koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
006.

Donoghue, która w młodości zwiedziła niemałą część świata, Australię kochała z wielu powodów. Pięcioletnią wycieczkę, którą rozpoczęła tuż po osiemnastych urodzinach, zakończyła głównie przez wzgląd na rodzinę, którą w tamtym okresie trawiła żałoba. Jednakże teraz, po czterech latach od śmierci najstarszej siostry, Ell wcale nie zamierzała powracać do starych zwyczajów. Osiedliła się. Wywalczyła dom, który pozostawili po sobie dziadkowie, a nawet znalazła (dzięki rekomendacji przyjaciółki) pracę, której nie uważała za nieznośną. W dodatku to słońce! Australijskie promienie były najcieplejsze na całym świecie – a nawet jeśli nie była ro prawda, Ell nie zamierzała akceptować żadnej (szczególnie naukowej) formy sprzeciwu. Dlaczego? Bo mogła. Bo wcale nie musiała wierzyć mądrym głowom tego świata. Wystarczyło, że dla niej Australijskie słońce nie miało sobie równych.
Chyba, że nadchodziła zima.
Lipiec był najchłodniejszym miesiącem na pogodowej mapie Australii. Wprawdzie temperatury w stanie Queensland nigdy nie były zatrważająco niskie, jednak ochłodzenie dawało się odczuć na własnej skórze. Ell z utęsknieniem wyczekiwała cieplejszego dnia, więc gdy nadszedł, bez zastanowienia udała się na plaże. Nawet pomimo tego, że powinna była o d p o w i e d z i a l n i e zostać w domu, by dokończyć przygotowywanie aborygeńskiej biżuterii, którą jedna kobieta ze Stanów Zjednoczonych zamówiła prawie dwa tygodnie temu. Ale kto przejmowałby się takimi drobnostkami, kiedy można było ubrać skąpy strój i wylegiwać się na ciepłym piasku w towarzystwie grupy znajomych?
Leżała na plecach – słońce przyjemnie ogrzewało jej skórę, a delikatny wiatr sprawiał, że gorąc nie był dokuczliwy. By wstać, musiała odnaleźć górną część swojego stroju i szybko wciągnąć na siebie; nigdy nie rozumiała kobiet, które opalały się w ubraniach, przez które na ciele pozostawały białe „paski”. Gdy już się uzbroiła, usiadła ze skrzyżowanymi nogami i przeciągnęła się, próbując pobudzić leniwe mięśnie. Z uwagi na to, że większość jej towarzystwa ucięła sobie drzemkę (niektórzy z powodu alkoholu, a inni przez palenie marihuany), Ell postanowiła się przejść brzegiem morza. Szła dość długo, napawając się urokiem przyrody, gdy w końcu dotarła na tę część plaży, którą zajmował bardziej szanowany odłam mieszkańców okolicznych miast i samego Lorne Bay. Co ich różniło? Przede wszystkim pozycja społeczna oraz pieniądze. Ell nie kategoryzowała ludzi, ale oni chętnie kategoryzowali ją – aborygenka nieposiadająca wyższego wykształcenia i żadnych perspektyw na dobrze płatną pracę była celem idealnym dla żartów i drwin. Przywykła, choć czasami potrafiła się odgryźć.
Nie zamierzała się zatrzymywać, ale w piasku dostrzegła kamień – niebieski, który po oszlifowaniu mogłaby wykorzystać do swojej biżuterii – więc schyliła się, by go podnieść. A wtedy poczuła ból; jakby ktoś zdarł jej skórę ze świeżo opalonych pleców. Wrzasnęła przesadnie głośno, przyglądając się turlającej piłce. Pięknie, pomyślała, jak w szkole, gdy kazano im grać w zbijaka. Tylko wtedy mieli ubrania i nie leżeli godzinami w pełnym słońcu! — OSZALAŁEŚ?! — skierowała do pierwszej osoby, która do niej podbiegła. Zapewne nie po to, by przeprosić, a po to, by odebrać piłkę.

