Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
#40

No i nastał dzień bankietu wyprawianego przez Callaway'ów. Skuszony wizją darmowego wina i gulaszu spod ręki pani Callaway (do której samowolnie zwracał się per "Jenny" - mimo że nikt mu tego oczywiście nie proponował. Pani Callaway z kolei był po prostu "Salem"), Luke wkroczył pewnym krokiem do domu gospodarzy. Nawet odział się w jakąś koszulę, żeby Tate mu później nie zarzuciła, że narobił jej wiochy. Otworzyła mu jakaś młoda panna i Winfield dopiero po jakimś czasie przypomniał sobie o istnieniu Harper. Piętnastu lat co prawda już nie miała tak jak wspominała Tate, ale no ale jednak wciąż była dzieckiem więc rozumiał totalnie kumpelę skąd ta ocena.
Zaraz po wejściu do środka od razu wziął zaoferowany mu kieliszek wina który wypił niemal jednym duszkiem, a następnie sięgnął po jakąś małą przekąskę. Rozejrzał się po salonie i dojrzał gospodarzy, do których od razu podszedł. Wymienił uścisk dłoni z Salvadorem, a od Jenny otrzymał nawet buziaka w policzek na powitanie. Po krótkim small talku ze starszymi uznał, że już nie da rady dłużej być miły i taktowny, więc poszukał wzrokiem Tate. Akurat zmierzała do oczywiście dobrze już znanej Lukowi z dziecięcych lat piwniczki z winami, więc bez większego zastanowienia ruszył za nią.
- Siema. Całkiem niezła imprezka, myślałem że będzie w chuj sztywno tak szczerze mówiąc. I jest dobre żarcie. Twoja matka to wszystko zrobiła? - spytał odkładając gdzieś na bok talerzyk na którym trzymał jedzonko. Ktoś to sprzątnie, nie? Nie jego problem. - A propos Twojej matki, chcesz usłyszeć coś zabawnego? - spytał i oczywiście nie czekając na potwierdzenie bądź protesty Tate, kontynuował. - Ostatnio spotkałem Jenny pod Coles. Wiesz, pomogłem jej przetransportować zakupy ze sklepu do auta i takie tam. No i pytała, czy mówiłaś mi o tej waszej imprezce, ja na to że tak, blablabla. No i stwierdziła, że szkoda że już tak rzadko wpadam do waszego rodzinnego domu. A ja na to - parsknął śmiechem, bo nie mógł już wytrzymać bez chichrania się jak głupi. - że wpadałbym częściej gdybyś nie dała mi kosza po tym jak Ci wyznałem miłość w ostatniej klasie liceum  - i zaczął się śmiać ze swojego jakże wybornego żartu. A na chuj tak naściemniał biednej Jenny? Ano dlatego, że był urodzonym mąciwodą, po prostu. Nie było w tym większego celu.

Tate Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
09.


Ostatnie dni były prawdziwym koszmarem. Dlaczego? Dlatego, że tak jak pozostałe rodzeństwo, została zmuszona do do pomocy w przygotowaniu bankietu, przez co nie miała czasu dla siebie ani dla klientów, którzy (wierzcie lub nie!), ostatnio rozdzwaniali się potrójnie. Naprawdę! Tate musiała wszystkie spotkania przerzucić na połowę października, a i tak cały terminarz miała już skrupulatnie zapisany.
Mimo wyczerpania, głównie psychicznego, trzeba przyznać, że wystrój winnicy niejednego gościa wprawił w oniemienie. Za to w powietrzu, oprócz woni winorośli i wina, unosił się zapach własnoręcznie przygotowanych potraw, w tym gulaszu Jenny i to w dwóch wersjach, bo mama doskonale pamiętała, że jej najmłodsze dziecko nie jada mięsa, a i na wydarzeniu znalazło się kilku równie wydziwiających uczestników.
Tate pierwszy raz dawna wskoczyła w czerwoną sukienkę, no bo jak nadarzała się okazja, to jednak lubiła się odpierdolić, a akurat ta kiecka świetnie podkreślała jej figurę i talię. Poza tym rodzice prosili, żeby ich pociechy ubrały się jak ludzie i nie przynosiły wstydu dresem czy odsłoniętym brzuchem.
- O proszę, a kto tu raczył zaszczycić nas swoją obecnością - gdyby Callaway tylko chciała, obdarzyłaby Luke'a ironicznie niskim ukłonem, przyciskając twarz prawie do podłogi, ale szkoda było jej kręgosłupa i czasu. - Wszyscy pomagaliśmy w kuchni - dodała, ale nie uchyliła rąbka tajemnicy, które potrawy wyszły spod jej skrzydeł, bo przecież Winfield zaraz rzucałby kąśliwe uwagi, a potem stwierdzi, że Tate chce go najzwyczajniej w świecie otruć.
Wyminęła mężczyznę, po omacku odnalazła zwisający z sufitu sznurek, za który pociągnęła jednym zwinnym ruchem i tym samym w piwniczce nastała jasność. Za dzieciaka bawili się w tym miejscu z rodzeństwem, a później z dziećmi sąsiadów, aż w końcu z kolegami z klasy. To właśnie tutaj przechowywano większość butelek z winem, a te wcześniej napełniane były ze szklanych baniaków, w których niskoprocentowy alkohol dojrzewał spokojnie. Tata uznawał robienie wina za prawdziwą sztukę, ale jego córka tego nie rozumiała, bo mimo że potrafiła zgadnąć każdy smak trunku z zamkniętymi oczami, sama preferowała te najtańsze. I choć teraz piwniczka wypełniona była po brzegi półkami z ciemnymi butelkami, jeszcze kilkanaście ładnych lat temu a służyła do schadzek i nawet Tate przeżyła tutaj swój pierwszy pocałunek. Z kim? Nie pamiętała? Może właśnie z Lukiem?
