sprzedawczyni — lost in vibes
20 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
a negroni
sbagliato
with prosecco in it
01.


Po tygodniu pełnym wykładania nowej dostawy płyn winylowych i umieszczania ich na najwyższych regałach sklepu muzycznego w końcu nadszedł długo wyczekiwany weekend, a to dla Monty oznaczało jedno - spędzanie wolnego czasu z najlepszym przyjacielem. Bo Jake bez wątpienia był jej ziomkiem i jednym z ulubionych ludzi wszechczasów, dlatego Monty tuż po zamknięciu sklepu udała się do domu po swojego kota, przypięła mu smycz i ruszyła w kierunku Sapphire River, uważając, żeby po drodze Bubbera nie pożarł jakiś aligator. Wiele razy powtarzała Hargreevesowi, że mieszka w zajebiście nieprzyjemnej dzielnicy i że nawet w gąszczu Tingaree nie czyhały na nią takie niebezpieczeństwa.
- Jesteśmy! - zawołała, zanim jeszcze zdążyła wspiąć się po drewnianych schodkach i zapukać w drzwi. - Jake, trzymaj Javę! - wprawdzie pies kumpla nie był agresywny, ale nie dość, że Monty panicznie bała się dużych ras, to w dodatku Bubber, jako kilkuletni, leniwy kot, wcale nie był skory do zabaw z młodym owczarkiem.
Uraz psychiczny Fairweather miał swoje początki w dzieciństwie, kiedy to mała, rudowłosa dziewczynka została pogryziona przez wielkiego dobermana sąsiadów, a pamiątką po tym zdarzeniu była blizna na lewej łydce. Oczywiście nie wrzucała wszystkich czworonogów do jednego, ale uraz jednak pozostał. Na szczęście dzięki Javie nieco oswajała się ze swoim strachem i Monty nawet w końcu odważyła się ją głaskać. Gorzej był z Bubberem, który mimo swojej spokojnej natury rzucał się na psiaka z pazurami za każdym razem, kiedy ten za bardzo skracał dzielący ich dystans.
- Co tam, pyszczku? - zapytała pieszczotliwie, gdy ujrzała w progu Jake'a. - Jakie plany na weekend? Czyżbyś spędzał go ze mną? - po tych słowach uniosła podskoczyła, żeby potrząsnąć plecakiem pełnym niezdrowych przekąsek. Chipsy, ciastka, słodycze i energetyki były dopełnieniem napieprzania na konsoli. Bez tego nie mógł odbyć się żaden turniej FIFA, Mortal Combat czy Need for Speed. Warto wspomnieć, że mieli siedzieć do późna, a może nawet i do rana, więc na bank dodatkowo wjedzie jakaś pizza albo sushi. A kto wie, może na deser zrobią sobie seans Harry'ego Pottera, wybierając swoje dwie ulubione części?

Jake Hargreeves
ambitny krab
bubu
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
#20

U Jake'a z kolei po całym tygodniu siedzenia przed kompem i kodowania nadszedł weekend, podczas którego zazwyczaj również siedział w swojej samotni i kodował, z małymi przerwami na spacery z Javą oraz pociśnięcie na konsoli dla relaksu. Jaki czas temu dorwał świetne zlecenie, któremu poświęcał się niemal bezgranicznie. Dobrze, że miał w swoim otoczeniu ludzi takich jak Monty i którzy jeśli nie wyciągali Hargreeves'a z jego jamy, to przynajmniej dbali o to, żeby nie siedział w niej sam.
Java najwyraźniej wyczuła wizytę wcześniej, bo kiedy Jake czynił ostatnie przygotowania do odwiedzin przyjaciółki, to suczka nastroszyła uszy i podeszła pod drzwi wejściowe. Wołanie Fairweather tylko potwierdziło, że goście są tuż tuż.
- Już, już - odparł i chwycił Javę za obrożę. Psina mimo młodego wieku miała już swoje gabaryty, których sama nie ogarniała i wciąż wydawało jej się, że jest drobnym szczenięciem. Na widok Monty zaczęła machać ogonem i Jake ledwo powstrzymał ją od wskoczenia i zapewne przewrócenia dziewczyny. Za to na widok Bubbera warknęła i szczęknęła parokrotnie. - Java! - skarcił ją, bo wiedział o niechęci Monty do dużych psów - nawet jeśli nie miały one złych zamiarów. - Sorry, mogę ją zamknąć w sypialni jeśli się boisz - zerknął na rudowłosą pytająco, a następnie zerknął z lekką dezaprobatą na kota na smyczy. - Jak żyję, nie widziałem innego kota na smyczy niż Twój Bubber. Ale wiesz, jestem nerdem z bagien, którego notorycznie omija życie - roześmiał się, bo choć aż takim typowym nerdem nie był (miał znajomych i czasami nawet wychodził na imprezy), to jednak lubił cisnąć bekę ze swojego stylu życia.
