Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
#38

Prawdę mówiąc Luke nie znosił Sapphire River. Było to dość ironiczne biorąc pod uwagę fakt, że ze względu na miejsce pracy przez ostatnie lata spędził w tej dzielnicy niemal połowę swojego życia. Sapphire kojarzyło mu się z biedą, mającymi tam miejsce powodziami, przerwami z dostawą prądu (Shadow jako klub nocny szczególnie to odczuwał) i generalnie rzecz ujmując - ze wszystkimi możliwymi plagami, których Egipt by się nie powstydził. Luke nie rozumiał ludzi, którzy mieszkali w chatkach przy rzece, która była niemal tykającą bombą i w każdej chwili mogła wylać pozbawiając mieszkańców dorobku życia. Dorobku w cudzysłowu, bo nie znał nikogo kto chciałby tam mieszkać z miłości do bagien, a nie dlatego że nie było tego kogoś stać na wynajem mieszkania w centrum.
Sam był wygodnickim francuskim pieskiem i cenił sobie mieszkanie w Opal Moonlane, gdzie wszędzie było blisko i - co chyba najistotniejsze - stosunkowo sucho i czysto. Być może za jego niechęcią do dzielnicy rybackiej kierowała wrodzona awersja tego typu dzikich miejsc. W końcu na świat przyszedł gdzieś w głuszy w Perth, najpewniej w przyczepie kempingowej (nie był tego pewien, bo z biologicznymi rodzicami nie miał nic wspólnego odkąd zgubili go pod sklepem monopolowym zaraz po jego trzecich urodzinach).
Wychodząc z LB General Store, do którego podskoczył po jakąś szybką przekąskę przed pracą, kątem oka zauważył dziewczynę wpatrującą się w zawieszony na budynku plakat. W pierwszej chwili chciał zignorować brunetkę, ale w zasadzie miał jeszcze chwilę - a że lubił gadać - zatrzymał się przy dziewczynie i przez moment wpatrywał się w plakat razem z nią.
- Kiepska sprawa, co? - odezwał się z końcu, otwierając paczkę złapanych na szybki Laysów. - Po takim czasie powinni już pewnie szukać ciała. Albo zakopanego gdzieś w lesie, albo pływającego sobie z rybkami w rzece - skomentował, nie mając pojęcia że mówi do córki zaginionej. Cały Luke - człowiek z zerowym wyczuciem w kontaktach międzyludzkich i subtelnością walca drogowego.

Maxine Parkins
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
#6

Poprawiając na ramieniu pasek od sportowej torby, skrywającej ogłoszenia o zaginionej matce, zastanawiała się czy powinna napisać Eleonore, w jakiej dzielnicy aktualnie przebywa. Za dzieciaka nigdy nie zapuszczała się w te rejony sama. Dużo słyszało się wtedy o kradzieżach, włamaniach oraz grupkach chuliganów, wyłażących z miejscowych klubów. Konkretnie Shadow. Zdążyła już poznać tamten lichy przybytek, w którym nie zagrzała miejsca na długo. To chyba nawet lepiej. Gdyby tamtejsza klientela połączyła jej osobę z zaginioną kobietą, zaczęłaby wzbudzać jeszcze większe podejrzenia. Tak naprawdę, Maxine nie miała pojęcia, w co mogła wplatać się matka, zanim zniknęła. Była gotowa na potencjalne zaczepki, albo inne próby zastraszania, w związku z poszukiwaniem prawdy.
Myślała też o zdjęciach matki, podrzuconych do stolika, w klubie. Wszystkie były wykonane niedługo przed zaginięciem. Wyglądały cholernie niepokojąco; zupełnie, jakby ktoś fotografował Sarah z pewnej odległości, bez jej świadomości.
Tak jak sądziła, w motyw zaginięcia, musiał mieć inne powiązania, w których maczały palce osoby trzecie. Tym bardziej musiała na siebie uważać. Sam gaz pieprzowy, trzymany w torbie (swoją drogą nielegalny) zapewniał jej odrobinę spokoju. W razie niebezpiecznej sytuacji, wiedziała jak się obronić, a prawnik rodziny wyciągnie ją z tych bzdurnych konsekwencji posiadania przy sobie narzędzia do samoobrony. Co to w ogóle za kraj, zakazujący używania gazu pieprzowego? We Francji byłoby to nie do pomyślenia.
