Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Czas był trochę jak złoto w całej tej zabawie w wojsko.
Kiedy jeszcze bywał częściej w części szpitalnej, obserwowanie personelu medycznego było prawie hipnotyzujące; tak, byli zabiegani, tak, sunęli z jednego miejsca w drugie, czytając coś jeszcze po drodze, czasami truchtali, krzycząc coś o jakichś kodach.. Ale wydawali się mieć przy tym wszystkim cholernie dużo czasu właśnie. Może to kwestia wyboru, może niektórzy byli bardziej zabiegani, żeby inni mogli się opierdalać, ale u nich tak to nie działało. Mogli nosić podobne mundury, czasami mogli sobie biegać czy ćwiczyć razem, ale podział na nas i nich był dość wyraźny, a pobyt w szpitalu był zwykle traktowany pobłażliwie; jak wzięcie sobie małych wakacji.. No, może z wyjątkiem tych serio rannych i nieprzytomnych, ci nie wydawali się odpoczywać.
Naprawdę starał się wpływać na to, gdzie zostanie skierowany razem ze swoimi chłopcami, ale niestety nie miał aż takiej mocy sprawczej, żeby mieć pewność. Tego konkretnego dnia miał być względnie wolny o tej porze.. Miał być, ale coś się zjebało, coś wyskoczyło, inna rzecz wskoczyła i wyszło jak wyszło, siedział właśnie ze swoją wesołą kompanią, podzielony na dwa samochody, eskortując transport towaru. Nie miał jednak zamiaru pominąć zdzwonki, na którą się umówił z Billie, co to, to nie i dobrze, że ich samochody miały to śmieszne trzymadło, żeby móc korzystać z nawigacji; przynajmniej mógł normalnie włączyć facetime.
- Hey! Była zmiana planów.. Ale to nic, mogę rozmawiać. Jakbyś słyszała wyrośniętych gimnazjalistów, to się nie przejmuj. - uśmiechnął się w stronę telefonu, wzruszył lekko ramionami, zanim wskazał za siebie, na tylne siedzenie, skąd pomachały dwie pary rąk. Nie obeszło się bez chwili chaosu, w których jeden przez drugiego chcieli się przywitać. Nie były to okoliczności idealne do rozmawiania ze swoją dziewczyną, definitywnie wolałby być gdzieś sam, w świętym spokoju, nie musząc patrzeć na drogę i wszystko wokół, czy nasłuchiwać komend z radia przyczepionego do paska na ramieniu.. Ale lepsze to, niż nic, nie?

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
W spokojnym cichym Lorne Bay czas zdecydowanie nie był jak złoto. Znacznie bardziej przypominał melasę. Gęstą, ciężką i niemożliwie rozciągliwą. Odkąd Gust wyjechał znowu paradować w mundurze cholera wiedziała tak naprawdę gdzie, Billie miała wrażenie, że każda minuta trwała dwa razy dłużej niż wcześniej, zwłaszcza kiedy nie miała zbyt wiele na głowie. Nigdy nie miała wiele przeciwko nocnym zmianom w Moonlight, jednak w ciągu tych ostatnich tygodni brała je tym chętniej, że wieczorne zamieszanie przynajmniej sprawiało, że godziny upływały nieco szybciej niż wtedy, gdy wracała do domu i próbowała znaleźć sobie jakieś zajęcie. Upierdliwe. Zwłaszcza że zajęcia, które sobie znajdowała, były totalnie absurdalne… Jak np. regularne zmywanie naczyń po każdym posiłku… Albo prasowanie ubrań od razu po tym jak zdjęła je z suszarki. Doszło nawet do tego, że raz umyła okna totalnie bez przymusu ani nacisku z którejkolwiek strony. Gust mógłby być z niej dumny. Nic dziwnego, że tych sporadycznych rozmów z nim oczekiwała jak pijak piątkowego wieczoru. Gdyby ktoś zapytał, powiedziałaby, że miał bardzo pocieszną twarz, na którą miło się patrzyło. Tylko nielicznym przyznałaby się, że cholernie mocno za nim tęskniła…
