historyk sztuki, kurator — northsite contemporary arts
35 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
say you'll see me again, even if it's just in your wildest dreams

I wish I wrote the way I thought
Obsessively
Incessantly
With maddening hunger
I’d write to the point of suffocation
I’d write myself into nervous breakdowns
Manuscripts spiralling out like tentacles into abysmal nothing
And I’d write about you
a lot more
than I should
Benedict Smith


Nigdy nie potrafił biegać, a jego nogi zdawały się dziwnie wywijać, kiedy próbował to robić. Nie jest w stanie zliczyć, ile razy zakończyło się to upadkiem, choć zawsze starał się, za każdym razem dbał, by mieć ciasno związane sznurówki i skupiał całą swoją uwagę na tym, by choć raz się nie skompromitować. Odkąd sięga pamięcią, było naprawdę sporo rzeczy, których nie potrafił, a te, które umiał zdawały się być niewidzialne lub po prostu były tak nieistotne, że nikt nawet o nich nie pamiętał. Bycie przeciętnym nie byłoby wcale takie złe, gdyby nie dorastanie u boku identycznego chłopca, swojego brata, który dla odmiany zdawał się potrafić wszystko, od algebry, przez chemiczne wiązania, po podstawy literatury.

Choć było to trudne do przełknięcia, wreszcie pogodził się z tym, że nie może być fenomenem i że prawdopodobnie nigdy nie sprawi, że rodzice będą z niego dumny. Dzieląc z bratem pokój w akademiku był światkiem jak ten spędza noce nad książkami, próbując spamiętać wszystkie medyczne zagadnienia i czasem nawet towarzyszył mu, choć on w tym czasie dwoił się i troił, by dowiedzieć się wszystkiego o stylach architektonicznych, technikach malarskich i symbolice zawartej w dziełach sztuki. Czuł się nieco nieswojo, kiedy po latach odbierał dyplom, a jego bliźniak miał przed sobą prawdopodobnie drugie tyle nauki, co za sobą, ale nie mając intencji próbować swoich sił w jakiejkolwiek dziedzinie, opuścił uniwersytet całkiem dumny z tego, że w ogóle mu się udało. Nie spodziewał się po sobie wielkich sukcesów, nie miał oczekiwań.

Sztuka naprawdę była czymś, w czym radził sobie świetnie. Z zamkniętymi oczami potrafił mówić godzinami o raz przestudiowanym dziele, jakby od tego zależało jego życie. Był dobry, a z czasem tylko lepszy, co zdawało się w artystycznym środowisku zaskakiwać tylko jego samego. Mając dwadzieścia osiem lat pracował już w dwóch muzeach jako przewodnik, a także jako asystent na wydziale artystycznym na uniwersytecie. Skrycie od początku marzył mu się doktorat, ale uważał, że nie jest dostatecznie bystry, by zgromadzić własny dobytek naukowy, który pozwoliłby mu uzyskać tytuł. Kiedy jednak spora część jego przyjaciół zaczęła go w tym dopingować, postanowił, że podjęcie próby w niczym mu nie zaszkodzi.

Przez te wszystkie lata, między jedną a drugą pracą, bywał też z ludźmi. Nigdy nie ograniczał się w kwestii towarzystwa. Poznawał i zapraszał do swojego łóżka artystów, szanowanych kuratorów, kryjących się przed żonami polityków i prawników, młodszych od siebie studentów, starszych mężczyzn, którzy mieli mnóstwo pieniędzy. Bawił się świetnie, poznawał kolejne poziomy przyjemności, którą mógł czerpać z życia, a przede wszystkim poznawał samego siebie, ale nigdy nie czuł nic więcej, poza fizycznym błogostanem, niczego głębszego, żadnych motylków w brzuchu. Do czasu.

Wiedział, że jest zgubiony w chwili, kiedy zaprosił do swojego łóżka tego, który nigdy nie powinien tam trafiać. Odległy, zawsze poza jego zasięgiem, niby niezainteresowany. Z nim po raz pierwszy poczuł coś więcej, chociaż wiedział, że lokuje swoje uczucia w najgorszym możliwym miejscu i ze względu na zwykłą, ludzką przyzwoitość, powinien trzymać się od niego z daleka. Partner najlepszej przyjaciółki, ktoś, kogo nigdy nie powinien pragnąć, kogo nie powinien dotykać, całować i robić z nim tych wszystkich rzeczy, do których doszło pod nieobecność kobiety, której tamten miał kiedyś, w przyszłości ślubować miłość, wierność i uczciwość. Obojgu zabrakło przede wszystkim uczciwości, a więc kiedy już został sam, przynajmniej nie zamierzał siebie samego okłamywać, przyznał szczerze, że po prostu zrobił coś złego i będzie musiał za to zapłacić. I zapłacił, stratą obojga.

