barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Bała się, że wszystko spieprzyła. Było im ze sobą dobrze. Miewali problemy, to oczywiste (zwłaszcza w przypadku tak problematycznych i nawiedzonych bab jak ona), ale potrafili sobie z nimi radzić. Najważniejsze było to, że pomiędzy wszystkimi ewentualnymi dramatami, chwilami uniesień, obrażeń i kłótni, nie mieli problemów z komunikacją i zaufaniem. Wiedziała, że może być z nim szczera, powiedzieć, co jej na sercu leżało, a on to przyjmie i spróbują to wspólnie rozwiązać. Ze swojej strony starała się zapewniać to samo… W czym czasem przeszkadzała jej porywczość i wrodzony kretynizm, ale hej, zawsze się starała. I zawsze, niezależnie od wszystkiego, wracała do niego, gdy emocje ostygły i potrafiła przyznać mu rację, gdy tę rację faktycznie posiadał… Wprawdzie nie zawsze werbalnie, ale… Wiedział, prawda? Lubiła myśleć, że wiedział, kiedy ona wiedziała, że spieprzyła i czuła się z tym źle…
Cholera, był dla niej zdecydowanie zbyt dobry, zbyt wyrozumiały i zbyt cierpliwy. Dawał jej więcej, niż na to zasługiwała… Więc jaka cholera podkusiła ją do tego, aby choćby próbować od niego uciec?! Była idiotką. Skończoną, ostateczną, najgłupszą na świecie. I naprawdę bała się, że przez ten wygłup go straci. Nie odstraszały go głupie teksty, droczenie się w najmniej odpowiednich momentach, idiotyczne żarciki i głupie foszki… Ale to? To było coś innego. Pojechała przecież po bandzie. I to w imię czego? Tego, że bała się, bo czuła się zbyt bezpiecznie? Widział ktoś kiedykolwiek większą idiotkę?
Dlatego zaczęła łagodnie. Chciała wybadać jego nastawienie. Może już wiedział, jaką skończoną kretynką była i doszedł do wniosku, że nie chce mieć nic wspólnego z wariatką. Nie zdziwiłaby się. Ba! Nie miałaby mu za złe. Co więcej, gotowa byłaby próbować coś z tym zrobić. Gotowa była o niego walczyć… A tymczasem on najwidoczniej postanowił zawalczyć o nią.
W pierwszej reakcji na jego wyznanie zamrugała kilkakrotnie oczami. Zmiękły jej kolana, trochę z ulgi, głównie z całokształtu emocji, jakie wezbrały w niej jeszcze większą falą niż do tej pory. Musiało się to odbić na jej twarzy. Nie wiedziała tylko jak. Miała wrażenie, że zupełnie jej nie czuje. Wszystko działo się trochę poza nią. Potrafiła go tylko obserwować – jego lekki uśmiech, rozglądanie się za czymś, potem związywanie ich dłoni kuchenną ścierką. W tym momencie poczuła, że ewidentnie szeroko się uśmiecha.
- Metylo… co – palnęła, ale nie oczekiwała odpowiedzi. Parsknęła. - Czyli chcesz wymienić jedną trującą rzecz na inną? – zapytała i pozwoliła sobie na krótkie parsknięcie. Nie uważała, żeby była dobrym lekarstwem na cokolwiek. Dwa ostatnie dni powinny chyba dość dobrze o tym świadczyły. Zresztą, być może powinna się zaniepokoić tym, że chciał, żeby była dla niego lekarstwem. To nie powinno brzmieć dobrze, prawda? Nie powinno się aż tak polegac na drugiej osobie, swoje zdrowie składając praktycznie w jej ręce. Wierzyła jednak w to, że to wcale nie było tak. Z nią było coś nie tak, z nim być może również, ale razem… No, przy nim stawała się lepszą sobą. Może nie do końca bezproblemową i totalnie pozbawioną rys i pęknięć, ale nie o to chodziło. Nie mógł jej naprawić, nikt nie mógł. Tak jak ona nie mogłaby naprawić jego. Ale mogli być dla siebie oparciem, prawda? Chciała być dla niego oparciem. Tak jak on był zawsze dla niej.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Był zbyt uparty, żeby mogła się go tak łatwo pozbyć. Zdecydowanie zbyt wyrozumiały i empatyczny, żeby tego typu zawirowanie mogło go od niej odsunąć. Właściwie to tym bardziej utwierdziło w przekonaniu, że tak, to działa tak dobrze, bo mogą na sobie polegać. I nie, nie chcą się nawzajem zmieniać, naprawiać, czy robić inne toksyczne rzeczy; po prostu działali razem i stanowili dla siebie wsparcie wtedy, kiedy nie mogli liczyć na własne głowy w ten czy inny sposób. Wiedział o tym wcześniej, to prawda, ale teraz był przekonany, że to, co mieli między sobą, było zbyt dobre.
