aktorka — Cairns Performance Art Centre
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
naczelna drama queen, marząca o wielkiej karierze aktorskiej; młoda awanturniczka, która często wpada w kłopoty
 Nieco czasu minęło już od tego jak Eleonore nareszcie dowiedziała się prawdy o tym, co w zasadzie działo się w życiu Max. Dzięki temu chyba weszły na nieco wyższy poziom znajomości, a na pewno szczerości i mogły czuć się nieco swobodniej w swojej obecności. No, a przynajmniej tak zdawało się Hartmann.
Zgodnie z obietnicą, starała się dbać tak jak mogła o swojego miejscowego detektywa, który starał się rozwiązać sprawę niezwykle tajemniczego zaginięcia. Nie była to zdecydowanie prosta robota i wymagała niewiarygodnego wysiłku umysłowego, a jak wiadomo intensywne myślenie powodowało spalanie kalorii. Dlatego też zdecydowała się na to, żeby zjawić się pod drzwiami Max z torbą, w której znajdował się zestaw sushi, który na spokojnie wyżywiłby i ze cztery osoby. Na pewno było to zdrowsze niż inne żarcie pudełkowe, a do tego Parkins wspomniała jej o nim jakiś czas temu także dlatego postanowiła je kupić. Japończycy to żarli i dożywali przeciętnie setki, więc na pewno dobrze odżywiało organizm. No i z tego, co gdzieś słyszała ryby miały dobre oleje czy tam kwasy, które wspomagały pracę mózgu, a teraz  tego im było trzeba.
Zadzwoniła do drzwi, gdy tylko znalazła się u progu Max i poczekała na to, aż dziewczyna jej otworzy. Miała nadzieję, że nie przerwała tym swoim przyjściem jakiejś intensywnej burzy pojedynczego mózgu. Oczywiście, gdy tylko zobaczyła dziewczynę, otwierającą wrota do swojego królestwa, posłała jej jeden ze swoich szczerych uśmiechów, niemal od razu wpraszając się do środka.
- Cześć. Jak idzie? Jakieś nowe poszlaki? - zapytała, chcąc już na wstępie rozeznać się jakoś w całej sytuacji. - Mam sushi z tej nowej knajpki. Jesteś głodna?
Nie czekając na odpowiedź, odnalazła najbliższą powierzchnię płaską, na której mogła rozpakować przyniesione dobra i przygotować się jakoś do posiłku. W zasadzie już czuła się jak u siebie. Nawet jeśli nie była aż tak rozeznana w układzie mieszkania i w tym, co gdzie się znajdowało.
- Przyniesiesz jakąś miseczkę czy coś do sosu sojowego? - zapytała jeszcze, odrywając na chwilę wzrok od sushi, aby spojrzeć na Max.

Maxine Parkins
dzielny krokodyl
arisu._.
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
#4

Dzisiejszego dnia Max wreszcie postanowiła zrobić sobie porządną drzemkę. Pozostawiła notatki i inne plansze w spokoju, w oddzielnym pokoju, gdzie kwitły od kilku tygodni. Nie zawsze wyglądały tak samo. Max regularnie dodawała do nich nowe dopiski, samoprzylepne karteczki, albo skrótowce. Biała tablica mieściła zapisy, złożone za pomocą czarnego, zmywalnego markera. Do poszczególnych kombinacji, rozpisanych w formie drzewka, doklejała karteczki z teoriami, odnośnie konkretnych sytuacji.
Max wierzyła w to, że za sprawą rozpracowania szczegółów, dojdzie w końcu do prawdy. Nie ważne, jak okrutna by się nie okazała.
Otworzyła oczy dosłownie pięć minut przed dzwonkiem do drzwi. Chwilę zajęło jej rozeznanie się w otoczeniu i przyswojenie snu, którego fabuła toczyła się w Paryżu. O dziwo, tym razem towarzyszyła jej Eleonore. Czy to brzmiało proroczo? Być może. Nim zdążyła się głębiej zastanowić nad tym intrygującym motywem, nadejście gościa w całości pochłonęło jej uwagę. Pospiesznie wygrzebała się spod koca, opuszczając swoje chillowe stanowisko na miękkim łóżku. Przecierając kąciki oczu, dopadła do drzwi, wciąż czując lekkie przymulenie, spowodowane niedawnym obudzeniem. Na widok Eleonore, widocznie się rozpromieniła, próbując przygładzić nieco rozwichrzone włosy.
- Hej - od razu przesunęła się w drzwiach, widząc jak dziewczyna wręcz pcha się do środka (tak, jak powinna). - Jakoś… jakoś idzie. Zrobiłam sobie małą przerwę. Dosłownie przed chwilą obudziłam się z drzemki.
Dosyć długiej, bo aż dwugodzinnej, ale to szczegół, który można wyciąć.
- Pewnie – odpowiedziała na pytanie czy była głodna. - I… uwielbiam cię. Sushi chodziło za mną od wczoraj.
Konkretnie od wczorajszego wieczoru, gdy przeszukiwała fora od kątem osób, dzielących się ze światem zaginięciami swoich bliskich. Trochę tego było i chociaż nie nakierowało Max na żadne konkretne tropy, przynajmniej poczuła się nieco lepiej. Ludzie przechodzili przez podobne historie i jakoś sobie radzili. Ona również nie była w tym wszystkim sama, co widać było chociażby na załączonym obrazku.
