współwłaścicielka baru — moonlight
28 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
od urodzenia w lorne bay, jedna z wielu pociech świętej pamięci fitzgeraldów i do niedawna jedyna głównodowodząca barem moonlight; była studentka weterynarii z ambicjami zduszonymi w zarodku
001.

Trzeźwy barman to nie barman - tego nauczyła się o pracy na tym stanowisku podczas ostatnich ośmiu lat, kiedy prowadziła Moonlight i spędzała długie wieczory, polewając innym wódkę. Czasem i ona musiała machnąć kielicha, bo inaczej nie można było tego znieść. A z racji tego, że również przez osiem ostatnich lat (hehe) była pracoholiczką musiała uskutecznić tak zwany multitasking. Dlatego właśnie dzisiaj z okazji pierwszego od dłuższego czasu spotkania z Colą, musiała zaprosić ją do baru w godzinach swojej pracy. Well, shit happens, jak prowadzisz swój własny biznes. Poza tym potrzebowała jakiegoś rozproszenia uwagi, po tym jak jej najgłupszy na całym świecie brat zaczął coś przebąkiwać o sprzedaży baru. Baru, w którym spędzili swoje dzieciństwo; baru, na poczet prowadzenia którego porzuciła swoje marzenie o studiach weterynaryjnych mimo; baru, którym ona zajmowała się od śmierci mamy. No krew jasna mogła człowieka zalać!
Dlatego uśmiechnęła się szeroko na widok Coli i pomachała jej zza baru. Dzisiaj w sumie było dosyć leniwie, kilku gości rozsianych po sali, sączących piwo i pogrążonych we własnych rozmowach. - Jaki tu spokój, co? Nic się nie dzieje - rzuciła na powitanie. Dźwignęła się na dłoniach przez bar, żeby cmoknąć Colę w policzek na powitanie i później ponownie opadła na równe stopy za barem.

collen mcfarlane
powitalny kokos
lenia
brak multikont
adwokat — WINSTON & STRAWN
32 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
You ruined everything, you stupid, stupid bitch, you're just a lying little bitch who ruins things and wants the world to burn.
#1

Choć wszystkie znaki na niebie i ziemi mogłyby wskazywać inaczej, Collen nie miała problemów z alkholem. Okej - lubiła sobie od czasu do czasu pociągnąć wino bezpośrednio z butelki, ale czy nie każdy tak robił po ciężkim dniu w pracy? Będąc adwokatem, była obarczona psychicznie pod wieloma względami i zwyczajnie potrzebowała sposobu na odstresowanie. Niby od ostatnich kilku lat prowadziła aktywny tryb życia - uprawiała jogging czy tam odwiedzała siłownię w innym celu niż wykonanie zdjęć przed lustrem w szatni - i powinna tym samym nie zadręczać się AŻ TAK bardzo, no ale z jakiegoś powodu wcale tak nie było i poziom stresu McFarlane nadal pozostawał niezmiernie wysoki. Dlatego po kolejnym ciężkim dniu i jeszcze mniejszych chęciach do życia, Collen zdecydowała się udać do baru prowadzonego przez swoją psiapsię. Oczywiście - przeszkadzanie jej w pracy nie było główną intencją, aczkolwiek NAPRAWDĘ odczuwała silną potrzebę umoczenia ust w alkoholu i to najlepiej w doborowym towarzystwie. O dziwo, jak można było zauważyć po liczbie gości, niewielu ludzi wpadło na ten sam pomysł, co zmniejszyło nieco wyrzuty sumienia Coli, bo nie odrywała Cory aż tak od obowiązków. - Jest aż za spokojnie, gdzie się podziała Wasza klientela? Przeszła do konkurencji? - rzuciła jakże optymistycznie na powitanie, w przelocie ściskając Coraline, a następnie zajęła wolny stołek tuż przy barze, łokciami opierając się o świeżo wypolerowaną nawierzchnię. - Co polecasz? - spytała jak na prawdziwego klienta przystało, posyłając przy tym właścicielce lekki uśmiech. A niech tylko spróbuje zaproponować coś bezalkoholowego... wstyd!

coraline fitzgerald
powitalny kokos
-
współwłaścicielka baru — moonlight
28 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
od urodzenia w lorne bay, jedna z wielu pociech świętej pamięci fitzgeraldów i do niedawna jedyna głównodowodząca barem moonlight; była studentka weterynarii z ambicjami zduszonymi w zarodku
Colleen na pewno nie miała problemu z alkoholem za co mogła poręczyć własną ręką, głową i no może niekoniecznie wątrobą, bo wtedy wszystko mogłoby się wydać. A przecież stres trzeba było jakoś rozładować w trosce o swoje zdrowie psychiczne. Każda z nich na co dzień spotykała się ze stresem. Być może jego inną formą, ale tak czy inaczej stres mimowolnie pojawiał się w ich życiu. Czasem sama Cora, nie mogąc udźwignąć już ludzkiej głupoty musiała machnąć sobie po jednym i nagle świat stawał się piękniejszy. A już w ogóle jak gdzieś na zapleczu można było sobie zapalić raz na jakiś czas wesołego papierosa. Wtedy nawet stary Joe wydawał się sympatycznym staruszkiem, a nie starym oblechem.
Zdawała sobie sprawę z tego, że Cola żartowała, ale w kontekście jej ostatniej rozmowy z rodzeństwem jakoś ta uwaga zdawała się mniej śmieszna, a bardziej godziła w czuły punkt. Nie przejęła się tym zbytnio, a raczej nie dała po sobie poznać, że coś jest nie tak. - Wiesz jak jest, zwyczajny czwartek - rzuciła, wzruszając ramionami, jednocześnie chcąc zwrócić uwagę na to, że niewiele osób faktycznie miało czas i możliwość (i godność człowieka) pić w środku tygodnia. I Cora się nie liczyła, raz bo nie miała godności, gdzieś zagubiła ją po drodze, dwa to była jej praca. Zamyśliła się chwilę, pukając się po brodzie w zamyśleniu. - Zależy na co masz ochotę. Mogę zrobić ci klasycznie Sex on the Beach, ale też jak chcesz to zamówiłam ostatnio miodową whisky i całkiem spoko driny z nią wychodzą. A jak chcesz samą łychę to polecam o to - nie ma to jak kompleksowa obsługa profesjonalnego barmana. Nawet nie śmiała jej proponować czegoś alcohol free bo jeszcze wylądowałaby na tej ścianie z alkoholami. Niezależnie od tego co wybrała, Coraline przygotowała dwie szklanki i zajęła się przygotowaniem tego samego dla nich dwóch. - Opowiadaj, co u ciebie? - standardowe pytanie, ale znając Colleen to mogła spodziewać się niestandardowej odpowiedzi.