- Och, poważnie, Winfield? - zerknęła na niego przez ramię, schodząc ostrożnie po schodach, bo o zaliczenie gleby i sturlanie się na sam dół wcale nie tak trudno. Zwłaszcza w szpilkach. - Powiedziałeś mojej mamie, że dałam ci kosza? Serio chcesz, żeby myślała, że od samej szkoły średniej jesteś we mnie nieszczęśliwie zakochany? - parsknęła śmiechem, kręcąc przy tym głową. Nie potrzebowała niczego bardziej do szczęścia oprócz absurdów padających z ust Luke'a. - W takim razie muszę jej powiedzieć, że dałam ci kosza, bo zdradzałeś mnie na lewo i prawo - cóż, nie od dziś Tate miała kumpla za męską dziwkę, która próbuje zaliczyć wszystko, co napotka na swej drodze.

Luke Winfield
sumienny żółwik
-
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke o pomocy w organizowaniu rodzinnych imprez wiedział tyle, co nic. Zawsze wbijał na gotowe (nawet za czasów, kiedy jako małolat jeszcze mieszkał ze starymi), a po rodzinnej posiadówce uderzał znowu na miasto. Dlatego pewnie nie potrafiłby zrozumieć zmęczenia Tate, zwłaszcza że był przekonany że jej starzy ogarnęli wszystko sami albo posmarowali komuś odpowiednią kwotę za ogarnięcie chaty.
- No już się tak nie ciesz, nie przyszedłem tutaj dla Ciebie - odparł w odpowiedzi na jej przywitanie, wzruszając ramionami. Tak, tak, Tate na pewno skakała z tego powodu z radości. - Ugh, dobrze że ostrzegasz. Czyli jednak muszę uważać na to, którą przystawkę wybieram - dodał, bo oczywiście - mimo zapobiegawczego nie wnikania w szczegóły przez Tate - Luke nie mógł sobie darować złośliwości.
Po tym jak Tate zapaliła światło w piwniczce Luke na pewniaka zrobił krok do przodu, uważnie patrząc pod nogi. Oczywiście nie pamiętał już układu piwniczki i ledwo uniknął zderzenia czołowego ze zwisającą belką.
- Ja pierdolę, kto to projektował - mruknął pod nosem. Mimo czyhających tu na każdym kroku niebezpieczeństw piwniczka kojarzyła mu się z najlepszymi beztroskimi latami dzieciństwa. Tym, jak grali tu z Tate i kumplami w planszówki, sączeniem winiacza i oceniniem z miną mędrca buketów poszczególnych trunków, chowaniem się przed panem Winfieldem kiedy ojciec przyjeżdżał odebrać młodego (ostatecznie spędzał tu długie godziny przekonany, że jest taki cwany, a tak naprawdę pan Winfield zawsze namówiony przez Salvadora zostawał na małej degustacji i ostatecznie musiała po nich przyjeżdżać mama Winfield). Przelizać też pewnie kogoś przelizał, aczkolwiek bardzo wątpliwe że była to Tate - bo Callaway na pewno by zapamiętała, że jej pierwszy pocałunek przeżyła właśnie z Lukiem. Takich wspaniałych doświadczeń się nie zapomina! O ile wcześniej nie zastosuje się metody wyparcia.
- Tate, Tate, Tate - powtórzył kilkukrotnie, cmokając ze zdegustowaniem. - Jestem gotów na wiele poświęceń, byleby tylko Jenny posuszyła Ci głowę o to, że odrzuciłaś takiego kawalera i że nie zostałem jej zięciem, choć było tak blisko - wyjaśnił swój tok myślenia. Oczywiście, że wszystkie absurdy wychodzące z jego ust miały na celu wkopanie Tate w krępującą sytuację i konieczność wysłuchiwania przez nią kazań matki, która przecież Luke'a uwielbiała i zapewne był jednym z jej wymarzonych zięciów. Biedna, naiwna Jenny... - Hej, ale aż tak to nie ściemniaj, bo wtedy zdyskredytujesz mnie w oczach Jenny na amen. Poza tym skoro dałaś mi kosza, to technicznie rzecz biorąc nie zdradziłem Cię ani razu - zmrużył oczy, choć tak naprawdę Tate nie skłamałaby aż tak bardzo - Luke był trochę slutty. Trochę bardzo tak właściwie. Ale tak naprawdę Winfield kumulował w sobie ogromne pokłady ciepła i miłości, którymi po prostu chciał dzielić się z jak największą ilością panienek w szkole. No prawdziwy dobroczyńca z niego. - By the way, wiedziałaś że Twoja matka ma zadatki na milfa? - rzucił pytanie, uważnie przylądając się etykietom na butelkach, które absolutnie nic mu nie mówiły. - No dobra, to co polecasz, żeby kopnęło? - jebać bukiety i roczniki, w końcu nie przyszedł tutaj żeby się delektować.