daire bousfield
rezydent — cairns hospital
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
forgiving who you are, for what you stand to gain. just know that if you hide, it doesn't go away. when you get out of bed, don't end up stranded. horrified with each stone on the stage, my little dark age.
  • 3.
Nigdy nie miał tyle szczęścia, by zaznać beztroskiej wolności i swobody życia. Fakt, dobrze wiodło mu się w innych dziedzinach i nie mógł narzekać na brak czegokolwiek, jednak już w bardzo młodym wieku przekonał się, że to co jest materialne, może mieć znacznie mniejszą wartość, niż wspomnienia, doznania lub chociażby wolność ducha. I chociaż w swoim krótkim życiu zwiedził wiele miejsc, podróżował do wielu krajów czy poznał różne kultury, nigdy nie wyrwał się z ramek zwykłego turysty. A chciał. Tak bardzo hciał wiedzieć więcej, widzieć więcej, po prostu w napiętym harmonogramie dziecka lekarzy, wtedy nie było mu to dane. Obecnie nie dysponował dużą ilością czasu, jednakże od kiedy zaczął całkowicie zarabiać na własny rachunek i usamodzielniać się na całej linii, wydawało mu się, że w końcu miał szansę robić coś pod własne dyktando bez obawy przed krytyką, spotkaniem z odmową czy zwykłym zbyciem jego innych potrzeb. Tak, nastąpiło to cholernie późno. Jednak szukając prawdy łatwo natknąć się na trzymającą rękę na pulsie rodzinę, wieczną kontrolę i sprawdzanie, czy najmłodsza latorośl znowu wywinęła numer stulecia i zamiast medycyny zajmuje się pożalsięboże lataniem z kamerą. Ciężko określić go mianem posłusznego syna, równie ciężko nazwać go buntownikiem z wyboru. Balansował gdzieś po środku, zupełnie jakby obce mu siły raz przechylały szalę w jedną stronę a raz w drugą. Ostatnio zdecydowanie przesadził, przechylając się w tę nieco bardziej negatywną stronę, jednak to już była historia. Historia, która bądź co bądź nadal się za nim ciągnęła.
Wyłamując się z błędnego koła polegającego na piciu, jedzeniu, spaniu i pracy, postanowił wyjątkowo pokazać się w miejscu, gdzie nie obowiązywał go odpowiedni strój lekarski, jak i poważny ton głosu. Wyjmując z dna szafy nieco luźniejsze ubrania i parę okularów przeciwsłonecznych, przyjął zaproszenie od dawnych kumpli, ku swoim oraz ich zaskoczeniu. Nie przewidywał wyjścia na plażę, bynajmniej nie w towarzystwie delikatnych promieni słonecznych i kilku dodatkowych osób. Ponieważ owszem, miał swój rytuał spacerowania przy morskim brzegu, z tą różnicą, że odbywał się on w pojedynkę. Tego popołudnia nie grał solo. Po wypiciu kilku piw przyszedł czas na grę w siatkówkę w stanie lekkiego podchmielenia. Nie wyglądało to aż tak tragicznie, nie z jego punktu widzenia. Każdy przypadkowy przechodzień mógł pomyśleć nieco inaczej, o czym mógł świadczyć jeden zbyt mocny i daleki serw, a także następujący po nim kobiecy krzyk. Z racji, że przecież był lekarzem, nie śmiał stać z boku - czym prędzej poleciał na ratunek, jednakże sam nie wiedział komu. Rzecz jasna, należało przeprosić pokrzywdzoną damę, ale jednocześnie nie mógł dopuścić, by piłka wpadła do morza.