Zatrzymała się przy plakacie matki, który rozwiesiła już kawałek czasu temu. Świadczyły o tym zagięte, pourywane rogi oraz zasuszona od deszczu faktura papieru. Mimo to, wszystkie informacje wciąż były czytelne. Nie zwracała również uwagi na osobę, zatrzymującą się tuż obok. Słyszała kroki, ale nie obróciła głowy, zastanawiając się nad potencjalną wymianą sfatygowanego plakatu.
Nie, jeszcze nie.
Słowa wypowiedziane przez mężczyznę nie wzbudziły w niej większych emocji. Zdążyła się do tego przyzwyczaić, dopiero po powrocie do mieszkania, pozwalając sobie na małe wybuchy. Nie chciała przecież, aby po miasteczku krążyły plotki o jej rzekomym szaleństwie.
- Policjanci są beznadziejni w tym, co robią - stwierdziła odważnie, kierując w końcu wzrok na faceta, konsumującego bardzo amerykańską przekąskę. - Widziałeś ją kiedyś?
Wolała nie przedstawiać się wprost, jako córka zaginionej kobiety. Kto wie, być może nieznajomy coś wiedział i niekoniecznie chciałby o tym mówić komuś, bezpośrednio powiązanemu z Sarah.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke'a szemrana opinia Shadow na ten moment już ani nie grzała, ani nie ziębiła. Traktował klub po prostu jako miejsce pracy, w którym dużo się działo. Już samo to sprawiało, że Winfield odnajdywał się tam perfekcyjnie. Gwar rozmów, głośna muzyka i multum ludzi nie przeszkadzały mu jednak w byciu dobrym obserwatorem. Zza baru miał widok niemal na cały klub, przez co łatwo zapamiętywał twarze stałych bywalców. Z większością klientów byli już dobrymi znajomymi, a dla niektórych pewnie stał się tym słynnym ulubionym barmanem. I co prawda od kłopotów trzymał się z daleka (a przynajmniej starał się utrzymać ten stan), to dobrze wiedział co się działo także za kulisami niedostępnymi dla zwykłego bywalca.
Parsknął śmiechem słysząc słowa dziewczyny o policji. Nie mógłby się z nią bardziej zgodzić w tej kwestii - choćby właśnie w kontekście szemranego Shadow, które wciąż pozostawało przez gliny nietknięte i radziło sobie całkiem nieźle.
- Błagam Cię. Już wolałbym wybulić hajs na prywatnego detektywa, niż liczyć na psy - stwierdził, w międzyczasie rozpracowując przekąskę. - Zwłaszcza policja w Lorne Bay jest dobra, ale tylko w gonieniu własnego ogona. Nawet jakbyś podrzuciła im ciało na posterunek, to zastanawialiby się co z nim zrobić - prychnął pogardliwie, bo już od nastoletnich czasów miał z policją na pieńku. Jako małolat parokrotnie lądował na dołku i mimo, że był to bardziej skutek głupich młodzieńczych akcji niż poważniejsze problemy z prawem, to wrodzona przekora nakazywała mu nienawidzić psów. A policjanci kręcący się w Shadow zamiast jakiegokolwiek strachu wbudzali w nim jedynie politowanie.
Zerknął nieco podejrzliwie na brunetkę, kiedy ta zadała mu pytanie o zaginioną. Gdyby dziewczyna była zwykłym przechodniem, to czy zadałaby mu takie pytanie? Pewnie wyszłaby z założenia, że jeśli coś wiedział w tej sprawie, to pewnie gdzieś by się z tym już zgłosił - nawet na tę znienawidzoną policję. Przez chwilę zastanowił się nad odpowiedzią, kalkulując sobie szybko co mu się bardziej opłacało - milczenie, czy nagły przypływ szczerości. Nie chciał być nigdzie ciągany, ale w ostatecznym rozrachunku jego powiązania z zaginioną nie były przecież na tyle poważne, żeby narobił sobie kłopotów.
- A co, jeśli powiem że tak? - uniósł pytająco brew. - Jesteś jakąś stażystką w biurze detektywa? - strzelił, bo na samą prywatną detektyw wydawała mu się jednak za młoda.

Maxine Parkins
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
- Zdążyłam się o tym przekonać - o nieudolności lokalnej władzy. Mogłaby rozwinąć tę myśl, ale wciąż się wahała. Miała do czynienia z kompletnie obcym gościem. Być może przemknął jej przed oczami gdzieś na ulicy, albo w innym lokalu, co teraz próbowała sobie przypomnieć.
Jak powinna rozegrać tę sytuację?