Po raz kolejny sprawdziło się to, z czym oswajał się w przeszłości, czego nie mógł już tak łatwo przełknąć. Nie było powodu, by ktokolwiek był z niego dumny, a już na pewno nie on sam. Próbował robić wszystko, by choć we własnych oczach nie czuć się jak ten najgorszy, ale nie było to proste. Pracował więcej, sypiał mniej, a kontakty z innymi albo ograniczał do minimum, albo wręcz wpadał w ramiona przypadkowych mężczyzn, by zagłuszyć tęsknotę i żal, którym wypełniało go każde choćby wspomnienie o tym, co miało miejsce. Nie pozwalał sobie na litość nad własną osobą, na jakąkolwiek pobłażliwość, a co najwyżej dawał sobie uciekać w pracę i próbować zapomnieć o wszystkim, co miało miejsce.
Dla własnego dobra.

CIEKAWOSTKI:

⋮ Okazjonalnie wciąż prowadzi zajęcia na uniwersytecie, choć nie z taką intensywnością jak wcześniej.
⋮ Hobbistycznie maluje, a także pisze wiersze. Obrazy czasami zdarza mu się sprzedawać w galeriach, choć nie tworzy ich po to, by na nich zarabiać. To samo tyczy się poezji, obie te formy sztuki są dla niego raczej metodą samoterapii.
⋮ Nadal zupełnie nie potrafi biegać, a jego ulubioną formą ćwiczeń jest joga. Poświęca jej sporo czasu każdego dnia i jest żywym dowodem na to, w jak świetnej formie można się znaleźć wyłącznie dzięki niej.
⋮ Nadal ma kompleks tego gorszego, mniej zdolnego brata, choć od czasu, kiedy mógł się takim czuć minęło już naprawdę wiele lat, a on ma na koncie mnóstwo zawodowych i naukowych sukcesów.
⋮ Nie kryje się ze swoją orientacją mniej więcej od czasu studiów i naprawdę dobrze sobie radzi ze związanymi z nią ewentualnymi przytykami pod swoim adresem.
⋮ Dużo chodzi, stara się robić przynajmniej dziesięć tysięcy kroków dziennie.
⋮ Nie je mięsa i ogranicza produkty odzwierzęce. Uważa, że odkąd zmienił dietę, czuje się o wiele lepiej.
⋮ Ma ogromne zaległości we współczesnej muzyce i nawet nie próbuje nadążać. Jego gust opiera się głównie na hitach, przy których dorastał.
osiris "ozzy" lonsdale
20/10/1987
Mareeba, QLD
historyk sztuki, kurator
NorthSite Contemporary Arts
Pearl Lagune
kawaler, homoseksualny
Środek transportu
Ze względu na konieczność dojeżdżania do pracy każdego dnia, posiada auto. Nie jest fanem tego środku transportu, a w mieście w większości porusza się pieszo. Nie toleruje natomiast transportu publicznego, głównie na konieczność nadmiernego stykania się z innymi ludźmi, co - kiedy niespodziewane - wywołuje u niego dyskomfort.

Związek ze społecznością Aborygenów
W jego zawodzie nie sposób byłoby nie zatknąć się chociażby z dorobkiem artystycznym Aborygenów. Nie nazwa siebie specem w tej dziedzinie, ale dość dobrze orientuje się temacie, a przez pewien czas pracował w muzeum poświęconym wyłącznie ich kulturze i sztuce.

Najczęściej spotkasz mnie w:
Cairns, gdzie poza pracą często spędza czas na mieście. Lokale gastronomiczne, miejsca, w których prezentowana jest sztuka w każdej formie (niepowiązanych z pracą), a więc nie tylko muzea i galerie, ale choćby teatry. W Lorne Bay najłatwiej spotkać go na jodze, w sklepach, na spacerze w parku, okazjonalnie w jakimś barze.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Rodzina, brat.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Nie, dziękuję.
osiris lonsdale
richard madden
ambitny krab
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany
cron