- Spoko, rudziku - odparł z uśmiechem na pytanie co u niego. Cóż, nie należał do najbardziej wylewnych kolesi. - Miałem zamiar niszczyć sobie kręgosłup i wzrok przed kompem, ale wychodzi na to, że zniszczę Ciebie - złowrogo skierował w Monty palec wskazujący. Tak tak, miał zamiar rozwalić ją na konsoli, w cokolwiek by nie grali. W końcu Jake przygotowywał się do tego niemal całe życie. - Ekstra, cukrzyca i miażdżyca lubią to. Do tego dodajmy marskość wątroby i mamy hat-tricka - skomentował chrupające w plecaku rudej niezdrowe przekąski. - A propos, chcesz coś do picia? W sumie mam tylko piwo - skierował się do lodówki (czyli zrobił dwa kroki od drzwi do aneksu kuchennego, bo taka to była rozległa przestrzeń.

Monty Fairweather
sprzedawczyni — lost in vibes
20 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
a negroni
sbagliato
with prosecco in it
Szczekanie Javy sprawiło, że Monty aż podskoczyła. Z kolei Bubber pozostawał niewzruszony. Ogólnie zwykle wyglądał tak, jakby dosłownie nic go nie obchodziło. I niby już dawno się przyjęło, że koty miały zwykle wyjebundo na większość rzeczy i sytuacji, ale do tego dochodziła jeszcze rasa kota. A ragdolle były dosyć specyficzne, bo kiedy brało się je na ręce, zwisały z nich jak jakieś lalki. Dosłownie jak podczas jakiegoś paraliżu!
- Nie, spoko, nie trzeba - zapewniła, ostrożnie wymijając psa, po czym odpięła Bubberowi smycz, żeby móc sobie swobodnie pohasać. A raczej wygodnie wylegiwać się fotelu. - A ja widziałam. W sieci. Nazywasz się nerdem, a nie masz pojęcia, co się dzieje w świecie interentu - kiedy ściągała buty, pokręciła głową z udawanym niedowierzaniem. - Hańbisz dobre imię wszystkich nerdów - dodała groźnie, ale zaraz szybko mrugnęła porozumiewawczo do przyjaciela.
Właściwie nie pamiętała, jak poznała Jake'a. Mogło się zdawać, że ten od bardzo dawna był obecny w jej życiu. Może nie od zawsze, ale od dłuższego czasu na pewno. I chyba znali się ze szkoły, bo Monty bez przerwy przechwalała się koleżankom z klasy, że kumpluje się z chłopakiem ze starszego rocznika. Chyba nawet trochę jej zazdrościły, chociaż próbowały udawać, że wcale nie. Podsumowując - Jake Hargreeves pojawił się w jej życiu całkiem znienacka i został w nim na stałe.
- Wcale nie musimy napieprzać na konsoli - oznajmiła, kiedy już wparowała do pokoju z ogromnym telewizorem. - Możemy wyjść do ludzi, żebyś nie wyglądał jak jakiś Gollum. Powinieneś wychodzić do ludzi, wiesz? Inaczej nigdy nie znajdziesz sobie dziewczyny - pouczyła go, jakby to ona miała kandydatów na przyszłych partnerów na pęczki, w dodatku na przynajmniej pięć lat w przód. - Piwo brzmi okej - dodała i rozsiadła się na kanapie, jednocześnie krzyżując nogi po turecku, bo wiadomo, że takie pozycie były najwygodniejsze. - Myślisz, że jak zmieszamy piwo z energolami to mocniej klepnie? - nigdy nie próbowała takiej kombinacji, ale obiło jej się o uszy, że alkohol w połączeniu z napojem energetyczny może prowadzić do zawału serca. Ale czy tyczyło się to tylko tych wysokoprocentowych trunków, to tego Monty już nie wiedziała.
- A zamówimy potem pizzę?! - zawołała za Jakiem, który najpewniej udał się do kuchni w poszukiwaniu wspomnianych wcześniej browarków.

Jake Hargreeves
ambitny krab
bubu
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
Jake wiele by dał, aby na wiele kwestii jakie pojawiły się ostatnio w jego życiu reagować na takim chillu, jak Bubber. Choćby na to, że raptem parę dni temu do jego domu włamał się Zeta z jakimś swoim przydupasem, aby dobitnie przypomnieć Hargreeves'owi o tym, że bardziej opłaca mu się dalej wykonywać dla Corrente zlecenia, niż się przeciwko nim buntować. Jake póki co nikomu o tym nie powiedział - bliscy byli jego największą słabością, w którą najłatwiej było uderzyć. No ale koniec smętów, trzeba się napiehdalać w Fifę!
Puścił więc Javę i natychmiast wydał komendę "siad", aby trochę uspokoić emocje psiaka.
- Gdyby się pojawił na jakimś memie, to co innego - odparł wzruszając ramionami. Sorry not sorry.