I pewnie z tego tytułu wypadałoby, żeby po stosunkowo długim czasie powitała go w jakiś miły czy uroczy sposób, ale… - Gust, czy ty właśnie prowadzisz? – postanowiła zapytać, przyglądając się uważnie temu, co wyświetlało się na jej ekranie. No ewidentnie wyglądało jak wnętrze samochodu, z zagłówkami i dwoma łebkami rozwalonymi gdzieś z tyłu. - Cześć, chłopaki – przywitała się uprzejmie, podnosząc do góry rękę. Całe szczęście, że nie wpadła na wyjątkowo kretyński pomysł, żeby powitać swojego mężczyznę-wojskowego widokiem oczekującej go kobiety w nieco wybrakowanym stroju. To mogłoby być dość niezręczne. Dres, w jakim siedziała na kanapie, okazał się bezpieczną i dobrą opcją, biorąc pod uwagę okoliczności. - Jak się domyślam, nie wracacie do Lorne Bay? – i na tym głupim pytaniu (na które znała odpowiedź, umówmy się) mogłaby zaprzestać, ale… Była sobą. Mendą, mimo wszystko. - …Pyszczku – dodała, starając się usilnie zachować powagę. Nie miała w zwyczaju mu kochaniować, skarbować ani słoneczkować. Jeśli nie zwracala się do niego zwyczajnie po imieniu, częściej używała typowo kumpelskich zwrotów lub ewentualnie Wielkoludzie wypowiadanego nieodmiennie miękkim tonem. Pyszczek był premierą uruchomioną dla rozrywki własnej i trochę jego załogi. Okej, powaga jej nie wyszła, więc zaraz wymownie parsknęła.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Musiało być jej tym bardziej tęskno, jeśli nie tylko przez zmianę charakteru relacji między nimi.. To jeszcze dodatkowo jego rzeczy napadały ją na każdym kroku w jej własnym mieszkaniu. Tu szczoteczka, którą sobie przywłaszczył, tam kubek z ubitym uchem, ulubiony, bo ogromny, gdzieś w kącie para butów, a w szafie ubrania. Pomijając już zupełnie fakt, że Ollie spędzał z nią też sporo czasu i najczęściej wybierał układać pysk gdzieś niedaleko rzeczy, na których czuł swojego pana. Ukochał sobie zwłaszcza koc, który lubił Gust lubił sobie zarzucać na ramiona, rozsiadając się na kanapie; przynajmniej Billie miała kompana w tęsknocie w dalmatyńczyku. A Johansen.. Może był w lepszej pozycji, bo nie miał przy sobie aż tylu rzeczy, należących do Winfield, ale co z tego, skoro siedziała w jego głowie bardziej niż wcześniej? Nie pomyślałby też, że mogłaby wpaść na tak okrutny pomysł witania go w negliżu.. Chociażby dlatego, że dla niej to też byłaby okrutna akcja, ok? Jednak dzieliło ich sporo kilometrów, a widzieli się tylko na małym ekranie, bez sensu.
- Yep. Odprowadzamy dostawę na nudnej trasie. - wzruszył lekko ramieniem w ramach szczerej odpowiedzi. Ciężko by było ukryć, że rzeczywiście prowadził, nie? Obrazek chaosu, tak czy siak, po chwili dopełnił szeleszczący komunikat dochodzący z krótkofalówki na jego klatce. Przynajmniej panowie z tyłu na moment spoważnieli, milknąc, by Gust mógł w spokoju odpowiedzieć, krótkim i obojętnym kodem. Wyraźnie byli przyzwyczajeni do takich pierdół.
