Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
#37

Po ostatnich wydarzeniach na chacie Luke zmienił trochę narrację. Już nie unikał co prawda Cami, ale jeśli już się spotkali (co też następowało bardzo rzadko), okazywał jej tak silny chłód i dystans, na jakie tylko mógł się zdobyć. Jego pokrętny umysł stwierdził, że to właśnie będzie najlepsza taktyka na zagłuszenie durnych i przerażających myśli, jakie ostatnio pojawiały się w jego głowie. Luke stracił resztki zaufania do samego samego. Ba, on się sam siebie bał! Dlatego nauczony doświadczeniem wiedział, co się robi w takich sytuacjach - trzeba ukrócić temat i zakończyć go z typiarą najszybciej, jak się da. Wiedziony tą oto bystrą myślą oddawał się polewaniu drinków i śmieszkom z dziabniętymi klientkami. No bo tak się robiło, right? Jak masz problem z jedną laską, to trzeba go rozwiązać kolejną. No, przynajmniej Luke tak czynił przez pół życia, do takiego schematu był przyzwyczajony, i jedynie taki sposób działania znał.
I tak flirtował sobie z jakąś panną przy barze, kiedy kątem oka dostrzegł znajomą mordę. Aż się wyprostował i zmrużył oczy, żeby się upewnić czy to na pewno jego stary kumpel George, który nie tak dawno temu poprosił go o spotkanie i zaproponował zaszczytną rolę dystrybutora jego towaru w Shadow. Luke oczywiście się nie zgodził, bo na tyle na ile znał gościa wiedział, że towar będzie zbyt gówniany na Shadow, a poza tym resztki rozsądku podpowiadały mu, że współpraca z tym koleżką to jednak zły pomysł. Panowie pokłócili się, George sprowadził posiłki w postaci rosłego kumpla i Luke o mało nie skończył ze złamanym nosem, gdyby nie interwencja jego nemezis z przeszłości. Eve Paxton - znajoma jego zmarłej laski ze spotkań anonimowych narkomanów - ledwo powstrzymała Luke'a przed wdaniem się w bójkę w męskim kiblu w Lucky Lou's. George zaczął odgrażać się Winfieldowi, dlatego Luke był przekonany że ostatnio to właśnie on tak namiętnie dobijał się do drzwi mieszkania, które zajmował z Cami. I teraz proszę, George siedział sobie jak gdyby nigdy nic w loży i do kogoś się uśmiechał. Luke już miał wzgardliwie prychnąć pod nosem, kiedy dostrzegł w tej loży drugą znajomą twarz i o mało nie padł tam za barem na zawał.
- No chyba sobie, kurwa, żartujesz - stwierdził czując nadchodzącą falę wkurwu. - Nie, nie, to nie do Ciebie - rzucił w kierunku panny, którą jeszcze przed chwilą gadał, już nawet na nią nie patrząc. I kiedy ta właśnie druga znajoma twarz wstała i ruszyła w kierunku toalet, Luke bez większego zastanowienia powiedział tylko drugiemu barmanowi, że zaraz wraca i również skierował się w tamtą stronę. Nie to, że miał zamiar z nią sikać, ok. Ale ustawił się w wąskim przejściu do toalet i czekał aż Cami będzie wracała, o.
- Co Ty odpierdalasz? - wjechał ze zjebką na pełnej, kiedy Cami w końcu wyszła z damskiej. Jak zwykle działał bez namysłu, bez planu, bez niczego.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
#15

Okej. OKEJ. OKEEEEJ. Dla Cami sytuacja, kiedy tak wiele rzeczy wymykało się spod jej kontroli nie była dobra. Zwłaszcza, że to było też jednocześnie takie… totalnie nie w jej stylu! W jej stylu były casual romanse. W jej stylu były związki, zaręczyny i ślub, z którego zwiewała. Ale nie… nie takie dziwne… no halo! Ani nie była z Lukiem, ani nie uprawiała z nim seksu, tu nic nie pasowało do jej różnych trybów życia! Było to absolutnie skandaliczne, bezsensowne i totalnie głupie, dlatego wkurzała się sama na siebie, że dała się w to wciągnąć! Darmowe posiłki kradzione z lodówki nie były tego przecież warte! Tak wiele stresu wymagało od niej oczywiście kolejnych głupich decyzji. A gdzie lepiej je popełniać, jak nie w najbardziej podejrzanym, szemranym i mrocznym miejscu w całym Lorne Bay? A no właśnie. Brud Shadow na pewno przykryje jej wątpliwości i tak dalej. Oczywiście w swojej kalkulacji brała pod uwagę, że Luke tam pracuje, ale zamierzała pójść, jak ten już będzie w domu, więc dwa win winy, bo przy okazji nie spotka go i nie będzie z nim uprawiała seksu. Same plusy. To znaczy spore minusy, bo naprawdę chciała uprawiać z nim seks i jej sny były pełne różnych fantazji i scenek, więc cóż… musiała się upić, żeby zasnąć bez snów! I znaleźć kogoś, u kogo będzie mogła spać, bo inaczej jeszcze się pomyli i wyląduje w łóżku z Lukiem. No i właśnie tak się dzisiaj tutaj znalazła. I jak widać, totalnie pomyliła dni, kiedy Luke tu był, ale jeszcze go nie zauważyła. Bo tak, w sumie nie planowała mu robić na złość, naprawdę! Po prostu była w barze, a