Tate Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
Nie oczekiwała, że Luke przyjedzie tutaj ze względu na nią. Bo, właściwie w życiu nie przyszłoby jej to przez myśl. Znała go nie od dziś, a nawet nie od wczoraj i doskonale zdawała sobie sprawę, że jego udział bankiecie związane jest z darmową najebką, gulaszem jej matki i oraz możliwością wyrwania jakichś dupeczek. Szkoda, że właściwie każda z nich przyszła z partnerem. Albo partnerką. Dlatego jeśli Luke przybył do winnicy Callaway'ów na łowy, to najpewniej spotka się małym rozczarowaniem.
- Narzekasz jak stara baba - podsumowała go, kiedy tak zarył pustą banią belkę zwisającą z niskiego, drewnianego sufitu. - Jojczysz i jojczysz. Nie pamiętam już, żeby cokolwiek było dla ciebie okej - w sumie już od dziecka był marudny i wiecznie kręcił nosem. Dobrze, że Tate słynęła ze swojej nieustępliwości i żadne ględzenie Luke'a jej nie zniechęcało. A gdy włączało mu się dogryzanie, odpłacała mu się pięknym za nadobne. I tak właśnie wyglądała ta ich skomplikowana relacja - niby kumplowali się, a jakby dłużej się nad tym zastanowić, to chyba jednak niekoniecznie.
Pochyliła się nad regałem pełnym butelek z zamiarem odszukania tej, która chodziła za nią już od rana. W końcu ją dostrzegła i wyjęła z szeregu pozostałych win.
- Musi cię strasznie boleć fakt, że nigdy nie była tobą zainteresowana. Co, Luke? Taki samiec alfa, który wyrywa wszystkie panienki, pies na baby, a tu proszę, trafiła się jedna odporna na twoje wdzięki. Nic dziwnego, że nie potrafisz się z tym pogodzić - westchnęła z udawanym żalem, ale nic nie mogła poradzić na to, że Winfield absolutnie nie był w jej typie i to pod żadnym względem. Zadufany, krnąbrny, aż zanadto pewny siebie. Nic dziwnego, że nie raz Tate nie wiedziała czy gość mówi serio czy znów rzuca jakimś nieudanym żartem, który bawił wyłącznie samego Luke'a. - Szczerze mówiąc nie wiem, czy moją matkę obchodzi z kim się spotykam, a komu daję kosza. Raczej nie wpieprza się w relację swoich dzieci. I nawet jeśli ma zadatki na milfa, to ty co najwyżej możesz jej buty czyścić - mrugnęła do niego i usiadła pod ścianą na ławeczce, którą ze trzydzieści lat temu zbudował jej dziadek i która nawet po takim czasie nie wymagała renowacji. Jak widać, Callaway'owie dbają o swoją ojcowiznę, choć na przejęcie winiarni pokusiło się tylko jedno z nich. I na pewno nie była to Tate.
- Wybierz coś sobie - wskazała ręką na regał, z którego wyjęła przed chwilą słodko - kwaśne wino z nutką wiśni. - Wszystkie po środku mają szesnaście procent, więcej mieć nie będą. Ale ostrzegam, są cierpkie i po prostu niedobre. Chyba, że lubisz taką siekierę, to nie krępuj się - wygrzebała z koszyka korkociąg, bo tych pewnie pełno poniewierało się po farmie i odkorkowała swoją butelkę jednym, zwinnym ruchem. Umiała posługiwać się korkociągiem jeszcze zanim zaczęła stawiać pierwsze kroki, co akurat w przypadku Callaway'ów było naturalną koleją rzeczy. - Ale ogólnie impreza spoko? - Tate zerknęła na Luke'a i upiła kilka łyków trunku, który wprawdzie nie był jej ulubionym, ale wychowała się wśród ludzi kochających wino, więc po prostu nauczyła się ten sam tolerować, aż ten w końcu stał się totalnie neutralny.

Luke Winfield
sumienny żółwik
-
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Już pierwszy look na gości utwierdziły Luke'a w tym, że nie ma tu czego szukać. Zresztą, nawet jeśli nie chciał tego przyznać przed samym sobą, miał już w głowie jedną babę, więc ewentualna dupa, którą by dziś wyrwał, byłaby dla niego jeszcze mniej znacząca niż typowa jednorazowa przygoda. Ale przynajmniej mógł się podroczyć z Tate, więc tyle dobrego z jego dzisiejszej wizyty.
Słysząc jej przytyk o jojczeniu oczywiście skrzywił się, tym samym potwierdzając każde jej słowo. Oczywiście w swoich oczach był totalnie wyluzowanym kolesiem, który nigdy nie miał z niczym problemu.
- Och, Tate, co za wspaniale zaprojektowana piwnica. Jeśli jesteś karłem lub krasnalem, to być może nawet wyjdziesz stąd bez guza - wyszczebiotał z nienaturalnym entuzjazmem. - Tak lepiej? - spytał już typowym dla siebie zblazowanym tonem. Tate zdecydowanie zasługiwała na jakiś laur cierpliwości za wytrzymywanie przez tyle lat z Winfieldem.
Kiedy Callaway przedstawiła mu swoją teorię na temat jego bolączki z nią związanej, z zaciekawieniem wsłuchiwał się opierając się bokiem o ścianę i krzyżując ręce na klacie. Nie mógł powstrzymać się przed lekkim uśmieszkiem.