- Czuj się jak u siebie - rzuciła do dziewczyny (nie zdając sobie sprawy z jej swobody), nim pomknęła do kuchni po wspomnianą miskę do sosu sojowego. Właściwie, zdecydowała się zgarnąć jakąś płytką sosjerkę, przypominającą małą wanienkę. Naczyń miała w tym mieszkaniu od cholery.
Wróciła po chwili do salonu, gdzie El zdążyła już przejść. Jak to dobrze, że wczoraj sprzątała. Nawet, pomimo dosyć okazyjnego korzystania z tego konkretnego pomieszczenia. Salon wydawał się najbardziej reprezentatywny, acz zupełnie pozbawiony głębi. Trochę, jakby dekorowała go typowa Karen, a nie nerdka z prawdziwego zdarzenia. Pokój nie różnił się jakoś szczególnie od innych, typowych salonów. Miał kanapę, dwa fotele, spory, szklany stolik, zamocowany na ścianie wielki telewizor i jakieś regały, zastawione dekoracyjnymi duperelami. Obecność Max objawiała się przede wszystkim w konsoli i stosie gier. Niestety, ostatnio nawet i na to nie miała czasu.
- Co chcesz do picia? – zapytała jeszcze, odstawiając naczynko na stolik. - Coś basicowego czy mocniejszego?
Pytanie czy El przyjechała tutaj swoją furą czy postawiła na mały spacer.

Eleonore Hartmann
aktorka — Cairns Performance Art Centre
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
naczelna drama queen, marząca o wielkiej karierze aktorskiej; młoda awanturniczka, która często wpada w kłopoty
Niewiele w zasadzie wiedziała o metodach, które preferowała Max w prowadzeniu swojego śledztwa ani jak poważnie to wyglądało. W końcu jakby nie patrzeć ze względu na kierunek studiów dziewczyna była przyszłą profesjonalistką. Szkoda tylko, że los postanowił przygotować ją do przyszłych spraw zawodowych w taki, a nie inny sposób. Mogła zawsze szaleńczo poszukiwać skradzionego kurczaka Eddiego albo zaginionych kolczyków czy innych większych bzdetów, ale nie. Wszechświat musiał w nią przyjebać akurat zniknięciem matki. Nie życzyła nikomu czegoś podobnego. I tak podziwiała dziewczynę za to że tak dzielnie się trzymała i robiła coś konstruktywnego. Oby tylko nie zamieniło się to w obsesję, która sprawi, że wkrótce Parkins zamieni się w stukniętą zwolenniczkę teorii spiskowych.
Zignorowała dosyć skutecznie fakt, że najwyraźniej jej Sherlock dopiero co wstał z łóżka, jedynie w myślach odnotowując, że był to dosyć uroczy widok. Wolała skupić się na przygotowaniu, czy raczej po prostu wyeksponowaniu jedzenia, które miałoby stanowić pożyteczną i z pewnością zasłużoną przerwę w intensywnym główkowaniu. Choć równie dobrze można się przerzucać pomysłami także z kawałkami surowej ryby i ryżu między pałeczkami. Że niby one nie dadzą rady?
- To dobrze. Sen ci się przyda. Będziesz po nim lepiej pracować - stwierdziła, gdy tylko Max przyznała się do tego, że jednak coś pospała. Sukces. Miała nadzieję, że znajdzie się więcej takich drzemek, albo że jednak dziewczyna wyeliminuje je ze swojego dnia na stałe w zamian za kilka porządnych i nieprzespanych godzin snu.
- Możesz mi to mówić częściej - dodała jeszcze, uśmiechając się szeroko, gdy tylko usłyszała, że jest uwielbiana. Max mogła zobaczyć, że Hartmann niemal zaczęła puszyć się jak paw, dumna z tego, że zasłużyła na podobne słowa. Nawet jeśli związane one były z faktem, że po prostu przyniosła dziewczynie jedzenie.
Naprawdę nie trzeba było jej mówić, aby się rozgościła i czuła jak u siebie. Już tak było. Jeszcze jakby wiedziała, co gdzie się znajdowało w mieszkaniu to już zupełnie, ale pewnie podobna wiedza przyjdzie z czasem, bo z pewnością nie będzie to jej jedyna wizyta.
- Obojętnie. Dostosuję się do ciebie - powiedziała jeszcze w kwestii picia. W końcu jeśli Max nie ma ochoty na jakiegoś browara czy piwo to nie będzie tak sama piła. Ani nie pozwoli na to, aby Parkins sama obalała jakieś trunki. Kwestia towarzyszenia, o!

Maxine Parkins
dzielny krokodyl
arisu._.
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
Nie widziała powodu, aby nie zasypywać dziewczyny komplementami, zwłaszcza wtedy, gdy zachowywała się bardzo miło względem jej osoby. Kto inny w tej mieścinie pomyślałby o tym, aby odwiedzić Max z porządnym zestawem sushi? Francis dzwonił do niej regularnie, ale sam uchodził za zabieganego, całą nadzieję pokładając w tym, że córka przynajmniej zamawia jedzenie na dowóz. Najważniejsze, aby w tym całym wirze żałoby i poszukiwań, nie zapomniała o posilaniu się, tak? Cóż, przynajmniej na tyle mogła liczyć, ze strony ojca.
