto. A jednak była świetnym lekarzem, świetnym chirurgiem ortopedą i nie ustępowała w niczym swoim postawniejszym kolegom po fachu. Dlaczego? Dlatego, że znalazła na to sposób. Sposób na to, aby jej ograniczenia fizyczne… W efekcie wcale nimi nie były. – Nie wiem czy inna specjalizacja dałaby mi to, co daje mi pediatria. I wcale nie mówię teraz o Jess… – sapnął pod nosem, bo jego ex-relacja z doktor Capshaw nic, a nic nie miała tutaj do rzeczy. Mówił o czymś więcej. Czymś… Bardziej. Spojrzał krótko w gwiazdy, a kiedy cofnął ślepia z powrotem do ładnej buzi Elise, dokończył myśl: - Choćbyś miała na stole komandosa, wierz mi, nie będzie dzielniejszy od moich dzieciaków. Sama wiesz z czym do nas trafiają. – to w dużej mierze są naprawdę poważne schorzenia, przewlekłe i trudne, a często też nieuleczalne choroby. – Swoją drogą… – zrobił pauzę na niewielki łyk wina. Wzroku nie odrywał od swojej ciemnowłosej i ciemnookiej towarzyszki. – Nie odwdzięczyłem się wtedy, więc mogę to zrobić teraz. Dlaczego kardio? Dlaczego serca? – pytał, a gdzieś w tyle głowy brzęczała mu upierdliwa myśl, że… Byłaby dobra w dziecięcej.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Było… przyjemnie. Nie „zaskakująco przyjemnie” – po prostu przyjemnie. Niczego innego się nie spodziewała. Kochała wodę, kochała ocean, łódki, pływanie, moczenie tyłka i wygrzewanie go w australijskim słońcu. Lubiła też towarzystwo Trevisano. Chociaż był to właściwie pierwszy raz, gdy mieli okazję spotkać się poza szpitalem i barem – nie było jakoś bardzo niezręcznie. A może wcale? Bawiła się doskonale i tak, zdecydowanie miała z tego fan. Upiła kolejny łyk wina i przeniosła wzrok na mężczyznę, uśmiechając się pod nosem – Myślę, że nie jesteś jeszcze nawet w połowie… tego ile razy jeszcze je usłyszysz. – bo to chyba zupełnie naturalne pytanie dla chirurga. I nie, nie dlatego, że w jakimś stopniu nie pasował do chirurgii dziecięcej, ale dlatego, że to było po prostu ciekawe. Dlaczego akurat to. Dlaczego akurat tak – Jakbyś wybrał neuro albo nie wiem… ogólną – również byś je słyszał. – tak przynajmniej jej się wydawało. Sama przecież miała dość popularną specjalizację, a jednak i tak też często słyszała to pytanie. Kolejny łyk wina i znowu zamiast wpatrywać się w mężczyznę – wróciła do wpatrywania się w gwieździste niebo nad nimi. Było przepiękne i uświadamiała sobie jak często praca odbierała jej możliwość zachwycania się takimi drobnymi rzeczami – Nie wiem… chyba po prostu je polubiłam. – serca – To niesamowite patrzeć na bijące serce. Czuć je pod palcami. Słyszeć. Wiesz jak pracuje prawidłowo działające serce… czasami wystarczy posłuchać, żeby zorientować się, co jest nie tak. – i serca ją po prostu fascynowały – Ale nie zamierzam dyskutować z tym, że to te dzieciaki są najdzielniejsze. Są… niesamowite. – nie miała, co do tego najmniejszych wątpliwości i uważała, że często jej zrzędzący starsi pacjenci zachowywali się bardziej dziecinnie od tych małych wojowników – Myślałeś kiedyś o tym? Czy chciałbyś mieć dzieci? Rodzinę? – zapytała zupełnie spontanicznie i uśmiechnęła się pod nosem – Nie mamy zasięgu, mamy święty spokój z pracy, a i tak o niej rozmawiamy. – więc czas zmienić temat i dlatego chciała się dowiedzieć o nim czegoś prywatnego. Bardzo prywatnego.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nie zgadzał się z tym. Nie uważał, że gdyby wybrał ogólną albo cokolwiek innego, niż pediatria, słyszałby to pytanie tak samo często. Albo inaczej - nie uważał, żeby pobudką pytających była ciekawość dlaczego ta specjalizacja. Nawet ona kiedy go o to pytała myślała o czymś innym, niż „to ciekawe dlaczego akurat to”. Nie. Myślała o tym, że nie wyglądał na kogoś, kto mógłby leczyć dzieci. Pewnie nawet nie wyglądał na lekarza, ale… Trochę jakby przegrana sprawa.