kiedy znalazł się ktoś, kto chciał płacić za jej drinki, to przyjęła to z przyjemnością. W końcu nie miała hajsu, nie? No właśnie. Zaczepnie też miała założoną nogę na nogę, łydką opierała się o nogę tego typa, który co jakiś czas łapał ją za kolano. Czy jej to przeszkadzało? W sumie to nie, nawet jeśli wolałaby jednak trochę inną rękę na tej nodze… ale nieważne! Nie mogła myśleć o Luku, musiała się skupić na tu i teraz! I zaśmiała się, bo nawet nie wiedziała co jej typ z tego wszystkiego powiedział, ale była już trochę wstawiona, więc śmiech zawsze jest najlepszą odpowiedzią. I siku jej się zachciało, więc poszła na moment, trochę po drodze żałując, czy nie zapytała go o jakieś prochy, ale nieważne, bo po chwili wpadła na Winfielda i jakoś jej myśli uciekły.
- E… sikam, przecież to damska - no aż zwątpiła i spojrzała na siebie, ale tak, znaczek był dobry! A potem zmarszczyła brwi - a ty zawsze napadasz na kobiety pod kiblem? Awansowałeś na babcie klozetową i mam ci rzucić groszem? - zapytała, marszcząc brwi, a potem trochę jej się udzieliło jego wkurwienie, więc nadawała dalej! - A to co tu niby robisz, przecież miałeś dzisiaj nie mieć zmiany, no czy ty wszystko musisz robić na opak i zepsuć? - dodała zirytowana, bo no halo, miał do niej pretensje nie wiadomo o co, to ona mogła do niego o byle co!
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke tak się miotał jak szalony, bo cała ta sytuacja z Cami też nie pasowała do niczego, co znał. Nie była one night standem - bo jej nie ruchnął. Nie była też przyjaciółką z benefitami - bo ani się nie przyjaźnili przecież, ani - patrz wyżej - jej nie ruchał. A mimo to nie mógł przejść obojętnie obok tego jak z wywalonymi cyckami siedziała sobie z tym typem jak gdyby nigdy nic. I jeszcze się chichrała z jego nieśmiesznych żartów! Nie to, żeby je słyszał, ale na bank takie właśnie były. Więc jak George tak beztrosko sobie rwał Cami, to Luke się wkurwił bo typ ewidentnie próbował wejść na jego terytorium. W sensie do Shadow już wszedł, a wizja wchodzenia przez niego w... inne obszary sprawiała że Winfield miał ochotę ukręcić mu łeb na miejscu. No ale najpierw wyżyje się na Cami przecież, żeby jej uświadamić że dokonuje samych złych wyborów. Nie ma za co.
- Możesz mi rzucić za ostatnie rachunki i za wszytko inne co mi wisisz, ale na to nawet cała Twoja pensja nie wystarczy - prychnął pogardliwie, bo co prawda trzymał gdzieś w szufladzie wszystkie opłacone rachunki i paragony, ale nie otwierał jej zbyt często. Ale był to dobry temat do wyrzygania jej tego w kłótni, nie? Tu, teraz, pod damskim kiblem na imprezie w klubie nocnym.
- Pracuję, a co mam robić. Mam na utrzymaniu jednego pasożyta i nie mówię tu o psie - odpalił natychmiast próbując utrzymać kontakt wzrokowy, ale wzrok mu mimowolnie spadał w dół, na jej dekolt. I tak parę razy - podnosił wzrok (chyba już tylko siłą umysłu, bo na pewno nie siłą woli - bo woli odrywania wzroku to nie miał ani trochę!), a ten pyk - leciał mu cały czas w dół. - Taaa? A co takiego Ci psuję, zabawę w gold diggera? No ta, w końcu pokazywanie cycków każdemu napotkanemu facetowi wychodzi Ci najlepiej - skrzyżował ręce na klatce piersiowej. No musiał uderzyć w jej cycki, skoro one uderzały w niego okeeej. A jak uderzały w niego, to pewnie inni fagasi w klubie też je dostrzegali. A że Luke znał aż za dobrze klientelę Shadow, to już widział oczami wyobraźni jak ci wszyscy chuje pożerają ją wzrokiem. - Spoiler kurwa alert: Twój dzisiejszy wybranek jest przegrywem na utrzymaniu ojca. Więc jeśli chcesz coś ugrać, to lepiej od razu bierz się za rozporek jego starego - cały Luke... Jak już wjeżdżał w swoje pierdololo, to bez żadnych hamulców.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Tak, to było w tym najdziwniejsze. Przecież tylko się całowali! To żaden… to nic. Ludzie całują się…w grach, w głupotach, nawet w sylwestra wszyscy biorą i zaczynają się lizać. No pocałunki to nie była wielka sprawa! Ciotka też czasami dziecko całowała w usta, no bez sensu. I trochę obleśnie. Tak, to nie miało nic wspólnego.. w sensie te wszystkie przykłady z tym, co było między nią a Lukiem. Oczywiście halo! Przecież tam nic nie było. I właśnie dlatego Cami uciekała od wszystkich mężów przez okno jeszcze przed ślubem, jak w grę wchodziły uczucia, to wszystko się pierdoliło! To znaczy wszystko poza Lukiem i Cami, bo hehe. Tu no nie było jeszcze żadnego… no więc tak, nic dziwnego, że Cami musiała imprezować, chlać i ćpać, żeby odsunąć od siebie te wszystkie myśli.