- Wow, ależ Ty masz mniemanie o sobie. Ale to dobrze, dobrze, trzeba być w życiu pewnym siebie, bo inaczej Cię zjedzą. A, i dzięki za komplement - dodał jeszcze, bo skoro mu powiedziała że jest samcem alfa, to akurat uznał za miłe słowo. To nic, że Tate miała pewnie na myśli najgorsze znaczenie tego określenia. W każdym razie, gdyby kiedyś coś między nimi zaszło, to Luke chyba czułby się jakby robił coś z siostrą. Tate co prawda była fajną laską, jeszcze jak się odstrzeliła, ale jednak ich relacje były bliższe relacjom Luke'a z Billie niż z relacjom z panienkami. Oznaczało to, że Tate była prawdziwą farciarą. - Nah, spoko. I tak nie brałbym się za Twoją matkę dopóki ma męża. Mężatki są najgorsze. Prędzej czy później stary o wszystkim się dowiaduje a ty kończysz z obitą mordą - i tak oto Luke zaprezentował ze swojej strony cały festiwal hipokryzji, bo otóż dokładnie za mężatkę się obecnie brał. Tyle, że robił to całkiem nieświadomie, bo Cami nie była skora to chwalenia się swoim stanem cywilnym.
- Lubię dużo procentów, to mi wystarczy - stwierdził krótko, po czym wyjął ze środkowej półki jakieś randomowe wino, którego etykieta najbardziej mu się spodobała. Następnie klapnął sobie po turecku na przeciwko ławki, na której siedziała Tate i zabrał się za otwieranie butelki. - Mhm. Znaczy wiesz, dopiero przyszedłem, ale bifor w piwniczce zawsze na propsie. Ten zapach stęchlizny już zawsze będzie mi się kojarzył z najlepszymi latami życia. Wiesz, człowiek nie miał wtedy żadnych problemów oprócz tych jebanych klasówek z matmy - westchnął niczym styrany życiem staruszek, który w życiu przeżył i zobaczył już wszystko, a następnie w końcu otworzył wino. Poszło mu to zdecydowanie mniej sprawnie niż Tate, bo jednak nie miał wprawy godnej Callawayów. Upił łyk, oczywiście skrzywił się od cierpkiego smaku, ale to nic - pił dalej. Musiał pocierpieć, skoro już tak bardzo chciał się upodlić. - By the way, spotkałem ostatnio tego Twojego Lowella. Pomagałem mu się uspokoić w czasie burzy, bo złapała nas na przystanku - stwierdził nagle czując, że ten temat zainteresuje Callaway.

Tate Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
Gdyby nie stał tak daleko, pewnie pacnęłaby go w ten pusty łeb. Luke zawsze szukał we wszystkim problemów - jak nie zbyt niski sufit, to podłoga za śliska, nazbyt strome albo przesadnie wąska futryna. I sam był winowajcą jej myślenia, bo nie pierwszy raz żalił się pani Callaway, jak to Tate źle go potraktowała i załamała mu serduszko. Każdy pomyślałby w podobny sposób, gdyby nasłuchał się takich bzdur. A prawda była taka, że Winfield nawet jakby chciał, to nie umiałby porządnie do niej podbić. Pomijając oczywisty fakt, że ich relacja była czysto kumpelska i z tej mąki chleba by nie było. Bo o ile ona była fajną laską, czy on był fajny facetem? Może? Czy Tate skomplementowałaby go kiedykolwiek w taki sposób, choćby w myślach? Nigdy w życiu.
- Nie mam wysokiego mniemania o sobie - skarciła go, łapiąc porządny łyk wina prosto z butelki. Bo żadna była z niej dama. Koło damy, to ona nawet nie stała. Pewnie, lubiła odstrzelić się w sukienkę, no bo w końcu była z niej strojnisia, ale do jakichkolwiek manier było jej cholernie daleko. - Po prostu mam dla ciebie za wysokie progi. I za niskie sufity - wymownie zerknęła w kierunku belki, o którą chwilę temu zahaczył Luke. - Dziwne nastały czasy, że laski kręci taki bawidamek. A w sumie to kobiety od wieków miały słabość to takich typów. Nie bierz tego do siebie, Winfield, nie uważam cię za gościa, który wykorzystuje panienki. Chociaż nie, w sumie to trochę mam - właściwie Callaway nie wyobrażała go sobie inaczej. Inaczej, to znaczy w jakimś stałym związku, a nie tylko na przelotnych flirtach.
- Nie jesteś w jej typie - zawyrokowała, gdy wybierał jeden z mocniejszych trunków. Swoją drogą był paskudny. Trunek w postaci wina, nie Luke. W sumie dobra, on też. - Nie lubi takich z mlekiem pod nosem. Z tym koprem to nie miałbyś szans w rywalizacji z moim starym - w tym miejscu Tate wymownie dotknęła swojej twarzy, a w zasadzie punktu nad ustami, bo właśnie w tym miejscu u Luke'a znajdował się ledwo widoczny zarost. - Pamiętasz, jak pierwszy raz moja matka przyłapała nas w tej piwnicy na chlaniu? Ale miała minę! Zrobiła się czerwona bardziej niż Les Derniers Cepages z osiemdziesiątego szóstego. Ale równie szybko jej przeszło. Nawet poprosiła, żeby jej nalać kieliszek - co jak co, ale państwo Callaway byli naprawdę w porządku. Nie byli skurwiałymi rodzicami. Właściwie nijak mieli się do takich rodziców i dlatego Tate częściej musiała się pilnować, zabraniać sobie różnych rzeczy i być skurwiałym rodzicem dla samej siebie. - Piękne to były czasy - aż rozmarzyła się na wzmiankę o przeszłości. Zero problemów, a jedyne stresy jakie mieli, to nieodrobione lekcje i kolejne uwagi w dzienniczkach. Bo duet Callaway - Winfield zdobywał najwięcej uwag w historii szkoły średniej w Lorne Bay.