Pytanie Elise go zaskoczyło i nawet nie specjalnie to zakamuflował. Spojrzał na nią unosząc brwi i… Przez chwilę nic nie mówił. - Tego pytania, natomiast, wcale za często nie słyszę. - skwitował po tej chwili milczenia, już nie unosząc, a teraz ściągając mocniej brwi przy nasadzie nosa. Uśmiechnął się lekko, mimo to i wbił wzrok gdzieś w bliżej nieokreślony punkt przestrzeni przed sobą. Upił łyk wina, ale wcale nie poczuł jego smaku. Zbyt mocno skoncentrował się na znalezieniu raz, że odpowiedzi samej w sobie, a dwa - najwłaściwszych dla niej słów. - Jestem blisko czterdziestki i… Chyba tak, wiesz? Chyba mógłbym, chyba chciałbym coś… Kogoś mieć. - przyznał w końcu i krótko zerknął na Debenham. Zaraz potem znowu wrócił do wpatrywania się w ciemny, jak tyłek czarnej pantery, horyzont. - Nie myślę o tym często, jeśli mam być szczery. Ale… - drańską myśl wpadła mu do głowy i zasiała złe ziarno. Uśmiechnął się pod nosem, jak drań i cwaniak oczywiście, bo… - Czy to taki niezgrabny, jak tyłek słonia, sposób, żeby mnie zapytać czy zrobię ci dziecko? - tudududm! Wyszczerzył krótko kły i przeniósł wzrok na doktor mądralę. - Nie bój się. Tatuaże nie są dziedziczne. Zrobię ci najładniejsze dziecko, o jakie tylko możesz poprosić. Nie tak ładne może, jak zrobiłby ci strażak, ale… - oczywiście, że nie mógł sobie odmówić wspomnienia o typie. To podsunęło mu kolejne pytanie, które zadał tuż po wlaniu sobie do gardła kolejnej porcji wina. - Swoją drogą… Odzywał się czy zostałaś porzucona na amen? - czym nie zdawała się już jakoś mocno… Poruszona, a co sam Trevisano pochwalał. - Chcesz? Dzieci i męża? - zapytał jeszcze, dosłownie dwie sekundy po tym, jak zapytał o Andersona. Wbił baczne spojrzenie w Debenham i… Cholera, złapał się na tym, że ni diabła nie potrafi wyczuć co odpowie.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Chyba zupełnie naturalnie zaczęła się zastanawiać nad pytaniem, które sama mu zadała. Naprawdę była ciekawa, wpatrywała się w niego i uśmiechnęła się ciepło, gdy doszedł do wniosków, że tak. Była o krok o stwierdzenia, że to dobrze, że powinien kogoś mieć, że zasługiwał na to, żeby kogoś mieć i że po tym jak go poznała sprawiał wrażenie jakby miał być bardzo dobrym tatą, wiec tak… powinien nim być. Ale nie zdążyła tego powiedzieć, bo wyskoczył z tym robieniem dzieci i musiała prychnąć. No musiała. Musiała też pokręcić głową. Na wszystko no… no niestety (lub stety) na wszystko. I o dziwo to wcale nie dlatego, że uparcie powtarzała, że jest trędowata (w końcu nadal była w trakcie terapii przeciwwirusowej i wszystko mogło się wydarzyć), ale z wielu innych powodów, o których cóż – Trevisano jeszcze nie wiedział – Nie odzywał się. Ale nie minął jeszcze tydzień, a mówiłam ci, że daję mu jakiś tydzień. – uśmiechnęła się pod nosem, bo tak przypuszczała – A co dzieci i męża – naturalnie spoważniała, bo to naprawdę nie był prosty temat jak mogłoby się wydawać – Też nie myślę o tym często, chyba nie mam czasu – bo poświęcała się pracy – I to jest to, że nie wiem, czy umiałabym poświęcić moją pracę… albo ucierpiałaby na tym rodzina. – bo nie była pewna, czy dałoby jej się ogarnąć jedno i drugie. Kolejna przerwa na łyk lub dwa wina – Poza