- Mam nowy nickname? - parsknął pod nosem zaraz później, chyba bardziej na to, jak panowie pasażerowie próbowali nie skisnąć na tylnym siedzeniu. Tak, domyślał się, że próbowała być złośliwa i tak, doskonale wiedział, że jego podopieczni będą uwielbiać go tak nazywać za jego plecami. Żyćko. - Wysiliłabyś się bardziej, nie wiem... Dupobrody. Albo chociażby Rudy, Rudy brzmi jak code-name. - brnął w tą konwersację, bo właściwie.. Chłopcy wydawali się dobrze bawić, on i tak musiał jeszcze przez chwilę obserwować drogę, zanim dotrą do punktu.. Mogli się zająć wymyślaniem przezwisk i ksywek.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Na podstawie rozmów, które mieli okazję odbyć, odkąd Gust powrócił do bazy, zdążyła wywnioskować, że prywatność w otoczeniu wojskowych to towar raczej deficytowy, więc choćby z tego względu wyskakiwanie topless do kamerki raczej nie wchodziło w grę. Zresztą, niby co miałaby osiągnąć takim popisem? Najprawdopodobniej wywołać jeden z dobrze jej znanych rumieńców na jego policzkach i powiew chłodu na własnych nerkach… A do tego świadomość, że niewiele dalej mogliby oboje zrobić. Sfrustrowałaby się niepotrzebnie, bez sensu. Nie, nie, takie rzeczy musiały poczekać aż Gust znowu pojawi się w Lorne. Kiedykolwiek to miało nadejść. Nie należała do najbardziej cierpliwych osób na świecie, ale przecież jakoś wytrzyma, nie? Miała jego rzeczy, miała Olliego, żyła zresztą na własną rękę przez długi czas, da radę.
- Mhmm… - przedłużyła pomrukiem swoją pierwszą odpowiedź zabarwioną nieco nutą sceptycyzmu, a kiedy coś oprócz niego odezwało się po drugiej stronie rozmowy, sama też na moment się zamknęła, pozwalając mu odpowiedzieć…. I tak na wszelki wypadek, udając, że nie istniała, a w ogóle to była głucha i nie podsłuchiwała tych wszystkich wojskowych gadek. - I prowadzisz, rozmawiając jednocześnie… Mam nadzieję, że patrzysz na drogę – może przesadzała. Może czepiała się jak głupia baba. Może tam, gdzie właśnie jechali, nie było nawet dróg, przecież nie mogła tego wiedzieć. Ale gotowa była się upierać, że to nie jej wina, że była odrobinę przewrażliwiona. I nie chodziło tylko o kwestie bycia Gusta w wojsku, okej. Gdyby podczas prowadzenia samochodu przez spokojne uliczki Lorne Bay prowadził z nią rozmowę, rozpraszając się jej gębą patrzącą z kamerki widzianej kątem oka, też pewnie by marudziła. Nawet jeśli naprawdę cieszyła się, że go widzi…
- No coś ty, Misiu-Pysiu, nie mogłabym tak na ciebie mówić! – skoro się podstawiał, to brnęła w to dalej, widocznie coraz bardziej rozbawiona tym, w jaką stronę to szło. - Zwłaszcza że nie jesteś rudy, to nie ma sensu – sprecyzowała i przewróciła oczami. Dlaczego miałaby mu docinać? Szczególnie czepiając się rzeczy tak oczywistych jak pewne szczegóły wyglądu… Które w gruncie rzeczy lubiła. Dołek w jego brodzie był całkiem uroczy, a jego włosy bywały rude tylko kiedy ktoś się naprawdę uparł. A tak w ogóle to była jego kochaną, przesłodką dziewczyną i nie mogłaby być wobec niego niemiła! Totalnie.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
I tak był pewny, że cały ten żołnierski żargon w tle, dochodzący z krótkofalówki, nic jej za bardzo nie mówił.. Nie sądził też, żeby krótkie komunikaty o statusie pojazdów i otoczenia mogły być kategoryzowane jako "confidential"..? Była cywilem i te informacje nie były jej do niczego potrzebne.
- Mhm, wypatruję min. - rzucił w odpowiedzi, ku ogólnemu rozbawieniu kompanów, średnio myśląc o tym, jak to może zabrzmieć dla Billie i dopiero po chwili orientując się, że to co bawiło jego i jego chłopców w kontekście, w tym samym kontekście może ją oburzyć. - Sorry. Głupi żart. - dorzucił, zerkając na nią krótko, chociaż właściwie mówił prawdę. Ups? Zwłaszcza nauczony doświadczeniem był dobrą bombową czujką, a jego spojrzenie rzeczywiście przeczesywało czujnie drogę przed pojazdem. Dlatego z resztą średni był z niego kompan do rozmowy w tym konkretnym momencie.. Ale z tego co wiedział, cel był już stosunkowo niedaleko, więc będzie mógł na moment wychillować.
