archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Scarlet zdecydowanie starała się wykazywać zdrowym rozsądkiem. Choć nie zawsze jej starania szły pomyślnie i kończyły się korzystnie. Ale chyba liczyło się to, że naprawdę się starała, prawda? Poza tym naprawdę marzyła o rodzinie niemal tak dużej, w jakiej jej samej przyszło dorastać, więc Jenny przynajmniej z jej strony nie powinna się obawiać o niedobór wnuków. Choć wiadomo – wszystko w odpowiednim czasie. Na razie Scarlet musiała uporządkować swoje uczucia.
Tak, chyba tak. Szczerze mówiąc, myślałam, że nasze spotkanie po zerwaniu będzie wyglądało znacznie gorzej — przyznała wreszcie dziewczyna, na chwilę uciekając wzrokiem. Tymczasem prawdą było, że pomimo początkowej niezręczności, Scar nie odnajdywała w rozmowach z Joelem żadnego żalu czy rozgoryczenia. Bardziej zakłopotanie wywołane tym, że oboje nieco nie wiedzieli, jak powinni się zachować. Miała tylko nadzieję, że owe uprzejme wymiany zdań rzeczywiście nie są podszyte obojętnością lub zawiścią, bo tego by chyba nie zniosła. — Możliwe — przytaknęła z westchnieniem, bo sugestia Jenny rzeczywiście miała sens. Ona sama miała problem by poruszać poważne tematy czy chociażby temat rozstania z Joelem – głównie dlatego, że same rejony tego tematu były dla Scar przerażające, jeśli chodziło o ich skonfrontowanie. Prawdopodobnie nie byłaby taka chętna do dzielenia się własnymi wrażeniami, gdyby tylko miała świadomość, że Jenny rzeczywiście już jako nastolatka podkochiwała się w Salvadorze. Scar chyba po prostu wolała sobie wyobrażać to, że Jenny miała doświadczenie w relacjach damsko-męskich i ją zrozumie. Choć trochę.
Westchnęła ponownie. Tym razem znacznie ciężej. — Masz rację. Problem w tym, że sama nie wiem co będzie dla mnie lepsze. Bo nawet nie chodzi o to, czego chcę tylko… — Zawahała się na chwilę i żeby ukryć ową niepewność, upiła sporego łyczka napoju. Zerknęła jednak z powrotem na matkę, licząc się z tym, że skoro już zaczęła wypowiadać jakąś myśl, to chyba musiała ją dokończyć. — Ja po prostu nie chcę ponownie zostać zraniona — wyznała wreszcie z wyraźną niechęcią, bo wypowiedzenie tego nie było takie łatwe.
Jenny Callaway
gospodyni domowa, krawcowa — Dream Sewing Supplies
54 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Matka szóstki dorosłych już dzieci, wzorowa żona właściciela lokalnej winnicy, perfekcyjna pani domu. Najlepsza gospodyni w całym Carnelian Land. Od niedawna prowadzi niewielki zakład krawiecki z córką zmarłej przyjaciółki.
- Tak jest chyba lepiej, prawda? Chociaż... - zawiesiła na moment głos. - Gdybyście zaczęli się o coś sprzeczać i nie moglibyście się dogadać, byłoby pewnie łatwiej, bo wiedziałabyś, dlaczego się rozstaliście - no, prawie, ale jednak czułaby, że ich związek przeszedł do historii - ale z drugiej strony, za jakiś czas pewnie oboje żałowalibyście tego, że nie porozmawialiście ze sobą na spokojnie.
Owszem, łatwo było jej mówić, bo to nie jej dotyczyła sytuacja. Przecież każde rozstanie było inne, każde rządziło się innymi emocjami i nie istniała żadna złota recepta. A mamie zawsze można powiedzieć wszystko! Być może rzeczywiście nie miała zbyt wielkiego doświadczenia, jeśli chodziło o zawieranie i kończenie nowych związków, ale przeżyła z Salvatorem już tyle lat, przerobili tyle różnych scenariuszy, zdążyli pokłócić się o milion rzeczy, pogodzić się dwa miliony razy i chociaż robiła to wszystko z jednym mężczyzną, to jednak wydawało jej się, że posiada trochę życiowego doświadczenia. A córkę zdecydowanie rozumiała. Była jej matką. Nosiła ją pod sercem przez dziewięć długich miesięcy, kochała ją, kochała jej ojca i gdyby kiedyś przyszło im się rozstać, a potem wpadać na siebie w Lorne Bay, miotałyby nią podobne rozterki.
- Rozumiem to. Każdy zrozumie - usmiechnęła się. Upiła spory łyk swojego napoju, żeby zebrać myśli. - Posłuchaj... Może... Ale tylko może... To spotkanie z Joelem to jakiś znak? - zerknęła na córkę. - Jedynym, co mogę ci doradzić, będzie chyba tylko to, żebyście po prostu ze sobą porozmawiali. Tak po prostu. Niekoniecznie o was, ale ogólnie, o życiu, o waszych planach. Może dowiesz się wtedy, jakie on ma plany, czy zostaje w Lorne Bay i czy ty chcesz tu zostać. Prawdopodobnie to nie będzie proste i być może będzie ci łatwiej rozmawiać o tym z jakąś koleżanką niż z własną matką, ale nie powinnaś przechodzić rzez to sama.
Z pewnością mogła polegać nawet na najmłodszej Harper, byleby nie musiała mierzyć się z tym sama. Jenny zawsze będzie ją wspierała, zarówno dobrą radą, jak i kakałkiem wypitym na tarasie!
- Istnieje jeszcze opcja przelania tego wszystkiego na papier - powiedziała głośno to, co chodziło jej na głowie. To na pewno byłby bestseller.