Stażystka w biurze detektywa brzmiała całkiem wiarygodnie, ale… czy naprawdę wyglądała na małolatę, odwalającą całą robotę dla jakiegoś potencjalnie wynajętego gościa?
- Można tak powiedzieć - wygięła usta w lekko ironicznym uśmiechu. - Studiuję kryminalistkę i gdybym znalazła tę kobietę, zawstydziłabym cały posterunek, przy okazji zyskując coś do dyplomu.
Nie kłamała. Próbowała rozwinąć skrzydła w swoim fachu, a zakończenie sprawy, bezpośrednio dotykająca jej rodzinę, byłaby sporym przełomem. Pomijając całą masę emocjonalnych rozterek, od których próbowała się odciąć - z różnym skutkiem.
Czuła, że w mieście żyło sporo osób, niezadowolonych ze służb. Swoim podstępem w śledztwie mogłaby utrzeć nosa policjantom i przy okazji zrobić im lekcję pokory. Bo co byli z nich za detektywi, skoro jakaś studentka poprowadziłaby sprawę lepiej?
- Uprzedzając twoje pytanie, nie planuję zostać w przyszłości psem - powiedziała od razu, co było szczerą prawdą. - To niewdzięczna praca i jeszcze ile wariatów tam trafia…
Nie każdy powinien mieć dostęp do broni czy też sprawowania władzy. Niby na testach potencjalny kandydat posiadał wszystkie przydatne kwalifikacje, ale jak przychodziło co do czego, kompletnie mu odbijało. Władza potrafiła uderzyć do głowy, co w połączeniu z ukrytymi predyspozycjami psychopatycznymi, tworzyło mieszankę wybuchową, zagrażającą przeciętnym obywatelom.
- Poza tym, to też sprawa osobista - powiedziała wreszcie już nieco poważniejszym tonem, uznając, że odrobina szczerości się przyda. - Czasami lepiej jest wziąć sprawy w swoje ręce, niż pozostawiać je w kwestii mało kompetentnej bandy pączkożerców.
To chyba ulubione hobby policjantów. Obijanie się i wcinanie słodkości, na które dostawali rabat. Darmowa kawa ze stacji benzynowej bywała ważniejsza od jakiejś zaginionej baby, co pewnie sama się o to zaginięcie prosiła.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Przyjrzał jej się uważnie, kiedy usłyszał o kryminalistyce. Brzmiała dość wiarygodnie, przez moment nawet pomyślał że może takie śledztwo faktycznie przydałoby jej się do pracy dyplomowej - na przykład takiej na temat nieudolności glin i tego, w jaki sposób randomowy studenciak ma więcej rozumu niż cały posterunek razem wzięty. Luke propsowałby taki niecny plan.
- Okej. Ale jeśli mnie okłamujesz, to Cię znajdę i przypomnę Ci tę rozmowę - odparł nieco rozbawiony na jej obietnicę trzymania się z daleka od psiarni. Wiadomo, żartował, bo pewnie za jakiś czas Luke zapomni o tej rozmowie, a Max będzie go pamiętała jedynie jako jakiegoś randoma, który być może podrzucił jej jakiś trop. - Ilu trafia to jedno, ale pewnie drugie tyle stamtąd wychodzi - stwierdził krótko, bo co prawda nie zagłębiał się nigdy w żadne statystyki, ale podejrzewał że walanie się w trupach połączone z poczuciem bezsensowności swojej pracy (tak, według Winfielda każdy gliniarz prędzej czy później dochodził do takich wniosków) potrafiło zryć banię.
- Osobista? - powtórzył za nią. - Czyli ją znałaś? - użył czasu przeszłego, nieumyślnie nawiązując do słów które wypowiedział do brunetki na wstępie. - Pewnie gdybym teraz zaczął Cię pocieszać, że na pewno wszystko z nią okej, to wypadłbym bardzo nienaturalnie, co? - dodał, zerując przekąskę i trafiając papierkiem do pobliskiego kosza na śmieci. Nie miał zamiaru odwoływać swoich słów, bo w przebłyski empatii był raczej kiepski i to akurat nie był moment na jeden z nich. A że był bezpośrednim człowiekiem, nie widział powodu dla którego miałby teraz zaklinać rzeczywistość i udawać, że po pewnym czasie nie szuka się już zazwyczaj ciała.
