właścicielka, trenerka — lorne bay gym
36 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
aktywna poszukiwaczka szczęścia, które chyba zupełnie przypadkiem mieszka już w jej domu
Wymówek było sporo, ale chyba ta akurat pośród nich miała najwięcej sensu. Byli w zupełnie innym miejscu w swoich życiach niż teraz obydwoje i trudno stwierdzić, czy Salma umiałby wtedy zostać gdzieś na dłużej i nie czuć, że robi coś wbrew sobie, a był to błąd, którego nie chciała popełniać po raz kolejny, bo przekonała się już wcześniej, że jej niezależność prędzej czy później daje o sobie znać, a ona zaczyna się dusić. Oczekiwanie od niego, że rzuci wszystko — rodzinę, pracę czy inne zobowiązania na miejscu — też wydawało się abstrakcją. Szczególnie że przecież nie była to relacja trwająca bardzo długo, tylko raczej spora nie wiadomo. Chociażby dlatego, że trudno było stwierdzić, czy gdy nie będą mieli nad głową tego wiszącego deadline’u to nadal będzie tak samo. Albo czy będą w stanie dostosować swój radykalnie różny styl życia do siebie tak, aby nikt nie czuł się pominięty. Teraz wyglądało to zupełnie inaczej, mieli o wiele więcej informacji, inne potrzeby i plany — raczej nie do końca sprecyzowane, ale ogólne założenia pokrywały się zdecydowanie bardziej niż wtedy. Najwyraźniej jednak potrzebowali na razie czasu, aby się z tym oswoić i poukładać sobie swoje uczucia i wyciągnięte z tych faktów wnioski, żeby móc przestać zachowywać się głupio, co bardzo wygodnie można było mylić z rozsądnie.
Starała się być ostrożna podczas całej tej wyprawy, bo po pierwsze nie uśmiechało jej się wpadanie do wody (nie umarłaby od tego niby, ale jednak była to wątpliwa przyjemność w tych okolicznościach), narobienie więcej szkody niż pożytku czy jakiekolwiek inne uszkodzenia — siebie, Aldreda, czy kogokolwiek/czegokolwiek innego. Najwyraźniej jednak nie było to w zaistniałej sytuacji wystarczające. W pierwszym momencie aż łzy napłynęły jej do oczu od zupełnie niespodziewanego bólu, ale zamrugała kilkakrotnie powiekami — nieco zszokowana, robiąc to zupełnie automatycznie — aby się ich pozbyć, więc mogła przyjrzeć się swojej dłoni uważniej, bez rozmazanego obrazu. Na szczęście myślała na tyle trzeźwo, że nie przyszło jej do głowy, że sprawdzić, jak boli machając nią w powietrzu.
Drobny nieprzewidziany wypadek — poinformowała go spokojnie na jego pytanie dochodzące jeszcze z oddali. — Mhmm, chyba planowało się przywitać — oczywiście, że próbowała odrobinę sobie zażartować, powaga w takich momentach była zbyt stresująca. Co prawda jej prawa dłoń sama w sobie była dość niepokojąca, ale nie odpadła, to spore plusy. A nawet jeśli by odpadła, to zawsze lepiej dłoń niż noga, nikt nie chce nosić słoiczków ze swooshem zamiast butów. — W skali od 1 do 10 myślę że osiem, ale pewnie od siły uderzenia, więc powinno się poprawić — spojrzała na niego uśmiechając się lekko, chociaż nie była pewna, czy jej to idealnie wyszło. — Myślę, że mogę , ale jeszcze nie mam pewności, czy w tym momencie powinnam — przyznała zgodnie z prawdą. — Ale to coś, co mogę przemyśleć po drodze, jeśli masz już wszystko — oceni, czy jest ryzyko, że coś tam pękło albo się złamało, bo teraz było trudno wyciągnąć jakiekolwiek sensowne wnioski.

aldred reddington
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
WYLOSOWANO KARTĘ ZADANIA
walka Niech każde z was napisze posta, w którym wasze postacie w dowolny sposób ochraniają żółwia lub żółwie jaja.