tym nie wiem, czy byłabym dobrą mamą. Chyba nie… chyba nie mam tego w krwi. – wzruszyła lekko ramionami, bo co zrobisz jak nic nie zrobisz. Taka była prawda – Więc chyba nie. Chyba nie chciałabym dzieci. – skwitowała ostatecznie. Nie zamykała się na to całkowicie, ale generalnie raczej nie widziała się w tego typu życiowej roli. Niby po tym, co ją spotkało w życiu powinna chcieć przekazać trochę tego dobra dalej i dać jakiemuś dziecku dom to… no nie widziała tego jakoś. Nie potrafiła sobie tego wyobrazić – Także przykro mi, ale jeśli chcesz robić komuś dzieci to na pewno nie mi. – dodała już bardziej żartobliwie, uśmiechając się pod nosem i znowu intensywnie się w niego wpatrując.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nie mógł powiedzieć, że był zaskoczony lub nie - głównie dlatego, że naprawdę nie potrafił przewidzieć odpowiedzi Elise, zanim ta jeszcze padła. Nie miał żadnego… Przeczucia. Być może z najbanalniejszego powodu ever - nie znał jej jeszcze na tyle dobrze, żeby czytać z niej, jak z otwartej książki. - Żebym chciał i mógł ci zrobić dzieci, najpierw musiałabyś być zainteresowana. - wytknął przekornie, nie mogąc się przy tym choćby lekko i przelotnie nie uśmiechnąć. Tak jak i nie skakał do wody na ratunek niezainteresowanym, tak i nie fundował im potomstwa. Brzmiało to całkiem logicznie. Zdaje się, że to jej „nie jestem zainteresowana” zostanie z nimi jeszcze na długo. Zatrzymał wzrok przy jej ładnej buzi, nie mogąc nie zastanowić się krotko nad tym co właściwie siedziało jej teraz w głowie. O czym myślała, albo raczej… Bardziej konkretnie - co myślała o nim. Skarcił się szybko w myślach za tę samopróżność. Pod nosem mruknął tylko ciche, wręcz ledwie słyszalne „osioł z ciebie, Trevisano” i zamknął sobie pysk winem. Wychylił wszystko to, co miał w kieliszku i zaraz potem sięgnął po butelkę. Przysunął się z nią bliżej Debenham i chciała, czy nie, uzupełnił jej szkło… Solidnie. Na pewno nie w standardach „jak wypadało”. Dolał też tyle samo sobie i korzystając z tego, że był tak blisko… Na moment zatrzymał wzrok przy kobiecych wargach. To nie był ich pierwszy kieliszek tego wieczoru, a nawet tego dnia - w końcu plan był całkiem klarowny - słońce, ocean i dużo alkoholu. Niczego nie zabrakło. No właśnie… Jej skóra pachniała mieszanką słońca, słonej wody i kremu do opalania. Logan wyczuwał tam też lekką nutę damskich i bardzo specyficznie na niego działających, perfum. Ilekroć Elise, nawet w szpitalu, była blisko, pochylała się nad nim albo w ogóle byli w sytuacji, w której mógł poczuć jej perfumy - czuł też zabawny dreszcz w okolicach karku. Teraz także… - Mam nową koleżankę. - odezwał się nagle po tych dwóch, trzech, czterech chwilach ciszy. - W szpitalu. Nowa chirurg dziecięca. Doktor Summers. - ledwie dołączyła do ekipy, Logan zakładał, że Elise jeszcze nie miała okazji jej poznać. Podniósł wzrok do jej oczu i pewnie, czujnie i trochę też prowokacyjnie zaczął się im przyglądać. - Jest ładna. - mówił prawdę? Pewnie tak, dlaczego by nie, ale… Dlaczego? Dlaczego jej o tym mówił? Chyba był ciekaw jak zareaguje. - I miła. I całkiem niezły z niej chirurg. - brzmi jak idealna kandydatka do zaproszenia na randkę, prawda?