- No, ale odpowiadając na Twoje pytanie - widziałem ją ze dwa, może trzy razy w Shadow. Miała niemal wypisane na czole, że się tam nie odnajduje i sama nie wie co tam do końca robi. Zwróciłem na nią uwagę, bo paradoksalnie takie szare myszki najbardziej rzucają się tam w oczy - wyjaśnił. Tak to właśnie działało - im bardziej ktoś był odklejony od klimatu nocnego klubu, tym większe zainteresowanie wzbudzał. - A zza baru mam dobrą widoczność na cały klub, więc od razu widzę takie sztuki - dodał, nakreślając przy tym że nie widywał zaginionej przy okazji randomowych wypadów na mocno zakrapiane imprezy, a po prostu będąc w pracy.

Maxine Parkins
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
Nie ma sprawy.
Musiałaby nieco zmienić swój światopogląd, aby w ogóle rozważać karierę w szeregach policji. W czasie swojego dotychczasowego żywota, wyłapała zbyt wiele negatywnych doświadczeń z mundurowymi. W pełni podzielała więc poglądy nieznajomego w tym temacie, bez rozważania jakichkolwiek zmian.
- Tak, jak powiedziałam - znała bardzo dobrze, ale bezpośrednie nakreślenie relacji z zaginioną, mogłoby wpędzić faceta w jeszcze bardziej niezręczne myśli o pocieszaniu. Nie potrzebowała współczucia. Nasłuchała się już mnóstwo kondolencji, chociaż oficjalnie nikt nie uznał Sarah za martwej. Sam fakt zaginięcia, bez jednoznacznych poszlak, skłaniał do snucia najprostszych konkluzji. Głównie tych, mówiących o śmierci.
- Samo pocieszanie niewiele mi da na tym etapie - odpowiedziała zgodnie z prawdą, nastawiając się bardziej na uzyskanie kolejnych, przydatnych wskazówek. Samym zamartwianiem się i modlitwami, niczego nie wskóra.
Prześledziła wzrokiem kolejne ruchy mężczyzny, w kierunku kosza na śmieci. Bez ponaglania czekała na potencjalne informacje, bo poprzednie słowa rozmówcy brzmiały tak, jakby coś wiedział. Najwidoczniej trafiła na właściwą osobę, w trakcie tego spontanicznego spaceru do Sapphire River.
A więc miała dobre przeczucia, zapuszczając się do Shadow. Początkowo nie podejrzewała matki o spędzanie czasu w tego typu przybytkach. Szukała jedynie ewentualnych powiązań z osobami, o niekoniecznie dobrej reputacji. Czyżby koniec końców Sarah sama zamieniła się w taką osobę? Musiała zmienić swoje dotychczasowe podejście, związane z postrzeganiem matki.
- Kiedy dokładnie to było? - zapytała, wyjmując telefon, celem zanotowania tej cennej informacji. Niedługo przed zaginięciem, a może kilka miesięcy wstecz?
Mężczyzna okazał się barmanem. Nie mogła trafić lepiej, jeśli chodziło o osoby, przewijające się w Shadow. Ten gość z pewnością kojarzył większość stałych klientów oraz wszelkie, nowe twarze.
Widok z baru rzeczywiście dawał spore pole do popisu.
- Miałeś zmianę, tydzień temu - powiązała nieznajomego z wyglądem barmana, u którego zamówiła wtedy klasycznego drinka - wódkę z energetykiem. Nie porwała się na dalsze picie, po tym, co później miało miejsce.
Uniosła wzrok znad wyświetlacza smartfona.
- Nie widziałeś jakiegoś podejrzanego gościa, podrzucającego kopertę? Kręcił się przy moim stoliku.
Sprostowanie tej sytuacji wiele by jej dało. Nie widziała wtedy, kto zostawił na jej na blacie, tuz obok drinka, zdjęcia Sarah. Ktoś, kto miał widok na cały klub, mógł jednak wyłapać tę tajemniczą postać.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke zmarszczył brwi zastanawiając się przez moment, kiedy to mógł widzieć zaginioną w Shadow. Prawdę mówiąc większość wieczorów spędzonych za barem zlewała mu się w jedną całość. Równie dobrze mogło mieć to miejsce 2 tygodnie temu (choć wtedy Sarah patrzyła już na nich jedynie z plakatów Max), jak i 2 miesiące temu. Skupiając się maksymalnie próbował powiązać ten dzień z jakimś innym szczegółem, który zakotwiczył się w jego głowie. W końcu jakieś obrazy z tamtych wieczór zaczęły napływać do jego głowy, na tyle żeby mógł odtworzyć informacje które mogłyby się potencjalnie przydać jego rozmówczyni.
