pan żołnierz(jeszcze) — Australian Army
33 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Co powiedzieć gdy nie wiem sam co chce od siebie czy od życia, w pogoni za tym czymś - oddalam się od szczęścia
4.

[akapit]

Ludzkie życie bywało nad wyraz skomplikowane samo w sobie, być może ze względu na prostotę, którą się charakteryzowało. W końcu to ciągle było jedno i to samo w koło a więc aby przeżyć trzeba było jeść, a żeby mieć na to jedzenie trzeba było pracować. I tak ciągle od nowa aż do momentu gdy nasz kod przydatności do życia zacierał się i to było na tyle. Póki jednak to nadeszło pasowało dobrze zacząć dzień od porządnego posiłku. Mieszkanie w centrum nie pozwalało na uprawę własnego ogródka i zdrowych pomidorów czy innych owoców i warzy, które uwielbiał Floyd. To nie było jednak takim problemem, sklepy a także rynki z ludzkimi zasobami, pozwalały w miarę trzymać się tego aby jeść smacznie, zdrowo i tanio. W końcu czy nie był aktualnie bezrobotnym? Chyba ciągle gdzieś pomiędzy przez fakt iż miał porzucić służbę i bycie żołnierzem na rzecz czegoś bezpiecznego, normalnego i przyziemnego. Natomiast aktualnie szło mu kiepsko zmienianie zawodu także na szczęście żył z różnych przychodów jakie miał z tytułu ciągle bycia wojskowym. Miało to swoje plus ale minusy, tym drugim było chodzenie na głupie wizyty do psychologa, które miały podtrzymywać jego złą kondycje psychiczną i niesprawność do wykonywania służby.

[akapit]

Stąd też mógł w tamtej chwili robić zakupy w pierwszym lepszym supermarkecie bez martwienia się o to czy zdąży na drugą zmianę do pracy czy inne takie. Miał czasu na tyle dużo iż mógł się przyglądać etykietom produktów, wyszukując te najbardziej zdrowe i korzystne dla człowieka. Nieźle się przy tym bawił to prawda, kiedyś zakupy zajmowały góra kilka minut a aktualnie? Dawkował na to spokojnie ponad godzinę, w końcu nigdzie to się nie spieszył. Zaczepianie znajomych staruszek z okolicy czy debaty nad tym, które mleko wybrać - to było coś o co nigdy by siebie nie podejrzewał. Jakoś jednak zapewniał lukę w czasie który posiadał i to pomagało mu po części nie zwariować.

[akapit]

Przeglądał właśnie dział z warzywami i owocami, mając jabłka aby upewnić się w wyborze. Śmieszyło go to, że ludzie to lubią robić ale też i denerwowało - dlaczego więc sam stał się takim "diabłem"? Cóż, chyba taka zabawa była czymś co w tamtym momencie go relaksowało. Sięgnął jednak ostatecznie po foliową zrywkę aby zapakować kilka dorodnych sztuk do niej, pech jednak chciał iż stało się coś co przydarza się często. Jakość tego badziewia w każdym sklepie była równie słaba co jego planowanie zakupów do zamiarów i sił. Tak więc kilka jabłek z łoskotem spadło na posadzkę sklepu, tocząc się na różne strony świata i to dosłownie. Jedne z nich musiały potoczyć się pod nogi i kobiety, która nadeszła z jednej strony ze swoim wózkiem. Już iścił się z zamiarem przeproszenia i zbierania zguby gdy coś go podkusiło aby podnieść głowę i spojrzeć się na ów damę.

[akapit]

- To znów Pani. - zdawać by się mogło to wypadło z jego ust gdy je otworzył, trochę być może za bardzo oszołomiony ponownie jej urodą. Co jak co ale przy każdym spotkaniu musiał wychodzić na idiotę w jej oczach albo przynajmniej tak mu się zdawało. Co gorsze był jednak jeden mały szczegół, który go uwierał, a mianowicie fakt iż nadal nie posunął się na przód w tym wszystkim i dalej nie znał jej imienia..