Postanowiła wygrzebać z lodówki jakieś lekkie, niskoprocentowe piwo z cytryną (wielu nazwałoby to zwyczajnie lemoniadą) sztuk dwie. Do sushi powinno pasować, a przy okazji nie wyjdzie na alkoholiczkę. W sytuacji takiej, w jakiej się znajdowała, niejedna osoba popadłaby w mało przyjemny nałóg, byle tylko nie myśleć o szczegółach. O tym, że być może matka żyła, ale poddawana była torturom, przy których śmierć brzmiała o wiele lepiej.
Teraz nie zamierzała sobie zaprzątać myśli brutalnymi wizjami. Jeszcze wyszłaby na jakąś pracoholiczkę, w pełni skupioną na samozwańczym śledztwie, stopniowo popadając w dziwną obsesję. Na studiach uczyła się o detektywach i innych śledczych, poświęcających sprawie aż zbyt dużo czasu. Takie praktyki nie były zdrowe. Parkins doskonale zdawała sobie z tego sprawę i pilnowała własnego zdrowia psychicznego, póki co, bez potrzeby widywania się ze specjalistą. Niewykluczone, że wkrótce będzie jej potrzebny.
Powróciła do salonu z dwiema puszkami z piwem i dwiema sporymi szklankami, które zaraz postawiła na blacie.
- Tak w ogóle… co u ciebie słychać? - zagadała w pierwszej kolejności, bo mimo wszystko, nie chciała skupiać się na sobie i swoich rozterkach poszukiwawczych. Na to jeszcze przyjdzie czas.
- Mam nadzieję, że też się nie przepracowujesz i znajdujesz czas na drzemki.
Przynajmniej na jedną warto było znaleźć miejsce w codziennym grafiku.
Zajęła miejsce na kanapie, obok Eleonore, sięgając najpierw po piwo, które to przelała do szklanki. Wciąż była lekko niemrawa przez szybką pobudkę, nie mniej, starała się zachowywać profesjonalizm, nawet gdy puszka lekko przesunęła jej się w dłoni. Spontaniczna powódź byłaby zdecydowanie problematyczna.

Eleonore Hartmann
aktorka — Cairns Performance Art Centre
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
naczelna drama queen, marząca o wielkiej karierze aktorskiej; młoda awanturniczka, która często wpada w kłopoty
Mogła się czuć naprawdę doceniona w tym momencie. Sama nie uważała, aby podobne przyniesienie sushi było jakiś szczególnym wyczynem. Praktycznie każdy mógłby to zrobić, gdyby jedynie trochę pomyślał. Od tego w zasadzie się zaczynało. A jej cóż... jakby nie patrzeć w jakiś sposób zależało jej na Max. Miło spędzała czas w jej towarzystwie i na pewno nie zamierzała rezygnować szybko z tej znajomości, a przyniesione jedzenie miało być jedynie dowodem na to.
Lemoniada chrzczona alkoholem, czy też jak kto wolał, piwo owocowe może i nie znalazłoby się na liście polecanych zestawień szefów kuchni do zestawu sushi, ale jakby nie patrzeć obie były studentkami żyjącymi z nastawieniem: jedno dobre i drugie dobre więc razem pasuje. W końcu tak trzeba żyć.
- Całkiem dobrze. Pracujemy właśnie nad nowym projektem. Mam tylko nadzieję, że dobrze wyjdzie - odpowiedziała, gdy tylko znalazła się na kanapie i mogła sięgnąwszy po jedną z puszek zabrać się za nalewanie piwa do własnej szklanki. - W sumie... jeśli ostro ograniczyłabym sen to może wypadłabym dużo wiarygodniej w roli Ofelii. Co o tym myślisz?
Ton jej głosu brzmiał całkiem poważnie, a sama Elonore przez chwilę wpatrywała się w swoją towarzyszkę jakby naprawdę planowała przejście na skraj szaleństwa tylko po to, aby wiarygodniej odegrać dziewczynę z problemami psychicznymi. Jednak raczej z reguły pójście w aktorstwo metodyczne raczej nie było dobrym pomysłem. Owszem taki Heath Ledger i dostał Oscara za zagranie Jokera, ale skończyło się to dla niego tragicznie. Hartmann na razie w planach nie miała zostania męczennicą i kolejną zmarłą przedwcześnie gwiazdą.
- Na razie jednak wysypiam się całkiem dobrze i nie potrzebuję drzemek - dodała jeszcze, upijając łyk smakowego piwa po czym sięgnęła po zestaw pałeczek, które wpierw musiała rozerwać, aby cokolwiek móc w nie złapać. W sumie to była jedna z lepszych rzeczy jeśli chodziło o jedzenia zamawianego sushi. Poza samymi doznaniami smakowymi rzecz jasna. Kto nie lubił rozrywania tego drewienka?

Maxine Parkins
dzielny krokodyl
arisu._.
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
Max od dziecka raczyła się wszelkimi rodzajami owoców morza, pijąc do nich lemoniadę, albo mrożony napój z drobinkami kruszonego lodu. Z oczywistych względów, nie mogła wtedy opijać się białym winem, upodobanym przez rodziców. Postawiła więc na inny rodzaj wytwornego trunku, przystępnego dla osób w każdym wieku.