- Żadnego MOJEGO Lowella - zastrzegła natychmiast, bo nie lubiła, kiedy ktoś tak mówił. Owszem, Lowell był jej przyjacielem od serca, ale nie był jej własnością, mimo że chętnie chwyciłaby go w łapkę i schowała do kieszeni. Tyle, że bycie KOGOŚ zawsze kojarzyło się z byciem razem, a oni nigdy nie byli parą. I nic nie zapowiadało, żeby taki stan rzeczy kiedykolwiek się zmienił. - No tak, cierpi na brontofobie. Jak udało cię się go uspokoić? - zaciekawiła się, bo nawet jej nie przychodziło to nadzwyczaj łatwo i potrzebowała wielu lat, żeby opatentować najlepsze sposoby.

Luke Winfield
sumienny żółwik
-
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Większość podrywów Luke'a było opartych na kłamstwie i udawaniu fajnego faceta (tak samo jak udawał przed Jenny zięcia do rany przyłóż). Tate znała go za długo i zbyt dobrze, żeby dała się nabrać na jego triki. Znała co od tej najgorszej strony, czyli - chamskiego, humorzastego i z przerośniętym ego. No nikt o zdrowych zmysłach by sobie czegoś takiego świadomie nie zafundował.
- Tate, mamy XXI wiek i laski też lubią niezobowiązujący seks. I nawet robią to z pierwszym lepszym typem dla samej przyjemności. Więc równie dobrze mogę powiedzieć, że ja też jestem czasami wykorzystywany - odparł wzruszając ramionami. A związków wbrew pozorm miał kilka na koncie. Okej, w 90% były to związki bardzo krótkie i z laskami, które i tak szybko mu się nudziły. Ale na przykład taka Autumn, z którą Luke był w czasie studiów - no kto by pomyślał, że uda mu się wyrwać laskę, której jedynym minusem było to że pochodziła z Carnelian Land? Ano nikt. Za to każdy, kto go wtedy znał, pewnie nie dawał im większych szans. No i oczywiście się nie pomylili, bo dla Luke'a wtedy bardziej niż jakieś tam związki liczyła się dobra zabawa i narko-bibki. Ostatecznie Autumn kopnęła dziada w tyłek, a ten oczywiście poleciał do laski, która ostatecznie zmarła w wyniku udławienia się własnymi rzygami. I że niby Luke nie wiedział nic o związkach, hę??
- Taaa? Ten koper niejednej sprawił taką przyjemność, o jakiej Ty możesz sobie tylko pomarzyć. Daj, potrzymam Ci butelkę, a Ty w tym czasie wygogluj sobie słowo "mineta", bo pewnie nie wiesz o czym mówię - nawet wyciągnął w jej stronę rękę, naprawdę gotów potrzymać jej butelkę z winem dla jej wygody. Well, Luke was just being Luke.
Roześmiał się na wspomnienie o przyłapaniu ich na buszowaniu w piwniczce przez Jenny, aż mu wino pociekło przez usta. Na szczęście ubrudził tylko podłogę, nie siebie.
- No, było tak. W ogóle Twoi starzy są mega wyluzowani. Chociaż pamiętam jak kiedyś Twój ojciec, Sal - dodał na wypadek, gdyby Tate nie wiedziała o kim mówi. - wyciągał mnie stąd za fraki. Mieliśmy może z 9-10 lat i chciałem Ci udowodnić, że wejdę tu niezauważony. No kurwa trochę nie pykło - wtedy Luke i Sal jeszcze się nie kumplowali (teraz też nie, choć Luke miał na ten temat nieco inne zdanie) i mały Winfield po raz pierwszy na serio wystraszył się wtedy taty Tate. Był wtedy naprawdę groźny i jeszcze tak głośno mówił...
- Okeeej, no to nie TWOJEGO Lowella, tylko po prostu Lowella. Lepiej? - wywrócił oczami. Luke dalej nie wierzył, że niczego pomiędzy nim a Tate nie było, ale niech jej już będzie. - Bro-co? - zmarszczył brwi. - Opowiedziałem mu o patencie mojego starego. Liczysz sekundy, jakie mijają od błysku do grzmotu. Im wyższa cyfra, do jakiej dochodzisz, tym burza coraz bardziej się oddala - odparł. Okazało się, że Lowell nawet znał ten patent z jakiegoś filmu i okazało się, że papa Winfield wcale tego nie wymyślił jako pierwszy. - No a potem, wiesz. Zacząłem gadać. O żółwiach, o pracy, o klubach ze striptizem. Zamówiłem nawet u niego fotel bujany z wikliny dla kumpla - o czym Remi jeszcze nie wiedział, ale oj tam, oj tam.

Tate Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
To prawda, Tate znała Luke'a z najgorszej strony. Co dziwne, dalej chciała się z nim zadawać, więc jeśli to nie była przyjaźń, to ja już nie wiem co nią było. Oczywiście żadne tego tak nie nazywało i woleli udawać, że darzą się znikomą sympatią, bo przecież oboje byli zbyt uparci. A jednak po kilkunastu latach znów siedzieli w piwnicy, gdzie jej ojciec przechowywał najlepsze gatunkowo wina, jakby czas zatrzymał się na początku szkoły średniej.