Jake miał sporo - jak na nerda - znajomych, jednak jedynie nielicznych z nich mógłby nazwać przyjaciółmi. Monty zdecydowanie zaliczał do tej grupy. Może nigdy nie powiedział tego na głos, bo nie należał do najbardziej wylewnych ludzi, ale tak właśnie było. Głównie przez to, że spełniała wszystkie kryteria przyjaciółki w rozumienia Jake'a, czyli: nie była narzucająca się, dawała mu przestrzeń, co oznaczało że nawet jeśli nie odzywał się do niej przez dłuższy czas, to nie strzelała focha i ich relacje nie ulegały zmianom, no i last but not least - czuł się przy niej na maksa swobodnie. Na tyle, żeby spędzić z nią cały wieczór, a nawet i noc - na pykaniu na konsoli rzecz jasna.
- O Boże, gadasz jak moja była siostra, Gale. Zgadałyście się, czy co? I też jest ruda, wiesz? - poczochrał ją po ognistej czuprynie. Gale, czyli córka byłego męża matki Jake'a Charlotte. - Tylko, że ona porównała mnie do Shreka z bagien. No ale hej, skoro Shrek znalazł swoją Fionę, to ja chyba też mam matematyczne szanse? - rozbawiony uniósł brwi. No jednak był trochę bardziej wyględny niż ogr... chyba. - Poza tym Gollum nie mieszkał na bagnie, tylko głównie w Górach Mglistych - no oczywiście musiał uściślić tę kwestię, bo nie byłby sobą.
- Nie wiem, w sumie nigdy nie próbowałem. Wódka z energolem podobno klepie, ale piwo? Chcesz spróbować? - odparł, po czym skierował się do kuchni. No skoro sprzedawali takie drinki w klubach, to chyba nie mogło być tak źle. - Noo! - krzyknął, a kiedy wrócił do salonu wręczył piwko Monty i sam spoczął obok niej, wyciągając nogi na stolik pseudo kawowy - bo wiadomo, że picie przy nim porannej kawusi było ostatnią czynnością, jaką Jake przy nim wykonywał. - Jeśli jesteś bardzo głodna, to możemy zamawiać już teraz. I tak nikt z Uber Eatsa nie trafi tu szybko - dodał chwytając za telefon. No niestety, mieszkanie w tych okolicach miało jednak ten minus, że było często nieosiągalne przez zwykłych śmiertelników. - Wolisz jakąś wyścigówkę na rozgrzewkę, czy bardziej jakąś strategię? - spytał podając rudej jeden z padów.

Monty Fairweather
sprzedawczyni — lost in vibes
20 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
a negroni
sbagliato
with prosecco in it
Ich relacja była wyjątkowa i nawet jeśli nie widzieli się przez dłuższy okres czasu (a bywało i tak, na przykład w wakacje, kiedy Monty wyjeżdżała gdzieś z rodziną na dwa długie miesiące), to po powrocie zachowywali się tak, jakby spotkali się dosłownie wczoraj. Pewnie dlatego, że i tak bezustannie pozostawali w kontakcie telefonicznym, wypisując durne wiadomości i podsyłając sytuacyjne memy. I racja, dawała Jake'owi przestrzeń, a co więcej, on rozumiał, gdy włączała się w niej introwertyczka, która za żadne skarby świata nie chciała wychodzić z domu, bo na tamten moment zdecydowanie bardziej wolała oglądać seriale w samotności niż robić to w towarzystwie. Mimo to nigdy nie złamała jednej ważne zasady - nie obejrzała sama żadnego odcinka serialu, który zaczęli oglądać wspólnie. Takie zachowania podchodziły pod zdradę i obrazę majestatu na co najmniej tydzień!
- Bardzo mnie bawi, jak określasz ją mianem byłej siostry - parsknęła pod nosem, mocniej przywierając plecami do oparcia kanapy. - Ona nigdy nie była twoją siostrą - mówiąc to użyła takiego tonu, jakby wyjaśniała coś pięcioletniemu dziecku. - Nie była nawet twoją przyrodnią siostrą, bo genetycznie nie mieliście wspólnego rodzica. I w ogóle nigdy nawet nie byliście blisko, więc już ja mam większe zadatki na twoją siostrę - i w tym miejscu Jake nie miał argumentów, żeby się z nią nie zgodzić, bo w porównaniu do Monty, Gale była dla niego praktycznie obcą osobą.
Machnęła ręką, chcąc dać przyjacielowi do zrozumienia, że tutaj rozchodziło się o jego mieszkanie w jaskini, a nie o podłoże terenu. Góry, bagna... Kto by tam widział różnice, jeśli chłopak wynurzał się z czeluści swojej chatki z podkrążonymi oczami, jasną karnacją i postawą, jakby za chwilę miał wyzionąć ducha.