Piwo smakowe z niskim woltażem całkiem lemoniadę przypominało. Skoro cytryny pasowały do krewetek, to piwo cytrynowe pasowało do sushi. Proste.
Słuchała El, przy okazji siorbiąc odrobinę piwa, nalanego do szklanki. Ostatnio stroniła od alkoholu, nie licząc tej jednej szklanki martini, którą wypiła w Shadow, co by wyglądać bardziej wiarygodnie. Niestety i tak została zdemaskowana, jako nietutejsza (pobyt we Francji zmienia ludzi). Przynajmniej próbowała i najważniejsze, że nie skończyła z głową w kiblu, wczesnym rankiem albo jeszcze gorzej.
Przełamawszy drewnianą parę pałeczek, zerknęła na plastikowe tacki, wypełnione rolkami. Chciała spróbować wszystkiego, szczególnie, że w kwestii sushi nigdy nie była wybredna. Zdecydowała się od razu sięgnąć po sashimi z tuńczyka, co by delikatnie wymoczyć je w sosie sojowym, przelanym wcześniej do przyniesionej sosjerki.
A więc nowy projekt, o którym wspomniała Hartmann, dotyczył sztuki teatralnej? Cóż, wyobrażała sobie coś nieco innego, może robionego na dziko przed studenciaków. Coś w stylu slashera nagrywanego na polu namiotowym, albo w środku lasu. Klimat Lorne Bay nawet sprzyjałby takim amatorskim projektom. Później wychodziły z tego wielkie, światowe hity, jak w przypadku Blair Witch Project. Kto wie, może w niedalekiej przyszłości, El sama zabłyśnie podobnym motywem?
- Musisz ocenić, na ile opłaca się tak duże poświęcenie. Czy w zamian dadzą ci rekomendację do Netflixa, albo jakiś dodatek do dyplomu.
Wygięła kącik ust w zawadiackim uśmiechu, przelotnie zerkając na dziewczynę.
Najwyraźniej życie Eleonore toczyło się głównie wokół jej kierunku studiów, co dobrze rokowało. Wydawała się ogarniętą dziewczyną, uczącą się tego, co rzeczywiście ją interesowało. Ile to już razy słyszała w Paryżu o studentach, nienawidzących swoich kierunków, studiujących tylko dla zniżek i imprez.
- Szczęściara - poruszyła brwiami, będąc pod niemałym wrażeniem. - Jak ty to w ogóle robisz? Próby do poszczególnych występów muszą być cholernie męczące.
Podobnie, jak uczenie się tekstu na pamięć. O wiele łatwiejsze było zapamiętywanie tekstów piosenek.
Wreszcie zdecydowała się na spróbowanie tuńczyka, porządnie wymoczonego w sosie sojowym. Trochę się ślimaczyła z jedzeniem, ale to wina organizmu, stopniowo wracającego do żywych, po porządnej drzemce. Jej mózg zdecydowanie potrzebował odpoczynku.
- Mhmmm… - przymknęła oczy, za sprawą smaku, rozpływającego się na języku. Czuła zdecydowaną, słoną nutę, na którą nie zamierzała narzekać.
- To jest świetne - stuknęła pałeczkami, wskazując na pozostałe kawałki tuńczyka. - Musisz mi powiedzieć, gdzie to dorwałaś.
Ostatnim razem zamówione sushi, o które pokusiła się Parkins było niezłe, ale nie dorównywało temu, przniesionemu przez Eleonore. A może to właśnie dziewczyna dodała do jedzenia jakiś tajemniczy składnik?

Eleonore Hartmann
aktorka — Cairns Performance Art Centre
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
naczelna drama queen, marząca o wielkiej karierze aktorskiej; młoda awanturniczka, która często wpada w kłopoty
Tok myślowy Max był niezwykle prosty i nieskomplikowany, ale prawda była taka, że o ile im obie rzeczy smakowały to nie miały większego problemy z tym, co mogliby powiedzieć inni. Ba, mogłyby nawet wpieprzyć w rolkę alg i ryżu kawałek smażonego kurczaka jeśli tylko miałyby na nią ochotę i byłby dobrze zrobiony. Zresztą kto by się tym przejmował.
Jeśli chodziło o sprawy związane z aktorstwem to mogłaby o nich rozprawiać godzinami, ale problem był taki, że pewnie w końcu zanudziłaby swoją rozmówczynię na śmierć. Nie było wątpliwości, co do tego, że wybrała akurat taki kierunek studiów, który jej samej najbardziej odpowiadał i związany był z czymś, co ją niesamowicie fascynowało. Nawet jeśli ojcu to się nie bardzo podobało to zawsze mogła liczyć na wsparcie matki, która raczej nie miała nic przeciwko temu i zachęcała ją do tego, aby podążała za swoimi marzeniami.
- Jeśli netflix to tylko do jakiegoś serialu. Filmy od nich za szybko przemijają bez większego echa - a przynajmniej nie była sobie w stanie przypomnieć żadnej bardziej znaczącej produkcji oryginalnej giganta streamingowego, która nie byłaby jakimś dokumentem. A jeśli chodziło o seriale to wszyscy je kochali i znali. Mogłaby sobie w takiej produkcji naprawdę wyrobić renomę. No, ale na razie nie miała w planach celowego zszargania sobie nerwów i zniszczenia psychiki.