- Ale wiesz, że relacje z kobietami nie muszą opierać się wyłącznie na seksie, nie? - zapytała tonem, którego najpewniej używałaby podczas rozmowy z jakimś małoletnim. - Chociaż znając ciebie, dalej nie dojrzałeś do rozmów i do bycia przy dziewczynach bez konieczności macania cycków - w porządku, może i Winfield miał rację, laski też lubiły niezobowiązujący seks, ale zwykle nawet w takich momentach kierowały nimi emocje. I jeśli jakaś panna kiedykolwiek powie, że nie lubi pomiziać i poprzytulać się po stosunku, to Callaway w życiu nie uwierzy w takie bzdury.
Popatrzyła na niego z nieukrywanym politowaniem. Gdyby tak przeliczyć i podsumować kilka relacji, to wcale nie zdziwiłaby się, gdyby miała dłuższe i trwalsze związki z kobietami niż Luke.
- Idę o stówę, że robię lepsze minety niż ty. W sumie pokazałabym ci, ale coś ci dynda między nogami - już ona pokazałaby mu kilka sztuczek, normalnie szczęka by typowi opadła. Nie od dziś, a nawet nie od wczoraj wiadomo, że kobiety były w łóżku lepszymi kochankami, bo kobieta wie jak dogodzić drugiej kobiecie. I nie było mowy o udawanych orgazmach, jak to bywało w przypadku bzykanka z facetami.
Rzeczywiście rodzice Tate byli wyluzowani i wcale nie musieli jakoś trudzić się, żeby wychować dzieci na porządnych ludzi. Prawie każde z ich pociech skończyło studia, każdemu jakoś się wiodło i jak do tej pory jeszcze żadne nie umarło, a to już duży skuces.
- Na brontofobie - wywróciła oczami, bo czasem już nie miała do Winfielda siły. Serio. - To lęk przed burzą i piorunami. Ja na przykład mam koulrofobię, ale to chyba już wiesz po tym jak w podstawówce poszliśmy całą klasą do cyrku - kto by podejrzewał, że nieustraszona Callaway, która na co dzień obcuje z duszami zmarłych, cykała się klaunów? I jeszcze niech ktoś próbuje jej wmówić, że w takich przebraniach starano się rozbawić dzieci. No chyba nie. - Fajnie, że zająłeś go rozmową, to chyba najbardziej na niego działa. Dobry z ciebie gryzoń - sama nauczyła się, że trzeba zająć czymś Lowella, żeby nie skupiał się na hukach i błyskach. Najczęściej ta metoda działała, choć niekiedy trzeba było po prostu dotrzymać mu towarzystwa w całkowitym milczeniu. - Kumpel lubi takie pierdółki z wikliny? - podpytała i zanim ponownie przystawiła butelkę z winem do ust, stuknęła dnem o bok tej, którą Luke dzierżył w dłoni.

Luke Winfield
sumienny żółwik
-
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke'owi nawet przez gardło by nie przeszło określenie Tate jako "przyjaciółki", mimo że dokładnie za taką ją gdzieś w głębi uważał. Paradoksalnie to przez docinki i przypierdolki Winfield okazywał ludziom sympatię, więc jeśli jechał po kimś jak po łysej kobyle, to oznaczało to, że ten ktoś był dla niego ważny. Także nie wiem czy Tate zdawała sobie z tego sprawę, ale przez całe życie była obsypywana przez Luke'a komplementami.
- Nie muszą, ale mogą i nie ma w tym niczego złego - wywrócił oczami. - Hej, przecież gadam z tymi laskami... czasami. I nie, nie są to rozmowy ograniczone do pytania o ulubioną pozycję - no, akurat Luke to gadać lubił, więc nie potrafiłby przy pannie milczeć. Oczywiście nie rozumiał, że Tate pewnie chodziło o rozmowy na poważniejsze tematy, a nie tylko te prowadzące do ruchania. Luke bywał emocjonalnym betonem, nie lubił i nie potrafił nawet za bardzo okazywać uczuć, więc laski lubiące się przytulać były dla niego trochę creepy i wzbudzały potrzebę szybkiej spierdolki. Przytulić to się można do mamy w dniu jej urodzin przy składaniu życzeń, a nie do obcego typa z którym właśnie się niezobowiązująco przespałaś. No chyba, że w twojej głowie było to zobowiązujące, ale to już nie problem Luke'a, co nie. No.
- Dobra, to możemy się założyć. Ugadamy się z jakąś panną, najpierw podziałam ja, potem Ty - albo odwrotnie - i niech ona rozstrzygnie - wystawił w jej kierunku dłoń, naprawdę zamierzając zawrzeć z nią ten zakład. Kompletnie nie skumał jak obrzydliwie to zabrzmiało, nie wspominając już o tym że praktycznie właśnie zaproponował Tate trójkąt. - A swojej fujary w życiu bym Ci nie powierzył, bo pewnie byś złośliwie ją poobgryzała - jeszcze dodał, żeby Callaway nie miała wątpliwości, że nie ma na co liczyć. Well... Tate na bank się z tego nie podniesie.
Machnął ręką, bo i tak nie potrafiłby powtórzyć nazwy wymienionej przez Tate. Nie pozostawało mu nic innego, jak jej zaufać.