Ilość wylosowanych kart: 8
Zebrane żółwie: 2
Karta ochrony: aktywna
Łączny licznik postów: 13
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
właściciel — the woolshed
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
losing our cool so slowly, it would feel so good to steal some time.
it would feel so good to make you mine.
Ostrożność była dzisiaj zdecydowanie bardziej wskazana niż ta, którą wykazywali się w łączącej ich relacji. Rozwalony pomost, częściowo zniszczona łódź i wiszące wciąż nad nimi drzewo zmuszały wręcz do rozważnego stawiania kroków i poruszania się z uwagą. Ostrożność jednak nie gwarantowała bezpieczeństwa i mieli tak naprawdę dość dużo szczęścia. Do tej chwili.
Przedostał się do niej, starając się wciąż nie wykonywać gwałtownych ani nieprzemyślanych ruchów, choć nie było to łatwe zadanie. Odczuwał silną potrzebę znalezienia się obok niej jak najszybciej by zobaczyć na własne oczy co jej się stało i pomóc jej się jak najszybciej stąd wydostać, a potem zająć obrażeniem.
Słaby sposób sobie wybrało — stwierdził w odpowiedzi na jej żart. Doskonale rozumiał potrzebę rozładowania odczuwanego napięcia poprzez żarty, więc nie wziął tego za zły znak ani nie zaczął podejrzewać, że tak naprawdę oberwała w głowę i ma teraz problemy z mową albo zwidy. Stanął tuż obok niej, na tyle, na ile okoliczności pozwalały. Wysłuchał jej słów, uważnie obserwując w tym czasie jej dłoń. Przeniósł spojrzenie na jej twarz, kiedy poczuł na sobie jej wzrok. Odwzajemnił jej słaby uśmiech w sposób znacznie pewniejszy niż ona. Chciał dodać jej otuchy, bo dramatyzowaniem i panikowaniem sytuacji nie mógł poprawić. — Okej, zobaczymy u góry jak to się prezentuje i co powinniśmy zrobić — zgodził się z nią. Dłoń nie krwawiła i nie wyglądała jakby miała zaraz odpaść, więc doświadczenie strażackie podpowiadało mu, że w pierwszej kolejności należało opuścić niebezpieczne miejsce, a dopiero w następnym kroku zajmować się obrażeniami. Spojrzał na okno w suficie, przez które się tutaj dostali, a potem z powrotem na Salmę. — Podsadzę Cię tak wysoko jak tylko dam radę, żebyś mogła usiąść na brzegu otworu i wstać bez używania ręki, okej? — przedstawił jej swój plan, który wydawał mu się w tej chwili najbardziej sensowną opcją. — Potem wystawię wszystkie torby i sam się wygramolę — kontynuował, a w międzyczasie ruszyli w stronę jego kajuty. On stanął wyprostowany z głową i szyją wystającymi już z okna i wyciągnął ręce tak by móc ją chwycić. — Gotowa? — zapytał, spoglądając w dół, gdzie mógł ją dojrzeć. Gdy dała mu znać, że może ją złapać, uczynił to i wyciągnął ją „na powierzchnię”, tak wysoko, że mogła w zasadzie usiąść na brzegu otworu. Różnica we wzroście czasem bywała przydatna. — To bardzo interesująca perspektywa — uznał z lekkim uśmiechem. Tym razem to ona spoglądała na niego z góry. Nie było jednak czasu na to by zastanawiać się co mogliby w tej pozycji robić. Poczekał aż wstanie i obserwował czy nie potrzebuje żadnego wsparcia, a następne zanurkował w dół by zacząć wyciągać na górę torby, które zapakowali. Jedną wyciągnął zbyt zamaszyście i wypadł z niej pluszowy żółw, który przeturlał się po pokładzie i zatrzymał kilka centymetrów od krawędzi łodzi. — Szlag — wymsknęło mu się nieco przerażonym głosem. Żółw nie mógł utonąć, Blue byłaby niepocieszona.

salma l. hemmings
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
WYLOSOWANO KARTĘ ZADANIA
w szklanej kuli Temat: ocean/morze.
Niech jedno z was uda się do tematu "czego teraz słuchasz", a drugie do "co teraz oglądasz"; wstawcie odpowiednie tytuły produkcji, które nawiązują w widoczny sposób do oceanu lub morza.
Tytuły zamieszczane w tematach w ramach zadania nie mogą się powtarzać!