- Są, ale jakoś daję radę. Ekipa, z którą pracuję daje mi naprawdę sporo energii. Tak już jest jeśli przebywasz dłuższy czas w obecności osób, z którymi się świetnie dogadujesz. Czasami naprawdę nie czuję kiedy te wszystkie godziny potrafią zlecieć.
Co prawda czasami zmęczenie uderzało w nią z niemalże zdwojoną siłą, gdy tylko przekraczała próg domu, ale to już nie było ważne. Zresztą na pewno o wiele gorzej miała Max, która ze swoją 'robotą' musiała się mierzyć zupełnie samotnie bez niczyjego wsparcia. A przynajmniej takiego stałego od konkretnej osoby czy grupy, która pomagałaby jej rozwikłać zagadkę zniknięcia matki.
- A ty jak sobie radzisz? - nie uściślała o co jej chodziło, bo zapewne Parkins doskonale wiedziała czego dotyczyło pytanie.
I jasne, obiecała jej, że nie będzie z nią gadała o tym wszystkim jeśli tylko Max nie wyrazi takiej wyraźnej chęci, ale pytanie ją o samopoczucie i o to jak sprawy się toczą raczej nie należało do tematów tabu. Tym bardziej, że zapewne w podobny sposób zamartwiałaby się o nią gdyby znajdowała się na stażu w jakimś wymagającym korpo czy też przygotowywała się do egzaminu-mordercy.
- Musiałabym sprawdzić nazwę. Wybrałam jakiś lokal, który był po drodze - przyznała, bo szczerze nie zwracała większej uwagi na to jak nazywała się knajpka. Widziała jedynie ocenę na googlach i stwierdziła, że to jednak dobry wybór. No i jak widać chyba miała rację.

Maxine Parkins
dzielny krokodyl
arisu._.
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
Uśmiechnęła się, w trakcie wypowiedzi El na temat jej zgranej ekipy ze studiów. Cóż, gdyby Max również pracowała w grupie, być może jej śledztwo nabrałoby większego rozpędu? Stresowała się, że każda minuta, w której nic nie robiła, bywała kluczowa dla całości poszukiwań. Nie było to zdrowe myślenie, dlatego próbowała je tłumić, chociażby poprzez drzemki, działające pozytywnie na jej lekko rozregulowany organizm. Dodatkowo, sama obecność Hartmann dobrze na nią wpływała, uspokajając irracjonalne obawy.
Z drugiej strony – większa grupa, to większy rozgardiasz i więcej osób do ogarnięcia, co w Lorne z pewnością rzucałoby się w oczy. Mimo wszystko, chyba wolała zachować niski profil, wcielając się w rolę samotnego detektywa, rozpracowującego wielką sprawę. W gruncie rzeczy, nie była tak zupełnie sama, bo przecież miała wsparcie pani Sameen z Shadow no i Eleonore, przy czym ta druga była znacznie mniej tajemnicza i proponowała jej wspólne wyjścia do kina. Jednak da się połączyć przyjemne z pożytecznym.
Radziła się znacznie lepiej, niż na samym początku, po przyjeździe do miasteczka.
- Ostatnio mam czas, żeby wreszcie w miarę spokojnie odpocząć, więc… chyba lepiej? - stwierdziła, sięgając po kolejną rolkę sushi. Potrzebowała wcisnąć jeszcze z pięć, żeby przejść do rzeczowego tonu, nieco zaburzonego przez drzemkę.
- Skoro był po drodze, to łatwo go znajdę - uśmiechnęła się, zadowolona z takiej odpowiedzi. Jeśli najdzie ją ochota na to konkretne sushi, nie będzie musiała objeżdżać całego Lorne, aby natknąć się na lokal.
W każdym razie…
- Ostatnio byłam w Shadow - o czym nie wspomniała Eleonore. Dziewczyna z pewnością kojarzyła ten przybytek, niekoniecznie w pozytywnych barwach. Imprezowała tam zdaje się cała okoliczna patologia, z czego początkowo Max nie zdawała sobie większej sprawy. Wiedziała, że to szemrane miejsce, ale nie aż tak. Ciężko powiedzieć, na co by się natknęłaby, gdyby nie interwencja Sameen.
- Próbowałam się rozejrzeć i poszukać czegokolwiek, co nakierowałoby mnie na sprawę zaginięcia - postanowiła podejść do tego w sposób w miarę ostrożny, jednak i tak rzucała się w oczy, przez swój schludny wygląd i nie za duży ruch klienteli. Przynajmniej wiedziała, że aby zachować większą anonimowość, należało przychodzić tam przy okazji jakichś większych imprez, gdzie ludzi było znacznie więcej.
- Spotkałam taką kobietę, która zaoferowała pomoc w poszukiwaniach. Ponoć ma jakieś swoje sposoby, żeby dojść do jakichś poszlak. Wydawała się całkiem profesjonalna i nie wyglądała jak ćpunka.
A to wystarczyło, aby Parkins podeszła do niej nieco poważniej.
Pochłonęła kolejną porcję, tym razem sushi z łososiem, zerkając na Eleonore. Ciekawa była jej opinii, bo co by nie było, okazała spore wsparcie, zarówno w przypadku całej sprawy zaginięcia, jak i samego dobrostanu Max.