- Plotki i pomówienia, samo mieszkanie z Tobą to ogromna cena! - podsumowała, co nie było zresztą takim kłamstwem, bo kosztowało ją to sporo nerwów i tak dalej. Oczywiście jego więcej, ale Cami wolała się skupiać na sobie i swoich krzywdach. Okej.
- No coś ty, to się chodzi do pracy do barów? A ja myślałam, że w Moonlight to jestem tylko od ładnego wyglądania i za to dostaje te napiwki - no odfuknęła, bo dobrze wiedziała na czym polega jego praca, miała bardzo podobną! I pewnie miałaby z niej spoko kasę, gdyby nie jej długi w życiu… i cóż, głupota, nie ma co się oszukiwać. To ona była początkiem większości jej problemów.
- Co? - no nawet nie była oburzona, po prostu zaskoczona! Totalnie w szoku, bo nie rozumiała o co chodzi z gold diggowaniem i z cyckami, pokazywała je przecież często, także Luke;owi! I po jego kolejnych słowach mógł zobaczyć coś jeszcze. Jej pięść, w bardzo dużym zbliżeniu z jego twarzą.
- To nie jest kurwa Twoja sprawa z czyim rozporkiem mam do czynienia i uważaj, żebym się za Twojego starego nie wzięła - podsumowała, siłą woli próbując maskować to, jak bardzo bolała ją ręka od tego ciosu! A poza tym posłała mu bardzo mrożący wzrok. Bo może i była puszczalska, może i pracowała w sekstelefonie, ale nie zamierzała słuchać takich tekstów, okej! I gdyby jej wzrok mógł mrozić, Luke właśnie odwaliłby Jacka Dawsona bez drzwi w pobliżu.
No dobra, jedne były, łazienkowe, ale wiadomo, sam by był górą lodową, bez oceanu wokół.
Chyba że rura pęknie.
Boże jak ja zawsze potrafię zepsuć napięcie, wiem.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
No właśnie, całusy to co do zasady nic, a u nich wychodziło na to, że to jakiś totalny game changer! I Luke był zły na siebie, na swoje głupie myśli no i na Cami oczywiście, bo to przecież ona te myśli prowokowała. No i był też na nią zły z innego powodu, którego jeszcze nie dopuszczał na wyższe poziomy świadomości - był po prostu zazdrosny. O to, że z jego żartów się nie śmiała. I że nie tylko jemu pokazywała cycki. No bo jakby nie było to dwa razy pokazała mu środkowy palec, nie? Raz - uciekając do żelazka zostawionego na gazie, a potem - sprzedając mu plaskacza. I był wkurwiony na George'a, bo typ wchodził tu jak do siebie i wychodziło na to, że z marszu wziął sobie to, czego Luke nie mógł mieć na ten moment. Ugh, tyle myśli i emocji w nim buzowało, ale problem polegał na tym że nie umiał tego przekazać w cywlizowny sposób, czyli bez chamstwa, docinek i obrażania.
- Nikt Cię tam na siłę nie trzyma - prychnął. Tak samo jak jego nikt nie trzymał, ale ciii. - No nie, skarbie. Za ładną twarz i ciało to akurat dostaje się pieniążki w Shadow - na przykład owijając się wokół rury i znosząc obleśny wzrok facetów.
No i generalnie już w momencie, kiedy z jego usta wypływały słowa o gold diggerze i rozporku starego, Luke wiedział że przegiął pałę i mocno przesadził. No ale taki już los typa, który najpierw chlapie bez zastanowienia i ma mocno niewyparzoną gębę... którą najwyraźniej Cami potrafiła wyparzyć taką ilością wrzątku, że sobie to zapamięta na baaaardzo długo. Bo jej pięść nie wiadomo skąd wzięła się nagle na jego twarzy, co zaskoczyło go tak mocno że aż się zachwiał. I jeszcze usłyszał lekkie chrupnięcie, więc automatycznie przyłożył sobie dłoń do twarzy, wyczuwając że poszla mu nawet krew. Oczywiście musiał swoje jeszcze odpysknąć, wiadomo.