scarlet callaway
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Przeraziło mnie jak dawno tutaj postka nie dałam :o

Scarlet westchnęła ciężko i posłała wymowne spojrzenie matce. — Wiem, dlaczego się rozstaliśmy. Rozminęły się nam nagle cele. I drogi. I miejsca zamieszkania — oznajmiła nieco rozgoryczona. Pamiętała zbyt dobrze wyjazd Joela do Londynu i to, że z jednej strony poczuła się postawiona pod ścianą i było jej przykro, bo sama chciała wracać do Lorne i do rodziny po tych wszystkich wyjazdach na wykopaliska. A z drugiej czuła się potworną hipokrytką, bo on nigdy się słowem nie zająknął, gdy ona wyjeżdżała na wyprawy archeologiczne, a przecież mógłby.
Nie istniała chyba niestety żadna złota recepta na rozstanie, czego sama Scarlet bardzo żałowała, bo bardzo jej by się taka przydała. Jednocześnie chyba wolała po prostu porozmawiać o swoim problemie z mamą, którą spędziła przecież u boku ojca tyle lat i nadal wydawała się jej mega szczęśliwa. I Scar czasem trochę bolało, że ona sama tak bardzo odbiła się od własnego szczęścia. I tego, że przecież miała je na wyciągnięcie ręki, a mimo to coś nie wyszło i nagle znów była sama. Z blokadą twórczą na domiar złego.
Znak? — powtórzyła za matką i upiła łyk kakao. Spróbowała przetrawić trochę te wszystkie słowa, która wypowiedziała Jenny i rzeczywiście musiała przyznać jej rację. Musiała przyznać, że porozmawianie z Joelem tak po prostu o jego planach wydawało się uczciwą opcją, bo przynajmniej mogliby oboje ustalić na czym stoją. Albo… co się w ogóle dzieje. Bo przecież nie zamierzała do niego wracać. Chciała chyba po prostu z czystym sumieniem zakończyć ten rozdział w życiu. — Dzięki, mamo — odezwała się w końcu, co było zwieńczeniem tego tematu. Czuła, że ta wizyta była naprawdę owocna. Napiła się sporego łyka kakao, czując się ponownie jak nastolatka i spojrzała na matkę przeciągle. — A co u ciebie? I taty. Wszystko w porządku? — zapytała z łagodnym uśmiechem, bo jak dotąd to przecież skupiły się tylko na niej.
Jenny Callaway
gospodyni domowa, krawcowa — Dream Sewing Supplies
54 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Matka szóstki dorosłych już dzieci, wzorowa żona właściciela lokalnej winnicy, perfekcyjna pani domu. Najlepsza gospodyni w całym Carnelian Land. Od niedawna prowadzi niewielki zakład krawiecki z córką zmarłej przyjaciółki.
O tak. Zdecydowanie nie było jednej, gotowej już recepty na poradzenie sobie z rozstaniem. Mimo wszystko Jenny i tak była dumna z tego, że Scarlet i tak dzielnie sobie z tym wszystkim poradziła. Matka była pewna, że blokada twórcza córki to jedynie chwilowe zjawisko, które prędzej czy później ustąpi i młoda Callaway odzyska wenę.
A definitywne zamknięcie tego rozdziału życia wyjdzie na dobre wszystkim zainteresowanym. Nie chciała już o to dopytywać tak szczegółowo, ale być może Joel również tego potrzebował, a nawet jeśli nie, to z pewnością mógł zrobić to dla Scarlet. Jenny miała o nim dobre zdanie i naprawdę nie chciała go zmieniać.
- U nas? Tak, u nas wszystko dobrze. Mamy teraz dla siebie dużo więcej czasu i o dziwo nawet się ze sobą nie kłócimy - uśmiechnęła się. Tego właśnie trochę się obawiała, że gdy dzieciaki wyfruną z rodzinnego domu, a ona i Salvador zostaną w nim sami (no, prawie sami, bo przecież część Callaway'ów wciąż tu mieszkała), nie będą mieć już tylu zajęć związanych z wychowywaniem dzieci, to po jakimś czasie zaczną się sobą nudzić, mijać się, sprzeczać... Nic takiego nie miało miejsca. Wręcz przeciwnie. Wciąż mieli dla siebie czas, a wspólne wieczory we dwoje niezmiennie ją cieszyły.
Opowiedziała więc córce kilka małżeńskich anegdotek z ostatnich dni. Opowiedziała również o tym, co słychać na farmie, wspomniała też kilka swoich ostatnich klientek, które odwiedziły jej zakład krawiecki, pochwaliła się również tym, że powoli kończy szyć przepiękną sukienkę, która zdecydowanie pasowałaby na Scarlet. Podczas kolejnej wizyty córka zdecydowanie będzie musiała ją przymierzyć.

/ zt scarlet callaway <3
ODPOWIEDZ