- Już niech ci będzie, mądralo - Monty przewróciła oczami, ale bardziej dla samej zasady niż z poirytowania. - A teraz zrób mi drinka z energetykiem i piwem. Pewnie będzie obrzydliwy - zawyrokowała, bo o ile wódka i napój energetyczny powszechnie znane były w młodzieżowym środowisku jako trunek dający kopa, to piwo raczej nie miało podobnego zastosowania. - Ja zamówię pizzę. Tylko powiedz jaką - mieli w zwyczaju na zmianę kupować coś do żarcia bez większego rozdrabniania się. Tak było wygodniej, po prostu następnym razem Jake się odkupi i będą kwita. - Wolę strategię. Wyścigówki średnio mnie jarają. Ewentualnie możemy na początek pyknąć jakiś meczyk - wiadomo, FIFA zawsze na propsie, mimo że Monty totalnie nie rozumiała, dlaczego co roku wychodziła nowa część. Okej, piłkarskie transfery, zmiany w klubach, ale równie dobrze takie machlojki można był zrobić manualnie w grze i po prostu kupić sobie jakiegoś zawodnika z Barcelony i umieścić w szeregach Realu. Z drugiej strony nie ma co się dziwić, była dziewczyną, więc chyba nigdy nie zrozumie fenomenu gry, która co roku wyglądała podobnie, a te najnowsze części nawet nie różniły się szczególnie grafiką. Jak dla niej hajs wyrzucony w błoto. Albo w bagno przy chatce Jake'a.

Jake Hargreeves
ambitny krab
bubu
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
I tu wjedzie mocne confession, jeśli stoisz to lepiej usiądź - Jake obejrzał finał pierwszego sezonu Stranger Things sam, zanim Monty pojawiła się u niego na wspólny seans. Na swoje usprawiedliwienie miał tylko to, że w 2016 roku był tylko 16-letnim dzieciakiem, który po prostu dał się ponieść swojej żądzy. Kiedy Monty wreszcie do niego dotarła, Jake zdążył już ochłonąć i razem odpalili ten odcinek. Hargreeves musiał się bardzo wysilić, żeby w odpowiednich momentach robić zszokowane miny, zupełnie tak jakby oglądał to po raz pierwszy. Czuł się okropnie z tym kłamstewkiem, ale im dłużej o tym nie wspominał, tym ciężej było się do tego przyznać. Po tym wydarzeniu już nigdy nie dopuścił się ponownie tego haniebnego czynu.
- Serio to jest aż takie dziwne? - roześmiał się słuchając uważnie wykładu Monty. - Wiesz, po prostu kiedy nasi rodzice wzięli ślub i wszyscy razem zamieszkaliśmy, byliśmy dzieciakami. Wiem, że to trochę naciągane, ale mimo wszystko wytworzyła się między nami jakąś więź. Przynajmniej między mną a Gale, bo z Mitchellem takiej więzi nigdy nie załapaliśmy. A mimo to funkcjonuje w głowie jako mój były brat - wyjaśnił, chociaż dobrze wiedział że Monty miała sporo racji. Tworzyli przez jakiś czas patchworkową rodzinę, ale z prawnego czy z biologicznego punktu widzenia Gale i Mitch byli po prostu dziećmi męża mamy Jake'a. - Ale to fakt, że masz zadatki na młodszą siostrę, bo potrafisz być strasznie wkurzająca - wystawił jej język, po czym dłonią rozczochrał jej włosy. Tak zrobiłby to właśnie starszy brat.
- Piwo i energetyk raz. Ja jednak zostanę przy samym piwie. Przynajmniej dopóki nie zobaczę, jak Ty zareagujesz na ten miks - powiedział już głośniej, dając Monty do zrozumienia że czeka ją ciężkie zadanie zostania królikiem doświadczalnym. - Dla mnie może być margherita - cóż, Jake nie był zbyt wybredny. Wręcz był nadzwyczaj wierny każdej marghericie na świecie.
- Super, to na rozgrzewkę FIFA. Ta najnowsza ma rewelacyjną grafikę, kiedy już będę Cię rozkładał na łopatki i już będziesz wiedziała, że nie masz szans, to przynajmniej podelektuj się widokami - tak jest, z jakiegoś powodu Jake wolał delektować się widokiem trawy w grze, niż tą prawdziwą. Szkoda, że w Australii powoli zbliżała się wiosna i lato, bo o tej porze roku ciężej było zaszyć się w chatce pod kryptonimem "jest ciemno, zimno, lepiej posiedzieć w domu pod kocem". - Co tak w ogóle u Ciebie? Masz jakieś nowe historie do opowiedzenia? - spytał z pozycji pochylonego gracza, skupionego na wyborze odpowiedniego klubu piłkarskiego do tych igrzysk śmierci.

Monty Fairweather
sprzedawczyni — lost in vibes
20 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
a negroni
sbagliato
with prosecco in it
Gdyby wiedziała, co Jake zrobił sześć lat temu, to chyba pękłoby jej serce. Dosłownie jakby ktoś wbił jej w plecy nóż. Na szczęście do tego czasu żyła sobie w beztroskiej nieświadomości i lepiej niech tak pozostanie. No chyba, że Hargreeves chciałby, aby nie odzywała się do niego przez najbliższe dwa tygodnie!
Swoją drogą, jak on mógł jej zrobić takie świństwo? Monty nigdy, przenigdy nie dopuściłaby się takie zdrady. Mam nadzieję, że Jake zżarły wtedy wyrzuty sumienia i nie mógł dojść do siebie przez co najmniej kilka dni.
