lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
ciuch

Dość późny wieczór po – jak zawsze – ciężkim dyżurze. Miała go spędzić w towarzystwie tego cierpliwego strażaka, któremu to podobno mogło na niej zależeć, a przynajmniej tak twierdzić doktor Leviosa. Czy to widziała? W sumie chyba tak i raczej nie narzekała. Płynęła z prądem i jeśli miało z tego być coś poważniejszego to niech będzie! Nie zamierzała się na nic zamykać. Także na związek. Chociaż związek dwójki zapracowanych osób, które robią w dwóch zupełnie różnych branżach może być ciężki i nie zawsze będzie lekko i przyjemnie.
Dzisiaj na przykład dostała kosza.
Nie chamskiego i bez słowa wyjaśnienia, ale jednak myślała, że po dyżurze będzie na nią czekał i gdzieś razem wyjdą, a okazało się, że nie tylko nie czekał ale zwyczajnie utknął w pracy i nie mógł się wyrwać. Bywa! Przez jakiś czas rozważała po prostu powrót do domu, ale w sumie… nieczęsto zdarzało się mieć wolny wieczór, prawda? Mogła zamienić się w burito i obejrzeć coś na Netflixie albo iść do baru niedaleko szpitala, spotkać kogoś znajomego i może nawet dobrze się bawić? Zwłaszcza, że skoro już wyglądała jak ktoś, kto nadawał się do wyjścia do baru, prawda?
Dlatego ostatecznie wylądowała w tłocznym barze pełnym lokalnej społeczności i sporej części szpitalnego personelu. Kątem oka nawet zauważyła znajomych z oddziału, ale zanim się do nich skierowała – podeszła do baru. Wsunęła się na stołek obok silnego mężczyzny o szerokich ramionach… z rolą superbohatera.
- Poproszę to samo. – spojrzała na zawartość jego szklanki, której blisko było dna, więc niewiele myśląc dodała coś jeszcze – Dwa razy – dorzuciła swobodnie, a barman skinął i po chwili wylądowały przed nimi szklanki ze szkocką – Sprawdzimy jaki masz gust, doktorze Trevisano. – przynajmniej w kwestii alkoholu. Uniosła szklaneczkę w geście niemego i skierowanego tylko do niego toastu i przytknęła ją do warg. Alkohol przyjemnie drapał w gardło – Może być – no przecież go nie pochwali, prawda? – Swoją drogą rozczarowałeś mnie… myślałam, że jak już zostałeś świadkiem tego jak wspaniałym jestem chirurgiem będziesz mi podrzucał więcej dziecięcych przypadków...


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
ciuch
Kilka dobrych dni minęło od ich ostatniego spotkania w szpitalnej kafejce, wspólnej kawy i krótkiej rozmowy o wyrozumiałym strażaku, któremu zależy. Potem? Nie. Nie widywali się ani mijając się na szpitalnych korytarzach, ani przy wspólnej konsultacji u pacjenta. Nie dlatego jednak, że „jakoś się nie składało”. Powód był inny…
Trevisano siedział w barze nieopodal szpitala i niespiesznie, wręcz opieszale sączył swoją szkocką. Nigdy nie był fanem kolorowych fancy drinków. Zawsze stawiał na klasykę, a im bardziej była cierpka, tym bardziej mu smakowała. Co jakiś czas zerkał w kierunku wiszącego na ścianie telewizora, w którym pewnie – standardowo, jak to w tego typu barach – leciał właśnie jakiś teledysk jakiejś supergwiazdy, która na pewno wsławiła się wcale nie tą piosenką (jakąś), a jakimś super skandalem. Robił to od niechcenia, bez większego (żadnego) zainteresowania. Ot, dla zabicia czasu. Nie chciało mu się jeszcze wracać do domu, a był po naprawdę ciężkim dyżurze i chyba potrzebował… Jak to się mówi? Zresetować mózg. Ogłupić go wręcz. No i oczywiście przyjemnie się wstawić. Szklanka, którą właśnie zerował była jego drugą. Ta, którą zamówiła mu pani doktor Mądrala – miała być jego trzecią. Czy ostatnią? To się jeszcze okaże. Tymczasem drgnął i spojrzał w kierunku młodej pani chirurg. Nie