- Jesteś pewna, że dobrze się czujesz? - znów lekko parsknął pod nosem, kręcąc lekko głową, niezbyt wiedząc co jej ma na to słodzenie powiedzieć. Jeden z panów za jego plecami natomiast rzucił, że Gust jest rudy z charakteru.. I dobra, może rzeczywiście czasem był. Właściwie powinien pilnować się ze sposobem w jaki mówił, żeby przypadkiem nie pomyśleli, że jest zbyt miękki, nie? Totalnie.
Po chwili z resztą zatrzymał samochód na swojej pozycji, szczeknął jeszcze jedną krótką informację do swojej krótkofalówki, a jego podopieczni wysiedli, trzymając bronie w gotowości. On pozostał w samochodzie, przy włączonym silniku, pozwolił sobie na przeciągnięcie się, skoro w planie była przerwa.
- K, ich nie ma i nie będzie dopóki nie rozładują towaru.. - zostawił ręce zaplecione za zagłówkiem, przybierając bardziej wygodną pozycję, zanim na nią zerknął. Chwila spokoju. Może Billie przestanie mu pysiować, nie?

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
W gruncie rzeczy na jego dowcip nie zareagowała w żaden szczególny sposób. Głównie dlatego, że zwyczajnie go nie zrozumiała i trochę też przez to, że nie widziała w nim niczego obraźliwego, za co faktycznie mógłby ją przepraszać. Pierwszym skojarzeniem, jakie wpadło jej do głowy, gdy wyraził pewien rodzaj skruchy, była oczywiście jego dziura w brzuchu, ale… Nie zamierzała mu wwiercać drugiej tylko dlatego, że jej o tym przypominał lub sobie z tego śmieszkował (jeśli w ogóle śmieszkował właśnie z tego). Jej własne poczucie humoru należało do tych czarnych i zazwyczaj nie do końca na miejscu, więc pod tym względem nie miała mu tego za złe. I chociaż świadomość tego, że mógł nie wrócić nadal była w niej dość świeżą, to powoli przechodziła nad nią do porządku dziennego. Wojaczka była niebezpiecznym zawodem i Billie o tym wiedziała, a mimo to puściła Gusta z powrotem, nie urządzając mu nawet awantury porównywalnej do tej, którą rozpętała dziesięć lat temu, gdy wyjeżdżał po raz pierwszy. Nie dlatego, że przejmowała się mniej – zwyczajnie wiedziała, że już niedługo miał wrócić. Ufała też, że będzie o siebie dbał. Inaczej zmuszona byłaby urwać mu głowę, to przecież całkiem proste.
- O, z każdą chwilą coraz lepiej – zapewniła i sama zachichotała pod nosem. Dualizm Billie Winfield polegał na tym, że jednocześnie doskonale wiedziała, że nie powinna podważać jego autorytetu u podwładnych, a z drugiej strony całkiem świadomie dostarczała jego ekipie amunicji do ewentualnych niewybrednych komentarzy. W końcu nie znali jej, nie wiedzieli, że nie była właśnie taką przesłodzoną idiotką zupełnie na poważnie i na co dzień. Mogła się łudzić, że na taką nie wyglądała, ale ostatecznie to były tylko pobożne życzenia. - Rudy charakter, hm? Czyli że co? – postanowiła podrążyć ten temat, bo być może jego chłopcy mieli jakieś ciekawe historie w zanadrzu, którymi skłonni byli się podzielić z niczego nie świadomą dziewczyną ich szefa (czy jakkolwiek to się przekładało na wojskowe terminy). Jeśli patrzeć pod katem stereotypów, jak dla niej Gust nie miał w sobie ani jednej fałszywej ani cwaniackiej rudej kości w organizmie. To ona była tą wredną i kombinującą w ich duecie, nie?