- Ale potem wasi rodzice się rozstali i nagle twoje przyszywane rodzeństwo stało się byłym rodzeństwem. To nie dziwne, że z dnia na dzień przestali być dla ciebie ważni i przestałeś traktować ich jako siostrę i brata? - gdyby, tak czysto hipotetycznie, rodzice Montany rozwiedli się, a Milo, Mabel i cała reszta dalej byli wyłącznie jej przyszywanym rodzeństwem, dalej by nim byli.
Skrzywiła się lekko, kiedy przyjaciel określił ją mianem wkurzającej. Wcale nie uważała, żeby było z nią aż tak źle, bo gdyby tylko chciała, zachowywałaby się znacznie gorzej.
- Dzięki, moje starsze rodzeństwo też tak uważa - powiedziała takim tonem, jakby była z tego niezmiernie dumna. Ale chyba co najmłodsi mają to do siebie, prawda? Ktoś musi wchodzić na głowę (w szczególności braciom), żeby starszaki nie pozwalali sobie na zbyt wiele.
Ale hola hola, co to za wymigiwanie się od wspólnego spożywania piwa z energetykiem? Nie taka była umowa!
- Ej, to nie fair - nadąsała się nieco i jak przystało w takiej sytuacji, żeby przypieczętować lekką obrazę majestatu, skrzyżowała ręce na piersiach. - Dlaczego to na mnie mamy eksperymentować? Mieliśmy wypić razem - a gdzie jakaś solidarność, że jak pierdykną na zawał, to przynajmniej razem? Gdzie jeden za wszystkich, wszyscy za jednego? Zdrajca. Jeszcze niech Jake dowali jej tym finałem Stranger Things, to już w ogóle będzie na wygnaniu.
Monty lubiła pykać na konsoli, często mierzyła się w grach wideo z bratem i choć przeważnie dostawała bęcki w każdą bijatykę, to w sportowych produkcjach dawała sobie radę całkiem nieźle. Jakby to powiedział Milo - całkiem nieźle JAK NA DZIEWCZYNĘ.
- Nie strasz, nie strasz - bo się zesrasz, dokończyła w myślach. - A wiesz co, wpadła ostatnio do mnie taka dziwna dziewczyna do sklepu muzycznego. Kojarzę ją jeszcze ze szkoły, ale jakoś nigdy za bardzo nie gadałyśmy. Szukała czegoś na poprawę humoru, bo była świadkiem morderstwa jakiegoś szesnastolatka. Przynajmniej tak zrozumiałam - Fairweather chwyciła za pada i usadowiła się jeszcze wygodniej, żeby lepiej widzieć ekran. - Słyszałeś coś o tym? W ogóle ta dziewczynę wychowywali Winfieldowie. Ma na imię Shiva. Jest trochę... Ponura - nie chciała jej nazywać jebniętą, pewnie miała swoje powody, aby zachowywać się tak, a nie inaczej. Poza tym ta jej odmienność była dość intrygująca.

Jake Hargreeves
ambitny krab
bubu
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
Oczywiście, że dusza Jake'a została pochłonięta przez wyrzuty sumienia. Kiedyś nawet chciał zrzucić z siebie ten ciężar, ale pomyślał, że lepiej dla Monty aby żyła jednak z błogiej świadomości. Nawet tak młode serce jak jej mogło nie wytrzymać takiej dawki okrutnych wiadomości.
- Dalej są dla mnie ważni. To tylko kwestia nomenklatury - wyjaśnił wzruszając ramionami. Prawdę mówiąc nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiał, tak przyjął i tak wypowiadał się o Gale i Mitchu. - Wiesz, tak samo jak mówisz o kimś "były mąż" czy "była żona". Dalej możecie być dla siebie ważni, ale formalnie już nie łączą was tego typu relacje - wyjaśnił swój tok myślenia. Gale była dla Jake'a również po prostu dobrą przyjaciółką, więc może najlepiej było właśnie tak się o niej wypowiadać?
- To jedna z najstarszych niepisanych zasad tego wszechświata. Młodsze rodzeństwo jest wkurzające, a starsze przemądrzałe. Walki pomiędzy tymi dwiema rasami trwają od zarania dziejów - roześmiał się, czuł się jak jakiś mędrzec opowiadający historię powstania świata, w której sam zresztą uczestniczył. To tak a propos przemądrzałości starszych ludzi wobec młodszych.
Bawiło go jak Monty uparcie i nieustępliwie walczyła o wspólny zawał. No i jak się tu sprzeciwić takiemu rudowłosemu słodziakowi?
- No dooobra. Ale wiedz, że robię to tylko dla Ciebie - podreptał do kuchni po szklankę, do której (na oczach Monty - żeby nie bylo) wlał energola, a następnie wlał swoje cześniej już otwarte piwko z butelki. Uniósł sporządzonego drinka wysoko w geście toastu, a następnie zasmakował łyka. - Trochę paskudne, ale do przeżycia - skomentował krótko wrażenia swoich kubków smakowych.
Jake nie był seksitą, ALE... no, jednak uważał, że dziewczynom kiepsko szło pykanie na konsoli. To znaczy, gorzej niż facetom. No ale nie ma się co dziwić, skoro Jake trenował do tego całe życie!