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Sapnęła rozbawiona, przewracając oczami, bo naprawdę… był jak zdarta płyta. Niezainteresowana i niezainteresowana. No ile można? Czy nie była z nim właśnie na łódce? Z daleka od ludzi? Z daleka od cywilizacji? Nie mogła po prostu odwrócić się na pięcie i wyjść jak z pokoju lekarskiego – tu byli na siebie skazani i chyba całkiem im to wychodziło. Uważała, że to całkiem niezły objaw zainteresowania, ale no przecież nie powie mu tego na głos, prawda? Jeszcze za mocno napompowałoby mu to męskie ego, a tego na razie robić nie zamierzała. Za to nie protestowała, gdy dolewał jej wina, bo zgadzała się z tym planem podroży – woda, słońce i alkohol. Idealna wakacyjna mieszanka. Aż chciałoby się powiedzieć, że szkoda, że to tylko weekend i w poniedziałek będą musieli wrócić do szpitalnej rzeczywistości. Trochę ładniej opaleni, ale jednak.
Kącik jej ust drgnął lekko, ledwie zauważalnie, gdy wspomniał o koleżance z pracy. Uniosła kieliszek z winem, przytknęła do niego wargi, ale jednocześnie nawet na moment nie oderwała przy tym spojrzenia od Logana. Nowa, młoda, ładna, miła i całkiem niezła… idealna? No brakowało jeszcze jednej rzeczy! I oczywiście, że nie mogła sobie odmówić – A zainteresowana? – zapytała dość zuchwale się przy tym uśmiechając, bo przecież to tego braku zainteresowania mu najbardziej brakowało, prawda? I to zadeklarowanego, a nie okazywanego. To okazywane nie miało najmniejszego znaczenia jeśli nie powiedziała tego na głos. Przynajmniej w logice Trevisano, którą zdążyła zauważyć – Bo jeśli tak to brzmi jak ideał… miła, ładna, zdolna i zainteresowana. Nie wiem, gdzie jeszcze miałbyś taką znaleźć. Może przy okazji chciałaby ci urodzić dzieci? – dodała jeszcze trochę złośliwie, ale hej… sam zaczął prawda? Sam prowokował, więc czego się teraz spodziewał? Że zagotuje się z zazdrości, para pójdzie jej uszami i się śmiertelnie obrazi? Zresztą hej… to taka trochę specyfika zawodu! On będzie miał więcej koleżanek w pracy, a ona kolegów. Jedynie nie chodziła za nim i nie powtarzała, że są mili i przystojni – Święta spędzisz u rodziców? Czy na plaży? A może łódce?