- To była chyba końcówka czerwca, może początek lipca... Początek zimy w każdym razie. Przyszła w płaszczu. Rzuciło mi się to w oczy, bo nie zostawiła go w szatni, tylko rzuciła na krześle obok, przy barze. Nie wyglądała jakby przyszła tam dłużej posiedzieć - stwierdził przytakując sobie, jakby upewniał się że się nie myli. - Miałem wrażenie, że na kogoś czeka, bo rozglądała się po całym klubie. Ale potem straciłem ją z oczu, bo zaczęło robić się coraz bardziej tłoczno. Chyba przesiadła się do jakiegoś stolika, nie wiem - dodał. Mówił powoli, uważnie obserwując jak dziewczyna zapisuje wszystkie te detale w telefonie. - Następnym razem było podobnie, ale wtedy chyba od razu zajęła stolik. Nie wiem, czy z kimś gadała. Sorry - wzruszył ramionami. Chciałby móc powiedzieć jej więcej, ale na ten moment to jedyne, z czym mógł skojarzyć pobyt zaginionej w Shadow. Lepsze to niż nic, prawda?
Kiedy stwierdziła, że miał zmianę tydzień temu, zmrużył oczy i dopiero teraz dokładnie przyjrzał się rozmówczyni.
- Mhm. Racja, pamiętam Cię. Usiadłaś potem niedaleko DJ-ki - oznajmił, bo choć w pierwszej chwili zignorował ten fakt, to teraz zaczynał łączyć wątki. Niestety, na kolejne jej pytanie musiał pokiwać przecząco głową. - Nie, nie widziałem tego. To znaczy, nie widziałem momentu podrzucania - uściślił, po czym wyjął papierosa którego po chwili odpalił. - Ale rzeczywiście był tam wtedy facet z kopertą. O ile mówimy o brązowej kopercie w formacie chyba A4? - uniósł pytająco brew, po czym kontynuował. - Łysiejący typ koło czterdziestki, z kozią bródką. Oglądałaś Breaking Bad? Przyjmijmy, że to taki Walter White z Lorne Bay - uznał, że taka charakterystyka najbardziej zadziała na wyobraźnię. Jeżeli oczywiście Max oglądała wspomniany serial albo przynajmniej kojarzy jego głównego bohatera. - Na początku myślałem, że to jakiś tajniak, ale jebany rozglądał się po klubie tak niedyskretnie, że od razu było widać że to amator. Więc obstawiam, że ktoś mu po prostu posmarował przed wejściem do klubu, żeby Ci to podrzucił - stwierdził wypuszczając z ust dymek. Zaczynała mu się podobać ta zabawa w detektywa. Zawsze to jakieś urozmaicenie do codziennej pracy.
- Co było w tej kopercie? Jakieś dokumenty? Groźby? - spytał po chwili, bo mimo że to nie była jego sprawa, to w rozmowie doszli zaszli już dość daleko żeby uznał to pytanie za niewłaściwe.

Maxine Parkins
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
Gdy tylko facet podjął swój monolog, zaczęła notować skrótowce w telefonie, czując wyraźne poruszenie. Wreszcie coś nowego. Konkretna wskazówka, która nie brzmiała jak wymyślona historyjka, skłaniająca Max do zaprzestania poszukiwań. Jak się okazało, miała dobre przeczucie, co do klubu. W okolicy ciężko o podobne lokale, skupiajcie wokół siebie życie towarzyskie. Nic dziwnego, że to właśnie tam skierowała swoje kroki, w pierwszej kolejności.
- W porządku i tak dużo mi przekazałeś - mruknęła pod nosem, zapisując kolejne słowa o zajęciu stolika przez matkę, wraz z bliżej nieokreśloną osobą. Gdyby tylko wiedziała, z kim Sarah prowadziła rozmowy w tak szemranym miejscu…
Uniosła wzrok na mężczyznę, krótko skinąwszy głową. Miejsce usytuowane bliżej konsolety, wydawało się bezpieczniejsze, niż okolice baru, przy którym kręcili się w zasadzie wszyscy – ci przypadkowi ludzie, szukający w Shadow jedynie zabawy i kilku drinków, a także wprawieni interesanci, których Parkins wolała unikać.