Spuściła znacznie z tonu, gdy jego ekipa znikła z pola widzenia i miała wrazenie, że zostali sami, tylko we dwoje. Dała sobie chwilę na uśmiechanie się do ekranu, na którym Gust prężył się jak gdyby nigdy nic do obiektywu tuż przed nią, zanim uznała, że są rzeczy znacznie ważniejsze. - To kiedy wracasz? – zadała wprost pytanie, które obijało się w jej głowie od dłuższego czasu. Niby wiedziała, niby jej mówił, ale… Ale zawsze istniało jakieś ale. Poza tym uważała, że nie szkodzi zapytać, bo… Tęskniła, a powiedzenie tego wprost nie było wcale takie łatwe.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Czarny humor i generalne żartowanie na temat swoich wszelkich traum i większych urazów, było jednym z tych sposobów radzenia sobie, które wybierał. Właściwie nie tylko on, miał szczerze wrażenie, że większość ludzi, którzy go otaczali preferowali ten sposób. Wiedział jednak, że nie koniecznie mogło się to spotykać z przychylnym odbiorem, zwłaszcza wśród bliskich mu osób. Gdyby coś podobnego wyrwało mu się przy jego matce, prawdopodobnie oberwałby jakąś ścierką w łeb. Proste. Wolał przeprosić, gdyby tak przeciągnęło to strunę u Billie. Nie sądził, ale przezorny ubezpieczony.
Może jego chłopcy rzeczywiście podzieliliby się z nią opowieściami o tym, jaki jej facet był zły, niedobry, wredny i generalnie najgorszy na świecie, ale chyba woleli nie ryzykować. Znali go już trochę, wiedzieli, że nie wybuchał, rzadko krzyczał czy wyrzucał z siebie słowne reprymendy.. Znacznie wolał dawać im w kość w bardziej kreatywne sposoby, przydzielając funkcje, których nie znosili, czy ciągnąc na treningi wymagające większego zaangażowania, niż zwykle. Był rudy na swój sposób, definitywnie i nie chcieli mu przypadkiem nadepnąć na odcisk; nie wiedzieli przecież, że nie miał w zwyczaju ukrywać przed Billie kogokolwiek. Nie sądził, by musiał? Definitywnie nie miał zamiaru zacząć kreować jakiegoś idealnie czystego obrazka siebie, teraz, po tylu latach znajomości, byłoby to totalnie bezcelowe.
Jak przypuszczał, Billie odpuściła swoją gierkę tak szybko, jak panowie zeszli jej z oczu, rzucając pewnie jakieś krótkie "cześć" w jej stronę. Dobrze.
- Tak na stałe? Za kilka miesięcy. - odpowiedział, marszcząc lekko brwi, bo nie wiedział, czy pyta o jakąś przepustkę w środku pozostałego mu na służbę czasu, czy może pyta dla upewnienia tak ogólnie, czy załatwił wszystko. Co do tego ostatniego, właściwie stwierdził, że może powinien coś dodać. - Ale wszystko właściwie już załatwione, wiem już kto mnie zastąpi, mówiłem chłopakom i... O właśnie. Zanim zapomnę. - przyklasnął, sam sobie przerywając, spojrzeniem odprowadzając trochę nieobecnie swoją małą ekipę. Był w pracy, jakby nie było, nie? Nie mógł dawać jej tak do końca niepodzielonej uwagi. -Spotkałem Mishę ostatnio, w ciąży jest, ale to chyba jakiś sikret.- rzucił, nie do końca myśląc jak to mogło zabrzmieć bez kontekstu.. Po prostu dzielił się z nią najnowszą i najgorętszą ploteczką, nie? Totalnie.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Szczerze? Gdyby dowiedziała się, że Gust potrafił być naprawdę złośliwy w sposób, który rzeczywiście bolał i torturował mentalnie, to najprawdopodobniej byłaby pod lekkim wrażeniem. Od takiej strony go nie znała. Wiedziała, że bywał nieznośnie uparty (momentami nawet bardziej niż ona, co potrafiło działać jej na nerwy) i czasami nerwowy w nieco inny sposób niż ona, ale nie podejrzewała go o to, że mógłby być dla tej swojej małej wojskowej ekipy w jakiś szczególny sposób surowy. Nie żeby się nad tym zastanawiała, ale… Jej nie tresował, prawda? Nie próbował prostować ani musztrować, nie wywierał na nią żadnego wpływu i pewnie dlatego nie do końca wiedziała, jaki mogł być w roli szefa i dowódcy bandy – w gruncie rzeczy – jeszcze chłopców. Tak czy siak odpowiedzi się nie doczekała, ale to nie znaczyło, że nigdy nie powróci do tematu jego rzekomej rudości… Jeśli oczywiście jej się przypomni, gdy Gust już będzie obok.