Ilość wylosowanych kart: 9
Zebrane żółwie: 2
Karta ochrony: aktywna
Łączny licznik postów: 14
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
właścicielka, trenerka — lorne bay gym
36 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
aktywna poszukiwaczka szczęścia, które chyba zupełnie przypadkiem mieszka już w jej domu
Nie można było oczekiwać zbyt wiele, podobno. Od Salmy w zakresie ostrożności na pewno, bo jej pokłady takiego podejścia były bardzo mocno ograniczone i zachowywała je na tego typu sytuacje, gdy rzeczywiście było to wskazane. Ale tak poza tym częściej po prostu płynęła z swoim własnym nurtem, poddając się temu, co czuła i czego chciała. Licząc na to, że będzie miała dalej naprawdę dużo szczęścia. Plus był taki, że nawet jeśli momentami lubiła — chyba jak każdy — pomarudzić sobie na jakieś mniej wygodne kwestie i bardziej irytujące czynności związane z codziennością, to jednak bardziej doceniała to, jak wyglądało jej życie, niż patrzyła z niechęcią. Zresztą, zazwyczaj wolała patrzeć optymistycznie, co chyba całkiem jej służyło. Przynajmniej w większości kwestii, teraz najwyraźniej za bardzo zaufała Pani Wierzbie, a ona miała ją tylko za głupią dzikuskę, choć cały zjeździła wzdłuż i wszerz(wcale nie). A to przecież wierzba najwyraźniej nie potrafiła się z kulturą przywitać.
Pokiwała głową, gdy przystał na jej propozycję, a potem słuchała jego planu, ostrożnie kierując się z nim w odpowiednim kierunku, aby jednak tym razem już naprawdę nic się nie zdarzyło. Byli już całkiem blisko opuszczenia łodzi, więc tym bardziej było warto unikać ryzyka, żeby dokończyć tę misję bezpiecznie.
Okej — pokiwała głową. — Nawet nie wiesz, ile kosztowało mnie powstrzymanie mojej wewnętrznej Zosi Samosi — westchnęła lekkim rozbawieniem, zadzierając głowę do góry. Umiała sobie radzić sama, zapewne niejednokrotnie z mniejszymi lub większymi kontuzjami, które jej dokuczały. Podróże w pojedynkę — takie, które nie polegają na zwiedzaniu najpiękniejszych hoteli na świecie, tylko raczej spanie w namiotach i jeżdżenie starymi furgonetkami na pace, gdy udało się złapać stopa, uczą samodzielności, a ona i bez tego zawsze lubiła tak podchodzić do większości spraw. N — Gotowa — dodała, aby miał pewność, że mogą przystąpić do rozpoczęcia operacji wydostanie się na zewnątrz. Niedługo później jej tyłek rzeczywiście siedział na brzegu otworu, a ona — zanim wstała — nie mogła odpuścić sobie zaśmiania się z jego komentarza. — Wiesz, jak odwrócić uwagę — stwierdziła, przyglądając się jeszcze przez chwilę jego twarzy z iskierkami w oczach. Jak miała się w nim nie zakochać? Było to zupełnie niemożliwe. Gdyby wierzyła w bratnie dusze, to na pewno byłaby przekonana, że Red właśnie nią dla niej jest. Nie ma jednak co szaleć, na razie musiała sobie poradzić z bardziej przyziemnymi kwestiami. — Wrócimy do tego — zapewniła go jeszcze zanim rzeczywiście wstała, rozglądając się na górnym pokładzie, aby ocenić, czy przy tych zmianach pozycji drzewa droga wyjścia została jakoś utrudniona. Na szczęście jednak nie skupiła się na tym na tyle, aby umknęło jej, że Żółw — ulubiona zabawka Blue — prawie wpadła do wody. Wiadomo, że są w życiu sprawy ważne i ważniejsze, a nad tym wszystkim jest szczęście piesków. Dlatego zareagowała od razu, ostrożnie podchodząc w stronę żółwia i wychyliła się, aby go złapać i uratować przed zniknięciem w wodzie. Na szczęście robiąc to ręką, która nie została uszkodzona.
Złapałam uciekającego żółwia — poinformowała Reda, wciskając maskotkę do torby.
W porządku? — zapytała, gdy udało mu się dotrzeć do ostatniego punktu jego planu, który zakładał jego wyjście na powierzchnię.