Brązowa koperta w formacie A4, zgadza się. Z trudem przełknęła ślinę, słysząc opis gościa, prawdopodobnie powiązanego z tajemniczymi zdjęciami. Raczej nie spodziewała się przyjaźnie wyglądającego chłystka, albo miejscowej striptizerki. Ktoś, kto sporządził zawartość wspomnianej koperty, najpewniej wiedział więcej, niż przeciętny mieszkaniec, albo bywalec klubu. Cholera, być może był nawet bezpośrednio zamieszany w zaginiecie Sarah. W każdym razie, nie zaryzykował osobistego dostarczenia koperty ze zdjęciami.
Przynajmniej wiedziała, że Walter White nie był jednym z tutejszych oprychów. Może dałaby radę w jakiś sposób go namierzyć? Gość zapewne wiedział, dla kogo odwalał robotę.
- Zdjęcia - zdecydowała się powiedzieć prawdę o zawartości koperty. Nikomu nie powinna zaszkodzić ta informacja. Niekoniecznie ufała nieznajomemu, ale i tak sporo się od niego dowiedziała. Dobrze, że zdecydowała się dzisiaj ruszyć do Sapphire River. Zwykła chęć sprawdzenia ogłoszeń, zaprowadziła ją do kolejnych poszlak, istotnych dla całego śledztwa. Wychodziło na to, że nadawała się do tej roboty.
- Wyglądały tak, jakby ktoś robił je z ukrycia. Na zewnątrz. Będę musiała się rozejrzeć po okolicy i dopasować je do konkretnego miejsca.
Mogłaby co prawda pokazać je policji, ale prędzej poszłaby z tym do Sameen albo Eleonore. Ojcu również nie chciała mówić zbyt wiele. Jeszcze zacząłby ją kontrolować i sabotować jej spacery po okolicy. Nie obiecywała nikomu, że nie będzie szwendać się po podejrzanych miejscówkach. Zamierzała zbadać każdy kąt w tym mieście, powiązany z matką. Przy okazji musiała pilnować samej siebie, bo pracując pod taką presją, łatwo o zignorowanie własnego zdrowia, zarówno tego psychicznego, jak i fizycznego.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke czekał cierpliwie aż brunetka zapisze przekazane przez niego informacje. Jednocześnie wciąż próbował odszukać w głowie kolejne szczegóły, jednak upływ czas robił swoje. Z drugiej strony - jej poruszenie wskazywało na to, że być może podejmie nowy trop i być może przestanie ganiać wokół własnego ogona, jeśli na ten moment właśnie tak wyglądały jej poszukiwania.
- Zdjęcia? - powtórzył za nią, ze zdziwieniem unosząc brew. - Była tam jakaś data? Być może Twoja zaginiona jednak nie jest aż taka znowu martwa - rzucił, gasząc papierosa na stojącym obok śmietniku.
Wiadomo, zdjęcia nie były twardym dowodem na to, że kobieta wciąż żyła. Być może pochodziły one sprzed jej zniknięcia. Z drugiej strony, co za chory pojeb robiłby dziewczynie tak złudną nadzieję wysyłając jej stare zdjęcia potencjalnie zmarłej kobiety? Jeśli jego rozmówczyni faktycznie była tylko zwykłą studentką, a nie kimś kto podpadł komuś związanemu z półświatkiem, to taka zagrywka wobec niej byłaby nadzwyczaj obrzydliwa. Pozostawało jeszcze pytanie, czy osoba która podrzuciła dziewczynie zdjęcia miała dobre intencje? Czy była to próba zastawienia pułapki, w którą dziewczyna właśnie z pomocą Luke'a wpadała?
- Masz może gdzieś na telefonie foty tych zdjęć? - spytał nagle, kiedy dziewczyna wspomniała o rozglądaniu się po okolicy. - Mieszkam w Lorne niemal od zawsze, znam prawie każdy zaułek tej pipidówy. Może będzie w stanie chociaż naprowadzić Cię na jakąś konkretną dzielnicę - poinformował ją.
W końcu jako dzieciak sporo wagarował i szlajał się po mieście razem ze swoimi podejrzanymi kumplami. Oczywiście - żeby uniknąć patroli policyjnych, którzy pewnie natychmiast zainteresowaliby się grupką dzieciaków łażących po mieście w godzinach lekcyjnych - ukrywali się w tych najbardziej speluńskich i ciemnych zakamarkach, próbując razem pierwszego taniego winiacza.