- Nie jest toksyczna, ale według badań może uzależniać, chociaż w mniejszym stopniu niż opioidy i.. Chemia. Kiedyś myślałem, żeby może zostać farmaceutą. - wzruszył lekko ramionami, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że wcale nie chciała od niego chemicznego wykładu w tym momencie.. Ale wcale mu się nie podobało, że nazwała się "toksyczną". Mógł się nawet na nią trochę zezłościć, ale skończyło się jedynie na zmarszczeniu brwi.
- Głupek z ciebie czasem, wiesz? Kocham cię.. - rzucił, zamiast się złościć, wolną rękę wsuwając na jej kark i pochylając się do niej, żeby oprzeć swoje czoło o jej. Sam nie wiedział, czy referował teraz do tego, jak się brzydko nazwała, do jej głupiego pomysłu zostawienia go w pizdu, czy może do czegoś jeszcze zupełnie innego, co obijało mu się po głowie przez te dwa dni. Sporo tego było. Nic, co mogłoby zatrząść świat w posadach.. Po prostu bardzo dużo złości na samego siebie, przemyśleń o dynamice ich związku i dużo związanego z tym, dlaczego czuł do niej aż tak dużo i intensywnie.
Kochał ją. Po prostu. Gdyby miał mówić dlaczego, po co i co z tego faktu miał, spędziliby w tej kuchni naprawdę dużo za dużo czasu.
Zamiast strzępić sobie język, pochylił się jeszcze trochę, kradnąc dla siebie trochę bardziej stęsknionego całusa, niż miał w zamiarze.. Ale mimo wszystko nadal bardzo łagodnego i w swojej naturze jak najbardziej czułego.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Szczerze? Była absolutnie przekonana, że gdyby tamta ich rozmowa przebiegła nieco inaczej i gdyby pozwolił jej na odsunięcie się na więcej niż dwa dni, to najprawdopodobniej… Najpierw by z tego skorzystała, próbując udowodnić sobie samej, że jej pomysł był dobry i że właśnie tej przestrzeni faktycznie potrzebowała. Potem próbowałaby wmawiać sobie, że za nim nie tęskni, a jeśli nawet, to właśnie tak powinno to działać i że wszystko idzie zgodnie z planem. Z czasem nie mogłaby się oszukiwać, świat przestałby mieć sens, stałaby się zgorzkniała i jeszcze bardziej okropna niż była do tej pory, pewnie zrobiłaby kilka głupot… Zanim ostatecznie nie wróciłaby do niego ukorzona, gotowa zrobić praktycznie wszystko, żeby chciał ją z powrotem i żeby naprawić to, co przez własną głupotę spieprzyła. Krótko mówiąc, co by się nie działo, wróciłaby do niego. Był najlepszym facetem, jakiego znała. Koniec kropka.
- Teraz mi to mówisz? Wiesz, jaką mogliśmy zrobić karierę? Ty byś robił narkotyki, ja bym je sprzedawała… - dlaczego to była pierwsza rzecz, która przyszła jej do głowy w ramach odpowiedzi? Bo była idiotką, duh. No i trochę dlatego, że nie chciała, aby robili większą rzecz z tego, że nazwała się toksyczną, niż wypadało. Mówiła o sobie wiele nieprzyjemnych rzeczy, okej? Była swoim najbardziej ostrym krytykiem – to jeden z mechanizmów obronnych przed krytyką ze strony całego świata. Nie żeby teraz tego potrzebowała, ale przez kilkanaście lat życia weszło jej w krew.