aldred reddington
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
WYLOSOWANO KARTĘ AKCJI
ochrona Ta karta jednorazowo uchroni wasze żółwie przed możliwą stratą lub kradzieżą.

Ilość wylosowanych kart: 10
Zebrane żółwie: 2
Karta ochrony: aktywna x2
Łączny licznik postów: 15
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
właściciel — the woolshed
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
losing our cool so slowly, it would feel so good to steal some time.
it would feel so good to make you mine.
No nie w każdej sytuacji można było być ostrożnym. Trzeba było zachować to na odpowiednie momenty, żeby nie wykorzystać jej bez sensu i nie przegapić jakiejś okazji, którą by się miało jakby się podjęło ryzyko i odrzuciło wszelkie wątpliwości na bok. Była taka jedna sytuacja, w której Red powinien ze swojej własnej rady skorzystać. Niestety, nie można było być mądrym i ogarniętym w każdej życiowej dziedzinie. Na razie musiało wystarczyć, że całkiem dobrze radzili sobie z tym kryzysem, którego winowajcami było miasto, nie potrafiące dopilnować badań dendrologicznych i wierzba, która pomimo upadku pozostawała głupią dzikuską.
Bardzo dobrze sobie poradziłaś — pochwalił ją. Mogła sobie w teorii poradzić sama, nie wątpił w jej spryt, zmyślność i doświadczenie, którego miała z pewnością mnóstwo, ale bezpieczniej było zrobić to razem z nim. Był tuż obok, chętny i zdolny do działania. Miał nawet odpowiednie przeszkolenie by pomóc jej się stąd wydostać. Co prawda czynna służba była już za nim, ale wspomnienia i doświadczenie pozostały, a Salma ważyła tyle co nic, więc nawet nie nadwyrężał obrażeń, które poniósł w wyniku wypadku, ilekroć ją podnosił. — To jedna z moich specjalności — zapewnił ją, wciąż uśmiechnięty. Trzeba się było cieszyć z małych rzeczy i odnajdywać przyjemność nawet w tych trudniejszych chwilach. Kiwnął jedynie głową na jej następne słowa. Taki też miał zamiar. Może nie dzisiaj, ale w najbliższej przyszłości chciał odkrywać dalej tę perspektywę.
Ufff. Uratowałaś go, Blue i nas — powiedział z wyraźną ulgą. Nie ruszał się, gdy szła po łodzi, uznając, że tak będzie bezpieczniej dla niej. Już jedno nieszczęście dzisiaj zaliczyła, lepiej było nie kusić losu i prowokować następne. Wyszedł z okna, wspierając się na rękach i zaczął zbierać torby, upewniając się tym razem, że żółw jest bezpiecznie wciśnięty do torby i nie wypadnie im drugi raz podczas wędrówki z powrotem na stały ląd. — U mnie tak — zameldował, przyglądając się Sal z wyraźną troską. — A jak u Ciebie? — odbił piłeczkę. Chciał się dowiedzieć czy boli ją mniej, bardziej czy też ból utrzymuje się cały czas na tym samym poziomie. — Dasz radę się wydostać? — zadał kolejne pytanie. — Będę szedł pierwszy, Ty tuż za mną, okej? — zaproponował. W ten sposób miałby możliwość, żeby odgarniać gałęzie i pomagać jej ilekroć będzie tego potrzebowała. Mogła mieć z tym problem, ale tym razem to on miał zamiar postawić na swoim. Chciał by zeszła z łodzi w stanie niegorszym niż obecnie się znajdowała, żeby mogli zająć się jej dłonią i iść albo do jej domu, albo do przychodni. Chociaż Red dla bezpieczeństwa i tak udałby się w to drugie miejsce.

salma l. hemmings
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
WYLOSOWANO KARTĘ AKCJI
ochrona Ta karta jednorazowo uchroni wasze żółwie przed możliwą stratą lub kradzieżą.