- To numer bezpośrednio do Ciebie? - wskazał głową na ciąg cyfr zapisany na plakacie. - Możemy się umówić, że jeśli kiedyś znowu zobaczę tego faceta - Waltera - w Shadow, to dam Ci znać - rzucił luźną propozycję, wzruszając ramionami. Jego nic to nie kosztowało, a jej - jeśli akurat będzie gdzieś w okolicy - być może uda się doprowadzić do konfrontacji.

Maxine Parkins
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
- Żadnej daty - pokręciła głową, nie przykładając większej wagi do dalszych słów mężczyzny. Może żyła, a może nie. Nie mogła nastawiać się na jeden, konkretny scenariusz. To kosztowałoby ją zbyt wiele. Wciąż trzymała w sobie sporą dozę nadziei, ale póki co, wolała aby ta nie wypływała na wierzch. To za bardzo zamieszałoby w jej aktualnym podejściu do całej sprawy.
- Będę musiała sama dotrzeć do tego, kiedy je zrobiono.
To wydawało się trudnym i żmudnym zajęciem, ale co innego Max miała do roboty? Na studiach wzięła dziekankę przy czym nie planowała się rozglądać za żadną pracą. Nie, dopóki ojciec wspaniałomyślnie za wszystko płacił.
- Mam je przy sobie - odpowiedziała, sięgając po kopertę, schowaną do torby. Przez chwilę się zawahała, ale ostatecznie zaprezentowała facetowi wydrukowane zdjęcia, wyglądające dosyć niepokojąco. Nikt raczej nie tryskałby dobrym humorem, otrzymując fotografie bliskiej osoby, w takim wydaniu.
- Coś ci mówi to otoczenie? - dopytała, patrząc z lekkim powątpiewaniem na tło, w którym uwieczniono Sarah. Dookoła było ciemno i poza jednym, większym drzewem, krótkim białym płotkiem i krzakami, nic nie wydawało się szczególnie charakterystyczne. Być może ten płotek był najważniejszą wskazówką, w odszukaniu konkretnego miejsca?
- Jasne - pokiwała głową, zadowolona z propozycji nieznajomego, o czym świadczył delikatny uśmiech. Dodatkowe znajomości, szczególnie z wprawionym pracownikiem Shadow, otwierały wiele nowych możliwości. W kwestii Sarah, tym bardziej.
- To numer na mój drugi telefon.
Wolała uniknąć sytuacji, w której ludzie dzwonią do niej z głupimi żartami na ten prywatny numer, używany od lat. Nie była naiwna. Wiedziała, że nawet takie poważne ogłoszenia przyciągały idiotów, spragnionych odwalania pranków. Nie przejmowała się tym, bo takich telefonów nie było wcale zbyt wiele.
- Nie wiem tylko jak masz na imię - powiedziała wreszcie, zatrzymując wzrok na swoim nowym znajomym. Mogłaby przedstawić się jako pierwsza, ale na samym początku rozmowy wybrzmiałoby to zbyt formalnie. Podejrzewała, że mężczyzna nie należał do zwolenników sztywniactwa, o czym świadczyła jego fucha oraz sam sposób, w jaki się wypowiadał. Tak więc Max zdążyła już sporządzić kilka mentalnych notek na temat gościa od chipsów, pytającego o zaginioną.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Nawet nie zdążył poprosić o pokazanie mu zrobionych z ukrycia zdjęć, bo dziewczyna sama zaprezentowała mu zawartość koperty. W ciszy parokrotnie przejrzał fotografie. Co jakiś czas wracał do poprzedniej, inne z kolei obracał w dłoniach, jakby próbował wyłapać w nich coś niewidocznego na pierwszy rzut oka. Z zamyślenia wyrwało go dopiero pytanie brunetki.
- Niektóre z nich zupełnie nic. Mogły być zrobione w zasadzie wszędzie. Chociaż te płotki mogą wskazywać na Fluorite View. Wiesz, dzielnica domków jednorodzinnych z ogródkami i tymi płotkami w amerykańskim stylu - prawdopodobnie były one zrobione wszystkie jednego dnia, w jednym - niezbyt charakterystycznym miejscu wspomnianej dzielnicy. - Ale te dwie - przerzucił na wierzch dwie fotografie, które przykuły jego uwagę - jednak ze względu na inny niż biały płotek szczegół. - Widzisz tu w rogu, fragment ściany z czerwonej cegły? - pokazał palcem na ledwo widoczny fragment czerwieni w rogu. Tak naprawdę wiele budynków w Lorne Bay było zbudowanych w tym stylu, ale w otoczeniu płotków od razu skojarzyły się Luke'owi z jednym miejscem. - Wydaje mi się, że mogły zostać zrobione niedaleko remizy strażackiej. Może jak pokręcisz się w tamtej okolicy to w końcu wpadniesz na ten kadr - dodał, oddając dziewczynie fotografie. Dom rodzinny Winfieldów znajdował się właśnie w Fluorite View. I mimo, że Luke przez większość życia traktował dom rodzinny trochę jak hotel, fakt ten sprawiał że Luke bywał w tej okolicy dość często.