- Cooo? O nie, nie, nie. Masz zakaz zbliżania się do mojego starego. On ma żonę... i dzieci. Dużo dzieci - fuknął, a kiedy zaczął sobie palcami badać nos, aż syknął z bólu. - Kurwa, Ty mi chyba złamałaś nos - zdiagnozował samozwańczy doktor nauk medycznych. No takie miał podejrzenie, bo go nakurwiał jak zły. - Obejrzyj go, może trzeba będzie go nastawić... - dodał, bo nie nazywałby się Luke Winfield gdyby tak po prostu chciał pójść z tym na SOR. Ale jak tylko zobaczył morderczy wzrok Cami, trochę stracił rezon! Bo ani trochę nie wyglądała, jakby zamierzała mu pomagać w czymkolwiek. Gdyby Luke był Jackiem Dawsonem, to pewnie wszyscy gratulowaliby Rose, że nie wzięła dziada ze sobą na te drzwi...
- Mam Cię...? O Jezu, okej. Przep... ughhh - wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, bo przepraszanie bolało go niemal fizycznie, bardziej niż to co Cami zostawiła na jego twarzy! - Przepraszam, okej? Przepraszam za gold diggera i rozporek - wydusił z siebie w końcu, niemal jednym tchem. Jezu, przepraszanie, co za okropność! - Mamy na zapleczu jakąś apteczkę, czy coś... I lodu potrzebuję - oznajmił, bo czuł jak morda zaczyna mu puchnąć. I ruszył w kierunku tego zaplecza... sam. - Cam, no proszę Cię - obrócił się w jej kierunku, wlepiając w nią błagalne spojrzenie.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Oni w ogóle mieli dziwne tempo. Zaczęli od wprowadzenia się do jednego mieszkania, potem były całusy, wspólne dziecko, a seksu jakoś brak! No ja nie wiem, chyba ktoś się naczytał dziwnych książek i tyle. A może po prostu Cami dopadła karma, bo przez całe życie robiła wszystko w jakiś konkretny sposób! No w sensie romanse i ucieczki, to było jej coś. I chociaż miała tyle ślubów zaplanowanych, to nigdy nie były to śluby przez to, że czekała do niego ze swoim dziewictwem. Wręcz przeciwnie, testowała mężów na całego. No i gdyby miała inne podejście, to z jej ucieczkami ktoś by mógł ją chcieć do klasztoru wysłać, skoro tak tego dziewictwa by broniła.. no i tak właśnie ta rozkmina idzie w kompletnie nieodpowiednie rejony.
- To masz trochę - podsumowała i no skoro dostał w ryj, to jeszcze oberwał potem poprawiny w głowę. Ta mu z płaskiej klepnęła, bo tak była na niego niesamowicie zdenerwowana, że musiała jakoś dać upust swojej złości! Najlepiej na całego, bo po co się hamować. I ani trochę nie było jej przykro, że krwawił. - Znajdzie jeszcze jedną baby girl - rzuciła zimno, chociaż oczywiście no miała swoje granice, co nie! To znaczy chyba. Kto wie. Może jednak nie i postanowi wyrwać jego ojca albo chociaż dać się z nim przyłapać na drinkach? A z drugiej strony poznawanie go to jednak ryzykowna sprawa…. - I kurwa dobrze - odwarknęła i oczywiście miała zamiar sobie iść! - Czyś ty z chuja spadł?! - wykrzyknęła, bo chyba żartował, że teraz będzie jego obleśny, krwawiący nos oglądać! Co najwyżej może mu poprawić jeszcze z drugiej strony, może się wyrówna! A potem spojrzała na niego tak, jakby miał dostać jakiś wylew (chociaż no troche go miał!), bo nie rozumiała co on próbuje tu wyartykułować. I zmarszczyła groźnie brwi.
- Nie, spierdalaj - podsumowała jego przeprosiny, bo jakoś tak wyszło, że nie roztopiło to jego serca. - To idź tam i możesz sobie umrzeć, nie obchodzi mnie to - dodała, bo oczywiście, że była zbyt urażona!
- Nie. Błagaj - podsumowała, chociaż nie wiedziała, czy się zgodzi, czy nie. Była na niego naprawdę wściekła, miała w sobie tyle kotłujących się emocji, że nawet nie wiedziała od czego zacząć rozpakowywanie ich! Więc skupiła się na wściekłości.