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Elise nie brała pod uwagę jednej, takiej całkiem malutkiej rzeczy… Jednego tyci tyci elementu, który sprawiał, że Logan był Loganem. Tia… Nie widział. Był ślepcem. Nie dostrzegał subtelnych sygnałów, które mogła mu, jej zdaniem, wysyłać. Całe to wodzenie go za nos przyćmiła najbardziej klarowna sytuacja ever. Coś co powiedziała w pełni władz umysłowych, wcale chyba jeszcze niepijana, na głos, spontanicznie, bez grama złośliwości… Tak. Trevisano był facetem z krwi i kości, a to znaczyło ni mniej ni więcej jak tyle, że potrzebował jasnego przekazu. Jasnego komunikatu. I to wcale nie po to, żeby dmuchać mu i tak już ładnie napompowane ego, bo z tym akurat świetnie radził sobie sam, ale dlatego, że… - Nic? Nie jesteś ani trochę zazdrosna? - bez tego, bez jasnych komunikatów, będą bawić się w ciuciubabkę w nieskończoność. Wciąż się od niej nie odsuwał, wciąż też torpedował jej spojrzenie własnym. - Jest zainteresowana, tak przypuszczam. A o dzieci zapytam. Specjalnie dla ciebie. - skwitował po chwili i… Znowu coś cicho i tylko dla siebie mruknął pod nosem. Wrócił na swoje poprzednie miejsce i upił naprawdę spory łyk ze swojego szkła. Czy był rozczarowany? Albo zdenerwowany lub nawet zły? Tak, ale znów - bardziej na siebie, niż na Debenham. Miał wrażenie, jakby chodził po jakimś pieprzonym labiryncie i co wydawało mu się, że znalazł z niego wyjście, w efekcie raz za razem okazywało się, że tylko gonił swój własny ogon. Kręcił się w kółko, bo w trójkąt nie można i… W ogóle. A ona nie ułatwiała. Czegokolwiek od niego chciała - Trevisano zgłupiał i sam już nie wiedział co to właściwie miałoby być. - Ani w domu, ani na płazy, ani na łódce. - odpowiedział na pytanie o święta. Wlał sobie do gardła jeszcze trochę wina i wzruszywszy ramionami, spojrzał na Debenham. - Nie jestem zbyt… Świąteczny. Pewnie po prostu zostanę w szpitalu i tyle. - co zawsze w tym okresie było miłe widziane. - A ty? - zapytał i odstawił znów pusty kieliszek na bok. Czuł, że procenty zaczęły robić swoje. - Tylko mi nie mów, że będziesz sama. Wtedy będę musiał zorganizować coś tylko dla ciebie. Żebyś nie czuła się samotna i smutna, żebyś nie wpadła w depresję i bulimię. Musiałbym upolować w lesie choinkę i… Ją ubrać i… W ogóle. Przyjaciele tak podobno robią, wiesz? - a skoro wciepała go do tej friendzone’y już jakiś kawałek czasu temu, to… Takie są konsekwencje! - Będziesz z rodzicami? - bo przecież ci, jak Logan myślał, byli w dobrej formie i samopoczuciu. Na pewno Elise będzie miała z nimi miłe, rodzinne i wesołe święta. Tak… Taki obrazek teraz widział, kiedy o nich myślał. Szkoda, że nie znał całej prawdy… - Zasadniczo to powinnaś mi kupić prezent. A ja tobie. - wyciągnął się mocniej na ich legowisku, przez co już mniej siedział, a bardziej leżał. Dzięki temu widok na gwiazdy był jeszcze fantastyczniejszy. To nic, że on i tak gapił się na Debenham…

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nawet jeśli była zazdrosna – a nie oszukujmy się… była – nie dała tego po sobie poznać. Nie i już. Pokręciła lekko głową, nie przestając się uśmiechać, bo przecież… dlaczego miałaby być, prawda? Przecież się tylko przyjaźnili, to nic takiego, nie? Jeśli znalazłby kogoś, kto by go uszczęśliwił – to najlepiej! Tak postępują przyjaciele. Przynajmniej tak jej się wydawało, że postępują przyjaciele. Nie kłamała jak mówiła, że nie jest w tym najlepsza. W przyjaźniach, randkowaniu i generalnie w relacjach międzyludzkich. Ale jak widać… nie tylko ona. Ściągnęła brwi, gdy wspomniał o swoich świętach, które zamierzał spędzić w pracy. Papuga! – Nie możesz zabijać choinek. – prychnęła – Ta sztuczna w szpitalu powinna nam w zupełności wystarczyć. – stwierdziła swobodnie, jednocześnie dając mu do zrozumienia, że ma bardzo podobne plany, czyli będzie w szpitalu – Podjadę pewnie do rodziców, zobaczę jak się trzymają, dam im prezenty i wezmę dodatkowy dyżur, zamówię chińszczyznę i będę czekać na tych wszystkich ludzi, którzy dostaną zawału przy