- Nie tylko czasem… - odpowiedziała całkiem szczerze, bo chyba żadne z nich nie łudziło się, że bywała głupia tylko i wyłącznie od święta, a tak generalnie to była naprawdę mądra i racjonalna. To znaczy jasne, lubiła tak o sobie myśleć i w wielu przypadkach być może rzeczywiście tak było, ale… No, jednak zbyt często wychodziła z niej totalna idiotka, żeby można to było określić jako czasem. Nie zamierzała się z nim jednak kłócić (nie teraz, nie w tym przypadku). Chętnie odwzajemniła pocałunek i skorzystała z tego, że ich dłonie złączone były ścierką, żeby pociągnąć go jeszcze bliżej siebie. Nie musiał jej się tłumaczyć ze swoich uczuc, zdawać jej szczegółowych referatów i cokolwiek usprawiedliwiać. Po co? Najważniejsze było to, że to czuła. To było bardziej niż wystarczające.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Ani trochę się nie zdziwił jej nagłym pomysłem, żeby dealować narkotykami spod lady, okay? To brzmiało totalnie jak jedna z tych abstrakcyjnych, totalnie odlepionych od rzeczywistości historyjek, które czasami wyciągała z rękawa, jakby nigdy nic. Serio, czasami miał wrażenie, że w wolnej chwili, kiedy robiła coś zbyt monotonnego dla siebie, wymyślała te rzeczy, zapisywała w swojej głowie, żeby móc później nimi rzucać w najmniej oczekiwanym momencie. Nic nowego, typowa Billie. Pokręcił lekko głową uśmiechając się tylko na ten jej nowy pomysł na biznes i postanowił nie odpowiadać, bo musiałby zabrzmieć jak totalny buzzkill. Też bardzo w jego stylu w gruncie rzeczy, nie? Był nerdem, nudziarzem i zdecydowanie nie nadawał się na jakąś bootleg wersję Waltera White'a. Generalnie postanowił odpuścić. Te dwa dni były męczące i jedyne co w tym momencie chciał, to spędzić następne kilka godzin, trzymając ją przy sobie blisko, żeby uspokoić znerwicowaną głowę.
Właściwie to wydawało mu się, że nawet nie miała nic przeciwko tego jego pomysłowi, kiedy przyciągała go do siebie bliżej. Nie zastanawiając się nad tym zbyt długo, przesunął dłonie na jej biodra, podnosząc trochę, żeby usadzić ją na blacie. Usłyszał, że tym samym przesunęli tamtą szklankę, ale nie przejął się tym za bardzo; jego kręgosłup zdecydowanie był bardziej zadowolony, nie pochylając się tak głęboko.
- ...czyli zostajesz ze mną po dobroci? Bo jak nie, to znajdę więcej takich ścierek.. - ich łóżko chyba nie miało elementów, do których mógłby takowe przywiązać, ale.. Mógłby się zdać na jakieś ukryte pokłady kreatywności. Na pewno miał jakieś, wybiegające za przywiązanie się do dziewczyny, która chciała od niego uciec.. Węzły żeglarskie chyba jeszcze pamiętał, mógłby z nich definitywnie zrobić użytek..

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Głupie pomysły wpadały jej do głowy na bieżąco, nie musiała ich sobie wcześniej nigdzie spisywać ani nawet tworzyć wirtualnej listy w głowie. Miała sporą wyobraźnię i była niezwykle podatna na porywy nagłej inspiracji. Nic dziwnego, że tak często pakowała się w idiotyczne sytuacje, skoro durne pomysły tak chętnie przyklejały się do jej głowy, a nie miała w zwyczaju zastanawiać się dwa razy nad ich realizacją i nawet raz nie myślała o ewentualnych konsekwencjach. Przekleństwo kreatywności. Szkoda że wykorzystywanie jej na potrzeby studiów nie przychodziło jej już tak łatwo - inspiracja jest kapryśną kochanką. Z tymi narkotykami zresztą tylko sobie żartowała i nie potrzebowała żadnej odpowiedzi. Jak w większości przypadków, wystarczało jej, że mogła paplać do Gusta głupoty, a on uśmiechał się z rozbawieniem (albo pobłażliwie) i w ten sposób handlował z jej idiotyzmami. Jak dla niej, dobry układ.
Nie przejęła się trąconą szklanką, praktycznie jej nie zauważyła. Dopóki woda nie znalazła się na niej, wszystko było w porządku. Zresztą, w tej sytuacji nawet gdyby znalazła się na niej, miałaby to w głębokim poważaniu, to tylko woda, a są rzeczy ważne, ważniejsze oraz te zupełnie pomijalne w sytuacji, gdy całuje cię facet życia.
- Dziwię się, że jeszcze nie jesteś przygotowany... No wiesz, profesjonalny, mocny sznur albo jakieś kajdanki - odpowiedziała mu z ewidentnym rozbawieniem. Bo skoro sam podrzucił ten temat, a jej wyobraźni nie potrzeba było wiele do tego, by ruszyć z kopyta z głupimi pomysłami... Nie żeby podobne atrakcje ją jakoś szczególnie kręciły. Nie miała nic przeciwko byciu przez niego przestawiana z miejsca na miejsce, ale przy takim ograniczeniu swobody ruchów chyba nie czułaby się za bardzo komfortowo. Chyba... Pewna była jednej rzeczy - nigdzie się już nie wybierała. Strasznie głupi pomysł.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Czasami za nią nie nadążał, z prędkością z jaką przeskakiwała z poważnej rozmowy, do zupełnie abstrakcyjnych pomysłów z rzeczywistością nie mających nic wspólnego. Jego mózg też działał całkiem szybko, być może na podobnych do niej falach, ale czasami definitywnie potrzebował momentu, żeby ją dogonić. Pogodził się z tym już dawno temu, jakby nie było Winfield była żywiołem, a taki, zupełnie naturalnie, ciężko było ogarnąć czasami, prawda? O kontroli nie było nawet mowy, ale na szczęście nigdy nie miał zadatków na bycie jakimś control freakiem; miał kilka cheat codeów, które stosował odpowiednio, kiedy odpaliła się trochę za bardzo, miał takie, które działały nieźle w ramach pacyfikacji i miał też takie, które wiedział, że trochę ją zmiękczą. Radził sobie z jej szaleństwem, nie uważał ani trochę, żeby było czymś, co mogło przeszkadzać; przeciwnie, lubił je, uważał, że dodawało ich codziennemu życiu uroku.