Westchnęła ciężko na jego odpowiedź i przewróciła oczami ewidentnie nie do końca usatysfakcjonowana. Trochę przesadzała teatralnie ze swoją reakcją – wiedziała przecież, że jeszcze chwilę musiała poczekać i się pomartwić, zanim będzie go miała koło siebie i osobiście (albo i nawet namacalnie, heh) będzie mogła upewniać się, że był cały i zdrowy i wszystko jest w porządku. Mogła czekać. Ale nie lubiła czekać.
- A tak na teraz-zaraz, na chwilę? – doprecyzowała pytanie. Prawda była taka, że zdążyła się za nim stęsknić, nawet jeśli nie było go w Lorne przez stosunkowo krótki czas. W końcu tak się nie robi, nie? Nie wyznaje się kobiecie miłości, aby chwilę później pojechać w świat, zostawiając ją samej sobie, żeby się martwiła i tęskniła. A tęskniła faktycznie. Ale kiedy zrzucił na nią informację-bombę, niemal się udławiła.
- Co jest? – zapytała idiotycznie, nie do końca wiedząc, czy dobrze usłyszała. Przez jej głowę przemknęło milion różnych myśli, z których oczywiście te najbardziej natrętne dotyczyły tego, z kim Misha mogła być w ciąży… I wcale jej się nie podobały. Nie zakładała niczego z góry i miała szczerą nadzieję, że Gust mówił to tak luźnym tonem nie bez powodu, ale to nie zmieniało, że jej serce gwałtownie przyspieszyło.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Oczywiście, że nie czuł potrzeby prostowania jej, tresowania czy robienia czegokolwiek w tym stylu. Nie był jej przełożonym, w żaden sposób, oprócz wzrostu, nad nią nie górował, a w prawdziwym życiu nie bardzo się liczyło ile pasków miał na ramieniu na mundurze. To była mimo wszystko jego praca. Odpowiadał za to, żeby ci młodzi panowie wiedzieli jak się zachować w danych sytuacjach i byli tak sprawni, jak to tylko możliwe. Musiał też pilnować, żeby za bardzo się nie rozpanoszyli, bo, właśnie, byli tylko chłopcami, którzy czasami się nudzili i wymyślali sobie idiotyczne zabawy. Dlatego jednego dzisiaj w tym samochodzie nie było, bo popijał soczek w ich małym szpitalu, udając, że dalej boli go noga. Pierdółka. I jak tu nie być dla nich rudy? Nie dało się.
Uśmiechnął się lekko, kiedy usłyszał jej teatralne westchnięcie, ale zamiast odpowiedzieć od razu, przełożył ramiona na kierownicę, pochylając się na nią i wyglądając dalej za przednią szybę, mrużąc oczy. Nigdy nie był fanem zostawania z tyłu i niby wiedział, że ta konkretna stacja była typowym przedszkolem, gdzie nic się nie działo, ale.. Mimo wszystko, nie czuł się najpewniej, gdy tracił swoich podopiecznych z oczu.
- Ah. No to trochę bardziej skomplikowane, bo muszę się wstrzelić w termin na przepustkę.. - byli sporym oddziałem, to nie było takie, o, żeby sobie wziąć wolne i pojechać do domu.. Bo jakby nie było, każdy miał swoją rolę i nikt nie był w tym miejscu jako "ekstra". Proces dostawania takiego wolnego był dość długi i.. Nie musiała wiedzieć, że już go zaczął. Właściwie to miał w planach zrobić jej małą niespodziankę.
Zmiana w jej tonie zmusiła go do zerknięcia w stronę telefonu i dopiero gdy na nią spojrzał, zorientował się jak to mogło zabrzmieć. Nie powstrzymał parsknięcia. Nawet się nie starał powstrzymać tego napadu wesołości, sprawiającego, że znów musiał się oprzeć na fotelu.