Kiedy dziewczyna potwierdziła, że numer wypisany na plakacie należy do niej, Luke wpisał go do swojego telefonu.
- Luke - odparł krótko, przerzucając wzrok na dziewczynę, która również w tym momencie bacznie mu się przyglądała. - A Ciebie jak mogę zapisać w telefonie? Imieniem, "Ta od zaginionej" czy przybrałaś jakiś przydomek na potrzeby śledztwa? - spytał lekko rozbawiony. Brunetka nie myliła się w swoich osądach - Winfield nienawidził formalizmów, zawsze pierwszy przechodził na "Ty", nie pytając wcześniej o zgodę. Dlatego też nie miał problemu z tym, żeby na początku rozmowy wyjechać do nieznajomej z teorią o pływaniu zaginionej gdzieś w oceanie.

Maxine Parkins
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
Postanowiła odkryć przez facetem część kart, bo nie sądziła, aby podejmowała tym samym wielkie ryzyko. Ludzie w Lorne i tak słyszeli o zaginięciu. Nikt z postronnych mieszkańców raczej nie spędzał nad tą informacją zbyt wiele czasu, o ile sam nie był w nią zamieszany.
Barman z Shadow mógł co prawda maczać palce w tym zaginięciu, ale to tylko gdybanie. To Max miała uporządkować wszelkie szczegóły tamtego zdarzenia i nie obawiała się węszenia oraz podpytywania randomowo napotkanych osób. Niektóre twarze widywała codziennie, więc nie miałaby problemów z odnalezieniem konkretnych typów, w razie potrzeby. Chyba, że przepadną jak kamień w wodę, albo Sarah we własnej osobie.
- Coś tak podejrzewałam - przyznała, skupiając wzrok na fotografii z białym płotkiem. Raczej nikt mieszkający na uboczu nie kombinował sobie tak charakterystycznego, jasnego ogrodzenia.
Zarejestrowała wskazane fragmenty ceglanej ściany, sporządzając następnie krótkie notki na telefonie, odnośnie szczegółów tych miejsc. Gdyby sytuacja tego wymagała, przetrząsnęłaby każdy kąt w okolicy, byle tylko dotrzeć do celu. Była w swoich działaniach bardzo uparta, ale dostrzegała również inne pespektywy. O to właśnie chodziło w jej dorywczej robocie. Przeanalizować każde za i przeciw, a na końcu wyciągnąć z nich całą esencję.
Ciężko stwierdzić czy zdjęcia podrzucone w kopercie pochodziły z tego samego dnia. Brakowało na nich kluczowych informacji i jedynie po samych domysłach, Parkins mogła próbować coś z tego skleić.
Trafiło w nią prawdziwe, życiowe wyzwanie.
Kiwnęła głową, słysząc imię barmana. Czy teraz mogła liczyć na jakąś zniżkę przy barze, gdy akurat wybierze się do Shadow, a Luke będzie miał zmianę?
- Max - odpowiedziała krótko, decydując się na podanie skróconej wersji swojego imienia. Pełnej nigdy nie używała, chyba, że ciążył nad nią jakiś wymóg. W jej mniemaniu Maxine brzmiało zbyt dziewczyńsko i przywodziło na myśl jakąś francuską materialistkę, chodzącą na co dzień w futrach.
- I to moje imię, nie żaden pseudonim. Żadnego sobie na nadałam, bo to powinno wyjść od ludzi. Człowiek, który sam sobie wymyśla ksywki, to dziwak.
Zmarszczyła czoło w zabawnym geście, bo serio tak myślała. Nawet superbohaterzy zostawali z reguły nazywani przez prostu lud. Jeśli sami nadawali sobie imiona, nie mieli równo pod sufitem.
- Jeśli czegoś się dowiesz, albo zauważysz, masz mój numer.
Mogła tylko mieć nadzieję, że Luke odpowiednio skorzysta z tego udogodnienia.

Luke Winfield
ODPOWIEDZ