Ale jeszcze sobie nie poszła, więc to chyba jakiś znak.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
No totalnie wszystko na opak! No i wychodziło na to, że był jedynym kolesiem na tym globie, którego nie chciała przetestować. No przynajmniej on to tak odbierał, bo przecież nie wiedział że w gruncie rzeczy ona też chciała się z nim ruchać, nie? Chociaż przez jej sprzeczne sygnały to już w ogóle nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. I szczerze to miał nadzieję, że wyrwie dzisiaj jakąś pannę, prześpi się z nią i mu przejdzie ten cały hype na Cami. I co? I skończył z obitą mordą i prawdopodobnie złamaną kością, dyskutując z Cami o tym czy powinna brać się za jego ojca, czy może jednak nie. No kurwa coś tu poszło nie tak...
Kiedy go tak waliła jeszcze po łbie, drugą dłonią starał się jakoś osłonić i zamortyzować jej uderzenia!
- Jeśli ruszysz mojego starego, to ja się wezmę za Twoją matkę - postawił sprawę stanowczo, bo jednak ich wizja razem... No nie! A Luke w swoim portfolio miał bzykanie się ze starszymi, może nie AŻ tak starszymi laskami, ale i za matkę Cami się weźmie jeśli zajdzie taka potrzeba.
Kiedy z gracją i delikatnością, heh, odmówiła udzielenia mu pomocy, stanął jak wryty, bo nie takiej odpowiedzi się spodziewał. To on tu szczerze przepraszał, pierwszy raz pewnie od czasów komunii świętej, a ta nie doceniała...
- Co? Ja pierdolę, dlaczego Ty jesteś taka uparta? Przecież Cię przeprosiłem - wypomniał, bo już sam nie wiedział czy była za niego dalej wkurwiona za to co powiedział, czy za coś jeszcze? I skąd w niej tyle agresji wobec niego? A kiedy kazała mu błagać to aż poczuł się jak w jakimś cyrku. No halo, przecież to zawsze on wchodził laskom na głowę, nigdy nie odwrót. A teraz Cami ewidentnie zdobywała właśnie czubek jego łepetyny. I tak stali przez chwilę mierząc się wzrokiem. Luke czuł się dosłownie jak zaczarowany, bo nie mógł uwierzyć w to co się tu odpierdalało. I co zrobił?
- Błagam? - wydukał w końcu niemal szeptem rozkładając bezradnie ręce i nagle jakby się ocknął, bo dotarło do niego, że laska go tu chyba chciała publicznie wykastrować. - Nie, dobra. Walić to. Nie to nie, poradzę sobie sam. A jak zdechnę, to będę Cię nawiedzał każdej nocy - jeszcze dodał na koniec, ratując w ten sposób swoje jaja no bo przecież męska duma mocno i skierował się sam na to zapelcze. A jak już tam wlazł to jebnął drzwiami tak mocno, że te ponownie się otworzyły. Obmył twarz, a potem wyjął z zamrażalnika woreczek z lodem i przyłożył sobie do ryja siadając na stołku. I kiedy trochę ochłonął, zaczął rozmyślać, że Cami pewnie wróciła do typa i może nawet są już w drodze do niego? A może kurwa jadą do ich mieszkania i jak wróci to zastanie George'a w swojej kuchni w samych gaciach? A co jeśli ich zastanie na kanapie? I znowu poczuł narastającą falę wkurwu... tyle że na siebie tym razem. Że tak chujowo go rozegrał i nie dość, że nie udało mu się włożyć stopy między zamykajace się drzwi, to jeszcze te drzwi mu przyjebały fest!
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
To było takie strasznie frustrujące, totalnie wymykające się spod kontroli. A w życiu Cami właściwie przodowała nieprzewidywalność, ale wynikająca z jej decyzji, a nie z… no właściwie nie wiedziała jak określić to co się działo między nią a Lukiem. Kto sprawiał, że to jest takie zaskakujące i nieprzewidywalne? To pewnie on, na niego trzeba zwalić całą winę! To on sprawił, że jej pokazanie cycków zmieniło się w dziwne odczucia, pocałunek też był jego winą, bo był nagi pod prysznicem, NO KTO TAK ROBI? Tylko szaleńcy i psychopaci przecież. Był jedynym winowajcą w tej całej sytuacji, a Cami niewinną ofiarą. I kto się z tym nie zgadzał, kłamał.
- Może i ojca od razu! - fuknęła, ale podejrzewała, że jej rodzice mogą nie być sobie aż tak super wierni i to może być możliwe. A z drugiej strony się nad tym nie zastanawiałam, więc ładnie to pominę. Grunt, że Cami nie zamierzała udawać, że ją to dotknęło, bo jedyne co tutaj miało dotknąć, to jej pięść nosa Luke’a i jak wiadomo, udało się!