W skupieniu wysłuchał tego, co opowiadała mu Monty. Dobrze umiał w podzielność uwagi, dlatego bez problemu w międzyczasie wybrał im grę i zaczął kompletować swoją drużynę.
- No pewnie, że znam Shivę. I to całkiem dobrze, za dzieciaka nawet można powiedzieć, że się przyjaźniliśmy. Ale w liceum coś się stało... Nie mam pojęcia co, ale zaczęła się totalnie inaczej zachowywać i całkiem urwała kontakt z naszą paczką - wyjaśnił i aż oderwał wzrok od telewizora, aby poruszyć ten poważniejszy wątek tej historii. - Była świadkiem morderstwa? O Jezu. Mówiła coś więcej? Jak i gdzie to się stało? - spytał marszcząc brwi. Z Shivą na ten moment kompletnie kontaktu nie miał, więc prawdę mówiąc nawet głupio byłoby mu się do niej odezwać z pytaniem, jak się czuje po tym wszystkim i czy wszystko u niej okej. A może powinien? Może - nawiązując do wcześniejszej części ich rozmowy - Shiva tylko z nazwy była jego "byłą kumpelą", a w rzeczywistości takie relacje jednak zostają z człowiekiem na zawsze?

Monty Fairweather
sprzedawczyni — lost in vibes
20 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
a negroni
sbagliato
with prosecco in it
Niby Jake miał rację, ale jakoś to nie brzmiało. Pewnie dlatego, że określanie kogoś mianem byłego męża czy żony już dawno powszechnie przyjęło się w społeczeństwie, ale była siostra? No sam musiał przyznać, że wydźwięk był trochę dziwny.
- Nie będę się sprzeczać, żebyś mi nie wmawiał, że jestem wkurzająca. Swoją drogą, mama mówi, że jestem też przemądrzała, więc moje rodzeństwo w ogóle ma ze mną przekichane. I ty też, tak przy okazji - wyszczerzyła się, jednocześnie odgarniając kosmyk rudych włosów za ucho. Nie uważała, żeby była dla przyjaciela jakimś wielkim utrapieniem. Lubił spędzać z nią czas, a to najważniejsze. I dał się namówić na picie piwa z energetykiem, co w ogóle musiało oznaczać, że Monty nie pozostawała jego sercu obojętna!
- Hmm - wymruczała, smakując przyrządzonej przez Jake'a mikstury, która miała przyprawić ich o ostry zespół wieńcowy. - Energetyk zabił cały smak piwa. I zrobił się jeszcze bardziej gazowany - powiedziawszy to, jak na zawołanie bąbelki poszły jej nosem. Niefajne uczucie. I jeszcze jakby tego było mało, czknęła głośno w swoją szklankę. Aż się Bubber przestraszył i najeżył, ale tylko na chwilę, bo w końcu ogarnął, że nie czyha na niego żadne niebezpieczeństwo.
Jake był seksistą. W dodatku mocno stereotypowym, skoro nie uważał, że dziewczyny nie radziły sobie w grach wideo tak dobrze, jak chłopcy. Skąd mu się to wzięło? Że niby co? Że dziewczęta nie miały prawa interesować się konsolami i najnowszymi produkcjami? Montanta miała brata, więc została dobrze wyszkolona.
Ona też zajęła się kompletowaniem drużyny i przebieraniem w składzie. Nie była tylko pewna, kogo chciałaby wystawić w defensywie.
- Gadała coś o powrocie do domu autobusem, skróconym przez kierowcę kursie i jakiejś napaści. Niewiele z tego zrozumiałam - wzruszyła ramionami, ale to nie tak, że nie wykazywała Shivie wystraczającego zainteresowania. Była klientką w sklepie muzycznym, w którym na co dzień pracowała Monty, więc mogło się wydawać, że rudowłosa poświęciła jej sporo atencji. - Serio należeliście kiedyś do jednej paczki? - zapytała z lekkim dziwieniem, bo dziewczyna nie wydawała się zbyt skora do obcowania z ludźmi. - Coś się wydarzyło, że zerwała z wami kontakt? - w końcu zaakceptowała swoja drużynę i czekała z niecierpliwością aż Hargreeves trochę to samo. Może i była w gorącej wodzie kąpana, ale nie miała zamiaru go ponaglać. - W ogóle podczas tej całej wizyty w sklepie zachowywała się trochę... Dziwacznie? Powiedziała mi, że pachnę skórą. Kto tak mówi? Może chciała mnie obedrzeć ze skóry? Oskalpować, a moje zwłoki schować do niebieskiej beczki? - niby nie miała Shivy za seryjną morderczynię, chodziły razem do szkoły i nie przejawiała żadnych niepokojących skłonności, oprócz tego, że była trochę dzika.

Jake Hargreeves
ambitny krab
bubu
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
- Ty? Przemądrzała? Nie wiem o czym mówisz - wystawił jej żartobliwie język. Nie to, że sam jej przecież musiał ją poprawiać, gdzie mieszkał Gollum, bo nie mógł przejść obojętnie obok tak ważniej i niewyjaśnionej kwestii. Także jeśli ktoś z ich dwójki potencjalnie mógł pretendować do miana przemądrzałego, to jednak 55 do 45 procent padało jednak na Jake'a.