Biegnąc przybrał na twarzy firmowy uśmiech, którym miał uraczyć dziewczynę, jednak zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, czy chociażby pomyśleć, spotkał się z murem. Nie dosłownie, chociaż w pierwszym momencie go zamurowało. Najwyraźniej nie spodziewał się, aż tak przesadnej reakcji. Rzecz jasna, gdy doszło do realizacji faktów, zaśmiał się głośno. Może nawet zbyt głośno. - Spokojnie, nikt nie zrobił tego specjalnie - odpowiedział podnosząc dłonie w charakterystycznym geście poddania się, po czym wystawił jedną dłoń w jej stronę. - Piłka jest obok twojej nogi, podasz? - no tak, ładne przeprosiny. - Jones rzeczywiście ma zbyt mocny serw, ale powinnaś uważać jeśli przechodzisz obok boiska do siatkówki plażowej - stwierdził, zupełnie jakby pouczał przedszkolaka a nie dorosłą kobietę.

ell c. donoghue
powitalny kokos
1495
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Zważywszy na swój wiek, proces usamodzielniania się powinna mieć dawno za sobą – nie miała. Podczas swoich podróży zarabiała, tam gdzie akurat oferowano pracę lub schronienie oraz ciepły prysznic w zamian za kilka godzin spędzonych przy zmywaku, lub wymyślenie kilku zabaw dla dzieciaków. Zdarzało się, że pomagała przy połowie ryb, bo to dawało możliwość pływania kutrami, czego zawsze chciała doświadczyć lub rozwoziła (najczęściej przy użyciu wiekowych skuterów) jedzenie. Choć te zajęcia mogły wydawać się niezłą harówą, Ell wspominała je z szerokim uśmiechem, dlatego że robiła to wszystko u boku ciekawych ludzi oraz przyjaciół. Nawet zmywanie naczyń może być szalenie przyjemne, kiedy jednocześnie kręci się biodrami do latynoskich rytmów, stojąc na zapleczu restauracji u wybrzeży Dominikany. Niestety frywolność, z jaką podchodziła do obowiązków, nie zniknęła, gdy Ell postanowiła na stałe wrócić do Lorne Bay. Z tego powodu – bardziej bawiąc się niż pracując – wyrzucano ją ze wszystkich możliwych miejsc, czym niespecjalnie się przejmowała. Żartowała, że to pozwala jej wzbogacić swoją mapę doświadczeń! Właśnie dlatego, mając na uwadze wieczne problemy ze zdobywaniem pieniędzy, powinna była zostać dziś w domu i zająć się wyplataniem biżuterii.
Teraz, cierpiąc katusze(!), była o tym przekonana jeszcze bardziej.
— Co ty nie powiesz?! — warknęła, spoglądając w kierunku boiska. Pozostali zawodnicy wyglądali na niezwykle uradowanych z jakże celnego strzału; dziesięć punktów dla drużyny po prawej stronie! Z nieopadającą złością, wróciła spojrzeniem do rozmówcy, którego wreszcie r o z p o z n a ł a. — Ja powinnam uważać? Ja?! — wrzasnęła, nie zamierzając chować frustracji. Ell zawsze była pełna emocji, w dodatku dość łatwo było sprowokować ją do wybuchu. A Daire – którego pamiętała ze szkolnych lat – miał talent do mówienia wyjątkowo nieodpowiednich rzeczy.
Spojrzała na piłkę i chwyciła ją w dłonie. Pokracznie zebrała się z piasku, krzywiąc się przy tym, by pokazać, że opalona skóra na plecach wciąż cierpiała od uderzenia, po czym podrzuciła kolorową piłkę i kopnęła ją w kierunku wody. Uśmiechnęła się dumna ze swojego popisu (bo w piłkę grała raczej słabo, a kopniak okazał się zaskakująco celny) i ułożyła dłoń w daszek, by spojrzeć, jak daleko poleciała. — Sam ją sobie weź, cwaniaku — fuknęła, nawet nie próbując udawać skruszonej. W tle dało się słyszeć wycie dobiegające z boiska. Dziewczyna odwróciła się w stronę grupy i posłała im szeroki uśmiech, po czym rozłożyła ręce w geście bezradności; jakby udawała, że nie miała pojęcia, co się stało z ich piłką.

daire bousfield
ODPOWIEDZ