- To miało być przeprosiny? Błagam cię kurwa, po prostu chcesz żebym się tobą zajęła jak jakaś pieprzona matka teresa. Ale ona była skurwysynką, kazała ludziom cierpieć, więc wiesz co, masz swoją terenię - prychnęła, zirytowana. Poza tym nie chciała mu tak łatwo i szybko odpuszczać, bo nie rozumiała jego reakcji i tego co się działo, więc musiała w jakikolwiek sposób spróbować odzyskać kontrolę nad sytuacją i…. no dobra, jednak ją to trochę uraziło, bo przecież z nim nie spała, tak. Więc nie była aż taka łatwa! I w jej głowie to przespanie się razem to by… no było… nie tylko takim… a on tu ją potraktował tak… no i tak.. że tak! TAK WŁAŚNIE TAK, więc miała prawo się wkurzać. WKURWIAĆ WRĘCZ.
Uniosła brwi, zaskoczona że jednak to powiedział, a nie.. no jakieś wyśmianie rzucił! I nawet spojrzała na niego podejrzliwie i dobrze, że się obraził i poszedł, bo aż wydała z siebie cichy krzyk złości, którego nie usłyszał, bo klub go zagłuszył. I najpierw poprawiła sobie kieckę na cyckach, planując wrócić do tamtego typa i olać Luke’a, ale…. ale…. no zrobiła krok w stronę drzwi, a potem znowu dwa kroki w stronę sali, znów w stronę drzwi, znów w stronę sali. W końcu wzniosła oczy ku niebu i weszła na zaplecze. - Lepiej żeby kawałki kości ci tam wędrowały w tej pustce, którą nazywasz mózgiem - fuknęła na dzień dobry, a potem otworzyła zamrażarkę i wzięła z niej całe wielkie opakowanie frytek, a potem mu go nałożyła na twarz. Tylko trochę niedelikatnie. - Nie odzywaj się do mnie nawet, bo nie ręczę za siebie, a jest tu dużo noży - uprzedziła go jeszcze, wzrok kierując w stronę sufitu i tylko trzymając ten wór. Co za profesjonalna obsługa.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke oczywiście nie chciał, żeby Cami zajęła się nim jak matka Terenia, tylko bardziej jak Sasha Grey. Ale no właśnie - ona nie rozumiała jego reakcji, on nie rozumiał jej sprzecznych sygnałów. Nie ma się co dziwić, że odebrała to tak jakby ją zwyzywał od łatwych panienek, a w gruncie rzeczy jemu kompletnie nie o to chodziło. Okej, chciał dać jej lekkiego pstryczka w nos, choć wiedział już że był on zbyt mocny. Nie chciał sugerować że ma ją jedynie za pannę do jednorazowego numerka. Bo właśnie tak nie było i już dobrze wiedział, że nie chciałby jej tylko na raz! Tylko na więcej razy... I to go totalnie przerażało. Jeszcze bardziej przerażała go jego własna reakcja na widok Cami z innym typem, bo kompletnie stracił kontrolę nad tym, co mówił i robił. Podsumowując - zrobiło się między nimi sporo zamieszania wynikającego z tego, że jedno zupełnie na opak odbierało intencje i zachowania tego drugiego. A przecież pogadanie o TYM nie wchodziło w grę z ich charakterami i umiłowaniem do ucieczek od trudnych tematów. Rozmowa? To by było kompletne wariactwo!
Anyway, kiedy tak siedział niczym obrażona królewna i po dłoni ściekała mu woda z rozmrożonego już lodu, zaskoczony spojrzał na Cami która do niego wróciła. Wróciła. Do niego. Nie do typa. I z jednej strony ledwo powstrzymał uśmiech, a z drugiej jego ego i duma w pierwszej chwili podpowiadały mu, żeby powiedział jej że teraz to on już nie potrzebuje żadnej pomocy. No ale ugryzł się w porę w język, a już po chwili dostał mrożonką w twarz.
- Ała, włożyłaś mi frytkę do oka. Oślepić też mnie chcesz czy tylko pozbawić oddechu? - jęknął, no ale kiedy Cami kazała mu zamilknąć, to faktycznie na chwilę zamknął jadaczkę. I tak przez chwilę siedzieli w ciszy i pewnie oboje walczyli ze sobą żeby nie przypierdolić się znowu do tego drugiego. No ale żeby ułatwić trochę Cami dostęp do swojej twarzy Luke rozkraczył nogi tak, żeby Cami mogła wejść między nie. Oczywiście nie przewidział tego, że za chwilę będą się stykali udami, a jego dłonie które oparł luźno na swoich udach będą kilka centymetrów od jej tyłka. Chciał się więc poprawić na krześle i przypadkiem, PRZYSIĘGAM, przypadkiem musnął dłonią jej udo. - Sorry. To niechcący... - mruknął i zaczął się znowu wiercić, próbując znaleźć dogodną pozycję. I kompletnie nie wiedział gdzie ma się patrzeć, więc skierował wzrok na jej cycki. No bo gdzie indziej... - Fajna kiecka - wymsknęło mu się przypadkiem, ale doceńmy że udało mu się zachować milczenie przez jakąś minutę, okej. No i generalnie nie mógł się skupić, bo mu tu Cami rozpylała te wszystkie feromony prosto w mordę. - Całe Shadow się na Ciebie gapiło. To pewnie przez to, że to jakiś model prosto z wybiegów - wywrócił oczami, ale w gruncie rzeczy był to komplement! Od złośliwego zazdrośnika, ale jednak...