- Aaaaa, okej. No to tłumaczy to, dlaczego tak się dziwnie wtedy zachowywał - stwierdził, przypominając sobie jak początkowo pomyślał, że Lowell zachlał i dlatego siedzi pochylony na przystanku, żeby skrócić sobie drogę. Potem pomyślał, że Hawkins nie jest przypadkiem za stary na takie lęki. A teraz pomyślał sam o sobie, że jednak bywa tępym butem i ignorantem. - Taaa, pamiętam. Ale to było creepy, kiedy pani Watson musiała Cię stamtąd wyprowadzać. Myśleliśmy, że Cię opętało, czy coś - stwierdził na wspomnienie tamtego dnia. No, skoro inne dzieciaki się dobrze bawiły i śmiały, a Tate była bliska płaczu, to dla małego Luke'a była to jednak dziwna sytuacja. - Wiesz, mi nie trzeba wiele żeby odpalić tryb katarynki. A że on się wkręcił w tę gadkę... - posłał jej lekki uśmiech, ale szybko go ściągnął, żeby go nie posądziła przypadkiem o jakieś ludzkie odruchy. Po stuknęciu się butelkami Winfield również zamoczył usta w winie i nawet poczuł pierwszy kołowrotek w głowie. - Ostatnio ma jakiś kryzys wieku średniego. Że nigdy nie znajdzie żony, nie będzie miał dzieci i w ogóle do trumny z nim. No i kupiliśmy mu fotel bujany, fajkę i takie dziadkowe kapcie. No i jak tak gadałem o tej wiklinie z Lowellem, to tak jakoś poszło, że zamówiłem ten fotel. Tylko jeszcze muszę o tym powiedzieć Remiemu - no bo przecież Luke za to nie będzie płacił.

Tate Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
Wiele naukowych badań potwierdzało, że kobiety przywiązywały się częściej i bardziej. Nie było w tym nic zaskakującego, w końcu emanowała od nich empatia, której mężczyznom niejednokrotnie brakowało albo mieli jakieś niezdrowe braki w sferze emocjonalnej. Nawet Tate, która zwykle uchodziła za nieco upośledzoną uczuciowo, lubiła przytulić się po seksie, niezależnie od tego czy była to dopiero co poznana laska, czy gość, którego znała od kilku lat. Było w tej chwili coś magicznego i niewiele miało wspólnego z maminym uściskiem.
- Myślisz, że będę zbierała po tobie jakieś ochłapy? - zniesmaczyła się nieco, bo bzykanie tej samej panny, co kumpel jakoś wzbudzało w niej mdłości. - Nie będę o nic się zakładać, Luke. Jako kobieta nie mam zamiaru uwodzić i wykorzystywać innej kobiety tylko po to, żeby coś udowodnić. Dorośnij w końcu - skarciła go nie tylko słowami, ale również spojrzeniem, które przypieczętowało przewrócenie oczami.
Czy on naprawdę uważał. że Tate zniży się do jego poziomu i potraktuje jakąś dziewczynę przedmiotowo, a potem jeszcze poprosi ją o wystawienie opinii w stylu spoko lizanie patelni, pięć gwiazdek, polecam tego tę użytkowniczkę? No nie, nic takiego nie będzie miało miejsca. Było jej niezmiernie przykro, ale Winfield będzie musiał uwierzyć na słowo, że Callaway świetnie operuje językiem.
Malo brakowało, żeby nie cisnęła w niego butelką, jedna na jego korzyść działał fakt, że w niekomfortowym momencie dotrzymał Lowellowi towarzystwa. W innym wypadku do końca bankietu Luke paradowałby nie tylko w poplamionej koszuli, ale też z roztrzaskanym łbem.
- Brak żony i dzieci? Brzmi jak bajka - nie uważała, żeby taka wizja mogła być przyczyną kryzysu czy depresji. W tych czasach był to ogromny przywilej. Zwłaszcza w dobie inflacji, gdzie z roku na rok ceny w Australii wzrastały i wcale nie było tak kolorowo, z czego większość osób nawet nie zdawało sobie sprawy. - Czekaj, poprosiłeś Lowella o ten fotel bujany, żeby sprawić Remiemu prezent, ale musisz mu o tym powiedzieć, bo to wcale nie jest niespodzianka? - Tate w zamyśle wzięła kilka głębszych łyków. - Czyli twój kumpel sam musi za to zabulić? Ja pierdolę, Luke - czasami naprawdę nie miała już siły do tego żałosnego typa. - Takich ziomków jak ty, to normalnie ze świecą szukać. ŻYDKU - podsumowała go pięknie, jak na Callaway przystało. Może to i lepiej, że nie określali swojej relacji mianem przyjaźni, wtedy Winfield otrzymałby order z ziemniaka i dyplom z drukarki za bycie najgorszym przyjacielem ever.