umknęło jego bystrej i ostrej, jak skalpel uwadze, że doktor Debenham… No cóż… Odstawiła się. I to cholernie dobrze się odstawiła. Trochę, jakby… Randkowo. Taka myśl przemknęła mu przez łeb, ale jeszcze nic nie powiedział. Jeszcze. Uśmiechnął się pod nosem i nie odrywał od swojej szanownej koleżanki spojrzenia. – Bear. – mruknął i wyciągnął do niej rękę. Jaki Bear, ośle ty jeden! – warknął na siebie w myślach i szybko się poprawił. – To znaczy Logan. – oczywiście mogła mu Trevisanować w najlepsze, po prostu… - Nie patrz tak. Cywilizowani ludzie mówią innym cywilizowanym ludziom, jak mają na imię. Szczególnie wtedy, gdy ci drudzy cywilizowani ludzie dosiadają się bez pytania do tych pierwszych w barze. – skwitował tak bezproblemowo, że aż sam rozbawiony mruknął. – A może na kogoś czekałem? – ehe, jasne. Zwłaszcza, że jakiś taki błysk, jakaś taka iskra mocno specyficzna „buchnęła” mu w oczach w chwili, gdy Debenham posadziła swój zgrabny tyłek na stołku obok. Trevisano bardzo wymownie i zupełnie tego w żaden sposób nie kamuflując, przesunął wzrokiem najpierw w dół kobiecej sylwetki… Dwa ułamki sekundy dłużej zawiesił ślepia na jej odkrytych i cholernie zgrabnych udach… A potem w górę. Do jej ładnej buzi i roziskrzonych oczu. – Ładnie wyglądasz. – przyznał swobodnie i ponownie przytknął szklankę z drinkiem do pyska. Upił niewielki łyk i poczuł, jak przyjemne ciepło rozchodzi mu się w klatce i żołądku. – Nie było mnie w okolicy. – dodał trochę od czapy, ale wcale jednak nie, bo… - A co? Tęskniłaś? – za jego nieokrzesaniem i… Całym tym „byciem”. Bo inaczej to skąd to jej rozczarowanie, huh? No skąd?

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Bear. Logan. Logan. Bear. Kącik jej ust drgnął w lekkim rozbawieniu i oczywiście, że w pierwszym odruchu chciała zapytać dlaczego do cholery jednej Bear, ale ostatecznie ugryzła się w język. Może gdy okaże się, że postawione przed nimi szklanki ze szkocką nie są ostatnimi zdecyduje się na to pytanie, może potrzebowała do tego odwagi… albo przynajmniej alkoholowej wymówki.
- Mogę się przesiąść. – nie było najmniejszego problemu. Jeśli w tym momencie odstraszała jego potencjalną randkę – mogła zniknąć, ewakuować się i życzyć powodzenia. Bo dlaczego nie, prawda? Nie chciała mu psuć wieczoru, a już tym bardziej nie chciała mu psuć podrywu. Może byłby wtedy mniej marudny? Wiedziała jednak, że wcale nie musiała się przesiadać. Że mógł liczyć na jej towarzystwo albo na żadne, więc z dwojga złego to już było chyba lepsze – Elise – przedstawiła się, bo skoro tak stawiał sprawę i mogła przestać zwracać się po nazwisku – chociaż i tak zamierzała to robić, bo taką miała manierę i zwracała się do ludzi po nazwiskach – to chyba i on powinien poznać jej imię. O ile nie sprawdził go wcześniej w szpitalnej bazie pracowników.
- Dziękuję – ty również, ale znów ugryzła się w język i jedynie przepiła tą myśl porcją alkoholu, żeby nie powiedzieć żadnej głupoty – Tęskniłam to może za dużo powiedziane. – no jasne! – Ale liczyłam na dziecięce przypadki, a poza tym… wreszcie trafiłam na kogoś kto jest tak samo złośliwy jak ja. Nie, wróć. Kto jest BARDZIEJ złośliwy niż ja i nie obraża się, że mówię coś niestosownego. – wyjaśniła, lekko wzruszając ramionami – Ale bardziej chodziło mi o dziecięce przypadki – wiadomo, zawsze chodzi o pracę, nic innego – Gdzie byłeś jeśli nie było cię w okolicy? Wakacje z dziewczyną? Wyjazd służbowy? Rodzinne odwiedziny? – trzy najbardziej prawdopodobne opcje, więc miała nadzieję, że nie będzie się aż tak wzbraniał przed odpowiedzią.



Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nie. Zaskakująco stanowcze nie wybrzmiało w męskiej głowie tuż po tym, jak ciemnowłosa zasugerowała, że przecież „może się przesiąść”. Nie. Nie mogła. Albo raczej – nie powinna. Miała rację w tym, że Trevisano mógł tutaj dzisiaj liczyć na towarzystwo jej albo żadne. Z dwojga (nie)złego wybierał ją. Zdecydowanie ją. Zwłaszcza w tej sukience.
Mruknął pod nosem i zmarszczył mocniej brwi i czoło. – Uważaj, bo się zarumienię. Normalnie mnie rozpieszczasz. – tyle komplementów już od niej usłyszał, a siedzą tu raptem kilka krótkich chwil. Uśmiechnął się pod nosem, kiedy podnosił wzrok ponownie do jej twarzy. – Złośliwy, maruda… Ale pysk chociaż znośny, co? – skwitował luźno i mrugnął do szanownej pani doktor z wyraźną przekorą. Przekorą i zaczepką. Chwycił znów za szklankę, ale jeszcze nie podnosił jej do ust. Elise pytała o powód jego kilkudniowej nieobecności, a on… Nie widział powodu dla którego miałby jej NIE odpowiedzieć. – Mój padre potrzebował pomocy z… Niechcianym sąsiadem, który zjadał nasze konie. – dopiero, jak powiedział to na głos zorientował się, jak właściwie to zabrzmiało. Prychnął rozbawiony i patrząc na Debenham, pokręcił głową i wyszczerzył kły. – Brzmi gorzej, niż było. Chcesz go zobaczyć? – zapytał i sięgnął łapskiem do kieszeni swoich spodni, żeby wyjąć stamtąd telefon. – Sąsiada oczywiście. – nie starego Trevisano. Tam nie było nic ciekawego do oglądania. Sam sąsiad natomiast… Bear podsunął wyświetlone na ekranie zdjęcie pod nos seksow… Umm, to znaczy szanownej pani doktor. Widniał na nim około pięciometrowy, bardzo australijski jegomość, pan krokodyl. – Ten to dopiero maruda. – i złośliwiec! Taki Logan przy tym gagatku to nasienie świętości. – I tęskniłaś. – stwierdził znienacka i jak gdyby nigdy nic. Brzmiał pewnie. Jakby – a to ci niespodzianka – po prostu wiedział lepiej. Uśmiechnął się pod nosem i łypnął z ukosa na Debenham. – Randka ze strażakiem dzisiaj nie wypaliła? – jedna brew mocniej drgnęła mu do góry. No cóż, wyglądała zajebiście ładnie i prawdę mówiąc, Trevisano czuł, że to miała być taka randka, która kończy się ognistym (!) seksem na tylnym siedzeniu auta strażaka. A on gasiłby ten pożar… Swoim wężem. Czy coś. – Jego strata, mój zysk… Czy jakoś tak. – wymamrotał jeszcze, a potem stuknął swoją szklanką o szklankę pani doktor. – Za nagrody pocieszenia. Dostałaś dzisiaj… – wyszczerzył bezczelnie kły. – Możliwą najlepszą. – oczywiście, że wskazał na siebie. A zaraz potem wychylił ze swojej szklanki trochę za dużo, jak na jeden mały toast.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie potwierdziła, ani nie zaprzeczyła. Uśmiechnęła się wymownie, ale to wszystko, co dostał od niej w kwestii ewentualnych dalszych komplementów. Przecież naprawdę nie mogła przesadzać, bo jeszcze by mu się w głowie poprzewracało od tych wszystkich miłych słów. I znów wykorzystała szklankę z drinkiem, żeby poniekąd się za nią ukryć. I prawie się zakrztusiła tym drinkiem, gdy wspomniał o sąsiedzie, kochaniach i tak… zjadaniu ich. Ściągnęła mocniej brwi i spojrzała na niego, licząc na dalsze wyjaśnienia. I na szczęście je dostała! Ale nadal przyglądała mu się ze średnio wyraźną miną… - Chcesz mi powiedzieć, że na co dzień pracujesz z dziećmi, a od święta polujesz na krokodyle? – pokręciła głową z niedowierzaniem, bo to naprawdę zaskakujące hobby, ale no co kto lubił, prawda? – Ale to i tak najwięcej, czego się o tobie dowiedziałam, więc… jestem pod wrażeniem. – miał ojca, utrzymywał z nim relacje, wyglądało na to, że pochodził z jakiejś dziury pośrodku niczego i mieli konie. To zaskakująco dużo informacji! Ale właściwie… pasowało to do niego, tak oceniając po pozorach – pasowało.