- Z dwojga złego lepiej tą stroną - roześmiał się słysząc porządne czknięcie Monty. Nawet nie dopytywał, czy wie skąd ten cytat. Gdyby nie wiedział, Jake porządnie musiałby zastanowić się nad tym, czy ich przyjaźń ma dalej sens. W każdym razie, Jake w końcu również wziął łyka trunku, po którym - jak wynikało z zapowiedzi i prezentacji Monty - niewiele się spodziewał. I słusznie, bo smakowało mniej więcej jak siki (to znaczy tak, jak Jake wyobrażał sobie ten smak). I jemu niemal wyszło nosem, ale mimo to nie poszedł wylać mieszanki do kibla, a odłożył na stolik z zamiarem dalszego spożywania.
Wiadomo, to co przed "ale" się nie liczy. Musiał przyznać jednak, że Monty naprawdę była dobra w te klocki. Parę razy prawie dostał od niej bęcki. I niestety, jakkolwiek brutalnie to zabrzmi, gdyby kiedyś przegrał jego męska duma gracza zostałaby srogo urazona.
- O cholera. Ale czekaj, to miało miejsce niedawno, tak? - dopytał o szczegóły związane z napaścią, bo w pierwszej chwili pomyślał sobid że zdziwaczenie Shivy przez ostatnie miesiące mogło wynikać właśnie z tych traumatycznych doświadczeń. Jeśli jednak historia, o której mówiła mu teraz Monty wydarzyła się niedawno, teoria Jake'a upadała. - Tak, kiedyś tak. Normalnie graliśmy na konsoli tak ja teraz z Tobą i mieliśmy super kontakt - westchnął, bo jednak było to dość przykre że jednego dnia możesz z kimś konie kraść, a następnego dnia ta osoba urywa kontakt. - Nie mam pojęcia, Monty. Nie słyszeliśmy, żeby coś w jej rodzinie było nie tak, czy coś w tym stylu. Może po prostu uznała nas za nieciekawych? - może Shiva pomyślała, że znajdzie lepsze towarzystwo niż grupka nerdów, którzy godzinami mogą gadać o komiksach Marvela?
Już miał akceptować swoją drużynę, był naprawdę blisko, ale kolejne słowa Fairweather wprawiły go w osłupienie.
- Że co? Jaką znowu skórą? - spojrzał na nią z przerażeniem w oczach. - Może nie chodziło jej o ludzką... Może miałaś buty albo torbę ze skóry... - zaczął zgadywać, próbując trochę... usprawiedliwić Shivę? Mimo wszystko nigdy się nie pokłócili i nie było między nimi jakichś dziwnych historii. Po prostu przestali gadać. No i też na hasła "seryjny morderca" czy "psychopata" nie przychodziła mu automatycznie Ventress.

Monty Fairweather
sprzedawczyni — lost in vibes
20 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
a negroni
sbagliato
with prosecco in it
Z tym Gollumem to nie chodziło jej o to, że Jake mieszkał na bagnach, które powinien częściej opuszczać, a o to, żeby częściej wychodził z czeluści, bo jak wiadomo, sama postać mieszkała w podziemiach na wysepce u podnóżach gór. Gdyby nawiązywała do bagien, nazwałaby go Shrekiem. Mimo to nie zamierzała go naprostowywać. Przynajmniej ktoś jeden będzie uważany za bardziej przemądrzałą od niej.
Monty, identycznie jak przyjaciel, nie zamierzała wylewać tej ohydnej mieszanki. Wręcz przeciwnie - planowała ją wypić. Nawet, jeśli miałaby się porzygać. - Wstrętne obrzydlistwo - podsumowała ładnie, dalej czując posmak trunku w nosie. Odniosła wrażenie, że przez to posklejały jej się w nim wszystkie włoski.
Nie znała detali odnośnie pobicia nastolatka, o którym wspominała Shiva, ale coś tam obiło jej się o uszy, więc musiało wydarzyć się to stosunkowo niedawno.
- Chyba tak - Monty przytaknęła skinieniem głowy, żeby potwierdzić pytanie Jake'a. - Nie mówiła dokładnie kiedy to się stało, ale biorąc pod uwagę, że była mocno przygnębiona, raczej na przełomie ostatnich tygodni - powiedziawszy to i zanim zaakceptowała skompletowaną drużynę, ponownie wróciła do panelu, żeby nanieść pewne poprawki. - Jakoś nie wyobrażam sobie, żebyś kumplował się z Shivą, przecież wy jesteście z dwóch innych światów. No co? Po prostu nie wydaje się zbyt rozrywkowa i rozsiewa wokół siebie jakąś dziwną aurę - chciała dodać, że przypominała jej Wednesday z rodzinki Addamsów, ale Ventress nikogo nie turturowała. Chyba. Nie wydawało jej się również, żeby jej adopcyjna rodzina miała jakieś problemy, Winfieldowie byli raczej znani w Lorne Bay i gdyby coś się działo, miasteczko huczałoby o tym, a wieść rozeszłaby się szybciej niż świeże bułeczki. W dodatku nie uważała, aby Hargreeves i jego znajomi byli nudni czy nieciekawi. Wręcz przeciwnie, Monty wydawali się bardzo rozrywkowi i mieli fajne zainteresowania. Najwyraźniej ich towarzystwo nie do końca pasowało Shivie. Dlatego na ta te stwierdzenie rudowłosa machnęła tylko wolną ręką, w drugiej dzierżąc pada.