Ilość wylosowanych kart: 11
Zebrane żółwie: 2
Karta ochrony: aktywna x3
Łączny licznik postów: 16
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
właścicielka, trenerka — lorne bay gym
36 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
aktywna poszukiwaczka szczęścia, które chyba zupełnie przypadkiem mieszka już w jej domu
Cieszenie się z małych rzeczy mieli obydwoje całkiem nieźle opanowane, co być może było jednym z wielu powodów, dla których tak dobrze się ze sobą dogadywali i było między nimi tak mało jakichkolwiek spięć. Wykładając kawę na ławę i mówiąc otwarcie o uczuciach, mogło się to trochę zmienić, prawda? Chyba. Chociaż była to jedna z wielu wymówek tak naprawdę, bo prawda była taka, że powiedzenie tego na głos, wcale nie sprawi, że będzie bardziej realne. Nie było to potrzebne, biorąc pod uwagę, jak się względem siebie zachowywali, zapominając, że przecież często gesty mówią zdecydowanie więcej niż słowa.
Wspaniale, na pewno opowiem jej tę historię na porannym bieganiu. Będę koloryzować, więc nie możesz potem jej opowiadać prawdziwej wersji — uznała w tym momencie najwyraźniej, że jako bohaterka momentu, ma prawo do takiego zachowania, aby przekonać psa bardziej do siebie. Tak naprawdę to sobie żartowała, co całkiem łatwo mógł wywnioskować po tonie jej głosu. Nie było takiej potrzeby, bo Blue nie próbowała odgryźć jej nosa ani zrzucić w nocy z łóżka, zazdrosna o swojego pana, a Salmie nie zależało na tym, aby zostawać najważniejszym człowiekiem w życiu tego cudu na czterech nogach.
Wspaniale — ucieszyła się z jego zapewnienia, bo jednak im szybciej się ze wszystkim uporają, tym lepiej dla nich. Nie było sensu dodatkowo ryzykować bez sensu i pogarszać tego wszystkiego. Czy to kondycji któregoś z nich, czy samej łodzi. — Jest w porządku — zapewniła go. — Bez radykalnych zmian — niestety, magicznie jej to nie przestało boleć, ale jednak nie było też jakiegoś znacznego pogorszenia. Ręka bolała, była dość mocno zaczerwieniona i być może opuchnięta, chociaż nie przyglądała się jej aktualnie aż tak intensywnie. Ale ani nie zaczęła wyglądać znacząco gorzej, ani też poziom bólu się nie zwiększał, więc Salma — jak to Salma — była optymistką. Nie wyglądało to tragicznie, więc nie uważała, że powinna jakoś mocno się tym przejmować. Ale planowała być rozsądna i odpowiedzialna, żeby na pewno niczego nie pogarszać.
Bez problemu, to tylko dłoń — zapewniła go, uśmiechając się delikatnie. To, jak na nią patrzył w tym momencie i jak się o nią troszczył było bardzo miłym uczuciem. Takim, które nie było jej jakoś przesadnie dobrze znane, bo jednak przez ostatnie lata przywykła do tego, aby troszczyć się o siebie sama. Z domu też raczej znajomości tego też nie wyniosła, więc było to dla niej dość rzadkie. A fakt, że to on sprawiał, że było to jeszcze milsze.
Dobrze, będę grzecznie i ostrożnie szła za Tobą — zapewniła go, bo nie zamierzała go niepotrzebnie stresować w tym momencie, chociaż gdy wspomni o lekarzu, raczej nie będzie aż taka ugodowa. Na razie jednak zebrali wszystko ze sobą, aby wejść ponownie na naruszoną nieco konstrukcję pomostu i stawiając ostrożnie stopy na drewnianych deskach, dotrzeć do brzegu.

aldred reddington
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
WYLOSOWANO KARTĘ AKCJI
ochrona Ta karta jednorazowo uchroni wasze żółwie przed możliwą stratą lub kradzieżą.