Eleonore Hartmann
aktorka — Cairns Performance Art Centre
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
naczelna drama queen, marząca o wielkiej karierze aktorskiej; młoda awanturniczka, która często wpada w kłopoty
Akurat praca w grupie była cholernie ryzykowna bez względu na to jaki właściwie miał być jej cel. Istniała zawsze szansa na to, że mimo wszystko ekipa nie będzie tak dobrze zgrana, wystąpią spięcia, ktoś coś spieprzy i nagle wszystko się posypie. W zasadzie czasem im więcej osób tym większe prawdopodobieństwo, że coś gdzieś pierdolnie, a takie zawsze lepiej było minimalizować. Dlatego w sumie zawsze najlepiej było przemyśleć wszystkie za i przeciw nim kogoś się w cokolwiek zaangażowało. 
- To dobrze. Wiesz, niczego nie osiągniesz jeśli zajedziesz się w trakcie także odpoczynek jest jak najbardziej wskazany w rozsądnych ilościach - bo nie chodziło jej przecież o to, żeby Max całkowicie się opierdalała.
Może nie do końca mogła rozumieć jej sytuację, bo osobiście nigdy przez coś podobnego nie przeszła, ale jednak w jakimś sensie potrafiła sobie wyobrazić, co mogła teraz przeżywać dziewczyna i z pewnością popierała ją w pomyśle prób samodzielnego odnalezienia matki. I jeśli tylko mogła służyć jakąś pomocą to z pewnością chciałaby się okazać przydatną.
Hartmann mruknęła coś na znak, że słucha jej, gdy tylko Max wspomniała jej o wizycie w Shadow. Dobrze kojarzyła ten lokal. W końcu jako rasowa studentka imprezowała w niejednym miejscu także zdarzyło się, że trafiła także i tam. Wiedziała dobrze jaką renomą cieszył się klub i że raczej należał do tych szemranych. W zasadzie każdy wiedział, że jeśli tylko chciało się załatwić coś dziwnego i często nielegalnego najlepiej było się udać właśnie tam. Choć nie każdy wiedziała w zasadzie do kogo powinien tam uderzyć.
- Wiem, że pewnie nie muszę ci tego mówić, ale uważaj na siebie, dobra? Shadow może nie jest jeszcze w sumie takie złe, ale daj znać jak następnym razem będziesz robiła najazd na jakąś szemraną placówkę - bo kto wie w co takiego właściwie Parkins mogła się wplątać i w jakie dziwne rejony zajść? Chyba lepiej, żeby w pewne miejsca nie szlajała się sama to raz, a dwa... jeśli się dołączy to mogą zawsze razem przeżyć coś interesującego.
- No, ale udało ci się coś ustalić? - zapytała, robiąc przerwę w jedzeniu, aby upić łyk lemoniadowego piwka ze szklanki. Cierpliwie też poczekała na to aż Max opowie jej o tajemniczej kobiecie, którą spotkała w lokalu. Nie bardzo wiedziała czy była ona źródłem nadziei czy też powinna podejść do tej kwestii bardziej sceptycznie.
- To że nie wyglądała jak ćpunka nie czyni jej od razu godną zaufania, ale w sumie można spróbować - zachować ostrożność jak wiadomo trzeba było, ale jeśli dzięki temu Max mogła coś ugrać to chyba było warto zaryzykować.
- Babeczka dała ci już jakiś update na sprawę czy na razie nie masz jeszcze od niej nic? - zapytała jeszcze, gdy tylko poczuła na sobie wyczekujące spojrzenie Max.
Przynajmniej tyle musiała wiedzieć, bo trudno jej było się wypowiedzieć w kwestii tych poszukiwań.

Maxine Parkins
dzielny krokodyl
arisu._.
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
Odkąd po latach znów znalazła się w Lorne Bay, nie mogła sobie pozwolić na przekroczenie rozsądnych ilości snu, o których wspominała Eleonore. Spać kładła się z musu, kompletnie ignorując regularność oraz długość odpoczynku. Bywało, że budziła się po trzech-czterech godzinach, darując sobie dalsze wylegiwanie, bo przecież powinna działać. Katowała się zimnymi prysznicami i litrami napojów energetycznych, przez co kiedyś zejdzie na serce. Akceptowała to. Zajeżdżała swój organizm, byle tylko w pełni skupić się na poszukiwaniach.
Można powiedzieć, że spotkanie z El poniekąd uratowało jej skórę. Gdyby nie ona, szybciej trafiłaby do szpitala, nie ze skręconą kostką, a z podejrzeniem zawału.
- Byłabyś chętna, żeby zabrać się ze mną? - delikatnie uniosła brwi, czając się na kolejny kawałek sushi. Do pewnego momentu siedziała w tym wszystkim sama. Urządzała sobie samotne spacery, wyjścia do klubu czy wyprawy, obfitujące w rozwieszanie ogłoszeń. Miło byłoby mieć wsparcie tuż obok, bo chociaż Parkins nie rozstawała się z małym miotaczem gazu pieprzowego, czułaby się raźniej w towarzystwie.
- Mamy się niedługo spotkać, aby przeszukać razem gabinet mamy i… podsumować wszystko, co udało mi się ustalić.
Wciąż wolała jednak zachować przynajmniej odrobinę ostrożności i zaprosić Sameen do domu rodzinnego, gdy ktoś zaufany będzie w pobliżu. Niekoniecznie ojciec.