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Luke wiele chciał, ale… no nie wszystko czego człowiek chce! A z Cami to już w ogóle, mógł liczyć wręcz na kompletną odwrotność tego, co sobie tam zażyczył. I niech sobie nie myśli, że to się szybko zmieni, bo z jego nastawieniem to oczywiście prowadziło do katastrofy. Aż dziwne, że do tej pory mieli tylko bałagan w mieszkaniu, który razem narobili… no i że ta krew popłynęła tylko teraz. No dziwne, ktoś już dawno powinien być martwy, plus dla nich.
I cóż, nieważne co chciał powiedzieć, ważne jak to zabrzmiało. I że póki co nic co powiedział później nie zabrzmiało tak, jakby wcześniej wcale tego nie miał na myśli. Zresztą. Cami była łatwa, wiedziała że jest łatwa. I lubiła być łatwa. Ale nie będzie pozwalać na to, żeby ktoś ją slatszejmował. Zwłaszcza że gdyby była jego kumplem, na pewno by przybił jej piątkę, więc była to seksistowska bzdura, z którą walczyła pół życia.
- Chcesz zatrzymać krwawienie? To cierp. Nie macie tu zasranego groszku, który jest najlepszy przy dopasowywaniu się do kształtu twarzy, to nie moja wina - wywróciła oczami. Nic nie było jej winą, to że Luke miał koszulę zachlapaną krwią też nie było jej winą. Tylko jego.
I tak, on rozkładał nóżki, ona faktycznie znalazła się bliżej, utrzymując fryty jakoś na jego twarzy. Ale aż ją coś swędziało za każdym razem, kiedy czuła na nagim udzie jego spodnie, czy po prostu ciepło jego ciała. - Czy ty nawet siedzieć prosto nie możesz? Spójrz na siebie, uwalony krwią, obrzydliwość - podsumowała, zamiast odpowiedzieć na komplement. Bo no, była zła, tak? - Zamknij się - podsumowała tylko jego kolejne słowa i odeszła od niego na moment, żeby znaleźć jakąś ścierę i namoczyć ją zimną wodą. I wróciła między jego nogi ze zmarszczonymi brwiami. Ściągnęła mrożonkę, oceniając czy już przestał krwawić. - Nie ruszaj się - podsumowała, a potem tą mokrą ścierą zaczęła mu zmywać krew z twarzy, najpierw z policzków, potem delikatnie z nosa i w końcu… w końcu z ust i brody. I jakoś tak jak zsunęła jej się ścierka po jego ustach, to zaraz za nią powędrowały jej palce, zimne od mrożonki i zimnej wody. I zanim zdążyła się zorientować co robi, tą samą drogą powędrowało jej usta, kompletnie wbrew jej woli go teraz całując, mocno, namiętnie i z całą złością i pasją, którą w sobie miała.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Wiadomo, że kumplom przybijałby piąteczki - tyle, że o nich nie był tak wykurwiście zazdrosny. Chujowo zrobił kumulując całą złość na Cami, to fakt. Nie powiedział niczego, co chociaż trochę mogłoby ją naprowadzić na przyczynę takiej chujozy z jego strony - to też fakt. Był chujowy w gadki na poważne tematy - kolejny fakt. I w sumie niczym pozytywnym dziś nie zabłysnął, więc wychodziło na to że Luke był po prostu chujowym człowiekiem. Nie był w stanie na ten moment wyartykułować niczego więcej niż przeprosiny, chociaż wewnętrznie to miał ochotę tu i teraz wykrzyczeć jej pewnie rzeczy... ale czuł wewnętrzną blokadę. Lepiej udawać, że go to aż tak nie ruszyło, nie? No chujowy człowiek, mówiłam.
- Och, wybacz. Następnym razem umówimy się na ustawkę pod warzywniakiem albo marketem i będziesz miała swojego groszku pod dostatkiem - odparł oczywiście ciut złośliwie.
Wolałby, żeby to Cami tak chętnie rozkładała przed nim nogi, jak on przed nią, no ale nie można mieć wszystkiego! Grunt, że nie siedziała teraz z typem z baru, tylko siedziała z kretynem na zapleczu i mu pomagała się ogarnąć. I już nie wspomnę co jego swędziało, kiedy była tak blisko, bo nie wypada...