Luke Winfield
sumienny żółwik
-
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke jedynie wzruszył ramionami, kiedy Tate rzuciła komentarz o ochłapach. Wcale go nie zdziwiło, że Callaway stchórzyła - tak, tak, właśnie tak to odebrał, bo przecież sam nie widział w swojej ofercie niczego obrzydliwego. Nie uważał samego siebie za nie dorosłego, ale w swoich oczach był też naprawdę spoko kolesiem, więc wiadomo jakimi kryteriami się kierował. A w zasadzie to chuj wie jakimi, skoro mu tak wychodziło w tych jego rachunkach i wyliczeniach. W każdym razie, karcący ton i spojrzenie Tate skwitował machnięciem ręki, jakby chciał powiedzieć "Ja i tak swoje wiem, ale już się nie będę kłócił. Znaj mą łaskę". No dobra, tak naprawdę wiedział, że do kobiet miał fatalne podejście. A uświadamiał sobie to wtedy, kiedy w gadce z kumplami ci mówili mu, że ich laski wcale nie wyzywają na koniec od chujów i innych wariacji na temat męskich genitalii. Dziwne, myślał że to normalna część relacji damsko-męskich.
- A w którym momencie powiedziałem, że to prezent? - spytał z pretensją, unosząc zaskoczony brew. Zamówił, bo skoro Remi potrzebował tych wszystkich przymiotów starego człowieka, to taki wyczesany fotel też na bank mu się przyda, nie? - Coooo? Jaki znowu żydku? Ty Ty uważaj sobie, bo się pogniewamy - wycelował w nią palec wskazujący, którym średnio mógł trafić w Tate, bo jednak jego stan był już niemal tak mocno wskazujący jak sam paluch. - O Jezu. Mocne to wińsko - stwierdził powoli wstając, pomocniczo niemal wdrapując się po ścianie do góry. Tyłek go już bolał od tego siedzenia na twardym. A i jeszcze wilka dostanie, bo to chłodna piwnica jakby nie było.
- Macie gdzieś na górze jakiś wolny pokój? Przekimałbym się i wrócił za jakiś czas - stwierdził. Nie chciał mówić wprost, że trochę się najebał, ale tak właśnie było. Ale luz, 15-minutowa drzemka wystarczy, żeby podniósł się jak feniks z popiołów i dalej korzystał z darmowego alkoholu i żarcia. W końcu w dalszym ciągu miał do wszamania gulasz Jenny. - No zaraz zobaczymy, jaka z Ciebie z kolei dobra Samarytanka - uniósł brew, chcąc ją sprowokować go okazania mu trochę więcej dobroci, niż on miał zamiar zaprezentować Remiemu.

Tate Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
Nie uważała, żeby Luke nie był spoko kolesiem. Można było z nim pogadać na różne tematy, chociaż akurat w ich przypadku rozmowa przeplatana była złośliwościami. Spędzanie z nim czasu też było w porządku, choć akurat oni widywali się zwykle w barach albo - jak w obecnej sytuacji - w jednej z piwniczek z winami. Tate odnosiła jednak wrażenie, że Winfield traktował kobiety przedmiotowo. Nie ją, bo jej pewnie daleko było do jego kryteriów, ale chodziło o inne kobiety świata. Sam fakt, że chciał się zakładać o to, które z nich lepiej operuje językiem. Czy chociaż przez moment pomyślał, jak ta dziewczyna mogłaby się poczuć, gdyby dowiedziała się, że była częścią głupiego zakładu. Oczywiście istniało pięćdziesiąt procent szans, że jednak pozostanie w błogiej nieświadomości, jednak Tate wolała myśleć zapobiegawczo. Poza tym sama była kobietą, więc hipotetycznie stawiając się w podobnej sytuacji, czułaby się zajebiście niefajnie.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że twój ziomek zażyczył sobie fotel wiklinowy? - parsknęła w otwartą butelkę, bo dobrze znała Lowella i wiedziała, że ten uwijał z wikliny zwykle na zamówienie starszych pań, ewentualnie dziewcząt, którym pod wpływem filmiku z TikToka zachciało się jakiejś bajerki do pokoju. Ogólnie jak na faceta tworzenie z wikliny było dość nietypowym zajęciem, ale to był Lowell, on był nietypowy i totalnie unikatowy. Pewnie dlatego tak dobrze się skumali w szkole i trzymali się razem do tej pory. Oboje byli wyrzutkami, często niezrozumianymi przez resztę świata.
Wino wybrane przez Luke'a było mocne, ale takie sobie właśnie zażyczył. Callaway wolała mniej cierpkie trunki, bo jak już musiała pić wino, to sięgała po coś lekkiego, żeby później nie walczyć z żołądkowymi rewolucjami. No i Winfield wcale nie musiał nic mówić, oczy mu się świeciły jak miliony monet, więc Tate od razu wydedukowała, że najbeał się chłopaczyna. I spoko, nie było w tym nic złego. Nie miała zamiaru wytykać go palcami, że ma słaby łeb. Naturalnie pomyślała w ten sposób, ale była ponad to, więc postanowiła zachować przemyślenia dla siebie.
- Luz, stary. Może przekimać się w moim starym pokoju. Mało tego, możesz nawet zostać na noc, bo ja zamierzam wracać do siebie - mówiąc do siebie chodziło jej o tę ruderę, którą wynajmowała wraz z młodszą siostrą i jej koleżankami, bo ta znajdowała się zaledwie kilka domów od farmy Callaway'ów. - Znaj łaskę pani - dodała z wymalowanym na twarzy, sarkastycznym uśmieszkiem. - I co, łyso ci? Myślałeś, że wyrzucę cię na bruk? Za taką mnie właśnie masz? - okej, wprawdzie Tate nie była pieprzoną altruistką, ale miała zachowany instynkt pomocy, zwłaszcza jeśli chodziło o takie przyziemne sprawy.

Luke Winfield
sumienny żółwik
-
ODPOWIEDZ