Noel B. Rowland
ambitny krab
Floyd Montgomery
torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
005.

To miasto stało się częścią życia Noel cztery lata temu. Wtedy – po długich pertraktacjach, godzinach rozmów i wielu wylanych łzach – zgodziła przeprowadzić się do Lorne Bay. Zrobiła do dla męża. Pragnęła go uszczęśliwić nawet za cenę porzucenia własnych planów i konieczność przystosowania się do nowego, małomiasteczkowego środowiska. Wszędzie wokół siebie słyszała, że nie pasuje. Tak też się czuła: wykluczona. Próbowała się przystosować, ale brakowało jej czasu, aby poznawać sąsiadów, uśmiechać się do sprzedawców w sklepach i nawiązywać przypadkowe znajomości z mijanymi na ulicach przechodniami. Prawdę mówiąc, nie miała czasu nawet dla własnego męża, nie wspominając o mniej ważnych osobach, na które natykała się na życiowych ścieżkach. Zajęta była głównie pracą. Samo przeniesienie rezydentury ze szpitala w Melbourne do Cairns nie było łatwe, a gdy wreszcie wywalczyła sobie możliwość dokończenia procesu specjalizacji w nowym miejscu, postawiono przed nią kolejne wyzwania. Przede wszystkim musiała wywalczyć sobie zaufanie współpracowników, a wśród chirurgów, których każdy błąd mógł kosztować ludzkie życie, było to cholernie trudne. Miała doskonałe referencje, ale to za mało. Musiała się wykazać, zasłużyć na dołączenie do zespołu. Presja powodowała frustracje. Powodowała również to, że Noel coraz więcej czasu spędzała w szpitalu, okupując blok operacyjny przez znacznie większą liczbę godzin niż pozostali rezydenci, byle tylko pokazać wszystkim zainteresowanym, że naprawdę jest dobra w tym, co robi. Że pochwały spisane na papierze to nie tylko miłe słowa, ale rzeczywiste uznanie, które z trudem zdobywała, pracując w Melbourne. I w końcu pewnego dnia poczuła, że została zaakceptowana. Kamień spadł jej z serca – do dzisiaj pamiętała, jak wspaniale się wówczas czuła. A teraz?
Teraz, idąc sklepowymi alejkami, poważnie rozważała powrót do Melbourne. W związku z rozwodem straciła główny powód, dla którego przeniosła się do Lorne Bay. Dlaczego więc miałaby tutaj zostać? Za kilka miesięcy kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns wygasał, więc miała wolną rękę, by poszukać czegoś nowego. Nowego miejsca, gdzie mogłaby układać nowe życie. Od zera…
Nagle z zamyślenia wyrwało ją toczące się po ziemi jabłko – zakazany owoc. Już miała się schylić, by je podnieść, kiedy uprzedził ją ciemnowłosy mężczyzna. Lekko uniosła kącik ust, gdy zwrócił się do niej w kilku słowach. Pamiętała go i to samo w sobie było zaskakujące, bo przy tempie życie, jakie prowadziła, większość twarzy rozmywała się. — Niewielu mężczyzn przede mną klęka, ale mogłabym się do tego przyzwyczaić — rzuciła żartobliwie. — Jeszcze kilka takich przypadków, a zacznę podejrzewać, że mnie pan prześladuje — dodała. Nie bardzo wiedziała, skąd wziął się flirciarski ton w jej głosie. Miała przecież tyle problemów, tyle niezamkniętych spraw, że powinna po prostu uśmiechnąć się i odejść, by dokończyć zakupy w samotności. Z drugiej strony naprawdę potrzebowała czegoś (lub kogoś), co rozproszy jej uwagę i pozwoli na chwilę zapomnieć o problemach.

Floyd Montgomery
ODPOWIEDZ