- No jak widać, nie za bardzo.- wzruszyła lekko ramieniem i nie wyglądała na jakąś bardzo rozczarowaną. Przy takich trybach życia i pracy jakie prowadzili to nie było szczególnie zaskakujące, ani niczego nie przekreślało, więc nie zamierzała stroić fochów – Zresztą jest jeszcze wcześnie, może znowu uda się ją uratować w ostatniej chwili. – dodała jak gdyby nigdy nic, upijając kolejny łyk szkockiej i wracając spojrzeniem do mężczyzny – Nie wyglądasz, ani nie sprawiasz wrażenia nagrody pocieszenia – wydawał się mieć na to zbyt silny charakter, przerośnięte ego i dużo pewności siebie, więc nie pasował do takiej roli. Był raczej głównym bohaterem. I nawet jeśli mówiła, że był marudą i to złośliwą – powinien o sobie myśleć jak o głównym bohaterze, a nie nagrodzie pocieszenia. Tak po przyjacielsku mu tego życzyła. Bo czy byli na dobrej drodze do przyjaźni? No wydawało jej się, że tak. Nawinie myślała, że to właśnie to. Bo co innego? Przecież był strażak.


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Zaskoczyła go. Czym konkretnie? Ano tym, żeeee… Zauważyła. Zauważyła, że coś jej powiedział, gdy wcześniej mówił tyle co nic. Coś o sobie, coś osobistego, nawet jeśli to była tylko krótka story o krokodylu zjadającym konie jego ojca… A raczej uzasadnienie dla jego nieobecności w szpitalu. Nie chciał pokazać, że w jakiś sposób go to ruszyło, dlatego pochylił na moment głowę i podrapał się po policzku. Kamuflował tym samym uśmiech, który niesfornie wpełzł mu na pysk i w ogóle nie chciał z niego zejść. – Ach tak… – mruknął cicho, podnosząc i głowę i wzrok, ten zaraz wlepiając bezczelnie prosto w kobiece tęczówki. No dobrze, z krótką przerwą na zerknięcie na jej wargi. Sposób w jaki oblizywała je z posmaku szkockiej, był… Ogarnij się, kretynie.Jestem nagrodą pocieszenia dla ciebie, głuptasie. Dzisiaj. Bo twój strażak woli ratować biedne, zapłakane blondynki z płonących budynków, niż iść z tobą… Gdziekolwiek mieliście pójść. – wytknął jej, jak krowie na rowie, ale zanim Elise zdążyła się obruszyć albo chociaż kazać mu spadać, pochylił się mocniej w jej stronę – tak, że ich twarze dzieliła naprawdę niewielka odległość – i ciszej dodał, jednocześnie powodując, że jego oddech spotykał się z jej skórą: - Teraz ja odgadnę, a potem ocenię twój… – palcem wymownie zastukał w szklankę. – Gust. – do drinków, bo do facetów… No cóż, trochę ją już ocenił. Jak? To mogłoby być dla niej miłe zaskoczenie. – Za wieczory bez bycia na czujce. – czyli za wieczory, kiedy nie byli „on call” i mogli… Dać w szyję! A jakże. Uśmiechnął się pod nosem, a potem wrócił w swój kawałek przestrzeni i jednym wychyleniem opróżnił swoją szklankę. Cierpkość w tej naraz ilości była… Intensywna. Trevisano warknął. Otarł pysk wierzchem dłoni, a potem przywołał do siebie barmana. – Tommy, sześć szotów tequili. – mógłby zamówić jakieś cosmo albo inną margaritę, no pewnie, że mógłby, ale… Szczerze? Im dłużej i więcej przebywał w towarzystwie pani doktor, tym silniej przekonywał się o tym, że… Heh, nie była taka, jak