- Każdy, kto wykazuje się trzeźwym myśleniem i nie przypomina ćpuna spod ciemnej gwiazdy, wydaje się godny sprawdzenia - najlepiej na odległość i z odpowiednim wyczuciem. Gdyby od początku podejrzewała Sameen o niecne zamiary, znalazłaby sposób na włamanie się do policyjnej kartoteki, aby ją sprawdzić. Póki co, nic takiego nie zamierzała wprowadzać w życie. Miała dobre przeczucia co do tej współpracy, a z reguły wierzyła własnym przypuszczeniom.
- Wydaje mi się, że niczego nie pominęłam, ale… może kryje się w tym coś więcej, co cały czas mi umyka - zamyśliła się, z wolna przeżuwając rolkę sushi z ogórkiem. Była tylko jedną dziewczyną, usilnie próbującą rozwikłać zagadkę, związaną z zaginięciem bardzo ważnej dla siebie osoby. Stres robił swoje, podobnie jak zmęczenie, spowodowane zbyt małą ilością odpoczynku. W takich warunkach ciężko jest zachować wnikliwość i spostrzegawczość, przydatne w śledztwach.
Opuściła spojrzenie, sięgając po butelkę z piwem. Przytknęła szyjkę do ust, zatrzymując ostatecznie wzrok na martwym punkcie na ścianie.
- Nie było mnie na miejscu, odkąd wyjechałam na studia, a to… też komplikuje wiele rzeczy - mruknęła pod nosem, czując rosnące wyrzuty sumienia. Jeśli zdecydowałaby się zostać w Lorne, być może żadne zaginięcie nie miałoby miejsca? Niestety, Max w całości dała się porwać urokowi Paryża, przez co wiele ją ominęło.

Eleonore Hartmann
aktorka — Cairns Performance Art Centre
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
naczelna drama queen, marząca o wielkiej karierze aktorskiej; młoda awanturniczka, która często wpada w kłopoty
Czy to naprawdę jakieś dziwna moc przeznaczenia czy po prostu moc czystego przypadku: ważne było jednak to, że coś faktycznie sprawiło, że się spotkały, a z tego zdawałoby się całkowicie randomowego wydarzenia wywiązała się jakaś konkretna relacja.
- Jasne, że tak. Obiecałam przecież, że będę cię pilnować, prawda? - odpowiedział nieco zdziwiona podobnym pytaniem.
Myślała, że już wcześniej wyraziła jasno chęć wzięcia udziału w podobnym przedsięwzięciu gdyby tylko zaszła taka potrzeba. W końcu jaką to towarzyszką byłaby jeśli nie brałaby udziału w tak ważnych przedsięwzięciach? Skoro określiła się już, że pomoże dziewczynie jak tylko mogła to planowała się tego trzymać i z pewnością nie będzie uciekała od takich rzeczy.
- Gdzie jest ten gabinet? - dopytała jeszcze, bo tej informacji chyba jeszcze nie znała.
Szczerze powiedziawszy wcześniej raczej nie wypytywała o rzeczy związane z matką Max. Głównie ze względu na to, że tak jak już wcześniej jej powiedziała nie chciała zmuszać ją do tego, by wciąż o tym myślała ani sprawić, by dziewczyna poczuła jakby to jedno wydarzenie rzutowało w jakiś szczególny sposób na ich znajomość, zmieniając ją w jakąś dziwną rozrywkę i służyło Eleonore jako narzędzie do dowartościowywania się. Nie o to tu chodziło.
- W sumie masz rację, ale wciąż byłabym ostrożna. Wiesz, że tacy seryjni mordercy przykładowo to bardzo czarujące osoby w większości przypadków? Taki Ted Bundy przykładowo. Całkiem ciachowaty, zwłaszcza jak grał go Zac Efron, ale nie o to chodzi. Tylko o to, że pozory mogą mylić i takie tam - nie bardzo wiedziała, co jeszcze mogłaby dodać w tej kwestii. Po prostu lepiej zawsze było uważać na to czy przypadkiem nie skończy się zamkniętym w piwnicy z zamiarem odsprzedaży na organy lub wysłaniem do zagranicznego burdelu.
- Masz to wszystko jakoś dobrze rozpisane? Czasami spojrzenie całościowo pomaga w znalezieniu brakujących fragmentów lub połączenia dwóch punktów - dlatego właśnie na filmach często występowały białe lub korkowe tablice pełne magnesów, czerwonych nitek i tym podobne. Może i brzmiało to niezwykle oklepanie i głupio, ale jeśli działało to czemu nie spróbować?
Wymoczyła jeszcze solidnie rolkę z łososiem w sosie sojowym nim spostrzegła zdecydowaną zmianę w nastroju Parkins. Dlatego też odłożyła na bok pałeczki, rezygnując z zamiaru zjedzenia kolejnego kawałka sushi, a zamiast tego jej wolna dłoń powędrowała na udo siedzącej obok dziewczyny.
- Hej, nie zadręczaj się tym. Nie jesteś przykuta łańcuchem do Lorne. Miałaś prawo wyjechać i nikt nie może cię za to winić, że byłaś gdzie indziej - powiedziała ostrożnie, pochylając się w stronę dziewczyny. - Zresztą może i minęło sporo czasu i będzie trudniej, ale jestem pewna, że razem i tak dotrzemy do prawdy.