- Czy ty widziałeś, żeby miała kiedykolwiek cokolwiek ze skóry, stary? - popatrzyła na niego, jakby widzieli się po raz pierwszy w życiu. - Miałam na sobie dżinsowe ogrodniczki, bawełnianą koszulkę i stare conversy. Jakim cudem miałabym pachnieć skórą? Ewidentnie chodziło jej o tę ludzką - może i brzmiało to dziwnie, ale Monty serio odebrała słowa Shivy. I Shiva, rzucając taki dziwny tekst, miała na myśli skórę, ale na pewno nie sztuczną i na sto procent nie zwierzęcą.

Jake Hargreeves
ambitny krab
bubu
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
Wyglądało na to, że ani jedno, ani drugie nie zamierzało tak po prostu przerzucić się na jakiś lepszy trunk, którego picie sprawiłoby im chociaż odrobinę przyjemności. No ale od czego była młodość, prawda? I wyćwiczone w bojach żołądek i wątroba. Jake po prostu czuł w kościach, że za parę lat nie będzie już w stanie czegoś takiego wypić bez zagrożenia dla swojego życia i/lub zdrowia, także tak oto zamierzał żyć chwilą i poszaleć po nerdowsku.
- Kurde... Znaczy wiesz, przygnębiona to ona jest w sumie od paru miesięcy, więc bycie świadkiem czegoś takiego mogło ją jeszcze bardziej dobić - zastanowił się. Przez chwilę przyszło mu nawet do głowy, że może przez wzgląd na dawną znajomość powinien się do niej odezwać o spytać, czy wszystko okej? Z drugiej strony - Jake był chyba najbardziej nienarzucającą się osobą w Lorne Bay i okolicach. Skoro Shiva pewnego dnia uznała, że nie chce się z nim już kumplować, to Hargreeves po prostu przyjął i uszanował jej decyzję. - Wiesz, kiedyś taka nie była. Znaczy może nie była królową rozrywki, ale dało się z nią i pośmiać, i normalnie pogadać. A teraz zrobiła się taka... mroczna - nie mógł nie zgodzić się z Monty co do dziwnej aury Ventress. Sprawiała, że człowiek średnio miał ochotę się do niej odzywać. - No i nie tylko wobec mnie taka się stała, innych naszych wspólnych znajomych też nagle od siebie odsunęła. Komuś podobno powiedziała, że znajdzie sobie ciekawsze towarzystwo, ale nie wiem, może to tylko takie plotki - wzruszył ramionami, bo co jak co, ale plotkowania to akurat Jake starał się unikać. Z naciskiem na "starał", bo nie od dziś wiadomo że to faceci są największymi plotkarami. No ale to by się zgadzało - z tym, że jak widać nie udało się Shivie wciągnąć to innej, "fajniejszej" paczki. Jake na swoich ziomków oczywiście nie narzekał, część z nich była trochę z innej parafii, ale koniec końców potrafili się zajebiście bawić w swoim towarzystwie. Już nie wspominając o Monty, z którą miał super relacje od zawsze i kiedy tylko mógł, starał się ją zapoznać z resztą swoich znajomych.
- Okej, okej, faktycznie. Skóra do Ciebie nie pasuje. Znaczy pasuje, we wszystkim byłoby Ci dobrze, ale wiesz, nie pasuje do Twojego charakteru - wyjaśnił, bo przecież rudej niczego nie brakowało i Jake nie chciał, żeby odebrała jego słowa jakoś na opak - że skórzane fatałaszki są zarezerwowane tylko dla wybranych, czy coś takiego. - Mega creepy sytuacja. Ale pamiętam, że zerknąłem kiedyś na jeden z jej rysunków i przedstawiał jakieś wnętrzności Ale uznałem, że to na biologię albo coś - zmarszczył brwi, próbując sobie odtworzyć tamte chwile. A może to jemu wyobraźnia płatała już figle? I dopowiedział sobie jakieś dziwne wątki do całej historii? - A może to, co rysowała to były jej wspomnienia? Może rozpruła komuś brzuch i wypruła flaki... Myślisz, że teraz stoi za oknem i nas obserwuje? - spytał przybierając na maksa poważną minę i ton głosu. - Boooo! - krzyknął i zerwał się nagle ze swojego miejsca w jej stronę, unosząc wysoko dłonie, mając nadzieję że uda mu się wystraszyć rudowłosą. Po chwili wrócił tyłkiem na swoje miejsce, trzymając się za brzuch i niemal pokładając się ze śmiechu.

Monty Fairweather
ODPOWIEDZ