świątecznym stole, bo ich wnuczek przyzna się do bycia gejem albo córka powie, że jedyna wnuczka na jaką mogą liczyć to ta goldenka pod stołem. – kącik ust drgnął jej w rozbawieniu, ale tak właśnie wyglądały przypadki kardiologiczne w okresie świąt. Nie było planowanych operacji, a jedynie nagłe przypadki wymagające natychmiastowej interwencji – Mogę zamówić dwie porcje chińszczyzny jeśli masz ochotę. – bo tak robią przyjaciele, prawda? A ona też nie chciała, żeby czuł się samotny i smutny – No chyba, że jednak spędzisz dyżur z nową ładną, miłą i zdolną koleżanką z oddziału. Zainteresowaną. – prychnęła, upijając spory łyk swojego wina i odstawiając go na stolik, a samej odwracając się w jego stronę – Dlaczego miałbyś mi kupować prezent? Nie potrzebuję prezentów. – zapewniła, bo naprawdę nie musiał. Zasadniczo, ani nawet nie zasadniczo. W ogóle – Myślisz, że teraz jak już jest ciemno to w wodzie jest więcej niebezpiecznych stworzeń? Kąpiel byłaby teraz bardziej niebezpieczna? – zapytała nagle, zupełnie zmieniając temat i spoglądając na spokojną taflę oceanu.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Mruknął przeciągłym mhmmmm, kiedy Elise potwierdziła swoją absolutną anty-zazdrość wobec ładnej, miłej, zdolnej i nowej, ale co najważniejsze - zainteresowanej - koleżanki Logana. Mogła sobie wmawiać, że tak właśnie postępują przyjaciele, ale… A zresztą, na pewno jeszcze do tego wrócą. Jeśli nie dzisiaj, po większej ilości wina, to innym razem, ale wrócą.
Przez pysk przemknął mu cień uśmiechu, bo zrozumiał kobiecą aluzję od razu. Prawdę mówiąc, zanim doktor niezainteresowana w ogóle to zaproponowała, on już wiedział, on już postanowił, że spędzą ten świąteczny dyżur razem. Pokiwał krótko głową, bo… - Oczywiście, że mam. - ochotę na chińszczyznę zamiast świątecznej kolacji z prawdziwego zdarzenia, której i tak by nie zjadł, bo - jak sam powiedział - nie był świąteczny. Szczerze mówiąc, jego rodzice też jakoś za bardzo nie. - Święta spędza się z tymi, na których ci zależy. Moja nowa koleżanka jest tylko nową koleżanką. Sądziłem, że to oczywiste, że wybieram moją trędowatą przyjaciółkę… - sama ciągle to powtarzała! Że jest trędowata. A jemu drański uśmiech już wpychał się na wargi. - I jej super przypadki. Bo nie wiem czy wiesz, ale umiem leczyć też osobniki duże, nie tylko… Te małe, mniejsze i najmniejsze. - bo może i był pediatrą, ale przede wszystkim był chirurgiem ogólnym, który wyspecjalizował się w dzieciach. To nie znaczyło jednak, że nie mógł jej pomóc w „dorosłym” przypadku. Uśmiechnął się już całkiem śmiało i poderwał tułów do góry. Usiadł, znów też przysunął się bliżej, mocniej, bardziej do Debenham i zatrzymując pysk przy jej policzku, cicho wymamrotał: - Chcę ci kupić prezent, bo lubię wyzwania. Poza tym, jestem ciekaw co ty kupisz dla mnie. - oczywiście, że to miałaby być transakcja wiązana, oczywiście, że oczekiwał od niej odwzajemnionego świątecznego giftu. - Dodatkowo będziesz musiała poświęcić kawałek swojego życia na to, żeby w ogóle o mnie pomyśleć. O tym, co mi się spodoba, a co kompletnie nie… - wino w jego krwiobiegu robiło swoje. Język mu się nie plątał, bez przesady, ale myśli i instynkty były specyficznie… Wyostrzone. I skoncentrowane na Elise. Nie odsuwał się od niej nawet na centymetr. - Naprawdę chcesz pływać czy tylko szukasz wymówki do ucieczki? - zapytał całkiem wprost, zerkając to w jej brązowe tęczówki, to na jej kształtne i cholernie go kuszące usta.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Czyli jednak widział! Zauważał! Nie był taki ślepy jak myślał. Czy jeśli nie byłaby zainteresowana – tak całkowicie i w stu procentach niezainteresowana – okazywałaby mu teraz zazdrość względem miłej, ładnej, zdolnej i zainteresowanej koleżanki z pracy? Heh, oboje byli po prostu uparci. I wstawieni, bo nie oszukujmy się, że to wino po całym dniu spędzonym na słonecznej aktywności nie złapało. Złapało jak cholera. Czy z innego powodu pomyślałaby w ogóle o nocnej kąpieli w ciemnym i pewnie trochę strasznym oceanie?