Ilość wylosowanych kart: 12
Zebrane żółwie: 2
Karta ochrony: aktywna x4
Łączny licznik postów: 17
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
OTRZYMANO KARTĘ REAKCJI
wymianaPosiadany przez was licznik żółwi zostaje wymieniony z licznikiem pary z pola przed wami.

Zastosowano kartę ochrony.

Karta ochrony: aktywna x3
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
właściciel — the woolshed
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
losing our cool so slowly, it would feel so good to steal some time.
it would feel so good to make you mine.
Każda wymówka by utrzymać stan rzeczy takim, jaki był wydawała się dobra. Pewne rzeczy między nimi się zmieniały, takie, nad którymi nie mieli kontroli, więc mogli jej szukać w innych miejscach. Albo przynajmniej udawać, że ją mają.
Dobrze, nic jej nie powiem — obiecał miękko z pogodną miną. To mogła być historia Salmy, w której jawiłaby się Blue jako superbohaterka, która uratowała jej żółwia. Tak naprawdę była super i była też bohaterką, więc wszystko się zgadzało. Nie miał najmniejszego problemu z tym, że zaprzyjaźniały się bliżej z suczką. Nie czuł się w żaden sposób zagrożony tą rozwijającą się relacją. Blue ją uwielbiała i ta miłość rosła z dnia na dzień, a on jedynie patrzył na to z szerokim uśmiechem.
To lepiej niż gorzej — uznał, choć oczywiście wolałby by bolało ją coraz mniej. Zerknął na jej rękę, która być może mocniej spuchła odkąd byli razem na dolnym pokładzie. Jednak i tak spieszno mu było do tego by znaleźli się już w bezpiecznym miejscu, gdzie będą mogli ją w spokoju obejrzeć i odpowiednio opatrzyć lub zabezpieczyć zanim pójdą po pomoc do profesjonalistów, w zależności od tego co Salmie się stało. Pokiwał głową, choć jego obawy wcale nie uległy zmniejszeniu, gdy zapewniła go, że to żaden problem dla niej. Wierzył w jej zdolności oraz zaradność, ale za dużo tu było niewiadomych aby mógł poczuć się pewnie. Nie chciał by stało jej się coś jeszcze, a potencjał na to był tutaj spory. Im szybciej stąd wyjdą, tym lepiej, ale z zachowaniem tej słynnej ostrożności, oczywiście.
Cieszą mnie Twoje słowa — powiedział z uśmiechem rozbawienia, bo te słowa pasowały do Salmy jak pięść do nosa (hehe). Wziął torby na ramiona i ruszył do przodu. Prawie od razu musieli wejść na gałąź i przejść po niej, żeby przedostać się na rufę, skąd mogli przejść na pomost. Będący w odczuciu Reda najgorszą częścią tej przeprawy. Kilkukrotnie oglądał się za siebie na kobietę, żeby upewnić się, że wszystko jest w porządku i nic złego jej się nie dzieje. Myśl, że miałaby się jej przydarzyć większa krzywda, tym bardziej z uwagi na to, że mu pomagała, mroziła mu krew w żyłach. Wolał jednak skupiać się na optymistycznych myślach, żeby nie przyciągać złego przez przypadek, choć w innych okolicznościach gardził trochę takim podejściem. Zszedł z Pearl tak delikatnie jak tylko się dało, ale i tak wierzba poruszyła się przez to jak rozbujał łódź. Wykrzywił usta zmartwiony, ale wyglądało na to, że wszystko pozostanie na swoim miejscu. — Twoja kolej — zachęcił Salmę i cofnął się o krok, żeby zrobić dla niej miejsce, ale pozostał na tyle blisko by móc ją złapać, gdyby coś poszło nie tak. Ona musiała skakać przez to o ile niższa była od niego i Red nie był pewien jak pomost to zniesie.

salma l. hemmings
ODPOWIEDZ