wszystkie. Tymczasem kieliszki z tequilą szybko pojawiły się przed ich nosami. – Trzy szoty, trzy pytania. Na głowę. – doprecyzował, żeby nie było wątpliwości. – Możesz pytać o co chcesz… Skoro tak mało o mnie wiesz, a ewidentnie praaaaagniesz wiedzieć więcej. – prychnął i zaraz potem wyszczerzył bezczelnie kły. – I ta sama zasada dla mnie. Ja też mogę pytać o co chcę, a ty… – wpatrywał się w jej ślepia i czuł, że jego własne mocno i intensywnie się teraz błyszczą. – Musisz odpowiedzieć. Prawdę. – żadnej ściemy. Nie chciał ściemy. Nie dzisiaj i nie z nią.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Mruknęła jakieś niewyraźne meh, bo w takim układzie sił też tego nie widziała go w roli nagrody pocieszenia. Nawet jeśli strażak poniekąd ją wystawił i dał jej kosza, bo wolał ratować zapłakane blondynki z płonących budynków albo ściągać kotki z drzew – przyszła tutaj, bo chciała spędzić miły wieczór, a przysiadła się do niego bo… bo właściwie sama nie wiedziała dlaczego. Chciała go lepiej poznać? Tak poza szpitalem? Bo mimo tych wszystkich wzajemnych złośliwości zdążyła go polubić? Chociaż minimalnie? Wydawał się być dobrym towarzystwem na spokojny (lub jak to się zapowiada wcale nie) wieczór w barze – nie był nagrodą pocieszenia, kolejną opcją, drugim wyborem i tak dalej. Więc rozumiała, co do niej mówił, ale wcale się z nim nie zgadzała. Nie musiała przecież!
Za to gdy się pochylił, był tak blisko jej twarzy, a ona intensywnie wpatrywała się w tą jego – aż przeszedł ją dreszcz. Przyjemny dreszcz wzdłuż kręgosłupa, którego czuć nie powinna i czego nie chciała dać po sobie poznać. Kiedy się odsunął musiała wyzerować swoją szklankę, co akurat doskonale zgrywało się z jego zamówieniem. Spojrzała na niego zaskoczona, ale chyba pozytywnie… - Czyli uważasz, że jestem dziewczyną, która pije tequille… robi po niej głupoty a później o nich nie pamięta? – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu – Ale nie odpowiadaj jeśli masz to potraktować jako pierwsze pytanie! Bo było poza konkursem. – czy tam raczej zabawą – I czy to nie jest tak, że albo odpowiadasz albo pijesz? – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, ale no hej – on tu wymyślał zasady, a ona koniec końców (z trudem) nie zamierzała się z nimi kłócić – I ty też musisz odpowiedzieć prawdę. Dobrze. – poprawiła się na barowym stołku, zakładając nogę na nogę i lekko przekręcając się bardziej w jego stronę niż w stronę baru. To, że jej sukienka się przy tym trochę podsunęła do góry i mogła go rozpraszać? Zupełnie nieświadomie! Zwłaszcza, że nawet krótka ciągle była w granicach przyzwoitościJa zaczynam, Trevisano. Dlaczego chirurgia dziecięca? – polował na krokodyle, był wielki i wytatuowany… pasował na ortopedę albo urazowego albo na cokolwiek innego. Nie na chirurga dziecięcego. I czy to źle o niej świadczyło, że w pierwszej kolejności pytała o pracę? Nie. Po prostu oboje byli chirurgami i praca zajmowała większość ich życia, to wydawał się być naturalny wybór w temacie poznawania drugiego chirurga.



Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Parsknął śmiechem, bo dziewczyna, która pije tequilę, robi po niej głupoty i potem niczego z tych głupot nie pamięta, w ogóle nie brzmiało, jak Debenham. Jeszcze! Bo kto wie czego Trevisano dowie się o pani doktor po dzisiejszym, zakrapianym whisky i tequilą, wieczorze. - Tak to grają pindy. My gramy po mojemu. - wyjaśnił to szybko, a po „mojemu” znaczyło właściwie tyle, że… - Pijemy i odpowiadamy zawsze. - niezależnie od tego, jak bardzo dane pytanie mogłoby być dla nich niewygodne. A propos niewygodne…
Mina Logana, kiedy Elise zadała TO pytanie? Powiedzieć bezcenna to nie powiedzieć nic. - Czyli jednak posłuchałaś… - tego co się o nim mówi w szpitalu. Szczególnie w kobiecych kręgach. Wargi zadrżały mu mocniej, ale nie zamierzał uchylać się od odpowiedzi. Szczerej odpowiedzi. Odchrząknął cicho, spojrzał na kieliszek z tequilą, a potem na odsłonięte nogi Debenham. Nawet nie próbował zrobić tego dyskretnie. - No dobra. - mruknął i on też zrobił to, co zrobiła Elise. Odwrócił się tak, żeby być bardziej przodem do niej, a bokiem do baru. Plecami do kogokolwiek kto mu za nimi siedział - kilka stołków dalej, ale jednak. - Pediatria nie była moim pierwszym wyborem. Trauma za to bardzo. - bo był szybki i bo potrafił podejmować szybkie i dobre decyzje. Nie bał się zachlapać krwią butów, a ładne - finezyjne szwy chirurga plastycznego uważał za marnotrastwo czasu. - Pomysł na dziecięcą przyszedł na przełomie stażu i rezydentury. I nie był to mój pomysł… - łypnął czujnie na Debenham, najwyraźniej ciekaw czy łączyła kropki i wyciągała swoje wnioski. Być może znała odpowiedź na swoje pytanie, zanim jeszcze je zadała. - Doktor Capshaw. Moja… - wymowny, drański grymas pojawił się na jego zarośniętym pysku. - Mentorka. - dodał, ale po samym tym uśmiechu i jego spojrzeniu było widać, że to nie tylko było TO. - Nie oceniaj, co? Była świeżo po rozwodzie, mieliśmy dobry kontakt… No i nie powtarzała ciągle, że jestem marudą i złośliwcem, jak niektórzy. Mówiła, że mam pewne ręce i ładne oczy. - zaśmiał się już całkiem szczerze, bo, jak sobie teraz to uświadomił, tak naprawdę nikomu tego nie opowiadał. Nikomu ze szpitala i spoza szpitala też nie. To była jego rzecz. Jego i doktor Capshaw. - Chciała mnie uczyć. Ona jedna naprawdę chciała. I prawdę mówiąc zrobiła to celująco. - nawet jeśli ten niby romans ostatecznie się rozleciał to oboje wciąż żywili do siebie ogromną sympatię i jeszcze większy szacunek. Bear uśmiechnął się do tej myśli, a wzrok znowu mu uciekł na moment, na dwa momenty, do kobiecych ud. Szlag. - Dziecięca to mój kawałek podłogi. Tu jestem kimś więcej niż jednym z wielu. Poza tym… - wargi mu zadrżały, czyli cokolwiek miało nastąpić po „poza tym” - było godne drania i łobuza. - Te wszystkie mamy tych biednych chorych dzieci… One mnie potrzebują, ok? Potrzebują tej facjaty, tych pewnych rąk i ładnych oczu. - i uśmiechu pewnie też, a ten od dobrego momentu w ogóle nie schodził mu z pyska. - Zaspokoiłem… - brew mocniej drgnęła mu do góry, a ślepia niedyskretnie zatrzymały się przy kobiecych wargach. - Twoją ciekawość? Dopasowałaś prawdę do plotek? - bo te wracały do niego, jak bumerang, na każdym niemal kroku.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie posłuchała dlatego jej mina, gdy jej to zasugerował – również była bezcenna, bo w pierwszej chwili naprawdę nie rozumiała. Nie wiedziała dlaczego plotki na jego temat miałyby dotyczyć wyboru jego ścieżki kariery? Zresztą nie oszukujmy się – była ostatnią osobą, którą interesowały plotki z prostego powodu – napsuły jej wystarczająco dużo życia. Zdecydowanie za często jej dotyczyły, żeby teraz przejmować się tym, co ludzie mówili o kimś innym. Ale Logan sam rozwiał jej wątpliwości, a z każdym kolejnym jego słowem rozumiała coraz więcej, a kącik jej ust zaczynał drżeć coraz mocniej, coraz bardziej wymownie i bez skrępowania. I raczej nie powinien mieć wątpliwości, co do tego, że nie słyszała tej historii nigdy wcześniej. Było to po niej po prostu widać. Ale nie oceniała.