collen mcfarlane
powitalny kokos
lenia
brak multikont
adwokat — WINSTON & STRAWN
32 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
You ruined everything, you stupid, stupid bitch, you're just a lying little bitch who ruins things and wants the world to burn.
Czy Collen McFarlane była szczęśliwa? Gdyby spojrzeć na to pod kątem materialnym, to i owszem, niczego jej nie brakowało. Pensja adwokata była aż nadto wystarczająca, a ona nie miała żadnych problemów z realizowaniem swoich najgłupszych fantazji, przy czym warto podkreślić, że miała ich PEŁNO. Co rusz przeglądała internety w poszukiwaniu czegoś niesamowitego i jedynego w swoim rodzaju, często nie zastanawiając się przy tym, czy w ogóle jej to było potrzebne do szczęścia. Nie pytajcie, ile przedmiotów z podobizną Nicholasa Cage'a walało się po jej mieszkaniu (podpowiem: całkiem sporo). Poza tym lubiła swoją robotę; może za bardzo wspierała koncerny, które niszczyły środowisko, ale hej, nobody's perfect, prawda? A poza tym - jeśli wierzyć horoskopom, a Cola wierzyła bardziej niż w Biblię - koniec świata i tak już był bliski, więc równie dobrze wszystko może pójść z wielkim big bang.
Ale... czy NAPRAWDĘ była szczęśliwa? Nie, nie była. Nie zamierzała jednak o tym mówić przyjaciółce na trzeźwo - potrzebowała wypić co najmniej z pięć drinków przed tak depresyjnym wyznaniem. Dlatego wygodnie się rozsiadła, nie planując zbyt szybko się stąd ewakuować. - No i? Mamy czwartek, a ja tutaj jestem. Czy to czyni ze mnie gorszego człowieka? - zastanowiła się na głos, brzmiąc przy tym odrobinę melodramatycznie, bo to była właśnie cała Cola - jedna, wielka drama queen, ot co. - Zacznijmy od miodowej whisky - poprosiła, już teraz dając przyjaciółce do zrozumienia, że ona nie przyszła tu wypić jednego drinka. Nie, ona przyszła się NAWALIĆ. Ścisnąwszy sobie nasadę nosa, wzniosła oczy ku niebu. - Wiesz, że miłość mojego życia mieszka w tym mieście? - zaczęła ni z gruszki, ni z pietruszki, wreszcie spojrzeniem powracając do Cory. A było to spojrzenie wyczekujące odpowiedzi twierdzącej. Tak - McFarlene OCZEKIWAŁA, że jej psiapsia będzie zorientowana w jej wszystkich dramatach, nawet w tych, o których nie wspominała od kilku lat.

coraline fitzgerald
powitalny kokos
-
współwłaścicielka baru — moonlight
28 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
od urodzenia w lorne bay, jedna z wielu pociech świętej pamięci fitzgeraldów i do niedawna jedyna głównodowodząca barem moonlight; była studentka weterynarii z ambicjami zduszonymi w zarodku
Cora chyba była dużo bardziej zorganizowana niż jej przyjaciółka i trochę twardziej stąpała po ziemi - przynajmniej czasami - dlatego często jedynie uśmiechała się z rozbawieniem słuchając o kolejnych końcach świata, których przeżyły już z siedem. A horoskop? Według Cory to wszystkie te przewidywania były napisane tak, aby wszystko można było sobie dopisać do aktualnej sytuacji w jakiej się znajdowało. No, ale nie miała zamiaru zabierać jej zabawy, prawda?
- Pomidor - powiedziała jedynie, uśmiechając się przy tym nieco złośliwie. Oczywiście, że nie twierdziła, że Colleen była gorsza, a na pewno nie od niej, ale przecież musiała się trochę z przyjaciółką po przepychać. - Się robi - powiedziała i od razu zabrała się do roboty. Złapała odpowiednią butelkę, dorzuciła odpowiednią ilość lodu a do tego jeszcze coś na rozcieńczenie o posmaku cytryny dla zrównoważenia smaku. Po czym podsunęła Coli szklankę z jej drinkiem. - I jak? - zagadnęła ciekawa opinii swojej przyjaciółki. Sama zrobiła sobie drinka z whisky cynamonową i colą, po czym oparła się łokciami o bar. - Która twoja największa miłość życia? Przecież ja siedzę tutaj - powiedziała, uśmiechając się szelmowsko do blondynki.

collen mcfarlane
powitalny kokos
lenia
brak multikont
ODPOWIEDZ