- To Twoje dzieło, moja droga. Więc teraz sobie na nie patrz i podziwiaj - odparł z przekąsem. Widział, że dalej była na niego wkurwiona, więc sporo ryzykował! - Przecież nic nie mówię - dodał jeszcze cicho, a kiedy Cami odeszła po ścierę przeniósł wzrok na jej tyłek. Kiedy do niego wracała, niewinnie podniósł wzrok i skierował go gdzieś w bok. I dopiero kiedy poczuł na ustach jej chłodny dotyk, to zaskoczony zmarszczył brwi i przeniósł wzrok prosto na jej twarz, próbując z niej wyczytać, czy znowu ma zamiar mu przywalić, czy.... czy co.
Ale kiedy Cami przekuła swoją wściekłość w pocałunek, nie miał za bardzo czasu zastanawiać się, jak to się kurwa stało, że od sprzedania mu prawego sierpowego Cami płynnie przeszła do całowania go. I po raz kolejny tego wieczoru sprawiła, że zobaczył wszystkie gwiazdy, stracił na moment równowagę i zapomniał jak się oddycha... Oczywiście od razu zapomniał gdzie jest oraz w jakiej dziwnej sytuacji się znowu znaleźli i w pełni oddał się pocałunkowi, mocno ją obejmując i przyciągając do siebie jeszcze bliżej. Jedna z jego dłoni wylądowała na jej pośladku, a drugą najpierw wtopił w jej włosy, a następnie przesunął niżej, wzdłuż karku i obojczyków, aż wreszcie zsunął z jej ramienia rękawek sukienki. No, teraz to dopiero poczuła ciepło jego ciała...
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Teraz było już na to i tak za późno, to co powiedział nigdy nie zostanie cofnięte. Bo no w życiu tak to niestety nie działa. Nawet jeśli człowiek wybaczy, to przecież nigdy nie zapomni. No, chyba że zapomni, bo jak wiadomo, w mózgach niektórych osób czasami jakieś informacje się gubiły. Niestety, nie były to bardzo często takie bolesne i trudne wspomnienia, a raczej jakieś ciekawsze sprawy, czy klucze, hajs… no wiadomo że to łatwo zapomnieć, a traumy wywalić ze swoich wspomnień już nie! A co jak co, ale nie spodziewała się, że takie coś od niego usłyszy. I cóż. No sam się przekona jak bardzo pamiętliwa potrafi być Cami.
- Super, ogroszkuje Ci ten głupi ryj - podsumowała, a ja sory, no ale musiała, okej. Denerwował ją tutaj, śmiał pyskować, jak ona ledwo się w ogóle zgodziła nad nim zlitować. Bo to właśnie było to, litość, za którą powinien być nieco bardziej wdzięczny, okej. A Cami wymagała jednak ogromnej dozy wdzięczności, a nie odrobiny.
- Mówisz i w ogóle to za głośno oddychasz - podsumowała, bo oczywiście, zawsze musiała się odgryźć. Jego to się czepiała za to samo, ale hej, on był tutaj w gorszej sytuacji, to nie Cami zwyzywała go od dziwek, chociaż też by mogła. W końcu byli w Shadow, wiedziała doskonale co i jak się tutaj odbywa. Sama tutaj odbywała wiele rzeczy, pewnie nawet ruchała się na tym zapleczu. Jak zresztą widać, nie trzeba jej było wiele, ot sekunda, impuls i już byli ze sobą blisko, już wymieniali rozpalone pocałunki, już ich dłonie wędrowały po ciele. Już jej sukienka zaczynała spadać, pierś wyskakiwać ale.. cóż, Cami nie do końca zatraciła się w tej chwili, smak krwi w trakcie pocałunków nieustannie jej przypominała o tym dlaczego się tutaj znaleźli. Dlatego jej noga zamiast znaleźć się wokół pasa Luke'a, znalazła się w jego kroku, gdzie kolanem nacisnęła w czułe miejsce, żeby osłabić jego entuzjazm. Wyplątała się z jego objęć, położyła dłoń na swoich ustach, a potem pod wpływem impulsu najpierw zsunęła majtki ze swojego tyłka, a potem podwinęła sukienkę, ale nie od dołu, a od góry, poprawiając to co Luke rozebrał. Podeszła bliżej, a potem rzuciła mu tylko swoje majtki. - Nie masz dzisiaj dość kasy przy sobie na więcej - podsumowała zimno, a potem odwróciła się na pięcie i ciężko oddychając, na cienkich nitkach samozaparcia, bo jakąś część niej, bardzo duża część, bardzo chciała do niego wrócić.. ale jej duma wygrała. Wyszła zostawiając go z wizją tego, że tę imprezę dokończy z jakimś obcym typem, chociaż nie miała wcale ochoty na seks z kimkolwiek z tego baru. Co strasznie ją wkurwiło, więc trzasnęła drzwiami Shadow, aż coś gruchnęło w zawiasach!
ODPOWIEDZ