- Wiem, zupełnie się nie przygotowałem.. Ale jakbyś chciała uciekać, to coś wymyślę. - obiecał, odsuwając się na moment, żeby na nią zerknąć. W teorii miało być to twarde spojrzenie kogoś, kto ani trochę nie żartuje, ale.. Powiedzieć, że nie wyszło, to jak nic nie powiedzieć? Za bardzo się cieszył z tego, że do niego wróciła, że miał ją znów w swoich ramionach, mógł obsypywać ją całusami i niby-grozić ścierkami. Odbijało się to na jego twarzy idiotyczną ilością czułości, nawet jeśli zmarszczył brwi i próbował panować nad uśmiechem; nie wychodziło mu to wcale. Nie starał się też jakoś specjalnie, powiedzmy sobie szczerze.
- Idziesz ze mną. - zarządził zaraz, odsunął się jeszcze trochę, tylko po to, żeby złapać ją w pół i zdjąć z blatu, przewieszając na swoim ramieniu. Tak. Jak worek ziemniaków, totalnie za karę, okay? Porwał ją, ruszając do ich sypialni i zupełnie zignorował fakt, że jego ścierka przy tych dzikich manewrach postanowiła się zgubić i leżała teraz gdzieś na kuchennej posadzce. To nic, właściwie szczerze wątpił, żeby rzeczywiście miała mu uciekać.. A nawet jeśli, miał w planach zupełnie wybić jej z głowy podobne głupie pomysły.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Nie chciała uciekać. Już nie. To był zupełnie idiotyczny pomysł. Najgorsze jest to, że jeszcze przed jego realizacją gdzieś z tyłu jej głowy czaiła się świadomość, że to głupie. Ignorowała ją, dała się ponieść własnym najbardziej negatywnym odruchom, chęci ucieczki, gdy wszystko szło zaskakująco zgodnie z planem… I dopiero po czasie zdała sobie sprawę z tego, że to wszystko, co robiła, nie miało najmniejszego sensu. Bo dlaczego miałaby uciekać przed czymś, co było tak naprawdę dobre? Ba! Najlepsze, co ją w życiu spotkało! W imię czego? Strachu przed ewentualnym zranieniem? Niech to cholera weźmie! Na tym polegało życie, żeby podejmować ryzyko i czerpać zyski albo przegrywać. Do tej pory tylko wygrywała. A jeśli kiedykolwiek przegra… Cóż, przynajmniej pozostaną jej wspomnienia tego, co mieli w pewnym momencie swojego życia. I nikt nie odbierze jej tego, że było między nimi zajebiście.
Klasycznie roześmiała się, kiedy została potraktowana przez niego brutalnie, jak worek kartofli. Prawdopodobnie była to reakcja cokolwiek nie na miejscu, skoro tego typu transport miał być dla niej karą, ale… Nie jej wina. Nie pierwszy i nie ostatni raz zachowywała się totalnie nie na miejscu. - Ja rozumiem, że chcesz, żebym wiedziała, że źle zrobiłam… - stwierdziła nawet. - Ale nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego, że mam stąd całkiem niezłe widoki – dodała bez żadnego skrępowania, a nawet z krótkim parsknięciem. Nie chciała go onieśmielać ani peszyć, ale trochę sam się prosił o podobne komentarze, przewieszając ją przez swoje ramię do pozycji, w której miała dogodny widok na jego pośladki. No co? Prosta kobieta. Nigdy nie twierdziła, że jest inaczej!
I kiedy ją tak niósł przed siebie do ich wspólnej sypialni, Billie była pewna jednej rzeczy - nigdy dobrowolnie nie zrezygnuje z tego, co mieli. Będzie się go trzymała do upadłego i będzie o niego walczyć, starać się i dawać mu do zrozumienia, jak wiele dla niej znaczył. Bo znaczył najwięcej na całym świecie.

Gust Johansen
ODPOWIEDZ