-Nigdy w to nie wątpiłam. Wręcz przeciwnie. – uważała, że leczenie małych, mniejszych i najmniejszych jest dużo trudniejsze niż leczenie dorosłych. Głównie dlatego, że dzieci często nie potrafiły określić, co im dolegało a rodzice dla odmiany panikowali i brakowało im zdrowego rozsądku – Także możemy się umówić, że trochę się nimi z tobą podzielę. – przynajmniej do czasu wejścia na salę operacyjną, bo nie była pewna, czy potrafiłaby oddać jakąś ciekawą operację – nie dlatego, że mu nie ufała albo nie wierzyła, że nie dałby sobie rady. Po prostu była zachłanna jeśli chodziło o czas na Sali operacyjnej – Myślisz, że kupno prezentu dla mnie jest wyzwaniem? – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu – Wcale nie. Chce tylko… wszystkiego. – zażartowała jak gdyby nigdy nic – Gwiazdki z nieba. – spojrzała na gwieździste niebo nad nimi i uśmiechnęła się pod nosem. Gdy wróciła do niego spojrzeniem ciągle był blisko, ciągle jej się przyglądał… i to tak intensywnie, że aż poczuła lekki dreszcz przechodzący wzdłuż jej kręgosłupa – Naprawdę myślisz, że to wymówka by uciec? A skąd wiesz, że nie wymówka by zmusić cię to wyskoczenia z ciuchów? – odbiła piłeczkę, uśmiechając się przy tym wymownie, trochę prowokująco. Chociaż tak… wyskoczenie z ciuchów trochę kłóciło się z jej trądem, ale na pewno nie wyglądała jakby zamierzała od niego uciekać. Nie wyglądała na speszoną, czy jakkolwiek… zawstydzoną. Nienie. Nic z tych rzecz – Więc? Jak z tą kąpielą? – tchórzył? A może był wystarczająco rozsądny, żeby wiedzieć, że nocna kąpiel w oceanie pod wpływem sporej ilości alkoholu to na pewno nie jest dobry pomysł.

Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Chciała wszystkiego? Gwiazdki z nieba i… Wszystkiego? Trevisano prychnął. - Na gwiazdkę musisz się bardziej postarać. - albo mówiąc wprost - zasłużyć.
Wymówka, żeby wyskoczył dla niej / przed nią z ciuchów? Ciekawe… Sam Logan też wyglądał na zaintrygowanego. Nie odrywał wzroku od jej ładnej buzi i choć mogłoby się wydawać, że to co teraz robił to zastanawiał się i przemyśliwał podjęcie wyzwania… Nah. Ta decyzja została już podjęta, a rękawica podniesiona. - Woda jest już zimna, ale… Niech ci będzie, Debenham. - mruknął i zbliżył pysk do jej twarzy na niemal już żadną odległość. Centymetry dzieliły ich wargi od spotkania się ze sobą, ale… Trevisano bezczelnie błysnął kłami i zaraz potem odsunął się od Elise na „bezpieczną” odległość. Wstał też z tego ich legowiska, przy okazji potrącając swój, na szczęście pusty, kieliszek. Ściągnął sobie przez łeb koszulkę, a kiedy ta - niedbale rzucona - opadła miękko na pokład, Logan skwitował: - Wiem, że jest na co, ale może zamiast tak się gapić, podnieś ten swój zgrabny tyłek i… Chyba nie tchórzysz, co? - wiedział, że nie, nic podobnego i w ogóle, ale chciał ją dodatkowo zmotywować. W końcu to był jej pomysł, a on już stał nad nią prawie nagi, bo w samych bokserkach. Spodenki, które ściągnął z tyłka moment temu, dołączyły do koszulki. Ona tymczasem… No właśnie? - Meduzy. Po prostu… Módl się głośno, żebyśmy na żadną