- Nie. Ale nie zapytałem kim się pocieszyła jak się rozeszliśmy, nie mój interes. - mówił z rozbawieniem, pod koniec wzruszając ramionami. Wystarczyła mu informacja, że to nie jego i nie musiał wcale wywracać swojego życia do góry nogami. To, z kim, co z tym dalej i dlaczego nie chce tego zgłaszać; to już nie był jego problem ani trochę.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Zauważyła, że trochę się rozproszył i skupił na czymś innym. Nie miała o to pretensji. Jakby nie było, był teraz w pracy, w samym środku zadania, nad którego wykonaniem czuwał, a tak się składało, że jego zadania były raczej z gatunku tych ważnych (a przynajmniej tak to sobie wyobrażała). Dlatego dała mu chwilę na zebranie myśli odnośnie tego, co je zaprzątało, gdy pochylał się nad kierownicą, uprzejmie postanawiając nie być kurwą atencji i… Czy to przez to, że czegoś wypatrywał odpowiedź na jej pytanie odnośnie jego przepustki zabrzmiała tak zdawkowo i trochę jak wymówka? Czy może to było tylko i wyłącznie w jej głowie i szukała problemów tam, gdzie totalnie ich nie było? Czy rzeczywiście była tylko głupią babą, która od razu pomyślała, że być może nie do końca mu się spieszyło do domu, więc stąd to jego całe to skomplikowane
Nie, stop. Nie mogła się nakręcać. Nie miała do tego powodów. To był przecież Gust, ufała mu.
- Czyli mam po prostu cierpliwie czekać, hm? – powiedziała i tym razem westchnęła ciszej, ale znacznie mniej teatralnie. - Cierpliwość nie jest moją najmocniejszą stroną – przyznała, chociaż nie wątpiła, że doskonale to wiedział. Z drugiej strony, niby co mogła zrobić? Marudzić i narzekać? Przecież wiedziała, na co się pisała, kiedy obiecywała mu, że na niego zaczeka jeszcze tych kilka miesięcy. Bycie kobietą żołnierza wyglądało dokładnie tak, jak się spodziewała – dużo czekania, samotne noce w pustym łóżku i lodówka, w której oprócz piwa znajdowały się ewentualnie jajka, w razie gdyby chciała zrobić sobie szybkie śniadanie przed pracą.
- Nie możesz mnie tak straszyć! - Zmarszczyła brwi, kiedy zaczął się śmiać. Z jednej strony obserwując jego reakcję, poczuła lekką ulgę, bo najwidoczniej skoro był taki rozbawiony, to nie była jego ciąża, a z drugiej… To wcale nie było takie zabawne! Ona tu prawie zawału dostała! - Czyli… Wszystko jej się jakoś poukładało? – zapytała, bo jednak czasami odczuwała małe wyrzuty sumienia związane z tym, że Misha została zraniona kosztem szczęśliwego zakończenia Billie i Gusta. Teoretycznie Gust nie był w związku, gdy wyznawał Billie miłość, ale… Mimo wszystko miała wrażenie, że nie potoczyło się to najdelikatniej. W końcu trzymała łapy pod jego bluzą jeszcze kiedy był zajętym mężczyzną, nie?

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Nie chciał brzmieć zdawkowo i tak, prawda, jego ton wynikał trochę z próby skupiania się na dwóch rzeczach na raz, co rzadko mu się udawało. Po części było to też na pewno przez to swoje mocne postanowienie, że zrobi jej niespodziankę, chociaż wiedział, że utrzymanie w tajemnicy swojego powrotu będzie raczej trudne. Nie zależało mu aż tak na zaskoczeniu jej w podobny sposób, więc jeśli coś by mu się miało przypadkiem wyrwać, to świat by się nie skończył, ale na razie pomysł był w nim świeży, także determinacja też się zgadzała.
- Wiem. Będę tak szybko jak mogę. - obiecał, przesuwając znów na nią spojrzenie na dłuższy moment, żeby podkreślić, że mówił prawdę. Hey, to akurat była cała prawda i tylko prawda, zero skrywania czegokolwiek w tej kwestii. Miał też dodać, że też nie był najbardziej cierpliwy, ale patrząc chociażby na historię jego lojalnego uczucia wobec niej, mogło to zabrzmieć całkiem śmiesznie. Darował sobie.
