wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Aaron zaś dosyć wcześnie zdał sobie sprawę z różnic. Może to dlatego, że zdarzało się, że dzieciaki dokuczały mu z racji tego, że dużo czasu spędza z nosem w książkach albo, że pochodzi z rolniczej części miasteczka. Na szczęście zawsze miał tych kilku ludzi, na których mógł polegać, więc nigdy nie poczuł się samotny. Zresztą w domu ojciec też nie był zadowolony z jego zamiłowania do ucieczki w literaturę, więc Ci przyjaciele odgrywali ważną rolę w jego młodzieńczym życiu. Tak jest do teraz, choć dziś w końcu nie musi już przed niczym uciekać. W każdym razie, ze względu na to wszystko, co przeżył w swoim życiu, tak bardzo wierzył w potęgę przyjaźni.
- W każdym razie, tak na przyszłość, zgadzam się, a więc to nie będzie wykorzystywanie. - zauważył.
- Wychodzi na to, że jestem najwspanialszym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek poznałaś. Nie powiem, to całkiem fajne. - stwierdził żartobliwie. Wszystko, co wydarzyło się w ten weekend, było naprawdę pozytywnym doświadczeniem dla Barnarda. Melis mogła nie zdawać sobie z tego sprawy, ale dzięki niej zrobił kilka porządnych kroków do przodu i udało mu się wyjść z dołka, w którym niewątpliwie znalazł się po śmierci Julii. Nie chodziło nawet o listy, których kobieta stała się posłanniczką, bo w pewnym momencie przestały one mieć aż takie znaczenie. Absolutnie wszystkie zasługi należą się Huntington, jako człowiekowi. Pewnie bez niej też kiedyś udałoby mu się odnaleźć równowagę w życiu, ale z całą pewnością nie stałoby się to tak szybko. - Muszę tylko pamiętać o regularnym podsuwaniu Ci czekolady. - zaśmiał się. A tak na poważnie, to nawet przez myśl by mu nie przeszło, że Melis mogłaby być jakkolwiek interesowna. To tylko taki żart wynikający z sytuacji, w której się znaleźli i też relacji, która ich połączyła. Wszystko to sprawiało, że Aaron czuł się przy kobiecie komfortowo i wychodzi na to, że ona przy nim też. Bo ludzie jednak nie przy wszystkich zachowują się tak spontanicznie.
Po ten krótkiej sesji, której fakt szatynka uświadomiła sobie dopiero gdy przejrzała kilka ostatnich zdjęć wykonanych jej aparatem, dla Aarona nastąpiła chwila wyciszenia. Nawet nie sądził, jak bardzo potrzebował tego momentu z kartką papieru i długopisem, gdzieś wśród dzikiej natury. Na dłuższą chwilę zatopił się we własnych myślach i dopiero po jakimś czasie poczuł na sobie spojrzenie towarzyszki.
- Jeśli będziesz chciała już wracać, to wystarczy jedno słowo i schodzimy. - powiedział, odwracając głowę w kierunku kobiety.

melis huntington
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Dzieci bywały okrutne, a niektórzy rodzice zupełnie nie przywiązują wagi do wychowania, do wpojenia im szacunku do innych ludzi i empatii. Chociaż Melis wiedziała, że dzieciaki takie są tylko z wiadomości czy informacji przekazywanych przez znajomych, bo w szkole nie była ofiarą przemocy. Może nie zawierała przyjaźni, ale raczej nie pozwalała innym dzieciakom, by je dokuczały. Jeśli ktoś miał taką ochotę, to po prostu wiedział, że z Huntington się nie zadziera, bo kiedy jest taka potrzeba, to potrafi przywalić. To były skutki posiadania starszego brata, z którym w przeszłości miała naprawdę świetny kontakt.
Lubiła rozmawiać z nim w ten sposób, bo to były takie zwykłe, proste komunikaty świadczące o tym, że naprawdę mogą na siebie liczyć. Melis naprawdę nie chciała tego stracić z powodu swoich uczuć, które nie powinny mieć miejsca. Dlatego westchnęła sobie cicho, zastanawiając się czy da się to jeszcze wszystko naprawić, nakierować na odpowiednie tory. Nie chciała, żeby jakieś złudne marzenia były przyczyną zepsucia tego, co teraz mieli. Tym bardziej, że naprawdę podobało jej się to wszystko. – Poza moim tatą. On jest najwspanialszy. Ty jesteś wspaniały, okej? – to był również żartobliwy ton, ale zdradzał prawdę, bo człowiekiem, którego kochała najbardziej i to się miało nigdy nie zmienić był jej ojciec – jej największe wsparcie. Choć ciężko było jej porzucić swoje marzenia, czy raczej odsunąć je na dalszy plan, bo przecież nigdy nie zrezygnuje z fotografii, to robiła to wyłącznie dla niego. Teraz, kiedy widziała jaki był spokojny, to sprawiło, że czuła ogromną satysfakcję. – Regularny i czekolada to nierozłączność, rozumiemy się? – zaśmiała się cicho. Była łasuchem – musiała to przyznać. Nigdy na żadnych randkach nie zgrywała kogoś, kim nie jest, nie próbowała na siłę trzymać linii i zawsze, ale to zawsze kończyła deserem.
Melis też się wyciszyła. To majestatyczne miejsce dało jej przestrzeń na podjęcie wielu znaczących decyzji w jej życiu. Pomysły, które ostatnio przyszły jej do głowy, ale którymi nie dzieliła się przez wzgląd na ich raczkujący charakter, postanowiła naprawdę wcielić w życie. Skoro chciała wiele, to powinna najpierw na to zapracować. Dlatego, kiedy Aaron wspomniał o powrocie – skinęła głową. Chciała wracać. To był fantastyczny czas, który oboje wykorzystali na odpoczynek, istotne przemyślenia, ale również zabawę. Bo kiedy wrócili do domku, ponownie skorzystali z przyjemnej rozmowy i tym razem tylko odrobiny wina, ale dziś również było fajnie. A następnego dnia wrócili do domu i do swoich spraw.

[zt]
ODPOWIEDZ