Czy właśnie użyła czasownika w pierwszej osobie liczby mnogiej? A jakże. Może i wcześniej nie chciała dobitnie doczepiać się do tego całego śledztwa, ale wiedziała, że Max potrzebuje wsparcia. Chociażby emocjonalnego w dążeniu do prawdy. Wolała jednak dalej nie dodawać, że wspólnie odnajdą jej matkę żywą lub martwą, bo jakby nie patrzeć przez ten czas naprawdę wszystko mogło się stać z kobietą. Parkins zapewne musiała zdawać sobie z tego świadomość, ale nie nie znaczyło, że musiała jej o tym wszystkim przypominać.

Maxine Parkins
dzielny krokodyl
arisu._.
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
Odpowiedź na pytanie, sprowokowała delikatny uśmiech. Nie pamiętała, aby Eleonore użyła konkretnie słowa „pilnować”, nie mniej, teraz otrzymała to sformułowanie prosto na tacy. Może rzeczywiście trzeba było jej pilnować? Max starała się działać rozważnie, zgodnie z rozrysowanym planem, ale pozwalała sobie co i raz na spontaniczne akcje, taką jak ta w Shadow. To miłe, że w tym wszystkim miała kogoś, kto się nią przejmował i martwił. Tym bardziej, jeśli rozchodziło się o ładną, sympatyczną studentkę.
- W domu na Pearl Lagune - dokładnie tam, gdzie mieszkał teraz ojciec i młodszy brat. - Przyjmowała pacjentów w gabinecie, ale jednocześnie wciąż była na miejscu.
Zapewne zdecydowała się na taki krok, aby wciąż być blisko rodziny. Od zawsze taka była; troskliwa i gotowa do niesienia pomocy. Zdecydowanie nie zasługiwała na to, co zgotował jej los. Max nie wierzyła w chęć matki do nagłego zniknięcia. Ktoś postronny musiał maczać w tym palce i co by się nie działo, w końcu znajdzie sprawcę.
Rozumiała obawy Hartmann, przy czym nie spodziewała się tak ekstremalnego scenariusza.
- Seryjny morderca w Lorne Bay? - parsknęła lekko rozbawiona, bo to rzeczywiście brzmiało śmiesznie i nieprawdopodobnie. Jak wyrwane z serialu Netflixa.
- Myślisz, że czarującą osobowość oczarowałoby takie właśnie miasteczko? Zawsze wdawało mi się, że taki typ człowieka potrzebuje większego zbiornika. Sydney, Melbourne, Perth…
Wymieniała dalej, czując się wyraźnie luźnej, w towarzystwie El. To ciekawe. Zupełnie, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, stres umykał na bok. Nie poświęcała tej myśli zbyt dużo czasu, acz odnotowała ją. Musiała myśleć o tej relacji w trzeźwy sposób, żeby czasami nie uzależnić swojego dobrostanu od obecności Eleonore. To byłoby cholernie niezdrowe - zarówno dla niej, jak i poznanej dziewczyny.
Widząc poważny wzrok dziewczyny, kiwnęła z wolna głową.
- Będę uważać. I za każdym razem jak wyjdę w jakieś podejrzane miejsce, dam ci znać.
To brzmiało całkiem rozsądnie. Nie rezygnowała z zapuszczania się gdzieś w okolicę, jednak tym razem będzie mieć kontakt z kimś zaufanym. Trochę na zasadzie informowania bliskich, o chodzeniu po górach w niepewną pogodę.
Przy okazji, zanotowała w pamięci, że Eleonore uważała Zaca Efrona za ciachowatego.
- Poświeciłam cały osobny pokój na gromadzenie poszlak i rozpisywanie wszystkiego - podbródkiem wskazała na korytarz i drzwi, prowadzące do wspomnianego pomieszczenia. Zazwyczaj panował w nim bajzel, ale była skłonna do pokazania El tego, co już ustaliła i przelała na tablice oraz papier.
Powoli przeniosła wzrok na dziewczynę, czując ciepły dotyk na nodze. Odsunęła butelkę od ust, powstrzymując się chwilowo przed kolejnym łykiem.
- Wiem - nikt nie mógł przewidzieć tego, co stanie się z matką. - Czasami za dużo myślę o tym, co by się działo w alternatywnej wersji wydarzeń.
Koncept multiwersum zakładał nieskończenie wiele innych światów, w których Maxine Parkins miała pełną rodzinę i wciąż studiowała na tym etapie w Paryżu. Filozofowanie zdecydowanie wpisywało się w jej hobby.
Użycie liczby mnogiej, przykuło jej uwagę, budząc ciepłe, kojące uczucie.
- Gdybym tu nie wróciła, nie poznałabym ciebie - czego zdecydowanie by żałowała, a co podkreśliła szeptem i delikatnym uśmiechem, przeznaczonym dla Hartmann. - Powinnam… odpowiednio się za to zrewanżować.
Odruchowo skierowała spojrzenie na usta dziewczyny, walcząc z rosnącym gorącem, łaskoczącym pod ubraniem. Była tak blisko, że z pewnością słyszała, jak serce Max głośno dudniło w klatce piersiowej. Powinna się opanować.

Eleonore Hartmann
ODPOWIEDZ