Czego sobie nie mógł darować, to śmiania się z jej idiotycznej miny, kiedy myślała, przez moment, że to on będzie tatował i podchodził do tego z takim luzem. Pewnie. Definitywnie powiedziałby to właśnie takim tonem. Pokręcił głową, odkaszlnął krótko kilka razy, ubawiony po pachy.
- Chyba tak? Chociaż nie wydawała się specjalnie z tego faktu zadowolona. No i poprosiła, żebym nikomu nie zgłaszał, więc pewnie sama nie wie, czy chce tego dzieciaka zatrzymać? Gdyby chciała, jej przełożeni wysłali by ją do domu na ten rok z kawałkiem na pewno, potem znowu musiała by przechodzić ewaluację i wszystkie te pierdolety, związane z przyjeżdżaniem tutaj.. No, dużo roboty. - właściwie to wcale go nie obchodziło z kim i kiedy poszła w tango, czy wiedziała w ogóle kto był ojcem i inne te emocjonalne pitolenie. Rozumiał natomiast doskonale, że nie chciała jeszcze wprawiać tej papierkowej maszyny w ruch, póki decyzja nie została jeszcze podjęta. To nie było takie proste.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Odpowiedziała mu skinieniem głową i lekkim uśmiechem. Co innego mogłaby zrobić? Nawet klasyczne dla niej przewracanie oczami lub ciężkie westchnięcia wydawały jej się w tym momencie nieodpowiednie – głównie dlatego, że niezależnie od jej mniejszych czy większych foszków nic nie miało się tak czy siak zmienić. Świat był światem, zobowiązania były zobowiązaniami. Rozumiała. Powtarzała sobie, że to już niedługo, wystarczy zacisnąć zęby na jeszcze tylko kilka chwil… I zdawała sobie sprawę z tego, że z jakiegoś powodu teraz znacznie trudniej czekało się na jego powroty. Może dlatego, że powiedział jej o tych kilku miesiącach służby, jakie musiał jeszcze odbyć, już po tym, jak w swojej głowie przyzwyczaiła się do wizji budzenia się przy nim każdego dnia w mieszkaniu, a nie lubiła, kiedy cokolwiek działo się na przekór temu, co zdążyła sobie ujebać w głowie? Może przez to, że już nie musiała się na niego gniewać i całkiem otwarcie mogła tęsknić za widokiem jego paszczy na żywo zamiast oglądać ją tylko na małym ekraniku swojego telefonu? A może zwyczajnie poprzewracało jej się w dupie, a na stare lata robiła się coraz bardziej marudna? Lub ewentualnie wszystko na raz… Na szczęście nie przepadała za marudzeniem na głos, więc nawet się nie rozpędzała.
Temat Mishy i tego, jak sobie radziła, też postanowiła zostawić w spokoju. Ostatecznie to nie była jej sprawa. I chociaż życzyła jej jak najlepiej (mimo że jej nie znała), to jednak nie poczuwałą się do obowiązku, aby się w to lepiej jakkolwiek angażować.
- Twoje dzieciaki nie potrzebują wsparcia dorosłego? – zapytała za to. - Nie żebym cię wyganiała czy coś. Bardzo chętnie posłuchałabym, dlaczego twierdzą, że jesteś tak naprawdę rudy. Albo o tym, czy widziałeś coś fajnego po drodze… Żółwie… Flamingi… Dużo piasku… - przekrzywiła głowę, podpierając ją na wolnej ręce. Lubiła, kiedy opowiadał jej o swojej codzienności, o rzeczach totalnie zwykłych albo o takich, których nigdy nie widziała i nie miała zobaczyć. Sama też mogłaby mu się odwdzięczyć kilkoma opowiastkami z pracy albo idiotyzmami, jakie przeleciały jej przez głowę, gdy akurat nie plątało się po niej nic ważnego… Ale przecież nie mogła stawać na drodze jego obowiązków służbowych wobec ojczyzny, nie? Nie żeby była jakąś szczególną patriotką, zwyczajnie nie chciałaby, żeby miał problemy. Wojskowe problemy to dużo większa rzecz niż mieć przerąbane u Fitzgeraldów, bo jak co miesiąc chciała robić rozpierdol w swoim grafiku...

Gust Johansen
ODPOWIEDZ