- Czyli to wszystko przez kobiety. – skwitowała, wzruszając lekko ramionami i nie przestając się uśmiechać – Nie podejrzewałam cię o romans z przełożoną, nauczycielką czy mentorką… jak zwał tak zwał. – nie miało to większego znaczenia, wiadomo o co chodziło. Przede wszystkim nie spodziewała się też, że interesowały go starsze kobiety, ale to akurat wcale tak źle o nim nie świadczyło. Miło było wiedzieć, że interesuje go coś więcej niż zgrabne nogi i tyłek. Chociaż te mamy? – Nie wiem, czy mnie…zaspokoił. Chociaż gdzieś z tyłu jej głowy pojawiła się myśl że raczej nie miałby z tym najmniejszego problemu, szybko ją jednak od siebie odsunęła, bo to przecież nieprzyzwoite, prawda? Nie powinna. Ba! Nie mogła w ogóle kierować swoich myśli w tą stronę – Ale wierzę, że te wszystkie mamy swoimi pewnymi rękoma i ładnymi oczami. I doktor Capshaw. – rzuciła ciut złośliwe, ale hej… tak bardzo w swoim stylu! Powinien już przywyknąć – Nie słucham plotek, Trevisano. Jeśli chcesz znać jedną najważniejszą prawdę o mnie to jest to ta, że nie słucham plotek. – dodała całkiem poważnie i przesunęła jeden kieliszek z równego rządku stojącego przed mężczyzną bardziej w jego stronę – Pij i pytaj.


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nie podejrzewała go o romans z kimś, kto pozycją społeczną i zawodową był wyżej niż on? Uśmiechnął się, bo… - Wierz mi, nie ty jedna. – na czele z nim samym, ale z drugiej strony… - Choć prawdę mówiąc nie nazwałbym tego romansem. – przyznał po chwili, zupełnie szczerze, bo to finalnie nie był tylko seks. Oboje bardzo się lubili, kumplowali się ze sobą – zresztą, tak jest do dzisiaj. Tylko już bez tego „ściągaj spodnie, Trevisano” elementu.
Zamknął na chwilę oczy i zrobił taką minę, jakby próbował odnaleźć swój wewnętrzny zen. Tia… Kijowo mu to szło, bo wargi wyraźnie i wymownie mu drżały. – Nie wiem, który bóg mi cię zesłał, jako pokutę za moje grzechy… – złośliwości i gburowatość. – Ale się dowiem, okej? Dowiem się i mu… – otworzył ślepia, a te, jak i męski pysk, pogodnie się śmiały. – Kurde spalę kościół. Zobaczysz. – bo była złośliwa, tak samo (albo i bardziej!) złośliwa, jak on. Totalnie trafił swój na swego, albo raczej na swoją i… Taaaak, była jego pokutą. Karą boską, która na dodatek coś za szybko burzyła cały ten mur, którym tak skrzętnie się otaczał przez trzydzieści lat swojego życia. – Dobra. Do tematu. – mruknął pod nosem i faktycznie wychylił pierwszy ze swoich trzech tequilowych szotów. Alkohol wszedł gorzej, niż Bear przypuszczał, że wejdzie, dlatego śmiesznie się wzdrygnął. – I ja to zamówiłem? – aż normalnie… No nieważne. Otarł pysk wierzchem dłoni, pusty kieliszek odstawił na bar, a wzrok – skupiony, żeby nie powiedzieć, że przesadnie czujny – podniósł do oczu Debenham. Minęła chwila… Potem kolejna… A on tylko patrzył. Patrzył i myślał. Miał przecież w swojej puli tylko trzy pytania, a prawda jest taka, że chciałby zapytać o dużo dużo więcej… - Czym cię zdobył? – wypalił w końcu i jakoś tak instynktownie mocniej pochylił się w stronę kobiety. – Ten twój strażak. Co takiego w sobie miał… Lub ma, że spośród wszystkich śliniących się do ciebie facetów… – bo to, że się ślinili akurat nie podlegało najmniejszym wątpliwościom. – Wybrałaś jego…? – niby pytał o to, co ten strażak w sobie ma, ale tak naprawdę pytał o to, co… - Co cię kręci, Debenham? Ładny ogolony pysk? Spoko tyłek? – pewne ręce i ładne oczy? Taka myśl przemknęła mu przez głowę, ale nic nie powiedział, tylko się uśmiechnął.


Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Spojrzała na niego zaskoczona, bo jeśli romansem to czym? Przygodą? Związkiem? Nie pociągnęła jednak tematu, uznając że po prostu poczeka na drugą rundę pytań, bo bała się, że teraz wykręci się od udzielania odpowiedzi. A chciała ją poznać. Chciała wiedzieć jakie relacje łączyły go ze swoją przełożoną. Wiedziała, że to rodzaj relacji w szpitalach stary jak świat, że ludzie łączą się w pary spędzając ze sobą bardzo bardzo dużo czasu, ale tak… ciągle nie podejrzewała go o relację ze starszą kobietą. I to swoją nauczycielką.
- Czyli nie mam gustu. – skwitowała bezproblemowo, gdy wyraźnie skrzywił się, gdy wlał sobie tequilę do gardła, co zresztą ją rozbawiło, bo naprawdę… aż tak? Nie przestawała się też uśmiechać, gdy wbił w nią swoje uważne spojrzenie. Wytrzymała je! Nie uciekła nawet na ułamek sekundy, wpatrywała się w niego wytrwale i zaskakującą łatwością. Nie czuła się tym skrępowana albo speszona, gdy… no zazwyczaj tak właśnie było.
- Ugh, naprawdę Trevisano? – jęknęła żałośnie słysząc pytanie o strażaka, który zaskakująco mocno go interesował. Wręcz podejrzanie mocno! – Po pierwsze to nikt się do mnie nie ślini. – to po pierwsze i najważniejsze, i musieli to sobie wyjaśnić, żeby nie było niedomówień. Nikt się do niej nie ślinił. Nie i już. Ona tego nie widziała. A zanim odpowiedziała na jego pytanie – sięgnęła po kieliszek, wychyliła go i nawet się nie skrzywiła. A przynajmniej nie mocniej niż przy cytrynie, którą zaraz zagryzła – Nie jest ogolony. – przyznała – Jest… porządny. Nie mam szczególnie wygórowanych wymagań, Trevisano. Nie wiem jakie masz o mnie zdanie, ale nie mam. – wzruszyła lekko ramionami – Lubię mieć z kim porozmawiać, pośmiać się i obejrzeć wieczorem film, na którym i tak zasnę, ale nikt nie będzie mi tego wypominał. Albo ubrać się ładnie, wyjść na kolację, później na drinka i jeszcze przed powrotem do domu zaliczyć szybki numerek w klubowej łazience. Nie chcę słuchać pretensji o pracę, godziny powrotów albo ciągłe spóźnienia. Nie chcę, żeby ktoś mi narzucał, co powinnam robić, jak powinnam to robić i jak powinno wyglądać moje życie, a po prostu jest jego częścią. I jak na razie to od niego dostaję, więc tak… to ma w sobie strażak. Jest porządnym facetem. – o pewnych rękach i ładnych oczach. Nie planowała z nim jeszcze wspólnej przyszłości, ale niczego nie zakładała. Po prostu dobrze się bawiła – Doktor Capshaw… jeśli to nie był romans to co? Związek? Czego ty szukasz, że tak ciężko ci to znaleźć, że siedziałeś tu dzisiaj samotnie mimo wolnego wieczoru.


Logan Trevisano
motywująca ara
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