nie wpadli. - nie byle jakie meduzy zresztą, bo „box jellyfish” i irukandji to były małe australijskie, niestety zabójcze mendy. A dodatkowo wciąż był na nie sezon. To tyczyło się tych stworzeń, o które Debenham pytała moment temu. Swoją drogą, zabawne to dość, że jak na kogoś kto de facto powinien być całkiem odpowiedzialny i kto powinien mieć całkiem już poukładane w głowie, kompletnie nie zajął sobie nawet ćwierć myśli tym, że faktycznie - sporo wypili, a kąpiel po alkoholu na otwartym oceanie prawdopodobnie nie była najlepszym pomysłem ever. - Czego ty ode mnie chcesz, Debenham… Czy ty sama wiesz? - mruknął kiedy wstała /jeśli wstała/ i zaczęła się rozbierać. Przysunął się do niej bliżej i… Chciał to od niej usłyszeć.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Prychnęła w odpowiedzi, bo zasługiwanie na prezenty… nie. Nie zamierzała nic w sobie zmieniać. Co chyba zresztą się udało, bo jej pomysł jak widać został przez niego zaakceptowany. Uśmiechnęła się pod nosem, bo niech ci będzie Debenham wystarczyło, czuła się usatysfakcjonowana. Zwłaszcza, że był tak blisko, żeby jej rozum przestał działać jak należy. Broniła się przed tym, ale ile mogła, prawda? Nigdy nie była ani szczególnie cierpliwa, ani jakoś bardzo… ostrożna. Więc gdy był tak blisko, gdy czuła jego ciepły oddech na swoim policzku albo wargach… tak, to działało ogłupiająco. I pewnie zrobiłaby coś głupiego, gdyby nie to, że sam zwiększył dystans między nimi i mogła odetchnąć. I zagapić. Tak. Uśmiechnęła się pod nosem, ale też z wyraźnym zadowoleniem, bo oczywiście, że podobało jej się to, co widziała. Już wtedy, gdy przebierali się w szpitalnej szatni, gdy musiał zdjąć koszulkę – już wtedy jej się to podobało. Zupełnie zuchwale przesunęła wzrokiem po męskiej sylwetce, zagryzła lekko wargę i nie mogła przestać się uśmiechać. Czy tchórzyła? Nie – Meduzy… fantastycznie. Zawsze chciałam zginąć od ataku meduzy. – prychnęła, no bo cóż… nie byłaby pierwsza i nie byłaby ostatnia. Jednak zginąć dzisiaj? Chyba nie miała najmniejszej ochoty. Natomiast podniosła tyłek z siedziska. Ściągnęła przez głowę koszulkę – luźny tshirt, który założyła jakiś czas temu na swoje bikini razem z szortami. Szorty zresztą też zaczęła ściągać, chociaż zawiesiła się w trakcie, gdy były w połowie ściągania ich przez tyłek. Czego od niego chciała? Pokręciła lekko głową, bo nie – Nie wiem – przyznała zgodnie z prawdą – Ale nauczyłam się już, że wcale nie muszę wszystkiego wiedzieć. – dodała zupełnie swobodnie, wracając do rozbierania się i ruszyła w kierunku… brzegu. Burty? Nie mam zielonego pojęcia. Ale tyłem, ciągle nie odwracała wzroku od Trevisano – A… no i Trevisano… -rzuciła jakby jej się przypomniała najbardziej oczywista rzecz we wszechświecie – Mówiłam, że to wymówka, żebyś wyskoczył z ciuchów. Wszystkich. – zaśmiała się diabelsko, ale sama jednocześnie pociągnęła za kilka sznureczków i rzuciła w niego skrawkiem materiału – W takich warunkach też zaryzykujesz? – że ta meduza może go oparzyć w tyłek?


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